Dopóki KRK utrzymuje, że niezależnie od wyznawanej lub nie wyznawanej wiary wciąż jestem katolikiem, tyle że, można powiedzieć, zawieszonym w prawach członka - oczywiście, że nie jest to oficjalne uznanie mojego wyboru.


https://wiadomosci.onet.pl/religia/apos ... kiem/2v7ew

Jak widać nie dociera, że chrzest jest niezmazywalny. Zostałeś ochrzczony w KK i ten fakt sie nie zmieni, stąd ksiądz mówi o odstąpieniu od Kościoła, co jest równoznaczne z tym, że już nie jesteś jego członkiem. Członkowie mają w Kościele prawa, a apostata nie.
Powtarzam: nikt apostaty nie zalicza do katolików w statystykach, a jedynie do ochrzczonych w KK. Tego faktu (chrztu) nie da sie wymazac, tak jak nie da sie wymazać z metryki urodzenia imion i nazwisk rodziców, gdybyś zerwał z nimi wszelkie więzi, łącznie ze zmianą nazwiska.
I takie pytanie: jakie szykany masz w związku z tym, że istniejesz w ksiegach koscielnych i tylko w ksiegach?

Pozwolisz, że uwierzę jednak w tej kwestii księdzu doktorowi i oficjalnym dokumentom, a nie Twojej opinii?



No, chyba że próbujesz przeforsowac teorię, że katolik to niekoniecznie członek Kościoła.

Próbujesz?




Kłamstwo.

http://www.newsweek.pl/polska/spoleczen ... 701,1.html

http://swieckapolska.pl/statystyczne-klamstwa-kosciola/

To już kwestia związana z prawem do wycofania swoich danych osobowych.

Z jednej strony - każdy powinien móc decydować o możliwości wycofani9a swoich danych osobowych, a z drugiej strony... kiedy idę do lekarza ten zakłada mi kartę zdrowia i choroby. Ta karta jest archiwizowana przez 20 lat od zakończenia mojego leczenia. Nie mam możliwości zabrania tej karty, bo tam są moje dane. Tak samo Urząd Skarbowy zbiera informacje o mnie i nie mogę ich usunąć. Tak samo w ZUS-ie, NFZ-cie, KRUS-ie. Kiedy podpisuję umowę z jakąś firmą, ta umowa jest archiwzowana. Nie mam możliwości stwierdzenia: oddajcie mi to, bo tam są moje dane. Gdyby wszyscy mogli zabierać takie dokumenty, doszłoby do chaosu.

Stąd... może zajmijmy się baczymś ważniejszym od danych w archiwalnych dokumentach.

Kluczowe słowo "może".

Do drugiego linku nie odniosę się, gdyż nie ma tam odniesienia do źródeł informacji, a co za tym idzie, nie wierzę takim artykułom.
Dane na temat populacji wierzących i niewierzących, poszczególnych wspólnot, w tym ateistów, zostały uzyskane przez GUS w 2011 r. na podstawie spisu ludności i te dla mnie są wiarygodne.

Powód archiwizacji jest prosty: albo ochrona twoich praw (procesowych, ubezpieczenia) albo do celów np. podatkowych.

Tu nie ma żadnego punktu zbieżnego ze zbieraniem i przechowywaniem danych przez KK.

Powód archiwizacji w KK jest prozaicznie prosty. Chrztu udziela się jednorazowo. Jeżeli taki apostata się nawróci musi być informacja w kościele, że był już ochrzczony aby nie udzielać powtórnie chrztu. To samo tyczy się innych sakramentów "jednorazowych".

I rozumiem, ze takiego człowieka traktuje się jako potencjalnego przestępce i jego oświadczenie nic nie znaczy. A inne dane gromadzi się tak przy okazji ...

Nie rozumiem jakie przestępstwo i jakie oświadczenie masz na myśli.

Otóż to: nie rozumiesz.
Człowiek bierze za siebie odpowiedzialność i to się nazywa wolność.
Jeżeli ktoś odszedł od chrześcijaństwa i po latach się pojawia to co nie wystarczy jego oświadczenie, że jest, czy też nie jest ochrzczony?

A jak to jest u metodystów? Pastor niszczy wszelkie dane o apostacie?

Jeżeli ktoś występuje z KEM i prosi o usunięcie swoich danych to tak, są usuwane (był taki przypadek).

Koziol, u was moze swiadkow nie potrzeba przy chrzcie i jest to sprawa prywatna. W koncu slub koscielny tez protestanci moga zawierac ile chciec i nikt tego nigdzie centralnie nie zbiera.
O ile uwazam zbieranie informacji o ludziach za mocno watpliwe, prywatnie czy oficjalnie, to calkiem bez zbierania takich informacji, jak chocby w ksiegach parafialnych (chrzest, slub, zgon) wielu pasjonatow genealogii dzis niczego by nie znalazlo.

Masz racje, ze jesli ktos powie, ze jest ochrzczony, a nie jest, to tylko Pana Boga "oszuka" i raczej straci niz zyska. Zawsze moze jednak przyprowadzic chrzestnych dla potwierdzenia...

Tyle, ze to nie jest tak, ze wracasz po latach, bo moze jednak slub, moze co innego i juz jest wszystko cacy.
Cos zniszczyles i nie przychodzisz ot tak, mowisz: fajnie tu wrocic po latach i juz wszystko jest jak przed apostazja.
Chyba wiesz, jak traktowal to Kosciol pierwszych wiekow i to apostatow, ktorzy ze strachu o zycie Boga sie zaparli a nie, zeby jak w Niemczech, pare euro zaoszczedzic?

Ale to działa w obie strony. Jeżeli Kościół zniszczył coś apostacie, a potem przysyła funkcyjnego, który mówi, że fajnie jest wrócić po latach...

Przyjmij to, Kael, i przetraw należycie, że u Was panują stosunki feudalne, zgodnie z którymi jeśli patron (w tym wypadku koloratkowy) nie ma racji, to Twoim obowiązkiem jest położyć uszy po sobie, a wszystko co możesz, to ewentualnie się pomodlić. Kozioł, tak jakby, przybywa z wyżej zaawansowanej cywilizacji, w której system feudalny już dawno przekształcił się w coś lepszego, co daje ludziom wolność za cenę odpowiedzialności. No więc nie ma odpowiedzialności bez wzajemnego szacunku i zaufania. A czy Ty zaufałabyś funkcyjnym koloratkowym? Takiemu Głodziowi czy Rydzykowi?

No więc właśnie.