Czy Bóg się pomylił? Czy ja się pomyliłam....?
Autor |
Wiadomość |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
Tak, można zmieniać mężów dopóki się z którymś nie pójdzie do łóżka.
Nadal nie mam pojęcia o jakiej pierwszej wierności mówisz.
Zresztą chyba już nie chce wiedzieć..
Sytuacji Karussseli to i tak już nie zmieni, a mnie samej lepiej nie wiedzieć, co i jak... W końcu ja sypiam z facetem bez ślubu.
|
So wrz 26, 2009 18:11 |
|
|
|
 |
abrakadabra
Dołączył(a): Pt sie 14, 2009 7:14 Posty: 144
|
Szarotka napisał(a): Tak, można zmieniać mężów dopóki się z którymś nie pójdzie do łóżka. No niby można, do więzienia się za to nie idzie, ale w obliczu Biblii jest to jednoznacznie pokazane jako grzech  Cytat z Ewangelii wg św. Marka: Cytuj: Ktokolwiek by rozwiódł się z żoną swoją i poślubił inną, popełnia wobec niej cudzołóstwo. A jeśliby sama rozwiodła się z mężem swoim i poślubiła innego, dopuszcza się cudzołóstwa. Myślałem, że to takie dosyć oczywiste, nawet dla tych, co nie czytali Biblii. Szarotka napisał(a): Nadal nie mam pojęcia o jakiej pierwszej wierności mówisz. Tutaj przytoczę słowa św. Pawła odnoszące się do wdów: Cytuj: Młodszych zaś wdów na listę nie wciągaj, bo gdy namiętności odwiodą je od Chrystusa, chcą wyjść za mąż, ściągając na się potępienie, ponieważ pierwszej wierności nie dochowały. Szarotka napisał(a): Zresztą chyba już nie chce wiedzieć.. Sytuacji Karussseli to i tak już nie zmieni, a mnie samej lepiej nie wiedzieć, co i jak... W końcu ja sypiam z facetem bez ślubu.
Niestety św. Paweł przejeżdża się po czymś takim, jak rozpusta, niejednokrotnie. A przez "rozpustę" możemy chyba rozumieć "nierząd"? Zresztą, gdyby nierząd nie był grzechem, nie potępiano by w Biblii prostytucji...
Przykro mi... Ale każdy grzeszy, nie tylko świadomie, ale i świadomie - i stale popełnia te same grzechy, więc nie ma powodów do załamania  Sam nie jestem pewien, czy nie stracę prawictwa przed ślubem, życie pokaże. Pokusy są silne i to nie tajemnica, że każdego potrafią zwieść.
|
So wrz 26, 2009 18:36 |
|
 |
micked
Dołączył(a): Pn lut 20, 2006 9:05 Posty: 818
|
Karussssela napisał(a): To, że on mnie pokochał, czym sam jest przerażony że go to dopadło to chyba nie grzech? Miłośc spada na nas nagle i to psychiczna bo sprawy fizyczne to tylko część sprawy, zapewniam że bez nich można żyć To nie miłość, tylko zauroczenie, które kiedyś być może przeżywałaś również w stosunku do Twojego męża. Ono zawsze kiedyś mija. Prawdziwą miłość zaczyna się budować dopiero wtedy gdy miną te wzloty uczuciowe i poznajemy kogoś takim jaki jest naprawdę. I to jest decyzja, a nie stan emocjonalny. Cytuj: Nie wyobrażam sobie życia bez mężczyzny, którego pokochałam Dziś sobie nie wyobrażasz, a co będzie za dwa lata, kiedy się do niego przyzwyczaisz i zaczniesz dostrzegać jego słabe strony? Cytuj: wyobrażam sobie życie bez męża i to mnie przeraża, bo jestem wierząca i nie sądziłam, że taki kogel-mogel zaistnieje w moim życiu To jest normalne, przeżywacie kryzys waszej relacji, ale kryzysy są po to, żeby nauczyć się komunikować wzajemnie swoje potrzeby, poznać siebie i tą drugą osobę na nowo. Siła sakramentalnego małżeństwa nie opiera się na z natury zmiennych uczuciach, ale na zaufaniu Bogu, że On jest w stanie uzdrowić nawet z pozoru beznadziejną sytuację, jeśli tylko chcemy tego uzdrowienia i dążymy do niego, a nie szukamy innych, pozornie łatwiejszych dróg. I ważne jest uświadomienie sobie, ze klucz do przemiany drugiej osoby leży w przemianie nas samych.
Ja również polecam Stowarzyszenie Psychologów Chrześcijańskich.
www.spch.pl
Sam kiedyś korzystałem z ich pomocy i w mojej grupie była też osoba z podobnym problemem małżeńskim- wszystko skończyło się dobrze.
Życzę Tobie Karusssselo abyś na nowo uwierzyła w miłość i doświadczyła jej w Twoim małżeństwie. Postaram się pamiętać o Tobie w modlitwie.
|
So wrz 26, 2009 21:16 |
|
|
|
 |
Karussssela
Dołączył(a): Cz wrz 24, 2009 9:46 Posty: 25
|
Dziękuj Wam wszystkim za wsparcie, to daje mi nadzieję że są ludzie którzy nie uważają mnie za nienormalną, dziwną. Nigdy nie sądziłam, że tak będzie wyglądać moje życie, bardzo mi przykro, ja też marzę o normalności, o dziecku a czas tyka, mam już 30 lat.
Z żonatym facetem nie zerwę, pracujemy razem i na pewno nie zrezygnuję z pracy-trzeba z czegoś żyż, pracy szukałam miesiącami i teraz szanuję ją jak skarb. Poza tym ja nie wyobrażam sobie zrezygnować z czegoś, co jest dla mnie najważniejsze. On czuje to samo, to są cwile, sekundy-te same myśli, prargnienia, plany....
Jeżeli to tylko zauroczenie, to czym jest świat-jak rozpoznać miłość od pożądania? Czy wszystko od razu traktowac tylko jako nieprawdziwą chemię?
Mąż-ciężki typ, chyba już przywykł, że nie ma stosunków, n ie pyta, nie rozumie, uznaje to za mój lęk a mnie on nie pociąga w łóżku, zablokowałam się psychicznie. Bywałam u psychologów czy ginekologów, ale znikąd konkretów tylko stwierdzenie, że samemu trzeba sobie pomóc.
Czasami proszę Boga, by mój mąż kogoś poznał, by zaznał szczęście, by sam odszedł alwe to taki typ, że tego nie zrobi-ja prędzej bym uległa.
To wszystko co się dzieje, nie mieści mi się w głowie a najgorszy jest właśnie ten brak nadziei i pomocy skądkolwiek.
|
N wrz 27, 2009 9:01 |
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
Oki, abrakadabra...
Nie mam więcej pytań.
Nadal mi nic nie wytłumaczyłeś. Ja czytać umiem, więc nie musisz po raz n-ty wklejać tego samego zdania - Ja "tylko" go nie rozumiem.
Na ślubie ślubuję wszystko dopóki śmierć nas nie rozłączy - Po śmierci nie ma już małżonka i wdowa "kościelnie" może wyjść za mąż.
Zresztą w przypadku Karusssseli nie ma mowy o rozwodzeniu się z mężem - Facet, z którym kobieta nie spała po zawarciu małżeństwa średnio jest jej mężem, wg mnie. Dostać mogą unieważnienie małżeństwa, a nie rozwód...
Ale że podobno katolikiem już nie jestem i do ślubu być nie zamierzam (chyba że Bóg ma inny plan co do mnie), więc najwyżej zeżrą mnie ognie piekielne ze św. Pawłem na czele.
Pozdrawiam,
Perwersyjna Rozpustnica 
|
N wrz 27, 2009 9:10 |
|
|
|
 |
abrakadabra
Dołączył(a): Pt sie 14, 2009 7:14 Posty: 144
|
Szarotka napisał(a): Na ślubie ślubuję wszystko dopóki śmierć nas nie rozłączy - Po śmierci nie ma już małżonka i wdowa "kościelnie" może wyjść za mąż. Tyle że zdaje się, iż ta formułka "dopóki śmierć nas nie rozłączy" jest znacznie młodsza od nauk Chrystusa i św. Pawła. Szarotka napisał(a): Zresztą w przypadku Karusssseli nie ma mowy o rozwodzeniu się z mężem - Facet, z którym kobieta nie spała po zawarciu małżeństwa średnio jest jej mężem, wg mnie. No według Ciebie; dobrze, że to zaznaczyłaś. A według mnie i chyba większości chrześcijan mężem jest ten, kogo się poślubiło  Szarotka napisał(a): Dostać mogą unieważnienie małżeństwa, a nie rozwód... Ale z tego, co zrozumiałem z tego, co ktoś tam wyżej napisał, to unieważnić takie małżeństwo może Papież xD Ale zawsze można spróbować  Szarotka napisał(a): Ale że podobno katolikiem już nie jestem i do ślubu być nie zamierzam (chyba że Bóg ma inny plan co do mnie), więc najwyżej zeżrą mnie ognie piekielne ze św. Pawłem na czele.  Pozdrawiam, Perwersyjna Rozpustnica 
Oj, nie musisz ironizować xD Przecież osobiście zupełnie nic nie mam do takiego stylu życia, jaki prowadzisz, tylko po prostu z tekstów biblijnych wnioskuję, że Chrystus, św. Paweł i ich zastępy mogą to uważać za grzech  A św. Pawła w piekle nie zastaniesz 
|
N wrz 27, 2009 10:22 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
@Karussssela
Nie bardzo rozumiem: spalas kiedys ze swoim mezem czy nie?
Bo jezeli nie, to malzenstwo nie zostalo "dopelnione'", wiec moim zdaniem mozna je uniewaznic.
Co nie znaczy, ze masz potem sie zwiazac z zonatym mezczyzna, bo akurat macie podobne pragnienia i uczucia. Malzenstwo, to jak juz wielu pisalo wiecej niz uczucia, porywa serca, czy wspolny seks. Wszystko moze minac, a wiernosc zostaje.
@abrakadabra, twoj cytat o mlodszych wdowach nie znaczy, ze kto wychodzi za maz - grzeszy. Sw. Pawel byl z tych radykalnych i uwazal, ze malzenstwo jest pewnym "dopustem Bozym", dla slabszych. Sw. Pawel nieomylny nie byl, a nauka Kosciola tez dojrzewala przez wieki.
Z tego co wiem, chodzilo o listy wdow, zobowiazujacych sie do zycia jako wdowy, ze wzgledu na Chrystusa (jak dzisiejsze zakonnice), ktore przez to zdane byly na pomoc gminy (bo nie bylo mezczyzn, ktorzy by dbali o ich zaopatrzenie).
|
N wrz 27, 2009 11:02 |
|
 |
Karussssela
Dołączył(a): Cz wrz 24, 2009 9:46 Posty: 25
|
Ponownie się włączam do rozmowy, którą sama zainicjowałam.
Z mężem nigdy nie miałam pełnego stosunku, był seks oralny, pieszczoty, itd. ale nie było tzw. przebicia błony dziewiczej. Ba! Jeden lekarz nawet chciał mi to zrobić chirurgicznie uznając, że ból przy próbie stosunku wynika ze złej budowy, zbyt mocnej błony itd, ale na razie nie mogę się zdecydować. Zrobić to na fotelu ginekologoicznym jakimś narzędziem, jakoś mnie to przeraża. Poza tym inni lekarze się uśmiechają i mówią, że błona normalna a problemy ze stosunkiem wynikają tylko z blokady psychicznej.
Mój mąż nie przykłada się do spraw seksu-byle jak, byle szybko, gdy nie mogę się nawilżyć pogania mnie, to sprawia, że nie podnieca mnie takie zbliżenie i tak jest w kółko, jego mechaniczne pobudzanie byleby się odczepił i spać.
Do tego przekłada się to na psychikę, a może na odwrót?! Mąż stał się bardzo niemiły, zero szacunku do mnie, upór, chamstwo, to sprawia że nie mam ochoty na próby seksu tym bardziej, a więc koło się zamyka.
Mąż pracuje bardzo daleko ode mnie więc widujemy się tylko raz na tydzień-dwa, i szczerze mówiąc daje mi to spokój, bo nie muszę codziennie się wysilać, jakie wymówki wymyślać.
Najbardziej męczy mnie kwestia wiary-gdy w moim małżeństwie zaczęło się "sypać" jeszcze mocniej zaczęłam się modlić, różaniec, msze, wszystko ze zdwojoną jakością i ilością i któregoś dnia poznałam tego drugiego mężczyznę, a modliłam się o miłość....I ona przyszła spadła na mnie, jak grom-więc od kogo pochodzi? Chyba od Boga? To jego o nią prosiłam, a nie Szatana. A z drugiej strony ta sprzeczność-miłośc, ale facet żonaty, prawdziwe uczucie ale niebezpieczeństwo rozbicia rodziny.
Nie radzę sobie z tym, ot co.
Tylko błagam nie mówicie mi, że poznałam tego mężczyznę aby w konsekwencji uzdrowić moje małżeństwo, bo prawda jest taka, że moje małżeństwo jeszcze bardziej pada, a nie podnosi się i zaczynało się to już zanim poznałam innego faceta, więc to nie on był powodem problemów.
Unieważnienie małżeństwa-nawet nie wyobrażam sobie w snach takiego wstydu przed rodziną, znajomymi, sam ten fakt skreślił by mnie na zawsze z grona pewnych osób, choć wiem że nie powinniśmy się przejmować zdaniem innych, ale jednak to z ludźmi i wśród nich żyjemy.
|
N wrz 27, 2009 15:31 |
|
 |
Owieczka_in_black
Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41 Posty: 1728
|
Wg mnie, gdyby w Waszym związku wszystko było ok, to nie pomyslałabyś o innym facecie. Widać nie było i nie jest. I nie ma sensu obwinianie Ciebie za taki stan rzeczy, bo to jest konsekwencja bardzo złożonych problemów, które doprowadziły do tego, że Twój związek zaczał Ci ciążyć. Podziwiam Cię, że wytrwałaś tak długo. Jestes wg mnie bardzo wrażliwą osobą, jednak jednego nie rozumiem kompletnie - co Cię obchodzi, co powiedzą inni. To jest Twoje malżenstwo i Twoje decyzje. Nikt za Ciebie nie będzie żył w tym związku, więc nie może zmuszać Ciebie do trwania w nim, jesli on cię niszczy. Nie rozumiem, że przejmujesz się tym, że ktoś tam Cię odrzuci, a gdzie był ten ktoś, gdy potrzebowałaś pomocy tak, jak teraz??? Kim są Ci ludzie, jesli nie masz nawet do nich tyle zaufania, by poprosić o tą pomoc - wg mnie nikim. Na pewno nie przyjaciółmi.
_________________ Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/
|
N wrz 27, 2009 16:40 |
|
 |
Karussssela
Dołączył(a): Cz wrz 24, 2009 9:46 Posty: 25
|
Ci ludzie, to nie nikt ale rodzice, rodzeństwo itd. Przecież oni by mnie wyklęli, ja nie mówię tutaj o przyjaciołach czy kolegach. "Mamusiu, wiesz, ja nigdy nie spałam z mężem, ale nie przejmuj się, dostaniemy unieważnienie od papieża, a ja już poznałam super faceta, tylko żonatego". Nie wiem, czy ktokolwiek by się na to zdobył.
|
N wrz 27, 2009 17:07 |
|
 |
Owieczka_in_black
Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41 Posty: 1728
|
Karusselo, przepraszam, ale to nie sprawa mamusi. Ja osobiście nie tłumaczyłabym niczego, może to błąd, ale taka jestem, to jest moje życie i nikomu nic ani do niego, ani do oceniania moich decyzji. A mama, jesli Cię kocha, to powinna Cię wesprzeć, zrozumieć, a nie potępiać.
_________________ Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/
|
N wrz 27, 2009 17:32 |
|
 |
abrakadabra
Dołączył(a): Pt sie 14, 2009 7:14 Posty: 144
|
Może, Karusssselo, masz jakieś mało bliskie relacje z mamą i Twoje przypuszczenia co do jej reakcji są mocno przesadzone? Naprawdę mało która matka potępi swoje dziecko, musiałabyś chyba kogoś zabić.
|
N wrz 27, 2009 17:39 |
|
 |
Karussssela
Dołączył(a): Cz wrz 24, 2009 9:46 Posty: 25
|
Może racja, może ja to wyolbrzymiam ale nie wyobrażam sobie przyjść do rodziców, przedstawić im żonatego faceta i jak gdyby nigdy nic zacząć żyć dalej, nowym życiem. Ba! Rodzice! A teściowie, inni bliscy ludzie?! A rodzina tego mężczyzny? To by było trzesięnie ziemi, wybuch bomby atomowej!
Boże, czemu gdy prosiłam Cię o miłość, Ty tak to skomplikowałeś?! Dałeś mi miłość życia, a ja jej nie mogę spełnić. Jeżeli to kara za nieudane małżeństwo, to wiedz Boże-gdziekolwiek jesteś-już wystarczająco mnie ukarałeś, udało Ci się. Już przestań mnie męczyć i naznaczać. Kochać, a nie móc pokochać jawnie zarazem....Nie ma nic gorszego na ziemi.
|
N wrz 27, 2009 17:59 |
|
 |
Rozalianna
Dołączył(a): Pt kwi 17, 2009 17:58 Posty: 19
|
Karussssela napisał(a): Z żonatym facetem nie zerwę, pracujemy razem i na pewno nie zrezygnuję z pracy-trzeba z czegoś żyż, pracy szukałam miesiącami i teraz szanuję ją jak skarb. Poza tym ja nie wyobrażam sobie zrezygnować z czegoś, co jest dla mnie najważniejsze. On czuje to samo, to są cwile, sekundy-te same myśli, prargnienia, plany.... Jeżeli to tylko zauroczenie, to czym jest świat-jak rozpoznać miłość od pożądania? Czy wszystko od razu traktowac tylko jako nieprawdziwą chemię?
Karussssello współczuję Ci tej sytuacji ale wg mnie chyba sobie zrobiłaś z faceta boga skoro jest dla Ciebie najważniejszy. To Bóg powinien być na pierwszym miejscu i wtedy jak mówi powiedzenie wszystko jest na swoim miejscu. Jeśli naprawdę wierzysz i zależy Ci na szcześciu wiecznym to MUSISZ zerwać z żonatym facetem. Bo dość, że zdradzasz to jeszcze masz współudział w czyjejś zdradzie.
Najlpiej by było zmienic pracę jeśli w inny sposób nie da sie zerwać lub ograniczyć kontaktów. Choć z doświadczenia wiem że w takiej sytuacji ograniczenie niczego nie da, trzeba zerwać całkowicie. Decyzja trudna ale sama sobie taki los zgotowałaś, romansowanie mężatki z żonatym facetem na pewno nie jest zgodne z wolą Bożą.
Jak dla mnie Ty najpierw musisz ustawić priorytety i zastanowić się na czym Ci bardziej zależy: na Bogu czy na życiu w grzechu z żonatym facetem...
O uznaniu małżeństwa za ważne/nieważne decyduje sąd biskupi a nie papież, podaje linki do stron internetowych prawników kanonistów specjalizujących się w takich sprawach, możesz ewentualnie ich zapytać czy masz szansę na uznanie swojego małżeństwa za nieważne, jeśli byś sie zdecydowała na taki krok, na ich stronach można poczytać o różnych przypadkach.
ze strony katolik.pl
mgr Małgorzata Baran www.prawnikkanonista.republika.pl
mgr lic. Małgorzata Bryła www.kanonista.pdg.pl
mgr Marcin Krzemiński www.kanonista.com
mgr lic. Justyna Napruszewska www.kanonista.pl
|
N wrz 27, 2009 18:23 |
|
 |
Rozalianna
Dołączył(a): Pt kwi 17, 2009 17:58 Posty: 19
|
sorki teraz doczytałam, że jest możliwa dyspensa papieska od małżeństwa niedopełnionego http://www.kosciol.pl/article.php/20080212135619803
|
N wrz 27, 2009 18:44 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|