chciałbym wierzyć, nie wierze.....
Autor |
Wiadomość |
cynamon
Dołączył(a): Cz paź 16, 2008 19:28 Posty: 4
|
a ja chciałam wam po prostu powiedzieć, że wiem, że Bóg jest!
słusznie, pójdę porozmawiać z kimś mądrym i wrócę, żeby wam powiedzieć, że jest dobry;)
|
Cz paź 16, 2008 21:45 |
|
|
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Cytuj: a ja chciałam wam po prostu powiedzieć, że wiem, że Bóg jest!
Skoro wiesz to pewnie masz jakieś dowody?
|
Cz paź 16, 2008 21:47 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
ladysherlockian napisał(a): ostatnio doświadczam czegoś, co wydaje mi się postępującą utratą wiary. Gdyby jeszcze wydarzyło się jakieś nieszczęscie, byłoby to może bardziej zrozumiałe, ale przeciwnie, w moim życiu niedawno wydarzyło się wiele dobrego, spełniło się jedno z moich największych marzeń, o którym nawet nie śmiałam myśleć i nagle, bez żadnego wyraźnego powodu zaczęłam odczuwać coś w rodzaju utraty wiary. Wydaje mi się, że jeszcze wierzę intelektualnie tzn. uznaję prawdy wiary za obiektywne prawdy, ale z emocjami jest dużo gorzej, w ogóle nic nie czuję, tak jakbym znalazła się nagle w próżni. Nie wiem, dlaczego się tak dzieje. Jeszcze parę dni temu byłam ( a może tylko mi się wydawało) mocno wierząca, a teraz wszystko zanikło. Do tego zaczęły mi się pojawiać myśli kwestionujące wiarę i nieraz jak widzę coś związanego z religią katolicką, czuję jak mnie od tego odrzuca. Nie wiem, co się dzieje, jak mogę to zmienić, żeby było przynajmniej tak jak kiedyś?
ladysherlockian, w literaturze dotyczącej wiary znane jes pojęcie "nocy zmysłów" bądź "pustyni zmysłów". W uproszczeniu chodzi o to, że Bóg zabiera od nas swoje dary po to, abyśmy kochali go nie dla Jego darów (emocji, uczuć), ale ze względu na niego. To jest nieco podobne do przypadku, w którym ukochana osoba ląduje w szpitalu na dłuższy czas. Jeśli naprawdę ją kochamy, jeśli kochamy ją ze względu na istotę samej jej osoby, jeśli kochamy ją dla niej samej, to pozostaniemy przy niej. Jeśli jednak kochamy tę osobę ze względu na emocje, przyjemność, piękno bądź przydatność, to nie mamy większych szans przejść dłuższej próby miłości.
W przypadku "nocy zmysłów", czyli nieodczuwania Boga, chodzi o to, że Bóg jakby się schował, mimo, że nadal jest blisko. Jakby go nie było - nie czuć go, nie czuć wiary, nie czuć tych emocji. Ale dlaczego? Właśnie dlatego, żeby kochać Go nie ze względu na to wszystko - na emocje, uczucia, poczucie obecności, czy nawet nie ze względu na "uczucie wiary", ale ze względu na samego Boga. Ciesz się, bo "noc zmysłów" jest wielką łaską. Myślę, że oznacza, że jesteś gotowa ją przejść, by wydoskonalić swoją miłość. Bóg bowiem nie kładzie na nas ciężarów ponad nasze siły. A noc zmysłów jest dla nas zbawienna właśnie dlatego, bo pomaga nam skupić się na miłości do Boga tylko ze względu na Niego, pomaga wydoskonalić naszą miłość.
Wytrwaj! Bóg z Tobą!
Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie
Iz 49, 15
_________________ Piotr Milewski
|
Cz paź 16, 2008 23:55 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Cytuj: spełniło się jedno z moich największych marzeń, o którym nawet nie śmiałam myśleć i nagle, bez żadnego wyraźnego powodu zaczęłam odczuwać coś w rodzaju utraty wiary. Na poczatek warto przemyśleć, czy właśnie te dwa wydarzenia jakoś się ze sobą nie łączą. Cytuj: ale z emocjami jest dużo gorzej, w ogóle nic nie czuję, tak jakbym znalazła się nagle w próżni. Nie należy skupiać się na emocjach. Obecnie żyjemy w czasach wielkiej apoteozy DOZNAŃ - jak ja czegoś nie " przeżywam ", to widać tego nie ma. Tymczasem emocje są ważne, ale nie najważniejsze. Cytuj: Do tego zaczęły mi się pojawiać myśli kwestionujące wiarę i nieraz jak widzę coś związanego z religią katolicką, czuję jak mnie od tego odrzuca.
W pojawianiu się " myśli kwestionujących " nie ma niczego nienaturalnego. Nienaturalne byłoby, gdyby się nie pojawiały. Co do " odrzucenia " od " czegoś " w katolicyźmie - kolejna naturalna rzecz. To, że kocham Kościół nie znaczy, że wszystko mi się w nim musi podobać. Dosłownie dziś rano przeczytałem w Tygodniku Powszechnym artykuł o kobietach, które poroniły - jedna z nich na spowiedzi zwierzyła się z tego księdzu, który w odpowiedzi ofuknął ją: " najgorsze, że go nie ochrzciłaś ". Poczułem nawet nie odrzucenie - poczułem, że ktoś powinien pójść do tego gościa, i w imię Chrystusa, dla jego dobra i dla dobra Kościoła grzmotnąć go porządnie w łeb, żeby sobie uświadomił pewne sprawy.
|
Pt paź 17, 2008 10:00 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Johnny99 napisał(a): Jesli była przyczyna naturalna, to " sam " się nie stworzył. Nic się nie może " samo " stworzyć. A Bóg jednak mógł? No i dlaczego na cały wszechświat przenosisz przyziemne mechanizmy jakie znasz ze społeczeństwa? Johnny99 napisał(a): Cytuj: Jakie "całe doświadczenie" życiowe mówi, że tą przyczyną jest akurat Bóg? A ja takiego czegoś nie napisałem. Więc cytuję: Johnny99 napisał(a): Wiadomo już zresztą doskonale, że Wszechświat wieczny nie jest. Oczywiście, można wierzyć, że " sam się stworzył ". Nie rozumiem jednak, dlaczego miałoby to byc bardziej prawdopodobne od tego, że miał przyczynę. Całe doświadczenie życiowe wskazuje raczej na tą drugą możliwość.
|
Pn paź 20, 2008 12:20 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Bóg nie jest bytem stworzonym. Cytuj: No i dlaczego na cały wszechświat przenosisz przyziemne mechanizmy jakie znasz ze społeczeństwa? Jeżeli mechanizm, który można nazwać " przyczynowo-skutkowym " nazywasz " przyziemnym mechanizmem znanym ze społeczeństwa ", no to trudno. Ja zresztą też lubię go negować - kiedy tylko piszę z ateistycznego punktu widzenia.
Raczysz może zauważyć, co ja określiłem jako " drugą możliwość ", a co Ty za nią uznałeś, oraz różnicę między nimi.
|
Pn paź 20, 2008 13:03 |
|
 |
cynamon
Dołączył(a): Cz paź 16, 2008 19:28 Posty: 4
|
Mam dowody, które mnie przekonują - np działanie Ducha Świętego podczas modlitwy i kilka momentów niezwykłej Jego bliskości. Może mi po prostu łatwo w to wierzyć, bo jest to dla mnie od dziecka oczywiste, a jeśli ktoś nie ma tej pewności to nie wątpię, że mi na słowo nie uwierzy;)
|
Śr paź 29, 2008 21:13 |
|
 |
Atei_
Dołączył(a): Pt sie 08, 2008 19:55 Posty: 316
|
cynamon napisał(a): Mam dowody, które mnie przekonują - np działanie Ducha Świętego podczas modlitwy i kilka momentów niezwykłej Jego bliskości. Może mi po prostu łatwo w to wierzyć, bo jest to dla mnie od dziecka oczywiste, a jeśli ktoś nie ma tej pewności to nie wątpię, że mi na słowo nie uwierzy;)
Psychika...
Wierni innych religii też doświadczają takich "dowodów" ze strony bytów które teoretycznie nie powinny istnieć.
Wszystko zależy od tego co chcesz odczuć.
Ja gdy odpowiednio się przygotuje potrafię doświadczyć niezwykłego uczucia jedności ze wszechświatem. Te uczucie mógłbym określić jako mistyczne, ale wiem że to tylko i aż moja psychika.
_________________ Nie ma dowodu na istnienie Boga, nie ma też dowodu na jego nieistnienie. Wszystko sprowadza się do kwestii wiary, lub braku wiary.
|
Śr paź 29, 2008 21:48 |
|
 |
Gussowna
Dołączył(a): Wt paź 14, 2008 15:46 Posty: 26
|
WIARA JEST ŁASKĄ.
Z tego punktu widzenia poszukiwanie wiary na zasadzie:"poczytam Biblię, Koran, Talmud i Konfucjusza, to może znajdę coś dla siebie" jest płytkie, nastawione wyłącznie na przeżycie emocjonalno-intelektualne i z góry skazane na szybkie wygaśnięcie nowym "hobby".
Oczywiście nie można wykluczyć, iż przez rozum dojdziemy do Boga. Tyle, że tym rozumem również kieruje Bóg, który może na nas zesłać specjalną łaskę, która pozwoli nam w systematycznej budowie świata itp. odkryć Nadrzędną Istotę, która tym wszystkim steruje.(Patrz: pięć dróg świętego Tomasza z Akwinu).
Wracając do pierwszej myśli: wiara jest łaską, ale łaskę zsyła Bóg, więc w sumie to On wybiera, kto będzie w Niego wierzył. Można by modlić się o wiarę, tak jak o każdą inną łaskę, ale aby się modlić, trzeba mieć wiarę, więc popadamy w błędne koło.
Święty Augustyn popełnił na ten temat solidne dzieło, ale nie pamiętam, jak tego wybrnął.
P.S. Inni wierzący mogą nam wymodlić łaskę wiary. Jest to jakaś metoda, w której nie ma absurdu, jest za to miłość do bliźniego, a na tę Bóg patrzy bardzo przychylnie. Więc szansa skuteczności duża.
_________________ "Jesteśmy inni, każde z nas ma swoje tajemnice ciemne..."
|
Śr paź 29, 2008 22:18 |
|
 |
Mikolaj9
Dołączył(a): N wrz 14, 2008 7:41 Posty: 378
|
Cytuj: Można by modlić się o wiarę, tak jak o każdą inną łaskę, ale aby się modlić, trzeba mieć wiarę, więc popadamy w błędne koło. A jak nie wierzysz idziesz do piekła. I klapa, bo boska sprawiedliwość potyka się o pre-determinizm. Cytuj: Z tego punktu widzenia poszukiwanie wiary na zasadzie:"poczytam Biblię, Koran, Talmud i Konfucjusza, to może znajdę coś dla siebie" jest płytkie, nastawione wyłącznie na przeżycie emocjonalno-intelektualne i z góry skazane na szybkie wygaśnięcie nowym "hobby". "Może znajdę coś dla siebie" jest płytkie, ale "może znajdę prawdę" już nie. Cytuj: Oczywiście nie można wykluczyć, iż przez rozum dojdziemy do Boga.
Łysiczki też dają radę.
|
Śr paź 29, 2008 22:22 |
|
 |
WaszJudasz
zbanowany na stałe
Dołączył(a): Pt sie 24, 2007 7:05 Posty: 1600
|
Atei_ napisał(a): Te uczucie mógłbym określić jako mistyczne, ale wiem że to tylko i aż moja psychika.
A skąd wiesz ? Ja tam przypuszczam,że po prostu w to wierzysz.
_________________ O ile Roland się orientował, religia krzyża jako kolejna nauczała, że miłość i morderstwo są ze sobą nierozerwalnie związane, a koniec końców Bóg i tak zawsze pije krew.
|
Śr paź 29, 2008 22:24 |
|
 |
Atei_
Dołączył(a): Pt sie 08, 2008 19:55 Posty: 316
|
WaszJudasz napisał(a): Atei_ napisał(a): Te uczucie mógłbym określić jako mistyczne, ale wiem że to tylko i aż moja psychika. A skąd wiesz ? Ja tam przypuszczam,że po prostu w to wierzysz.
Potrafię kontrolować własną psychikę i mogę określić co jest moją myślą, a co nie jest.
_________________ Nie ma dowodu na istnienie Boga, nie ma też dowodu na jego nieistnienie. Wszystko sprowadza się do kwestii wiary, lub braku wiary.
|
Śr paź 29, 2008 22:54 |
|
 |
WaszJudasz
zbanowany na stałe
Dołączył(a): Pt sie 24, 2007 7:05 Posty: 1600
|
To ekstytujące. Kiedyi w jaki sposób posiadłeś taką umiejętność, czy też może posiadałeś ją zawsze?
I czy swoją psychikę kontrolujesz non stop czy też tylko w określonych godzinach, tj. np. czy kontrolujesz swoją psychikę kiedy śpisz i odróżniasz wtedy co jest a co nie jest Twoją myślą?
_________________ O ile Roland się orientował, religia krzyża jako kolejna nauczała, że miłość i morderstwo są ze sobą nierozerwalnie związane, a koniec końców Bóg i tak zawsze pije krew.
|
Śr paź 29, 2008 23:10 |
|
 |
Mikolaj9
Dołączył(a): N wrz 14, 2008 7:41 Posty: 378
|
I co kontroluje to, co potrafi kontrolować?
|
Śr paź 29, 2008 23:18 |
|
 |
Atei_
Dołączył(a): Pt sie 08, 2008 19:55 Posty: 316
|
WaszJudasz napisał(a): To ekstytujące. Kiedyi w jaki sposób posiadłeś taką umiejętność, czy też może posiadałeś ją zawsze?
I czy swoją psychikę kontrolujesz non stop czy też tylko w określonych godzinach, tj. np. czy kontrolujesz swoją psychikę kiedy śpisz i odróżniasz wtedy co jest a co nie jest Twoją myślą?
Jaki jest cel tych pytań?
Czy samokontrola własnej psychiki jest czymś niezrozumiałym?
_________________ Nie ma dowodu na istnienie Boga, nie ma też dowodu na jego nieistnienie. Wszystko sprowadza się do kwestii wiary, lub braku wiary.
|
Śr paź 29, 2008 23:30 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|