Jestem ja - nie ma mnie, czyli nie ma całego wszechświata. Jak może nie być kogoś potem gdy teraz jest? To trzeba udowodnić.
A jak odnosisz się do zakładu Pascala?

Chyba jednak nie tylko wizerunek.

Ale te przypuszczenia nie mają solidnych podstaw.


To proste. Zmodyfikowali oficjalną doktrynę i dostosowali ją do swoich potrzeb. Czy istnieje możliwość, że to efekt zastanawiania się?


Wyniki trzeba umieć czytać.
Jedno co się rzuca w oczy, to to, że grupy, które mają najlepsze wyniki (żydzi, mormoni, ateiści) stanowią ledwie kilka procent społeczeństwa. W statystyce jest coś takiego co się nazywa "prawo małych liczb". Acro uważa, że badanie które obejmuje próbę porównawczą weźmy na to 50 000 Warszawiaków i 5 000 Poznaniaków jest miarodajne, o ile jakościowo się zgadza?

Zresztą, Acro dał kompletnie od czapy link, bo dyskutuję z nim o tym, że ateiści/agnostycy tak samo jak teiści w takim samym stopniu wiedzą niewiele o swojej (eks)religii. Tymczasem zalinkowane badanie dotyczy wiedzy nt. nie tylko swojej religii, ateizmu/agnostycyzmu, wiedzy niereligijnej. religii światowych czy roli religii w życiu publicznym.
Acro, weź się ogarnij, pomyśl co wklejasz, a przede wszystkim przeczytaj, czy ma to jakiś związek z tematem o którym z Tobą piszę. Link, który wkleiłeś nie jest faktem, który daje odpowiedź na poruszany temat.


Oczywiście. To co Ci wdrukowali rodzice waży w jakimś stopniu na Twoim zachowaniu. Czy to oznacza, że człowiek powinien się od wdrukowanych danych odciąć?


Kto jak kto, ale Ty nie powinieneś mieć do mnie pretensji. Zacznij reformy od siebie samego, a później wskazuj palcem:P.
Udajesz, że nie wiesz o so chodzi(mogę ewentualnie optymistycznie założyć, że to efekt heurystyk, ale to by oznaczało, że to co piszę, Cię przerasta ), uciekasz w żarty, odwracasz kota ogonem czy też nagminnie korzystasz z sztuczek erystycznych. To tak w skrócie, bo jakbym się miała zastanowić, to bym mogła zrobić listę . Acro wolno, innym nie?


Słabo Ci to wychodzi

Arbitralnie wypowiedzieć się nie mogę. Jednak zauważam, że wszystkie procesy obeserwowane przeze mnie są ciągłe. Nie ma tak, że coś jest, a potem nie ma. I odwrotnie.
Sądzę, że każdy człowiek jest od Stworzenia. Kamieniami milowymi na drodze rozwoju są: - powołanie do życia na ziemi (poczęcie), - powstanie świadomości i jej rozwój, - przejście z życia na ziemi do życia wiecznego (oczyszczenie, następnie MIŁOŚĆ).
Reinkarnacja - zjawisko związane z pamięcią genetyczną. A właściwie, nie zjawisko, ale jego interpretacja. Życie jest jedno, jedna osobowość (choć zmienna czasami).
Piekło i niebo to stany - odrzucenia Boga i miłości Boga.
Do takich wniosków dochodzę obserwując.

Racja, a nietórzy twierdzą że po śmierci niczego nie ma

Jaki byłby sens naszego życia i naszych działań gdyby nic nie było.....? Dla mnie nic nie miałoby właściwie sensu...

Tak samo reinkarnacja miała by jeszcze mniej sensu. Sensem jest czekanie na Niebo

sensem jest Boża miłość dzięki której możemy cieszyć się niebem

Dobrze powiedziane

szkoda, że tak wielu w nią nie wierzy i błądzi w swoim myśleniu a tym samym - w życiu..... No ale cóż nie wszystkich da się przekonać i nie wszystkich da się zbawić od razu..... Niekiedy potrzeba czasu.....niekiedy nic nie jest w stanie pomóc.....

Reinkarnacja jest znacznie bardziej sprawiedliwa niż wizja chrześcijańska.

hmmmm możnaby podyskutować.... czyli nie odrzucasz całkiem teorii, że po śmierci nie przestajemy istnieć?

Jasne, że nie odrzucam, bo nie mam żadnych logicznych podstaw ku temu. Ale sądzę, że po śmierci jest to co przed narodzeniem.

czyli co??????

no właśnie. Co? NIC. Istniałaś świadomie przed narodzinami?