Autor |
Wiadomość |
Jaaqob
Dołączył(a): Wt sie 04, 2015 3:30 Posty: 274
|
 Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Teza o okrucieństwie, bezwzględności i krwawej brutalności Boga Izraela. Zapewne wiele z nas stawało bezradnie przed pytaniami w rodzaju: „Czy Bóg, który kazał Jozuemu zabić wszystkich mieszkańców miasta włącznie z kobietami, niemowlętami i starcami, jest Bogiem miłości? Czyż Bóg Starego Testamentu nie jest raczej bezwzględnym i okrutnym Bogiem zemsty?” .
_________________ W CZASACH POWSZECHNEGO FAŁSZU, PISANIE PRAWDY JEST CZYNEM REWOLUCYJNYM. G.Orwell.
|
N sie 30, 2015 17:17 |
|
|
|
 |
Hufce
Dołączył(a): Cz lip 10, 2014 12:44 Posty: 472
|
 Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Jeżeli Bóg jest wszechobecny ,tzn jest we wszystkim to można z całą pewnością powiedzieć ,że zawiera w sobie także pierwiastki zła ,nienawiści ,zawiści ,złośliwości ,okrutności itp itd . No chyba że występują jakieś podziały ,że Bóg jest odrębnością i nie uczestniczy we wszystkim .
|
N sie 30, 2015 20:39 |
|
 |
Dindala
Dołączył(a): So mar 28, 2015 9:12 Posty: 231
|
 Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Mrs_Hadley napisał(a): To argument neurotyka. Askądtowiesz, marsz na leczenie do dr. Hadley. 
|
N sie 30, 2015 21:09 |
|
|
|
 |
Askadtowiesz
Dołączył(a): So mar 30, 2013 20:35 Posty: 2751
|
 Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Askadtowiesz napisał(a): Tak, ale sie z tym nie godzi i stąd wziął się pomysł na życie wieczne, człowieka oczywiscie. Reszta moze sobie przmijać, ale przecież nie my! Mrs_Hadley napisał(a): Katolik wierzy, że miłość jest silniejsza niż śmierć, dlatego zło nie może wygrać z dobrem. Kieruje się w życiu miłością do drugiego człowieka,...... To wiara, że życie nie jest dramatem, że może być piękne, o ile będzie oparte na miłości, bowiem miłość usuwa lęk przez śmiercią, pozwala żyć krocząc przez życie bez strachu, że się je utraci i pozwalając na miłość do drugiego człowieka. Pisałaś wcześniej o miłosci bosko-ludzkiej, taraz robi sie z tego ludzko-ludzka, niezły galimatias. Załoze się, ze jednak miłóść Boga ma priorytet. A ludzko-ludzkiej nikt nie kwestionuje, szkoda wyważać otwartych drzwi. Dlaczego zaś miłosć miałaby usuwać lęk przed smiercią, to juz zupełnie nie wiadomo. Natomiast na pewno usuwa ją perspektywa życia wiecznego, jak napisałem. I to jest logiczne: nie musisz sie bać gdyz będziesz życ nadal. Cytuj: Natomiast ateizm proponuje beznadzieję: po śmierci nie ma nic , Proponować to moze religia. Ateizm niczego nie proponuje, a jedynie zauważa. Cytuj: zatem nie warto się do czegokolwiek przywiązywać, trzeba zachować obojętność wobec własnych wyborów, pragnień, marzeń i ludzi. Chyba masz na myśli św. Aleksego. W każdym razie pierwsze słyszę o takich wnioskach z ateizmu. Cytuj: Życie jest dramatem ateisty, który odważy się przełamać swą obojętność, bowiem to wyzwoli w nim lęk przed śmiercią. Określenie życia jako dramatu (często też jako marnosci nad marnościami) dobiega akurat z kręgów koscielnych,a a nie z ateistycznych. Cytuj: Zatem dlaczego zakładasz, że po śmierci wpadniesz w objęcia nicości? Czy wobec braku wiedzy, nie byłoby rozsądniej przyjąć "nie wiem" co mnie czeka po śmierci? Nie zakładam, to tylko środek stylistyczny. Po śmierci ja, jak i każdy cżłowiek, po prostu przestaje istnieć- w tym sensie że jego umysł zostaje nieodwracalnie wyłaczony. Nie ma sytuacji braku wiedzy. To, ze ktos sobie umyślił iz jest po śmierci dalszy ciąg, nie znaczy, ze jest to jakis wariant. Wiadomo tylko, ze nic nie ma, brak dowodów na to ze jest. Askadtowiesz napisał(a): Owszem, a to dlatego, ze istnieja rózne rodzaje ateizmu czy półateizmu (podobnie jest zreszta wśród wierzacych). Z moich obserwacji wynika, ze istnieje ateizm emocjonalny oraz- intelektualny. Ten pierwszy jest nieugruntowany i podatny na nawrócenia. I nie należy tego rozpatrywać w kategorich twardzieli.
Cytuj: A cóż to za twór "półateista"?? O ile mi wiadomo ateizm to brak wiary w Boga, ale widzę, że Ty masz inną niż ogólnie przyjętą, dlatego dla jasności dyskusji proszę o przedstawienie swojej definicji(mam tu na myśli terminy: ateista, ateista emocjonalny i ateista intelektualny). A także skąd się bierze większa/mniejsza reprezentacja tychże. Tak to juz jest, ze nasze szufladkowanie jest przybliżone. Bywają dziedziny na styku medycyny i chemii, chemii i biologii, medycyny i fizyki itd. Podobnie jest tutaj. Mówi sie nawet , ze co człowiek to światopogląd. Oczywiscie wiadomo co mówi definicja,ale cóz zrobic, gdy ktos jest na przykałd w połowie drogi do ateizmu, albo nie jest pewien (tu moze tez byc agnostycyzm), albo mu się wydaje, ze jest ateistą? Nieraz ateizm jest mylony z antyklerykalizmem,a nieraz z niego wypływa. Jeśli nie ma dostatecznych podstaw naukowych, jest emocjonalny. Dojrzały, czyli intelektualny ateizm opiera sie własnie na wiedzy naukowej a nie na odczuciach. Askadtowiesz napisał(a): Oczywiscei jest sporo ludzi, którzy nie maja sprecyzowanego zdania, czyli nie wiedzą. Dlaczego jednak mamy ich zaliczac do ateistów? Cytuj: Ponieważ przynależność do grona ateistów określa się na zasadzie samoidentyfikacji. No ale właśnie Ty sama zaliczałaś, stąd moja uwaga. Askadtowiesz napisał(a): Kazde zło ma swoja przyczynę pochodzącą z tego świata. Warto ja poznać, zamiast dopatrywać się jej w zaświatach. Nieraz to co dla nas jest złem, wynika z przypadku, np. jakaś klęska żywiołowa. A moze też byc zło, które ludzie wyrządzaja sobie nawzajem.
Cytuj: Określenie, że coś jest złem nadał człowiek. Jak najbardziej, ale akurat religia katolicka uznaje obiektywne istnienie zła, nawet go personifikuje. Cytuj: Możemy uznać, że zło nie istnieje, jest iluzją naszego umysłu , Nie jest iluzją, jest pojeciem abstrakcyjnym i jest subiektywne. Jest odczuwane nawet materialnie, wiec nie jest iluzja. Cytuj: Dla Ciebie zło jest kwestią przypadku, choć próbujesz siebie samego oszukać, że nie tylko(krzywda wyrządzona drugiemu człowiekowi to nic innego jak splot przypadków, który połączył ich losy) . Nie, pewne rodzaje zła (np. katastrofy naturalne) są dziełem przypadku, ale krzywda wyrządzona drugiemu człowiekowi moze byc jak najbardziej zamierzona (choc moze tez byc zbiegiem okoliczności). Cytuj: Wystarczy zainteresować się tematem depresji, aby dowiedzieć się, że depresja występuje zarówno w ludach prymitywnych, w państwach totalitarnych, jak i nie są od niej wolni nawet ateiści (choć pewnie nie uznałbyś ich za ateistów). To nie jest wiedza tajemna i są ludzie, którzy badają temat w takich "nieodpowiednich" miejscach. Pojedyncze przypadki mogą wystapic wszędzie. Chodzi oczywiscie o rozmiary. Zapewne nieprzypadkowo pisałaś o krajach Zachodu. Jak najbardziej podtrzymuję swoje zdanie. Jeśli masz dane lczbowe, przedstaw, albo będę szukał sam. Askadtowiesz napisał(a): Religia nie ma tu nic do rzeczy; problemy psychiczne ludzi Zachodu biorą sie ze zbyt duzego tempa życia, dążenia do kariery za wszelką cenę itp.
Cytuj: Ale takie podejście określiłeś jako racjonalne, bowiem skupia się na życiu doczesnym. Jak więc ateiści mają być twardzi wobec śmierci, skoro nie dają rady w życiu codziennym? To było w innym kontekście, dotyczyło wierzących. Skupianie sie na życiu doczesnym nie jest synonimem wyscigu szczurów. A skad tu nagle wskoczyli ateisci i to na dodatek z problemami, to juz nie wiem. Askadtowiesz napisał(a): Najwyraźniej nie potrafisz odpowiedzieć merytorycznie. Cytuj: to interesujący przykład projekcji własnych lęków na zewnątrz, ale to nadal lęk. Nieśmiało przypominam, ze nie dyskutowaliśmy o neurotykach tylko o miłosci autorytarnej, ze tak krótko określe. Szczegóły masz w poprzednich postach.
_________________ Rozsądne, a nie pętające swej wolności umysły są lekkimi ciałami lotnymi, wybiegającymi zawsze naprzód i rozpoznającymi okolice, do których dostojnie kroczący, zwarty korpus ortodoksów w końcu także kiedyś dotrze. G.C. Lichtenberg
|
Pn sie 31, 2015 16:59 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Askadtowiesz napisał(a): Pisałaś wcześniej o miłosci bosko-ludzkiej, taraz robi sie z tego ludzko-ludzka, niezły galimatias. Gdybyś posiadał wiedzę na temat podstaw katolicyzmu, wiedziałbyś o co chodzi. Jak widać o katolicyzmie wiesz niewiele, swoją opinię o religii budujesz zatem na uprzedzeniach  . Askadtowiesz napisał(a): Dlaczego zaś miłosć miałaby usuwać lęk przed smiercią, to juz zupełnie nie wiadomo. W twoim przekonaniu wystarczy przyjąć "ateizm intelektualny", aby usunąć lęk przed śmiercią. Chcesz walczyć z lękiem za pomocą swoistego systemu filozoficznego opierającego się na przekonaniu, że skoro po śmierci nie ma nic, ateista musi się pogodzić z przemijaniem i to ma rozwiązać w Twoim mniemaniu problem lęku przed śmiercią. Jeżeli nie będzie potrafił się pogodzić z tym lękiem, będzie "ateistą emocjonalnym" czy pół-ateistą. Miłość usuwa lęk przed śmiercią w tym sensie, że skupia się na drugim człowieku, pragnie się jego dobra i nie skupia się na sobie. Przykładowo, gdy do dziecka celuje uzbrojony napastnik, będący obok rodzic jest gotowy poświęcić swe życie dla niego nie dlatego, że przyjął jakiś ateizm intelektualny i pokonał swój lęk, ale dlatego, że je kocha. Narażamy swe życie dla innych, bo ich kochamy. Askadtowiesz napisał(a): I to jest logiczne: nie musisz sie bać gdyz będziesz życ nadal. To znowu wniosek neurotyka. Człowiek nie dlatego się boi, że życie jest dla niego wartością najwyższą, ani dlatego że żyje dla siebie.. Chrześcijanin żyje przede wszystkim dla innych, pragnie ich dobra, troszczy się o swoich bliskich, a także chce jak najlepiej przysłużyć się społeczności w której żyje. Gdy pojawia się obawa o jego życie, myśli przede wszystkim o tym, jak sobie poradzi mąż/żona z dziećmi, jak poradzą sobie rodzice ze świadomością, że przeżyją własne dziecko, jak sobie poradzą w pracy z projektami, które być może będzie musiał dokończyć ktoś inny, jak sobie poradzą przyjaciele etc. to dla nich żyje i boi się tego, jak sobie poradzą bez jego obecności. Askadtowiesz napisał(a): Proponować to moze religia. Ateizm niczego nie proponuje, a jedynie zauważa.
Semantyka. Próba żonglerki niczego nie zmienia. Ateizm prowadzi do wniosku o beznadziejności życia, bowiem ustawia się przeciw nadziei, którą daje religia poprzez wiarę w życie po śmierci. Askadtowiesz napisał(a): W każdym razie pierwsze słyszę o takich wnioskach z ateizmu. Najwyraźniej nie przeanalizowałeś problemu z wielu perspektyw, skupiając się jedynie na tych, które są dla Ciebie wygodne. Askadtowiesz napisał(a): Określenie życia jako dramatu (często też jako marnosci nad marnościami) dobiega akurat z kręgów koscielnych,a a nie z ateistycznych. Doprawdy? Weźmy taki przykład: Rodzina ateistów z dwójką dzieci wraca z weekendowej wycieczki za miasto. W pewnym momencie ojciec traci panowanie nad kierownicą, wpadają w poślizg i uderzają w pobliskie drzewo. Na miejscu giną ich dzieci. Dramat rodziców polega na tym, że nigdy już nie spotkają się z tymi, których tak bardzo kochali. To jest ta beznadzieja w jakiej stawia ateizm. Zło triumfuje. Cytuj: Nie ma sytuacji braku wiedzy. To, ze ktos sobie umyślił iz jest po śmierci dalszy ciąg, nie znaczy, ze jest to jakis wariant. Wiadomo tylko, ze nic nie ma, brak dowodów na to ze jest. To, że czegoś nie wiemy, nie implikuje wiedzy, że nie istnieje Cytuj: albo mu się wydaje, ze jest ateistą? Nie rozumiem, skoro ktoś się uważa za ateistę, to dlaczego ma nim nie być? Cytuj: Dojrzały, czyli intelektualny ateizm opiera sie własnie na wiedzy naukowej a nie na odczuciach. Trzeba było tak od razu, że to utopia. Cytuj: No ale właśnie Ty sama zaliczałaś, stąd moja uwaga. Coś się pogubiłeś, szanuję wybór człowieka odnośnie samoidentyfikacji. Ty natomiast podważasz ich wybory pisząc, że niektórym się wydaje, że są ateistami, proszę nie przypisuj mi swoich poglądów i po prostu wyjaśnij, dlaczego tak uważasz. Cytuj: Nie jest iluzją, jest pojeciem abstrakcyjnym i jest subiektywne. Jest odczuwane nawet materialnie, wiec nie jest iluzja.
Nie tak dawno pisałeś, że ateizm intelektualny nie opiera się na odczuciach, więc się w końcu zdecyduj. Zło owszem może być iluzją właśnie dlatego, że jest pojęciem abstrakcyjnym i jest subiektywne. Mamy jednak w sobie cząstkę duchowości, dzięki której dokonujemy decyzji, że coś jest złe/dobre. Przyjęcie przekonania, że zło/dobro jest iluzją jest pewnym krokiem w kierunku wyeliminowania w sobie tej cząstki. Cytuj: To było w innym kontekście, dotyczyło wierzących. Zdążyłam się połapać, że ateizm intelektualny jest perfekcyjny w każdym calu. Ktoś kto spełni jego warunki nie popełnia błędów bowiem postawiłeś warunek, że nie opiera się na swoich odczuciach, lecz na nauce. Zresztą sam przedstawiasz tak ateistów, jako nieomylnych superherosów. Oczywiście, Ci którzy nie pasują do tego obrazka są zakwalifikowani jako pół ateiści, bądź przedstawiciele ateizmu emocjonalnego. Natomiast nie masz wątpliwości, że teiści to zalęknione sierotki, manipulowane przez religię, słabe, nieracjonalnie myślące, jeżeli znajdują w życiu codziennym przejawy działania Boga, popełniają multum błędów, są słabi psychiczne i w ogóle w każdym aspekcie ateiści intelektualni są od nich lepsi. Nie męczy Cię taka nieustanna walka? Cytuj: Skupianie sie na życiu doczesnym nie jest synonimem wyscigu szczurów. A skad tu nagle wskoczyli ateisci i to na dodatek z problemami, to juz nie wiem. Twierdzisz, że myślenie racjonalne=ateistyczne. Pogoń za pieniędzmi, kariera za wszelką cenę, tempo życia itp. spełniają kryterium racjonalności, jest to skupienie się na życiu doczesnym, które realizują zwolennicy tzw. ateizmu intelektualnego. Myślenie nieracjonalne=teistyczne, wymaga postawienia na pierwszym miejscu Boga i jego wymagań względem człowieka, zatem teista musi rozważyć, czy jego cel jest zgodny z przykazaniami. W tym układzie wierzący może oczywiście wybrać drogę ateistów i również skupić się na doczesnych celach, dzięki czemu będzie racjonalnie myślącym człowiekiem. Mam nadzieję, że załapałeś na czym polega Twoje błędne utożsamianie pojęcia racjonalizmu z ateizmem. Cytuj: Nieśmiało przypominam, ze nie dyskutowaliśmy o neurotykach tylko o miłosci autorytarnej, Odniosłeś się do mojej wypowiedzi przypisując swoje odczucia osobie wierzącej. Zresztą nie tylko w tym miejscu.
|
Pn sie 31, 2015 21:29 |
|
|
|
 |
ototoksyczna
Dołączył(a): Pt lip 31, 2015 13:30 Posty: 174
|
 Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Dindala napisał(a): Mrs_Hadley napisał(a): To myślenie życzeniowe.Zbyt wielu ludzi nawraca się na łożu śmierci, ale to nie pasuje do obrazu herosów ateizmu, którzy są takimi twardzielami, że nawet własna śmierć nie chwieje podstawami ich przekonań.(...) Nie ma tych ludzi tak wiele. To Twoje myślenie życzeniowe, chciejstwo Mrs_Hadley.  Zawsze twierdziłam, że religijność - jakakolwiek - to przede wszystkim strach przed nieznanym, jakie nas czeka po opuszczeniu tego łez padołu; prościej jest wierzyć, że koniec nie oznacza końca w pełnym tego słowa znaczeniu. Stąd nawracanie się na łożu śmierci - bo lepiej, by jednak "coś" tam było.
|
Śr wrz 02, 2015 11:55 |
|
 |
Jaaqob
Dołączył(a): Wt sie 04, 2015 3:30 Posty: 274
|
 Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
"Nawracanie się na łożu śmierci, jest spowodowane strachem, bo może coś tam jest"
_________________ W CZASACH POWSZECHNEGO FAŁSZU, PISANIE PRAWDY JEST CZYNEM REWOLUCYJNYM. G.Orwell.
|
Śr wrz 02, 2015 12:10 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
A mnie się wydaje że często dopiero na łożu śmierci nareszcie potrafimy odczuć wyraźnie, "że coś tam jest", - bo się z tym już prawie "oko w oko" spotykamy, bo żadne ziemskie sprawy nie odwracają od tego naszej uwagi i nie zakłócają jego odbioru .. Choć stoimy na progu śmierci, czujemy tą tajemniczą głebię istnienia, jak nigdy dotąd .. I wtedy może nie budzi w nas już lęku, tak jak za aktywnego życia, lecz ufność i nadzieję ..
|
Śr wrz 02, 2015 15:20 |
|
 |
ototoksyczna
Dołączył(a): Pt lip 31, 2015 13:30 Posty: 174
|
 Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Właśnie - zamiana strachu na nadzieję. Bo może coś tam jest.
|
Śr wrz 02, 2015 15:23 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Tyle, ze nie kazdy tak latwo pozbedzie sie strachu, jesli cale zycie widzial w Bogu tyrana.
|
Śr wrz 02, 2015 17:25 |
|
 |
Dindala
Dołączył(a): So mar 28, 2015 9:12 Posty: 231
|
 Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Wiele mówi się o nawróconych na łożu śmierci a prawie w ogóle o tracących wiarę na tymże łożu a ich też jest sporo.
|
Śr wrz 02, 2015 22:19 |
|
 |
Askadtowiesz
Dołączył(a): So mar 30, 2013 20:35 Posty: 2751
|
 Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Mrs_Hadley napisał(a): że skoro po śmierci nie ma nic, ateista musi się pogodzić z przemijaniem i to ma rozwiązać w Twoim mniemaniu problem lęku przed śmiercią.
Po prostu nie ma wyboru, wiec musi się pogodzić. Sam lęk- zależy czego dotyczy. "Co ze mną będzie po smierci" odpada. A ze nie chciałbym umrzec, ale muszę, to nie jest lęk rozsądny. Sensowny lęk moze dotyczyć śmierci zbyt wczesnej, ale na to nie ma leku nawet w religii. Cytuj: Miłość usuwa lęk przed śmiercią w tym sensie, że skupia się na drugim człowieku, pragnie się jego dobra i nie skupia się na sobie. Przykładowo, gdy do dziecka celuje uzbrojony napastnik, będący obok rodzic jest gotowy poświęcić swe życie dla niego nie dlatego, że przyjął jakiś ateizm intelektualny i pokonał swój lęk, ale dlatego, że je kocha. Narażamy swe życie dla innych, bo ich kochamy. Bierzesz jeden przypadek i to dość rzadki, i wniosek uogólniasz. Tego nie wolno robić. Ponadto miłość ma się nijak do swiatopogladu. Cytuj: Człowiek nie dlatego się boi, że życie jest dla niego wartością najwyższą, ani dlatego że żyje dla siebie.. Chrześcijanin żyje przede wszystkim dla innych, pragnie ich dobra, troszczy się o swoich bliskich, a także chce jak najlepiej przysłużyć się społeczności w której żyje. Gdy pojawia się obawa o jego życie, myśli przede wszystkim o tym, jak sobie poradzi mąż/żona z dziećmi, jak poradzą sobie rodzice ze świadomością, że przeżyją własne dziecko, jak sobie poradzą w pracy z projektami, które być może będzie musiał dokończyć ktoś inny, jak sobie poradzą przyjaciele etc. to dla nich żyje i boi się tego, jak sobie poradzą bez jego obecności. To tez sie ma nijak do światopoglądu. Askadtowiesz napisał(a): Proponować to moze religia. Ateizm niczego nie proponuje, a jedynie zauważa.
Cytuj: Ateizm prowadzi do wniosku o beznadziejności życia, bowiem ustawia się przeciw nadziei, którą daje religia poprzez wiarę w życie po śmierci. A to już Twój błędny odbiór ateizmu. Owszem, złudne nadzieje odrzuca, ale pierwsze słyszę (a właściwie już słyszalem, ale od biskupów) aby prowadził do wniosku o beznadziejności życia. Askadtowiesz napisał(a): Określenie życia jako dramatu (często też jako marnosci nad marnościami) dobiega akurat z kręgów koscielnych,a a nie z ateistycznych. Cytuj: Doprawdy? Weźmy taki przykład: Rodzina ateistów z dwójką dzieci wraca z weekendowej wycieczki za miasto. W pewnym momencie ojciec traci panowanie nad kierownicą, wpadają w poślizg i uderzają w pobliskie drzewo. Na miejscu giną ich dzieci. Dramat rodziców polega na tym, że nigdy już nie spotkają się z tymi, których tak bardzo kochali. To jest ta beznadzieja w jakiej stawia ateizm. Zło triumfuje. Ateistyczni czy teistyczni i tak juz dzieci nei spotkają. Myślisz że poprzez zaklecia mozna zmieniac rzeczywistość? Cytuj: Nie ma sytuacji braku wiedzy. To, ze ktos sobie umyślił iz jest po śmierci dalszy ciąg, nie znaczy, ze jest to jakis wariant. Wiadomo tylko, ze nic nie ma, brak dowodów na to ze jest. Cytuj: To, że czegoś nie wiemy, nie implikuje wiedzy, że nie istnieje A tym bardziej nie pozwala na wniosek, ze istnieje. Cytuj: albo mu się wydaje, ze jest ateistą? Cytuj: Nie rozumiem, skoro ktoś się uważa za ateistę, to dlaczego ma nim nie być?
Właśnie dlatego, ze mu się wydaje. jest tak w wielu dziedzinach, to znaczy nie dotyczy to tylko ateizmu. Cytuj: No ale właśnie Ty sama zaliczałaś, stąd moja uwaga. Cytuj: Coś się pogubiłeś, szanuję wybór człowieka odnośnie samoidentyfikacji. Ty natomiast podważasz ich wybory pisząc, że niektórym się wydaje, że są ateistami, proszę nie przypisuj mi swoich poglądów i po prostu wyjaśnij, dlaczego tak uważasz. Mieszasz wątki i kolejności i konteksty stąd takie wnioski. Cytuj: Nie jest iluzją, jest pojeciem abstrakcyjnym i jest subiektywne. Jest odczuwane nawet materialnie, wiec nie jest iluzja.
Cytuj: Nie tak dawno pisałeś, że ateizm intelektualny nie opiera się na odczuciach, więc się w końcu zdecyduj. To chyba proste ze gdy kogos przygniecie drzewo, to nie ejst iluzja. Jest to zło z punktu widzenia człowieka, ale nie przyrody. Subiektywne (= dla człowieka) zlo. Cytuj: ...popełniają multum błędów, są słabi psychiczne i w ogóle w każdym aspekcie ateiści intelektualni są od nich lepsi. Nie męczy Cię taka nieustanna walka? Nie odnotowuję tu żadnej walki.Jest jak jest. Cytuj: Pogoń za pieniędzmi, kariera za wszelką cenę, tempo życia itp. spełniają kryterium racjonalności, W żadnym razie. Jest to błąłd nawet z medycznego punktu widzenia. Cytuj: Nieśmiało przypominam, ze nie dyskutowaliśmy o neurotykach tylko o miłosci autorytarnej, Cytuj: Odniosłeś się do mojej wypowiedzi przypisując swoje odczucia osobie wierzącej jakie odczucia, skoro dawałem konkretne przykłady historyczne?
_________________ Rozsądne, a nie pętające swej wolności umysły są lekkimi ciałami lotnymi, wybiegającymi zawsze naprzód i rozpoznającymi okolice, do których dostojnie kroczący, zwarty korpus ortodoksów w końcu także kiedyś dotrze. G.C. Lichtenberg
|
Cz wrz 03, 2015 17:42 |
|
 |
Askadtowiesz
Dołączył(a): So mar 30, 2013 20:35 Posty: 2751
|
 Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
dróżka napisał(a): A mnie się wydaje że często dopiero na łożu śmierci nareszcie potrafimy odczuć wyraźnie, "że coś tam jest", - bo się z tym już prawie "oko w oko" spotykamy, bo żadne ziemskie sprawy nie odwracają od tego naszej uwagi i nie zakłócają jego odbioru .. Choć stoimy na progu śmierci, czujemy tą tajemniczą głebię istnienia, jak nigdy dotąd .. I wtedy może nie budzi w nas już lęku, tak jak za aktywnego życia, lecz ufność i nadzieję .. Nie należy przeceniać nawróceń na łożu śmierci, gdyż jest to postępowanie w silnym stresie, a w takich sytuacjach podejmuje się decyzje nieprzemyślane. Jest tak szczegolnie wtedy, gdy są one sprzeczne z całym życiem człowieka. Inna sprawa, że nierzadko otoczenie naciska...
_________________ Rozsądne, a nie pętające swej wolności umysły są lekkimi ciałami lotnymi, wybiegającymi zawsze naprzód i rozpoznającymi okolice, do których dostojnie kroczący, zwarty korpus ortodoksów w końcu także kiedyś dotrze. G.C. Lichtenberg
|
So wrz 05, 2015 8:40 |
|
 |
ototoksyczna
Dołączył(a): Pt lip 31, 2015 13:30 Posty: 174
|
 Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Askadtowiesz napisał(a): Nie należy przeceniać nawróceń na łożu śmierci, gdyż jest to postępowanie w silnym stresie, a w takich sytuacjach podejmuje się decyzje nieprzemyślane. Jest tak szczegolnie wtedy, gdy są one sprzeczne z całym życiem człowieka. Inna sprawa, że nierzadko otoczenie naciska... Jak mawiała moja babcia "Kiedy trwoga - to do Boga". Sama nie mam pojęcia, jakie byłoby moje zachowanie na łożu śmierci - niewykluczone, że zechciałabym się wyspowiadać. Btw. niejednego (a zaryzykuję stwierdzeniem, że większość) ku pojednaniu z Bogiem na pewno pchnął strach przez tym, co i czy w ogóle coś jest po śmierci.
|
So wrz 05, 2015 11:56 |
|
 |
Jaaqob
Dołączył(a): Wt sie 04, 2015 3:30 Posty: 274
|
 Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
To kwestia kultury, subkultury, religii... Jak nie było życia przed życiem tak na logikę nie ma życia po życiu... Trochę racjonalizmu... Człowiek po śmierci zapada w stan niebytu tak jak było przed narodzinami.
_________________ W CZASACH POWSZECHNEGO FAŁSZU, PISANIE PRAWDY JEST CZYNEM REWOLUCYJNYM. G.Orwell.
|
So wrz 05, 2015 14:06 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|