Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn cze 10, 2024 8:26



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 185 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 13  Następna strona
 Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi jak przyjdzie? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
Biblia między mitem a historią

Anna Świderkówna

Obowiązujący kiedyś w Kościele katolickim podział znajdował w Biblii tylko trzy gatunki literackie. Były to księgi historyczne, dydaktyczne i prorockie. Podział ten nie był najszczęśliwszy, bo to on na przykład spowodował zaliczenie do ksiąg dydaktycznych Psałterza, będącego przecież śpiewnikiem - zbiorem pieśni i hymnów; niektóre z nich mają wprawdzie charakter mądrościowy, ale w żadnym wypadku nie można traktować tego zbioru jako lektury dydaktycznej. Podobnie między księgi prorockie trafiła Księga Jonasza, która tu jednak nie należy, a nie jest również opowiadaniem historycznym. Wreszcie za historyczne uznano księgi: Estery, Judyty i Tobiasza, mające z historią mniej więcej tyle wspólnego, ile nasze powieści historyczne, zwłaszcza te pisane na przełomie XIX i XX wieku. A nawet dwie Księgi Kronik nie są kronikami w ścisłym tego słowa znaczeniu.

Należy przede wszystkim wyraźnie rozróżnić historię rozumianą jako ciąg wydarzeń historycznych, czyli coś, co działo się naprawdę, i historię - jako opowiadanie o tych wydarzeniach. To są dwie zupełnie różne rzeczy. My tymczasem ciągle jeszcze myślimy, że może i powinna istnieć historia obiektywna. Takiej historii (oczywiście myślę o historii pisanej) nie ma. Abp Stanisław Gądecki, pisząc o księgach historycznych Starego Testamentu, stwierdza, że historia obiektywna jest legendą stworzoną przez XIX-wieczny racjonalizm. Historię zawsze pisze człowiek, a gdyby nawet pisał ją komputer, to i tak zostanie on zaprogramowany ludzką ręką.

Podam jeden przykład: przed I wojną światową (i jeszcze jakiś czas po niej) historycy angielscy postrzegali Aleksandra Macedońskiego jako wielkiego męża, który niósł światło kultury ciemnym, barbarzyńskim ludom. Widzieli w nim pozytywny prawzór angielskiej kolonizacji. Natomiast po II wojnie światowej niektórym badaczom tenże Aleksander jawił się jako starożytny Hitler. Wiele zależy zatem od punktu widzenia. Historyk powinien, oczywiście, o tym pamiętać i w miarę możliwości wystrzegać się subiektywizmu, lecz w pełni nigdy mu się to nie uda. Pisze on bowiem zawsze w oparciu o teksty, które powstały wcześniej, korzysta więc ze źródeł, które też nie są obiektywne. Teoretycznie wiemy, że obiektywizm historyczny to złudzenie, ale wiele osób nadal jeszcze myli prawdziwość tekstu historycznego z dokładnością w przedstawieniu wszelkich szczegółów. A przecież historia może być w znacznej mierze obiektywna nawet wtedy, gdy pewne szczegóły lekceważy. Dzieje się tak choćby dlatego, że każdy z naocznych świadków widzi trochę inaczej. Kiedy żyła moja matka, mimo że byłyśmy sobie bardzo bliskie, wiele wydarzeń z naszego wspólnego życia przyjmowało w naszych wspomnieniach kształt odmienny - każda z nas patrzyła na nie od trochę innej strony.

Historia w gruncie rzeczy powinna zawsze łączyć opowiadanie o przeszłości z próbą zrozumienia każdorazowego teraz, jak również z otwarciem się na przyszłość. Nasze miejsce w historii zależy od przeszłości, z której wyrośliśmy, i niejako przygotowuje nas do przyszłości, ku której idziemy. Taka jest też typowa koncepcja historii w Biblii - tam, gdzie mamy rzeczywiście do czynienia z tekstami historycznymi.

Żeby przekonać się, że Biblia nie jest jedynie "świętą historią" (a zatem: w całości, w ścisłym sensie, tekstem historycznym), warto przeanalizować Księgę Wyjścia - nasze jedyne źródło wiedzy o wyjściu z Egiptu. Dawniej uważano, że zapisem historycznym, który o tym wydarzeniu opowiada, są rozdziały od 12 do 15 włącznie. Tymczasem w ich obrębie występują aż trzy gatunki literackie. Rozdziały 12 i 13 (do wiersza 16) to teksty liturgiczne opisujące, jak należy obchodzić Paschę. Dalszy ciąg rozdziału 13 i cały rozdział 14 to proza epicka, która, nieco wyolbrzymiając, opowiada to, co się wydarzyło. "Wyolbrzymiać" nie oznacza jednak "fałszować". Izraelitom rzeczywiście groziła zagłada, a Bóg uratował ich w ostatniej chwili. Rozdział 15 natomiast jest hymnem przypisywanym Mojżeszowi, choć na pewno nie cały od niego pochodzi. Wielu z tych wierszy Mojżesz nie mógł ułożyć. Za jego czasów nie było jeszcze filistyńskiej ziemi (w. 14), ani świątyni Jahwe "na górze Bożego dziedzictwa" (w. 17). Sam hymn jest mimo wszystko bardzo stary, na co wskazuje choćby nazwanie Boga "wojownikiem", określenie, które już w Septuagincie (przekład na język grecki z III w. przed Chr.) zostało zamienione na "niszczący wojny".

Jeżeli ktoś chciałby zobaczyć, jak wygląda biblijny tekst historyczny, odesłałabym go do Drugiej Księgi Samuela. Można zacząć tę lekturę od rozdziału 5, ale lepiej przeczytać rozdziały: 9-20. Jest to opowieść o tzw. sukcesji po Dawidzie - krwawym sporze o następstwo tronu. Potem pojawiają się "uzupełnienia" (cztery rozdziały: 21-24), w których znów mowa jest o samym Dawidzie. Całość wieńczą dwa rozdziały (1-2) Pierwszej Księgi Królewskiej. Dowiadujemy się z nich, jak Salomon, najmłodszy syn Dawida, został ostatecznie jego następcą. Jest to opowiadanie historyczne, noszące jeszcze ślady epoki, w jakiej powstawało. Jego pierwotnym autorem był zapewne ktoś, kto albo sam przeżywał opisywane wydarzenia, albo przynajmniej rozmawiał z ludźmi, będącymi ich uczestnikami. To, co znajdujemy w Biblii, jest późniejszą redakcją tej opowieści. Księgi Jozuego, Sędziów, dwie Księgi Samuela i dwie Królewskie powstały bowiem nie wcześniej niż w VI wieku, w czasie wygnania, jednak ich autorzy i redaktorzy korzystali niewątpliwie ze źródeł wcześniejszych.
Także w pierwszych jedenastu rozdziałach Księgi Rodzaju nie należy szukać tekstów historycznych. Brak ich wśród różnych występujących tutaj gatunków literackich. Owszem, tak w Biblii, jak i na przykład w literaturze greckiej, można mówić o najwcześniejszych początkach historiografii tam, gdzie pojawiają się genealogie, co nie znaczy jednak wcale, że te, które w tych rozdziałach znajdujemy, odpowiadają dokładnie rzeczywistości. Niemniej wskazują one na przygotowanie Izraela do spotkania z Bogiem.

Czym jest zatem te jedenaście rozdziałów Księgi Rodzaju? To po prostu pewnego rodzaju wstęp do historii Izraela, a tym samym i do historii ludzkości. Dzisiaj napisalibyśmy taki wstęp językiem teologiczno-filozoficznym, ale wtedy takiego języka jeszcze nie było. Wobec tego "pisało się obrazami".

Celowo zajmuję się tu początkiem Księgi Rodzaju, ponieważ mamy mówić o micie. Zwróćmy uwagę na rzecz bardzo ciekawą: w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju historia staje się teofanią - objawieniem się Boga, który daje się poznać ludziom przez to, co czyni, i przez to, co stwarza. To jest myśl całkiem nowa, ale wyrażona starym językiem (zwłaszcza w drugim i trzecim rozdziale). Dawne gatunki literackie, znane światu pogańskiemu, są tutaj przejęte i potraktowane w zadziwiający sposób. W tych tekstach znajdujemy fragmenty zarówno legend, jak i czegoś, co można nazwać mitami. Czym różni się jedno od drugiego i czym w ogóle są te gatunki? Legenda to upamiętnienie jakichś wydarzeń i faktów historycznych. Zostają one na ogół upiększone, wyolbrzymione, korzeniami jednak tkwią w historii. Natomiast mit to coś zupełnie innego.

Mówiąc o micie, mamy jeszcze większe obciążenia niż wówczas, gdy mówimy o historii. Mit pozostaje dla nas tym, czym uczynił go skrajny racjonalizm XIX wieku, to jest tym wszystkim, co nie mieści się w ramach rzeczywistości, co przeciwne jest faktom historycznym. Władysław Kopaliński w Słowniku wyrazów obcych zaskakująco utożsamia mit z baśnią lub legendą i określa go jako "podanie bajeczne o powstaniu świata, bogach albo legendarnych bohaterach". Jeżeli pytanie, czym jest naprawdę mit, postawimy człowiekowi wykształconemu (ale nie historykowi i nie religioznawcy), usłyszymy prawdopodobnie jakąś definicję, która będzie odwoływać się do mitologii greckiej. To naturalne, bo jeżeli nasz rozmówca coś wie o jakiejś mitologii, to właśnie o greckiej. Słowo "mit" wywodzi się zresztą z greki, a tam mythos oznacza słowo, mowę, rozmowę, jak również opowieść (nieraz fantastyczną lub legendarną) i bajkę (krótkie opowiadanie prozaiczne lub wiersz, w którym występują zwierzęta lub rośliny mówiące ludzkim językiem; pointą jest najczęściej zamykający całość morał). W 9 rozdziale Księgi Sędziów spotykamy jedyną, o ile mi wiadomo, występującą w Biblii bajkę. Drzewa rozprawiają tam ze sobą, bo postanowiły wybrać króla i nie wiedzą, które z nich ma nim zostać. Co ciekawe, chociaż opowieść ta znalazła się w Piśmie Świętym, nikt nie próbuje dowodzić, że Pismo naucza, iż kiedyś drzewa mówiły i wybierały króla. Dlaczego? Bo w tym przypadku, nawet nie wiedząc o tym, umiemy rozpoznać gatunek literacki. Kłopot pojawia się dopiero tam, gdzie go rozpoznać nie potrafimy.

Wróćmy do mitu greckiego. Mircea Eliade zwrócił uwagę na bardzo interesujące zjawisko: mit jest żywy, póki łączy się z kultem. W społeczeństwach, które nim żyją, nazywa się go "historią prawdziwą" w odróżnieniu od wszelkich legend i baśni, czyli "historii zmyślonych" - opowiadanych dla zabawy i przyjemności. Opowieści mityczne są czymś bardzo poważnym, także wówczas, kiedy nie udaje się nam rozszyfrować ich ostatecznego sensu. Tymczasem mit, z którym mamy do czynienia już u najstarszych poetów greckich, jest czysto literacki i często nie ma związku z kultem. To odrębna, specyficzna forma literacka będącą czymś odmiennym niż przekazywany ustnie mit pierwotny, który stanowił przedfilozoficzną, symboliczną próbę interpretacji świata i odpowiedzi na podstawowe pytania - np. o relacje między światem/człowiekiem a Bogiem. Znana nam mitologia grecka, choć oparta na tradycyjnych podaniach, ma charakter literacki: była pisana i tworzona ciągle na nowo, wciąż dopasowywana do nowych gustów, zapatrywań i kryteriów artystycznych. Poetom i pisarzom greckim nigdy nie przychodziło do głowy, że ktoś mógłby żądać od nich utrwalenia i przekazywania dalej nienaruszonej tradycji, toteż zmieniali mit i przekształcali go zgodnie z własnym poczuciem piękna i potrzebami epoki.

W świecie Izraela wszelkie tradycje - i te ustne, i te spisywane - również ulegały zmianom, lecz zmiany te były niejako "kontrolowane" przez przekonanie, że jest to słowo Boże i że trzeba zachować także takie teksty, które musiały już być niezrozumiałe nawet dla ostatecznych autorów-redaktorów. Grecy natomiast nie mieli religijnej doktryny, żadnych prawd wiary ani ksiąg świętych. Dlatego mity przekształcali, a nawet tworzyli całkiem nowe. W pewien sposób współzawodniczyli z nimi nawet filozofowie greccy, którzy także pisali piękne mity filozoficzne, ale jest to już zupełnie co innego niż mit pierwotny.

Izrael, podobnie jak inne ludy starożytnego Wschodu, nie miał właściwego języka, którym mógłby przekazać swoje refleksje filozoficzne czy teologiczne, posługiwał się więc czasem obrazowym i symbolicznym językiem mitów, aby wyrazić najgłębsze prawdy i nawet objawienie Boże. Można powiedzieć za Burrowsem, że "mit jest gatunkiem czy formą literacką, która wyraża właściwą człowiekowi potrzebę poznania bóstwa, nie w drodze abstrakcji i metafizyki, lecz w sposób konkretny" (to bardzo ważne zastrzeżenie, bo Hebrajczycy byli niesłychanie konkretni). Warto też zacytować Eliadego: "Mity odkrywają strukturę rzeczywistości niedostępną empiryczno-racjonalnej zdolności poznawania (...), mit objawia, głębiej niż to jest możliwe dla doświadczenia rozumowego, samą strukturę bóstwa, (...) jako autonomiczny akt ducha - sięga rzeczywistości naprawdę transcendentnej, a nie jest tylko symbolem procesów wewnętrznych", do czego chciano go sprowadzić. I jeszcze jedno określenie mitu, definicja ks. prof. Józefa Kudasiewicza: "Mit jako forma literacka to sposób symboliczny, obrazowy i popularny opowiadania o rzeczywistości religijnej".

Warto zaznaczyć, że choć autorzy biblijni korzystają z języka mitycznego, bardzo starannie oczyszczają "cegiełki" przejęte ze świata pogańskiego (oczywiście, czasem coś się im wymknie lub też nie zauważą czegoś, co my dzisiaj możemy dostrzec stosunkowo łatwo). Przyglądając się temu "oczyszczaniu", ograniczę się do kilku zaledwie tekstów.

Księgę Rodzaju otwiera kapitalny werset: "Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię". Tak się złożyło w moim życiu, że choć moja rodzina pozostawała raczej obojętna religijnie, byłam zawsze pobożną katoliczką. I przyznaję, że pierwszy rozdział Księgi Rodzaju raczej mnie denerwował. Złościł mnie on tak długo, póki nie zobaczyłam go na tle mitologii bliskowschodniej, z której przecież wyrasta. Wtedy dopiero oceniłam podobieństwa i różnice. To, co tam czytamy, aż do połowy 4 wersetu drugiego rozdziału, ma formę hymnu liturgicznego na cześć jedynego Stwórcy nieba i ziemi. Wszystko jest tu stworzone - także to, co gdzie indziej (nie tylko na Bliskim Wschodzie, ale i w Grecji) było uznawane za bóstwa: ciała niebieskie, słońce, księżyc, gwiazdy (w tekście biblijnym są to "lampy", które Bóg wiesza na sklepieniu nieba, żeby pomagały ludziom tworzyć kalendarz i odróżniać dzień od nocy). Z jednej strony jest wszystko, z drugiej: tylko Bóg. O Nim nic się nie mówi. Jest On natomiast Jedynym. który działa, a działanie to jest niesłychanie proste: rzekł i stało się.

Wszystkie znane mi kosmogonie są zarazem teogoniami, co oznacza, że powstawanie świata ściśle wiąże się z rodzeniem się bogów - dlatego że rodzą się coraz to nowi bogowie, powstaje: niebo, ziemia, księżyc, gwiazdy, morze i wszystko inne. Początek Księgi Rodzaju to jedyny tekst, w którym mowa jest tylko o kosmogonii. Nie znajdujemy w niej genealogii Boga, nie słyszymy, żeby miał On żonę (albo żony), nie dowiadujemy się niczego o Jego dzieciach... I nas to nie zdumiewa, bo myślimy zawsze w kategoriach monoteizmu (nawet nasi ateiści są na ogół monoteistami, gdyż odrzucają jedynego Boga raczej niż wielu bogów). Trzeba zatem uświadomić sobie, że wtedy, kiedy ten tekst powstał - prawdopodobnie na przełomie VI i V wieku - nigdzie w znanym mi świecie starożytnym takiego Boga nie było. I to jest naprawdę zadziwiające!

Zajrzyjmy teraz do "historii rajskiej" (określenie całkiem nie naukowe, lecz chyba dla wszystkich jasne). To tekst znacznie starszy niż ten, który otwiera Biblię. Tutaj Bóg jest przedstawiony antropomorficznie. Na końcu trzeciego rozdziału sporządza odzienie ze skór dla wygnanej już pary pierwszych ludzi, a w siódmym rozdziale (na początku potopu) zamyka arkę za Noem, jego rodziną i wszystkim, co wraz z nimi znalazło tam schronienie. Autorom chodziło o pokazanie, jak Bóg troszczy się o ludzi nawet grzesznych i jak czuwa nad ich ocaleniem. Pragnęli wytłumaczyć, że Bóg jest Panem pełnym miłości, a nie jakąś bezosobową Siłą. A ponieważ nie mieli jeszcze języka teologicznego ani takich pojęć jak "osoba", musieli posłużyć się obrazami.

A oto jeszcze jeden przykład: jak mówi drugi rozdział Księgi Rodzaju",Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia". W mitach wschodnich, egipskich i mezopotamskich, człowiek także był lepiony z mułu czy gliny. Muł ten stanowił element ziemski, ale potrzebny był jeszcze element boski. W Mezopotamii ten dodatek stanowiła krew złego boga, zabitego przez innych bogów. Człowiek według mitologii bliskowschodniej już od stworzenia ma w sobie coś z ziemi i z bóstwa, ale to bóstwo, które w nim tkwi, jest złe. Natomiast według Biblii człowiek powstaje z prochu ziemi, lecz - aby mógł żyć - otrzymuje także tchnienie Boga, Boga Mocy i Miłości. Tak więc tutaj człowiek jest z natury dobry. Zło przyjdzie dopiero przez zerwanie relacji z Bogiem.

W pewnym starym poemacie, zwanym od imienia jego bohatera Atrahasis, a pochodzącym zapewne z XVIII w. przed Chrystusem, znajdujemy zabawną historię o początkach ludzkości. Młodzi bogowie zbuntowali się przeciwko starym, bo ci obciążali ich jakimiś niezwykle znojnymi pracami - doszło więc do ostrego starcia. Starzy bogowie zostali oblężeni na pewnej górze i sytuacja ich nie była łatwa, aż w końcu jeden powiedział: "Słuchajcie, oni mają rację. Przecież nie można tych młodych bogów tak bardzo męczyć. Stwórzmy człowieka - jego obciążymy tą pracą". A jaki jest cel stworzenia człowieka w Biblii? On także ma pracować (to nieprawda, że w raju panowało lenistwo), ale ma pracować dla siebie samego. Bóg umieszcza go w posadzonym przez siebie ogrodzie, żeby pielęgnował drzewa i ich doglądał (to są słowa, które określają każdą pracę, łącznie z pisaniem książek). Człowiek z natury swojej potrzebuje pracy (jak wiedzą o tym dobrze lekarze i psycholodzy), lecz jej owoce są dla niego.

I kolejna istotna różnica: w mitologiach Wschodu nie ma bliskiej analogii do biblijnego opisu stworzenia kobiety. Tu natomiast pojawia się coś zdumiewającego: zarówno w pierwszym, jak i drugim rozdziale Księgi Rodzaju kobieta jest stwarzana jako istota równa mężczyźnie (zapis ten powstaje w kulturze, w której kobieta jest tak naprawdę niewolnicą mężczyzny!). W rozdziale drugim Bóg najpierw usypia mężczyznę, następnie wycina mu żebro, by z tego żebra "zbudować" kobietę. Moim zdaniem, właściwy klucz do tego tekstu kryje się w słowach, które mężczyzna wypowiada, widząc znienacka przed sobą kobietę. Woła on wtedy: "Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!" (na widok zwierząt nic takiego nie przyszło mu do głowy). To hebrajski idiom. Zajrzyjmy teraz do Drugiej Księgi Samuela: tam, na początku piątego rozdziału, Dawid już jest królem, ale wciąż jeszcze panuje tylko w Hebronie. I oto przychodzą do niego przedstawiciele wszystkich dwunastu "pokoleń" Izraela i mówią mu: "My jesteśmy twoje kości i twoje ciało", to znaczy: jesteśmy tacy jak ty, jesteśmy twoimi najbliższymi krewnymi. To właśnie mówi też pierwszy mężczyzna o pierwszej kobiecie: ona jest taka sama jak ja. Ale nie tak było w czasach autorów, którym tę "rajską historię" zawdzięczamy. Dlaczego? Bo przyszedł grzech: kobieta teraz będzie ulegać mężowi, gdyż będzie go pożądała, a on będzie nad nią panował.

Zobaczmy jeszcze inny przykład okruchów mitologicznych w Piśmie Świętym. W mitach bliskowschodnich główny bóg, na przykład Marduk w Babilonii, musiał stoczyć walkę z otchłanią słonych wód niszczących, która była boginią i nazywała się Tiamat. Tiamat wydała ze swego łona straszliwe potwory, które zagrażały nie tylko światu, ale i samym bogom, aż Marduk, zaprowadzając ład powszechny, stoczył z nimi i z ich groźną macierzą zwycięski bój. W Starym Testamencie pozostało trochę śladów tej walki: piątego dnia Bóg stwarza zwierzęta morskie i tymi pierwszymi zwierzętami są potwory morskie. "Potwór" to po hebrajsku tannin, czasem tłumaczony jako "smok" (niektóre potwory zachowały nawet swoje imiona indywidualne, na przykład: Rahab lub Lewiatan). W Księdze Izajasza, w rozdziale 51, znajdujemy wezwanie do Mocy Bożej: "Przebudź się, przebudź! Przyoblecz w moc, o ramię Jahwe! (...) Czyżeś nie Ty przebiło tannin [w polskim przekładzie: "smoka"]? Czyżeś nie Ty osuszyło morze, wody Wielkiej Otchłani, uczyniło drogę z dna morskiego, aby przejść mogli wykupieni?". Takich tekstów jest więcej, zwłaszcza w Psalmach, na przykład: "Ty ujarzmiłeś morze swą potęgą, skruszyłeś głowy smoków [tanninim] na morzu. Ty zmiażdżyłeś łby Lewiatana" (Ps 74, 13-14). Jednocześnie na początku Księgi Rodzaju wielkie potwory morskie, właśnie owe tanninim, otrzymują pierwsze Boże błogosławieństwo. Bóg błogosławi im, żeby były płodne i żeby się mnożyły. Mało tego. W Psalmie 104 spotykamy Lewiatana dobrotliwego, który igra w morzu (nie jest zupełnie pewne, czy to on sam igra w morzu czy też to Bóg z nim igra). No i wreszcie Psalm 148 - miejsce, które kocham. To Psalm, który wzywa wszystko w świecie do chwalenia Boga: "Chwalcie Boga z ziemi, potwory [tanninim] i wszelkie morskie otchłanie" (to liczba mnoga od tehom - odpowiednika Tiamat, tej strasznej bogini niszczącej). To już nie jest demitologizacja, to jest odwrócenie całej sytuacji o 180 stopni. Potwory, które w świecie pozabiblijnym czy pogańskim walczyły z bogiem, są tutaj wzywane do oddawania Bogu hołdu. Tak potrafią postępować autorzy biblijni, choć oczywiście nie zawsze to się im udaje.

Na koniec wspomnijmy o potopie, a ściślej: o ofierze, jaką składa Bogu Noe (Rdz, rozdział 8). W poemacie Atrahasis również mamy opis potopu. Tam także bohater składa ofiarę dziękczynną Bogu i wówczas - jak powiada poemat - bogowie, czując miłą woń "zgromadzili się, jak muchy wokół ofiarnika". Ten obraz jest dla nas śmieszny. Autorzy biblijni też uważali, że tak nie można i dlatego napisali tylko: "Pan poczuł miłą woń". Na tym się jednak nie skończyło: w wielu Psalmach (i nie tylko tam) pojawia się zdanie, że Bóg, który przyjmuje ofiarę, czuje miłą woń. O muchach nie ma tu mowy, ale woń pozostała - oto klasyczny przykład oczyszczania, w tym przypadku niepełnego, bo jednak zostało coś z mitu. Bóg Noego nie schodzi na ziemię, nie wącha ofiary i nie ma zamiaru jej jeść, poczuł jednak jej woń. Ta "miła woń" będzie zawsze wyrazem tego, że Bogu coś się podoba - że nasza prośba została przyjęta. Nie darmo przecież również w liturgii zachowaliśmy kadzidło.

Nie bójmy się zatem tego, co mityczne. Nie szukajmy w pismach sprzed tak wielu wieków naszego rozumienia historii. Nie próbujmy decydować, jakimi gatunkami literackimi Bóg ma prawo się posługiwać. Wsłuchajmy się raczej w Jego Słowo, które w swej dobroci Sam zechciał wcielić w słowo ludzkie.

za: http://www.znak.com.pl/znak/585/swiderkowna.html


Pt gru 10, 2004 12:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57
Posty: 2184
Post 
Jak to dobrze ze wsrod nas osoby ktore nie podchodza do tego tak uczuciowo. Powiedzialbym tez ze dobrze ze na tym forum nie sami faceci, bo bysmy sie juz zatlukli.

Po wyjasnieniu podejscia do Bibli, wracajac do temu chcialem sie spytac czy my cos mozemy zrobic by Syn czlowieczy znajdzie wiare na ziemie?


Pt gru 10, 2004 14:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 19:57
Posty: 578
Post 
Elko, czytałem wypowiedź A. Świderkówny. Nasuwa mi się tutaj powiedzenie: gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. :)

_________________
Bez wiary nie można podobać sie Bogu. Wierzę tylko w prady objawione.


Pt gru 10, 2004 18:35
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10
Posty: 552
Post 
Mam pewne zastrzeżenia co do pani Świderkówny. Za przykład może posłużyć występujące w powyższym tekście stwierdzenie, iż Księga Rodzaju powstała na przełomie VI i V wieku, co wyklucza praktycznie Mojżesza jako jej autora ! Powyższe stwierdzenie jest więc niezgodne z Tradycją Świętą. Ciekawy jestem, co pani Świderkówna jako pobożna katoliczka, sądzi właśnie na temat Tradycji, jako źródła objawienia ?

_________________
http://www.ksiega-starcow.blogspot.com
http://www.orthphoto.net


Pt gru 10, 2004 19:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 19:57
Posty: 578
Post 
Cytuj:
W ten sposób zostały ukończone niebo i ziemia oraz wszystkie jej zastępy [stworzeń].
2 A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął. 3 Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając.
4 Oto są dzieje początków po stworzeniu nieba i ziemi.

To jest Słowo Boże. Czy w to wierzycie, czy jesteście niewierzący?

_________________
Bez wiary nie można podobać sie Bogu. Wierzę tylko w prady objawione.


Pt gru 10, 2004 21:19
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
Nektariusz

Jak widzę - jedne fragmenty bierzesz dosłownie, inne interpretujesz - czyli w gruncie rzeczy przeczysz sam sobie.

I poproszę o knkretne wskazanie że Tadycja Święta jednoznacznie i wprost opowiada się za Mojżeszowym autorstwem Pięcioksięgu :)


Pt gru 10, 2004 22:25
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
Konserwatysta

A Twoim zdaniem w który opis stworzenia świata należy wierzyć - w pierwszy czy drugi - bo kolejność stwarzania jest w nich inna? :)


Pt gru 10, 2004 22:26
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10
Posty: 552
Post 
Saxonie, mógłbyś mi wskazać, w których zdaniach sobie przeczę ? :)

Tradycja Święta w Kościele Katolickim nie mówi, iż Mojżesz był autorem Pięcioksiągu ? To dlaczego go w ogóle nazywacie Pięcioksiągiem Mojżeszowym ? :) Też uważasz, w ślad za Świderkówną, iż Pięcioksiąg jest kompilacją tekstów różnych autorów, powstałą na przełomie VI i V w.p.n.e ?

_________________
http://www.ksiega-starcow.blogspot.com
http://www.orthphoto.net


Pt gru 10, 2004 22:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 19:57
Posty: 578
Post 
Wierzę Bogu, który mylić nie może i nie widzę żadnej sprzeczności w opisie stworzenia przez Boga. :)

_________________
Bez wiary nie można podobać sie Bogu. Wierzę tylko w prady objawione.


Pt gru 10, 2004 22:42
Zobacz profil
Post 
konserwatysto

saxon zadal ci konkretne pytanie. Zrobiles unik.

Teraz ja zapytam.
Skad wedlug Ciebie te roznice w kolejnosci stwarzania swiata w obu opisach?
Ktory jest "wlasciwszy"?....i ktory bardziej odpwiada owym 518400 sekundom, w jakich swiat zostal stworzony?

Tylko nie rob znow uniku.

pozdrowka


Pt gru 10, 2004 22:55
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr gru 08, 2004 23:56
Posty: 573
Post 
Konserwatysta napisał(a):
Wierzę Bogu, który mylić nie może i nie widzę żadnej sprzeczności w opisie stworzenia przez Boga. :)

To spojrz na moj post strone wczesniej - tam wykazalem roznice powstajaca z DOSLOWNEJ interpretacji pierwszych ksiag rodzaju...

_________________
Obrazek


Pt gru 10, 2004 22:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 19:57
Posty: 578
Post 
Nie widzę żadnych róznic w opisie stworzenia. Może tego nie rozumiecie, ale to już nie moja wina. :)

_________________
Bez wiary nie można podobać sie Bogu. Wierzę tylko w prady objawione.


Pt gru 10, 2004 23:02
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
Nektariusz

Sprzeczności w powoływaniu się na Tradycję - albo traktujemy Pismo literalnie - i wychodzą nam sprzeczności - i w konsekwencji kłamstwo, albo dokonujemy uprawnionej interpretacji. I czekam na odpowiedź na moje pytanie :)

PS - Księgi Mojżeszowe są w protestantyzmie :)

Konserwatysto

Podobnie - zadałem konkretne pytanie i czekam na konkretną odpowiedź :)


Pt gru 10, 2004 23:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 19:57
Posty: 578
Post 
Proszę wskazać mi róznice w opisie stworzenia, to uwierzę, że Bóg jest kłamcą. :)

_________________
Bez wiary nie można podobać sie Bogu. Wierzę tylko w prady objawione.


Pt gru 10, 2004 23:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr gru 08, 2004 23:56
Posty: 573
Post 
Konserwatysta napisał(a):
Nie widzę żadnych róznic w opisie stworzenia. Może tego nie rozumiecie, ale to już nie moja wina. :)

Szkoda ze nie widzisz - masz problemy z czytaniem z zrozumieniem czy cos podobnego? Bo nie moge pojac jak tak prostych faktow nie rozumiec... ty tylko udajesz prawda? :D

_________________
Obrazek


Pt gru 10, 2004 23:07
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 185 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 13  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL