Widzisz Jajko - my wierzący mamy to do siebie, że ufamy Bogu. Wszystko co się dzieje nie jest przypadkiem, każda osoba zdrowa czy chora ma na ziemi jakąś wyznaczoną misję. Każde potknięcie, problem czy nie udany biznes ma na celu czegoś nas nauczyć. Tak często też jest z ludźmi, którzy dowiadują się, że ich dziecko jest chore. Bóg wystawia ich na ciężką próbę, a więc tylko od nich zależy czy usuną dziecko czy z całą stanowczością będą się nim opiekować. A może po prostu oddadzą do adopcji. Są ludzie którzy takie dziecko zaadoptują pomimo ich wad. Często jednak okazuje się, że dziecko jest zdrowe - lekarze mówią cud - bo nasza aparatura się nie myli.

Ale do Ciebie Jajko to i tak nie dotrze, nie istotne jest dla Ciebie czy człowiek się urodzi, czy nie, ważne aby samemu żyć wygodnie. Jednak największą kpiną jest twój podpis - nie zabijam? Czy aby na pewno nie zabijasz? Przecież aborcja to morderstwo - choćby dlatego że jest to człowiek, który, kiedy urośnie może wiele na świecie dokonać.

Jestem przeciwnikiem aborcji ale zgodzę się z Tobą, że decyzje powinna podjąć kobieta. Niestety kobiety spotykają się jedynie z lekarzami, psychologami, innymi kobieta - które aborcję PROMUJĄ. Wyśmiewa się taką osobę kiedy chce porozmawiać z księdzem, nie daje się dostępu do kontaktu z kobietami które chciały wykonać aborcję ale tego nie zrobiły, nie może porozmawiać z kobietami które opiekują się chorym dzieckiem.

Wszędzie się pisze, masz prawo wykonać aborcję - to ją wykonaj - tylko dlatego że masz prawo. Nie mówi się o tym - nie zabijaj swojego dziecka oddaj je do adopcji. Łatwo jest znaleźć ludzi, którzy opłacą pobyt kobiety w szpitalu, opłacą jej urlopy itd. A mimo to nadal słychać echo lewackich krzyków "RÓBCIE ABORCJE BO MOŻECIE".

Katolicy walczą o całkowity zakaz aborcji, nasza walka nie byłaby potrzebna gdyby kobiety miały dostęp do wiedzy co można zrobić z dzieckiem po urodzeniu, w takim samym stopniu jak do wiedzy o aborcji. Wówczas nikt nawet nie pomyślałby o aborcji, ale raczej o innych rozwiązaniach. Wasze krzyki zostałyby wówczas zagłuszone przez płacz tysięcy noworodków, które mogłyby trafić do rodzin zastępczych, lub zostać ze swoją prawdziwą matką, która po urodzeniu być może zmieniłaby zdanie.

Powtarzanie pytan, na ktore juz dostales odpowiedzi to nie trolling? To nie nasza wina, ze nie rozumiesz tekstu pisanego.


Nie Jajko, ja mam kontakt z rzeczywistymi matkami, ktore przeszly jedno i drugie. To ty opierasz sie na swoich domyslach i co ci media do glowy wbija.

Problem w tym, ze, zeby matka mogla dokonac wyboru musi znac wszystkie skutki. Najczesciej lekarz mowi jej, co jemu sie wydaje, na co dziecko moze chorowaci naciska na szybka decydzje, bo terminy dopuszczalnej aborcji mijaja.
Nikt jej nie mowi, ze ma czas, ze dziecku po urodzeniu zapewni sie najlepsza opieke (komu by sie w Polsce chcialo!), ze dla przezycia zaloby wazny jest czas, ktory spedzi z dzieckiem, jak sie przygotuje na
jego odejscie, jak na jego chorobe. Jest nawet w sytuacji komfortowej, bo moze sie na narodziny chorego dziecka przygotowac. Wielu rodzicow nie ma szansy przygotowac sie na kalectwo dziecka.
Nikt jej nie mowi, ze medycyna nie jest nieomylna.



Czyli wierzysz.
A ja wiem, ze lekarze sa omylni, a aparaty nie zawsze pokazuja stan faktyczny. Nawet badania wod plodowych moga dawac mylne rezultaty, bo pojedyncze zmutowane komorki nie oznaczaja 100% pewnosci, ze dziecko na pewno ma chorobe genetyczna.
Pewnosc bylaby, gdyby przeprowadzac sekcje wszytskich poronionych dzieci. nikt si edo tego nie pali. ciekawe dlaczego? Bo moze okazaloby sie, ze dziecko bylo zdrowe? I jak to rodzicom powiedziec?
To jest dla mnie ruletka jak kara smierci w USA. ciagle okazuje sie, ze sa skazani, ktorzy sa niewinni. A ilu niewinnych zabito?

Tego wszystkiego sie rodzicom nie mowi. A kiedy kobieta zamiast pomocy ze strony meza slyszy to, co ty mowisz, to zostaje zupelnie sama w sytuacji traumatycznej. Jak ma podjac sluszna decyzje, jak wszyscy jej wmawiaja, ze tak "bedzie lepiej"?

Przecież TY TEŻ CHCESZ JEJ WMAWIAĆ, że tak będzie lepiej. Ludzie są w tej kwestii podzieleni. I to ine jest podział 9-1, ale nieco bardziej zrównoważony. Trzeba uświadamiać, informować, już o tym pisałem ,ale wybór pozostawic matce. Tak uważam. Mogę?

Obawiam się jajko, że jest 9:1 problem w tym że te 1 ma więcej głosu w przestrzeni publicznej niż tych 9.

Głos w przestrzeni publicznej, a faktyczne opinie to dwie różne rzeczy.

W Polsce wyraźnie spada przyzwolenie na dokonanie aborcji, jeśli nie występuje bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia ciężarnej i płodu – wynika z najnowszego raportu Centrum Badania Opinii Społecznych (CBOS). Połowa Polaków nie widzi potrzeby zmiany prawa dotyczącego aborcji. Za złagodzeniem ustawy z 1993 r. opowiada się jedna trzecia respondentów, a tylko 9 proc. chciałoby jej zaostrzenia.

Jajko warto podać źródło z którego pobiera się informacje, tak aby fragment nie zmieniał kontekstu całego badania. Poniżej link. Naprawdę warto rzucić okiem szczególnie na końcowe akapity. Czyli: Kto i dlaczego godzi się na aborcję. Te wyniki jakoś mnie nie zaskakują.

http://ekai.pl/wydarzenia/temat_dnia/x6 ... a-aborcje/

Ludzie sa podzieleni w roznych kwestiach. ty ciagle nie chcesz przyjac do wiadomosci, ze NIKT MATEK NIE INFORMUJE CALOSCIOWO (tez potrafie uzyc duzych liter). Jak zwykle, nie drazysz tematu i wierzysz slepo naglowkom i "dobrej woli lekarzy".

- Nikt nie mowi, ze aborcja to operacja, ktora moze takze prowadzic do uszkodzen u matki, ktore uniemozliwia, badz utrudnia kolejna ciaze i jej donoszenie,
- O etapie rozwoju dziecka tez nikt nie wspomna. A jak w jakims kraju wprowadzono (badz chciano) nakaz USG, ktore matka ma zobaczyc przed aborcja, to byl krzyk o "obciazeniach psychicznych" itp glupotach. Pewnie, jezeli matka nie wiem ze to co zabija ma bijace serce, raczki i nozki, to mozna jej wmowic, ze to tylko zlepew komorek. To jest calosciowa informacja?
- Kto jej mowi, ze nie ma 100% gwarancji, ze jej dziecko na pewno jest chore i na pewno tak ciezko, jak sie lekarzom wydaje? Ze moze jest calkiem zdrowe, albo mozna mu pomoc w duzym stopniu?
- Kto jej mowi, ze sa przerozne mozliwosci pomocy, i rehabilitacji, jezeli urodzi chore dziecko? (no, w Polsce przy aktualnym systemie zdrowotnym raczej niekoniecznie, ale to akurat wskaznik rozwoju cywilizacyjnego)
- Kto jej mowi, ze dla niej samej bardzo wazne jest pozegnanie z dzieckiem. Ze to dziecko powinno moc odejsc kiedy bedzie jego czas, takze zeby matka mogla lepiej przepracowac czas zaloby? Ze usuniete i przemilczane dzieci obciazaja cala rodzine, takze rodzenstwo (badania na ten temat sa).
- Kto jej mowi, ze nie zostanie sama? Ze sa ludzie i instytucje, ktorzy jej pomoga?


Jak ona ma podejmowac sluszna decyzje o zyciu, badz smierci dziecka (moze zdrowego), kiedy jej sie tylko polprawdy mowi? Typu: dziecko jest (najprawdopodobniej) chore i to ciezko. Po co pani ten klopot. Ma pani tydzien na decyzje.


Znam dziecko, ktore urodzilo sie z guzem wielkosci glowki. Matka (lekarz!) dowiedziala sie o tym po 20 tygodniu ciazy. Wygladalo to okropnie. Dzieki temu, ze od poczatku wiedziano o chorobie, dziecko urodzilo sie przez cesarskie ciecie, dostalo chemie zmniejszajaca, potem operacje. Kiedy ja poznalam, miala 3 lata i sladu nie bylo po guzie. Dopiero po 6, czy 7 latach doczekala sie rodzenstwa, mimo, ze zadnych problemow po stronie rodzicow nie bylo.
A matka w chwili szczerosci sie przyznala, ze gdyby dowiedziala sie wczesniej, to by ciaze usunela. Wtedy juz od jakiegos czasu starala sie o drugie dziecko i nic z tego nie wychodzilo.

Słusznie, moja wina, umknęło mi. Zwykle wklejam linki. Raczcie zauważyć, że sięgnąłem do "słusznego" źródła, żeby potem nie było marudzenia.

Wynika z niego, że sprawa nie jest taka jednoznaczna dla społeczeństwa Polskiego.

*polskiego

Tak na szybko znalazlam


Prosze zwrocic uwage, ze przypadki smierci w wyniku aborcji sa zsumowane ze smiercia w wyniku samoistnych poronien i ciazy pozamacicznej. W rzeczywistosci smiertelnosc w wyniku aborcji jest duzo nizsza.
Tym, ktorzy sie wciaz upieraja przy "nieszkodliwosci" porodu proponuje poczytanie jakiegokolwiek podrecznika poloznictwa.

@tredje, a masz statystyki problemow kobiet, ktore poddaly sie aborcji z kolejnym zajsciem w ciaze i jej donoszeniem? Wiesz jakie uszkodzenia moga byc wynikiem aborcji? Wiesz, ze "za socjalizmu", kiedy aborcja byla metoda "regulacji urodzin", przestrzegano kobiety, ktore jeszcze nie rodzily przed poddaniem sie aborcji, bo mogly juz nigdy nie zostac matkami?

Wiesz o tym w ogole?

Twoja tabelka wymaga redakcji. Ile konkretnie jest przypadkow smierci zwiazanych z ciaza, a ile zwiazanych z poronieniem? Tego metliku nie da sie odcyfrowac.

To samo co w tym jakby Ciebie ktoś zabił dlatego że zachorowałeś na nieuleczalną chorobę. To samo jakby Ciebie ktoś zabił kiedy byłbyś w śpiączce....itd.

Każdy dzień, każda godzina życia ludzkiego jest bezcenna. Nie wiesz czy ktoś umrze dziś, jutro, za tydzień, miesiąc, rok... Nie Ty decydujesz o śmierci człowieka tylko Bóg a dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. To że odrzuciłeś wiarę w Boga nie daje Ci prawa odbierać wiary rodziców w życie dziecka obojętnie ile by ono trwało i miłości do niego. Lekarze ani Ty nigdy nie będą wyroczniami od śmierci dzieci, ludzi. Chciałbyś móc zakładać że dziecko pożyje pare godzin więc można je zamordować, ale ono może żyć dłużej. I co jak pożyje miesiąc, czy to wciąż za mało dla Ciebie aby go nie zabijać. Albo lekarz da wyrok śmierci na 2 lata, czy może wtedy też powiesz, zabić, to za mało, nie warte zachodu marne życie. Jesteś tak oślepiony swoim egoizmem waląc głową o mur byleby na siłę ateistycznie wojować, że nie widzisz jak nisko upadłeś wyznaczając swoje kryteria dla godności i wartości życia ludzkiego. Nie wierzysz w Boga bo sam z siebie robisz swojego bożka. Przez kryteria dla życia dzieci którymi tu podstępnie mieszasz, wywyższasz się do roli selekcjonera rasy ludzkiej gdzie mają prawo żyć tylko zdrowe, piękne okazy, dalej można dodać z niebieskimi oczami i blond włosami. Te selekcje dla godności życia ludzkiego znamy z historii, ona jak widać wciąż jest aktualna tylko dziś ubierana w inne kłamstwa inny podstęp.

Wojujący ateista może czepić się każdej obrzydliwości byle by to było sprzeczne z wiarą i Kościołem. Nie każdy ateista popiera zabijanie dzieci bo i są tacy co mają jeszcze zdrowy rozsądek, a większość wiarę raczej olewa. Ale są i tacy co będą gotowi tarzać się w błocie jeżeli będzie to sprzeczne z nauką Kościoła i będą mogli przez to zaspokoić swój egoizm wojującego ateisty.

Trochę zabijać dzieci ale też trochę nie, tak gdzieś po środku. Pokażę że nie jestem za zmasowanym mordem to może ktoś uzna że jestem taki współczujący i dobrotliwy. Przecież nie chcemy zabijać wszystkich dzieci, tylko te niektóre, marne nic nie warte życia.

Tak na szybko znalazłaś zapewne na stronach zwolenników aborcji.
Prawda jest taka - procent śmiertelności na skutek porodu jest porównywalny do procenta zgonów przy zabiegach usunięcia wyrostka robaczkowego.

Alus, masz jakieś źródło tej prawdy?

To już nie Prawda?
Choćby fakt, że spośród 10 najczęstszych przyczyn śmierci nie występuje śmierć na skutek porodu lub na skutek operacji usunięcia wyrostka robaczkowego
http://www.biomedical.pl/psychologia/10 ... ow_52,374/