Po co bóg stworzył ludzi?
Autor |
Wiadomość |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Nowa teoria? A skąd pomysł że dusza jest nierozwinięta? Zresztą to był tylko przykład i nie mam zamiaru odchodzić od głównego wątku aby go udowadniać, bo nie taka jest rola przykładu.
Bez obrazy, ale jeśli jesteś zdrowym na ciele i umyśle obywatelem tego kraju to nie pytaj mnie jaki jest sens Twojego życia. Napisałem tak bo tylko ludzie z problemami, przejściami, kalectwem itd. podważają dar własnego życia, niezależnie czy wierzą czy nie. Każdy inny zdrowy człowiek w mojej opinii poprostu żyje i cieszy się z tego, nawet jeśli nie zrozumie nigdy natury wszystkiego, oraz nie uwierzy w jakikolwik wyższy byt.
Natomiast dla Boga... miłośc to coś bezwarunkowego, On Cie kocha i chce abyś Ty Go kochał. Nawet jeśli nigdy nie uznasz Jezusa za swgo Boga i mówiąc zwyczajnie również i przyjaciela, to nadal będzie On szczęśliwy za kazym razem gdy Ty będziesz szczęsliwy. Ja jednak nie śmiem pytac co moje istnienie daje Bogu bo to kuriozalne pytanie, to nie ja daje Bogu coś, tylko On daje mi wszystko.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
So gru 27, 2008 23:33 |
|
|
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
WIST napisał(a): No ja nie wiem czemu takie jest życie. Mi też nie jest łatwo i te święta nie są dla mnie takie wesołe, ale nawet w cierpieniu odkrywam sens, mam swoje refleksje i uważam to za jaknajbardziej realną korzyść. Znaczy to nie że cierpienie jest nam potrzebne, ale że nawet z trudnych sytuacji można wyciągnąc jakieś pozytywne korzyści. Dzięki Bogu...
Tylko czy te pozytywne korzyści będą nam przydatne po śmierci? Umiejętności związane z życiem w materialnym świecie w którym istnieje zło w różnych formach raczej nie będą potrzebne w świecie niematerialnym w którym zła niema wygląda więc na to, że tylko tracimy tutaj czas...
|
So gru 27, 2008 23:39 |
|
 |
cir77
Dołączył(a): Wt gru 02, 2008 16:17 Posty: 39
|
Co do duszy to uważam że jak narodzi się człowiek to jeszcze nie umie się zachować (mówić itp.) to jak ma podjąć taką decyzje skoro jest nienauczony?
|
So gru 27, 2008 23:42 |
|
|
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Nie do końca wiem do czego zmierzasz, bo dla przykładu umiejętnośc obsługi koparki też się nam nie przyda, ale przecież nikt nie mówi ze to są rzeczy ktore się mają przydać po smierci, domyślnie przecież chodzi o zycie tu na Ziemi. A to ma znaczny wpływ na to co będzie po śmierci.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
So gru 27, 2008 23:43 |
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
WIST napisał(a): No naprawde myślisz że dla Boga Wszechomogącego to jest problem że tu na ziemi nie dokonały wyoboru? Rozwiązanie od ręki, dusza takiej istoty jest pytana po smierci o wybór, który jest jak dla mnie oczywisty. Nie widze naprawde problemu.
Jeśli naprawdę to takie proste i życie nie jest do niczego potrzebne to poco żyjemy?
|
So gru 27, 2008 23:44 |
|
|
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Nigdzie nie napisałem że życie na Ziemi (lub w kosmosie) jest niepotrzebne. Wskazuje tylko że jeśli już ktoś rodzi się niepełnosprawny uysłowo, ulega wypadkowi i wpada w śpiączkę, czy rodzi się martwy nie sprawia że taka istota zanika gdzieś w otchłani niepamięci.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
So gru 27, 2008 23:46 |
|
 |
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
Wiesz cierpienie też często jest po to,abyśmy przestali patrzeć się na swoje bogactwa ile to już mamy pieniędzy,a, zwrócili się naprzykład ku Bogu.Bóg cały czas chce byśmy go potrzebowali ..
Wist możesz rozwinac o co chodzi w Twoim poscie?
Co do wypowiedzi Wista to raczej Bóg chciałby abyś go uznał za swojego Boga, bo nawet pierwsze przykazanie mowi o tym Nie bedziesz mial Bogow cudzych przedemna.. wtedy nie ma wiezi miedzy Toba a Bogiem.. a swoim zyciem mozesz dawac Bogu wiele.. mozesz np.pomagac innym i bedzie to na Chwale Boza bo bedziesz np spelnial Jego wole o milosci do blizniego 
|
So gru 27, 2008 23:47 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Julko bardzo chętnie, ale wskaż mi w czym problem?
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
So gru 27, 2008 23:54 |
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
WIST napisał(a): Nie do końca wiem do czego zmierzasz, bo dla przykładu umiejętnośc obsługi koparki też się nam nie przyda, ale przecież nikt nie mówi ze to są rzeczy ktore się mają przydać po smierci, domyślnie przecież chodzi o zycie tu na Ziemi. A to ma znaczny wpływ na to co będzie po śmierci.
No ale właśnie dlaczego ma taki wpływ skoro "życie" po śmierci to zupełnie co innego. W czasie życia uczymy się milionów rzeczy związanych z materialnym światem które nie będą miały żadnego zastosowania po śmierci będą nam za to utrudniać osiągnięcie szczęścia i nie chodzi tylko o tak oczywiste rzeczy jak obsługiwanie koparki czy kulturystyka ale też większość "umiejętności społecznych" których uczymy się czasem nieświadomie a które mają determinujący wpływ na nasze życie. Przecież właściwie wszystkie łączą się jakoś z niedoskonałością naszego świata uczymy się manipulować innymi, nakłaniać do swojej woli/racji itp. kłamać(co czasem jest konieczne) rozpoznawać nastroje, wspierać wszystkie te rzeczy dobre i złe są zasadniczo zbędne w idealnym świecie jakim ma być niebo.
|
So gru 27, 2008 23:56 |
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
WIST napisał(a): Nigdzie nie napisałem że życie na Ziemi (lub w kosmosie) jest niepotrzebne. Wskazuje tylko że jeśli już ktoś rodzi się niepełnosprawny uysłowo, ulega wypadkowi i wpada w śpiączkę, czy rodzi się martwy nie sprawia że taka istota zanika gdzieś w otchłani niepamięci.
To ja o tym pisałem bo taki wniosek wypływa min. właśnie z tego, że takie istoty nie znikają.
|
So gru 27, 2008 23:59 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Dobre pytanie No, już chyba rozumiem co masz na myśli. Ja widze to w ten sposób że, jak wiemy po śmierci nie stajemy się kims innym, nadal jesteśmy tymi samymi istotaki, ale w już innej rzeczywistości, co ciekawe mamy otrzymać jakieś bliżej chyba nie określone nowe ciała. I myśle że w świetle tej wiedzy to jacy jesteśmy tutaj decyduje nawet nie o tym jacy będziemy, tylko czy wedle wiary i uczynków dostaniemy się do nieba. Wszystko zatem co tutaj nam pomaga być lepszymi będzie owocowało w niebie, nawet ta obsługa koparki, skoro wykonujemy nią pracę dla dobra innych ludzi (lekko z przymrużeniem oka potraktuj tą koparkę).
Co do duszy jak wiemy (my wierzący rzecz jasna, no ale pytasz o rzeczy duchowe zatem musisz przyjąc i duchowe reguły gry) jest nieśmiertelna. Zatem życie dłuższe lub krótsze nie ma na nią w tym sensie wpływu.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
N gru 28, 2008 0:05 |
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Cytuj: Ja widze to w ten sposób że, jak wiemy po śmierci nie stajemy się kims innym, nadal jesteśmy tymi samymi istotaki, ale w już innej rzeczywistości, co ciekawe mamy otrzymać jakieś bliżej chyba nie określone nowe ciała. Więc wciąż mamy skłonności do grzechu wynikające z instynktów i uwarunkowania ale nie mamy możliwości ich zrealizowania? Ale z drugiej strony chorzy psychicznie nie mogą być raczej tacy sami a nienarodzone dzieci nie zdążyły być "jakieś" więc myśle, że sensowniej byłoby je zrobić aniołami no chyba, że niebo to jednak tylko taki stan ducha i zasadniczo nic tam się już nie robi tylko rozkoszuje bożą miłością. Cytuj: I myśle że w świetle tej wiedzy to jacy jesteśmy tutaj decyduje nawet nie o tym jacy będziemy, tylko czy wedle wiary i uczynków dostaniemy się do nieba. A z drugiej strony do nieba można się dostać bez "wiary i uczynków" jak w wypadku dzieci czy wyznawców innych religii. Cytuj: Co do duszy jak wiemy (my wierzący rzecz jasna, no ale pytasz o rzeczy duchowe zatem musisz przyjąc i duchowe reguły gry) jest nieśmiertelna. Zatem życie dłuższe lub krótsze nie ma na nią w tym sensie wpływu.
Jakim sensie? Bo jeśli nasze życie niema na nią żadnego wpływu to co nas obchodzi jej los...
|
N gru 28, 2008 0:22 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
No napisał(a): Więc wciąż mamy skłonności do grzechu wynikające z instynktów i uwarunkowania ale nie mamy możliwości ich zrealizowania? Ale z drugiej strony chorzy psychicznie nie mogą być raczej tacy sami a nienarodzone dzieci nie zdążyły być "jakieś" więc myśle, że sensowniej byłoby je zrobić aniołami no chyba, że niebo to jednak tylko taki stan ducha i zasadniczo nic tam się już nie robi tylko rozkoszuje bożą miłością. Zastrzegam że nie jestem ekspertem od nieba, lecz uściśle to co miałem na myśli bo tego tutaj zabrakło. Będziemy tymi samymi ludzmi w tym sensie że Bóg nam nie odbierze wspomnień, mysle że podobnie będzie z naszą osobowością, naszą swiadomości kim byliśmy i gdzie teraz jesteśmy, ale naturalnie będąc w niebie nie będziemy ani skłonni do grzechu, ani cierpieć chorób, czy smutku. Ale czy ktokowiek wie wszystko o tym jak to jest być blisko Boga na wieki? Niektórzy szukają tego, ale dla wielu innych nie potrzeba rozumieć jak to się stanie, wazne że poprostu wszyscy będą szczęsliwi. I ten chory psychicznie i to dziecko nienarodzone... Może rzecz w wewnętrznej istocie tego kim jesteśmy, coś jak w przypadku Komunii Świętej. Niby dalej opłatek, ale podmianie ulega niejako jego istota, to co decyduje że jest właśnie tym opłatkiem, a co jest niezależne od wielkości, dokładnego składu, czyli opłatek opłatkowi nierówny, ale coś decyduje o tym że wszystkie opłatki są opłatkami. Zawiłe? tak, ale to pewna moja tylko propozycja. W gruncie rzeczy tak to sobie wyobrażamy, pewna rzeczywistość gdzie nieustannie doświadczamy Boga, jesteśmy blisko, jesteśmy kochani, czujemy się super świetnie i dobrze. Gdy sie to przemyśli, porówna z relacją miłości mężczyzny i kobiety, gdy się przypomi jak zostaliśmy ostatnio pochwaleni, wyróznieni, jak czueliśmy się zrozumiani, jak czuliśmy że nie jesteśmy sami, to jest to idealna perspektywa. Po co mi w niebie komp i najlepsze hamburgery, jak mogę być szczęsliwy? No napisał(a): A z drugiej strony do nieba można się dostać bez "wiary i uczynków" jak w wypadku dzieci czy wyznawców innych religii. Czy to jakiś problem? Najgorsze jest mechaniczne traktowanie Boga i wiary. Wszyscy idą przez wiare i uczynki, a tu nagle psikus, co z dzieckiem nienarodzony? Gdzie jego wiara i uczynki? Odpowiedz jest prosta, dla Boga nie ma nic niemoźliwego. Więcej odemnie nie oczekuj. To sa słowa które Jezus powiedział, nikt z nas własnymi siłami i najlepszymi uczynkami nie jest w stanie wejśc do nieba. Wszystko zaczyna się od Bożej łaski. Zapraszam do lektury [Mt 19,23-26] Natomiast co do wyznawców innych religii nie jest tak jak napisałeś, czyli bez "wiary i uczynków". Dziwne że padają z Twojej klawiatury takie stwierdzenia... No napisał(a): Jakim sensie? Bo jeśli nasze życie niema na nią żadnego wpływu to co nas obchodzi jej los...
Źle mnie zrozumiałeś, pisałem że dusza jest nieśmiertelna, zatem logiczne że nie umiera bo dziecko urodziło się martwe. W tym sensie nie ma znaczenia ile pozyjemy, dusza pozostanie duszą żywą wiecznie.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
N gru 28, 2008 1:46 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Dlaczgo Jezus Chrystus nie rozwiązał tych problemów?
|
N gru 28, 2008 2:16 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Których?
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
N gru 28, 2008 2:35 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|