Autor |
Wiadomość |
frater
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N kwi 15, 2007 21:52 Posty: 2219 Lokalizacja: GG 304230
|
A dlaczego złoża geologiczne ewolują?
np. bursztyn, rudy itp
|
Pt kwi 24, 2009 12:41 |
|
|
|
 |
Epikuros
Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57 Posty: 1591
|
Cytuj: Dlaczego inne stworzenia na ziemi nie skonstruowaly szklanki? Czy w dalszej fazie ewolucji urosna nam skrzydla? Chłopie weź szybko jakąś ksiązkę do biologii i poczytaj, bo skoro zadajesz takie pytania to o ewolucji nie wiesz nic, co jak widać nie przeszkadza Ci w aktywnym jej negowaniu. Możesz też zerknąć tutaj: Cytuj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Ewolucja
I mówię poważnie, pierw przeczytaj ze zrozumieniem cały ten artykuł, a później wróć na forum i zadawaj pytania, które mają sens.
_________________ MÓJ BLOG
|
Pt kwi 24, 2009 12:45 |
|
 |
frater
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N kwi 15, 2007 21:52 Posty: 2219 Lokalizacja: GG 304230
|
|
Pt kwi 24, 2009 13:22 |
|
|
|
 |
frater
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N kwi 15, 2007 21:52 Posty: 2219 Lokalizacja: GG 304230
|
A ja Tobie Bracie propoonuję dawkę kreacjonizmu.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kreacjonizm_(przyrodoznawstwo)
Czy na moje pytania odpowiecie?
|
Pt kwi 24, 2009 13:25 |
|
 |
Witold
Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14 Posty: 4800
|
http://ewolucja.org
naprawdę niezła strona. Sporo miejsca jest tu także poświęcone na obalanie kreacjonistycznych bredni, polecam.
I przestan ośmieszać się takimy pytaniami z rodzaju "dlaczego szklanki nie ewolujują".
|
Pt kwi 24, 2009 13:31 |
|
|
|
 |
Epikuros
Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57 Posty: 1591
|
Na kreacjonizm nie ma dowodó, na ewolucję są.
i tutaj apel:
BRAK NIEZBITYCH DOWODÓW NA PEWNE ZAGADNIENIA EWOLUCJI NIE JEST DOWODEM ŚWIADCZĄCYCH O PRAWDZIWOŚCI KREACJONIZMU
 po prostu nie jest
nauka tak nie działa, masz przykład. Są dwie teorie jedna mówi, że auta jeżdża za pomocą silników, druga, że pchają je krasnale i teraz taki krasnalicjonista mówi:
1. Mieszanka paliwa wlanego do baku nie odpowiada dokładnie na pytanie jaką moc ma silnik
2. Więc krasnale pchają samochód
_________________ MÓJ BLOG
|
Pt kwi 24, 2009 13:41 |
|
 |
frater
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N kwi 15, 2007 21:52 Posty: 2219 Lokalizacja: GG 304230
|
To są konkretne pytania domagające się odpowiedzi.
Jak Chcecie ponownie je sformułuję.
Na początek jakie znamy najstarsze osady ludzkie?
ps.
słowo `brednie` nie jest argumentacją
|
Pt kwi 24, 2009 13:43 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Epikuros napisał(a): Cytuj: Ale ja chętnie pozostawiam trochę pola sceptykom No tak zabieg słuszny, ale... Ale wtedy nie ma sensu parać się tworzeniem definicji - mówimy: nigdy nie wiadomo kiedy ktoś wierzy, a kiedy nie. Dlatego pisałem, że chętnie oddaję trochę pola sceptykom. Ty chcesz oddać całość. Trochę, czyli uważam, że wskazane jest zachowanie dystansu do własnych definicji, bo w przypadku pomyłki łatwiej jest ją zauważyć. Epikuros napisał(a): Po pierwsze ludzie byli 2000 lat temu przekonani, że ziemia jest okrągła i było to własnie stanowisko nauki. Pospólstwo być może wierzyło, że jest płaska, ale obyte osoby doskonale wiedziały, że jest okrągła (albo nie wiedziały, że jest geoidą, ale to nieistotne). Sugeruję chociażby zapoznać się ze stanowiskiem Stagiryty, a i wcześniej astronomowie dobrze zdawali sobie z tego sprawę. Arystoteles podał nawet 3 dowody: horyzont, cień ziemii podczas zaćmienia i widok nowych gwiazd wraz z podróżą. W takim razie ten przykład to pudło z mojej strony... ale przynajmniej mam okazję skorygować swoje wyobrażenia o Starożytnych. Epikuros napisał(a): Jednakże: nie można powiedzieć, że ludzie wiedzieli, że słońce krąży wokół ziemii, ponieważ nie ma wiedzy o fałśzach - jeżeli twoje przekonania są niesłuszne, to mimo wszelkich uzasadnień wiedzy nie posiadasz. Dzięki za domyślność, o to mi chodziło, chociaż mój przykład był słaby. Epikuros napisał(a): Nie, punkt drugi tego wcale nie sugeruje. Moja definicja nie zajmuje się utratą wiary czy jej umocnianiem, a jedynie tym, kiedy możemy orzec, że ktoś wierzy Ale jeśli przyjąć, że nawet ~X-->A jest przekonana to w jaki sposób A może utracić wiarę? Nie jestem w stanie wyobrazić sobie mocniejszego powodu dla utraty wiary niż "~X". Oczywiście "~X" takiego, co do którego A nie miałby wątpliwości  Epikuros napisał(a): Wierzysz wi istnienie krasnali - wierzysz i traktujemy sprawę intuicyjnie - nie masz dowodów, a jesteś o tym przekonany. Jeśli neiistnienie krasnali implikowało by brak Twojej wiary, to mówilibyśmy już raczej o wiedzy. Punkit 2 mówi nam jednak: jeśli wierzysz w krasnale, to niezależnie od tego czy rzeczywiście istnieją, czy też nie lub fakt nieistnienia krasnali nie obala Twojej wiary. Jeszcze sprawę ugryźmy z innej strony: czy jeśli wierzysz w krasnale mimo, że ich nie ma, to jest to wiara? JEST, dlatego punkt drugi mówi nam, że do wiary nie jest konieczna jej prawda. A, to może się zgadzam Uważam, że przekonanie (czy nawet mocniej: przeświadczenie) o istnieniu faktycznie nie jest warunkiem koniecznym wiary. Ale braku przekonania o istnieniu nie utożsamiałbym z przekonaniem o nieistnieniu, a tak rozumiem zapis ~X. Czyli mogę wierzyć w krasnale, mimo że ogólnie za fakt przyjęte jest ich nieistnienie. Ja natomiast nie jestem przekonany do ich nieistnienia. Trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której byłbym osobiście przekonany o nieistnieniu krasnali i jednocześnie w nie wierzył... Epikuros napisał(a): Ładnie powiedziane, jednak nie jest to prawdą. Widziałeś może, żeby jakaś babcia dokonywała bilansów, czy wierzyć w wniebowstąpienie czy nie? Wiara jest jednak procesem podświadomym w wielu przypadkach. Jednak jeśli nawet tutaj się mylę, to moja definicja i tak obowiązuje. W kwestiach szczegółowych (jak wniebowstąpienie) w bilansie zazwyczaj jako argument (z bardzo dużą wagą) występuje zdanie uznawanego przez bilansującego autorytetu. Epikuros napisał(a): Cytuj: Oczywiście A może powątpiewać w zaistnienie B, np. gdy umiera jakiś człowiek w sile wieku na to samo czy podobne schorzenie. Ale dopóki żyje tak, jakby miało zaistnieć B, to moim zdaniem można przyjąć, że wiary w B nie stracił. Oczywiście przykład dobry i potwierdza jak najbardziej moją definicję: A wierzy, że wyzdrowieje czyli: 1. ~(X-->A jest przekonana) 2. ~X-->A jest przekonana przetłumaczmy: 1. Nie prawda, że tylko w wypadku gdy B rzeczywiście wyzdrowieje, to w to wierzy 2. Jeśli B nie wyzdrowieje, to i tak w to wierzy I na tym przykładzie doskonale widać moje zamierzenie: fakt czy w konkretnym przypadku choroba ustąpi czy nie, nie wpływa na wiarę
Fakt ustąpienia czy nie choroby zasadniczo wpływałby na wiarę A, gdyby A o nim wiedział. Tymczasem dopóki A nie wie, że nastąpi ~X (nie wyzdrowieje), to wierzy, że jednak X (wyzdrowieje). I tak długo, jak A wierzy w X podejmuje trudy różnych terapii. Im słabsza wiara A w X, tym mniejsza gotowość do wyrzeczeń, a gdy nieuchronność rychłej śmierci stanie się dla A oczywista (czyli A oszacuje, że jej prawdopodobieństwo graniczy z pewnością), zamiast uciążliwej terapii będzie chciał pożegnać się z najbliższymi. Wówczas można chyba powiedzieć, że A stracił wiarę w X, bo przyjął za nieuchronne nastąpienie ~X.
|
N kwi 26, 2009 0:16 |
|
 |
Epikuros
Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57 Posty: 1591
|
Cytuj: Dlatego pisałem, że chętnie oddaję trochę pola sceptykom. Ty chcesz oddać całość. Trochę, czyli uważam, że wskazane jest zachowanie dystansu do własnych definicji, bo w przypadku pomyłki łatwiej jest ją zauważyć. Otóż ja sceptycyzmu tutaj nie dopuszczam. Sam fakt tworzenia definicji wyklucza sceptycyzm, bo staram się coś określić jasno, bez wątpliwości  Cytuj: to w jaki sposób A może utracić wiarę? Nie jestem w stanie wyobrazić sobie mocniejszego powodu dla utraty wiary niż "~X". Oczywiście "~X" takiego, co do którego A nie miałby wątpliwości Jeśli tak, to byłaby to już wiedza. Jeśli nie masz co do czegoś wątpliwości i oczywiście masz uzasadnienie swojego przekonania (bez uzasadnienia, to nadal wiara - muzułmanie chyba nie mają wątpliwości co do istnienia Allaha skoro się zabijają) to posiadasz wiedzę. Także nie podpada ten przykład pod moją definicję - i bardzo dobrze, jak narazie się broni. Definicja dokładnie oddaje założenie, że wiara jest właśnie wtedy gdy nie ma dowodów. Przykład Jeśli jednak wierzę w istnienie krasnali i krasnale istniały (mimo, że nigdy ich nie widziałem, np. pod ziemią), a teraz wymarły, to czy to sprawia, że przestaje w nie wierzyć? Nie bo i tak nie miałem dowodów na ich istnienie  A dla rozmowy: Utrata wiary może być związana z przyjęciem innej ideologii, z kontaktami z ludźmi lub innymi przyczynami. Cytuj: W kwestiach szczegółowych (jak wniebowstąpienie) w bilansie zazwyczaj jako argument (z bardzo dużą wagą) występuje zdanie uznawanego przez bilansującego autorytetu. Nie ma to dużo wspólnego z definicją wiary, ale uważam, że jest to i tak wybór podświadomy. Przecież babcia się nie zastanawia: "Aha wydaje się to nieuzasadnione, to minus, ale jednak ustalił to Kościół, więc powinnam w to uwierzyć, ponieważ konsekwencją mojej wiary byłoby również odrzucenie innych dogmatów etc.." Nie, babcia to uznaje podświadomie  Cytuj: Fakt ustąpienia czy nie choroby zasadniczo wpływałby na wiarę A, gdyby A o nim wiedział. Tymczasem dopóki A nie wie, że nastąpi ~X (nie wyzdrowieje), to wierzy, że jednak X (wyzdrowieje). I tak długo, jak A wierzy w X podejmuje trudy różnych terapii. Im słabsza wiara A w X, tym mniejsza gotowość do wyrzeczeń, a gdy nieuchronność rychłej śmierci stanie się dla A oczywista (czyli A oszacuje, że jej prawdopodobieństwo graniczy z pewnością), zamiast uciążliwej terapii będzie chciał pożegnać się z najbliższymi. Wówczas można chyba powiedzieć, że A stracił wiarę w X, bo przyjął za nieuchronne nastąpienie ~X. Dokładnie  Cytuj: Uważam, że przekonanie (czy nawet mocniej: przeświadczenie) o istnieniu faktycznie nie jest warunkiem koniecznym wiary. Ale braku przekonania o istnieniu nie utożsamiałbym z przekonaniem o nieistnieniu, a tak rozumiem zapis ~X. Czyli mogę wierzyć w krasnale, mimo że ogólnie za fakt przyjęte jest ich nieistnienie. Ja natomiast nie jestem przekonany do ich nieistnienia. Trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której byłbym osobiście przekonany o nieistnieniu krasnali i jednocześnie w nie wierzył...
Tutaj masz rację i w rzeczy samej jest to najsłabsze ogniwo mojej definicji.
Może wystarczy dopisać, że X jest zjawiskiem pozytywnym?
_________________ MÓJ BLOG
|
N kwi 26, 2009 9:41 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Epikuros napisał(a): Cytuj: Dlatego pisałem, że chętnie oddaję trochę pola sceptykom. Ty chcesz oddać całość. Trochę, czyli uważam, że wskazane jest zachowanie dystansu do własnych definicji, bo w przypadku pomyłki łatwiej jest ją zauważyć. Otóż ja sceptycyzmu tutaj nie dopuszczam. Sam fakt tworzenia definicji wyklucza sceptycyzm, bo staram się coś określić jasno, bez wątpliwości  Ja to widzę podobnie jak w przypadku pomiaru: staram się zmierzyć jak najdokładniej, ale zdaję sobie sprawę, że dysponuję przyrządami z ograniczoną dokładnością, o zasadzie nieoznaczoności nie wspominając. Epikuros napisał(a): Jeśli jednak wierzę w istnienie krasnali i krasnale istniały (mimo, że nigdy ich nie widziałem, np. pod ziemią), a teraz wymarły, to czy to sprawia, że przestaje w nie wierzyć? Nie bo i tak nie miałem dowodów na ich istnienie  Zależy, czy jesteś przekonany do dowodów na wymarcie krasnali. Według mnie trudno jest jednocześnie wierzyć w krasnale (X) i być przekonanym, że one wymarły (~X). Epikuros napisał(a): A dla rozmowy: Utrata wiary może być związana z przyjęciem innej ideologii, z kontaktami z ludźmi lub innymi przyczynami. Generalnie jednak wszystkie te przyczyny prowadzą do tego, iż A traci przekonanie o X na rzecz przekonania o ~X. Epikuros napisał(a): Cytuj: Uważam, że przekonanie (czy nawet mocniej: przeświadczenie) o istnieniu faktycznie nie jest warunkiem koniecznym wiary. Ale braku przekonania o istnieniu nie utożsamiałbym z przekonaniem o nieistnieniu, a tak rozumiem zapis ~X. Czyli mogę wierzyć w krasnale, mimo że ogólnie za fakt przyjęte jest ich nieistnienie. Ja natomiast nie jestem przekonany do ich nieistnienia. Trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której byłbym osobiście przekonany o nieistnieniu krasnali i jednocześnie w nie wierzył... Tutaj masz rację i w rzeczy samej jest to najsłabsze ogniwo mojej definicji. Może wystarczy dopisać, że X jest zjawiskiem pozytywnym?
To znaczy? Przecież X jest tu chyba zjawiskiem pozytywnym (istnienie krasnali).
PS. Odpowiedziałem już sporo wcześniej, ale widzę że tamtego posta gdzieś wcięło... Pewnie zamiast wysłać zakończyłem na "podglądzie"
|
Wt maja 05, 2009 11:00 |
|
 |
Epikuros
Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57 Posty: 1591
|
Cytuj: Ja to widzę podobnie jak w przypadku pomiaru: staram się zmierzyć jak najdokładniej, ale zdaję sobie sprawę, że dysponuję przyrządami z ograniczoną dokładnością, o zasadzie nieoznaczoności nie wspominając. Nie wiem czy tutaj zasada nieoznaczoności obowiązuje  Tworzenie definicji nie zakłada ułomności przyrządów. Tak jakbyś napisał, że definicja atomu jest zła, bo akurat Ty nie masz mikroskopu elektronowego. SweetChild błagam... Cytuj: Zależy, czy jesteś przekonany do dowodów na wymarcie krasnali. Według mnie trudno jest jednocześnie wierzyć w krasnale (X) i być przekonanym, że one wymarły (~X). Sweet nie pisałem o przekonaniu, że wymarły. Naprawdę nie chce mi się tłumaczyć jak małemu dziecku. Mogę jeszcze raz napisać moja definicję, mogę jeszcze raz ją rozwinąć, mogę podać jeszcze kilka przykładów, ale ile można? Obalić definicję możesz w jeden sposób: podać mi przykład w którym wiara występuje, a do którego definicji zastosować sie nie da. Cytuj: Generalnie jednak wszystkie te przyczyny prowadzą do tego, iż A traci przekonanie o X na rzecz przekonania o ~X. No dobrze, ale właśnie do tego dąże, że dlatego mówimy o wierze, że fakt występowania X nie ma bezpośredniej przyczyna na Twoje przekonanie. Cytuj: To znaczy? Przecież X jest tu chyba zjawiskiem pozytywnym (istnienie krasnali).
Sweet nie nadążam. Ceche pozytywną określiłem, aby nie mówić o wierze w nieistnienie. Przypominam definicję:
Osoba A jest przekonana o zjawisku pozytywnym X i zachodzą następujące warunki
1. ~(X-->A jest przekonana)
2. ~X-->A jest przekonana
I tłumaczę punkty:
1. Nie prawda, że osoba A jest przekonana o X dlatego, że X istnieje. (Co odwołuje się do faktu, że rzeczywiste istnienie nie implikuje przekonań, gdyż jest to wiara, a nie wiedza oparta na dowodach)
2. Jeżeli X nie zachodzi, to osoba A jest i tak o tym przekonana. (podobnie jak punkt wyżej - rzeczywiste występowanie zjawiska nie ma wpływu na wiarę)
I daje przykład:
X - istnienie krasnali (pozytywna cecha)
A - Epikuros
Epikuros więc wierzy w istnienie krasnali jeśli:
1. Nie jest prawdą, że fakt istnienia krasnali powoduje to, że Epikuros w nie wierzy (bo przecież ich nigdy nie widział)
2. Jeżeli krasnale nie istnieją to Epikuros i tak w nie wierzy (bo nie istnieją, a wierzy)
Naprawdę było to moje ostatnie wytłumaczenie. Proszę jeśli uważasz, ze definicja jest zła zastasuj taką metodę jaką się stosuje w takich sytuacjach: podaj przykład, który mówi o wierze, a którego nie obejmuje moja definicja.
_________________ MÓJ BLOG
|
So maja 09, 2009 17:38 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Epikuros napisał(a): Nie wiem czy tutaj zasada nieoznaczoności obowiązuje  Tu to znaczy gdzie? W przypadku pomiaru temperatury obowiązuje, w przypadku definicji nie. Epikuros napisał(a): Tworzenie definicji nie zakłada ułomności przyrządów. Tak jakbyś napisał, że definicja atomu jest zła, bo akurat Ty nie masz mikroskopu elektronowego. Nie o to chodziło. Tworzenie definicji nie zakłada, ale powinno uwzględniać ułomność "podmiotu" ją tworzącego, czyli człowieka. Epikuros napisał(a): X - istnienie krasnali (pozytywna cecha) A - Epikuros
Epikuros więc wierzy w istnienie krasnali jeśli:
1. Nie jest prawdą, że fakt istnienia krasnali powoduje to, że Epikuros w nie wierzy (bo przecież ich nigdy nie widział) 2. Jeżeli krasnale nie istnieją to Epikuros i tak w nie wierzy (bo nie istnieją, a wierzy) 1. Problem polega na tym, że nie bardzo wiem, co rozumiesz jako "fakt istnienia". Istnienie potwierdzone naukowo? Bo z tego, że Epikuros widział krasnale nie wynika ich istnienie. Zgadzam się natomiast, że naukowe potwierdzenie istnienia krasnali nie jest warunkiem koniecznym dla wiary Epikurosa, ale to wręcz oczywista oczywistość. 2. Tu znowu problem polega na Twoim twardym "nie istnieją". Jak mam to rozumieć? Jako "nie ma naukowych dowodów na ich istnienie"? A skoro nie udowadniamy nieistnienia, to na jakiej podstawie wygłaszasz tak kategoryczne stwierdzenia? Epikuros napisał(a): Naprawdę było to moje ostatnie wytłumaczenie. Proszę jeśli uważasz, ze definicja jest zła zastasuj taką metodę jaką się stosuje w takich sytuacjach: podaj przykład, który mówi o wierze, a którego nie obejmuje moja definicja.
Nie czuj się zobowiązany do tłumaczenia, jako i ja nie czuję się zobowiązany do odpisywania na wszystkie posty  Niestety, przykładu nie mogę podać, bo pojęcia podstawowe (w szczególności takie jak "fakt istnienia" czy "bo nie istnieją, a wierzy") są dla mnie niejasne.
|
So maja 09, 2009 23:18 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|