A wierzący sa wierzącymi tylko dlatego, ze nie są zgorszeni księżmi.

Chodzi mi tu o całą populację ludzką

Czyli co? Chciałbyś aby Cię wyrwał ze swego ogródka bo byłbyś dla Niego chwastem? Nie rozumiem.

Coś w tym sensie,aczkolwiek kwestia wiary czy nie wiary nie miałaby tu najmniejszego znaczenia, gdyby udzielał się On bardziej aktywnie

邪惡不應該存在!!!



Ja wolałbym świat bez Męki Chrystusa, ani jednego kapłana, zakonnicy, męczennika, ascety, herosa czy trudzącego się rodzica, ale za to bez ani jednego grzechu, w którym każda osoba byłaby zjednoczona w Komunii Świętych na wieki niż pełen heroizmu świat, w którym mnóstwo osób zostało potępionych na wieki, nawet wtedy, gdybym był najmniejszą ze wszystkich istniejących osób...

Wieczne potępienie, a tym bardziej cierpienia na nie skazanych, nie stanowią dla mnie zadośćuczynienia za zaistniałe zło, lecz tym bardziej potęgują cierpienie (które nie powinno istnieć).

A co się dzieje teraz na świecie? Obrzydliwość! Miliardy ludzi okrutnie cierpią, potop niesprawiedliwości, a co najgorsze - grzech...

Gdyby nie było grzechu, to wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Krajobraz byłby zupełnie inny. Nie byłoby bólu i trudu. Inaczej byśmy mówili, wszyscy jednym językiem, nie wiem, czy byłoby pismo; brakowałoby pożądliwości i pokus. Dla każdego Trójca Przenajświętsza byłaby najważniejsza.

Nie chcę nikogo obrażać ani gorszyć, ale pojawia mi się idea, żeby tych, którzy uważają, że zaistnienie zła było wolą, zamiarem, planem Stwórcy lub uważającym, że bez zła (jak cierpienie czy grzech) dzieło stworzenia byłoby gorsze, porządnie wuwuzelami wybuczeć...

Nie bądźmy obłudnikami do potęgi n-tej, którzy pragną czyjegoś potępienia czy grzechu, choć sami nie chcą grzeszyć...



Takie sformułowanie, żeby "należycie skopać okolicę pośladkową makulacjonizmowi i bezosobowemu złu"

Czy jestem tak bardzo dziwny? Chyba to...

Przerażający tekst:
https://docs.google.com/viewer?a=v&q=ca ... NUo6YA21bQ

Właśnie gdzie tu sprawiedliwość

Np. taki znany nam wszystkim Pan prof. kardiolog Zbigniew Religa do ostatniej chwili życia na ziemi wyparł się BOGA i nie żałował za grzechy do samego końca........

czyli według Papieża i wszystkich więżących w Boga taki człowiek jak prof. Religa, który uratował tyle istnień ludzkich prowadził bardzo moralne życie pójdzie do piekła

I to ja sobie tego nie wymyśliłem tylko BÓG tak mówi :

Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Ew. Marka 16,16

A skąd o tym wiesz?Przykro mi, ale mówisz nieprawdę. Zmyślasz...

A co się dzieje gdy ktoś chciał nie chciał chrzest przyjął, ale nie uwierzył.


Jeżeli pan Religa trafił do piekła i cierpi, to znaczyłoby, że Pan Bóg jest gorszy od Stalina.

Sprawiedliwy!

Po pierwsze nie nam oceniać, nie my jesteśmy sędziami ale sam Bóg, którego miłosierdzie nie zna końca. My znamy jedynie jego wolę, ale sądy zostawiamy jemu.
Po 2 nie wiesz czy pan Religa nie żałował przed śmiercią, wystarczy ostatnia chwila - przykłąd łotra na krzyżu, któremu Jezus powiedział "jeszcze dziś będziesz ze mną w raju".

Moim skromnym zdaniem z odrzuceniem Boga jest tak, że ważny jest powód jego odrzucenia. Bo według mnie cięzko, aby potępiony przez Pana był ten, który chciał w niego uwierzyć i całe życie go szukał, ale jakoś mu nie wyszło bo nie znalazł nic co by go wewnętrznie przekonało.

Innym przykładem jest np taki Downkins który nie dość, że Boga obraża to jeszcze pracuje nad tym by jak najwięcej ludzi od niego odciągnąć.

Ostatecznie wszystko jest w rękach Pana, mnie ciężko jest osądzać pana Religę, ale niestety istnieje taka możliwość, że karą za świadome i pełne odtrącenie Boga może być wieczne potępienie.

Wierzący powinni urządzić tydzień modlitwy w intencji nawrócenia pana Dawkinsa. Jeżeli Bóg wysłucha, a ponoć wysłuchuje wszystkich, to Dawkins po nawróceniu mógłby wykonać dla Pana Boga więcej dobrej roboty niż niejeden biskup. O ile oczywiście ujawniłby się ze swoim nawróceniem i z podobnym zaangażowaniem bronił wiary, co jej nie broni. Wyobrazcie sobie jak mogłaby wyglądać notka w Wikipedii:

Richard Dawkins - (...) wybitny apologeta chrześcijaństwa, autor książek o tematyce religijnej, działacz ruchu chrześcijańskiego "Jak trwoga to do Boga". Wcześniej ateista. Jego nawrócenie wywołało wielki szok wśród ludzi nauki i odbiło się szerokim echem w świecie. Ze szczególnym niedowierzaniem wiadomość tę przyjęli sympatycy działalności naukowca, który w wielu publikacjach przepraszał m.in. za - jak się sam wyraził - "największą pomyłkę życia" - czyli za książkę "Bóg urojony".



To ma być śmieszne synku..?

Niewazny12, w tym tekscie zawierajacym świadectwa swiętych o piekle jest napewno dużo prawdy, ale też rzuciła mi sie w oczy totalna herezja jakoby Bóg odrzucił po smierci człowieka pragnącego Go. Nie ma takiej opcji, bo każdy kto wyrazi pragnienie Boga ( czyli nie zatwardził serca przez grzech) nie bedzie przez Niego odrzucony, chociaż wg niektórych "sprawiedliwych" powinien być potepiony. Na szczęscie Bóg w odróznieniu od wielu ludzi, daje szanse do końca.

Dawkins gdzieś pisał, że w związku z tym, iż jest tendencja do przypisywania wszystkim ateistom nawróceń na łożu smierci, to planuje nagrać swoje ostatnie chwile, aby ukrócić takie spekulacje.

I zrobią z tego reality szoł. Sądzisz że Dawkins okaże skruchę - ślij SMS na nr 123, nie okaże - nr 456. Do wygrania zestaw przypraw do peklowania mięsa.

Tu jest wszystko coś nie tak .
Słuchajcie ludzie! Ustalmy jedną definicję miłosierdzia i na niej bazujmy, bo zdaje mi się, że wierzący i ateiści inaczej interpretują to słowo.

Z wikipedii:
"Miłosierdzie to aktywna forma współczucia, wyrażająca się w konkretnym działaniu, polegającym na bezinteresownej pomocy. Samo współczucie nie przekładające się na działanie miłosierdziem jeszcze nie jest. Termin ten wywodzi się z Biblii."

Czy Bóg nam współczuje? Napewno, na 100 procent!!! w sumie to kij wie, ale jest dobry, więc musi nam współczuć.
Czy Bóg nam pomaga? Nie odnotowano takiego przypadku. Krążą legendy że komuś kiedyś pomógł,że wysłuchał czyjejś modlitwy, że kogoś uzdrowił, z drugiej strony pozwala zdychać z bólu milionom ludzi( i zwierząt, chociaż one się nie liczą, bo nie mają duszy ).

Z powyższej definicji miłosierdzia wynika więc, że Bóg nie jest miłosierny, a przynajmniej nie za naszego życia na Ziemi.

Dlatego apeluję, aby nie pisać -"Bóg jest miłosierny", a co najwyżej- "Bóg BĘDZIE miłosierny"

Oczywiście nie muszę pisać, że w obliczu braku miłosierdzia boga w chwili obecnej, jego przyszłe miłosierdzie staje pod ogromnym znakiem zapytania. Bo na jakiej podstawie zakładać, że po śmierci zmieni się w miłosiernego? Nie zapominajmy przy tym o bardzo istotnym fakcie- istota miłosierna z definicji nie może biernie przyglądać się cierpieniu, a więc albo piekło nie istnieje, albo Bóg nie będzie miłosierny nawet po śmierci

No błagam.....wiem, że nie o tym jest temat, ale kiedy coś takiego czytam...a uważajcie sobie, że zwierzęta nie mają duszy, ale pisać, że przez to się "nie liczą"....mam nadzieję, że źle Cie zrozumiałam po prostu