Twierdzisz że Bóg chce kłamać ale nie może?? Wprost przeciwnie, mógłby kłamać, tylko kłamstwem się brzydzi.

A czy Bóg może kłamstwem się nie brzydzić?

Cechy Boga to m.in, Wszechmoc, Wszechwiedza czy Dobro. Ty twierdzisz że Dobro ogranicza Wszechmoc? Jesteś po stronie szatana?

podaje je Kościół katolicki, więc to nie mój problem.

To skąd niepotrzebne cierpienie na świecie?
Dlaczego osoba płonąca żywcem bez ucieczki musi cierpieć? Dobry Bóg by temu zapobiegł.

Czy jesteś w stanie objąć umysłem Boga?

Jestem w stanie formułować argumenty logiczne.

Podobnie jak obalacze Einsteina są w stanie sformułować argumenty "obalające" STW. A Bóg jest nieskończenie trudniejszy do objęcia rozumem niż STW.

afilatelista

To jest cena ludzkiej wolnośći i życia w społeczeństwie zlożonym z niedoskonałych ludzi.
quote]
Nie znam odpowiedzi na szczegółówe problemy.

Niby dlaczego? Czy Jezus nakazywał np. mordować innowierców?

Przecież On osobiście nikogo nie skrzywdził.
Stworzył nas w materialnych i smiertelnych cialach. Wiemy o tym, wieć powinnismy się liczyć z konsekwencjami np. krzywdzenia bliznich. Może Ziemia jest poligonem doświadczalnym - zobaczyć jakie są skutki ludzkich wyborów, gdy nie są zgodne z wolą Boga?


Nauczanie KK podlegało zmianom np. stosunek do Żydów, wolnośći religijnej itd. Jedynie wg mnie Credo pozostało niezmienne.

Dla mnie ludzka interpretacji woli Boga.

Różnie to bywało. Chrześcijaństwo od początku nie było monolitem. Np. judeochrześcijanie a nawrócenie z tzw.pogan.

W pewnym sensie tak. Masz świadomość swego istnienia, natomiast nie wiemy, jak bez mózgu można swoje życie doświadczać, jak i otoczenie.
Jeśli tak to po śmierci miałbym takie same pytania do Boga jak teraz. Jeśli nie to bez sensu jest karać kogoś kto nie jest mną za moje czyny.

Nie siej zamętu nie starcza mi do twojego gada siły przecież w Biblii pisze o tym, że Bóg nie może kłamać, więc z jakiej racji mówisz że Bóg mógłby kłamać?



To dzikie zwierzęta płonące żywcem, w pożarze lasu, również płoną bo są wolne?



To wszechwiedzący Bóg czegoś nie wie? musi ludzi testować?



Czyli chrześcijański Bóg może wszystko, więc może być zły?

STW nikt nie obalił, w przeciwieństwie do wszechmogącego, wszechwiedzącego i dobrego Boga.
Tylko że niemusiałoby tak być. Bóg mógłby to powstrzymać, a tego nie robi. W tym problem Nie dziwię się że nie znasz, bo nie ma takiej odpowiedzi która nie obarczałaby winą Boga. Jahwe nakazał. Jeśli Jezus i Jahwe to ten sam Bóg i "wspólnie odbierają uwielbienie i chwałę" to odpowiedzialność chyba też powinna być wspólna Nie? Dzieci zabite potopem, dzieci pierworodne Egipcjan, dzieci w Sodomie i Gomorze.
A mógł stworzyć w niematerialnych... Po co Bogu poligon doświadczalny skoro jest wszechwiedzący? Czyli nie uznajesz dogmatu o nieomylności papieża? Jakie masz uzasadnienie żeby twierdzić, że Bóg miał w tym udział?
Dlatego byłoby miło żeby Bóg rozwiał osobiście wątpliwości. Przez to że tego nie zrobił chrześcijaństwo ma tysiące denominacji. Świadomość swojego istnienia to jedna z funkcji mózgu jak każda inna. Najlepiej o tym świadczy że mogą po uszkodzeniu czy sztucznej stymulacji może stracić świadomość a dalej funkcjonować. Może też wykształcić więcej niż jedną świadomość. Ale to temat na inną dyskusję. Jeśli jesteś zainteresowany to załóż wątek - chętnie podyskutuję.
Może i jeśli istnieje taki jak opisano go w Biblii to jest zły. Ale ja nie mam zamiaru czcić złego Boga.

Obalaczom się zdawało że obalili STW. A Tobie zdaje się że obaliłeś Boga.

Wygląda na to, że masz jakieś zranienie i na pieńku z Bogiem. Ale czy z tego powodu musisz gorszyć innych?

Wygląda na to, że powtarzasz częsty zarzut/"argument" w stosunku do ludzi, którzy próbują podchodzić do wiary i religii w sposób pozbawiony elementów magicznego myślenia.

Sugestie, że ktoś ma "problem" z Bogiem lub jakiś "żal" to nic innego, jak zakamuflowany argument ad personam.
Czasem te insynuacje mają sens, czasem zupełny, bo nie każdy odchodzi od wiary w efekcie jakiegoś zranienia czy odczuwania negatywnych emocji.

1. Mowa była o relacji z Bogiem.
2. Oczywiste jest dla mnie to, że relacji z Bogiem nie nawiązałeś, stąd nie mogłeś Go poznać i nie mogła się w Tobie wzbudzić wiara, która jest pewnością.
Aby mogło do tego dojść to ze strony człowieka potrzebna jest otwartość serca i determinacja. Bóg nie będzie raczej zawracać głowy komuś, komu Jego istnienie/ nieistnienie jest w zasadzie obojętne i nie oczekuje od Niego żadnej pomocy.
Jak słusznie stwierdził kiedyś Benedykt XVI : chrześcijaństwo zaczyna się od osobistego spotkania z Chrystusem.
Jezus Chrystus jest fundamentem wiary. Bez Niego wiara nie może zaistnieć.

Miałem otwarte serce i umysł na Boga, a także determinację, by go poznać. Przez wiele lat istnienie Boga nie było dla mnie obojętne. Starałem się też żyć zgodnie z zasadami wyłożonymi w KKK.

Po prostu w moim przypadku to nie zadziałało, a zasady po głębszym namyśle okazały się opresyjne, a w niektórych obszarach nawet potencjalnie szkodliwe.

Na koniec przestrzegałbym przed autorytarnym stwierdzaniem, jakie kto prowadził życie i jakie relacje budował. To jest sfera dość intymna, a my się wcale nie znamy. Nie uważasz, że to nieco nierozsądne, by nie napisać "próżne"?