Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 11, 2025 7:38



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 196 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14  Następna strona
 Dlaczego matka natura uczyniła nas zdolnymi do zła 
Autor Wiadomość
Post Re: Dlaczego matka natura uczyniła nas zdolnymi do zła
Askadtowiesz napisał(a):
equuleuss napisał(a):
jakiejś niewidzialnej ręki która w sposób mądry, przemyślany i inteligentny to wszystko jakby zaplanowała, uruchomiła i prowadziła dalej. To jest Wielki Proces. I nie mogło to się odbywać bez przyczyny. Jest zbyt przemyślne.
A to że jedno zwierzę musi pozreć inne aby przeżyć to jest takie fajne i przemyślane? A ludzki kręgosłup podatny na uszkodzenia? Takich niedoskonałosci jest znacznie więcej.


Ale to są tylko niedoskonałości w doskonałości.


Wt wrz 17, 2013 20:18
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23
Posty: 3341
Post Re: Dlaczego matka natura uczyniła nas zdolnymi do zła
Jerzand napisał(a):
Jakiś czas temu twierdzono, że ichtiostega potrafi poruszać się po lądzie na nóżkach. Po jakimś czasie dokonano weryfikacji i powiedziano, że jednak poruszała się jak foka. A właściwie pełzała. Ja uważam, że to była ryba, a nie forma przejściowa między płazem a rybą

Nie moge znaleźć tego newsa (jest pogrzebany gdzieś na racjonaliście, który nie posiada nawet wyszukiwarki - wstyd i hańba po wsze czasy), więc podaję na słowo honoru: formą przejściową między rybami a płazami była pewna ryba OIDP karbońska chodząca [sic!] na sztywnych płetwach po zwalonych pniach drzew zapełniających słodkowodne rzeki i jeziora.

Jerzand napisał(a):
Zwierzę kopytne, lądowe-wodne, drogą ewolucji zmienia się w wieloryba? Wjakim celu przenosi się do odmiennego środowiska? Przecież organizmy, jeśli tylko mogą to przystosowują się do swego środowiska w sposób najlepszy z mozliwych.

Nieprawda. Możliwe są dwa mechanizmy:

1. Po pierwsze, zmienia się samo środowisko. Stepowieją lasy, wysychają morza, lub na odwrót, morza zalewają płytkie doliny, przesuwają się lodowce i tak dalej. Gatunek doskonale przystosowany do pewnego środowiska może "nagle" być tego środowiska pozbawionym - lub na odwrót, gatunek może odkryć w środowisku dla siebie obcym "nagłą" obfitość pożywienia i zacząć się do niego przystosowywać.

2. Po drugie, gatunki przystosowują się do środowiska w sposób najlepszy z możliwych, ale nie optymalny, ze względu na ograniczenia w swojej budowie cielesnej; stąd zawsze może się pojawić gatunek przystosowany lepiej, który swojego konkurenta zacznie z danego środowiska wypierać.

W ogóle, traktujesz, odruchowo zapewne, świat ożywiony jako pewną konstrukcję statyczną, w której nic się nie zmienia po wiek wieków, bo Bóg tak urządził. Tymczasem świat ożywiony jest tworem dynamicznym, płynnym, zmieniającym się wiecznie i bez przerwy. Tylko że, naturalnie, w skali czasu geologicznej, a nie ludzkiej.

equuleuss napisał(a):
Dlaczego nadużycie? Prosty tok rozumowania.

Dlatego, że to właśnie nie jest rozumowanie, tylko poezja. Wyłożyłem Ci to przecież. Używasz niewłaściwych pojęć korzystając z faktu, że język jest tutaj użyty do metaforyzowania; traktujesz te metafory dosłownie. Jak autystyk.

equuleuss napisał(a):
Ileż razy można usłyszeć takie zdanie - przyroda rządzi się swoimi prawami, to także nadużycie?

Tak. Wszystko, co można powiedzieć o przyrodzie, to że na chwilę obecną występują w niej pewne regularności, dzięki czemu poddaje się ona badaniom i opisowi przy użyciu ludzkiego języka. A cała reszta to metafory ukute na użytek prostaczków, którzy chcą mieć całą wiedzę podaną na tacy i żeby broń Boże nie była ona za trudna - bo "prawda jest prosta".

equuleuss napisał(a):
2+2 = 4 Kiedyś pisałem w pewnym wątku o tym że niekoniecznie cyfra - 4 musi być prawidłowym wynikiem

Widzisz, jak Ty (przepraszam) niechlujnie myślisz. Cyfra nie jest wynikiem - jest znakiem graficznym używanym do zapisu pewnego pojęcia. Pojęciem tym jest liczba i to ona stanowi wynik dodawania.

equuleuss napisał(a):
Tutaj nie chodzi o to że Wszechświat ma naśladować człowieka ale że jest projektem Wielkiego Architekta

Ale Wielki Architekt jest takim jakby człowiekiem, tylko że bardziej.

_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always.

Orkiestra!


Wt wrz 17, 2013 20:23
Zobacz profil
Post Re: Dlaczego matka natura uczyniła nas zdolnymi do zła
Askadtowiesz...Świadomość wytworzyła natura, jako najbardziej zaawansowaną właściwość mózgu. Moralność i sumienie wytworzyło społeczeństwa i było to przekazywane (i modyfikowane) z pokolenia na pokolenia w trakcie procesu wychowawczego.

Natura wytworzyła świadomość? Czy to Twój pogląd czy fakt naukowy? Jaki interes miała natura w wytworzeniu świadomości? Przecież głównym napędem życia, według ewolucjonizmu jest dobór naturalny odnoszący się do zmian przystosowawczych do danego środowiska. Środowisko wymagało świadomości?

Cytuj:
Nie wiem jak ukształtowały się zasady moralne. Prawda, że w toku dziejów one się zmieniały ale czy są efektem życia w społeczeństwie czy są wrodzone to teoria do zbadania.

Jedno i drugie moze być prawdą. Mogłyby byc wrodzone dziś, ale wpisać się w genom w toku ewolucji.
Ale zróżnicowanie tych zasad i w zależnosci od rodzaju społeczeństwa i wśród samych jednostek
wskazuje raczej na charakter kulturowy. Natomiast nic nie wskazuje, aby były wrodzone od zawsze (od zarania dziejów ludzkości).


Czy nic nie wskazuje wystarczy do stwierdzenia, że to fakt naukowy?


Askadtowiesz...Przyznam, ze nie wgłebiałem się w szczegóły (ale zawsze jest to do zrobienia) lecz wcale mnie to nie dziwi. Nie jest łatwo na podstawie materiału kopalnego ustalic jednoznacznie, wiec przyjmuje się najbardziej prawdopdobna hipotezę, która potem moze sie zmienic w wyniku nowych danych lub analiz.

Tutaj się z Tobą zgodzę. Tylko czemu ewolucyjni naukowcy tak kurczowo trzymają się tych niepewnych hipotez ,nie dopuszczając odmiennych spostrzeżeń innych naukowców, w tym przypadku kreacjonistów.


Askadtowiesz...Czy była rybą, najlepiej byłoby stwierdzic po sposobie oddychania (jeśli się da). Niezależnie od tego, jeśli potrafiła poruszać się po lądzie, to wskazywałoby na forme przejściową, jako ze ryby żyją w wodzie i nie czują potrzeby wychodzenia.

W opisie tego stworzenia mówi się o płucach, co sugerowałoby płaza ale też o łuskach i coś w rodzaju płetwy grzbietowej co wskazuje na rybę. Tylko sobie myślę, skąd wiedzą ,że miało łuski? Skąd wiedzą jaką miało budowę wewnętrzną? Jaki procent szkieletu został zrekonstruowany? Może to była jednak ryba, a może gad?
I jeśli ryby czuły się dobrze w wodzie, to w jakim celu wyszły z niej? Na spacer? Potem tak to się im spodobało, że część z nich postanowiła zostać płazami?


Askadtowiesz...No ale środowisko też się zmienia i wtedy przystosowanie moze polegać na przejsciu z lądu do wody (oczywiscie nie raptowme lecz w ciagu np. dziesiatków tysiecy lat). Jeśli poziom wód się podnosi i brakuje pożywienia na lądzie, to przystosowanie polega na wejsciu do wody, gdzie pozywienia jest pod dostatkiem. Trzeba dodac, ze nie wszystkie jednostki postepują tak samo. Mutanty, które wejdą do wody, będą rozwijać się lepiej, zaś te, które zostaną na lądzie- coraz gorzej a wreszcie mogą całkowicie wyginać (chyba, ze srodowisko znów sie zmieni i wtedy się odrodzą).

Tak, środowiska się może zmieniać, tylko wtedy gatunki nieprzystosowane wymierają, a nie zmieniają formę przechodząc w drugi gatunek. Mutacje, najczęściej są śmiertelne i jest bardzo mało prawdopodobieństwo pozytywnej mutacji na tak szeroką skalę. Zmiana ssaka kopytnego na
wodnego, nawet przyjmując wielka skalę czasu, jest bardzo naciągane.


AskadtowieszDobór naturalny jest mechanizmem ewolucyjnym. To osiaganie dużych rozmiarów nie polegało na tym, ze z małej myszy powstaje megamysz. Po wymarciu dinozaurów pojawiły się właśnie nowe gatunki (szczególnei ssaków), któych wcześniej w ogóle nie było (a nie ze były, ale mikro).
Zgadzam sie, ze trudno sobie wyobrazic, ze jedno zwierze zmienia sie w drugie, ale to dlatego ze
mimowolnie wyobrażamy sobie jakieś czary-mary. Natomiast to było stopniwo, małymi kroczkami
(zreszta bez planu).


Z tą myszką to wesołe :-D ale nie to miałem na myśli. Na pewno nie tak prosto to wyglądało. Myszka mogła mieć od początku swego istnienia naturalnych wrogów, więc jej rozmiar nie mógł powiększać się. Poza tym kod genetyczny ma określoną zawartość, której organizm nie przeskoczy.
Organizmy potrafią bardzo się różnicować. Mają określoną pulę genetyczną i potrafią w zakresie tej puli przyjmować dość różne rozmiary i kształty. Na przykład słoń w początkowej fazie swego istnienia mógł mieć mniejsze rozmiary i różnic się dość znacznie od obecnych.

A co do małych kroczków w ewoluowaniu...widzę obecnie dużo zwierząt o wysokiej specjalizacji.
Spójrz na dzięcioła. Ma głowę, tak skonstruowaną, że może uderzać dziobem w drzewo bez uszkodzenia mózgu. Ma również wyspecjalizowany długi język, zakończony wypustkami i pokryty specjalnym przylepnym śluzem. Jeśli by miał formę przejściową o mniejszej specjalizacji to chyba by wymarł, ale jednak jest.

Cytuj:
Kreacjonista widzi te same fakty co ewolucjonista ale wyciąga inne wnioski.Nie neguje nauki samej w sobie, jedynie twierdzi, że ingerencja Stwórcy jest bardzo prawdopodobna.

Ja jednak nie słyszę ze strony kreacjonistów tego prawdopodobieństwa lecz właśnie pewność. A chciałbym słyszeć.

Nie mogę wypowiadać się za wszystkich sympatyków kreacjonistów, mogę tylko za siebie i mówię, że nie wiem.
Podchodzę sceptycznie do wielu twierdzeń kreacjonizmu, ale sporo jest też bardzo logicznych i wydają się być prawdziwe.

Cytuj:
Bardziej odczuwam presję części ateistycznych środowisk naukowych na ukształtowanie społeczeństwa bez religii.

Zależy jakie formy przybiera ta presja. Jeśli się nikogo do nieczego nie zmusza, to trudno to traktować jako zarzut. Pomimo wszystko w świecie dominuje religia, jakiż wiec problem ze przedstawia się alternatywę?

Problem jest taki, że wielu ateistów traktuje wierzących jak głupków. Oczywiście jest spora grupa wierzących co myśli o ateistach podobnie. Ale jeśli chodzi o określanie skali to mam wyrażenie, że procentowo to ateiści są bardziej wrogo nastawieni.

Cytuj:
Czy zdarzyło się Tobie przeczytać jakąkolwiek książkę kreacjonisty? Czy oglądnąłeś choć kilka filmów zrealizowanych przez kreacjonistów?

Muszę przyznać ze mnie to nie pociąga. Powód jest prosty: ogólna teza kreacjonistów jest powszechnie znana a publikacje nie próbuja jej udowadniać. Dla mnie zaś liczy sie tylko to co sie da udowodnic. [/quote]

Diabeł tkwi w szczegółach. Sporo pytań kreacjonistów jest zasadnych, może warto się nad nimi pochylić. No ale to już wybór, co tam kto chce.


Wt wrz 17, 2013 22:30
Post Re: Dlaczego matka natura uczyniła nas zdolnymi do zła
JedenPost napisał(a):
Jerzand napisał(a):
Zaraz, zaraz. Naukowcy nie są pewni co było przed okresem Plancka ,więc zachowałbym ostrożność w wyrażaniu sądów kategorycznych.


Nie są. No i? Czy cokolwiek z ustaleń nauki wskazuje na często postulowane przez niewierzących nieistnienie materii (kiedykolwiek) ? Czy to, że nie wiem co trzymasz w piwnicy upoważnia mnie do twierdzenia, że prawdopodobnie jest to mamut?

Jak na razie owa nicość, wobec której potrzebny byłby Stwórca by powołać do istnienia COŚ jest koncepcją czysto wydumaną.



Przypomnę, że jeszcze nie tak dawno naukowcy wyrażali niemal pewność, że Wszechświat jest wieczny, dlatego równie dobrze kreacjonista, może twierdzić, że na początku nie było nic.
Dzisiejsze hipotezy o powstaniu Wszechświata to zdaję się nadal niemal same hipotezy.
Obrażanie jednej strony czy drugiej nic tu nie wniesie.


Wt wrz 17, 2013 22:38
Post Re: Dlaczego matka natura uczyniła nas zdolnymi do zła
Askadtowiesz napisał(a):
equuleuss napisał(a):
jakiejś niewidzialnej ręki która w sposób mądry, przemyślany i inteligentny to wszystko jakby zaplanowała, uruchomiła i prowadziła dalej. To jest Wielki Proces. I nie mogło to się odbywać bez przyczyny. Jest zbyt przemyślne.
A to że jedno zwierzę musi pozreć inne aby przeżyć to jest takie fajne i przemyślane? A ludzki kręgosłup podatny na uszkodzenia? Takich niedoskonałosci jest znacznie więcej.


Te przykłady to chyba żart? :o Zapytaj proszę anatoma jak postrzega ludzkie ciało!


Wt wrz 17, 2013 22:41
Post Re: Dlaczego matka natura uczyniła nas zdolnymi do zła
Lurker napisał(a):
Jerzand napisał(a):
Jakiś czas temu twierdzono, że ichtiostega potrafi poruszać się po lądzie na nóżkach. Po jakimś czasie dokonano weryfikacji i powiedziano, że jednak poruszała się jak foka. A właściwie pełzała. Ja uważam, że to była ryba, a nie forma przejściowa między płazem a rybą

Nie moge znaleźć tego newsa (jest pogrzebany gdzieś na racjonaliście, który nie posiada nawet wyszukiwarki - wstyd i hańba po wsze czasy), więc podaję na słowo honoru: formą przejściową między rybami a płazami była pewna ryba OIDP karbońska chodząca [sic!] na sztywnych płetwach po zwalonych pniach drzew zapełniających słodkowodne rzeki i jeziora.

Masz więcej informacji o tej formie? Przedstawiono mi te stworzenie, więc na nim się oparłem. Czytałem też o Tiktaaliku. Może o tą Ci chodziło?

Jerzand napisał(a):
Zwierzę kopytne, lądowe-wodne, drogą ewolucji zmienia się w wieloryba? Wjakim celu przenosi się do odmiennego środowiska? Przecież organizmy, jeśli tylko mogą to przystosowują się do swego środowiska w sposób najlepszy z mozliwych.

Nieprawda. Możliwe są dwa mechanizmy:

1. Po pierwsze, zmienia się samo środowisko. Stepowieją lasy, wysychają morza, lub na odwrót, morza zalewają płytkie doliny, przesuwają się lodowce i tak dalej. Gatunek doskonale przystosowany do pewnego środowiska może "nagle" być tego środowiska pozbawionym - lub na odwrót, gatunek może odkryć w środowisku dla siebie obcym "nagłą" obfitość pożywienia i zacząć się do niego przystosowywać.


Gatunek nagle pozbawiony środowiska wymiera. Co się dzieje dziś z niektórymi. Po drugie, jest mało prawdopodobne, że wkraczając na nowe terytorium jakiś gatunek nie napotkał drugiego. Konkurencja. Musiałyby działać nieprawdopodobne przypadki, żeby jakiś gatunek w ten sposób ewoluował, miał czas na zmianę formy w tak ogromnej skali.

2. Po drugie, gatunki przystosowują się do środowiska w sposób najlepszy z możliwych, ale nie optymalny, ze względu na ograniczenia w swojej budowie cielesnej; stąd zawsze może się pojawić gatunek przystosowany lepiej, który swojego konkurenta zacznie z danego środowiska wypierać.

Zgadzam się w całości. Ma ograniczenia, genetyczne ograniczenia. Pojawia się gatunek lepiej przystosowany i wypiera gorzej. Więc działa celowość. Śledząc zresztą początkowe formy życia
widzimy specjalizację. Idąc drogą ewolucji...twór komórko-podobny, bakterie itd. potem ryby, płazy, gady ssaki, przecież to celowość. Stopień komplikacji rośnie. Według ewolucji nie może ssak z powrotem stać się np. rybą.

W ogóle, traktujesz, odruchowo zapewne, świat ożywiony jako pewną konstrukcję statyczną, w której nic się nie zmienia po wiek wieków, bo Bóg tak urządził. Tymczasem świat ożywiony jest tworem dynamicznym, płynnym, zmieniającym się wiecznie i bez przerwy. Tylko że, naturalnie, w skali czasu geologicznej, a nie ludzkiej.

Wprost przeciwnie. Widzę świat ożywiony i nieożywiony jako ciągłą zmianę. A i Boga nie postrzegam statycznie. Widzę, że Ty postrzegasz Boga w jakimś schemacie...możliwe, że jako starego dziadka co siedzi,paluszkiem kiwa i mruczy...oj nawróćcie się ateiści bo czeka was piekiełko.


Ostatnio edytowano Śr wrz 18, 2013 10:04 przez Soul33, łącznie edytowano 1 raz

- zmiana koloru na bardziej czytelny



Wt wrz 17, 2013 23:20
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23
Posty: 3341
Post Re: Dlaczego matka natura uczyniła nas zdolnymi do zła
Jerzand napisał(a):
Masz więcej informacji o tej formie? Przedstawiono mi te stworzenie, więc na nim się oparłem. Czytałem też o Tiktaaliku. Może o tą Ci chodziło?

Właśnie nie pamiętam zupełnie nazwy (podana była tylko łacińska). OIDP, to zwierzę płuc jeszcze nie miało, czyli że było prawdopodobnie od tiktaalika wcześniejsze (w sensie ewolucyjnym; czasowo niekoniecznie).

Jerzand napisał(a):
Gatunek nagle pozbawiony środowiska wymiera.

Dlatego ująłem "nagle" w cudzysłów.

Jerzand napisał(a):
Po drugie, jest mało prawdopodobne, że wkraczając na nowe terytorium jakiś gatunek nie napotkał drugiego. Konkurencja.

Przystosowanie, nazwijmy to, względne. No więc przodek delfina mógł być względnie słabo przystosowany do konkurencji na lądzie, względnie dobrze przystosowany do konkurencji w strefie litoralnej i z tego powodu przeżył wyparty w morze. A jaki miał atut w morzu otwartym, poza strefą przyboju? Ano taką, że polował stadem, a nie pojedynczo, jak rekiny.

Jerzand napisał(a):
Musiałyby działać nieprawdopodobne przypadki, żeby jakiś gatunek w ten sposób ewoluował, miał czas na zmianę formy w tak ogromnej skali.

Zgadza się. Dlatego gatunków rekinów jest multum, a z waleni znamy raptem wieloryby, kaszaloty i parę delfinów na krzyż (a z krowami morskimi jest jeszcze gorzej). Dlatego powietrze z ssaków skolonizowały tylko nietoperze, wodę z ptaków tylko pingwiny i tak dalej. Foka to jest, mimo wszystko, wyjątek od reguły.

Jerzand napisał(a):
Zgadzam się w całości. Ma ograniczenia, genetyczne ograniczenia. Pojawia się gatunek lepiej przystosowany i wypiera gorzej. Więc działa celowość. Śledząc zresztą początkowe formy życia widzimy specjalizację. Idąc drogą ewolucji...twór komórko-podobny, bakterie itd. potem ryby, płazy, gady ssaki, przecież to celowość. Stopień komplikacji rośnie. Według ewolucji nie może ssak z powrotem stać się np. rybą.

Toteż delfin nie jest rybą, on tylko jak ryba wygląda. Natomiast taki człowiek, ze swoimi chwytnymi kończynami przednimi, powtarza poniekąd ewolucyjną drogę raptorów, stenonychów i innych "półwyprostowanych" dinozaurów drapieżnych.

Jerzand napisał(a):
Wprost przeciwnie. Widzę świat ożywiony i nieożywiony jako ciągłą zmianę. A i Boga nie postrzegam statycznie. Widzę, że Ty postrzegasz Boga w jakimś schemacie... możliwe, że jako starego dziadka co siedzi, paluszkiem kiwa i mruczy... oj nawróćcie się ateiści bo czeka was piekiełko.

Jak ja Boga postrzegam, to się nie nadaje na to forum. W każdym razie przy założeniu, że Biblia w całości (w szczególności ST) opisuje Go poprawnie. A w ogóle skąd Ci się wzięło, że jestem ateistą?

_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always.

Orkiestra!


Śr wrz 18, 2013 2:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23
Posty: 3341
Post Re: Dlaczego matka natura uczyniła nas zdolnymi do zła
Jerzand napisał(a):
Spójrz na dzięcioła. Ma głowę, tak skonstruowaną, że może uderzać dziobem w drzewo bez uszkodzenia mózgu. Ma również wyspecjalizowany długi język, zakończony wypustkami i pokryty specjalnym przylepnym śluzem. Jeśli by miał formę przejściową o mniejszej specjalizacji to chyba by wymarł, ale jednak jest.

Bo Ty zakładasz w tym momencie, że przodkowie dzięcioła też fedrowali w twardym drzewie. Hola, hola! Czy człowiek od samego początku budował miasta?

Jerzand napisał(a):
Jaki interes miała natura w wytworzeniu świadomości?

Empatię, czyli modelowanie zachowania innych osobników swojego stada na własnym przykładzie.

Jerzand napisał(a):
Tylko czemu ewolucyjni naukowcy tak kurczowo trzymają się tych niepewnych hipotez, nie dopuszczając odmiennych spostrzeżeń innych naukowców, w tym przypadku kreacjonistów.

Przecież już napisałem. Po pierwsze, kreacjonista nie jest fachowcem, kreacjonista w ogóle nie jest naukowcem: to bajkopisarz. Po drugie, kreacjonista nie oferuje żadnych perspektyw do dalszego rozwoju nauki, a wręcz przeciwnie, zagraża jej zastopowaniem.

Jerzand napisał(a):
I jeśli ryby czuły się dobrze w wodzie, to w jakim celu wyszły z niej? Na spacer? Potem tak to się im spodobało, że część z nich postanowiła zostać płazami?

Z tego samego powodu, z jakiego pojawiły się ryby latające. Uciekały przed drapieżnikami.

Zresztą, większym skokiem dla ryb było skolonizowanie rzek i jezior. Ryba rzeczna pije słodką wodę, a płyny ustrojowe ma słone. Ryba oceaniczna pije wodę słoną. Co to znaczy? To znaczy, że woda słodka jest dla rekina trucizną, i na odwrót, woda słona jest trucizną dla karpia. Ryb przestawiających sobie mechanizm osmotyczny, w rodzaju węgorzy, jest znowu bardzo mało.

_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always.

Orkiestra!


Śr wrz 18, 2013 3:04
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17
Posty: 11383
Post Re: Dlaczego matka natura uczyniła nas zdolnymi do zła
Jerzand napisał(a):
Przypomnę, że jeszcze nie tak dawno naukowcy wyrażali niemal pewność, że Wszechświat jest wieczny, dlatego równie dobrze kreacjonista, może twierdzić, że na początku nie było nic.


Tyle, że zarówno koncepcja wiecznego wszechświata, Biga Bangu, strun jak i wszystkie inne naukowe opierają się na podstawowej obserwacji: jak daleko w przeszłość by nie spojrzeć, coś istnieje. Na czym opiera się koncepcja kreacjonistyczna o której piszesz?

_________________
Lubię Starego czasem, to też sprawia
że się wystrzegam otwartej z nim wojny
Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny
Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.


Śr wrz 18, 2013 6:56
Zobacz profil
Post Re: Dlaczego matka natura uczyniła nas zdolnymi do zła
[/quote]Lurker ...Przystosowanie, nazwijmy to, względne. No więc przodek delfina mógł być względnie słabo przystosowany do konkurencji na lądzie, względnie dobrze przystosowany do konkurencji w strefie litoralnej i z tego powodu przeżył wyparty w morze. A jaki miał atut w morzu otwartym, poza strefą przyboju? Ano taką, że polował stadem, a nie pojedynczo, jak rekiny.

Bardzo wątpliwe aby istniało takie przystosowanie względne jak to określasz. Nie powiem ,że
nie niemożliwe całkowicie lecz prawdopodobieństwo liche. Wystarczy spojrzeć na dzisiejsze zwierzaki. Nie istnieje taka forma przystosowania. Bo albo jesteś przystosowany albo nie i wymierasz jako gatunek. Poza tym zakładasz, że jest udowodnione przechodzenie jednego gatunku w zupełnie inny.

Jerzand napisał(a):
Musiałyby działać nieprawdopodobne przypadki, żeby jakiś gatunek w ten sposób ewoluował, miał czas na zmianę formy w tak ogromnej skali.

Zgadza się. Dlatego gatunków rekinów jest multum, a z waleni znamy raptem wieloryby, kaszaloty i parę delfinów na krzyż (a z krowami morskimi jest jeszcze gorzej). Dlatego powietrze z ssaków skolonizowały tylko nietoperze, wodę z ptaków tylko pingwiny i tak dalej. Foka to jest, mimo wszystko, wyjątek od reguły.

Prawdopodobieństwo jest jednak moim zdaniem zbyt małe. Poza tym, zakładając możliwość zmiany jednego gatunku w drugi i długi okres przystosowania to powinniśmy mieć dość sporo szkieletów form przejściowych.
A co powiesz o dziobaku?


Lurker ...Toteż delfin nie jest rybą, on tylko jak ryba wygląda. Natomiast taki człowiek, ze swoimi chwytnymi kończynami przednimi, powtarza poniekąd ewolucyjną drogę raptorów, stenonychów i innych "półwyprostowanych" dinozaurów drapieżnych.

To, że delfin nie jest rybą to oczywiste. Chciałem tylko pokazać, że jakaś celowość istnieje i dobór naturalny jej nie tłumaczy. Chyba, że naturze przypisać inteligencję.
Jeśli chodzi o porównanie drogi ewolucyjnej w.w. dinozaurów i człowieka to zbyt daleko posunięta analogia.

Jerzand napisał(a):
Wprost przeciwnie. Widzę świat ożywiony i nieożywiony jako ciągłą zmianę. A i Boga nie postrzegam statycznie. Widzę, że Ty postrzegasz Boga w jakimś schemacie... możliwe, że jako starego dziadka co siedzi, paluszkiem kiwa i mruczy... oj nawróćcie się ateiści bo czeka was piekiełko.

Jak ja Boga postrzegam, to się nie nadaje na to forum. W każdym razie przy założeniu, że Biblia w całości (w szczególności ST) opisuje Go poprawnie. A w ogóle skąd Ci się wzięło, że jestem ateistą?[/quote]

Wiem, że nie jesteś ateistą z wcześniejszych postów, dlatego użyłem liczbę mnogą.


Lurker napisał(a):
Jerzand napisał(a):
Spójrz na dzięcioła. Ma głowę, tak skonstruowaną, że może uderzać dziobem w drzewo bez uszkodzenia mózgu. Ma również wyspecjalizowany długi język, zakończony wypustkami i pokryty specjalnym przylepnym śluzem. Jeśli by miał formę przejściową o mniejszej specjalizacji to chyba by wymarł, ale jednak jest.

Bo Ty zakładasz w tym momencie, że przodkowie dzięcioła też fedrowali w twardym drzewie. Hola, hola! Czy człowiek od samego początku budował miasta?

Kiepskie porównanie. Miasta ludzkie są wynikiem inteligencji i nie są wcale potrzebne do przeżycia.
Dzięcioł bez swoich obecnych,swoistych cech somatycznych raczej nie przeżyłby. Poza tym, dzięcioł to nie jedyny przykład.

Jerzand napisał(a):
Jaki interes miała natura w wytworzeniu świadomości?

Empatię, czyli modelowanie zachowania innych osobników swojego stada na własnym przykładzie.

Możesz rozwinąć, bo nie za bardzo rozumiem?


Lurker...Przecież już napisałem. Po pierwsze, kreacjonista nie jest fachowcem, kreacjonista w ogóle nie jest naukowcem: to bajkopisarz. Po drugie, kreacjonista nie oferuje żadnych perspektyw do dalszego rozwoju nauki, a wręcz przeciwnie, zagraża jej zastopowaniem.

Ty tak na poważnie czy tylko czepiasz się tych kreacjonistów?
Wśród kreacjonistów jest dość duża grupa naukowców i to oni wysuwają swoje tezy. Nie jacyś laicy. Są wśród nich genetycy, biolodzy molekularni, fizycy, paleontolodzy itd. Uważasz ich za bajkopisarzy?
I takie małe wtrącenie. Jestem w trakcie czytania książki o ewolucji pewnego naukowca ewolucjonisty. Zawiera one również sporo bajek, hipotez nie popartych nauką ale wyobraźnią autora. Oczywiście ,znalazły się w niej już na samym początku wtrącenia o religii :-D . Wnoszę, że ateistą jest ów autor. Pierwsze kartki i od razu uprzedzenia.



Jerzand napisał(a):
I jeśli ryby czuły się dobrze w wodzie, to w jakim celu wyszły z niej? Na spacer? Potem tak to się im spodobało, że część z nich postanowiła zostać płazami?

Z tego samego powodu, z jakiego pojawiły się ryby latające. Uciekały przed drapieżnikami.

Więc uciekły przed drapieżnikiem i sobie tak leżąc ewoluowały?

Lurker...Zresztą, większym skokiem dla ryb było skolonizowanie rzek i jezior. Ryba rzeczna pije słodką wodę, a płyny ustrojowe ma słone. Ryba oceaniczna pije wodę słoną. Co to znaczy? To znaczy, że woda słodka jest dla rekina trucizną, i na odwrót, woda słona jest trucizną dla karpia. Ryb przestawiających sobie mechanizm osmotyczny, w rodzaju węgorzy, jest znowu bardzo mało

Jak tak nie uważam. Wody są ze sobą połączone więc to te samo środowisko lecz o odmiennych cechach. I jednak to nadal ryby.

JedenPost...Tyle, że zarówno koncepcja wiecznego wszechświata, Biga Bangu, strun jak i wszystkie inne naukowe opierają się na podstawowej obserwacji: jak daleko w przeszłość by nie spojrzeć, coś istnieje. Na czym opiera się koncepcja kreacjonistyczna o której piszesz?

Wszystkie teorie powstania Wszechświata to twórcza wyobraźnia naukowców. Świetnie to wygląda w opisach, na papierze w postaci równań ale nie w rzeczywistości. Jak się wgłębisz w temat to zrozumiesz. Dwoma faktycznymi dowodami na poparcie jednej z teorii , a mianowicie Wielkiego Bam jest promieniowanie reliktowe i rozszerzanie się przestrzeni. Dopóki naukowcy nie poradzą sobie z dokładnym opisem (by może nigdy) Powstania Wszechświata kreacjonista ma prawo wierzyć w Kreatora.


Śr wrz 18, 2013 20:23
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23
Posty: 3341
Post Re: Dlaczego matka natura uczyniła nas zdolnymi do zła
Jerzand napisał(a):
Bardzo wątpliwe aby istniało takie przystosowanie względne jak to określasz.

Powiem więcej, jestem pewien, że nauka takim pojęciem nie operuje. Jesli jednak dwa gatunki konkurują o tę samą niszę, to trudno się spodziewać (to byłby dopiero przypadek!), żeby oba były jednakowo do niej przystosowane. W końcu jeden opanowuje całą niszę, a drugi zostaje z niej wyparty. I albo faktycznie wymiera, albo, no właśnie, będąc wypieranym szuka sobie równocześnie innej niszy, do której byłby jako-tako przystosowany. I początkowo w tej nowej niszy wegetuje na krawędzi zagłady. Przy czym, co ciekawe, taki manewr jest właśnie dostępny raczej dla gatunków do starej niszy przystosowanych źle. Gatunki wyspecjalizowane, przystosowane najlepiej jak się da, rzeczywiście wyparte nie potrafią sobie poradzić i giną.

Jerzand napisał(a):
Nie istnieje taka forma przystosowania. Bo albo jesteś przystosowany albo nie i wymierasz jako gatunek. Poza tym zakładasz, że jest udowodnione przechodzenie jednego gatunku w zupełnie inny.

Ty zaś zakładasz, że takie przechodzenie jest niemożliwe. A poza tym, nie można patrzeć na przystosowanie zerojedynkowo. Chyba że założy się, że świat został raz zadany przez Boga, żeby trwał w stanie niezmiennym aż do swojego końca. Ale Ty przecież powiedziałeś, że postrzegasz świat ożywiony jako twór dynamiczny. No to jak to własciwie jest, hm?

Jerzand napisał(a):
Prawdopodobieństwo jest jednak moim zdaniem zbyt małe.

Liczyłeś, czy uważasz na czuja? No proszę Cię.

Jerzand napisał(a):
Poza tym, zakładając możliwość zmiany jednego gatunku w drugi i długi okres przystosowania to powinniśmy mieć dość sporo szkieletów form przejściowych.

Nie szkieletów, tylko skamieniałości - to jest różnica. Bardzo mało szkieletów trafia na takie warunki geologiczne, w których (chyba...) wapień zostaje atom po atomie zastąpiony przez krzemionkę.

Jerzand napisał(a):
A co powiesz o dziobaku?

Nic. To jest zwierzę tak egzotyczne, że nie jestem w stanie wskazać jego drogi ewolucyjnej. Brak danych, z fusów wróżył nie będę.

Jerzand napisał(a):
To, że delfin nie jest rybą to oczywiste. Chciałem tylko pokazać, że jakaś celowość istnieje i dobór naturalny jej nie tłumaczy. Chyba, że naturze przypisać inteligencję.

Na dobór mówi się także "selekcja". To, że na wejściu procesu mamy czysty przypadek, nie znaczy, że na procesu wyjściu mamy przypadek również. Selekcja naturalna jest, oczywiście, procesem celowym - celem jest propagacja genów danego osobnika, gatunku, rodzaju itd.

Jerzand napisał(a):
Jeśli chodzi o porównanie drogi ewolucyjnej w.w. dinozaurów i człowieka to zbyt daleko posunięta analogia.

Owszem, ponieważ dinozaury były, jak się zdaje, tępe jak zelówy i umiały tylko żreć i ryćkać się na potęgę. Człowiek ze swoją mózgownicą może dużo więcej. Zwracam tylko uwagę, że chwytne, wolne ręce nie są ewolucyjnym osiągnięciem homo sapiens - że dinozaury były z tym pierwsze.

Jerzand napisał(a):
Lurker napisał(a):
Bo Ty zakładasz w tym momencie, że przodkowie dzięcioła też fedrowali w twardym drzewie.

Dzięcioł bez swoich obecnych, swoistych cech somatycznych raczej nie przeżyłby. Poza tym, dzięcioł to nie jedyny przykład.

Dzięcioł, proszę kolegi, zaczynał zapewne od zjadania jakichś owadów łażących sobie po gałęziach roślin. W krótkim czasie wytrzebił je znacznie i byłby wyginął z głodu, aliści skromna część tych owadów zaczęła chować się w pęknięciach kory. Dzięcioł zaczął je stamtąd wydłubywać dziobem. One znowu omal nie wyginęły, ale parę gatunków miało szczęście, że było w stanie zacząć wgryzać się w gałężie i drążyć tam sobie płytkie schronienia. Dzięcioł zaczął więc kuć dziobem, na razie tylko w miękkim drewnie. Na to owady nic już poradzić nie mogły i zaczęły wymierać. Dzięcioł z konieczności przerzucał się więc na coraz grubsze, a zatem twardsze gałęzie. Aż w końcu pozostały mu do żarcia tylko korniki. Koniec bajki.

Zapominasz, że jeśli drapieżnik przystosowuje się do ofiary, równocześnie ofiara przystosowuje się do drapieżnika.

Jerzand napisał(a):
Lurker napisał(a):
Empatię, czyli modelowanie zachowania innych osobników swojego stada na własnym przykładzie.

Możesz rozwinąć, bo nie za bardzo rozumiem?

Może użyłem złego słowa. W każdym razie chodzi o to, że żyjąc w stadzie o pożywienie konkuruje się w pierwszym rzędzie z osobnikami swojego własnego gatunku. Trzeba więc się domyślać, jakie myśli ów konkurent hoduje pod czaszką. Trzeba więc wziąć skądś model takiego osobnika. Otóż w warunkach braku telepatii model taki można zbudować tylko na podstawie obserwacji własnej psychiki. Czyli, no właśnie, świadomości samego siebie.

Jerzand napisał(a):
Ty tak na poważnie czy tylko czepiasz się tych kreacjonistów?

Ja tak na poważnie.

Jerzand napisał(a):
Wśród kreacjonistów jest dość duża grupa naukowców i to oni wysuwają swoje tezy.

"Hi, I'm Ken Hovind"? No proszę Cię.

Jerzand napisał(a):
Nie jacyś laicy. Są wśród nich genetycy, biolodzy molekularni, fizycy, paleontolodzy itd. Uważasz ich za bajkopisarzy?

Powiedzmy, że uwierzę bez podawania nazwisk. Jesteś pewien, że nie pomyliła Ci się deklarowana przez nich wiara w Boga z podważaniem ewolucji, bo kto w Boga wierzy, automatycznie nie może wyrażać zgody na ewolucję? Wiara w Boga faktycznie jest wśród naukowców dosyć popularna.

Jerzand napisał(a):
I takie małe wtrącenie. Jestem w trakcie czytania książki o ewolucji pewnego naukowca ewolucjonisty. Zawiera one również sporo bajek, hipotez nie popartych nauką ale wyobraźnią autora (1). Oczywiście, znalazły się w niej już na samym początku wtrącenia o religii :-D. Wnoszę, że ateistą jest ów autor. Pierwsze kartki i od razu uprzedzenia (2).

Generalnie uwagi mam dwie.

ad. 1.: Jak odpisałem equuleussowi, prostaczkowie domagają się prostej prawdy podanej prostym językiem. Wyjasnienia naukowe są, niestety, skomplikowane i żeby je zrozumieć na poziomie fachowca, trzeba się tym fachowcem po trochu stać, tzn. przysiąść fałdów i postudiować podręczniki, a nie tylko pop-sci. Bo tłumacząc rzecz jak dziecku siłą rzeczy schodzi się na poziom opowiadania bajek. Powinieneś być tego świadom.

ad.2.: Przyganiał kocioł garnkowi.

Jerzand napisał(a):
Więc uciekły przed drapieżnikiem i sobie tak leżąc ewoluowały?

Leżąc... przecież napisałem, że chodzić to one umiały już w wodzie.

Jerzand napisał(a):
Jak tak nie uważam. Wody są ze sobą połączone więc to te samo środowisko lecz o odmiennych cechach. I jednak to nadal ryby.

Więc dlaczego człowiek nie może pić prosto z morza, tak jak z rzeki, tylko musi budować instalacje do odsalania? Przecież wody są połączone...

Wiesz w ogóle, co to za zwierzę, ta osmoza? (Ja wiem bardzo pobieżnie, musiałbym poczytać do dalszej dyskusji.)

_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always.

Orkiestra!


Śr wrz 18, 2013 21:22
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17
Posty: 11383
Post Re: Dlaczego matka natura uczyniła nas zdolnymi do zła
Jerzand napisał(a):
Dopóki naukowcy nie poradzą sobie z dokładnym opisem (by może nigdy) Powstania Wszechświata kreacjonista ma prawo wierzyć w Kreatora.


Ma prawo wierzyć w co sobie chce niezależnie od tego czy sobie poradzą czy nie, byle nie patrzał z góry wygłaszając opinie, że wszyscy nie wierzący w Koniecznego Stwórcę postępują irracjonalnie - a tak właśnie wielu kreacjonistów, choćby na tym forum, się zachowuje.

_________________
Lubię Starego czasem, to też sprawia
że się wystrzegam otwartej z nim wojny
Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny
Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.


Cz wrz 19, 2013 7:00
Zobacz profil
Post Re: Dlaczego matka natura uczyniła nas zdolnymi do zła
Jerzand napisał(a):
Dobór naturalny (selekcja naturalna) – jeden z mechanizmów ewolucji biologicznej, prowadzący do ukierunkowanych zmian w populacji zwiększających ich przeciętne przystosowanie, czyli adaptację do warunków środowiskowych, poza okresem wymierania.

Nie ma mowy literalnie o rozmieszczeniu aminokwasów ale rozumiem, że musiałeś udowodnić swoją rację.

Widzę, że przeczytałeś pierwsze zdanie z definicji z wikipedii. Gdybyś zadał sobie trud przeczytania następczych dwóch wtedy dowiedziałbyś się, że : Miarą sukcesu w doborze naturalnym jest dostosowanie (ang. fitness); można je rozpatrywać na poziomie osobników lub poszczególnych genów. Organizmy posiadające korzystne cechy mają większą szansę na przeżycie i rozmnażanie, co prowadzi do zwiększania częstości występowania korzystnych genów w populacji.

Genów, które są informacjami o sposobie ułożenia aminokwasów. Już bardziej literalnie nie potrafię.
Cytuj:
W tej całej wymianie zdań umknęła rzecz zasadnicza, czy dobór naturalny tłumaczy powstanie nowych gatunków? To, że geny w danym organizmie, populacji ulegają różnicowaniu nie może być wytłumaczeniem na tak drastyczną zmianę, jak zmiana jednej formy życia w drugą.

Dlaczego? Czy gatunek ma jakieś sztywne ramy? Jakaż to siła powstrzymuje zmiany prowadzące w kierunku powstania nowego gatunku?
Cytuj:
Proszę o dowód.

Nie wiem jakiego rodzaju dowodu oczekujesz.

Wielość form życia wynika ze zróżnicowania kodów genetycznych poszczególnych organizmów, a o tym jakie geny i w jakiej konfiguracji są powielane w przyrodzie decyduje właśnie dobór naturalny.
Cytuj:
Jaki interes miała natura w wytworzeniu świadomości? Przecież głównym napędem życia, według ewolucjonizmu jest dobór naturalny odnoszący się do zmian przystosowawczych do danego środowiska. Środowisko wymagało świadomości?

Czy istocie obdarzonej rozwiniętą świadomością jest łatwiej przystosować się do środowiska czy nie?


Cz wrz 19, 2013 9:49

Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17
Posty: 11383
Post Re: Dlaczego matka natura uczyniła nas zdolnymi do zła
Rzekłbym, że jest wrecz fenomenalne posuniecie. Istota obdarzona świadomością i inteligencją może:

- przystosowywac środowisko do siebie na bieżąco, zamiast zdawac sie na długotrwałą scieżke ewolucyjną, na której nastąpiłby odwrotny proces
- kreowac nowe gatunki dla swoich potrzeb, od razu znakomicie przystosowane
- w perspektywie przyszłości: przenieśc wytwory ziemskiej biosfery na inne planety

/wybaczcie brak ogonków przy e i c - wada roboczego laptopa/

_________________
Lubię Starego czasem, to też sprawia
że się wystrzegam otwartej z nim wojny
Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny
Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.


Cz wrz 19, 2013 10:23
Zobacz profil
Post Re: Dlaczego matka natura uczyniła nas zdolnymi do zła
W jaki sposób mogła wytworzyć się świadomość i inteligencja ?


Cz wrz 19, 2013 17:22
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 196 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL