Autor |
Wiadomość |
zephyr7
Dołączył(a): Wt paź 07, 2008 19:13 Posty: 800
|
 Re: jak zacząć wierzyć?
Proszę o uzasadnienie wniosku! 
|
N sty 02, 2011 1:04 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: jak zacząć wierzyć?
zephyr7 napisał(a): Proszę o uzasadnienie wniosku!  Równie dobrze mógłbyś napisać, że bycie kolekcjonerem znaczków jest smutne. Ważne jest kim jesteś, ale ważniejsze jest co robisz ze swoim życiem. Czy bycie ateistą automatycznie powoduje bycie smutnym/nieszczęśliwym albo wesołym/szczęśliwym? Nie. Czy bycie wierzącym automatycznie powoduje bycia smutnym/nieszczęśliwym albo wesołym/szczęśliwym? Nie. Ale żeby pozostać przy temacie wierzący vs. ateiści, sparafrazuję kilka zdań zephyra7: Wiara jest BE! Musisz: 1) uwierzyć w niewidzialną istotę, i to od razu tę właściwą * 2) wmówić sobie, że obciąża Cię grzech pierworodny - to wersja dla chrześcijan 3) uwierzyć, że modlitwa ma jakikolwiek wpływ na Twoje życie Ateista nie ma nic, co miałby katolik. Żadnej strachu przed cierpieniem w piekle po śmierci **, żadnego łudzenia się oczekiwaniem na Boską pomoc, żadnego oczekiwania, że kto inny rozwiąże za Ciebie Twoje problemy. Bycie ateistą jest zwyczajnie... normalne. *) miałabyś baaardzo małe szanse żeby wygrać zakład Pascala **) nie łudź się, że możesz wybrać z Biblii tylko te fragmenty, które mówią "Jezus Cię kocha", są też inne. Ale - jeszcze raz - polecam czytanie Biblii, jednak po kolei, bez wybierania tylko tych lepszych fragmentów.
|
N sty 02, 2011 1:26 |
|
 |
frater
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N kwi 15, 2007 21:52 Posty: 2219 Lokalizacja: GG 304230
|
 Re: jak zacząć wierzyć?
Konstrukcja człowieka jest taka, że poszukuje BOGA Każdy bez wyjątku może rozmawiać z BOGIEM - to tylko umiejętność wsłuchania się w ciszę i Modlitwę Est autem fides credere quod nondum vides; cuius fidei merces est videre quod credis. - Wierzyć znaczy ufać w to czego nie widzisz; nagrodą wiary jest zobaczyć to, w co ufasz. myśl Św. Augustynanadto jest 100% dowód na istnienie BOGA Krew z Całunu Turyńskiego i z Chusty z Oviedo i Cudu w Lanciano pochodzi od tego Samego Człowieka.
Jest to 100% Dowód na istnienie BOGA, a także na JEGO 100% Obecność w EUCHARYSTII/b]o wszystkich składnikach Dowodu znajdziesz zapewne informacje na portalach Wiara.pl i nie spotkałem się z żadnymi merytorycznymi kontrargumentami obalających ten 100% Dowód. Nadto chcę Ci dać prostą Drogę na skróty do Świętości i ... Rozważaj (Kontempluj) przez 9 kolejnych dni Mękę PAŃSKĄ wg. tej procedury; http://katolik.d500.pl/index.php?option ... Itemid=121 lub Drogi Krzyżowej. z Dzienniczka Św. Faustyny Kowalskiej 369 Kiedy przed rekolekcjami ośmiodniowymi udałam się do swego kierownika duszy i prosiłam go o pewne umartwienia na czas rekolekcji — jednak nie otrzymałam pozwolenia na wszystko, o co prosiłam, ale tylko na niektóre. Otrzymałam pozwolenie na jedną godzinę rozmyślania męki Pana Jezusa i na pewne upokorzenie. Jednak byłam trochę niezadowolona, że nie otrzymałam pozwolenia na wszystko, o co prosiłam. Kiedy wróciłyśmy do domu, weszłam na chwilę do kaplicy;wtem usłyszałam głos w duszy:[b] Jedna godzina rozważania mojej bolesnej męki większą zasługę ma aniżeli cały rok biczowania się aż do krwi,” rozważanie moich bolesnych ran jest dla ciebie z wielkim pożytkiem, a mnie sprawia wielką radość. Dziwi mnie to, że jeszcze niezupełnie żeś się wyrzekła woli własnej, ale cieszę się niezmiernie, że dokona się ta zmiana w rekolekcjach.Jeżeli wyrazisz taką Wolę wielu z nas zapewne chętnie Pomodli się za Ciebie w intencji otrzymania przez Ciebie Wielkiej Łaski Nowonawrócenia.
|
N sty 02, 2011 2:23 |
|
|
|
 |
zephyr7
Dołączył(a): Wt paź 07, 2008 19:13 Posty: 800
|
 Re: jak zacząć wierzyć?
Fiszbinie  Wybacz, ale ateizm jest zwyczajnie pusty, nie ma człowiekowi praktycznie nic do zaoferowania. Wojujący ateiści zachowują się jak nawiedzeni obrońcy karpia, którzy chcieliby co prawda, żeby nikt na świecie nie jadł karpia, ale nie oferują nic w zamian. Pusto, nic na talerzu, rozumiesz? Zgodzę się z Tobą, że dla człowieka gnębionego religią (a takich nie brakuje!!!!), molestowanego świętami kościelnymi, adoracjami, majówkami, nabożeństwami, źle pojmowanymi przykazaniami, wypaczoną chrześcijańską quasi-moralności (prześladowanie, tak: prześladowanie homoseksualistów, ludzi żyjących w wolnych związkach, dzieci rozwiedzionych rodziców, itp.) ateizm stanowi wyzwolenie z narzuconych im więzów. Jestem przeciwny takiemu "katolicyzmowi" i takiemu pojmowaniu wiary, więcej próbuję je zwalczać, przynajmniej wokół siebie. Jestem przeciwny "wmawianiu" sobie czegokolwiek, urządzaniu sobie mini-prania mózgu, zmuszania siebie do uwierzenia w cokolwiek, bo to nie na tym polega. Takie zachowania prowadzą tylko do nerwic i natręctw, kaleczą człowiekowi psychikę. Będę jednak dalej uparcie twierdził, że wiara jest czymś fajnym. Wiara nie polega tylko na wierzeniu w orbitujące czajniczki, wierzymy przecież w różne bardziej debilne rzeczy (jak na przykład, że każdemu banknotowi odpowiada jakaś ilość złota, albo w oszczędności w wydatkach publicznych, LOL) Generalnie, ludzie zapominają, że głównym celem religii jest uwolnienie od cierpienia. Wiara to taka transakcja wiązana, jest kij, ale jest też marchewka. Wierzący zyskuje wiele "bonusów", które pomagają mu (nawet jeśli się okłamuje!) znosić niewygody w życiu, zachowywać się bardziej "po ludzku", szlachetnie, altruistycznie, itp. Nawet, gdyby okazało się, że Bóg nie istnieje, że to wszystko była bajka dla grzecznych dzieci, taki człowiek nie będzie miał się czego wstydzić. Bo i czego? Że się nie łajdaczył jak koty w marcu, nie wdychał kleju i szprycował koką, nie używał przemocy, nie mordował, nie znęcał się nad nikim, nie kradł, itp. Ateizm zakłada pośrednio, że wszystkie w/w rzeczy są OK, bo nie ma żadnego punktu odniesienia, nie ma żadnej podstawy dla norm społecznych, które jak wiadomo się zmieniają: w III Rzeszy normą społeczną było np. obrzucanie kamieniami Żydów, w Iraku normą społeczną będzie zasztyletowanie katolika. Nie mam zaufania do a-teistycznie pojmowanej etyki. Cytuj: Żadnej strachu przed cierpieniem w piekle po śmierci Wg współczesnej teologii piekło to stan człowieka, który każe B. spadać i zostawić go w spokoju. Cytuj: wmówić sobie, że obciąża Cię grzech pierworodny Odsyłam do historii filozofii, a szczególnie do dywagacji na temat natury ludzkiej i Yatzer Hatov, Yatzer Hara. Cytuj: uwierzyć, że modlitwa ma jakikolwiek wpływ na Twoje życie Heheh, naprawdę, nie trzeba! Jak wierzysz w B. to rzeczy się po prost dzieją  ) Wierz mi na słowo, trudno o większego sceptyka niż ja. Czasami liczba "zbiegów okoliczności" przekracza granice prawdopodobieństwa i wtedy aż chce się śmiać z takich komentarzy  ) a to, że B. nie wysłuchuje i człowiek nie dostaje, czego chce - no, zdarza się. Największe pretensje zawsze mają Ci, którzy Boga w życiu nie chcą. Różnie tłumaczy się "skuteczność" modlitwy, jedni mówią że człowiek dostaje "proporcjonalnie" do wiary, inni że ważna jest konsekwencja w proszeniu, inni że postawa moralna człowieka, itp. Jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz! Cytuj: żadnego łudzenia się oczekiwaniem na Boską pomoc, żadnego oczekiwania, że kto inny rozwiąże za Ciebie Twoje problemy Jak wyżej  Heheh, znałem osobę, która z plecakiem, autostopem przejechała dookoła świata  Ona ma na ten temat inne zdanie  Ale tak jak mówię, ilość "niezwykłych przypadków" po prostu przekracza granicę prawdopodobieństwa takiego, czy innego zdarzenia. Krótko mówiąc, ateizm jest smutny, bo nie daje NIC.
|
N sty 02, 2011 11:53 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: jak zacząć wierzyć?
Zephyrze7  zephyr7 napisał(a): Fiszbinie  Wybacz, ale ateizm jest zwyczajnie pusty, nie ma człowiekowi praktycznie nic do zaoferowania. Wojujący ateiści zachowują się jak nawiedzeni obrońcy karpia, którzy chcieliby co prawda, żeby nikt na świecie nie jadł karpia, ale nie oferują nic w zamian. Pusto, nic na talerzu, rozumiesz? Tak, jeśli chodzi o sferę czysto duchową, to tak: ateizm jest pusty, nie ma nic do zaoferowania w tej dziedzinie. Ale religia jest pod tym względem gorsza, bo mówi człowiekowi, że istnieje jakakolwiek pustka do zapełnienia. Więcej - religia twierdzi, że może tę pustkę zapełnić! Ateizm jest pusty, religia oszukuje. zephyr7 napisał(a): Zgodzę się z Tobą, że dla człowieka gnębionego religią (a takich nie brakuje!!!!), molestowanego świętami kościelnymi, adoracjami, majówkami, nabożeństwami, źle pojmowanymi przykazaniami, wypaczoną chrześcijańską quasi-moralności (prześladowanie, tak: prześladowanie homoseksualistów, ludzi żyjących w wolnych związkach, dzieci rozwiedzionych rodziców, itp.) Mówi się, że gdyby Kościół był instytucją czysto ludzką to nie przetrwałby 2000 lat. Jednak jak się patrzy na to co wymieniłeś powyżej, i na to co wymieniłeś wcześniej: Cytuj: - nie pomogą Ci żadne rekolekcje, unikaj ich - nie szukaj wsparcia w grupach oazowych, KSMach, scholach, itp. - unikaj literatury stricte-katolickiej (sprzedającej typowy, głównonurtowy, naiwny kościelny bełkot) to trzeba się mocno zastanowić, czy organizacja, która kieruje taką ofertę do 90% (?) swoich wyznawców jest "natchniona" przez Boga. Bo może jednak jest to organizacja czysto ludzka? zephyr7 napisał(a): ateizm stanowi wyzwolenie z narzuconych im więzów. O rety rety! Pozytywna opinia o ateizmie  Ateizm wyzwala, ale nie miejmy pretensji do ateizmu, że nie oferuje nic więcej - bo nie jest to rolą ateizmu. Pustka ateizmu nie jest tu jego wadą. zephyr7 napisał(a): Jestem przeciwny "wmawianiu" sobie czegokolwiek, urządzaniu sobie mini-prania mózgu, zmuszania siebie do uwierzenia w cokolwiek, bo to nie na tym polega. Takie zachowania prowadzą tylko do nerwic i natręctw, kaleczą człowiekowi psychikę. Popieram. Ale czy to mini-pranie mózgu nie jest wynikiem maxi-prania mózgu w dzieciństwie? Wpajanie w dzieciństwie religii to tworzenie w człowieku sztucznej dziedziny, dziedziny wiary, którą później trzeba jakoś zapełniać. Może stąd to poszukiwanie wiary w późniejszych latach? Skoro rodzice wpajali wiarę, skoro inni wierzą, wiec może i ja powinienem wierzyć? Cytat z autorki wątku: Cytuj: to jest potrzeba, niezaspokojona i rażąca. jątrzy się we mnie jak nie zagojona rana. dziura w sercu. Ktoś tę potrzebę wzbudził. Kto i kiedy? zephyr7 napisał(a): Będę jednak dalej uparcie twierdził, że wiara jest czymś fajnym. Wiara nie polega tylko na wierzeniu w orbitujące czajniczki, wierzymy przecież w różne bardziej debilne rzeczy (jak na przykład, że każdemu banknotowi odpowiada jakaś ilość złota, albo w oszczędności w wydatkach publicznych, LOL) Przykłady nietrafione  Wiara w wymienialność banknotów na złoto mogła istnieć tylko przez jakiś czas np. w USA, dopóki na banknotach było napisane "redeemable in gold", albo jakoś tak. I wtedy tę "wiarę" można było zweryfikować idąc do banku. Dziś ludzie "wierzą", że banknoty można wymienić na chleb, i weryfikują to idąc do sklepu. W oszczędności w wydatkach publicznych wierzą tylko dzieci, ale dzieci wierzą też w Świętego Mikołaja  Taka prawdziwa wiara - wiara religina - polega właśnie na wierzeniu w orbitujące czajniczki i w niewidzialne różowe jednorożce. Wiara, którą opisałeś powyżej, to przekonanie o solidniości i powtarzalności rzeczy weryfikowalnych. zephyr7 napisał(a): Generalnie, ludzie zapominają, że głównym celem religii jest uwolnienie od cierpienia. Poproszę źródło  Czy to będzie to samo źródło, które opisuje czyny człowieka w raju i decyzję Boga o wygnaniu i skazaniu na cierpienia doczesne? Może ludzie zapominają, że to wszystko zaczęło się od życzenia Boga. zephyr7 napisał(a): Wiara to taka transakcja wiązana, jest kij, ale jest też marchewka. Wierzący zyskuje wiele "bonusów", które pomagają mu (nawet jeśli się okłamuje!) znosić niewygody w życiu, zachowywać się bardziej "po ludzku", szlachetnie, altruistycznie, itp. Nawet, gdyby okazało się, że Bóg nie istnieje, że to wszystko była bajka dla grzecznych dzieci, taki człowiek nie będzie miał się czego wstydzić. Oj miałby czego się wstydzić, bo zachowywaby się grzecznie dlatego, że istnieje marchewka. Bycie grzecznym dla bonusów uważasz za godne pochwały? zephyr7 napisał(a): Bo i czego? Że się nie łajdaczył jak koty w marcu, nie wdychał kleju i szprycował koką, nie używał przemocy, nie mordował, nie znęcał się nad nikim, nie kradł, itp. Ateizm zakłada pośrednio, że wszystkie w/w rzeczy są OK, bo nie ma żadnego punktu odniesienia, nie ma żadnej podstawy dla norm społecznych, które jak wiadomo się zmieniają: w III Rzeszy normą społeczną było np. obrzucanie kamieniami Żydów, w Iraku normą społeczną będzie zasztyletowanie katolika. Nie mam zaufania do a-teistycznie pojmowanej etyki. Przez moment miałem ochotę wyrywać sobie garściami włosy. Z klaty. Ochłonąwszy, odpowiadam: 1. Ateizm nie zakłada, pośrednio ani tym bardziej bezpośrednio, że to wszystko co opisałeś, jest OK. Katolicyzm nie jest ani jedynym, ani nawet pierwszym źródłem moralności. Co do mordowania to odsyłam do lektury Starego Testamentu. 2. Nie wiem jak inni, ale ja kieruję się w życiu jednym prostym przykazaniem: nie rób nikomu co tobie niemiłe. Czy to w jakiś sposób prowadzi do mordowania, szprycowania koką? Może znowy muszę założyć, że jestem nietypowym ateistą?  Dla lubiących obrazki: http://www.irreligion.org/2009/06/18/commandments/3. III Rzesza: nie znam się za bardzo na historii, ale o normie społecznej można by mówić, gdyby robił to znaczny odsetek ludności, a wydaje mi się, że robili to tylko ci co gorliwsi. Wiesz, ci którzy byl wpatrzeni w Adolfa jak w obrazek, byli gotowi wypełnić każde jego słowo, wynieśli skądś antysemityzm oraz zamiłowanie do kultu jednostki. A to wszystko w kraju 3K (Kinder, Kuche, Kirche). Świetny przykład. 4. Irak: nie wiem z jakich źródeł korzystałeś, ale ciocia Wikipedia nie wspomina nic o ateistach w Iraku ( http://en.wikipedia.org/wiki/Religion_in_Iraq). Więc ten sztylet to musi być objaw tolerancji wobec inności, tak powszechnej w wielkich religiach. Oczywiście III Rzesza i Irak mogą być przykładami tego, jak bardzo normy społeczne mogą się zmieniać, ale naprawdę - mogłeś nie wybierać krajów o tak wielkim wpływie religii i parareligii na życie społeczne. zephyr7 napisał(a): Cytuj: Żadnej strachu przed cierpieniem w piekle po śmierci Wg współczesnej teologii piekło to stan człowieka, który każe B. spadać i zostawić go w spokoju. Biblia jest tu jednoznaczna: - "Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony" (Mk 9:43) - "A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: "Bezbożniku", podlega karze piekła ognistego." (Mt 5:22) zephyr7 napisał(a): Cytuj: wmówić sobie, że obciąża Cię grzech pierworodny Odsyłam do historii filozofii, a szczególnie do dywagacji na temat natury ludzkiej i Yatzer Hatov, Yatzer Hara. Możesz podać jakieś bardziej konkretne źródła? Google zwraca mało wyników. zephyr7 napisał(a): Cytuj: uwierzyć, że modlitwa ma jakikolwiek wpływ na Twoje życie Heheh, naprawdę, nie trzeba! Jak wierzysz w B. to rzeczy się po prost dzieją  ) Wierz mi na słowo, trudno o większego sceptyka niż ja. Czasami liczba "zbiegów okoliczności" przekracza granice prawdopodobieństwa i wtedy aż chce się śmiać z takich komentarzy  ) W takim razie o czym są te cytaty: - "Wiem bowiem, że to mi wyjdzie na zbawienie dzięki waszej modlitwie i pomocy, udzielanej przez Ducha Jezusa Chrystusa," (Flp 1,19) - "O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem!" (Flp 1,6) - "A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone." (Jk 5,15) - "Wielką moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego" (Jk 5,16) zephyr7 napisał(a): a to, że B. nie wysłuchuje i człowiek nie dostaje, czego chce - no, zdarza się. Największe pretensje zawsze mają Ci, którzy Boga w życiu nie chcą. Różnie tłumaczy się "skuteczność" modlitwy, jedni mówią że człowiek dostaje "proporcjonalnie" do wiary, inni że ważna jest konsekwencja w proszeniu, inni że postawa moralna człowieka, itp. Jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz! Oj zdarza się, zdarza. Przetestowałem na sobie modląc się o zdrowie bliskiej mi osoby. Z wiadomym skutkiem. A skoro już w tym wątku przywołaliśmy III Rzeszę, to wspomnę tylko o dziwnie niskiej skuteczności modlitwy w czasie II wojny światowej, włączywszy to modlitwy w pewnych obozach. "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam" (Mt 7, 7); "Otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie" (Mt 21, 22) zephyr7 napisał(a): Krótko mówiąc, ateizm jest smutny, bo nie daje NIC. Ateizm nic nie obiecuje, więc nie może nic dać. Jeżeli oczekujesz czegoś od ateizmu to tak - to jest smutne. To, że szukasz czegoś w religii jest podwójnie smutne. Nie dość że religia nie daje NIC, to jeszcze obiecuje że coś da.
|
N sty 02, 2011 13:29 |
|
|
|
 |
amadeus35
Dołączył(a): So kwi 03, 2010 15:13 Posty: 1226
|
 Re: jak zacząć wierzyć?
Ateizm nic nie obiecuje, więc nie może nic dać. Jeżeli oczekujesz czegoś od ateizmu to tak - to jest smutne. To, że szukasz czegoś w religii jest podwójnie smutne. Nie dość że religia nie daje NIC, to jeszcze obiecuje że coś da. ......................................................... fiszbin: masz racje to nie w religi powinienes szukac, a w Pismie Swietym to czy otrzymasz cokolwiek zalezy juz tylko od ciebie 
_________________ Bog jest Miloscia :)
|
Wt sty 04, 2011 10:29 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: jak zacząć wierzyć?
amadeus35 napisał(a): Ateizm nic nie obiecuje, więc nie może nic dać. Jeżeli oczekujesz czegoś od ateizmu to tak - to jest smutne. To, że szukasz czegoś w religii jest podwójnie smutne. Nie dość że religia nie daje NIC, to jeszcze obiecuje że coś da. ......................................................... fiszbin: masz racje to nie w religi powinienes szukac, a w Pismie Swietym to czy otrzymasz cokolwiek zalezy juz tylko od ciebie  Już bym wolał szukać czegoś w jakiejś prostej, skromnej religii niż w Piśmie Świętym - Pismo Święte to prawdziwy labirynt z pułapkami 
|
Wt sty 04, 2011 19:23 |
|
 |
ArturP
Dołączył(a): Pn sty 03, 2011 12:33 Posty: 142
|
 Re: jak zacząć wierzyć?
rozamoroza napisał(a): dziękuję wam kochani. grzmot- robię to wszystko, rozmawiam, obserwuję poznaję. ale chyba brakuje mi kogoś inteligentnie wierzącego w moim towarzystwie. stąd pytanie do wszystkich czy polecilibyście mi jakiś zjazd, spotkanie? (dodam, że jako drugi kierunek studiuję filozofię, więc hm. mam duże wymagania:-). mam nadzieję, że zrozumiecie o co mi chodzi.) fiszbin-. niestety, ponieważ odczuwam pustkę. zazdroszczę każdemu kto wierzy. zawsze tak było. to nie jest moje dziecinne "fajnie byłoby".to jest potrzeba, niezaspokojona i rażąca. jątrzy się we mnie jak nie zagojona rana. dziura w sercu. Ela G.- medalik jest z maryjką, babcia przywiozła mi go z watykanu. babcia kiedyś powiedziała, że ona nade mną czuwa, bo gdy miałam ją na szyi, potrącił mnie samochód, gdzie gdyby nie łud szczęścia, umarłabym. za oknem właśnie lecą łabędzie. (zaczęłam od napisaniu do boga listu, to chyba dobrze.) Prawie 20lat żyłem bez Boga po pierwszej Komunii Św. moja wiara zaczęła topnieć, w tym moim 20letnim czasie dopadały mnie mnie kryzysy życiowe, niepowodzenia nie miałem siły się im przeciwstawiać. Na własnej skórze odczułem potęgę modlitwy, miewałem wtedy stany depresyjne w żołądku ołów, zgiąłem kolana i zacząłem się modlić, odwiedzać kościół - Bóg mi pomógł, dziwne stany minęły. Byłem samotny poprosiłem w modlitwie minęły 2 lata mam narzeczoną planujemy ślub. Poprosiłem Pan Boga o pomoc w poznaniu, w zagłębieniu się w wierze, w dziwny sposób zaczęły mi wpadać w ręce książki w których odnajduję trapiące mnie pytania. Prosiłem o prawdę Bóg mi pokazuje prawdę. Proszę w modlitwie żebym umiał odsiać zło od dobra - po pewnym czasie zauważam u siebie pewien dystans do złych uczynków (to takie uczucie jak bym zaczął używać innego zmysłu) Nawet w błahych sprawach proszę (trochę ze wstydem) urządzam nowy dom, ślub niedaleko, za dwa dni miałem się spotkać z elektrykiem żeby omówić sprawy gdzie i co, jak będzie w domu. Nie mam pojęcia o elektryce ani wiedzy nawet nie wiem jakie pytania zadać elektrykowi. Modlitwa Panie Boże zwracam się z taką mała prośbą..... Następnego wieczora klikam w internecie nagle mnie coś olśniło znalazłem się na forum praktyk budowlanych i oczom nie mogę uwierzyć, mam to co chciałem. Następnego dnia ma listę pytań i spraw na 2 strony rozo - Bóg istnieje, kocha wszystkich. Sama modlitwa - musi być głębokim przeżyciem, najważniejsze modlitwy to Ojcze Nasz, Zdrowaś, Chwała Ojcu, Aniele Boży Strużu..., Pod Twoją Obronę, Wierzę w Boga.Modlitwy do Aniołów i Archaniołów (Gabriela i Michała) powiem Ci że Ci dwaj strącili Lucyfera do piekieł za bunt przeciw Bogu. Modlitwa do Ducha Świętego - bardzo ważna modlitwa, pamiętaj żeby nigdy przeciw niemu nie bluźnić można za, to być potępionym. Duch Święty potrafi człowieka napełnić i obdarować niezwykłymi łaskami. Jan Paweł często powtarzał " Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi" Różaniec - tą modlitwą Matka Boska każdemu podaruję drogę do domu Ojca. Polecam również czytanie Pisma Świętego.
_________________ "Aż do śmierci stawaj do zapasów o prawdę, a Pan Bóg będzie walczył o ciebie" (Syr 4,28) "na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów swoich będziesz potępiony” (Mt 12, 34-37).
|
Cz sty 06, 2011 23:01 |
|
 |
zephyr7
Dołączył(a): Wt paź 07, 2008 19:13 Posty: 800
|
 Re: jak zacząć wierzyć?
ArturP, zgadzam się w całej rozciągłości, zwłaszcza z tą zdolnością do rozpoznawania złych rzeczy, to takie małe DING-DING, zaraz pojawia się myśl, że coś jest nie tak. Nie wiem, czy zazdrość powinna prowadzić do nawrócenia, ale ja też kiedy pozostawałem poza kościołem zazdrościłem moim znajomym, praktykującym katolikom, których problemy zawsze zdawały się rozwiązywać w cudowny sposób, podczas gdy moje były coraz większe. Tak jak mówisz, zawsze przytrafiało się coś dobrego, jakby mieli nad sobą jakąś niewidzialną siłę, która się nimi opiekuje i zawsze wyciąga ich z opresji. Strasznie, naprawdę strasznie tego zazdrościłem. Mój problem polegał na tym, że zostałem wychowany w nieszczerej pseudo-wierze, gdzie religia przybierała formę opresji. Ortodoksyjny ojciec, agresywni, niekompetentni katecheci, fałsz, zakłamanie, biznes. Religia była dla mnie strasznym jarzmem, modlenie się nerwicą natręctw. Przed każdym pójściem do kościoła zbierało mi się na wymioty, tak nie lubiłem mszy, a niedziela do tej pory jawi się dla mnie jako najgorszy dzień tygodnia. Nawiedzenie demoniczne? Opętanie. Skąd. W takiej opresyjnej, zimnej, wyrachowanej wierze rosną w Polsce miliony dzieci. Ale... Czasem trzeba sobie zrobić przerwę, czasem trzeba coś zgubić, żeby potem znaleźć i cieszyć się, że się ma. Przez kilka lat nie chodziłem do kościoła, eksperymentowałem z buddyzmem. Zaczęło się od czytania, od Dhammapady, Keruaca, Gyatso, itp. A potem wielu, wielu innych podobnych książek. Najbardziej zastanowiły mnie zbieżności między naukami moralnymi różnych wschodnich religii, a tym co mówił Jezus. Takie porównania, takie odejście od naiwnej katolickiej nowomowy pozwoliły mi jakby na nowo odkryć znaczenie Nowego Testamentu, zupełnie tak jakby nagle otworzyły mi się oczy i jakbym czytał wszystko jeszcze raz! Tym razem szedłem swoim tempem i nikt nie narzucał mi kiedy mam chodzić do kościoła, kiedy wstawać, klękać, śpiewać... Pokażcie mi, kto nie sympatyzowałby z Jezusem po obejrzeniu Jezus Christ Superstar?  Głównym problemem jest to, że jako katolicy zostaliśmy okradzeni ze słów dotyczących tego, w co wierzymy. Zostały one sprowadzone do banału, wykorzystywane przez różne organizacje, radia, itp. Podejdź do żula na ulicy i powiedz "Jezus jest miłosierny, wszyscy powinniśmy dawać świadectwo i przystępować do Eucharystii"...... Ale dobra wiadomość jest taka, że można się przebić przez ten cały muł powierzchownej, radiomaryjnej religijności i moherowej moralności, zrozumieć, że J.C. jest superbohaterem i że wszystko, czego uczył jest naprawę wartościowe. DLATEGO, każdemu kto próbuje zacząć wierzyć, który odczuwa jakieś kryzy, wątpliwości, itp. Proponuję podejść do problemu z rezerwą, nie zadręczać się, zrobić sobie przerwę. A w międzyczasie, myśleć i czytać! pamiętać, że to co kościelne sprowadza się tylko do pewnego zakresu obrzędów, że Bóg jest o WIEEEEELE ponad to, że można do Niego dojść w różny sposób. Co do samej wiary, ona nigdy nie obywa się bez wątpliwości! Jeśli ktoś w Boga nie wierzy, ale chciałby żeby Ten istniał, to już jest jakiś start. Samo pragnienie, sama jakaś bardzo ulotna nadzieja, zupełnie wbrew logice, już jest czymś znacznym! powodzenia!
|
Pt sty 07, 2011 2:06 |
|
 |
Witold
Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14 Posty: 4800
|
 Re: jak zacząć wierzyć?
zephyr7 napisał(a): Krótko mówiąc, ateizm jest smutny, bo nie daje... ...złudzeń?
|
Pt sty 07, 2011 2:21 |
|
 |
zephyr7
Dołączył(a): Wt paź 07, 2008 19:13 Posty: 800
|
 Re: jak zacząć wierzyć?
Witold, ostatecznie "wszystko jest iluzją".
Pieniądz jest złudzeniem, demokracja, sprawiedliwość jest złudzeniem, a jakoś ciężko byłoby obejść się od banków, rządu i policji!
Nie rozumiem, dlaczego ludzie tak gloryfikują ateizm? Sporo ludzi nie wierzy w nic, ale żeby było im zaraz z tym tak super-dobrze? Nie wydaje mi się. Nie wierzą i kropka, big deal. Wojujący ateiści są równie żałości, co fanatycznie ortodoksyjni, radiomaryjni katolicy.
|
Pt sty 07, 2011 10:58 |
|
 |
merkaba
Dołączył(a): Wt sty 04, 2011 12:01 Posty: 1123
|
 Re: jak zacząć wierzyć?
(8) Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: (9)
czyli wiara jest jest darem od boga a żeby mieć wiarę musimy żyć po bożemu bo grzech oddala od boga i traci się wiarę jak to ojciec pio
mówi ojciec Pio z objawienia Katarzyny szymon Są tacy Proboszczowie, którzy powiadają: „Będziecie wszyscy stać! Bo tak wam nie dam Jezusa.” Pan Jezus jest bardzo miłosierny ale będzie bardzo cierpieć ten Kapłan, który powie: na stojąco. A tak wiara słabnie. Nie szybko, ale powoli..., [i przygotowuje grunt dla Antychrysta]. Gdy Komunie św. rozdziela na stojąco i gdy dzieci pierwszokomunijne będą stać. Te dzieci to aniołki, bo to są jeszcze dzieci niewinne. Ale nigdy nie stójcie, tylko upadajcie na kolana, bo Pan Jezus patrzy na te maleństwa, co upadają na kolana swoje. Jezus się cieszy. Jezus się uśmiecha do tych wiernych dzieci. A Kapłan powiada, będziecie stać i rozdziela na stojąco. To są Kapłani już bardzo oddaleni od Boga. Leniwi. Leniwy, bo jak Mszę świętą odprawia, to przyjmuje na stojąco (zamiast pokłonić się głęboko).
|
Pt sty 07, 2011 11:07 |
|
 |
greg(R)
Dołączył(a): Pn gru 29, 2008 1:36 Posty: 845
|
 Re: jak zacząć wierzyć?
@zephyr7Wybacz, ale ateizm jest zwyczajnie pusty, (...) ale nie oferują nic w zamian. Pusto, nic na talerzu, rozumiesz?Bo na tym talerzu nie ma i nigdy nie było żadnego karpia. To katolicy twierdzą, że tam znajduje się niewidzialny i cudowny karp, w istnienie którego trzeba uwierzyć bez dowodów. Oczywiście przedstawiciele innych religii uważają, że karpia tam wcale nie ma tylko jest niewidzialny i cudowny szczupak, sandacz, płoć, okoń etc. Nawet sami chrześcijanie nie mogą się dogadać czy ten niewidzialny i cudowny karp to lustrzeń czy sazan... 
_________________ Radio Italia, solo musica italiana
|
Pt sty 07, 2011 22:41 |
|
 |
zephyr7
Dołączył(a): Wt paź 07, 2008 19:13 Posty: 800
|
 Re: jak zacząć wierzyć?
greg(R),
to tak, jakbyś mi udowadniał, że w wannie nie ma karpi: "Wanna jest pusta! Przecież w wannie nie ma ryb! To nie możliwe, żeby karpie były w wannie! W mojej wannie nic nie ma!"
a jednak, gdybyś zajrzał do wanny, zobaczyłbyś tam... rybę! I byłoby ci łyso!
Na moim talerzu znajdują się naprawdę smaczne rzeczy o wysokiej wartości odżywczej: spokój, optymizm, pomoc w każdej sytuacji, szczęście (pojmowane zarówno jako fart, jak i jako pomyślność). Och, zapomniałbym o nieśmiertelności w perspektywie.
Człowiek, który w nic nie wierzy ulega degradacji, staje się zwykłym "organizmem", żeby nie powiedzieć "zwierzęciem", kierowanym rozchwianymi emocjami, kaprysami i popędami.
Ale najfajniejsze jest to, że kiedy człowiek uwierzy nie tyle w Boga, co Bogu, zaczynają dziać się w życiu fajne rzeczy: dziwne zbiegi okoliczności, nowe wyzwania, nowe przygody - życie nabiera smaku, człowiek czuje że jest prowadzony dobrą ręką, że ktoś się nim opiekuje, że już nie jest sam, że zmierza w dobrą stronę.
Tylu jest na tym forum sceptyków, osób które chciałyby uwierzyć, a nie wiedzą jak - spróbujcie, to nie boli! Po prostu wystarczy spróbować. Rzeczy nie zmienią się z dnia na dzień, ale się zmienią.
Zresztą, nie ważne co na talerzu, ważne w jakim towarzystwie!
|
So sty 08, 2011 0:12 |
|
 |
gargamel
zbanowany na stałe
Dołączył(a): So gru 11, 2010 21:39 Posty: 918
|
 Re: jak zacząć wierzyć?
zephyr7 napisał(a): Wojujący ateiści są równie żałości, co fanatycznie ortodoksyjni, radiomaryjni katolicy. Obie te sympatyczne grupy spotykały się swego czasu pod pałacem prezydenckim. greg(R) napisał(a): Oczywiście przedstawiciele innych religii uważają, że karpia tam wcale nie ma tylko jest niewidzialny i cudowny szczupak, sandacz, płoć, okoń etc. Nawet sami chrześcijanie nie mogą się dogadać czy ten niewidzialny i cudowny karp to lustrzeń czy sazan...  A może to wszystko jedna Ryba co? A ja nazwę ją ładnie Karp Królewski.
_________________ http://forum.wiara.pl/viewtopic.php?f=42&t=30168 http://pajacyk.pl/
|
So sty 08, 2011 1:15 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|