| Autor |
Wiadomość |
|
ziele_force
Dołączył(a): Cz maja 21, 2009 8:36 Posty: 366
|
mazil
Widzę, że kiepsko czytasz Pismo Święte. Wszak z ewangelii Mateusza (Jezus powiedział: Proście, a dostaniecie, szukajcie, a znajdziecie, pukajcie, a otworzą wam. Bo ten, kto prosi - otrzymuje, kto szuka - znajduje, a temu, kto puka - otwierają. ) wzieła się cudowna moc modlitwy. Że wierzący, jak się będzie modlił i wierzył, że to otrzyma, to Bóg mu ześlę łaskę i otrzyma to o co prosi. Czego raczej ostatnio w przypadku amputowanych kończyn nie stwierdzono, jeżeli mamy się trzymać wzajemnych złośliwości 
|
| Wt paź 13, 2009 8:07 |
|
|
|
 |
|
mazli
Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47 Posty: 1170
|
ziele_force napisał
Cytuj: Widzę, że kiepsko czytasz Pismo Święte. Wszak z ewangelii Mateusza (Jezus powiedział: Proście, a dostaniecie, szukajcie, a znajdziecie, pukajcie, a otworzą wam. Bo ten, kto prosi - otrzymuje, kto szuka - znajduje, a temu, kto puka - otwierają. ) wzieła się cudowna moc modlitwy.
Jednak to ty się troszeczkę mylisz. A znasz fragment mówiący, iż lepiej wejść do Królestwa Bożego bez ręki lub oka? Bóg może spełnić nasze modlitwy, ale nie koncentrujmy się na prośbach wybitnie przyziemnych. Przytoczony przez Ciebie fragment jest dla ludzi, którzy proszą o łaski (choćby wiary), szukają (przykładowo Boga bo nie mogą go dostrzec w obecnym świecie), pukają (do raju, nie do sąsiada). Fragment ten sprowadza się więc do "wyższych" łask. Wiedz, że Pismo trzeba czytać i analizować, nie tylko czytać i brać na "sucho" przez pryzmat materialnych potrzeb.
|
| Wt paź 13, 2009 10:27 |
|
 |
|
Dural
zbanowany na stałe
Dołączył(a): Pt sie 22, 2008 10:34 Posty: 3243
|
Cytuj: Fragment ten sprowadza się więc do "wyższych" łask.
Czy modly o "wyzsze" laski sa uzasadnione? Tutaj na ziemi mamy zachowywac sie zgodnie z nakazami, potem bedzie ocena i zaplata w niebie. Modly to raczej celowe mydlenie oczu Boga i stawianie Go w klopotliwej sytuacji. 
_________________ Lecz początki, potem i leki nie pomogą. Owidiusz
|
| Wt paź 13, 2009 12:00 |
|
|
|
 |
|
mazli
Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47 Posty: 1170
|
Cytuj: Czy modly o "wyzsze" laski sa uzasadnione? Tutaj na ziemi mamy zachowywac sie zgodnie z nakazami, potem bedzie ocena i zaplata w niebie.
Masz rację. Ale kiedy człowiek modli się: "Boże daj mi łaskę wiary, żebym w Ciebie głęboko wierzył mimo przeciwności losu i nieszczęścia, które wydarzyło się w mojej rodzinie. Abym ani na chwilę nie zapomniał o Tobie", wymaga to uzasadniania?
Słowo modły zastąpmy słowem modlitwa, niby niewielka różnica, ale jednak.
|
| Wt paź 13, 2009 18:54 |
|
 |
|
Acro
Dołączył(a): N paź 04, 2009 17:07 Posty: 4195
|
Mazli!
Cytuj: PostWysłany: Nie Paź 11, 2009 23:45 Temat postu: Odpowiedz z cytatem Cytat: Och, ta twoja klateczka... Pocwicz może wyobraźnię, co? Poczytaj fantasy, podania, legendy... Kurde, prosty wariant: Bóg stworzył sobie nas dla zabawy, dla kaprysu, bo jest sadystą o chciał mieć coś do dręczenia (co by tłumaczyło historię świata) itd itp. Uchyl se może choć jedną klapkę z oka i człowieku - popatrz! Pomyśl samodzielnie a nie katechizmem. Bóg musi nas miłowoć, Bóg jest miłością, jakże inaczej to możliwe, on nam Ojcem, ble, ble... Nie używaj swoich wierzeń jako argumentów!
Niestety, jestem osobą wierzącą, katolikiem, więc nie wymagaj żebym uznał iż Bóg jest sadystą. A teksty typu "ble, ble..." są naprawdę mało przekonujące. Czyżbyś też myślał, iż Bóg ma swój sadystyczny udział i dręczył ludzi? Dał ludziom wolną wolę, oni są odpowiedzialni za historię świata, więc nie rozumiem gdzie jest problem? No i konsekwencji ci na dwa posty nie starczyło. Wcześniej piszesz, że nie masz problemu wyjść ze swojej klateczki wiary, a teraz - sam przyznajesz, że inaczej myślec nie potrafisz! Własnie przedstawiłeś piekny dowód: wBóg jest dobry ponieważ Ty tak wierzysz! No facet - taką argumentacją na pewno każdego przekonasz... Cytuj: Cytat: Pocwicz może wyobraźnię, co?
Nie muszę, poszukiwacze prawdy powinni to robić. Fakt, jesli prawda Cię nie interesuje, to i wyobraźnia niepotrzebna. A ponoć to prawda Cię wyzwoli... Cytuj: Cytat: Nie używaj swoich wierzeń jako argumentów!
Cóż, lepsze to niż czytanie fantasy, podań czy legend... Tak na prawdę ani Ty, ani ja nie mamy choćby jednego argumentu. Piszę tylko co zakłada moja wiara. Miłość ma jednak sens. Ty twierdzisz, że Bóg istnieje, Ty masz przedstawić dowód. Tak jest logika sporu - jeżeli nie akcpetujesz jej, to co robisz na forum zwanym dyskusyjnym? Zwłaszcza, że jak napisałeś wyżej, prawda tez cie nie interesuje... Twój brak dowodu jest dla mnie silną poszlaką, że nie masz racji... A znalazłoby się jeszcze trochę, ale to na innych wątkach... Cytuj: Cytat: TCiekawe ile razu jeszcze będe tłumaczył, że na ogół nie da się przeprowadzić negatywnego dowodu!
Widzisz, ty nie masz obowiązku odpowiadać, bo nie jest to możliwe. Ja napiszę coś zgodnie z prawdami mojej wiary a ty na to odpowiadasz: "ble, ble..." Jak mam więc z Tobą dyskutować? Prawdy twojej wiary NIE SĄ ŻADNYM ARGUMENTEM! No własnie jest owo ble ble! Kurde, jak tego nie można rozumieć?! Człowieku, jak ktoś wierzy, że wszechwiat powstał z odchodów mrówek to już jest dowód równoważny z teorią Big Bangu?! (noto bene są afrykańskie plemiona, które tak wierzą) Cytuj: Cytat: Co do odrzucania bogów - też odrzucasz ich tysiące i ci to nie przeszkadza.
Tylko, że ja pokładam ufność w tym jednym, w którego prawdziwie wierzę. Znowu ta twoja klateczka... Cytuj: Prawda. Tylko żeby nie okazało się, że ludzie wierzą w jednego Boga pod rożnym imieniem i postaciami. Taaaa... I ten jeden Bóg raz każe wrogowi nadstawić drugi policzek (Chrystus), a raz tortutrować go przy palu (Manitou) innym razem zjeść (kanibale)... Tak, to na pewno ten sam Bóg z uniwersalnymi zasadami.... Cytuj: Napisałem, aby zaznaczyć, że takimi stwierdzeniami możemy bawić się bez końca i nikt nikomu nic nie udowodni Skieruj tę uwagę do fratera - od wyciągnął pierwszy ten pseudoargument i stad moja reakcja właśnie w takiej intencji. Cytuj: Mam rozumieć, że bak jakiejkolwiek inicjatywy ze strony ateisty polepsza jego położenie? Jak sobie niby tę inicjatywe wyobrażasz? Mam się modlić o wiarę? Tylko, żeby się modlić trzeba wczesniej wierzyć... Niezła kwadratura koła, nie? No i odpowiedz mi wreszcie, do KTÓREGO Boga się modlić? Cytuj: Acro, dlaczego nie odniesiesz się do moich słów odnośnie bezsensowności tematu: czy warto wierzyć? Na ogół nie warto, tak jak na ogół nie warto się samooczukiwać: choć sa wyjątki (np autosugestia w cięzkiej chorobie że wszystko będzie dobrze). Cytuj: W wielu materiach nie dojdziemy do porozumienia, ponieważ ja patrzę na świat przez pryzmat mojej wiary, ... i znowu przyznajesz się do swojej klateczki... Cytuj: Ty natomiast przez pryzmat wiary, że żaden bóg nie istnieje. Jesteśmy więc w jednakowym położeniu. Nie. Uznaję, że prawdopodobieństwo istnienia Boga jest niezerowe, ale skrajnie małe. Podobnie jak smoków. Nasze postawy nie sa symetryczne (jak bardzo byś tego chciał), chyba że uznasz, że wiara w smoki (i trzymanie dziewicy pod ręką na wypadek pojawienia się ich) i niewiara w te gady to dwa takie same, równoprawne przypadki wiary. Cytuj: Że nie warto szarpać się, kiedy ani ja, ani Ty po prostu nie możemy choćby jednym argumentem przekonać drugiej strony?
mam ci przypomnieć, od czego zaczęła się ta nasza dyskusja? Bo niejaki mazli wyciągnął jako dowód na sensowność wiary w Boga tzw zakład Pascala... To kto tę szarpaninę zaczyna?
_________________ Religia to para kul potrzebnych jedynie tym, którzy mają słabe nogi (Denis Diderot)
|
| Wt paź 13, 2009 21:45 |
|
|
|
 |
|
ziele_force
Dołączył(a): Cz maja 21, 2009 8:36 Posty: 366
|
Cytuj: A znasz fragment mówiący, iż lepiej wejść do Królestwa Bożego bez ręki lub oka? Ten fragment akurat odnosi się do grzechu związanego z cudzołóstwem, więc to niestety ty mylisz sentencje... i używasz ich w złym kontekście aby poprzeć swoje tezy. To się nazywa herezja i manipulacja  . Cytuj: Epikurosie są też bardziej współczesne cuda. Choćby liczne uzdrowienia otrzymane przez wstawiennictwo Jana Pawła II.
Sam wcześniej przytaczasz to, co dotyczy ciała, a potem się wypierasz, że jednak nie. Ja więc pytam, dlaczego te uzdrowienia nie dotyczą osób z amuptacją, którym odrosłaby stracona kończyna? A może nawet i mniej skomplikowanie - narząd? Czy oni są "gorsi"? Modlą się za mało? ;>
|
| Wt paź 13, 2009 22:06 |
|
 |
|
mazli
Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47 Posty: 1170
|
Acro napisał:
Cytuj: mam ci przypomnieć, od czego zaczęła się ta nasza dyskusja? Bo niejaki mazli wyciągnął jako dowód na sensowność wiary w Boga tzw zakład Pascala... To kto tę szarpaninę zaczyna? Radzę wrócić do tamtego postu. Napisałem, że zakład nie jest moją podstawą wiary (czyli argumentem przez który wierzę), tylko iż jest on ciekawy (czyli warty rozważenia). Kiedy napisałem, że zakład jest dowodem? Proszę nie wkładać mi do ust słów, których nie napisałem. Cytuj: Wcześniej piszesz, że nie masz problemu wyjść ze swojej klateczki wiary, a teraz - sam przyznajesz, że inaczej myślec nie potrafisz! Po prostu podany przez Ciebie przykład (Bóg jest sadystą) jest moim zdaniem absurdalny. Po to budowniczy (Bóg) zbudował świat (dom) żeby go niszczyć? Dla mnie nie miałoby to po prostu sensu. Ty szukasz prawdy, nie jesteś pewien czy bóstwa są, czy ich nie ma więc możesz wymyślić każdą teorię. Cytuj: Własnie przedstawiłeś piekny dowód: wBóg jest dobry ponieważ Ty tak wierzysz! No facet - taką argumentacją na pewno każdego przekonasz... Do czego mam Cię przekonywać? Skoro ty przyznajesz, że nie masz do niczego pewności. Szukasz prawdy obalając wszystkie religie, wszystkich bogów i stwierdzasz potem że istnienie Boga jest możliwe (choć mało prawdopodobne). Absurd. Nie możesz więc posiadać argumentów, skoro negujesz wszystko i niczego nie jesteś pewien. Ja mam prawdy wiary do których się odnoszę, Ty nie masz nawet tego, bo przecież bóstw nie ma, ale może są choć to mało możliwe (Twoje słowa) Cytuj: Ty twierdzisz, że Bóg istnieje, Ty masz przedstawić dowód. Tak jest logika sporu - jeżeli nie akcpetujesz jej, to co robisz na forum zwanym dyskusyjnym? Temat brzmi "Warto wierzyć, czy nie warto wierzyć", a nie czy Bóg istnieje. Uważam, że skoro zarówno ja jak i ty nie jesteśmy w stanie udowodnić swoich przekonań pytanie postawione w temacie jest bezsensowne, bo z góry wiadomo że musimy wybrać opcję, która nie jest 100% pewna. Cytuj: Fakt, jesli prawda Cię nie interesuje, to i wyobraźnia niepotrzebna. A ponoć to prawda Cię wyzwoli... Tylko po co, skoro np. zmienię wyznanie na latającego smoka i Acro poprosi mnie po raz kolejy o dowód istnienia. Acro natomiast nie można poprosić o dowód Jego punku widzenia, ponieważ neguje wszystko i nie ma takiego obowiązku. Cytuj: Ty twierdzisz, że Bóg istnieje, Ty masz przedstawić dowód. Tak jest logika sporu - jeżeli nie akcpetujesz jej, to co robisz na forum zwanym dyskusyjnym? Przedstawię zaraz po tym, jak ty przedstawisz swój odnośnie nieistnienia bóstw, czego jak sam przyzajesz nie jesteś pewien. Cytuj: Twój brak dowodu jest dla mnie silną poszlaką, że nie masz racji... Cóż ja u Ciebie też nie znalazłem żadnego dowodu. Może przeoczyłem? Cytuj: Człowieku, jak ktoś wierzy, że wszechwiat powstał z odchodów mrówek to już jest dowód równoważny z teorią Big Bangu?! Widzisz Acro jesteś niekonsekwentny. Prawdą jest, że niektóre założenia są bardziej wiarygodne od innych. Dlaczego więc piszesz, że wiara chrześcijańska niczym nie różni się od wyznania Latającego Smoka? Ze względu na wiek oraz liczbę wyznawców jest przecież bardziej wiarygodna. Ty natomiast wrzucasz ją do worka z tysiącami innych religii. Cytuj: Znowu ta twoja klateczka... Acro zrozum, że Tobie nie można jej zarzucić, bo nie jesteś zdecydowany czy bóstwa istnieją, czy nie (pisałeś mało prawdopodobne). Możesz więc skrytykować wszystko wszędzie. Cytuj: Jak sobie niby tę inicjatywe wyobrażasz? Mam się modlić o wiarę? Tylko, żeby się modlić trzeba wczesniej wierzyć... Niezła kwadratura koła, nie? No i odpowiedz mi wreszcie, do KTÓREGO Boga się modlić? Do którego zechcesz. Jak grasz w toto - lotka inwestujesz niewielką kasę (jakiś tam wysiłek w życiu - nie męczeństwo czy zakon) i pomimo minimalnej szansy na wygraną (życie wieczne) siadasz przed telewizorem i sprawdzasz kupon. Dlatego wybacz, ale fakt, iż jest wielu Bogów mnie nie przekonuje i nie przekreśla szansy trafienia. Oczywiście, jeżeli wiarę traktuje się jako rachunek prawdopodobieństwa. Scenariusz I: trafiam z wiarą (bo szansa jednak jest) - ateista nie ma z tego nic Scenariusz II: nie trafiam z wiarą: ściągam na siebie gniew boga, który okazuje się tym właściwym - ateista również, bo nawet nie starał się szukać właściwego Scenariusz III: ateista ma rację, że żaden bóg nie istnieje - ja i on nie mamy z tego nic Wynika więc, iż to wierzący poszukuje czegoś, a nie ateista. Wierzący może coś zyskać - ateista nic. Cytuj: o i odpowiedz mi wreszcie, do KTÓREGO Boga się modlić? Do którego zechcesz, to byłaby owa inicjatywa. To byłoby szukanie prawdy, a nie negowanie wszystkiego z przekonaniem, którego nie można niczym poprzeć. Cytuj: ... i znowu przyznajesz się do swojej klateczki... Staram się do czegoś odnosić, w coś uwierzyć. A Ty ciągle wszystko negujesz więc faktycznie nie można Ci nic zarzucić. Cytuj: Uznaję, że prawdopodobieństwo istnienia Boga jest niezerowe, ale skrajnie małe.
Więc ja mogę powiedzieć, że z uwagi na taką mnogość bogów prawdopodobieństwo nieistnienie żadnego z nich jest skrajnie małe. Czy takie rozumowanie nie jest na takiej samej płaszczyźnie jak twoje?
Właściwie nie jesteś pewien niczego, więc faktycznie nasze postawy nie są symetryczne. Ja jestem osobą wierzącą, mającą swój punkt odniesienia (czyli moją wiarę), Ty natomiast negujesz istnienie wszystkiego i możesz wymyślać każdą teorię w razie potrzeby. Bo przecież Ty tylko szukasz.
|
| Wt paź 13, 2009 23:05 |
|
 |
|
mazli
Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47 Posty: 1170
|
ziele_force napisał
Cytuj: Ten fragment akurat odnosi się do grzechu związanego z cudzołóstwem, więc to niestety ty mylisz sentencje... i używasz ich w złym kontekście aby poprzeć swoje tezy. To się nazywa herezja i manipulacja Uśmiech.... Ale jednak uświadamia, że do raju można dostać się np. bez amputowanej ręki. Jaki z tego wniosek? Taki, że nie powinno być dla nas priorytetem modlenie się o sprawy materialne czy cielesne. Możemy o to prosić, ale jeśli tego nie otrzymamy nie zmieniamy natychmiast wyznania. Nie traktujmy Boga jak sklepu. Jeśli zostajemy uzdrowieni - cieszymy się, jeśli nie - przyjmujemy swoje cierpienie jako dar (choć to przychodzi niezwykle trudno). Cytuj: Ja więc pytam, dlaczego te uzdrowienia nie dotyczą osób z amputacją, którym odrosłaby stracona kończyna?
Bardziej wartościowa jest przemiana duchowa, bo ona pozwala nam wejść do raju przykładowo bez amputowanej kończyny. Gdyby Jasiu powiedział do Boga, że chce go sprawdzić - obcina sobie kończynę - i potem ma pretensje, byłoby to śmieszne. Ale tego właśnie żądasz, aby Bóg w sposób widoczny dawał znaki. Nie wystarczają Ci uzdrowienia, tylko dopytujesz się o odrastające kończyny. Gdybyś dostał taki znak nie byłoby twojej wolnej woli. Nie miałbyś już żadnych wątpliwości co do istnienia czy nieistnienia Boga. Wtedy nie byłoby już ani wiary, ani dyskusji.
|
| Wt paź 13, 2009 23:23 |
|
 |
|
mazli
Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47 Posty: 1170
|
Drogi Acro, traktując wiarę na "sucho" dochodzę do takiego wniosku:
Ja uważam, że warto wierzyć, Ty że nie warto wierzyć (twoje twierdzenie jest tak samo absurdalne jak moje ze względu na brak jakiegokolwiek dowodu potwierdzającego jego 100 % słuszność)
Ja twierdzę, że warto wierzyć, pomimo że szansa trafienia jest niewielka - ale jednak jest. Jak sam napisałeś, nieistnienie bóstw nie jest pewne! Więc dając coś z siebie w życiu (co nie przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu) jest szansa (mała, ale jednak jest) na nagrodę np. życie wieczne (chrześcijaństwo czy islam), reinkarnację (buddyzm) itp. Czyli jednak wiara ma jakiś sens.
Ty z kolei twierdzisz, że nie warto wierzyć, ponieważ nie wiadomo do którego boga się udać. Odrzucasz więc szansę zaznaczając, że jednak bóstwa mogą istnieć. Twierdzisz więc, że jest mała szansa (bo nikt nie ma 100% pewności że żadne bóstwo nie istnieje), ale z niej rezygnujesz negując istnienie bóstwa "X"argumentem, że jest wiele innych bóstw.
Z prostego rachunku wychodzi, że to osoba wierząca stawia na coś więcej, niż ateista zamykający swe życie w cyklu narodzin i śmierci.
Czy warto wierzyć? Wierzący ma małą szansę na nagrodę, ale ją jednak ma, ateista nie ma żadnej.
|
| Śr paź 14, 2009 0:08 |
|
 |
|
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Przecież wiara czy niewiara nie musi tu mieć żadnego znaczenia. Jeśli wierzę, że kiedyś znajdę mnóstwo pieniędzy i będę bardzo bogaty nie zwiększa to wcale moich szans na bogactwo, co najwyżej poprawia samopoczucie. Jeśli istnieje jakieś życie po śmierci, nie musi być wcale uzależnione od naszej wiary czy uczynków albo kryterium jest niemożliwe do ustalenia za życia i równie dobrze żadna ze współcześnie istniejących religii nie musi być bliska prawdy a przygotowując się na jakąś konkretną formę zaświatów możemy tylko utrudnić sobie funkcjonowanie w tych prawdziwych, o ile oczywiście istnieją.
|
| Śr paź 14, 2009 9:43 |
|
 |
|
mazli
Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47 Posty: 1170
|
No napisał:
Cytuj: Równie dobrze żadna ze współcześnie istniejących religii nie musi być bliska prawdy a przygotowując się na jakąś konkretną formę zaświatów możemy tylko utrudnić sobie funkcjonowanie w tych prawdziwych, o ile oczywiście istnieją. Oczywiście, ale to wierzący jednak poszukuje prawdy i liczy na to "coś". Ateista uznaje, że nie ma sensu i zamyka swoje życie w kategorii: jestem na ziemi potem umieram i mnie nie ma. Ateista zaneguje istnienie każdego bóstwa, nie jest też 100% przekonany że żadne bóstwo nie istnieje. Powie następnie że może istnieć bóstwo tylko jeszcze go nie znamy. W ten sposób znalezienie prawdy nie jest możliwe. Cytuj: Jeśli wierzę, że kiedyś znajdę mnóstwo pieniędzy i będę bardzo bogaty nie zwiększa to wcale moich szans na bogactwo, co najwyżej poprawia samopoczucie.
Tylko że ja wierzę (nie w pieniądze) i coś do tej wiary jeszcze dokładam od siebie. Wiem, że podałeś tylko przykład, ale wierzący ufa w "ponadludzką", wieczną nagrodę. Ateista natomiast zamyka swoje życie w cyklu narodzin i śmierci, więc faktycznie wiara w znalezienie pieniędzy poprawia samopoczucie. Wiara nie zwiększa szans, ale je (małe), ale jednak daje. Ateista z nich dobrowolnie rezygnuje nie stając po żadnej stronie negując wszystko, nie mogąc być przekonanym, że żaden bóg nie istnieje.
Żeby była jasność - nie uważam, że największym wartością w życiu dla ateisty są pieniądze. Odniosłem się tylko do Twojego przykładu.
|
| Śr paź 14, 2009 10:16 |
|
 |
|
ziele_force
Dołączył(a): Cz maja 21, 2009 8:36 Posty: 366
|
Cytuj: Ale jednak uświadamia, że do raju można dostać się np. bez amputowanej ręki. To kazanie dotyczyło cudzołóstwa a nie ludzi z amputacjami, nie wiem dalej skąd takie wnioski bierzesz...Każdy czlowiek z amputacją jest cudzołożnikiem? Cytuj: Nie traktujmy Boga jak sklepu. Proście, a dostaniecie... Cytuj: Jeśli zostajemy uzdrowieni - cieszymy się, jeśli nie - przyjmujemy swoje cierpienie jako dar (choć to przychodzi niezwykle trudno). Ja dziękuję za taki dar  Cytuj: Bardziej wartościowa jest przemiana duchowa, bo ona pozwala nam wejść do raju przykładowo bez amputowanej kończyny. Bardziej? jak bardziej? Jakiego rodzaju przemiana duchowa? Ale mimo wszystko odrośnięcie kończyny jest dość wartościowe nie? Cytuj: Gdyby Jasiu powiedział do Boga, że chce go sprawdzić - obcina sobie kończynę - i potem ma pretensje, byłoby to śmieszne. Dlaczego? Mnie ludzka tragedia nie śmieszy. Tym bardziej taka podwójna - jasio ani nie ma kończyny, a także świat mu się zawala bo dochodzi do wniosku, że Boga jednak nie ma. Cytuj: Ale tego właśnie żądasz, aby Bóg w sposób widoczny dawał znaki. Nie wystarczają Ci uzdrowienia, tylko dopytujesz się o odrastające kończyny. Sam przyznajesz, że uzdrowienia nie są zbyt przekonywujące nie? Po prostu zadaję sobie trud by wymyślić, dlaczego Ten Co Obdarowywuje Nas Licznymi Łaskami ZAWSZE zawodzi w tym konkretnym przypadku? Cytuj: Gdybyś dostał taki znak nie byłoby twojej wolnej woli. Nie miałbyś już żadnych wątpliwości co do istnienia czy nieistnienia Boga. Wtedy nie byłoby już ani wiary, ani dyskusji.
Już rozumiem o co chodzi. Jest to zabawa. Te wszystkie religie to taka rosyjska ruletka czy jest czy go nie ma 
|
| Śr paź 14, 2009 13:06 |
|
 |
|
Acro
Dołączył(a): N paź 04, 2009 17:07 Posty: 4195
|
Mazli!
Cytuj: PostWysłany: Wto Paź 13, 2009 23:05 Temat postu: Acro napisał: Cytat: mam ci przypomnieć, od czego zaczęła się ta nasza dyskusja? Bo niejaki mazli wyciągnął jako dowód na sensowność wiary w Boga tzw zakład Pascala... To kto tę szarpaninę zaczyna?
Radzę wrócić do tamtego postu. Napisałem, że zakład nie jest moją podstawą wiary (czyli argumentem przez który wierzę), tylko iż jest on ciekawy (czyli warty rozważenia). Kiedy napisałem, że zakład jest dowodem? Proszę nie wkładać mi do ust słów, których nie napisałem. Nie wiem, co to zmienia, ale prosze bardzo, moge to przeformułować: no więc to niejaki mazli rozpoczął szarpaninę twierdząc, że zakład Pascala to ciekawa koncepcja: ja pokazałem, że głupia. Cytuj: Po prostu podany przez Ciebie przykład (Bóg jest sadystą) jest moim zdaniem absurdalny. Po to budowniczy (Bóg) zbudował świat (dom) żeby go niszczyć? Dla mnie nie miałoby to po prostu sensu. Ty szukasz prawdy, nie jesteś pewien czy bóstwa są, czy ich nie ma więc możesz wymyślić każdą teorię. Swiadczy to jedynie o ograniczeniach twojej wyobraźni. Nie miały ich nawet setki kultur pierwotnych, które przedstawiały swoich bogów jako krwawych kreatur. Co ciekawe, Twój własny BÓg w wersjii starotestamentowej to też nieciekawa postać... Po co na planach filmowych budują całe miasta, żeby je potem zniszczyć? Dla zabawy! Pomyśl np o hodowcach psów do walk. troszcza się o nie, karmią, leczą po to, żeby potem mieć radochę z ich śmierci... A taki Bóg jako istota której nic nie ogranicza może być nieskończenie bardziej okrutny... Cytuj: Do czego mam Cię przekonywać? Skoro ty przyznajesz, że nie masz do niczego pewności. Szukasz prawdy obalając wszystkie religie, wszystkich bogów i stwierdzasz potem że istnienie Boga jest możliwe (choć mało prawdopodobne). Absurd. Nie możesz więc posiadać argumentów, skoro negujesz wszystko i niczego nie jesteś pewien. Ja mam prawdy wiary do których się odnoszę, Ty nie masz nawet tego, bo przecież bóstw nie ma, ale może są choć to mało możliwe (Twoje słowa) Bardzo mało mozliwe, podobnie jak istnienie wróżek i smoków. We wróżki i smoki wierzysz? Nie? Dziwne... Nie przeszkadza ci , że ja w nie niewierzę? Ciekawe, dlaczego nie - nie wierzę w nie na tej samej podstawie dla której nie wierzę w bogów! Pisze uczciwie: jest to możliwe (podobnie jak istnieje Atlantydy, smoka w mojej szafie i to, ze jesteś Marsjaninem) tylko skrajnie nieprawdopodobne - na tyle, że potocznie mówi się że to po prostu niemożliwe. Natomiast jeżeli ktoś twierdzi na serio, że WIE, że istnieje Bóg, to sa dwie możliwości: kłamie, ale jest idiotą i/lub chory psychicznie. Tertium non datur. tak samo jak ktoś, kto gada, że mu kosmici czytają w myślach: w końcu nie jest to całkiem nie mozliwe, ale taka osoba na ogół trafia na oddział szpitala psychiatrycznego. Logiczne, że jeżeli ktoś powie że Bóg mu czyta w myślach (na serio to powie, a nie że tak czuje, wierzy itp) - los powieniem być ten sam. Cytuj: Tylko po co, skoro np. zmienię wyznanie na latającego smoka i Acro poprosi mnie po raz kolejy o dowód istnienia. Acro natomiast nie można poprosić o dowód Jego punku widzenia, ponieważ neguje wszystko i nie ma takiego obowiązku. Tak jest, zażądam dowodu na LPS! Taka złosliwa kreatura jestem!  Dlaczego sam nie przedtawię dowodu, że tego LPS nie ma? No pomyśl chwilę, pisałem o tym juz dwa razy... Tak! Masz rację! Bo tworzenie dowodów negatywnych na ogół jest niemozliwe !Brawo! Więc warto powtarzać te proste prawdy bez końca! Dodam na wszelki wypadek, że to nie ja sobie wymyśliłem, tylko takie sa prawa logiki. Musli- odpowiedz mi: czy skoro nie da się udowodnić, że kosmici nie podsłuchuja twoich myśli, to spisz w hełmie z folii aluminiowej? Nie? Ciekawe dlaczego... Cytuj: Przedstawię zaraz po tym, jak ty przedstawisz swój odnośnie nieistnienia bóstw, czego jak sam przyzajesz nie jesteś pewien. Pochwaliłem za wcześnie czy mam cie poprosic o dowód na nieistnienie LPS? Nie masz takiego dowodu? to juz mogę domagać się,aby w Sejmie obok krzyża zawieszono gniazdko makaronu? Cytuj: Cóż ja u Ciebie też nie znalazłem żadnego dowodu. Może przeoczyłem? Może nie przeczytałeś, co pisałem o dowodzie nagatywnym? Cytuj: Widzisz Acro jesteś niekonsekwentny. Prawdą jest, że niektóre założenia są bardziej wiarygodne od innych. Dlaczego więc piszesz, że wiara chrześcijańska niczym nie różni się od wyznania Latającego Smoka? Ze względu na wiek oraz liczbę wyznawców jest przecież bardziej wiarygodna. Ty natomiast wrzucasz ją do worka z tysiącami innych religii. To wiarygodność religii zależy od liczby wyznawców? Ciekawa teza. Mnie się wydaje, że to bardziej efekt sukcesów politycznych (mierzonych głównie podbojami) krajów, które kiedyś akurat przyjęły tę wiarę. Więc chrześijaństwo 1900 lat temu było zupełnie niewiarygodne i tylko głupole je wyznawali? Co ty w ogóle jeszcze robisz jako katolik - szybko, bracie, nawracaj się na wiarę z liczniejsza ilością wyznawców! Cytuj: Acro zrozum, że Tobie nie można jej zarzucić, bo nie jesteś zdecydowany czy bóstwa istnieją, czy nie (pisałeś mało prawdopodobne). Możesz więc skrytykować wszystko wszędzie. Jestem przekonany o braku bogów w takim stopniu, jak ty o braku smoków. Czyli chyba dość silnie, co? Cytuj: Scenariusz I: trafiam z wiarą (bo szansa jednak jest) - ateista nie ma z tego nic Scenariusz II: nie trafiam z wiarą: ściągam na siebie gniew boga, który okazuje się tym właściwym - ateista również, bo nawet nie starał się szukać właściwego Scenariusz III: ateista ma rację, że żaden bóg nie istnieje - ja i on nie mamy z tego nic Wynika więc, iż to wierzący poszukuje czegoś, a nie ateista. Wierzący może coś zyskać - ateista nic. Ciekawy pomysł, zastanówmy się wiec razem. I Żadnego boga raczej nie ma. Jesli jest - to które z tysiecy wierzeń przyjąć. A przecież nie ma pewności, że właściwa wiara już istnieje... Szansa na wygraną faktycznie istnieje - choć jest znikoma. Ateista ma gorzej, ale niewiele - skoro żył uczciwie to Bóg mu wybacza, że nie chciał Go oszukiwać i wierzyć z wyrachowania. II Sciągasz na siebie często gniew większy niz ateista, bo dodatkowo popełniałeś grzech świętokradztwa, bluźnierstwa itp (patrz swoje 1 przykazanie! inne religie też takie mają, bogowie nie lubią konkurencji...) III Nie mamy obaj nic, tylko ty zmarnowałeś swoje inwestycje: nie robiłeś wielu fajnych rzeczy (jak seks pozamałżeński, prezerwatywy) traciłeś czas i środki na modlitwy, budowanie świątyń, utrzymywanie kleru... Otrzymujesz zatem: I maleńka szansa słabej wygranej II Duża szansa małej przegranej III Duża szansa średniej przegranej. Bilans raczej zniechęcający. Cytuj: Do którego zechcesz, to byłaby owa inicjatywa. To byłoby szukanie prawdy, a nie negowanie wszystkiego z przekonaniem, którego nie można niczym poprzeć.
Przez kilkanaście lat modliłem sie do Twojego Boga, byłem nawet ministantem - i nic. Czuję się więc usprawiedliwiony. Ale dla pewności spróbuję w weekend jeszcze do LPS - na obiad zrobie sobie spaghetti. Dobrze robię? Cytuj: Staram się do czegoś odnosić, w coś uwierzyć. A Ty ciągle wszystko negujesz więc faktycznie nie można Ci nic zarzucić. Neguję tylko rzeczy mało proawdopodobne. Ty zresztą też (jakoś na karmę dla mojego smoka nie chcesz się dorzucić), tylko w przypadku wiary w Boga robisz sobie nagle wyjątek... Cytuj: Cytat: Uznaję, że prawdopodobieństwo istnienia Boga jest niezerowe, ale skrajnie małe.
Więc ja mogę powiedzieć, że z uwagi na taką mnogość bogów prawdopodobieństwo nieistnienie żadnego z nich jest skrajnie małe. Czy takie rozumowanie nie jest na takiej samej płaszczyźnie jak twoje? Nie. Ja pisałem o jakiemkolwiek Bogu. Istnienie konkretnego boga to owo skrajnie małe prawdopodobieństwo dodatkowo podzielone przez ich (bogów) potencjalną ilość: i dopiero te liczby( dążące do zera) możesz sobie sumować. A suma wartości dążących do zera dąży do zera... Cytuj: Właściwie nie jesteś pewien niczego, więc faktycznie nasze postawy nie są symetryczne. Ja jestem osobą wierzącą, mającą swój punkt odniesienia (czyli moją wiarę), Ty natomiast negujesz istnienie wszystkiego i możesz wymyślać każdą teorię w razie potrzeby. Bo przecież Ty tylko szukasz.
Nie tylko szukam, ale aż szukam, Jestem krytyczny, sceptyczny i nie uznaję dogmatów. Pamiętaj, że dogmaty to zasady twojej wiary, ale też teza o wyższości socjalizmu nad kapitalizmem albo o nadczłowieku. Wszyscy wiedzą, ile taki bezkrytycyzm świat kosztował...
_________________ Religia to para kul potrzebnych jedynie tym, którzy mają słabe nogi (Denis Diderot)
|
| Śr paź 14, 2009 13:43 |
|
 |
|
mazli
Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47 Posty: 1170
|
ziele_force napisał:
Cytuj: To kazanie dotyczyło cudzołóstwa a nie ludzi z amputacjami, nie wiem dalej skąd takie wnioski bierzesz...Każdy czlowiek z amputacją jest cudzołożnikiem? Napisałem już raz, że chodzi o to, że nieważne jest ile masz kończyn - niebo przyjmie również niepełnosprawnych. Lepiej jest stracić część ciała niż wiarę. Zostało postawione pytanie: dlaczego Bóg nie zastąpi brakującej kończyny - bo nie ona nie jest najważniejsza. Dalej nie rozumiesz? Cytuj: Każdy czlowiek z amputacją jest cudzołożnikiem? Nie. Każdy człowiek z amputacją może zostać zbawiony. Cytuj: Proście, a dostaniecie... Czy jest napisane: proście (o kasę, dom, samochód, wygraną w lotka), a dostaniecie? A nie przyszło Ci do głowy, że może głody na ziemi zostanie nakarmiony w niebie, nagi zostanie tam odziany itp? Nie zrozumiesz daru cierpienia. Jest ono dla ateisty zjawiskiem wybitnie negatywnym. Dlaczego? Bo mu musi wszystko "wyjść" w ziemskim życiu, przecież żadne bóstwo nie istnieje i nie ma szans na ewentualne zbawienie. Strach, że cierpienie zabierze cenny czas - życie ziemskie jest wszak krótkie. Cytuj: Bardziej? jak bardziej? Jakiego rodzaju przemiana duchowa? Ale mimo wszystko odrośnięcie kończyny jest dość wartościowe nie? Odrośnięcie kończyny w porównaniu z szansą na wieczne życie staje się mniej wartościowe. Cytuj: Dlaczego? Mnie ludzka tragedia nie śmieszy. Tym bardziej taka podwójna - jasio ani nie ma kończyny, a także świat mu się zawala bo dochodzi do wniosku, że Boga jednak nie ma. Ale takie "śmieszne" jest właśnie wołanie ateisty do Boga, aby zrzucił komuś nową kończynę. Boże, ja ateista jestem przekonany, że Ty nie istniejesz, ale jak istniejesz to spraw żeby Jasiowi odrosła kończyna! - prawda że zabawne? Cytuj: Sam przyznajesz, że uzdrowienia nie są zbyt przekonywujące nie? Przyznaje, że nie są zbyt przekonujące dla ateisty, nie dla mnie. Cytuj: Już rozumiem o co chodzi. Jest to zabawa. Te wszystkie religie to taka rosyjska ruletka czy jest czy go nie ma
Tak sprawę stawia właśnie ateista. Ja jestem zdecydowany i nie proszę Boga o znaki (przez stawianie Mu pytania czemu tylko uzdrawia a nie rozdaje zapasowych kończyn). To ateista wątpi w każdego boga i dodaje, że nie można wykluczyć, że jednak któryś istnieje. A najlepsziej niech na prywatą prośbę ateisty Bóg zrobi coś spektakularnego.
|
| Śr paź 14, 2009 13:50 |
|
 |
|
mazli
Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47 Posty: 1170
|
Acro napisał:
Cytuj: Otrzymujesz zatem: I maleńka szansa słabej wygranej II Duża szansa małej przegranej III Duża szansa średniej przegranej. Bilans raczej zniechęcający. Czyli jednak osoba wierząca ma szansę - ateista nie ma żadnej. Dziwnie są Twoje wnioski, że ewentualny bóg ucieszy się, że ateista był przekonany o jego niesinieniu. Może powinien go nagrodzić? Ateista wykluczając istnienie boga odrzuca istotę "wyższą" - co za tym idzie za nią uważa sam siebie (stawia człowieka na szczycie). Bluźni więc przeciwko wszystkim bogom! Cytuj: No pomyśl chwilę, pisałem o tym juz dwa razy... Tak! Masz rację! Bo tworzenie dowodów negatywnych na ogół jest niemozliwe Acro może negować wszystko. Co więcej wymyślać smoki. Ale nie możemy poprosić o wyjaśnienie dlaczego, bo to nielogiczne. Czyli Acro zakładając, że nie ma żadnego boga postępuje nielogicznie? Nie może nam tego wytłumaczyć. Cytuj: Pochwaliłem za wcześnie czy mam cie poprosic o dowód na nieistnienie LPS? Nie masz takiego dowodu? to juz mogę domagać się,aby w Sejmie obok krzyża zawieszono gniazdko makaronu? Oczywiście proszę spróbować! Szanuję Twój wybór. Masz do tego takie samo prawo, jak ja do wiary w Boga! Cytuj: Przez kilkanaście lat modliłem sie do Twojego Boga, byłem nawet ministantem - i nic. Piszesz "i nic". Czego oczekiwałeś? Odrastających kończyn jak inny forumowicz? Na co liczyłeś? Na 100% pewność, że robisz dobrze? Cytuj: nie robiłeś wielu fajnych rzeczy (jak seks pozamałżeński, prezerwatywy) Wiesz, jeżeli to są te fajne rzeczy, to zbliżamy się do zwierząt i ich godów. Znowu wychodzi, że ateista musi szybko wszystkiego zaznać, bo życie ucieka. Cytuj: Nie tylko szukam, ale aż szukam, Jestem krytyczny, sceptyczny i nie uznaję dogmatów.
Acro i nigdy niczego nie znajdziesz. Nigdy nie będzie takiego dowodu abyś mógł powiedzieć: znalazłem.
|
| Śr paź 14, 2009 14:36 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|