Każdy ma takiego boga, na jakiego go stać. Nie chcę przez to powiedzieć, że jeden bóg jest gorszy od drugiego, a jedynie że każdemu pasuje taki bóg, jaki mu najbardziej pasuje. Głodni, biedni i bez perspektyw chętnie poznają bóstwa obiecujące lepsze przyszłe życie, tym bardziej że ich kapłan chętnie sypnie groszem.

Wolna wola, a efekty też każdy pozna i co zasieje to i zbierze...na wieczność.

Lektorek napisał



W jakiej kwestii Kościół zmienił zdanie?
Jakie znaczenie ma obecność JPII w meczecie lub pod ścianą płaczu wobec słów:

"Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mt 28, 19-20 )

Nie słyszałem by kiedykolwiek Kosciół zmieniał zdanie w kwestii swego najistotniejszego zadania jakim jest głoszenie Ewangelii.
Ty coś lektorek słyszałeś na ten temat? Jeżeli tak to podaj konkrety....bo to co podałeś to tylko zwykłe gesty nie bedące w sprzeczności ze słowami Jezusa.


@Jajko
Pisałes cos o tym jak wytłumaczyc dziecku, że Jezus jest lepszy, pomimo tego, że rabin daje lepsze prezenty.

Nie wiem jak tych wychowujesz dzieci, ale u mnie nawet wyjątkowo pazerny na żarcie pies nie daje sie przekupić obcym....owszem jak się da to zeżre, ale do swojego pana zawsze wraca.

Jeżeli kto wychowuje dziecko tylko na zasadzie brania.....to współczuję tak rodzicom jak i dziecku. Nie wyrośnie z tego bowiem nic dobrego.

(do kasacji)

@Val

Nie pomyliłaś czasami wątków?

O czym ty do mnie rozmawiasz w tym poście powyżej?

No ale pies ma pana, bo pan kupił/dostał psa i pies nie ma tu nic do gadania. Człowiek nie pies, i pana może sobie wybrać sam. Pytanie - jak i dlaczego pan x jest najlepszy? No chyba, że jesteś zwolennikiem praktyki, że to rodzice wybierają pana dziecku. A może i żonę lub męża...
Ale na ten temat jest już założony przeze mnie wątek viewtopic.php?f=6&t=20185

Ten wątek jest o dramatycznym spadku religijności na świecie i proponowałbym się tego tematu trzymać.

"humalog" - mylisz pojęcia, to po pierwsze. Po drugie skoro uważasz, że pójcie pod ściane płaczu było tylko przysłowiową marchewką żeby "innowierców" nawrócić, zwłaszcza skoro 100% efektu nawrócenia nie przyniosło zorganizowanie przez poprzedników "świętej wojny" to gratuluje rozumowania (ale jest to sprzeczne z obecnym stanowiskiem KK). Proponuje uczciwie poczytać co Kościół w domumentach (m.in. Soborowych, zawartych deklaracjach ect.) na temat ekumenizmu mówi. Zapoznać się jak było dawniej. A wówczas kometować.

A swoją drogą znów pojawia sie jakiś dziwny podział na jakieś "najistotniejsze zadania" Kościoła - z czego wnioskuje że są jakieś mniej istotne lub być może nawet nieistotne.



A i zwierze od wyrodnego pana potrafi odeść i znaleźć lepszego. Do nas tak trafiły już dwa koty od sąsiadów I wcale ich nie trzeba było wabić szczególnie, wystarczyło pogłaskać, pozwolić ze swoimi zwierzakami jeść z jednej miski a wracać do pierwotnych włascicieli za żadne skarby nie chciały/chca Więc pilnuj tego swojego psiura i dbaj o niego

Troszkę obok tematu, no ale przecież nie mogę nowych wątków zakładać, bo to się poniektórym nie podoba (prawda bywa bolesna, wiem).

Na fasadzie kościoła w austriackim Langenhart parafianie wymalowali sprayem napis "Schleich Di Polakenwedl", co w miejscowym dialekcie oznacza "spieprzaj, ty chamie - Polaczku"
Wydarzenie z kwietnia szybko stało się głośne w całej Austrii, gdzie przyznaje się, iż polski ksiądz, 35-letni Krzysztof Sobczyszyn, solidnie zapracował na niechęć parafian.

Pochodzi z Lubartowa, jest absolwentem KUL-u. Ukończył seminarium duchowne w austriackim St. Poelten w 2004. W 2010 r. skierowano go do parafii Langenhart, 12 km od Mauthausen, 33 od Linzu. Zaprezentował tam bardzo konserwatywne poglądy. Pojawiał się na tv.gloria - w ultrakatolickim medium, podpisywał petycje przeciw rzekomej promocji satanizmu w telewizji.

Grzechy ciężkie: spirala, in vitro, tatuaże

Jego parafianie, przyzwyczajeni do księży prowadzących z nimi dialog, zachęcających do wspólnoty, a nie straszących wykluczeniem z niej, wytrzymali trzy lata. Nie zdzierżyli jednak, gdy ks. Sobczyszyn sporządził dla nich instrukcję do spowiedzi, kolportowaną w kościele.

Przeczytali w niej m.in., że mają sobie zadawać przed spowiedzią następujące pytania:

- "Czy zawarłem pakt z szatanem, by coś w moim życiu osiągnąć (bogactwo, karierę, sukces, zdrowie)?

- Czy jako kobieta używam spirali, co jest oczywiście grzechem ciężkim? Czy jest mi jako kobiecie wiadome, że spirala zabija nowo przyjęte życie (płód), czyli nowo powstającego człowieka? Czy ja się z tego wyspowiadałam? Czy mnie, kobiecie, wiadomo, że mogę otrzymać rozgrzeszenie jedynie wtedy, kiedy pozbędę się spirali?

- Czy wiadomo mi, że in vitro (sztuczne zapłodnienie) jest również ciężkim grzechem?"

W instrukcji jako grzech ciężki ks. Sobczyszyn wymienia także: posiadanie tatuaży, kolczyków w nosie, czy ustach, albo sięganie po karty i ezoterykę. To wszystko nazywa "zawarciem paktu krwi z szatanem".

Tekst "instrukcji" przyprawił wielu parafian jak nie o wściekłość, to zaniepokojenie. Josef Mayrhofer z rady parafialnej: - Niestety, nie da się z nim rozmawiać. Nie dopuszcza innych opinii. To, co napisał, odzwierciedla dokładnie tylko jego poglądy.

Dodaje, że ksiądz Sobczyszyn najwyraźniej "nie słyszał o Bogu kochającym".

http://opole.gazeta.pl/opole/1,35114,13 ... LokKrajTxt

A potem zdziwienie i narzekanie, że ludzie odchodzą od Kościoła i wiary....

Tak czytam, czytam i jestem mile zaskoczony. Ale nie parafianami tylko księdzem - wychodzi na to, że trafił do siedliska kato-lemingów, ignorantów religijnych wyobrażających sobie Boga jako dobrotliwego staruszka z siwą brodą i usiłował nieco naprostować towarzystwo, co oczywiście spotkało się z wrzaskiem i reakcją typową dla ludzi, którzy od Boga odeszli zbyt daleko.

O ile mógł nieco łagodniejszym językiem ów rachunek sumienia zredagować (bo tym właśnie jest owa instrukcja) to jednak żadnego oszołomstwa tam nie ma.



Jeśli z takich powodów odchodzą, to żadna strata a wręcz korzyść - zostaną ci prawdziwi.

Też jestem za tym, aby zostali ci naprawdę prawdziwi. Jest ich jakieś 10%. I to będą zdrowe proporcje.

Tatuaże, kolczyki paktem z diabłem??

Twój Kościół ma w nazwie "powszechny". Ale że do niczego to nie zobowiązuje i wykluczenia są codziennoscią, a najchętniej zajmuja się tym najmniej kompetentni, ci "prawdziwi", to juz się przyzwyczaiłem.

To nie znaczy, ze chrześcijaninem może nazwać się każdy ignorant. To nie ma być kółko wzajemnej adoracji i okazja do coniedzielnych sielankowych spotkań - wtedy msza zamienia się w 50 minutowy teatrzyk a wyjście do kościoła w bezrefleksyjny i bezpłciowy element tradycji. Od chrześcijanina należy oczekiwać że wie w co wierzy i ta wiedza jest poparta praktyką duchową.

A tutaj to tak na prawdę nie wiem o co oburzenie - czy o to że na spowiedzi trzeba wyznawać grzechy? No przecie po to ta spowiedź jest. Jak sie nie chce tego robić to po prostu... nie grzeszyć. Czy może o to, że np. antykoncepcja jest grzechem? To wcześniej tego nie wiedzieli? Fajni "katolicy".



Ja osobiście uważam tatuaże za niegodne chrześcijanina i bezczeszczące ciało. Osobę wytatułowaną postrzegam jako silnie skupioną na własnym ego, pragnącą wyróżnienia się, próżną, i łaknącą dominacji... lu b zagubioną. Ale to moje osobiste spostrzeżenie. Podobnie z kolczykami w 'niestandardowych' częściach ciała.

Twierdzę, że ciału należy się szacunek a zakolczykowane usta czy tatuaże są tego zaprzeczeniem.

Jak już mówiłem - mógł użyć łagodniejszego języka, ja sam nie posądzałbym od razu o paktowanie z diabłem z powodu tatuaży. Niemniej rozumiem zamysł.

Ciekawe dlaczego dziurę w uchu uważasz za godną katolika, a dziurę w jęzuku nie? A w nosie? Może być?


Ale takie jak poniżej mnie też się nie podobają. Z tym, że moja opinia jest efektem mojego gustu, smaku, a nie religii.

Już się rozpisałem z kolejną porcją tłumaczeń ale uświadomiłem sobie że... po co? Przecież wiesz o czym mówię. Wiesz, jakiego rodzaju ludźmi są zakolczykowane indywida z tatuażami tudzież wyzywająco ubrane panny w miniówach, z tipsami i kolczykiem w pępku. Od Boga są daleko.

Chrześcijanin = skromność i umiar. Siła ducha powinna być na tyle duża, aby zwierzęce zakusy "stroszenia piórek" skutecznie stłumić i uznać za bezwartościowe i żałosne.

Generalnie się zgadzam, ale nie uważam by sprawa kolczyków była taka czarno-biała, że jedynie w uszach i koniec. Bo chyba nie powiesz, że nie-chrześcijanka na zdjęciu powyżej wygląda nieskromnie, co?

A jak patrzę na wielu polskich biskupów, to nijak nie widzę wspomnianej skromności i umiaru Nawet bez kolczyków.