Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz sie 14, 2025 12:44



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 398 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19 ... 27  Następna strona
 Czy Bóg istnieje? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 15:22
Posty: 600
Post 
DDV przeca mos sam biblia kiero już wielakrotnie poprawiano była, a i różne miejsca wydowały. Weś i se sprowdz kiedy sama Biblia została spisano i kto ja spisywoł (tak po mału po nitce do kłębka) Przeca Bibia to sam spisanie je przeca narodzenie i życie Jezusa Chrystusa wroz z poszczególnymi dziejami tamtego okresu. Jak by tak wziąć zgodnie z Biblią i tamtymi dziejami poprzec sam Historią to sam wszystkigo bydziesz miec jasność (niewszystkie źródła historyczne podawają danych z 100 % wydażeń) :hmmm: zastanowic sie nad tym tyż czeba żeby sam niczego niypomiyszać.


So gru 27, 2003 13:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Jotko, wiesz jak brzmi naczelna zasad którą wyznaję ? "Nie rób drugiemu co tobie nie miłe", nie "kochaj bliźniego swego jak siebie samego". Staram się nigdy nie działać na szkodę innej osoby, chyba, że nie mam innego wyjścia. Robię to z prostej przyczyny. Liczę na wzajemność.

Twoja defincja miłości jest dobra. "Pragnąć dobra innej osoby", jednak wiesz, że to emocja. Sama nie tworzysz swoich pragnień. Człowiek nie kontroluje tego czego pragnie. Ja osobiście pragnę szczęścia i dobra tylko garstki bliskich mi ludzi. To ludzie których kocham. Chętnie pomogę przyjacielowi, ale już nie swoim kosztem. Życie w którym wszyscy pragną dobra i szczęścia wszystkich to utopia i bzdura. Nie zależy mi na tym, byś pragnęła mojego szczęścia. Zależy mi na tym byś mi nie przeszkadzała w jego osiągnięciu ...
Jeżeli ranią cię moje słowa, to przepraszam, ale muszisz się z tym liczyć będąc na tego typu forum. To co mówię, może brzmieć w twoich uszach brutalnie, ale nie jesteśmy tu po to by prawić sobie uprzejmości, tylko by dyskutować. Jeżeli zaczniemy tworzyć sobie tabu, do niczego nie dojdziemy ...

"Wszystko można ale nie wszystko przynosi korzyść", to mądre słowa, jednak chcę mieć prawo do decyzji co mnie przynosi korzyść a co nie. Nawet jeżeli popełnię błąd, to w wyniku własnej decyzji, nie czyjejś.

Jak pisałem wcześniej, trzeba tak zaspokajać sowje potrzeby by nikomu nie stała się krzywda. Pedofilia jest skrajnym przykładem, ale można ją leczyć ...

Vigilance :D

Sumienie jest programowalne. "Program" jest zapisamy w naszej cywilizacji. Twoje sumienie działa inaczej niż sumienie kogoś wychowango w Iranie, lub np. w Chinach ... Oczywiście wsytępują podobieństwa, ale znaczenia ma raczej to co ty uważasz, za złe lub dobre.

Cóż mój kot poza jedzeniem (nie można go wurzucić z kuchni :D), noclegiem (zwykle prawie wyrzucając kogoś z łożka), partnerką (znika w okolicach wiosny na kilka dni :D) szuka też np. pieszczot, bliskości. nie sądzę by miał jakieś głębokie problemy egzystencjalne, ale jeżeli to ma definiowac człowieka, to ja następnym razem chce być kotem ...
Oglądaj filmy przyrodnicze. Możesz się naprawdę zdziwić jak niewiarygodnie podobne do ludzi są niektóre małpy. Umieją posługiwać się narzędziami, potrafią współdziałać, potrafią się porozumiewać, potrafią zorganizować pułapkę. To są świadome istoty. Nasza jedyna przewaga to czas jaki ewoluowaliśmy ... kiedyś ludzie zachowywali się tak samo, to, że to było dawno temu nie czyni z nas kogoś wyjątkowego ...

To bardzo żle Ddv, że traktujesz iluzję z większym szacunkiem niż najbliższych ci ludzi. Nie czuję by moje argumenty zostały w którymś miejscu obalone ... ale może coś przegapiłem.
Nadal nie odpowiedziałes mi na pytaie, w czym człowiek miałby więc być podobny do Boga ?


So gru 27, 2003 15:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Nie wiem, dlaczego twoje słowa miałyby mnie zranić, Pug :)
Problem w tym że to bardzo - podobna zasada.
Wg słów Jezusa "Cokolwiek byście chcieli by ludzie wam czynili i wy im czyńcie" - masz coś przeciwko temu?
OK - użyłam złego słowa, może. Jeśli nie - pragnąć dobra, to może inaczej - działać dla dobra, to już chyba nie uczucie? Jeśli za działanie uznać również kwestię życzenia komuś dobra. Czyli - myśl, mowę, uczynki... Bo o to mi chodzi i to rozumiem przez miłość drugiego człowieka.
I nie musisz chcieć lub nie żeby Ci życzyć dobra. A przeszkadzać Ci (poza tym że nie mogę w sytuacji netu :) ) to teoretycznie będę tylko wtedy gdy uznam że krzywdzisz innych... I mam nadzieję, że Ty - tak samo. Chyba że inni Cię - nie obchodzą...
I chyba z Twoich słów nie zgadzam się tylko z jednym. Staram się nie działaś na szkodę chyba że nie mam innego wyjścia. To bardzo pojemna zasada, niestety. Bo często wyjście jest - tylko wydaje się nierealne, trudne, bolesne... Ale coraz częsciej mi wychodzi że takie są w efekcie - najlepsze. Że pozwalają zyskiwać, nie tracić, mimo pozornie samych strat.
Natomiast masz oczywiście prawo uznawać za dobre dla siebie co zechcesz. I nikt Cię nie ma prawa do niczego zmuszać - może jedynie przekonywać, jeśli uważa że to ma jakiś sens :) Ale - czy ktoś zmusza? A prawa do własnego zdania nie możesz odmówić nikomu, ani prawa do jego głoszenia - bo w końcu i ty je głosisz, nie? I ty mówisz - co dobre dla innych :) I żadne z nas nie musi tego uznawać...
Masz rację - pedofilia to skrajny przykład. Ale chodziło mi tylko o udowodnienie jednej rzeczy. Że nie chodzi o wykluczanie jakiejś części człowieka, nieakceptowanie jej itd. Chodzi o to że zaakceptowanie jej istnienia nie musi i czasem nie może oznaczać ulegania. Samo jej istnienie nie jest żadną winą.
A tworzenie tematów tabu rzeczywiście nie ma sensu :)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


So gru 27, 2003 16:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2003 13:47
Posty: 25
Post 
Pug piszeż że
Ja osobiście pragnę szczęścia i dobra tylko garstki bliskich mi ludzi.
Chętnie pomogę przyjacielowi, ale już nie swoim kosztem.

a ja bym chciała żeby wszystkim było dobrze! żeby była sobie utopia!!!
jak widze że ktoś żebrze na ulicy to mi sie serce ściska i (dosłownie swoim kosztem) oddam mu pieniądze które miały być na jakiś drobiazg dla mnie

nie wiem miłosć to nie miłość współóczucie czy jak wiem że jak widze że ktos nie ma a ja mam pod dostatkiem to mi smutno

a wróce jeszcze do sprawy kiedy stajemy sie dorośli bo jeden może świetnie sobie sam radzic w wieku lat 10 drugi ma 22 i nie mozna zostawić go samego bo to duze dziecko
jednak to że ktos umie sobie radzić to tez chyba raczej nie jest wyznacznikiem dorosłości to raczej dojrzałośc emocjonalna, umiejetność dyskusji samooceny poświęcenia dla jakiejśc obranej idei i wiele innych
a ze każdemu przychodzi to w swoim czasie (a niektórym wcale)
to nie sposób określic kto kiedy dorasta i kiedy kończy sie władza rodzicielsk poza tym co jeśli rodzice to durne owce ? ktos inny powineien wtedy "narzucic swoje dla dobra tego dzicecka"

a zresztą co ja plote wybacz ale o kocie dokonczymy kiedy indzie nie chce mi sie dzisiaj mysleś nad tym wszystkim ide do sklepu
jotka - dzięki widze że ty też lubisz kotki - mamy natępny topik :D

ps pug mrówki pszczoly termity i reszta też sobie wszystko ładnie organizuja żyją W SPOŁECZEŃSTWIE!! ale co do ich świadomości to chyba saam przyznasz.....
wszystkie zwierzaki lubia pieszczoty ryby też ludzie też - to instynkt potrzeba odczuwania pieszczot
w miare jak małe (cokolwiek małe szympans człowiek pies) rośnie to ma coraz mniejszą tą potrzebę)
a co do psów i kotów to poprzez pieszczoty pokazujesz im że one są ważne zabiegając więc o nie tak jak te lwy w stadzie :D o pozycje naj w domu
kto u ciebie w domu żądzi Pug ty czy kot ??
no bo zobacz: zarabiasz na niego , dajesz mu jeść spac na panienki lata kiedy chce starczy że zamiałczy i zrobi maślane oczy juz ktos go głaszcze i przytula :D :D :D

_________________
bul bul


So gru 27, 2003 16:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Jotko, "chyba że nie mam innego wyjścia" odnosi się do prostego konfliktu interesów. Jeżeli wlaczę o miejsce na uczelni, albo dobą pracę, a miejsce jest jedno to nie widzę powodu by komuś ustępować. Niech wygra lepszy. Podobnie, jeżeli w grę wchodzi interes kogoś mi bliskiego, to wygra on z interesem kogoś mi obcego. Tak to już jest. Często moja "wygrana" oznacza czyjąś "przegraną". Nie będę z tego powodu odczuwał wyrzutów sumienia ...

Zgoda, dobrze jest przekonywac do poszczególnych zachowań, logicznie wyjaśniając dlaczego sa one pozytywne. Tylko po co ta otoczka ideologiczna, po co religia ? Czy bez mistycyzmu nie można ludzi przekonać do sensownego argumentu ?

Vigilance ...
Chiała byś by wszytskim było dobrze. Lenin też tego chciał. Podejrzewam, że szczerze. I popatrz do czego to doprowadziło. Nigdy nie podążaj drogą utopii. Tam jest tylko cierpienie i rozczarowania.
Wiesz, panicznie boję się idealistów. Są moim zdaniem nieobliczalni ... i odpowiedzialni za większość tragedii jakie mieliśmy okazję obserwować, jak nie bezpośrednio to pośrednio. Fanatyzm i niezdolność do zobaczenia sprawy z innego punktu widzenia to piekielnie niebezpieczne cechy ...

Jeżeli rodzice to "durne owce" to dziecko ma pecha. Państwo nigdy nie wychowa dziecka prawdiłowo, a o wychowaniu "kościelnym" boją się w ogóle wspominać ...

Porównanie małp człekokształtnych do mrówek jest całkowicie bezsensowne. Jak się nad tym zastanowisz zdasz sobie z tego sprawę. Rój to zupełnie inna forma życia niż jednostka. Tak zwierzęta lubią pieszczoty, podobnie jak ludzie. Jeżeli argumentujesz, że ludzie różnią się od zwierząt ytym, że tworzą poezję i myślą o sprawach egzystencjalnych, to zastanów sie na takim drobiazgiem. Ilu twoich znajomych pisze poezję ? Ilu jest myślicielami ? Pomyśl ile dzieli przeciętnego człowieka od jego "przodków" ... dużo, ale mniej niż nam się wydaje ...

Tak mój kot korzysta z pewnej "niszy biologicznej". Nadal rządzę ja, bo w każdej chwili za "nieodpowiednie zachowanie" (doprowadzenie nas do szału) dostaje dużego kopa na balkon. A to, że jest utrzymywany i pieszczony, to urok posiadania kota. Wiesz jaka to radocha gdy czytając wieczorem książkę na kanapie masz na sobie mruczącego ciepłego kota ? :D Cóż u mnie ta bestia jest członkiem rodziny ...
(jeszcze nie widziałem by robił maślane oczy, zwykle najwyżej je mróży)


So gru 27, 2003 18:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2003 13:47
Posty: 25
Post 
głowa mnie boli od tych wszystkich wywodów .....
nic dziś mądrego pisać nie będę od rana jak po gruzie mi idzie
ale UWAGA ! wiadomośc roku PUG SIE MNIE BOI ! ! !
jestem idealistką ale chyba mnie tak od razu nie :killer:


POWIEDZCIE MI CZY KTOS Z TAD ZNA SIE MOŻE NA POLISACH NA ŻYCIE ALBO POSAGOWYCH tak konkretnie to mam na mysli firmy generali i Credit Siusse nie chodzi mi nawet o takie prawne inf. tylko czy może ktos w tym jest? ważne to dla mnie ozwij sie kto
wszedzie szukam to i tu warto spytać nie ? jak tak to mój nr. gg to 1896487

_________________
bul bul


So gru 27, 2003 18:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
No odłożymy egzekucję na moment kiedy poznam twoje "ideały" ... ;]

Niestety moja widza na temat ubezpieczeń ogranicza się raczej do prawa i działania systemu. I to w ogólnym stopniu. Bez nadmiaru szczegółów.


So gru 27, 2003 23:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2003 13:47
Posty: 25
Post 
łeeeeeee .. ! ! ! :beksa: :beksa: :beksa: :beksa: :beksa: :beksa:
nie dość że mi juz jakąć egzekucję zaplanował to jeszcze nikt mi przy tych ubezpieczeniach nie pomoże łeeeeeeeeeee ... ! ! ! :beksa: :beksa: :beksa:

_________________
bul bul


N gru 28, 2003 1:01
Zobacz profil
Post 
Ja z tymi ubezpieczeniami cienko stoję. Co prawda wepchnęli mi przedmiot 'ubezpieczenia społeczne' na kierunku informatyka :lol: - chore. Ale... jeśli szukasz informacji ekonomicznych to zacznij tu: www.expander.pl


N gru 28, 2003 10:45
Post 
Generali:
http://www.generali.pl/

o Credit Siusse jest na tej stronce:
http://www.polbrokers.org.pl/navigation ... nwide.html
- PKO/Credit Siusse Zrównoważony Fundusz Inwestycyjny Otwarty,

i tu coś jest:
http://www.infoternet.com.pl/domymakler ... ssefb.html

o samych ubezpieczeniach społecznych tu coś jest:
http://www.firmy.neostrada.pl/ubezp_spol.html


N gru 28, 2003 10:51
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2003 13:47
Posty: 25
Post 
dzięki za dobre chęci
jedna stronka była nieco pomocna ale prombel zostaje na razie jak jest
bo widzicie MI CZŁOWIEKA POTRZEBA a nie ciągle te durne maszyny
do generali juz pisałam zapytanie skoro taką możliwośc dają TYLEA ŻE BEZ WZGLĘDU NA PYTANIE ODPOWIEDZ ZAWSZE JEST MNIEJ WIĘCEJ TA SAM pewnie sprawdfzaja tylko ogólnie z jakiego to działu i wklejaja gotową na wszystko odp. (same ogólniki) i ten cholerny bełłkot
maile wysłałam pod jakis adres niby Credit s. zobaczymy co wyniknie
to jest po prostu chore człowiek dzwoni do nich to : przykro mi nie mozemy udzielać inf. - to od czego wy jesteści?????? wysyła list to tak jak w mailu komputerowy druczek wykresy tabelki i standardowa formułka!!!!!!! :zly: tak jak bym ja miała studia w ta strone i cokolwiek z tego rozumiała, przeziez wiadomo ze plączą tak tylko po to żeby ludzie sie nacieli i żeby kase zarobic jeszcze nie było chyba w swiecie firmy która sama o sobie żle mówi
Agrrrrrr.......! ! ! :killer: :zly: ;[
zobaczysz Pug jak sie juz wezme za reforme świata to pierwszt pod wystrzał pójdzie bełkot :killer: (prawniczy marketingowy WSZELAKI)

znów nie na temat....... :(

_________________
bul bul


N gru 28, 2003 11:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Viligance, w walce o zdrowy rozsądek i przejrzysty system zawsze chętnie stanę u twego boku :D :killer:


N gru 28, 2003 15:34
Zobacz profil
Post 
Pug !

Ten "Program zapisany w naszej cywilizacji " ma swojego Autora. Ktoś ten "Program" napisał i nazwał. Tym "Kimś" jest Bóg, który napisał coś takiego, co nazywa się dziś "Dekalogiem". I przekazał go ludziom do realizacji.. Czy się to komuś podoba, czy nie - taka jest prawda.!!!

Wyobrażenie Boga...
Bóg jest Istotą odwieczną, Wszechmocną. Stworzycielem całego Wszechświata... . Jedynym prawdziwym dawcą życia i śmierci... . Boga nikt nigdy nie widział (za wyjątkiem tych, którzy do Niego odeszli).
Trudno zatem wyobrażać sobie Boga w postaci człowieka. Czasem wdzi się co prawda w w naszych ludzkich wyobrażeniach, jako "dziadka" z siwą brodą. Jest to jednak nasze, ludzkie Jego wyobrażenie, jako Ojca, odwiecznego dawcę życia.... Podobnie wszelkie inne Jego wizerunki są jedynie Jego wyobrażeniami... Mi osobiście najbardziej odpowiada Jego wyobrażenie umieszczane na obrazach w postaci "oka w trójkącie". Jest to dla mnie wyobrażenie Boga, jako Istoty Wszechwładnej i Wszechwiedzącej ... Istoty, której nie da się ogarnąć naszym, ludzkim umysłem !!!
Traktuję Boga jak Dawcę Życia !
Więc rodzice są dla mnie jedynie Osobami, które mi życie - ten dar i zamysł Boży - jedynie przekazali !
Nie dziw się zatem, ze traktuję Boga ze czcią większą, niż szacunek dla moich kochanych Rodziców...

Jeżeli chodzi o to, " w czym człowiek miałby więc być podobny do Boga ?"

Otóż - człowiek jest Mu podobny w tym, że posiada wolną wolę.
W tym, że posiada ten dar Boży, jakim jest inteligencja - która nie jest li tylko instynktem (jak u zwierząt). I inteligencję tą ma wykorzystywać tak, by "czynić sobie ziemię poddaną".
Tym ja tłumaczę sobie biblijne słowa o podobieństwie Boga do człowieka.

Niestety, muszę przerwać pisanie tej odpowiedzi. Zawarłem w niej jedynie odpowiedzi dla Puga, a mam też jeszcze do niego parę innych spraw... Ale o tym później.

podrawiam :)

ddv


N gru 28, 2003 16:05
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Oj Ddv, osłabiasz mnie przyjacielu ...

Dlaczego w taki razie inne cywilizacje mają zupełnie inne "Programy" ? ich Bóg nie lubił ? Dekalog napiał człowiek podobnie jak kodeks Hamurabiego i taka jest prawda czy ci się to podoba czy nie ... :D

Twoja definicja Boga zawiera dokładnie zero konkretów. "odwieczny", "wszechmocny", "wszechwiedzący", "jedyny" ... naj, naj, naj, naj ehh...
I to my mamy być dziełem tego "super bytu" ? Coś cienko mu poszło ... inteligentne małpy o dość prymitywnej naturze.
gdy postrzegam człowieka jako dzieło ewolucji i czasu widzę piękno. Jeżeli jedna postrzegam go jako "dzieło Boga", to widzę tandetę i niedoróbki. Totalną fuszerkę. Po co nam nasza zwierzęca natura, która tylko hamuje nasz rozwój intelektualny ? Po co nam wbudowana agresja która utrudnia rozwój ? Po co nam emocje których nie potrafimy kontrolować ? Tyle czynników które czynią nas nieobliczalnymi dla nas samych. To jak próba latania na drzwiach od stodoły. Dobry pilot podobno potrafi, ale znacznie lepiej poradził by sobie w samolocie ... :D

Moim zdaniem Ddv nie potrafisz ogarnąć własnym umysłem nawet siebie, co tu mówić o Bogach i demonach :D

Czym jest więc życie o którym tak krzyczysz. W formie pierwotnej to cykl zapętlonych reakcji biochemicznych. Silnika przetwarzającego energię i materię na biomasę. Ciekawa sprawa, ale jeżeli uweźmiemy się na świadome stworzenie życia, to niedługo będzie to leżało w możliwościach dobrego bioinżyniera.

Ujmę to prosto. Jeżeli działa Boga nie są doskonałe (a z tym chyba wszyscy możemy się zgodzić) to i sam twórca nie jest doskonały ... Czyż dzieło doskonałości może nie być doskonałością ?

Wolan wola to mit. Prawie we wszystkim jesteś zdeterminowany przez miejsce urodzenia, sposób wychowania, środowisko w którym przebywasz, informację do której masz dostęp. Znając dokładną historię twojego życia mogę łatwo przewidziec jak zachowasz się w określonej sytuacji. Twoja wolna wola to taka sama iluzja jak twój Bóg. Jeżeli robisz coś zgodnie ze swoim sumieniem, to wydaje ci się, ze postępujesz z własnej wolnej woli co ? :D


N gru 28, 2003 18:38
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr cze 04, 2003 15:49
Posty: 236
Post W stronę Prawdy...
Trudno zaprzeczyć pewnemu rozklejeniu dyskusji - wszak pojawiły się w niej wątki poboczne. Niemniej jednak główny wątek nie zaniknął...

PugCondoin - wnioskuję z Twoich wypowiedzi, że logika (w pełnym tego słowa znaczeniu) nie jest Twoją najsilniejszą stroną, a stosując ową "logikę własnej roboty" po prostu wchodzisz w świat abstrakcji.
Sprawy formalne - staraj się odpowiadać na możliwie wszystkie poruszane kwestie, a już zwłaszcza te wypunktowane, bądź w inny sposób zaznaczone jako problem do omówienia. Jeśli nie potrafisz się do danej rzeczy ustosunkować w sposób konkretny, to po prostu to napisz. Można odnieść wrażenie, że nieraz pobieżnie czytasz i pobieżnie odpowiadasz... Przecież nie musisz się aż tak bardzo śpieszyć z odpowiedzią - to nie rajd samochodowy. Poza tym w odniesieniu do swoich przemyśleń czy wywodów zechciej nie używać słowa "logika", bo to zwłaszcza laika może wprowadzić w błąd. Proponuję określenia zastępcze: "logika własnej roboty" albo: "chłopski rozum". I jeszcze jedna rzecz to ta, aby Twoje wypowiedzi mieściły się w pewnych ramach przyzwoitości. Oczywiście nie chodzi o brak mocnych słów - nienazywanie rzeczy po imieniu jest, uważam, niewłaściwą postawą w dyskusji. Zakładam jednak, że na tyle znasz wiarę katolicką, że orientujesz się chociaż z grubsza na czym ta wiara się opiera i co w niej stanowi sacrum. Proponuję, abyś częściej używał słów "moim zdaniem" (lub podobnych), a nie autorytatywnie orzekał "prawdę" z pozycji "wiedzącego" i w sposób cokolwiek agresywny.

Jak nietrudno zauważyć - po raz kolejny użyłeś "krzywego zwierciadła". Oto bowiem objawem schizofrenii może być (przynajmniej częściowo) Twoja wypowiedź, będąca odpowiedzią na nadesłany ostatnio z mojej strony post. Dobitnie o tym świadczy kolejny błąd w rozumowaniu, czyli - jeśli dobrze zrozumiałem - uzależnianie zasad logiki od nomenklatury. Z logicznego punktu widzenia słowo (język) jest jedynie nośnikiem treści, natomiast treść jest niezmienna bez względu na to jakimi słowami się ją przedstawi (zresztą relacjami pomiędzy formą a znaczeniem wyrazu zajmuje się semantyka). Oczywiście nie kwestionuję tego, że aby przekazać jakąś informację, potrzebne są po temu określone warunki (zwłaszcza język). Nie mogą mieć one jednak wpływu na istotę problemu, czyli nie może forma decydować o treści. Nawet jeśli treść zostanie błędnie przekazana, lub odebrana, to problem dotyczy formy, a nie treści. To, że czyni się pierwotne założenia, to w tym celu, aby ustalić wspólny język. A stwierdzenie, że prawda absolutna bazuje jedynie na ludzkiej definicji określonych pojęć zakrawa na kpinę! Oj, bracie... wiele fragmentów z tego, co na tym forum napisałeś śmiało można by zamieścić w dowcipach...
Stwierdzenie: "człowiek nie jest komputerem" co do treści uważam za prawdę, natomiast co do formy (nomenklaturowe dywagacje) oczywiście może być różnie, ale to już zupełnie inny temat.
Ujmując sam problem precyzyjniej: Jeśli A co do swej istoty różni się od B co do swej istoty, to A nie jest istotowo tym samym czym jest B.
Właśnie schizofrenik potrafi na przykład drzewo określić mianem domu, a być może człowieka - komputerem, więc może sam przyznasz, że z rozumowaniem jakie w swoim czasie zademonstrowałeś jest "coś nie tak"?
Trudno zrozumieć jak może się czuć obrażona owa "ukształtowana tablica Mendelejewa"... A insynuacje sobie odpuść, bo to nienajlepiej świadczy o człowieku je wypowiadającym. Gwoli jasności - puste slogany świadczą o braku rzeczowych argumentów; ale jeśli masz konkrety, to proszę bardzo - przedstaw! To, czego nie potrafisz pojąć swoim umysłem, nie znaczy, że jest "be". Jeżeli uważasz, że prawda absolutna nawet jeśli istnieje, to nie można jej poznać, to powinieneś założyć, że Ty z pewnością możesz nie mieć racji. Tymczasem autorytatywne stwierdzenia jakie padły z Twojej strony zdają się stać do tego w opozycji. Wygląda to na przejaw głupoty... Oczywiście jest to stwierdzenie faktu, a nie obelga...
Co do bytu, to nawet w takim ujęcu o jakim poprzednio zostało wspomniane powinieneś zrozumieć "czwartą drogę" dowodu. Wczytaj się może raz jeszcze, aby nie odkładać sprawy ad calendas Graecas...

1. Najbardziej, uważam, pogubiłeś się w stwierdzeniach dotyczących ewolucji. Celem ewolucji określiłeś przystosowanie i przetrwanie, stwierdzając jednocześnie w tym samym zdaniu, że mówienie o celowości jest abstrakcyjne (?). A przecież wszystko co działa, działa dla osiągnięcia jakiegoś celu. Znowu jakoby dochodziło do sprzeczności, bo jeśli twierdzisz, że mówienie o celowości jest abstrakcyjne i w tym samym zdaniu określiłeś co jest celem ewolucji, to jak to pogodzić? Co zatem rozumiesz pod pojęciami: "abstrakcja", "abstrakcyjne"?
Dziwne jest to, że jako ateista uważasz, że wierzących należy oświecić. Dziwne, bo o ile wierzący, głosząc ewangelię postępują zgodnie z tym w co wierzą, wypełniając swój obowiązek, o tyle ateiści często stoją w sprzeczności z deklarowanym światopoglądem. W świetle nawrócenia, a także w świetle "zagadkowego" zwracania się ku Bogu w ostatnich chwilach ziemskiej pielgrzymki jakże wielu ateistów można przypuszczać, że tacy ludzie są niespełna rozumu. Ty sam jesteś chyba dobrym tego przykładem, bo teoretycznie twierdzisz, że jesteś niewierzący, a "siedzisz" w serwisie "Wiara". Jeśli nie wiesz po co żyjesz, to znaczy, że nie wiesz jaki sens ma życie; a jeśli nie wiesz jaki sens ma życie, to znaczy zapewne, że dla Ciebie sens życia nie istnieje (czyli: życie nie ma sensu); jeśli życie nie ma sensu, to dlaczego się nie zabiłeś? Przecież to jawna sprzeczność. Jeśli życie nie ma sensu, to bezsensem jest żyć. A zatem jedynym sensownym w tym przypadku rozwiązaniem jest odebranie sobie życia. Jeśli życia sobie nie odebrałeś, to znaczy że albo życie jednak ma według Ciebie jakiś sens (pytanie: jaki?), albo po prostu żyjesz w zakłamaniu i stosując "logikę własnej roboty" próbujesz według własnego "widzi mi się" wykazać słuszność swoich racji, których słuszności przecież - obiektywnie rzecz biorąc - nie jesteś w stanie dowieść. Poza tym, jeśli jest to jedynym sensownym rozwiązaniem (odebranie sobie życia), więc dlaczego istnieje tak zwany instynkt samozachowawczy i czym on jest? Przecież bardziej logicznym byłby wówczas instynkt samodestrukcyjny. I jeszcze jedno: jeśli natura robi wszystko, by przetrwać, to - pytanie zasadnicze - co ma ona przetrwać i po co? Przetrwać samą siebie?
Jeśłi z jednej strony stwierdziłeś, że swój światopogląd opierasz tylko na tym co pewne, a z drugiej że prawda absolutna jest zmienną w czasie (czyli - uproszczając - prawda absolutna nie istnieje, a co za tym idzie - nie ma rzeczy pewnej), to abstrahując od kolejnych sprzeczności pytanie brzmi: na czym w takim razie ten światopogląd opierasz? Czyżby na abstrakcji?... Na "logice własnej roboty"?... Tak z daleka, to wydaje się, że właśnie na iluzjach, co i tym razem stoi w sprzeczności z tym, co napisałeś. Oj, zbyt dużo sprzeczności w tych Twoich wypowiedziach, bracie, zbyt dużo... Po tym, co napisałeś właściwie trudno Cię traktować poważnie; niektóre teksty bardziej mogą rozbawić niż niejeden dowcip. Przypominać możesz trochę tonącego, co brzytwy się chwyta, której jednak drugiego końca nie ma kto trzymać.
Na przykład za taką bajkę, której scenariusz przewija się w tym wątku, uważam rzekomą walkę materii o przetrwanie. Czego przetrwanie? I po co? Jeśli istoty żywe są jedynie udoskonaloną częścią materii nieożywionej, to jaki sens ma walka o przetrwanie? Na ironię - sama materia dąży ponoć do maksymalnego nieuporządkowania. Jak zatem to zrozumieć, że z jednej strony - jakaś ewolucja, jakieś złożone formy nie wiadomo po co i gdzieś w tym łańcuchu: człowiek, a z drugiej - dążenie do maksymalnego nieuporządkowania? Dziwne... Po co ty zresztą kładziesz akcent na wiedzę? Po co ci ta wiedza? To ty musisz wiedzę zdobyć, żeby gatunek przetrwał? Zresztą po co ma przetrwać? Tysiące lat przetrwał nie mając dostępu do jakiejś szerokiej wiedzy, więc po co nauka, wiedza? Oj, bracie, bracie, chyba z Twojego "parasola ochronnego" to została Ci już jedynie rączka z drutami...
Beczka śmiechu...
2. Problem: dlaczego jest "coś", a nie "nic"?
Zechciej ustosunkować się do powyższych kwestii...

Owszem, jesteś dzieckiem Boga - o czym się niebawem przekonasz. On istnieje, a tu masz marne "pięć minut". Chcesz - możesz iść swoją drogą, ale jestem przekonany, że nie pozostaniesz obojętny wobec tego, co choćby na tym forum zostało pod Twoim adresem skierowane. Spójrzmy prawdzie w oczy - jeśli nie wiesz ani skąd przyszedłeś, ani dokąd idziesz, to dlaczegoś taki butny? Twierdzisz, że Boga nie ma (zresztą chyba coraz trudniej określić co konkretnie twierdzisz)? Na jakiej podstawie? Przed Kim, albo przed czym chcesz uciekać? Przed Prawdą? Dokąd? Oczywiście, możesz "uciekać", tylko po co? Zresztą ona i tak prędzej czy później Cię dopadnie. Czy to Twoje widzenie "problemu" nie przypomina Ci zachowania małego dziecka, które bawiąc się z innym, zasłoni oczy i krzyknie: "Nie ma cię!"?
Prawda ma to do siebie, że nie da się jej ani zaprzeczyć ani podważyć. Można ją co najwyżej przyjąć lub odrzucić, ale nie można zostać wobec niej obojętnym. Masz wolny wybór: możesz się zamknąć na jej zgłębianie, ale możesz też jej szukać. W pierwszym przypadku będziesz dreptał w miejscu, a w pewnym sensie nawet cofał się w rozwoju i - z całym szacunkiem - wzrastał w głupocie; w drugim natomiast możesz doczekać się dnia, w którym odpowiesz na bodaj jedyne ważne pytanie, na które materialistycznoświatopoglądowe teorie nie dadzą odpowiedzi - jaki sens ma Twoje życie?
Prędzej czy później rola człowieka poprzez którego płyną słowa zachęty do wejścia na tę "ścieżkę prawdy" z pewnością dobiegnie końca i sam będziesz musiał podjąć decyzję...

Trochę zbiło mnie z tropu stwierdzenie: "Jak mówiłem nie twierdzę, że Boga na pewno nie ma.", zwłaszcza w kontekście poprzedniego: "twój Bóg jest twoją iluzją". Czy Ty w ogóle wiesz co piszesz?... Pod względem sprzeczności zawartych w swoich wypowiedziach to chyba bilesz rekordy na tym forum, a stwierdzenie dotyczące chrześcijaństwa, mówiące, że: "jako religia nauczyło się używac ludzkiego sumienia jako narzędzia manipulacji" z powodzeniem może kandydować do tytułu "bzdury roku" niniejszego forum.
Kolejne pomówienie: "Religie zawsze nienawidziły wiedzy." świadczy raczej o znikomej wiedzy w tej kwestii, ale... autora tego stwierdzenia.

Jeszcze jedna rzecz - nie rozumiesz, uważam, pod jakim względem człowiek jest podobny do Boga. Człowiek tak jak Bóg posiada rozum i wolną wolę oraz jest zdolny do miłości. A miłość (w takim bardziej potocznym znaczeniu tego słowa) to nie emocja, to stan doskonałej wewnętrznej harmonii człowieka. Podobieństwo przejawia się również w tym, że człowiek posiada nieśmiertelną duszę, a zatem będzie istnieć bez końca, podobnie jak Bóg.

I niedawno poruszona kwestia "idealistów"... Jeśli boisz się idealistów, to po prostu poddajesz się emocjom. Zauważ, że gdyby nie ci "idealiści", to zapewne nie byłoby, lub byłoby stosunkowo niewiele przemian in plus na świecie (jak upadki totalitarnych systemów politycznych, rozwój cywilizacji...).

Vigilance - Pan Bóg Cię kocha!

"jo_tka" - pod pewnym względem zgadzam się ze stwierdzeniem, że człowieka nie da się wytresować (zresztą należałoby chyba uściślić rozumienie słowa "wytresować"). Jednak poprzez odejście od Prawdy człowiek staje się bardzo podatny na różne wpływy środowiskowe przez co może bardzo szybko zostać zniewolony. Oczywiście całkowite zniewolenie podczas doczesnej pielgrzymki jest niemożliwe, ale nierzadko jest ono bliskie całkowitemu. Jeśli pod pojęciem "wytresowania" rozumieć zniewolenie, to jest ono na porządku dziennym. Właśnie wielu niewierzących może twierdzić, że są rzekomo wolni, niezależni i nie dadzą sobie wmówić jakiejś doktryny. Tymczasem, jak łatwo zauważyć, stają się po prostu ofiarami losu, takimi życiowymi nieudacznikami, którzy w rzeczy samej bardziej są zniewoleni niż można to sobie wyobrazić. I jak tu nie mówić o swoistej tresurze? A jeśli jest tresowany, to powinien być i treser, tym razem ukrywający się być może pod kryptonimem: "błędnie wyrobiony światopogląd", co może się odbijać niemal w każdej chwili w ich życiu.
Człowiek wierzący cieszy się jednak prawdziwą wolnością, która nie jest jakąś poniżającą uległością, a przyjęciem i zaakceptowaniem Prawdy. Pozorne zniewolenie w rzeczywistości jest wyzwoleniem. Jaki sens ma wchodzenie na górę, skoro można twardo stąpać po ziemi i z oczyma w niej utkwionymi wykonywać "obowiązki"? Ano taki, że z góry widać to, czego nie da się zobaczyć będąc na dole.

Ateiście można współczuć - nie wie po co żyje, nie spodziewa się czegoś w przyszłości, nie wie jaki sens ma jego życie. Człowiek wierzący wie po co żyje, spodziewa się "czegoś" w przyszłości i wie jaki sens ma jego życie.
A propos dojrzewania... Można przyjąć, że człowiek osiągnął dojrzałość wtedy, gdy po raz pierwszy poważnie pomyślał o śmierci, o sensie swego życia.

"Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie." [J 14,6].


N gru 28, 2003 19:39
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 398 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19 ... 27  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL