Gunar szuka Boga -konstruktywne argumenty przeciwko ateisto
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Gunar szuka Boga -konstruktywne argumenty przeciwko atei
Johnny99 napisał(a): Niezwykle trafna myśl, z której warto wyciągnąć konsekwencje.
Od razu przyszła mi na myśl ta amerykańska anegdota o tych, którzy wszędzie gdzie się da zamykają przed Bogiem drzwi, a potem, jak się coś stanie, krzyczą "gdzie był Bóg??". Jak to gdzie? Został za tymi drzwiami, oczywiście. Jeśli ktoś deklaruje się jako niewierzący a jak trwoga to do Boga, albo obwinia potem za coś owego Boga, to istotnie jest niekonsekwentny. Sama wytknęłabym ten brak konsekwencji takiej osobie. Ja nie mam w swoim otoczeniu aż tak wielu niewierzących (wierzący zdecydowanie przeważają), natomiast nie spotkałam się jeszcze z taką postawą, nawet w sytuacjach kryzysowych. Są konsekwentni w swojej niewierze.
|
Pn wrz 10, 2012 12:39 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Gunar szuka Boga -konstruktywne argumenty przeciwko atei
Nie chodzi tylko o "jak trwoga, to do Boga!", bardziej o "gdyby Bóg istniał, nie pozwoliłby na to, a więc nie istnieje". Mamy tu do czynienia ze zjawiskiem, które kiedyś określiłem jako obwinianie Boga (albo raczej wierzących) za to, że nie istnieje. Jest ono trudne do logicznego opisania - taki rodzaj żalu zawieszonego w próżni, pretensja, ale nie wiadomo do kogo skierowana. Do Boga? Przecież nie istnieje. Do wierzących? Przecież to nie ich wina, że Bóg nie istnieje. Do rzeczywistości? Ale jak sensownie mieć pretensje do tego, że jest jaka jest?
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pn wrz 10, 2012 13:12 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Gunar szuka Boga -konstruktywne argumenty przeciwko atei
Żal, pretensja...?  Ja zupełnie tak tego nie widzę. To o czym pisałeś - "gdzie był Bóg...?" czy "gdyby Bóg istniał..." - postrzegam po prostu jako argument przeciwko twierdzeniom wierzących, że jest ten Bóg, i że jest on właśnie taki jak twierdzicie (bo gdyby było jak twierdzicie, to...). No chyba, że chodzi ci jeszcze o coś innego, tylko ja nie zrozumiałam o co.
|
Pn wrz 10, 2012 13:26 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Gunar szuka Boga -konstruktywne argumenty przeciwko atei
Na pewno nie chodzi o argument, bo jego sensowność wymagałaby, aby wierzący negowali albo istnienie Boga, albo zachodzenie złych wydarzeń w świecie  Stoi za tym wyrażeniem sugestia, iż jest czymś złym wierzyć w Boga, skoro na świecie źle się dzieje. Nierzadko przecież ma ona formę pytania (czy raczej okrzyku oburzenia), jak możemy wierzyć w Boga, skoro na świecie istnieją pedofile/było tsunami/wybuchł wulkan/zamordowano Żydów w Oświęcimiu itp. Wobec takich faktów nie należy, a wręcz jest czymś niemoralnym wierzyć w Boga. Jest to, oczywiście, wyraz słabej postaci ateizmu - "jest źle, ponieważ nie ma Boga, ergo: gdyby Bóg był, to byłoby dobrze, ale, niestety, nie ma go i wielka szkoda". Tu kryje się ten żal (pretensja), o którym mówiłem.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pn wrz 10, 2012 13:48 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Gunar szuka Boga -konstruktywne argumenty przeciwko atei
Czyli jednak mówimy o tym samym. Ale inaczej to interpretujemy. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia  Johnny99 napisał(a): Nierzadko przecież ma ona formę pytania (czy raczej okrzyku oburzenia), jak możemy wierzyć w Boga, skoro na świecie istnieją pedofile/było tsunami/wybuchł wulkan/zamordowano Żydów w Oświęcimiu itp. Wobec takich faktów nie należy, a wręcz jest czymś niemoralnym wierzyć w Boga. Bóg, w którego wierzycie, ma określone cechy. To co się dzieje, fakty, przeczą tej wizji Boga, którą głosicie. Wnioski z tego można wyciągać różne. Z punktu widzenia osoby wierzącej w "coś" innego wygląda to tak, że wasza wizja Boga jest nieprawdziwa (i że należałoby zmienić sposób postrzegania Boga, bo jest on inny niż wam się wydaje). Z punktu widzenia ateisty, że ten Bóg w ogóle nie istnieje (i że nie jest rozsądnym w niego wierzyć). Dwa różne wnioski, bo są różne punkty patrzenia. Ale żadna ze stron nie wyciąga tych wniosków bezpodstawnie. Stoi za nimi określony argument. Johnny99 napisał(a): Jest to, oczywiście, wyraz słabej postaci ateizmu - "jest źle, ponieważ nie ma Boga, ergo: gdyby Bóg był, to byłoby dobrze, ale, niestety, nie ma go i wielka szkoda". Tu kryje się ten żal (pretensja), o którym mówiłem. Są różni ateiści, tak jak i są różni wierzący. Nie u wszystkich opiera się to na tych samych podstawach, i nie u wszystkich wygląda to w taki sam sposób. To o czym piszesz, ta słaba postać ateizmu, która przejawia się pretensją, że Boga nie ma (bo gdyby był to byłoby wtedy wszystko dobrze), ja widzę inaczej. Dla mnie to takie hmmm... bardziej obrażenie się na Boga, że nie spełnia czyichś oczekiwań, i w ramach tej obrazy demonstrowanie mu czegoś na zasadzie: to ja nie będę w ciebie teraz wierzył. To dla mnie taki ateizm - nie-ateizm. Natomiast u normalnych ateistów, choćby tak jak obserwuję tu na forum u większości, to na czymś zupełnie innym polega. Oni po prostu nie wierzą, opierają to na różnych podstawach (każdy ma przecież swoje własne przemyślenia), ale jest to niezależne od tego, czy jest dobrze czy jest źle, i nie ma w tym żalu czy pretensji. To taka moja obserwacja, tak mnie się wydaje. Ale ja ateistką nie jestem, więc oczywiście w ich imieniu się nie wypowiadam 
|
Pn wrz 10, 2012 14:36 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Gunar szuka Boga -konstruktywne argumenty przeciwko atei
Vi napisał(a): To co się dzieje, fakty, przeczą tej wizji Boga, którą głosicie. Nie, nie przeczą, bo my po prostu nie głosimy i nigdy nie głosiliśmy wizji Boga, który "wytrąca noże z rąk" w każdej sytuacji. Nikt zresztą takiej wizji nie głosi, bo nie miałoby to żadnego sensu, skoro tak się po prostu nie dzieje. Cytuj: To taka moja obserwacja, tak mnie się wydaje. No cóż, z moich obserwacji wynika, że argumentem "gdyby Bóg istniał, nie pozwoliłby na to" posługują się z równym upodobaniem nawet, zdawałoby się, bardzo świadomi ateiści.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pn wrz 10, 2012 14:57 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Gunar szuka Boga -konstruktywne argumenty przeciwko atei
Johnny99 napisał(a): Nie, nie przeczą, bo my po prostu nie głosimy i nigdy nie głosiliśmy wizji Boga, który "wytrąca noże z rąk" w każdej sytuacji. Nikt zresztą takiej wizji nie głosi, bo nie miałoby to żadnego sensu, skoro tak się po prostu nie dzieje. Głosicie wiele różnych rzeczy na temat waszego Boga, przypisujecie mu nie jedną, ale różne cechy. I przedstawiacie różne jego zachowania, które przeczą tym podawanym wcześniej cechom. No i jest jeszcze codzienność... (Ale o tym są już inne tematy, a takie dyskusje regularnie się w różnych wątkach powtarzają... Nie ma co tego wałkować i tutaj) Oczywistym jest, że wasz punkt widzenia i wasze interpretacje różnią się tych, które mają ateiści czy innowiercy. Johnny99 napisał(a): No cóż, z moich obserwacji wynika, że argumentem "gdyby Bóg istniał, nie pozwoliłby na to" posługują się z równym upodobaniem nawet, zdawałoby się, bardzo świadomi ateiści. Argumentem sformułowanym "gdyby Bóg istniał to..." - tak. Tyle że w innym kontekście niż ci "obrażeni", i w zupełnie innym tonie. A to zasadnicza różnica, bo zmienia sens wypowiedzi.
|
Pn wrz 10, 2012 15:13 |
|
 |
artcz
Dołączył(a): Cz wrz 06, 2012 15:27 Posty: 6
|
 Re: Gunar szuka Boga -konstruktywne argumenty przeciwko atei
-Vi- napisał(a): Głosicie wiele różnych rzeczy na temat waszego Boga, przypisujecie mu nie jedną, ale różne cechy. I przedstawiacie różne jego zachowania, które przeczą tym podawanym wcześniej cechom. No i jest jeszcze codzienność... To, że tworzymy jakieś wizje Boga, a potem okazują się one niespójne, jest nauczką za nieprzestrzeganie pierwszego przykazania z Dekalogu, które zawiera m.in.: Cytuj: Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi. Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył. (tylko błagam, niech dyskusja nie pójdzie w kierunku dosłownej interpretacji tego zakazu). Czyli inaczej: Bóg jest inny, niż cokolwiek człowiek będzie w stanie sobie na Jego temat wyobrazić. Nie znaczy to, że nic na temat Boga nie można powiedzieć, ale zawsze trzeba mieć świadomość, że cokolwiek powiemy, będzie to tylko przybliżenie, będzie to niepełne. Jednym z takich popularnych uproszczeń jest stwierdzenie, że Bóg jest wszechmogący. Co właściwie oznacza to słowo? Że może zrobić wszystko, cokolwiek sobie wyobrazimy? Łatwo udowodnić, że to nie takie proste - bo czy Bóg może stworzyć kamień, którego nie będzie mógł podnieść? Bóg, w którego wierzę, nie może zrobić czegoś, co byłoby sprzeczne z Jego naturą. Nie może przestać być święty. Nie może przestać być dobry. Nie może przestać być sprawiedliwy. Nie może przestać istnieć. Nie może nie dotrzymać słowa. Jak dał człowiekowi wolną wolę, to jej już nigdy nie odbierze. A ta wolna wola to coś jak najbardziej prawdziwego i rzeczywistego, czyli możliwość wyboru między dobrem a złem. Niestety, znaczy to, że człowiek może czynić zło, takie rzeczywiste, które zadaje ból i cierpienie innym. Na szczęście możemy też wybrać dobro.  Jak już wspomniałem, Bóg jest sprawiedliwy. Nieskończenie sprawiedliwy. I nie może przestać taki być. To znaczy, że wszystko, cokolwiek człowiek dobrego zrobi, zostanie wynagrodzone, a co zrobi złego, musi być wynagrodzone lub ukarane. I nie ma wyjątków. Nie może być, nie ma takiej możliwości. No a miłosierdzie, o którym tyle się mówi? Miłosierdzie nie polega na tym, że Bóg mówi, że poudajemy, że nic się nie stało. Tylko na tym, że bierze te grzechy na siebie i za nie daje się ukrzyżować.
|
Pn wrz 10, 2012 16:44 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Gunar szuka Boga -konstruktywne argumenty przeciwko atei
Vi napisał(a): Głosicie wiele różnych rzeczy na temat waszego Boga, przypisujecie mu nie jedną, ale różne cechy. I przedstawiacie różne jego zachowania, które przeczą tym podawanym wcześniej cechom. Wiesz, w gazetkach Świadków Jehowy bywa, a propos tego "problemu", taka historyjka o pewnym sędzi, który na sali sądowej jest straszliwie surowy dla groźnych przestępców, a potem przychodzi do domu i opiekuje się swoimi dziećmi, dla których jest łagodny jak baranek (czy coś w tym stylu, szczegóły są nieistotne). I teraz pytanie do studium (oryginalne jest akurat nieco inne, ale o to też mniejsza): czy temu sędziemu można przypisać cechę "łagodności"? Niby tak, przecież swoim dzieciom nieba by przychylił. Ale przecież przedstawione wcześniej różne jego zachowania przeczą podanej później cesze.. ot, nierozwiązywalny dylemat ateisty (WIEM, że nie jesteś ateistką): jak możecie nazywać Boga "miłosiernym", skoro przecież tak okropnie ukarał Egipcjan? Albo miłosierny, albo surowy, wy głupi wierzący, o, takiego! Cytuj: Oczywistym jest, że wasz punkt widzenia i wasze interpretacje różnią się tych, które mają ateiści czy innowiercy. Z tym, że nasze są zwykle bardziej wyszukane  Cytuj: Tyle że w innym kontekście niż ci "obrażeni", i w zupełnie innym tonie. Ależ bynajmniej. Ale to tylko moje doświadczenia. artcz napisał(a): Bóg, w którego wierzę, nie może zrobić czegoś, co byłoby sprzeczne z Jego naturą. Niestety, dalsze rozważania są zbyt wyrafinowane dla ateistów: "Nie może czegoś? To nie jest wszechmocny, hahaha, takiego wała głupki, właśnie udowodniłem, że Boga nie ma!". Niewielu jest w stanie wyjść poza ten poziom 
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pn wrz 10, 2012 17:33 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Gunar szuka Boga -konstruktywne argumenty przeciwko atei
artcz napisał(a): Można by się długo zastanawiać, gdzie jest granica między ewangelizowaniem a narzucaniem swojego stylu życia. Jeśli przyjmiemy, że powinno to być tylko jako przykład przez własne życie, to należałoby być konsekwentnym i również na tym forum nie pisać o wierze, bo przecież tu są również ateiści. Dotarliśmy zatem do absurdu. Świadczenie własnym życiem - jak najbardziej. Ale też nie ma nic złego, gdy ludzie wierzący mówią o swojej wierze. W każdym razie ja będę bronił tego poglądu. Co do narzucania innym wiary - wystarczy odrobina logiki, żeby dojść do wniosku, że to bez sensu. Nie da się nikogo zmusić, żeby w cokolwiek uwierzył. Można co najwyżej zmusić do jakichś czynności, nawet do deklaracji, za którymi nie stoi nic głębiej. Po co to komu? Gdy ktoś Ciebie, drogi ateisto, będzie chciał zmusić do uwierzenia, spokojnie i bez wyrzutów sumienia możesz się bronić przed tym. Proszę tylko nie traktuj jako zmuszanie to, co zmuszaniem nie jest. Na przykład to, że przyznaję się do swojej wiary, również poza tym forum i poza świątyniami, choćby w taki sposób, że noszę różaniec na palcu. Jeśli komuś to przeszkadza, to niech nie patrzy. Wyznajesz jakieś zasady moralne, co do których nie masz wątpliwości? (nie zwracam się do nikogo konkretnego, tylko do abstrakcyjnego ateisty). Prawdomówność, dotrzymywanie słowa, dążenie do prawdy. Jestem osobiście przekonany, że jeśli będziesz im wierny, to Bóg znajdzie sposób, żeby do Ciebie dotrzeć, aczkolwiek nigdy nie naruszy Twojej wolnej woli. Bóg, w którego wierzę, chce uszczęśliwić każdego człowieka, ale nie będzie to uszczęśliwianie na siłę. Nie rozumiem co ma do tego forum dyskusyjne? Nikt nikogo rejestrować się tutaj nie zmuszał. Ewnagelizacja nie jest tylko kwestią promowania swojej wiary - gdyby się sprowadzała tylko do tego nie byłoby żadnego problemu zagrożenia dla innych ludzi. Problem polega na tym, że wielu katolików i chrześcijan chce narzucić chrześcijański styl życia całemu spoleczeństwu, poprzez ingerencję w prawo stanowione, które chcą tworzyć w oparciu o te wartości, a tym samym ograniczać dostep do praw grupom, które nie wpisują się w chrześcijaństwo. Możesz sobie promować swoją religię nie mam z tym najmniejszego problemu, ale nie możesz ingerować w moje życie, choćby było nawet bardzo odległe od twojego chrześcijaństwa. W prawie stanowionym powinniśmy być równi, zaś oddzielnie w życiu prywatnym - każdy sobie rzepkę skrobie na wzór indywidualnych światopoglądów.
|
Pn wrz 10, 2012 19:05 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Gunar szuka Boga -konstruktywne argumenty przeciwko atei
To co obaj (@artcz, @J99) robicie, to po prostu przedstawienie odpowiednich - wygodnych dla was, dla waszej wiary - interpretacji. Tak można zrobić praktycznie z wszystkim. Mnie to nie przekonuje i nie przekona, podobnie jak was nie przekonuje punkt widzenia osób niewierzących w Jahwe i/lub postrzegających jego postać jako wybitnie negatywną. Johnny99 napisał(a): Z tym, że nasze są zwykle bardziej wyszukane  W sumie to tak. Wy musicie obronić swojego Boga. Boga, którego obraz nijak nie broni się sam. Niewierzący/nieuznający Jahwe mogą przedstawić "dowody", które swoją oczywistością aż biją po oczkach, nie muszą kombinować... Wy musicie wyszukać, odpowiednio zmodyfikować, zinterpretować, przedstawić... To trochę tak, jakby adwokat Breivika chciał przekonać ludzi, że jego klient jest niewinny. No niewątpliwie prokuratura ma tu trochę łatwiejsze zadanie  Johnny99 napisał(a): Ależ bynajmniej. Ale to tylko moje doświadczenia. A to zatem mamy zupełnie inne doświadczenia. Nie pierwszy raz zresztą. I tak oto ja jestem anty-katolikiem, ty anty-ateistą 
|
Pn wrz 10, 2012 19:07 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Gunar szuka Boga -konstruktywne argumenty przeciwko atei
Cytuj: To co obaj (@artcz, @J99) robicie, to po prostu przedstawienie odpowiednich - wygodnych dla was, dla waszej wiary - interpretacji. Ty lubisz wszystko sprowadzać do "interpretacji", co pozwala ci w zarodku uciąć każdą dyskusję.. tu nie o to chodzi. Patrz niżej. Cytuj: Mnie to nie przekonuje i nie przekona Ale co właściwie cię "nie przekonuje"? To, że niekoniecznie trzeba pewne słowa rozumieć wyłącznie w sensie absolut(ystycz)nym? Tzn. co cię w tym nie przekonuje? Co to w ogóle znaczy, że nie jesteś do tego przekonana? Nie jesteś przekonana, że można? A dlaczego uważasz, że nie można? Ktoś zabrania? Cytuj: Wy musicie obronić swojego Boga. Boga, którego obraz nijak nie broni się sam. Żaden obraz nie będzie bronić się "sam", potrzeba jednak do tego inteligentnych istot  Cytuj: Niewierzący/nieuznający Jahwe mogą przedstawić "dowody", które swoją oczywistością aż biją po oczkach Po pierwsze, mnie nic jakoś nie bije po oczkach. Po drugie, nie zawsze to, co na pierwszy rzut oka wydaje się oczywiste, ma sens. Jako nie-ateistka chyba powinnaś to rozumieć? Cytuj: Wy musicie wyszukać, odpowiednio zmodyfikować, zinterpretować, przedstawić... To trochę tak, jakby adwokat Breivika chciał przekonać ludzi, że jego klient jest niewinny. No niewątpliwie prokuratura ma tu trochę łatwiejsze zadanie  Niewątpliwie potrzeba adwokata wysokiej klasy, by bronić kogoś takiego, jak Breivik  Mnie to akurat imponuje, ale to pewnie takie skrzywienie zawodowe. Zawsze jednak bardziej pociągały mnie rozwiązania trudniejsze, bardziej ambitne. Oczywiście, nie znaczy to, że zawsze dają one prawdziwy rezultat, ale w sytuacji, gdy ostatecznego wyniku i tak nie sposób uzyskać, wybór jest oczywisty. Nie ukrywam, że od ateizmu odrzuca mnie m.in. także ten cały prymitywizm, który streściłem w owych krótkich cudzysłowach 
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pn wrz 10, 2012 20:25 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Gunar szuka Boga -konstruktywne argumenty przeciwko atei
Johnny99 napisał(a): Ty lubisz wszystko sprowadzać do "interpretacji", co pozwala ci w zarodku uciąć każdą dyskusję.. tu nie o to chodzi. Patrz niżej. Bo na interpretacji to w dużej części polega. Nie każdą dyskusję ucinam w zarodku, ale niektóre rzeczywiście tak. Np. dlatego, że pewne kwestie były wałkowane już w wielu innych tematach. Lubię czasami do czegoś wrócić, ale nie zawsze i nie przy każdej jednej okazji. Jeśli coś się non-stop męczy, to i mnie zaczyna to w pewnym momencie męczyć. A wtedy od tego uciekam, bo nie mam przyjemności z takiej dyskusji. Johnny99 napisał(a): Ale co właściwie cię "nie przekonuje"? To, że niekoniecznie trzeba pewne słowa rozumieć wyłącznie w sensie absolut(ystycz)nym? Tzn. co cię w tym nie przekonuje? Co to w ogóle znaczy, że nie jesteś do tego przekonana? Nie jesteś przekonana, że można? A dlaczego uważasz, że nie można? Ktoś zabrania? Nie pisałam, że nie można rozumieć tak czy inaczej. Można rozumieć jakkolwiek się chce, i oczywiście macie prawo do swoich – znowu użyję tego słowa – interpretacji. Mnie to nie przekonuje, w sensie, że ja waszej wersji i waszego Boga nie "kupuję". Tyle. Johnny99 napisał(a): Żaden obraz nie będzie bronić się "sam", potrzeba jednak do tego inteligentnych istot Ależ skąd. Wiele rzeczy broni się samemu. Po prostu się podobają, wzbudzają pozytywne reakcje, zainteresowanie. Nie wszystko potrzebuje reklamy czy wmawiania, jak dobre to jest, chociaż tego nie widać Johnny99 napisał(a): Po pierwsze, mnie nic jakoś nie bije po oczkach. Nie spodziewałabym się, że ty napiszesz inaczej. Johnny99 napisał(a): Po drugie, nie zawsze to, co na pierwszy rzut oka wydaje się oczywiste, ma sens. Jako nie-ateistka chyba powinnaś to rozumieć? To akurat prawda. Ale prawdą jest i to, że tu poruszamy się w obszarach wiary. Ile jest prawdy, i czy w ogóle, w tym co uważamy, nie sposób stwierdzić. Johnny99 napisał(a): Mnie to akurat imponuje, ale to pewnie takie skrzywienie zawodowe. Tutaj akurat cię rozumiem, mam podobnie (pewne skrzywienie, po części zawodowe, chociaż nie dotyczy to akurat tego, co u ciebie). Zdaję sobie jednakże sprawę, że to co nieraz imponuje mnie, innym nie jawi się tak pozytywnym. Johnny99 napisał(a): Nie ukrywam, że od ateizmu odrzuca mnie m.in. także ten cały prymitywizm, który streściłem w owych krótkich cudzysłowach Ateistów, ich logiki i ich argumentacji, nie cechuje prymitywizm. A ty nic takiego nie wykazałeś. Po prostu byłbyś chory, gdybyś im jakimś tekstem nie dokopał.
Ostatnio edytowano Wt wrz 11, 2012 0:43 przez Anonim (konto usunięte), łącznie edytowano 1 raz
|
Wt wrz 11, 2012 0:33 |
|
 |
artcz
Dołączył(a): Cz wrz 06, 2012 15:27 Posty: 6
|
 Re: Gunar szuka Boga -konstruktywne argumenty przeciwko atei
-Vi- napisał(a): To co obaj (@artcz, @J99) robicie, to po prostu przedstawienie odpowiednich - wygodnych dla was, dla waszej wiary - interpretacji. Tak można zrobić praktycznie z wszystkim. Mnie to nie przekonuje i nie przekona, podobnie jak was nie przekonuje punkt widzenia osób niewierzących w Jahwe i/lub postrzegających jego postać jako wybitnie negatywną. W trakcie mojego dochodzenia do wiary wiele spraw wydawało mi się przekombinowanych, dopóki nie zacząłem lepiej poznawać Biblii. Przeżyłem parę razy coś w rodzaju "łał, wszystko się zgadza". No ale to moje subiektywne odczucia. Jako że ciągle pojawia się w dyskusji temat nawracania na siłę, to moim zdaniem sprzeczne z Biblią. Jezus nie naganiał sobie uczniów, tłumy same do niego przychodziły. Gdy do kogoś indywidualnie się zwracał słowami "pójdź za mną", to w przypadku odmowy, nie gonił za kimś takim. Swoim uczniom też mówił, że gdy gdzieś źle zostaną przyjęci, to mają wyjść z tego miasta i strząsnąć pył z butów. Mam nadzieję, że nic z tego, co piszę, nie jest odbierane jako nawracanie na siłę. A że są tacy, co w ten sposób nawracają... Co proponujecie? Nawrócić ich na nienawracanie? 
|
Wt wrz 11, 2012 0:42 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Gunar szuka Boga -konstruktywne argumenty przeciwko atei
artcz napisał(a): A że są tacy, co w ten sposób nawracają... Co proponujecie? Nawrócić ich na nienawracanie?  Ja nic nie proponuję. Ja po prostu sobie na pewne rzeczy nie pozwalam, i reaguję raczej stanowczo i zdecydowanie. Nie jestem też osobą, którą da się na waszą wiarę nawrócić. Można mnie co najwyżej jeszcze bardziej zrazić, jeśli ktoś się o to postara 
|
Wt wrz 11, 2012 0:49 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|