Widzę, że czytałeś jakieś inne tłumaczenie Biblii, lub dopisałeś coś na styl tych, którzy niejednokrotnie już ją uzupełniali wpisami "Jezus napewno to miał na myśli, a wynika to z jej całego kontekstu". W tym które czytałem, nie było zawartych żadnych wstępnych warunków jakie powinien spełnić głodny, czy spragniony by go ugościć. Podobnie nie jest postawiony warunek wskazujący jaki rodzaj przestępstwa popełniony przez więźnia pozwala na jego odwiedzenie.
No, ale wiadomym jest, że nie mamy oryginału tylko kopie kopi. Może trafiłem na tą bardziej sfałszowaną.

Widzę, że oceniasz natchnionych autorów Pisma według swoich praktyk,. bo podrabiasz moje słowa. Bowiem napisałem, że "ludzie nie maja zwyczaju", a Ty z tego przypisałeś mi,
że ja czy Jezus, według mnie, tak nakazuje. A propos, jesteś może aktualnie w Tuskowym kryminale? To nic z tego. Nie da się odwiedzić!

NADAL nie wierzą ci, którzy nie załapali się na indoktrynację w dzieciństwie, a u których retoryka religijna przegrywa z racjonalizmem. Nie każdy jest w stanie zaakceptować wyjęcie religii spod praw logiki i norm etycznych.

Bardzo zuchwałe i aroganckie jest Twoje rozpoznanie religijności człowieka.
Tymczasem patrząc na dzieje antropogenezy zauważamy, że ewolucja stworzyła dla człowieka katastrofalne warunki rozwoju i istnienia. Los człowieka przez około siedem milionów lat wisiał na włosku. Wszystkie gatunki protoczłowieka, łącznie z neandertalczykiem i denisowcem, doszczętnie wyginęły, przetrwała tylko jedna linia, z której rozwinął się człowiek współczesny. Ten rozwój współczesnego człowieka historia ewolucji przypisuje pojawieniu się wierzeń i praktyk religijnych (R. Dunbar, Nowa historia ewolucji człowieka (tłumaczenie) 2014).

Zaistnienie człowieka zaczyna się od jego relacji z Bogiem. To właśnie ta relacja świadczy o człowieczeństwie.
Zastanawiająca jest to rozpaczliwe negowanie Boga. To jakaś forma panicznej obrony. Strachu przed tym, czego mniej lotny umysł nie jest w stanie doświadczyć. A skoro nie potrafi, to neguje. I opluwa. Ale to już inna kategoria. To przejaw zwykłego prymitywnego chamstwo jak też przyznanie się do braku argumentów. I zamiast nich obrażanie przeciwników.

Znowu mylisz, mój Idący negowanie nauk KK z negowaniem Boga. Ja np Boga nie neguję, a jedynie z szacunku dla Jego Wielkosci i Mądrości oddzielam Go grubą kreską od wszelkich Pism, Dekalogów, Grzechów Głównych, Kościelnych i ŚwiętoDuchowych. Od Sodom, Rajów, Adamów, węży, ark, Babeli, chodzenia po wodzie.
Z szacunku, odczucia proporcji i zwykłego namysłu.
No i własnie ten brak namysłu pozwala, a może skazuje na możliwość zachowania przez bardzo wielu wiary dziecięcej w pełnym kształcie do lat dorosłych, a nawet późnych.

Wyznajesz jakiś wyrozumowany, zimny deizm?

Wyrozumowany = zimny? A dziecinny, intuicyjny = cieplutki? Dziwną masz gradację jakości.
Nie tyle deizm, co inteligentny projekt. Cieplutką wiarę zagubiłem przed 15-tym rokiem życia.

A ja jestem 100% abstynentem, ale oddzielam picie wódy i palenie papierosów od abstynencji.
Odrzucając Boże Objawienie odrzuca się samego Boga.

Jaką można mieć relację z Bogiem, jeśli neguje się wszystko, co objawił ludziom?

Dopytam jeśli pozwolisz, tą wielkość i mądrość Boga w jakiś sposób doświadczyłeś (może jakiś przykład podasz), słyszałeś o niej, czytałeś ...?

Widzę to dość prosto. Jeśli jest siła wyższa, nazwijmy ją Bóg, i wykoncypowała np. DNA, które odwala już później samo całą ewolucyjną robotę stwórczą, to mając choć minimum oleju w głowie nie mogę nie docenić mądrości i mocy sprawczej , czyli wielkości tejże siły wyższej.
Idąc dalej, im wyżej Ją cenię, tym trudniej mi jej przypisać dydaktycznie nieefektywne aktywności typu Objawienia, zwłaszcza zawierające Adama, Ewę ,Noego, Jonasza, wstrzymanie słońca, piekło, diabły .....

Pan Bóg nie musiał "wykoncypować DNA". Wykoncypował tylko prawa przyrody. A one były już zdolne "zrobić" ewolucję, a nawet Ciebie"

Twą odpowiedź zrozumiałem w ten sposób „Wielkiej mądrości nie doświadczyłem i żadne pisma oraz opowieści nie są na tyle wiarygodne by mogły mnie o tym przekonać”
Zakładasz jednak, że „Jeśli sprawił DNA, to takie nieefektywności jak piekło, wstrzymanie słońca, diabły…, uwłaczają komuś od DNA.” Moim zdaniem, warto byłoby rozważyć czy w już tym po części odkrytym DNA, w jego głębszej warstwie, nie znajduje się jeszcze bardziej skomplikowane i tajemnicze „DNA DNA”. Do dziś określane jako „DNA piekło”, „DNA wstrzymanie słońca”, „DNA diabeł”. Określane tak, bo nie potrafimy na dzień dzisiejszy poznać jego mechanizmu działania, nie dokonało jeszcze „objawienia.

A wiesz, że możesz mieć rację? Podobnie staram się przekonywać kolegów ateistów. Dopiero co nie ludność, a ludzkość była "naukowo" przekonana, że cały kosmos to nasza parafialna Droga Mleczna. Kto wie co się objawi po głębszym zbadaniu.
No i powiedzmy - Siła Wyższa, Projektant Inteligentny dostosował "Objawienie" do mentalności ludów pasterskich sprzed tysiącleci, co i tak nie zmienia faktu, że ręcznie spróbował swoje niedoróbki reperować - potem się znudził i zajął ciekawszym. A my tutaj na dołku pod wodzą hierarchów dalej tkwimy, szarpiemy się jak wilk morski w szkwałach w tamtych anachronicznych pasterskich "prawdach" , bierzemy je serio mimo elektryfikacji , uczymy dziatwę, dajemy do wierzenia dorosłym.

Co parafianin może przekazać parafianinowi? Jedynie, jeśli ma dobrą pamięć i posiada umiejętność posługiwania się czasomierzem, przekaże kiedy będzie następna msza. Na niej, jeśli potrafi choć przez chwilę się skupić, uzyska dwie nowe informacje, po ile ściepa i kiedy następne spotkanie. To takie od wieków parafialne DNA, ale mimo wszystko nie do końca stałe, ze względu na kwotę i czas.