1. Pokochanie Jezusa, 2. miloscia na milosc - a na nienawisc, czym odpowiadac?, 3. silni w wierze - jak uwierzyc?, 4. zyc trescia ewangelii - co jest jej trescia?
Tak czy inaczej, dziekuje za Twoje ciekawe odpowiedzi.

Niestey mylisz się. Ateiści nie znają Chrystusa. Słyszeli o Nim ale nie znają Go ponieważ dla nich Bóg nie istnieje a z takim założeniem wiara traci sens. Im poprostu Chrystus jest niepotrzebny a tym samym zbawienie (skoro nie ma życia po śmierci):|. Na pytanie czy będziesz zbawiony nikt ci chyba nie może odpowiedzieć ponieważ nikt nie zna twojego sumienia ani twoich wszystkich uczynków i myśli przez całe twoje życie.
A to co przytoczyłeś to są drobne rzeczy (poza tym "kocham ludzi" ale to zbyt płytko i ogólnie określone).

Akurat ogladam na zywo transmisje z pobytu papieza w Oswiecimiu. W celi Kolbego modlil sie tak: "modl sie za nas" (chodzi o Kolbego). Slyszalem, ze nigdzie w ewangelii nie jest wskazane by umarli modlili sie za zywych. Jak to jest w takim razie z tym nasladowaniem ewangelii?

Ty przeciez napisales, ze trzeba znac Jezusa. Jak Ty w takim razie znasz Jezusa? Czy Danuta piszac o milosci i o tych innych rzeczach tez - Twoim zdaniem - wyraza sie plytko? Troche mnie kolujesz ...

Dla jasnosci: moje pytanie nie brzmi czy ja bede zbawiony, ale "ciekaw jestem Waszego zdania na ten temat".

A może byś tak zamiast "słuchać" o Ewangelii wziął ją poczytał? W księgach Ewangelii nie ma owszem, jest za to w Apokalipsie i Ewangelii ustnej.

Czy mozesz mi podac dokladniej, gdzie to jest w Apokalipsie? A co to takiego "ewangelia ustna"?

Widze, Zefciu, masz trudnosci znalezc i odpowiedziec.

Ludzie chca zbawienia, ale tutaj raczej sie nie dowiedza jak je dostapic ...

A przecież to takie proste I zadnej filozofii tu nie trzeba.
Starać sięwierzyć w Boga i Bogu. Cała reszta jest łaską

Tzn. jesli ktos sie STARA wierzyc, to ma juz PEWNOSC, ze po smierci bedzie w niebie u Boga. Hm. To po co ten caly rozgardiasz z kosciolem? Zeby wierzyc w Boga i Bogu nic wiecej juz nie trzeba.

No tak. Ale wierzyć Bogu to słuchać (słyszeć co mówi) Go. Ja odczytuję jego wolę tak, że jestem w Kościele i wierzę, że poza Kościołem nie ma zbawienia, bo Bóg mówi teraz do mnie przez Kościół.

Czyli, jesli nie jestem w kosciele, nie mam szansy. Twoim zdaniem, przynaleznosc do kosciola rowna sie zbawieniu? A co z innymi kosciolami?

Nie mam zamiaru wchodzić w kompetencje Boga i decydować kto będzie zbawiony, a kto nie. Mam głęboką nadzieję, że piekło jest i pozostanie puste. Każdy dostał od Boga wolną wolę i rozum, mój mi mówi, że mam się realizować jako człowiek i chrześcijanin w Kościele Katolickim. I tyle.

Pytanie o zbawienie to nie wchodzenie w kompetencje Boga i rozgladanie sie po otoczeniu. Mam na mysli bardzo osobiste przekonanie, pewnosc tego. Nadzieja nie wystarcza, tym bardziej jesli nie ma jakiejs solidnej bazy. Tez chcialbym, zeby pieklo bylo puste - a najbardziej chce tego Bog - ale tak nie bedzie. Jest albo zbawienie, albo potepienie. Jesli Bogu na tym zalezy, by ludzie byli zbawieni (a z pewnoscia zalezy!), to sa chyba jakies warunki i wymagania wyraznie przez Niego wskazane. Chodzi wiec o odkrycie ("wydyskutowanie" - uf! - przepraszam polonistow) tych warunkow. Czy realizowanie sie jako czlowiek i przynalezenie tu czy tam - sa Bozymi kryteriami do zbawienia? Osobiscie byloby to dla mnie bardzo niepewne - a w niepewnosci nikt chyba nie chce zyc.