Nawróceni na katolicyzm...
Autor |
Wiadomość |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Mark Zubek napisał(a): Myślę że bardzo wiele kosztowało Teresse, aby dać to świadectwo.
Ja też tak myślę. Teresso, jesteś odważna.
Nie będę się odnosic do treści tej historii - jest ona bardzo osobista i zupełnie inna od mojego doświadczania wiary. Jeden wniosek jednak sie nauwa: Jeśli Bóg chce dotknąc człowieka, czyni to traktując każdego odmiennie, w indywidualny sposób, bo to On zna kazdego z nas najlepiej i wie, co komu jest potrzebne.
Pozdrawiam 
|
So lis 11, 2006 9:51 |
|
|
|
 |
Atimeres
Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00 Posty: 1993
|
Pewnie by trzeba napisać o słynnym żydzie z Tarnowa Romanie Brandstaedterze..., a może o obecnym premierze Anglii (?)..., a może o twórcy Taize...
|
So lis 11, 2006 10:27 |
|
 |
dobry_dziekan
Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 17:17 Posty: 1479
|
Hm.
Tajemnica? niech będzie.
Tak czy owak powiem, że nie poruszyła mnie Twoja historia
Ponoć "błogosławieni ci którzy uwierzyli a nie widzieli", więc nie sądzę by ktoś z góry chciał jedną osobę przekonać, że Bóg na prawdę jest i to do tego kompletną fanatyczkę antyreligijną 
_________________ "Mówią, że niepełna wiedza jest rzeczą niebezpieczną, ale jednak nie tak złą, jak całkowita ignorancja." T. Pratchett
|
So lis 11, 2006 13:29 |
|
|
|
 |
Krzychu
Dołączył(a): Pn sie 28, 2006 18:29 Posty: 106
|
Podziwiam odwagę Terresse  I cieszę się, że mogłem to przeczytać. Nie podoba mi się to, że kilka osób od razu starało się to podważać. Jeśli sie nei zgadzacie, to przez szacunek dla Teresse powinniscie nie udzielac sie w tym wątku, przynajmnije nie w taki sposób. Świat by sie od tego nie zawalił, gdybyście raz nie wykrzyczeli swoich prawd, zwłaszcza ze ten temat nie jest miejscem na to.
_________________ "Pewnego dnia chodząc po górach, dostrzegłem z daleka bestię. Kiedy przybliżyłem się, przekonałem się, że był to człowiek. Stając przed nim zobaczyłem, że jest moim bratem!"
Opowieść tybetańska
|
So lis 11, 2006 14:57 |
|
 |
dobry_dziekan
Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 17:17 Posty: 1479
|
Przepraszam, ale po prostu pierwszy raz słyszę, aby ktoś powiedział"
"O jeżeli istniejesz to niech się coś stanie" i żeby to się stało 
_________________ "Mówią, że niepełna wiedza jest rzeczą niebezpieczną, ale jednak nie tak złą, jak całkowita ignorancja." T. Pratchett
|
So lis 11, 2006 15:54 |
|
|
|
 |
Necromancer
Dołączył(a): Cz paź 19, 2006 7:51 Posty: 744
|
Zasadniczo nic straconego Teresse:) Też można powiedzieć, że obiektywnie przeżyłem coś co można nazwać "nawróceniem", zmieniłem całkowicie swoje życie. Teraz żałuję, sprawiło mi to chyba więcej kłopotu niż pożytku, choć sam nie wiem do końca. Tak czy inaczej z nastoletniego ateisty stałem się człowiekiem ultrareligijnym. W pewnym momencie jednak obudził się we mnie zdrowy rozsądek i nie mogłem już brnąć w to dalej. Kiedy moja religijna żarliwość przygasła powoli zacząłem sobie uświadamiać jaki to obłęd.
Więc wszystko jeszcze może się zmienić, a "nawrócenie" nie przekreśla możliwości pójścia inną drogą.
_________________ ateista
|
So lis 11, 2006 15:57 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Dobra...Dość już o mnie...
Czas pomęczyć was innymi świadectwami...
Nawrócony satanista
Józef ma obecnie 18 lat. Kilka lat temu, po przeczytaniu książek o magii i kulcie szatana zainteresował się tym. Przestudiował Biblie szatana, udostępnioną mu w maszynopisie przez kolegów z "paczki" i zaczął medytować nad "tekstami mocy".
Ponieważ pochodzi z rodziny patologicznej, dużo czasu spędzał w ośrodku dla młodzieży trudnej, prowadzonym przez księży. Tam właśnie spotkał kolegę, który sam będąc w sekcie satanistycznej zaprosił go na imprezę, gdzie, jak twierdził "będzie dużo alkoholu haszu i seksu". Gospodarzem tego spotkania był dziwnie wyglądający człowiek znający wiele tekstów biblii szatana na pamięć, imponujący swoim dystansem do świata i pewnością siebie.
To go wciągnęło. Bywał częściej na takich imprezach, aż przyszedł moment, gdy zaproszono go do Warszawy. Nie miał już wątpliwości, że uczestniczy w obrzędach satanistycznych, ale poczuł, że to go wciąga jak magnes.
Był zmuszany do jedzenia surowego kociego mięsa pochodzącego ze zwierząt ofiarowywanych szatanowi podczas obrzędów magicznych i "czarnych mszy". Same obrzędy przebiegały w zaciemnionym pokoju na Ursynowie, gdzie na stole przykrytym czarnym aksamitem z wyrysowanym pentagramem profanowano hostie, czasami na ciele dziewczyny, mordowano zwierzęta i dawano uczestnikom do picia krew zwierząt zmieszaną z moczem.
To miało być źródłem energii dla uczestników seansu. Na potwierdzenie słuszności tej teorii pewien mężczyzna popisywał się swoimi magicznymi umiejętnościami. Wszyscy czuli się silni i bezkarni, oraz całkowicie zabezpieczeni przez szatana od odpowiedzialności za swoje czyny. W ciągu dwóch lat Józef złożył dwa śluby satanistyczne:
bezwarunkowego posłuszeństwa głównemu kapłanowi. Odbyło się to w taki sposób, że na pergaminie kazano mu własną krwią napisać zdanie: Przyrzekam posłuszeństwo Lucyferowi, jako najwyższemu panu wszechświata i tego świata, oraz jego sługom. Na jego przedramieniu wytatuowano odwrócony pentagram - symbol demonicznych mocy, którym się oddał.
ślub bezczeszczenia wszystkiego co chrześcijańskie.
Aby dowieść swojej determinacji został wysłany razem z dwoma kolegami w celu zbezczeszczenia Najświętszego Sakramentu. Tak się złożyło, że akurat nie było Najświętszego Sakramentu w tym kościele, który dopiero był w trakcie budowy, więc poprzestali na sprofanowaniu ołtarza smarując go odchodami. Od kapłana otrzymał wtedy skórzaną kurtkę z satanistycznymi emblematami, jako znak przebytej inicjacji.
Po pewnym czasie w jego życiu duchowym i psychicznym zaczęły pojawiać się poważne problemy. Przede wszystkim stale narastał w nim lęk, popadł w uzależnienie od alkoholu.
W 1994 roku sekta przygotowywała na święto Walpurgii kolejną ofiarę krwawą. Kiedy Józef zorientował się, że na ołtarzu leży żywe niemowlę - nie wytrzymał tego psychicznie i uciekł.
Zatrzymał się u sióstr zakonnych w jednej z podwarszawskich miejscowości. Nie był w stanie wejść do wnętrza klasztoru. Odczuwał ogromna słabość i lęk w kontakcie z siostrami. Chociaż tego nie pamięta, siostry mówiły mu, że próbował podpalić klasztor. Nie wiedział co się z nim dzieje. Po odejściu z sekty chciał zabić własną matkę, zasugerowany słowami głównego kapłana, że zamordowanie matki jest gestem totalnej negacji życia, ponieważ każda matka symbolizuje życie, i przypomina Matkę Boską, dlatego należy ja zniszczyć.
Na swojej dalszej drodze spotkał grupę Odnowy w Duchu Świętym. Gdy doprowadzono go do kościoła - zemdlał Później opowiadano mu, ze zachowywał się jak opętany. Ponoć odbywały się nad nim modlitwy o uwolnienie, choć sam tego nie pamięta. W momencie gdy ksiądz katolicki prowadzący modlitwę wezwał go do wyrzeczenia się szatana i wyznania wiary w Jezusa Chrystusa jako jedynego Pana - dostał ataku furii i poniszczył krzesła w miejscu, gdzie odbywała się modlitwa. Ksiądz wraz z grupa uciekli przed jego agresja do innego pomieszczenia.
Po powrocie do domu rodzinnego zaczęły go prześladować jeszcze silniejsze lęki, poczucie rozpaczy i koszmarne sny. Dołączyły się do tego objawy somatyczne: długotrwałe wyczerpujące wymioty o niewyjaśnionym podłożu, dziwne odgłosy w pokoju, w którym przebywa. Rodzina nie umie mu pomóc. Jak do tej pory nie można o nim powiedzieć, że jest w pełni wyzwolony. Proces ten raczej trwa i postępuje bardzo powoli.
To ku przestrodze dla wszystkich , co wierza w bajeczki, że dla satanistow szatan to tylko symbol...
|
So lis 11, 2006 23:00 |
|
 |
_Big_Mac_
Dołączył(a): Cz wrz 21, 2006 18:43 Posty: 923
|
No nie, ktoś potraktował Józefa szatanowca na poważnie
Teresse, to jest bajka, nie jestem nawet pewien czy nie pisana dla jaj 
_________________
gg 3287237
|
So lis 11, 2006 23:38 |
|
 |
Necromancer
Dołączył(a): Cz paź 19, 2006 7:51 Posty: 744
|
Teresse napisał(a): Był zmuszany do jedzenia surowego kociego mięsa pochodzącego ze zwierząt ofiarowywanych szatanowi podczas obrzędów magicznych i "czarnych mszy". Same obrzędy przebiegały w zaciemnionym pokoju na Ursynowie, gdzie na stole przykrytym czarnym aksamitem z wyrysowanym pentagramem profanowano hostie, czasami na ciele dziewczyny, mordowano zwierzęta i dawano uczestnikom do picia krew zwierząt zmieszaną z moczem.
Myślałem, że to temat na poważnie, a tu takie tandetne, kiczowate bajeczki.
_________________ ateista
|
So lis 11, 2006 23:43 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
He,he...
Wiedziałam, że ten przykład was ozywi
No i proszę mialam rację...
Jest wzięty ze stronki www.sekty.net
|
So lis 11, 2006 23:48 |
|
 |
Necromancer
Dołączył(a): Cz paź 19, 2006 7:51 Posty: 744
|
Dominikańskie Ośrodki Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach.
No to jest bardzo wiarygodny ośrodek i nic lepszego niż wziąć jakąś historyjkę o szatanie od dominikanów. Dlaczego od razu nie uderzyć do swojego proboszcza, który pewnie ma w zanadrzu kilka lepszych opowiadanek o katolickim szatanie.
_________________ ateista
|
So lis 11, 2006 23:56 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Nawrocony Saudyjczyk
Urodziłem się w Arabii Saudyjskiej, moja rodzina mieszkała niedaleko Mekki. Wychowano mnie w przestrzeganiu zasad i tradycji islamu i kultury arabskiej. Jako nastolatek chodziłem do meczetu modlić się pięć razy dziennie, gdyż tego wymagali moi rodzice.
Pewnej nocy widziałem sen o tym, jak trafiłem do piekła. Byłem przerażony, a ten sen powtarzał sie prawie każdej nocy. Szczerze zastanawiałem się, dlaczego mam takie wizje piekła. Pewnego razu ukazał mi się Jezus i powiedział: "Synu, Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Jeżeli poświęcisz mi swoje życie i będziesz mnie naśladował, wybawię cię z piekła, które widziałeś".
Byłem zdumiony, ponieważ nie wiedziałem, kim był ten Jezus. Oczywiście, Koran wspomina o Jezusie w surze "Marjam", ale nazywa go prorokiem, a nie Zbawcą zdolnym zachować człowieka od piekła.
Zacząłem więc szukać jakiegoś chrześcijanina, który mógłby mi coś więcej powiedzieć o tym Jezusie, który mi się ukazał. Chciałem też zdobyć chrześcijańskie Pismo Święte, Biblię. Jednak nie było mi łatwo znaleźć jakiegokolwiek chrześcijanina, który opowiedziałby mi o Jezusie. Jak wiadomo, chrześcijaństwo jest całkowicie zakazane w Arabii Saudyjskiej, a jeżeli chrześcijanin zostanie przyłapany na dawaniu świadectwa swojej wiary muzułmaninowi, może być prawie pewien, że zostanie ścięty.
Ale Pan przyprowadził mnie do egipskiego chrześcijanina, który był chory. Modliłem się o jego uzdrowienie, a on dał mi Biblię. W tym czasie Jezus stał się dla mnie bliskim przyjacielem. Wkrótce zacząłem mówić o moich przeżyciach wszystkim moim krewnym i przyjaciołom. Władze natychmiast się dowiedziały, że nawróciłem się na chrześcijaństwo. Sądzę, że doniósł ktoś z mojej rodziny.
W Koranie jest powiedziane, że każdy, kto porzuca islam, jest zdrajcą i musi być ukarany śmiercią. Zostałem więc schwytany, wtrącono mnie do więzienia i torturowano. Powiedziano mi, że zostanę stracony przez ścięcie głowy, jeżeli nie powrócę do islamu.
Jednak już podjąłem decyzję, że nigdy nie powrócę. Powiedziałem władzom, że jestem gotów umrzeć dla Jezusa, i nie mam zamiaru powracać do islamu. Po długim czasie w więzieniu i po wielu torturach skazano mnie na ścięcie. Podano dzień i godzinę egzekucji, na co odpowiedziałem: "Tak, wy mnie zabijecie, ale ja pójdę do nieba na spotkanie z Jezusem. Modlę się jednak, by to, co ze mną uczynicie, zostało w waszym sercu i nie dawało wam spokoju do dnia, póki nie przyjdziecie do Jezusa".
Nadszedł dzień i godzina mojej egzekucji, na którą oczekiwałem z nieprzyjemnością, choć czułem się bardzo umocniony w mojej wierze w Jezusa. Zazwyczaj egzekucje odbywają się dokładnie w wyznaczonym czasie, lecz ku mojemu zdumieniu nikt po mnie nie przychodził. Minęła godzina, druga, trzecia - minął cały dzień, ale nic się nie działo. Po dwóch dniach po mnie przyszli. Otworzyli drzwi i powiedzieli: "Ty demonie! Wynoś się stąd!" Zauważyłem, że ich szef, który był najbardziej zdecydowany, że powinienem zostać ścięty, nie przyszedł tym razem. Zapytałem o niego. Nie chcieli mi nic mówić, ale w końcu zdradzili mi, że w tym samym dniu, kiedy zapadł wyrok na mnie, zmarł jego syn.
Zostałem uwolniony, ale na tym nie skończyły się moje problemy i prześladowania. Jednak wiem na pewno, że ręka Boga jest nade mną.
źródło: Answering Islam
|
N lis 12, 2006 1:21 |
|
 |
Berea
Dołączył(a): So paź 15, 2005 16:29 Posty: 448
|
Nawrócenie...na co? Na wiarę w św. teresę, "Matkę Bożą"...? Jezus moim przyjacielem...?A gdzie pokuta, przekonanie o grzechu i sprawiedliwości, gdzie przyjęcie ofiary Chrystusa na krzyżu...? Gdzie historie zbawienia? To jest prawdziwy cud- kiedy człowiek rodzi się na nowo w Chrstusie i "oto wszystko nowym się staje".Kiedy stajemy przed Nim i do bólu zdajemy sobie sprawę z tego, jak jesteśmy grzeszni i brudni i jak tylko Jego święta krew może nas z tego brudu oczyścić. I wszystko jedno , ile nagrzeszyliśmy, bo czy ty wpadniesz 10 metrów pod bagno, czy tylko metr, to jak cię wyciągną, tak samo jesteś brudny- w oczach Bożych. Bóg jest święty.
I wtedy z głębi duszy krzyczymy o ...Łaskę. O zmiłowanie. I padamy do nóg Zbawiciela.
Inaczej to tylko zmaiana poglądów i środowiska, a nie nawrócenie.
Po nawróceniu przychodzi czas na wydawanie owoców Ducha Swiętego- to proces długotrwały i czasem bolesny. To drugi etap nawrócenia.
|
N lis 12, 2006 11:09 |
|
 |
Krzychu
Dołączył(a): Pn sie 28, 2006 18:29 Posty: 106
|
A nie znacie takich blizszych nam historii nawrocenia? Bez głosów w głowie, tajemnych wizji - bo takich rzeczy doświadczają nieliczni. Nie twierdze ze są gorsze, ale chętnie poczytałbym też o zwykłych ludziach, którzy nawrócili się w bardziej powszedni, choc przeciez nie gorszy sposób 
_________________ "Pewnego dnia chodząc po górach, dostrzegłem z daleka bestię. Kiedy przybliżyłem się, przekonałem się, że był to człowiek. Stając przed nim zobaczyłem, że jest moim bratem!"
Opowieść tybetańska
|
N lis 12, 2006 13:03 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Nawrócony z anglikanizmu...  I chyba bez żadnych wizji
Od księdza anglikańskiego do kardynala katolickiego
John Henry Newman przychodzi na świat w Londynie w 1801 roku, w zamożnej i obojętnej religijnie rodzinie anglikańskiej. Mając 15 lat, odkrywa znaczenie dogmatów. Bez nich, religia opiera się jedynie na uczuciach;est jak idea miłości synowskiej pojmowana w oderwaniu od faktu istnienia ojca ; napisze w Apologii stanowiącej rodzaj autobiografii, w której uzasadnia swe nawrócenie na katolicyzm.
Jako szesnastolatek, uczy się w Oksfordzie, by w pięć lat później zostać wykładowcą najznakomitszego z kolegiów, Oriel College. W wieku lat 24 otrzymuje święcenia w kościele anglikańskim i po trzech latach zostaje proboszczem parafii uniwersyteckiej. Jego kazania, przyciągające mieszkańców całego miasta, niosą ze sobą tak wiele istotnych treści, że zostaną później opublikowane w 8 tomach.
W wieku 30 lat, Newman interesuje się patrystyką, zgłębia praktykę i teorię Kościoła Anglikańskiego oraz usiłuje dotrzeć do źródeł chrześcijaństwa, wychodząc od Nowego Testamentu. Pewne fragmenty zwracają jego baczniejszą uwagę; wśród nich ten, gdzie Jezus nazywa Piotra skałą, na której zbuduje swój Kościół (Mt 16,18 ).
Wnikliwe studia nad Ojcami Kościoła sprawią, że Newman stanie się wkrótce jednym z największych w swojej epoce znawców ich piśmiennictwa.
Mając 32 lata, w czasie wycieczki statkiem po Morzu Śródziemnym, zapada na wysoką gorączkę i jest bliski śmierci. Doświadczenie to doprowadzi go do ;drugiego nawrócenia pierwsze zawdzięcza lekturze Ojców Kościoła.
W tym samym momencie dziejowym, powstaje tak zwany Ruch Oksfordzki, któremu początek daje kazanie pastora Kościoła Anglikańskiego, Johna Kebla. Piętnuje on to, co określa jako narodową apostazję; Anglii.
Na czym kaznodzieja opiera to radykalne wyrażenie? Oto w skrócie burzliwa historia narodzin Kościoła Anglikańskiego:
Henryk VIII (1509-1547), król o majestatycznej postawie, zmysłowy choć pobożny, poślubia Katarzynę Aragońską, wdowę po swoim młodszym bracie. Nieco później, ten amator kobiecej urody pozna Annę Boleyn, damę o pięknych, błyszczących oczach i zakocha się w niej do szaleństwa. Szukając pretekstu do oddalenia żony domaga się, aby papież unieważnił małżeństwo z Katarzyną. Nie mogąc się doczekać odpowiedzi z Rzymu, król każe pobłogosławić swój związek z Anną Boleyn prymasowi Anglii. W 1534 roku, Klemens VII orzeka nieważność małżeństwa z Anną. Henryk VIII zrywa więc z Kościołem, zapoczątkowując schizmę anglikańską. Tworzy wówczas Kościół narodowy, niezależny od papieża i poddany osobie władcy.
Od tej pory, król jako zwierzchnik Kościoła narodowego, mianuje biskupów. W ten sposób, władza świecka dla własnej korzyści eliminuje władzę duchową. Większość kleru podporządkowuje się; tylko nieliczni jego przedstawiciele odmówią złożenia przysięgi wierności nowym prawom państwowym.
Henryk rozpocznie wówczas krwawe prześladowania, których ofiarą padnie wiele świętych osób, między innymi trzej kapłani ; męczennicy: Sebastian Newdigate, Onufry Middlemore i Wilhelm Exmew, bracia z londyńskiej Kartuzji, przez 17 dni poddawani okrutnym torturom i powieszeni w Tryburn 19 czerwca 1535 roku, a także Jan Fisher, biskup Rochester, wybitny humanista, spowiednik Katarzyny Aragońskiej. Ten prawie siedemdziesięcioletni kapłan, podczas swego pobytu w więzieniu kreowany przez papieża na kardynała, odda głowę pod topór katowski odmawiając Psalm 25.
Co do Anny Boleyn, zostanie ona oskarżona o cudzołóstwo i skazana na ścięcie w 1536, podobnie jak piąta żona Henryka VIII, Katarzyna Howard, ścięta w 1542, po naturalnej śmierci trzeciej małżonki króla, Joanny Seymour (1537) i jego rozwodzie z czwartą ; Anną de Cleves (1540). Szósta żona Henryka, Katarzyna Parr, przeżyje go. Za czasów tego władcy zostanie ściętych 2 kardynałów, 18 biskupów, 13 opatów, 575 kapłanów i około 600 osób świeckich, wszyscy z powodów wyznaniowych, większość ; po torturach.
Oto portret założyciela Kościoła Anglikańskiego. W 1833 roku powstanie tego Kościoła zostanie nazwane przez jednego z jego kapłanów ;apostazją narodową;.
Odrzucając teorięvia media; Kościoła Anglikańskiego (w połowie drogi między protestantyzmem a katolicyzmem), Newman coraz bardziej zbliża się do Kościoła Rzymskiego. W 1845 publikuje esej ;O rozwoju doktryny chrześcijańskiej;, w którym dowodzi, że depozyt wiary apostolskiej został zachowany w nienaruszonym stanie właśnie przez Kościół Katolicki.
Po swojej deklaracji nawrócenia na katolicyzm, jest jednak zmuszony opuścić Oksford. Udaje się do Rzymu, studiuje teologię katolicką, po czym wstąpi do nowicjatu Oratoriańskiego i zostanie wyświęcony na księdza katolickiego w 1847.
Gwałtownie atakowany, zmuszony bronić własnego honoru, w ciągu dwóch miesięcy pisze swoje arcydzieło ;Apologia pro vita suaktóre zyska sobie powszechną popularność.
;Tuż przed moim nawróceniem, należąc jeszcze do Kościoła Anglikańskiego, znalazłem się na łożu śmierci;pisze Newman.
Schroniwszy się w Littlemore, części swej parafii, musi stawiać czoła przeciwnikom, którzy zakłócają samotność chorego, by oskarżać go o chęć założenia klasztoru papistów Zdobywa się wówczas na bolesną negację dotychczasowych przekonań. Głosząc ostatnie kazanie u Najświętszej Maryi Panny w Oksfordzie, wypowiada słowa o ;rozłące przyjaciół; i nie może powstrzymać się od łez.
W odosobnieniu, przez długie miesiące zmaga się z ostatnimi wątpliwościami:
Czy Kościół Rzymski jest naprawdę Kościołem Ojców, św. Augustyna, św. Ambrożego?
Czy prymat papieża, odpusty, kult Maryi i świętych, nie zostały stworzone przez ludzi i bezpodstawnie dołączone do przedmiotu wiary?
Jego geniusz wspierany przez Ducha Świętego podsuwa mu odpowiedź: Kościół nie jest spetryfikowanym zbitkiem formuł, do których nie wolno dodać nawet przecinka. Jest on żywym organizmem, ewoluującym tak jak wszystko, co żyje. Prawowity Kościół, który otrzymał od Chrystusa dar nieomylności, ma władzę precyzowania i rozwijania dogmatów. Tym dowodzeniem, Newman wyjaśnia sobie w swoim eseju konieczność podporządkowania się i zawierzenia we wszystkim jedynemu autorytetowi.
W swojej pustelni w Littlemore, w obecności Ojca Dominika, Pasjonisty, człowieka prostego i świętego;, którego poprosił wpierw o przybycie nie podając przyczyny ; Newman uroczyście wyrzeka się przynależności do Kościoła Anglikańskiego.
Jest 8 października 1845, dzień o kapitalnym znaczeniu dla historii angielskiego katolicyzmu. Zdaniem Gladstone;a, przyszłego premiera, od czasów Reformacji Kościół Rzymski nie odniósł tak druzgocącego zwycięstwa;. Głęboka powaga tego nawrócenia, cierpienie, jakim zostało okupione, intelektualny i duchowy prestiż Newmana, jego wpływ na młodzież wszystkie okoliczności czynią tę konwersję faktem o niezwykłym znaczeniu. Newman wkrótce znajdzie naśladowców wśród wielu swoich przyjaciół, a w miarę upływu czasu także wśród innych wierzących.
Już w pierwszym roku w jego ślady pójdzie ponad trzystu intelektualistów, wykładowców, teologów, osób znanych z odpowiedzialnego postępowania. Kościół Anglikański czuje się zagrożony. Kolejnym, dotkliwym ciosem dla niego jest nawrócenie na katolicyzm Henry;ego Manninga, 6 kwietnia 1951 roku, któremu zlecono refutację dzieła O rozwoju doktryny chrześcijańskiej
Newman wyjeżdża do Rzymu za radą Wisemana , któremu zawdzięcza swe nawrócenie. Wyświęcony tam na katolickiego kapłana, przybywa z powrotem do Anglii, by w Birmingham założyć Oratorium podobne do tego, które stworzył św. Filip Neri. Następnie powraca do zajęć, w których celował: filozofii, pisarstwa, świadectwa wiary.
Swoim esejem Podstawy aprobatyotwiera przed apologetyką nowe perspektywy. Dotyka sedna zagadnienia: jak pogodzić bezwarunkowe przyjęcie wiary z racjonalnymi argumentami, które wydają się jej przeczyć? Problem ten nie przestaje dręczyć Newmana od chwili jego przejścia do Kościoła Katolickiego. W nowym dziele zostanie zawarta próba odpowiedzi:
Akceptując prawdy swojej wiary, chrześcijanin winien posługiwać się rozumem i pamiętać o doniesieniach nauki, umiejąc jednak abstrahować od nich w swoim myśleniu.
Dzięki Newmanowi, katolicy przestaną być w Anglii pogardzaną ;trzódkąa katolicyzm wyznaniem drugiej kategorii, organizmem bez życia, jakim jest jeszcze w 1890. ;Ileż w tobie sprawiedliwości i pocieszenia, Kościele Rzymski; ; pisze Newman po swoim nawróceniu.
Newman mianowany został kardynałem przez Leona XIII w 1879.
Kardynał Newman poświęci resztę życia swemu Oratorium, powstałemu w Birmingham w 1847. Umrze tam 11 sierpnia 1890 roku, ciesząc się opinią jednego z najtęższych umysłów XIX wieku.
Papież Jan Paweł II ogłosi go Sługą Bożym w 1992. Proces beatyfikacyjny kard. Johna Henry'ego Newmana jest w toku.
|
N lis 12, 2006 13:40 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|