Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 04, 2025 21:44



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 92 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona
 Nawróceni na katolicyzm... 
Autor Wiadomość
Post 
Na wstepie, dzieki Teresse, za tyle ciekawych przykladow nawrocen.
Ja rowniez zachecam do dania przez Ciebie swiadectwa. Malo tego, ze zachecam, prosze o nie.

Przepraszam, ze swiadectwo nawrocenia, ktore ja przedstawie nie bedzie przeze mnie streszczone, wynika to jedynie z chronicznego braku czasu.
Swiadectwo nawroconego Zyda, Alfons Ratisbonne, zawsze robilo na mnie wielkie wrazenie.


Nawrócony żyd
Nagle poczułem jakiś niepokój, ujrzałem przed sobą jakby zasłonę; kościół wydał mi się całkiem ciemny, oprócz jednej kaplicy, jakby całe światło z kościoła tam właśnie się skupiło...
Objawienie się Niepokalanej żydowi Alfonsowi Ratisbonne’owi i jego natychmiastowe nawrócenie miało miejsce w kościele Sant’Andrea delle Fratte w Rzymie. Fakt ten pozostaje w ścisłym związku z medalikiem Niepokalanej. Baron de Bussires namawia Ratisbonne’a, by zgodził się nosić Cudowny Medalik i odmawiał modlitwę Memorare św. Bernarda.
"Ona nic mi nie powiedziała, a ja wszystko zrozumiałem"
Towarzysząc baronowi de Bussires do kościoła Sant’Andrea delle Fratte, gdzie tenże ma się zająć przygotowaniami do pogrzebu księcia de La Ferronays, pozostaje sam w świątyni. 20 stycznia 1842 r. około godziny trzynastej w cichym widzeniu ukazuje mu się Najświętsza Maryja Panna z wizji Katarzyny Labouré, z otwartymi rękami rozsiewającymi promienie.
"Nagle poczułem jakiś niepokój, ujrzałem przed sobą jakby zasłonę; kościół wydał mi się całkiem ciemny, oprócz jednej kaplicy, jakby całe światło z kościoła tam właśnie się skupiło. Nie mogłem pojąć, w jaki sposób upadłszy na kolana w innej części nawy i mimo przygotowań do pogrzebu, które zamykały dostęp do owej kaplicy, znalazłem się w pobliżu balustrady. Wzniosłem oczy ku kaplicy rozsiewającej tyle światła i ujrzałem stojącą w ołtarzu, żywą, dużą, majestatyczną, przepiękną i miłosierną Przenajświętszą Maryję Pannę, podobną w postawie i strukturze wizerunku do wizerunku z Cudownego Medalika Niepokalanej. Kilkakrotnie próbowałem wznieść oczy ku Przenajświętszej Maryi Pannie, ale Jej majestat i szacunek kazały mi je opuścić, chociaż nie przeszkodziło mi to doświadczyć oczywistości widzenia. Utkwiłem oczy w Jej dłoniach i ujrzałem w nich przebaczenie i miłosierdzie. Dała mi znak ręką, abym uklęknął. Nieodparta siła popchnęła mnie ku Niej. Wydało mi się, że mówi: «Tak, dobrze». W obecności Przenajświętszej Maryi Panny, chociaż nie wyrzekła ani słowa, zrozumiałem ohydę stanu, w jakim tkwiłem, brzydotę grzechu, piękno religii katolickiej: jednym słowem zrozumiałem wszystko. Nie mógłbym sam sobie uświadomić wszystkich prawd, w które uwierzyłem i które poznałem. Wszystko, co mogę powiedzieć, to tyle, że w momencie Jej gestu zasłona spadła z mych oczu, nie jedna zasłona, ale całe mnóstwo zasłon, które mi zakrywały oczy, spadały szybko jedna po drugiej, niczym śnieg, błoto i lód, które wysychają pod wpływem słońca. Widziałem w głębi przepaści całą ostateczną nędzę, z której zostałem wydobyty przez nieskończone miłosierdzie. Ona nic mi nie powiedziała, a ja wszystko zrozumiałem".
31 stycznia 1842 r., po otrzymaniu podstaw nauki chrześcijańskiej, Alfons Ratisbonne zostaje ochrzczony w wierze katolickiej, przybierając imię Maria.
Nowe życie
Zbieżność objawień z nawróceniem uzmysławia przełom, jakiego cud dokonuje w życiu człowieka oraz w intelektualnej i duchowej sferze osobowości wizjonera.
Objawienia są wielkim wydarzeniem. Prowadzą do zerwania z przeszłością i zaangażowania się w przyszłość. Otóż na przestrzeni kilku miesięcy Ratisbonne jest zmuszony do zerwania więzi z wieloma swoimi bliskimi, ale za to odnajduje swojego brata Teodora. "Trwaliśmy na klęczkach na tym samym klęczniku przez ponad pół godziny, nie mogąc wymówić ani słowa, szlochając ze szczęścia i z wdzięczności" – napisał Teodor.
Ratisbonne wstępuje do nowicjatu jezuitów i w 1848 r. zostaje wyświęcony na kapłana. Następnie opuszcza jezuitów, aby poświęcić się Kongregacji Matki Bożej z Syjonu, założonej przez jego brata celem nawrócenia Izraela. Umiera w Ziemi Świętej, w domu Matki Bożej z Syjonu w Ein Karem w 1884 r.
Ratisbonne w życiu o. Kolbego
Św. Maksymilian Kolbe przestudiował przynajmniej trzy pozycje książkowe, dotyczące nawrócenia Ratisbonne’a. Propagował to objawienie maryjne słowem, a przede wszystkim piórem. Poświęcił mu artykuły w "Rycerzu Niepokalanej". Obszerną jego dokumentację planował zamieścić w przygotowywanym dziele o Niepokalanej.
Kościół Sant’Andrea delle Fratte w Rzymie działał na o. Kolbego przyciągająco – jak magnes. Tam, przy ołtarzu objawienia, pragnął sprawować Najświętszą Ofiarę w wyjątkowo ważnych momentach swego życia. Tu odprawił Mszą świętą prymicyjną 29 kwietnia 1918 r. W intencji mszalnej m.in. wyszczególnia nawrócenie schizmatyków, akatolików i masonów. Na obrazku prymicyjnym widnieje nadruk: "Pamiątka Mszy świętej, którą odprawił o. Maksymilian Maria Kolbe, franciszkanin - na ołtarzu, gdzie Niepokalana raczyła objawić się o. Ratisbonne’owi - w Rzymie dnia 29 kwietnia 1918 r."
W Pamiętniku pod datą 27 listopada 1918 r. zapisał: "Odprawiam Mszę św. u stóp Niepokalanej Ratisbonne’a o godz. 6".
Nawiedził to miejsce raz jeszcze z grupą misjonarzy. Z Rzymu pisze do o. Kornela Czupryka: "Mszę świętą odprawiłem, a bracia komunikowali tam, gdzie Niepokalana objawiła się Ratisbonne’owi".


ze str. http://www.rycerz.franciszkanie.pl/arch ... 1.php?id=2


Pt lis 10, 2006 17:52
Post 
Fundamentalista islamski nawrócił się :)

Compass News Direct, 18.10.2006

Muzułmański szejk, znajdujący się w więzieniu egipskim od 18 miesięcy, przekazał z więzienia wiadomość, że został zaaresztowany za ;obrazę islamu; czyli za przejście z islamu na chrześcijaństwo.

Tajna policja ostatnio przeniosła 57-letniego szejka Bahaa el-Din Ahmed Husejna el-Akkad do więzienia Wadi el-Natrun. Powiedziano mu, ze pozostanie tutaj przez czas nieokreślony, chyba że się zgodzi zostać donosicielem na innych chrześcijan, nawróconych z islamu.

Adwokat szejka, Atanazy William, utrzymuje, że jego klient pozostaje w więzieniu ;jedynie dlatego, że wybrał inną wiarę i został chrześcijaninem;. El-Akkad znajduje się w więzieniu od 6 kwietnia 2005 r., kiedy został aresztowany przez Państwową Tajną Policję bez przedstawienia mu jakichkolwiek zarzutów. Nie został oficjalnie oskarżony o jakąkolwiek zbrodnię, choć był wielokrotnie przesłuchiwany.

Kilku jego współwięźniów puściło plotkę, jakoby były muzułmanin zajmował się ewangelizacją i chrzcił innych, co spowodowało nienawiść i ataki werbalne ze strony innych więźniów, oraz przynajmniej jedno poważne pobicie.

10 tygodni temu sąd oficjalnie zarządził, by el-Akkada zwolniono, ale tajna policja zignorowała to zarządzenie. Zamiast tego więzień był przetrzymywany w więzieniu Gaber Ibn Hayyan w Gizie, po czym przeniesiono go do Wadi el-Natrun, położonego ok. 60 mil na północ od Kairu, przy autostradzie do Aleksandrii.


W kilku listach przemyconych z więzienia w ciągu ostatnich kilku miesięcy, które znalazły się w posiadaniu Compass Direct, el-Akkad stwierdza, że wybrał wiarę chrześcijańską po latach badań islamu.


Przez ponad 20 lat szejk był członkiem fundamentalistycznego ugrupowania islamskiego Tablig wa-Dawa, które aktywnie islamizowało niemuzułmanów, ale przeciwstawiało się przemocy. W roku 1994 opublikował 500-stronicową książkę Islam: [prawdziwa] Religia, opisującą tradycyjne wierzenia muzułmańskie.

Ale po pewnym czasie iluzje co do islamu zostały rozwiane, i pięć lat temu, jak szejk twierdzi, zaczął on modlić się, prosząc Boga o możliwość osobistego poznania Go. Ale dopiero w styczniu 2005 roku mógł on porozmawiać z kimś, kto wyjaśnił mu po raz pierwszy zasady chrześcijaństwa. Wówczas szejk zaczął intensywnie studiować Pismo Święte, i po kilku tygodniach został uczniem Jezusa.


Udowodniłem każdemu muzułmaninowi; ; pisze el-Akkad ;że człowiek, który obiektywnie i poważnie studiuje obie religie, zawsze wybiera chrześcijaństwo;.

Ale w ciągu dwóch miesięcy wiadomość o nawróceniu el-Akkada dotarła do Państwowej Tajnej Policji, i szejk został bez uprzedzenia zaaresztowany i zabrany wprost z biura jego prywatnej firmy handlowej.

Po sześciu tygodniach od chwili zatrzymania, el-Akkad został umieszczony w więzieniu Tora Mazraa w Kairze. Kiedy w końcu jego prawnik, William, otrzymał pozwolenie na spotkanie z uwięzionym, powiedziano mu, że szejk został zatrzymany w związku z podejrzeniem o bluźnierstwo przeciwko islamowi; na podstawie prawa Bezpieczeństwa Państwowego.

Przez cały następny rok nakaz uwięzienia el-Akkada był odnawiany co 45 dni na podstawie tego samego prawa, podczas gdy żadnego oficjalnego zarzutu mu nie postawiono. Jednakże w lipcu 2006 roku władze wydały nowe rozporządzenie, zgodnie z którym tymczasowe aresztowanie bez postawienia zarzutów nie może przekroczyć sześciu miesięcy, niezależnie od okoliczności.

El-Akkad został oskarżony o ;obrazę boskiej religi; na podstawie artykułu 98-F egipskiego Kodeksu Karnego. Sąd kairski wydał zarządzenie, by z dniem 30 lipca szejk został zwolniony z więzienia.


W połowie września władze przeniosły el-Akkada do więzienia o najwyższym stopniu ochrony, Wadi el-Natrun. Tutaj znajduje się większość egipskich islamistów, skazanych za działalność antyrządową. Więzienie na pustyni jest znane z warunków spartańskich, małe cele dla więźniów mierzą jeden metr na dwa.

William utrzymuje, że jego klient znacznie osłabł na zdrowiu z powodu uwięzienia. Szejk cierpi na nadciśnienie i na choroby skórne, wywołane przez ekstremalne temperatury, brud oraz ukąszenia owadów i małych zwierząt. ;Został zamknięty w miejscu, gdzie może wkrótce umrzeć, ponieważ jego wiek, ciało i umysł nie są w stanie dostosować się do okrucieństwa upartych władz tajnej policji; powiedział William. 4 września wystosował on pismo do Prokuratora Generalnego, Abdel Meguid Mahmuda, informując o poważnych wykroczeniach, które mają miejsce w przypadku el-Akkada, ale nie otrzymał żadnej odpowiedzi.

W Egipcie każdy chrześcijanin może bez trudu przejść na islam i otrzymać natychmiast nowe muzułmańskie dokumenty, natomiast obywatele muzułmańscy nie mają prawa zmieniać religii. Ci, którzy się odważą na ten krok i zostają chrześcijanami, są prześladowani przez Państwową Tajną Policję, która zatrzymuje ich i wrzuca do więzienia pod zarzutem ;obrazy islamu; lub ;zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego;.

Obrazek

Módlmy się wszyscy za przesladowanego brata...


Pt lis 10, 2006 17:58
Post 
Nie chcę zaśmiecać wątku, ale nie rozumiem, o co chodzi w nawróceniach. Przecież Bóg jest jeden! Mógłby ktoś mi to wyjaśnić?

Z góry dziękuję


Pt lis 10, 2006 18:03

Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42
Posty: 4717
Post 
Cytuj:
Nie chcę zaśmiecać wątku, ale nie rozumiem, o co chodzi w nawróceniach. Przecież Bóg jest jeden!

I tylko jedna droga (do niego) słuszna!


Pt lis 10, 2006 19:32
Zobacz profil
Post 
No więc czas na moje swiadectwo... :)

Może niektórzy je wysmieją, trudno...
Ja kilka lat temu zrobiłabym pewnie to samo... :-(

Już jako małe dziecko miałam okazje przekonać się, że Bóg nad nami czuwa...

Miałam chyba 10 lat i szlam z babcią po zakupy. Nagle człowiek, ktory szedł w przeciwną strone niz my, zrobił gwałtowny obrót i zaczał iść za nami...Ja cały czas ogladalam się do tyłu i babcia zorientowała się o co chodzi...
Szedl za nami już długi czas i nie wiedziałysmy co zrobić...W dodatku cały czas patrzył się na mnie...Byłam dosłownie przerazona...Babcia w końcu równie przerazona, zaczeła odmawiać "Zdrowaś Mario"...Nagle przyszedl jej do głowy pomysł, aby wejść do sklepu...
Wchodzimy, a facet jakby nigdy nic stanął przed witryną i patrzył się na mnie...

W końcu, babcia powiedziala coś w rodzaju " Kobiety, on nas sledzi..."Wszystkie klientki spojrzały wtedy na niego...postał jeszcze chwile i poszedł...
Nastepnego dnia zobaczyłyśmy w lokalnej gazecie, że ten czlowiek jest poszukiwany za zabicie policjanta...

Mimo tego, że Matka Boza wtedy nas uratowała, bardzo szybko, nie wiem , może rok potem zaczełam tracic wiarę...
A już ostatczenie straciłam ją, gdy osoba wazna dla mnie na pytanie: Czy wierzy że zmartwychwstanie, odpowiedziala, że nie...

Zostalam ateistką... Zaczęłam interesować się historią, archeologią i astronomią...
Praktycznie nie mialam znajomych, bo ludzie w wieku kilkunastu lat myślą o trochę innych rzeczach...Dla nich byłam nudziarą, nie mialam z nimi wspolnych tematow...

Czytałam różne naukowe ksiązki, które jeszcze bardziej oddalały od Boga., miałam coraz to nowe argumenty, że Boga nie ma...Chodziłam na religię, bo rodzice kazali..Moja obecność tam ograniczała się do dokuczania księdzu...

Gdy poszlam do liceum mój ateizm wszedł w fazę wojującą...Udawałam przed rodzicami, że chodzę do
kościoła, ale tak naprawdę krążyłam wkoło niego, siedzialam na ławce przed kościołem, nawet w zimie...

Kiedyś, gdy ksiądź przyniósł na religię Biblię, glośno powiedziałam, że takich...nie czytam...To bluźnierstwo do dziś nie daje mi spokoju, nie wiem jak moglam powiedzieć coś takiego..

Caly czas dokształcałam się, ogladalam rożne "demaskatorskie" programy, wydawalo mi się, że wiem wszystko...
Starałam odwiesc innych od religii, bluźniłam...O aborcji mowiłam, że to zabieg kosmetyczny, że życie w rodzinie to obyczaje ze swiata zwierząt i inne równie ciekawe poglądy

Było w naszej klasie kilka osób takich jak ja, więc szybko skumalismy sie i zaczeliśmy uprzykrzac zycie księdzu...
Wzieliśmy sobie za cel, że w naszej klasie krzyz nie bedzie wisiał i udało się...Zwyciężyliśmy...
Oni poszli nawet nawet na skargę do Kurii biskupiej, ze ksiądz jest taki i owaki...Wiele prawdy to w tym nie bylo...Ale wizytator przyszedł...
Ksiądz ten potem powiedział do nas, że jak chcielismy go zniszczyć, to nam się udało...Zniszczyliśmy tego czlowieka...
Kolega zapytał się mnie co musiałoby się stać, bym sie nawróciła, odpowiedziałam, że to nigdy nie nastąpi...

Jednocześnie caly czas, czegoś mi brakowało...Bardzo szybko zaczelam więc szukac pociechy w alkoholu i imprezach...
Zachowywalam się tak lekkomyslnie, że raz malo brakowało do śmierci...

W końcu stwierdziłam, że wypisuje się z religii i nie powiem rodzicom...Razem z koleżanką uczcilysmy to wydarzenie winkiem...Bylam w znakomitym humorze z powodu swojej odwagi...

Zdałam na studia, oficjalnie przestałam chodzić do koscioła...
Sensem mojego zycia były imprezy...

W pewne lato pojechałam z koleżanką na wakacje...
Zachowywałam się tak lekkomyslnie, że w koncu miałysmy przechlapane u nieciekawych ludzi...
Po raz pierwszy w zyciu rece tak mi sie trzesły ze strachu, że nie umialam napić się z kubka, bo rozlewalam wszystko...
Myslę, że nic mi sie nie stało, bo mimo moich bluźnierstw Bóg czuwal nade mną...

Kolejne wakacje, imprezy, imprezy,imprezy...
W pokoju hotelowym otwieram szufladę, a tam Biblia !!
Powiedziałam do mojej koleżanki : Zabierz mi to stąd, bo nie bede kolo tego spala...

I nagle na jednej imprezie, nagle usłyszalam kobiecy głos w mojej glowie...Idź do domu, uciekaj stąd...
I dopiero jak wyszłam to sobie uswiadomiłam, co być może mnie ominęło...

Wtedy zaczełam się wahac, może jednak Matka Boża i Bog istnieją...

Ale szybko wrociłam do starego myslenia...
Zaczelam jednak interesowac się innymi religiami, studiowac je...
Zafascynowalo mnie pozytywne myslenie i dr Murphy...
Zaczelam wizualizować i rządzić swoją podswiadomościa...

Znowu mineło troche czasu i usłyszałam świadectwo człowieka nawroconego dzieki św. Teresie od dzieciatątka Jezus...
Był on alkoholikiem i kiedyś pijany wszedł do Koscioła...
Zabral stamtad materiały o św. Teresie, poszedl potem do knajpy i wrzucił je do kominka...Wszystko splonelo, oprocz zdjęcia, które przez kilkanascie minut utrzymywalo się nad ogniem...Widzialy to tez inne trzeźwe osoby...Ten człowiek nawrocił się...

Nie uwierzylam w to swiadectwo, ale zaintrygowała mnie postac św. Teresy....
Mówię sobie, przeczytam o niej i sprawdzę...Oczywiście nie wierzyłam , ze cokolwiek się stanie...
Poszlam do czytelni i wypożyczyłam ksiazkę "Dzieje duszy" autobiografie Teresy...

Przeczytalam ksiażkę a jednoczesnie czułam,że zaczynam rozumiec w Biblii to, co wczesniej negowałam...
Tak jakby nagle spłynelo na mnie oswiecenie...
Pomyslałam sobie, że najpiekniejsze zdanie w Biblii, to poznacie prawde, a prawda was wyzwoli...
Dopiero niedawno dowiedziałam się, że tak samo uważał JP II...

Po pewnym czasie stalam w bibliotece i powiedziałam w myslach tak: Świeta Tereso, jezeli istniejesz to proszę udowodnij mi to...Daj mi jeden znak, a ja juz nie poprosze o zaden więcej...
Jeżeli istniejesz to stanie sie w 3 minuty to i to...
I to sie stało...Stalam tam osłupiała. Ludzie gapili sie na mnie...
Odzyskałam wiare...
Ktos powie przypadek...Ja powiedziałabym dokładnie to samo kiedyś...

Zaczelam chodzic do kościoła..Czytać Biblię, pisma Doktorów Koscioła, ksiazki na temat wiary...Duzo pomogły mi "Wyznania" św. Augustyna
Ale spowiedzi unikalam jak ognia...Balam sie...
Dlugo...

Nagle pewiem człowiek znalazł się w szpitalu bliski smierci...

Powiedziałam: Panie, uratuj go, a ja pójdę do spowiedzi...
Zwlekałam i tak okolo pol roku, ale ten czlowiek przezył...
Długo kręciłam się koło konfesjonalu, w końcu stanełam w kolejce...Zapytałam jednej dziewczyny za mną co trzeba powiedziec na początku , bo już nic nie pamietałam...
Chciałam uciec...I powiedziałam do Boga :Ojcze pomóż mi, bo ja nie dam rady...
Ja, mądrala miałabym wyznac że się myliłam i to w 100 %...To bylo STRASZNIE trudne...Serce waliło mi jak oszalałe...to był najwiekszy stres w moim zyciu...

Popłakalam się, ale po spowiedzi byłam szczęsliwa...pierwszy raz od długiego czasu...I od razu potem Bog wyzwolił mnie od problemu, z którym borykałam się latami...
Tak jak tego paralityka w Ewangelii...Ja wzielam swoje łoże i zaczelam chodzić...

Potem dopiero sprawdziłam w kalendarzu, ze był to dzien Matki Bozej Wspomozycielki Wiernych i teraz wiem, że ona tez mi dopomogła...

Zaraz niedługo po spowiedzi już miałam zrobic cos złego i powiedzialam: Panie, ratuj mnie, bo ginę..
I natychmiast pokusa przeszła, tak jakbym obudziła się ze snu...

Jednoczesnie podczas mszy bardzo czesto same nasuwaly mi się straszne bluźnierstwa, nie moglam się skupic na modlitwie...
Budzilam się w nocy i czułam się nieswojo...Odmawiałam wtedy "pod Twoją Obronę"...

Do komunii przystapiłam w Boze Ciało...Płakalam ze szczescia...Wszystko we mnie mówiło :Wrócilam do domu, Wrócilam do domu..Jestem w domu..Po długiej wedrówce...
Ludzie spiewali "Panie Dobry jak Chleb"...a ja przezywalam najszczesliwszy dzień swojego zycia...

Postanowiłam kupić sobie Cudowny Medalik i kilka dni potem zostalam abstynentką...To Matka wyprosila dla mnie te łaskę...

Czytalam duzo na temat św. Klary, wprowadziłam się do nowego domu i co tam znalazłam na szafie?
Obrazek ze świetą Klarą i modlitwą do niej...

Nie powiem zeby spotkało się to z aprobatą otoczenia, spotkaly mnie kpiny ze strony najblizszych...Ale nie bede sie uzalać...Mam za swoje, ja tez kiedyś kpilam z wierzących...

Ja takich malych cudów przezyłam wiecej, ale nie bedę pisac tutaj ksiązki :-) To by bylo na tyle w telegraficznym skrócie... :)

Sama czasami zastanawiam się czy to się dzieje naprawdę? Czy to ja teraz chodzę do kościoła, ja bronie wiary?

Alleluja.
Miłuję Pana, albowiem usłyszał
głos mego błagania,
bo ucha swego nakłonił ku mnie
w dniu, w którym wołałem.
Oplotły mnie więzy śmierci,
dosięgły mnie pęta Szeolu,
popadłem w ucisk i udrękę
Ale wezwałem imienia Pańskiego:
O Panie, ratuj me życie!

Pan jest łaskawy i sprawiedliwy
i Bóg nasz jest miłosierny.
Pan strzeże ludzi pełnych prostoty:
byłem bezsilny, a On mię wybawił.
Wróć, moja duszo, do swego spokoju,
bo Pan ci dobrze uczynił.
Uchronił bowiem moje życie od śmierci,
moje oczy - od łez,
moje nogi - od upadku.
Będę chodził w obecności Pańskiej
w krainie żyjących.


Pt lis 10, 2006 22:03
Post 
Cytuj:
Po pewnym czasie stalam w bibliotece i powiedziałam w myslach tak: Świeta Tereso, jezeli istniejesz to proszę udowodnij mi to...Daj mi jeden znak, a ja juz nie poprosze o zaden więcej...
Jeżeli istniejesz to stanie sie w 3 minuty to i to...
I to sie stało...Stalam tam osłupiała. Ludzie gapili sie na mnie...
Odzyskałam wiare...
Ktos powie przypadek...Ja powiedziałabym dokładnie to samo kiedyś...

Zastanawiam się, czy czasem nie znalazłaś innego Boga, bo ten chrześcijański raczej nie lubi, by Go na próbę wystawiać...

Pozatym myślę, że ludzie dzielą się na podatnych i odpornych. Z tego co piszesz wnioskuję, że jesteś bardzo podatna na wpływ otoczenia i łatwo zmieniasz poglądy. Wynika to raczej w twoim przypadku z chwilowego "przeczucia" niż z przemyśleń (przynajmniej tak to wygląda na podstawie tego co napisałaś). Zadziwiające że jest wiele osób, które z "bardzo niegrzecznych" stają się "bardzo grzecznymi". Wydaje mi się, że jest to kwestia otoczenia, które wpływa na młodą osobę. Niemniej należy się cieszy, że wpływ ten był w Twoim przypadku jakby nie było bardziej pozytywny niż negatywny.
Cóż, ja zawsze starałam się być dobrą osobą, niezależnie w co wierzyłam, czy wierzę. Chcę być dobra dla siebie i dla bliskich. Marzę o świecie, w którym ludzie będą dobrzy dlatego, że tak czują, że tego chcą, a nie dla Jahwe, Allaha, czy innego bóztwa. Ale to tylko takie moje prywatne smutne marzenie...


Pt lis 10, 2006 23:28

Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42
Posty: 4717
Post 
Teresse:
Różne "dziwne" rzeczy się zdarzają ale to jeszcze nie dowód na działanie jakichś "sił wyższych" ja na przykład potrafie przewidzieć jakieś mało ważne zdarzenia np.że zaraz ktoś wejdzie ale czy to znaczy, że istnieje
Bóg imieniem Jezus zrodzony z dziewicy zbawiciel świata...
To chyba zbyt pochopny wniosek nie uważasz?

Jeśli chodzi o złego pana który was śledził to nie widze w tym zdarzeniu nic nadnaturalnego poradziłyście z nim sobie mondrze ale zupełnie "zwyczajnie" ludzie często modlą się w trudnych chwilach jeśli wszystko kończy się dobrze jest cud jeśli nie widać Bóg tak chciał...

Czytając twoje świadectwo miałem wrażenie, że to od początku musiało się tak skończyć a przynajmniej od liceum gdy stałaś się "wojująca", wpadłaś w złe towarzystwo i zaczełaś się staczać myśle, że w pewnym sensie nie o wiare tu chodziło ale bardziej o patologiczne środowisko z którego chciałaś się wyrwać a, że było to środowisko dość agresywnie ateistyczne musiałaś pujść w drugą strone...


Pt lis 10, 2006 23:36
Zobacz profil
Post 
Kurczę, sami psychologowie na tym forum :)
Az strach cos napisać bo po kilku zdaniach już diagnoza... :)

Odpowiem, zeby inne osoby, które to czytają nie zasugerowały się tym co napisałaś...

Obracam się w środowisku niemal samych ateistów, nie wiem więc kto mógłby na mnie wpłynąć...

A wcześniej już napisałam, że bylam raczej wyobcowaną osobą...

Do wszystkiego co doszłam, doszlam czytając, czytajac, czytając...
I mysląc...Samodzielnie...Przynajmniej mnie się tak wydaje...


Pt lis 10, 2006 23:43

Dołączył(a): So cze 17, 2006 0:36
Posty: 1414
Post 
Rita;
Myślę że bardzo wiele kosztowało Teresse, aby dać to świadectwo.

Twoje szukanie dobra,które stało się dla Ciebie smutnym marzeniem jest
potwierdzeniem że bez ratunku ze strony Ducha Świetego nie jest możliwe
doświadczyć dobra budującego i kreującego.

Ja nie mam niestety tyle odwagi aby pisać o swoich doświadczeniach, lecz
napiszę że zawsze byłem głęboko wierzącym człowiekiem ( od dziecka),
Wiara i grzech nie stanowiły jednak dla mnie czegoś przeciwstawnego.

Byłem pełen pytań bez odpowiedzi.
Zagubiony w szukaniu wczorajszego dnia i bojący się o dzień jutrzejszy.
Teraz wiem że było to tonięcie,byłem jednak na tyle świadomy aby
prosić w modlitwie o pomoc.

Nastąpiły po tym wydarzenia które mógłym określić jako nieprawdopodobna ilość zbiegu okoliczności, w nieprawdopodobnie krótkim czasie.

Przyznam że zmiana ta ubogaciła moje życie
(choć nie uczyniła lżejszym dała radość której nie znałem)


Pt lis 10, 2006 23:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 17:17
Posty: 1479
Post 
Dobra, mogłem jednak tamten post w "Pytaniach do ateistów" napisać tutaj ;p
Przeczytaj go sobie Teresse i powiedz mi jeszcze co to było to COŚ co się stało w Bibliotece ;o

_________________
"Mówią, że niepełna wiedza jest rzeczą niebezpieczną, ale jednak nie tak złą, jak całkowita ignorancja."
T. Pratchett


Pt lis 10, 2006 23:59
Zobacz profil WWW
Post 
Teresse:
No właśnie problem w tym, że ja nie analizuję Ciebie, a jedynie to co napisałaś:
Cytuj:
I nagle na jednej imprezie, nagle usłyszalam kobiecy głos w mojej glowie...Idź do domu, uciekaj stąd...
I dopiero jak wyszłam to sobie uswiadomiłam, co być może mnie ominęło...


Cytuj:
Po pewnym czasie stalam w bibliotece i powiedziałam w myslach tak: Świeta Tereso, jezeli istniejesz to proszę udowodnij mi to...Daj mi jeden znak, a ja juz nie poprosze o zaden więcej...
Jeżeli istniejesz to stanie sie w 3 minuty to i to...
I to sie stało...Stalam tam osłupiała. Ludzie gapili sie na mnie...
Odzyskałam wiare...


To nie przemyślenia Cię nawróciły, a pewne zdarzenia, które według mnie były jednak przypadkiem, bo Bóg nikomu nie udawadnia swojego istnienia na życzenie.


So lis 11, 2006 0:01
Post 
Bardzo piękna historia nawrócenia. Można powiedzieć smutna.
Jak ją czytam to nie wiem czy się w ogóle odzywać, bo faktycznie nie byłaś "święta" z tego co piszesz, i widzę, że wiara ogromnie wpłynęła na poprawę jakości Twojego życia.
Mam nadzieję, że nie myślisz, że my ateiści jesteśmy tacy, jaką Ty byłaś za młodu.
Myślę, że patrzysz na ateistów, przez pryzmat swojego życia. Byłaś bardziej podatną na wpływ społeczeństwa, niż ateistką.
Bardziej chciałaś dokuczyć wierzącym, Księżom, niż kształtować swoje poglądy.
Na marginesie bardzo dziwi Twoja pewność, że w danym momencie "zadziałała" św. Teresa, w innym Maryja, w innym św Klara a jeszcze w inym Jezus.
Co do tego faceta, widzisz: Ciebie Bóg (czy Maryja) ocalił, jednak tego zabitego policjanta nie ocalił. Z osób mających związek z tym przestępcą Ty możesz świadczyć o ocaleniu, policjant nie, tym samym pozostaje tylko osoba ocalona i tak powstają cuda.
Na sytuacje jak z tym gościem preferuję miotacz wysokiego napięcia, 500 tys Volt. Dotykasz gościa, i już ci krzywdy nie zrobi. Przy czym Ty nie wyrządzasz mu najmniejszej krzywdy, po kilkunastu minutach budzi się jak nowo narodzony (...chyba, że upadając się uderzy głową o barierkę, nabije na coś lub utopi). No i gdyby miał rozrusznik, to ten mógłby już nie podziałać :-) Za sto zł kupisz. Zezwolenia nie trzeba.
Ja bardziej staram się przekonać ludzi, żeby nie tracili niepotrzebnie pieniędzy na kościół, i na inne tego typu rzeczy. Aby nie dali się ogłupiać.
Jednak gdybyś miała wracać do poprzedniego życia to wolę Cię do niczego nie przekonywać. ;-)


So lis 11, 2006 0:09
Post 
Mark Zubek:
Nasze życie to jeden wielki przypadek ;)
Myślę, że pisanie o sobie nie jest aż takie trudne, jeżeli robi się to anonimowo. Niemniej nie mam zamiaru nikogo tu obrażać w najmniejszym stopniu. Sam czasem piszę dość osobiście o sobie i liczę się z tym, że ktoś może to zinterpretować w sposób, który mi by się nie spodobał.

Cytuj:
Twoje szukanie dobra,które stało się dla Ciebie smutnym marzeniem jest
potwierdzeniem że bez ratunku ze strony Ducha Świetego nie jest możliwe
doświadczyć dobra budującego i kreującego.

Cóż Marku, to co otacza mnie otacza też Ciebie. Nie mówię, że nie widzę dobra, bo widzę go bardzo dużo (nawet teraz, gdy moją rodzinę dotknęły same nieszczęście, nie tracę nadziei). Jednak nie zamykam oczu na zło, którego wokół nas jest coraz więcej. Większość tego zła moglibyśmy przezwyciężyć, jednak ludzie często nie potrzebują czynić dobrze, często czynią tak jak im jest wygodniej. Stąd moje marzenia...


So lis 11, 2006 0:10
Post 
Rita, ty myslisz swoje, ja wiem swoje...

Niestety nie przekonam cię, a nie chcę by ten wątek zamienił się w polemikę między nami...

Mogłabym napisać dużo więcej, ale pewne sprawy są bardzo osobiste...

Jestem pewna, ze kilka lat temu zareagowałabym podobnie do Ciebie...

Co się stalo w bibliotece? He,he 8) tajemnica...To sekret mój i św. Teresy... 8)

Niech wypowiedzą się inne osoby, jesli chca... :)


So lis 11, 2006 0:11

Dołączył(a): So cze 17, 2006 0:36
Posty: 1414
Post 
Rita:

Co mogę powiedzieć.
Trudno jest wybaczać a jeszcze trudniej życzyć dobrze temu, kto nam
zło czyni.
Od czegoś jednak musisz zacząć,..... a reszta przyjdzie sama.

Powodzenia :-)


So lis 11, 2006 0:32
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 92 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL