Interpretowany.

@szumi

Prośba. Czy mógłbyś potwierdzić, że stanowisko teologii jest takie, że jeśli ktoś został ochrzczony jako niemowlak (czyli należy do wspólnoty) to zostawszy potem ateistą (z przekonania) z klucza "idzie" do piekła?

@No

Nie rozumiem dlaczego Bóg miałby przywiązywać wagę do jakichś formalności...

Bo tak mówi Biblia i/lub Tradycja itp. A skoro to wszystko jest natchnione, to jest prawdą i obowiązującym dla katolików prawem?

Nie wiem. Zgaduję. Może błędnie. Może szumi zechce wyjaśnić.

Kościół nigdy nie śmie określać tego, kto jest potępiony i na pewno nigdy nie powie, kto z pewnością będzie potępiony. Każdego poleca Bożemu miłosierdziu, które zrobi wszystko, by znaleźć "coś" do czego można się przyczepić i uznać, za chęć szukania Boga i życia zgodnie z Jego wolą... Być może są osoby u których tego nie znajdzie,ale kto to taki nie wiadomo. Tylko Bóg zna zamysły ludzkiego serca, nawet lepiej niż sam człowiek, który czasem nie uświadamia sobie nawet, co czyni, bo czyni to niejako "po omacku"- jak mówi św. Paweł.
Polecam lekturę Katechizmu Kościoła Katolickiego w tej materii.
Można tam znaleźć jasne odpowiedzi.

Co do chrztu: jest on do zbawienia koniecznie potrzebny. To nie ulega zmianie. Natomiast czy musi to być faktyczny chrzest z wody, czy może być to chrzest pragnienia, nawet domniemanego - obecnie skłania się ku tej drugiej możliwości. Tzn. jeśli ktoś nie miał możliwości przyjąć chrztu wówczas jego pragnienie wystarcza. Nawet domniemane pragnienie - jeśli ktoś nie wie, że coś takiego jak chrzest istnieje, nie zna chrześcijaństwa, ale szczerym sercem szuka Boga, to zakłada się, że jest też gotów przyjąć wszelkie środki zbawienia jakie ten Bóg stawia człowiekowi na drodze życia - w tym chrzest.

Z pewnością sąd jaki będzie, każdy dowie się, gdy na nim stanie. Tu możemy podywagować. Z pewnością będzie to sąd sprawiedliwy.

Jak ktoś może szukać Boga skoro nie wie o jego istnieniu?

Kto nie wie o możliwości jego istnienia?

Wiem też o możliwości istnienia Wielkiej Stopy, UFO, Potwora z Loch Ness, ludzi-ciem, a nawet Latającego Potwora Spaghetti...

Czy to oznacza że powinienem zacząć ich szukać?

Więc czemu w to nie wierzysz?
Powiem Ci, bo jest to mało wiarygodne.

Ale jak chcesz możesz zacząć ich szukać, widocznie szukanie rzeczy niewiarygodnych jest domeną ateisty.

Ależ UFO i Wielka Stopa są o wiele bardziej wiarygodne, niż Bóg.
Nie przypisuje im się cech oznaczających ich nieistnienie. Są całkowicie materialne i widzialne.

Zresztą twój temat o wiarygodności całkowicie słusznie poszedł won, bo to tylko twoje kolejne hasło. Mówienie o samopowstaniu z niczego ci się znudziło, to teraz zacząłeś o wiarygodności - kolejne prowokacyjne hasło Seweryna.

A tak w ogóle, to chyba trudno o cokolwiek mniej wiarygodnego, niż coś co jest niewidzialne, niesłyszalne, bezcielesne, niematerialne, niepoznawalne i tak dalej. Bóg obdarzony takimi cechami to najmniej wiarygodna rzecz, jaką kiedykolwiek wymyślono.

Czemu ja się znowu daje wciągnąć w te twoje prowokacje?

Ten post jak i parę poprzednich pewnie i tak zaraz pójdzie won jako offtop...

1)W skali ludzkości jest mało wiarygodne wiec niewielu daje temu wiarę.

2)Co jest prowokacyjnego we wiarygodności To śmieszne że ateista nazywa to prowokacją . A jak się powołam na naukę to będzie to prowokacja.

3)Co do tego to , umknęło Ci jedno pytanie więc ponawiam:

Czy chciałbyś zobaczyć, usłyszeć i poznać Boga?

Hmm, czy ja wiem?
Kiedy coś widzę... to bardzo pozytywnie wpływa na wiarygodność, wiesz?

Wiem ale ja nie pytam o wiarygodność , tylko o to:

Czy chciałbyś zobaczyć, usłyszeć i poznać Boga?

A ty byś nie chciał? Sądzisz, że taki kontakt mógłby być, hmm, szkodliwy dla zdrowia?

Mógłby kożystnie wpłynąć na wiarygodność.



Więc tym bardziej pytam :
Czy chciałbyś zobaczyć, usłyszeć i poznać Boga?

Witku nie należysz do ateistów, lecz do osób które chciałyby nie wierzyć

Dobranoc

Widzę że już odpowiedziałeś za mnie. To po co w ogóle pytasz?




"Kożystnie" powiadasz... no dobra.




Dobrze więc. Chciałbym zobaczyć Boga.

Załatwisz mi spotkanie?

W tym rzecz. Pytanie jest dość abstrakcyjne.

A Bóg jeśli może ujawnić swoje istnienie i się pokazać - to niech się pokaże. Byłbym za. Ale nie tylko mnie, niech się pokaże wszystkim. Niech pokaże swoje istnienie wszystkim... conajmniej wszystkim ateistom i wątpiącym. W końcu chodzi o wyprowadzenie nas z błędu.
Tylko błagam - niech to nie będzie huragan, który jakiś biskup nazwie znakiem od Boga, czy inne coś, co da się wyjaśnić byle jakim zjawiskiem atmosferycznym czy czymś tam.

Na czym polega śmieszność tego wszystkiego?
Się chyba znów odwołam do George'a Carlina

Jeśli jest Bóg, niech zabije tą publiczność. Widzicie? Nic. Dobra, podnosze stawkę - jeśli jest Bóg, niech zabije mnie.

I nic...
jakoś przypuszczam że w moim przypadku też nic nie da domaganie się spotkania z Bogiem cokolwiek dało.

Na pytanie wierzących, czy chciałbym, żeby istniał Bóg, odpowiadam tak:
Bardzo chciałbym mieć zamek w Szkocji.
Ale co z tego, skoro nie mam.