W Boga wierzyć warto nawet gdyby miał nie istnieć. W co wierzyć jeśli nie w Boga? W pieniądze? Dziś są, jutro może ich nie być. W siebie? Człowieka czasami dopadają gorsze momenty, czasami nawet depresja, nie można polegać tylko na sobie. Można wierzyć w rodzinę, ale rodzina to tylko ludzie i też mogą mieć swoje problemy, też mogą zawodzić. Wiara w Boga naprawdę pomaga, pozwala pogodzić się z niesprawiedliwością na świecie, z nierównością, ze złymi ludźmi, z chorobą, ze złym losem, ale pozwala także cieszyć się małymi rzeczami i cieszyć się życiem.

Jest wiele piękniejszych i bardziej wartościowych doznań, aniżeli wiara w nieweryfikowalne... coś.
To miło, że odnalazłeś swoje szczęście w Bogu Amadeus35, jednak istnieją ludzie, którzy swojego szczęścia nie odnajdują w Bogu.
Uważasz, że oni są gorsi od Ciebie?


Ludzie wierzący, to nie tylko Chrystus i katolicy przyjacielu... powinieneś to wiedzieć.


Czegoś takiego, nie można nazwać wiarą.


Pięknie napisane, i dlatego stworzył człowiek Boga...

W prawdę.

Czym jest prawda i gdzie jest prawda? Gdzie szukać prawdy? A jeśli Bóg jest także prawdą?

No to Go znajdziesz szukając prawdy.

Boga, Prawdę, rozumiem w ten sam sposób, w jaki rozumiem Drogę i Życie, jako figury retoryczne - doskonałe figury, których bardzo często używa Jezus.
Droga musi prowadzić do celu - to raj.
Życie nie konczy się na ziemi - to życie wieczne.

A Prawda?

Z tym teolodzy, filozofowie, doktorzy Kościoła (ale i wszyscy papieże) itp. mają zawsze największy problem od wieków, od pierwszych synodów.
Moim zdaniem, Prawda jest już w Słowie, które było na początku, u Boga, i Słowo to było Bogiem.
Jeżeli tak, to Prawda jest w słowie Słowie Bożym, czyli w Piśmie Świętym.
Poznanie Prawdy to poznanie Biblii. A ponieważ Pisma (Prawdy) w jej wszelkich wymiarach pojąć nigdy nie zdołam, wybieram "obcowanie" ze Słowem i "podążanie" Drogą.

A przez Słowo i Drogę zbliżam się do Prawdy, którą w pełni poznam - taką nadzieję daje mi Jezus - poprzez Słowo na końcu Drogi, czyli w Niebie.

Nazarej

Twoim zdaniem!? Czyli mam Ci uwierzyć, że jednak to Ty masz rację, a ja nie? Skoro mówisz "moim zdaniem", to mam wrażenie, że jednak zgadujesz, a na tym przyjacielu nie polega prawda.

Arystoteles opisuje to w bardzo prosty sposób:"Powiedzieć, że istnieje, o czymś, czego nie ma, jest fałszem. Powiedzieć o tym, co jest, że jest, a o tym, czego nie ma, że go nie ma, jest prawdą"

Innymi słowy, jeśli nie jesteś w stanie definitywnie i niezaprzeczalnie udowodnić mi, że Bóg istnieje, to nie możesz go nazwać prawdą!
Bóg z pewnością może być "Twoja prawdą", ale nie w sensie ogólnym.


Jeśli tak, to faktycznie jest... a jeśli nie, to nie! Tylko że prawda nie istnieje do puki istnieje "a jeśli". Dopiero potwierdzona koncepcja, zyskuje status prawdy. Dla was Katolików, taki status uzyskała, i jest to Wasza prawda... ale nie prawda ogólnie.
Wasza prawda, dla mnie jest kłamstwem!
Tak to wygląda.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zakład_Pascala

Rzeczywiście ciężko mówić tu o szczerej wierze, ale do podobnych wniosków co Pascal doszedłem jeszcze będąc w podstawówce. Wierzyć się po prostu opłaca.

Człowiek stworzył Boga takim jakim go postrzega. Może on mieć zupełnie inną postać niz przedstawiona chociażby w Biblii.

Tak... ale korzyści uzyska tylko człowiek nieświadomy.
Jeśli wiesz, że Boga wymyślił człowiek, to jak taki Bóg, miałby Ci w czymś pomóc?


Takich wizji Boga jest multum. I to nie ma znaczenia, w jakiego Boga człowiek wierzy. Czy w Anu, Ra, JHWH, Allaha czy Wisznu... Każda wizja Boga, niesie dla człowieka jedno konkretne przesłanie.
Bóg daje człowiekowi siłę, władzę, i ochronę!
Bóg w rękach człowieka, jest orężem doskonałym! Każda denominacja ludzi, wykorzystuje go we właściwy dla siebie sposób.
I to w zasadzie tyle... prawda, że mało skomplikowane?

Jezus Chrystus mówi: "Ja jestem drogą prawdą i życiem..."
Zatem, prawdy należy szukać w Jego życiu => w Nowym Testamencie.

Tak z kobiecego punktu widzenia.

Pozdrawiam serdecznie

Zgadza się bo i nie jest to nasza zasługa, ani nie mamy pewności czy wytrwamy. Czy istotnie faryzeusze mieli przewagę nad dobrym łotrem?


Nie zgodzę się. Wiara w Boga w swą istotę ma wpisane że wierzymy w realny byt. Gdyby to miało być jedynie werze, aby mieć powod, dobycia lepszymi to byłoby to wielkie oszustwo i jak każde, w końcu by upadło. Jeli ludzie mają żyć zgodnie z daną ideą, a wręcz dla niej, to musi być ona prawdziwa. Jeśli było by tak że wiemy iż Bóga nie ma, mamy jakieś obiektywne przesłanki, to szkoda czasu, bo idea upadnie jak i znikną pieniądze - to jest ta sama płaszczyzna. Jeśli Chrystus by nie zmartwychwstał, daremna jest nasza wiara, jak pisze św. Paweł.

Każdy powód do bycia lepszym jest dobry - choćby nawet Boga miało nie być, świat będzie dzięki wierze lepszym miejscem - mniej będzie tu hedonistów i cwaniaków - choćby przez to, że się Boga boją.

Poza tym, przytaczając słowa ks. Tischnera:

"Wiara jest w gruncie rzeczy smutną koniecznością. Gdybyśmy mogli mieć wiedzę, nie potrzebowalibyśmy mieć wiary. Rzecz w tym, że nie możemy mieć wiedzy."

Dlatego zawsze będą ludzie wierzący i niewierzący, a istnienie Boga będzie zawsze podważane. Dlatego też nawet taka wiara nie będzie "wielkim oszustwem". Każda wiara w Boga zakłada Jego istnienie - też taka. Dlatego i ta wiara przetrwa, bo istnienia bądź nieistnienia Boga nie jesteśmy w stanie obiektywnie dowieść. Subiektywnie tak, ale dowody są różne, jak tworzący je ludzie, a Bóg jest ponad wszelkimi dowodami.

Tylko proporcyje sie nieco zmieniają;-)

Bo dziś nikt się nie spodziewa hiszpańskiej Inkwizycji, a i wojny religijne o byle głupotę z mody wyszły

O ile mówimy o Europie. A poza nia jest róźnie.
Ale w ogóle miałem na mysli proporcje miedzy wierzącymi a niewierzącymi.