Ciągle mylicie wiarę w Siłę Wyższą, w Stwórcę, w kreację z wiarą w nauki KK. To dwie całkiem odrębne i odległe sprawy.

Tak, Kościół jest żywy. Bo Kościół to ogół wyznawców danej religii. Ludzkość żyje, rozwija się, odkrywa nowe, więc musi się zmieniać.


Dla wierzących dowody fizyczne nie są potrzebne. Co nie znaczy, że różna fakty obserwacji nie wzmacniają wiary. Augustyn Hippoński ma całkowitą rację.

Kto myli? I co z czym myli?
Czy istnieją jakieś odstawy do takiego stwierdzenia? Myślę, że jedyna przyczyną takiej tezy jest niezrozumienie czegoś. Ale aby mieć szanse na zrozumienie, trzeba precyzyjnie to coś określić, zdefiniować.

Chodzi mi o podejście agnostyków, teistów. Jest Bóg, Siła wyższa . Kreator, Konstruktor. Co wcale nie znaczy, że Pismo jest objawione i prawdziwe, nawet niezależnie od historyczności np. Jezusa Chrystusa.
Prosty przykład - powiedzmy, kłamać grzech. Choć w Piśmie o tym słusznie się nie wspomina. Ale dla KK grzech. A bez kłamstwa żyć nie idzie. Ktoś bez kłamstwa = postać z komedii. ofiara losu, filmy o tym kręcą dla uciechy.

W Piśmie jest to wyraźnie wyartykułowane i to w randze przykazania. Ale w odniesieniu do kłamstwa, które komuś szkodzi. Nie wiem, czy kłamstwo, które nie ma absolutnie żadnych negatywnych dla nikogo następstw może być uznane za grzech.

Tak, bez grzechu żyć się nie da. Ale da się naprawiać, przynajmniej niektóre, szkody spowodowane grzechami.

Tak rzeczywiście przedstawiają politycy swoich przeciwników. Niestety, w polityce nie da się bez kłamstwa.
Gdyby Ukraina naiwnie nie uwierzyła w gwarancje bezpieczeństwa udzielone przez USA, GB i ZSRR (sorry, Rosję) w zamian za rezygnację z arsenału nuklearnego (byli trzecią potęgą od tym względem), to by teraz wojny nie było. Jak politycy coś obiecują (no. 100 cudów w 100 dni), to znaczy, że kłamią. po to, aby okradać ludzi.

Idący, nie chodzi oto, że jak twierdzisz, wierzący ich nie potrzebują. Praktycznie te wszystkie „dowody”, które w ubiegłych wiekach kościół uznawał za niepodważalne, rozwój nauki obalił bez mała wszystkie.
A wiara, no cóż, moja sąsiadka wierzyła, że jak kobieta karmi piersią, to nie zajdzie w ciąże. Gdy jednak mimo wiary zaszła, zajrzała do naukowej literatury i … jak myślisz nadal wierzy?

Idący - nakaz "Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa..." nie jest zakazem i potępieniem kłamstwa, a jedynie dydaktycznym, racjonalnym nakazem mającym na celu ochronę systemu sądowniczego .

Pięknie napisane. Zgadzam się w 100%.

Btw Bóg może istnieć, ale co się uczepiliście tej wiary katolickiej? A co, jeśli jest inna droga, którą właśnie należy znaleźć samemu? Przecieć katolicyzm jest tak nielogiczny i karykaturalny. Nic tam nie ma sensu.

Podążaj sam, nie patrz na tłum.
W punkt.

Oni już tego nie rozróżniają. Dla nich Bóg to Bóg "trójjedyny" (co?).
Czy oni kiedykolwiek mieli jakieś wątpliwości?
Wierzą, bo tak ich wychowano, oni nawet nie zatanawiają się w to w co wierzą

Co gorsze, gdy nawet na tacy miewają podane tematy do przemyśleń, uciekają do kąta poobrażani jak dzieci i udają, że nic się nie zmieniło. Nawet trochę to rozumiem. Po pierwsze - plemienne sekciarstwo. W grupie raźniej. Po drugie - wygodna wiara - ze wszystkich draństw i świństw można się wyspowiadać, udać żal, postanowienie poprawy i zbyte. W perspektywie Królestwo z nagrodami.

Zastanawiam się jakie myśli kłębią się w głowie Papierza Franciszka całującego tę, czy inną drewnianą figurkę.

Zastanawiam się, jakie myśli kłębią się w Twojej głowie?

Kobiety, wino, śpiew, imprezy, seks...

Przyzwyczaiłem się do swojego nowego samochodu ze wszystkimi bajerami gdy kolega zaproponował mi swoją starą z 2010 roku hondę w świetnym stanie prawie za darmo. Przyszła mi do głowy refleksja czy 15 lat temu właściciel mógł wierzyć że będzie możliwe np trzymanie się linii. Albo zmartwychwstanie.

Albo, że w wyniku zapłodnienia in vitro, dziewice bedą mogły rodzić.

Powtarzam się, ale muszę.
Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek spotkam człowieka o tak niskim poziomie kultury, jak George45 -