Autor |
Wiadomość |
hiob
Dołączył(a): Cz cze 19, 2003 22:45 Posty: 274
|
Oj!!!!!! Ja tylko chciałem rzucić cichutką uwagę, a wsadziłem kij w mrowisko. Pewnie te wszystkie argumenty były już w kółko wałkowane, a ja nie mam czasu na odpowiadanie na każdy z zarzutów. Oczywiście, że nie jestem żadnym ekspertem i na niczym się nie znam. Zawsze mówię tylko to, co ja subiektywnie czuję i rozumiem i musimy się zgodzić z tym, drogi Pilasterze, że się nie zgadzamy w wielu punktach. Powód, dla którego opuściłem to forum przed kilkoma miesiącami jest nadal aktualny. Te same osoby dyskutują w kółko na te same tematy powtarzając te same argumenty. Może komuś taka forma spędzania czasu odpowiada, mnie się znudziła. Oczywiście, dawne uzależnienia ciągną, więc i ja czasem wpadnę na forum. Licho nie śpi, i czasem mnie coś podkusi, żeby zamieścić post. Ale jednak postaram się nie dać wciągnąć w dyskusję.
Mufka ma rację, twierdząc, że wiara nie wymaga dowodów. Jest łaską. Ale mnie po prostu pasjonuje to, że nauka potwierdza to, co nam mówi wiara, a nie zaprzecza temu. Przykład wielkości ziarenek piasku Pilastera bez sensu, wielkość ich łatwo można wytłumaczyć naturalnymi przyczynami. Rachunek prawdopodobieństwa nic tu nie ma do rzeczy. Prawdopodobieństwo trafienia głównej wygranej podałem przykładowo, chodziło mi raczej o rząd wielkości. W USA mamy międzystanowe loterie, gdzie prawdopodobieństwo jest o rząd wielkości wyższe, ale to w niczym nie zmienia mojego argumentu. Przykład z Achillesem i żółwiem też jest bez sensu, bo kolejne kroki w tym pościgu są w okresach czasu zmniejszających się do zera. To tak, jak z żabą, która skacze ze środka sadzawki do brzegu, ale zawsze ma siłę tylko na to, żeby przeskoczyć połowę drogi. Nigdy więc nie osiągnie brzegu. Nonsens, bo po kilkunastu skokach oprze się nosem o brzeg, tak, jak i Achilles w końcu nadepnie zającowi na ogonek. Nie o takim ciągu pisałem. I jeszcze przyczyna rozpadu atomu. A o przyczynę rozpadu promieniotwórczego zapytaj fizyka jądrowego, nie mnie. Ja jestem kierowcą. Ale to także nie zmienia faktu, że jakaś przyczyna istnieje. Równie logiczna, jak przyczyna tego, że deszcz pada, że słońce świeci, krowa ryczy a samochód jedzie. Szkoda, że nie jesteś w stanie tego zrozumieć, Pilastrze. Ja nie argumentowałem, że wszystko ma „nielogiczną i nadzwyczajną przyczynę” Większość zjawisk zachodzi, bo ma przyczyny, które nazwalibyśmy jak najbardziej naturalnymi. Ale mój argument właśnie na tym się opiera, na istnieniu naturalnych przyczyn. Co do zjawisk ponadnaturalnych, czy cudów, to i o tym napiszę, ale to będzie zupełnie inny argument na to, że Bóg istnieje. Pozdrawiam.
Aha, i jeszcze jedna uwaga. Te argumenty, rzecz jasna, nie są moje. Mądrzejsi ode mnie je wymyślili. Ja je tylko dlatego zamieszczam na mojej stronce, żeby je po pierwsze rozpowszechnić, a po drugie ucząc się ich i „przetwarzając” po swojemu pomagam sobie je przyswoić. Niektóre z nich nie są łatwe, więc jest to jakaś forma nauki dla mnie. Wiem, że Pilaster ze swym genialnym umysłem nie zrozumie być może takiej argumentacji, ale ja jestem prostak i jak sobie coś napiszę po swojemu, łatwiej mi wchodzi do głowy. Pozdrawiam.
_________________ Zapraszam na swoje forum, gdzie można przeczytać wszystkie moje felietony, pooglądać zdjęcia z niekończącej się podróży dookoła USA i nawet zobaczyć na żywo obraz z kamery na moim trucku: www.katolik.us
|
So gru 18, 2004 19:43 |
|
|
|
 |
pilaster
Dołączył(a): N mar 28, 2004 8:38 Posty: 4769
|
hiob napisał(a): Zawsze mówię tylko to, co ja subiektywnie czuję i rozumiem i musimy się zgodzić z tym, drogi Pilasterze, że się nie zgadzamy w wielu punktach. Wbrew pozorom, w zaskakująco niewielu. W zasadzie tylko w kreacjonizmie, który działa na mnie jak płachta na byka. Moje poglądy streściłem tu http://wiara.pl/tematcaly.php?idenart=1098271156Chcesz, to poczytaj Cytuj: Ale jednak postaram się nie dać wciągnąć w dyskusję. A może jednak.... Cytuj: Przykład wielkości ziarenek piasku Pilastera bez sensu, wielkość ich łatwo można wytłumaczyć naturalnymi przyczynami. Tak samo jak istnienie i stopień komplikacji organizmów żywych. One równiez mają naturalne i całkiem logiczne wyjaśnienie. Cytuj: Prawdopodobieństwo trafienia głównej wygranej podałem przykładowo, chodziło mi raczej o rząd wielkości. Przykład źle dobrany. Rząd wielkości też się nie zgadza. Gdybyś napisał 1: 10 mln, to bym się nie czepiał. Trzeba było policzyć dokładnie, a nie podawać na oko. Cytuj: W USA mamy międzystanowe loterie, gdzie prawdopodobieństwo jest o rząd wielkości wyższe, ale to w niczym nie zmienia mojego argumentu. Wyraźnie pisałeś o lotto, a nie jakiś amerykańskich loteriach. Cytuj: I jeszcze przyczyna rozpadu atomu. A o przyczynę rozpadu promieniotwórczego zapytaj fizyka jądrowego, nie mnie. Ja jestem kierowcą. Ale to także nie zmienia faktu, że jakaś przyczyna istnieje. Właśnie chodzi o to, że nie istnieje. Istnieje tylko pewne prawdopodobieństwo, że w danym przedziale czasu jądro się rozpadnie, lub nie. Bez żadnej przyczyny. Cytuj: Aha, i jeszcze jedna uwaga. Te argumenty, rzecz jasna, nie są moje. Mądrzejsi ode mnie je wymyślili. I w tym leży cały problem. Powtarzasz za kimś rzeczy, których nie rozumiesz, a które i tak są nieprawdziwe. Dobrze jest czasem samemu pomyśleć, to nie boli, naprawdę. Cytuj: Wiem, że Pilaster ze swym genialnym umysłem nie zrozumie być może takiej argumentacji, ale ja jestem prostak i jak sobie coś napiszę po swojemu, łatwiej mi wchodzi do głowy.
Skąd wiedziałem, że nadal będziesz taki kokieteryjny? Ja się nie znam, ja jestem kierowcą... Nie w tym, tkwi trudność, że się na czymś nie znamy, nie ma bowiem na świecie człowieka, który by się znał na wszystkim, ale, że nie znając się, pragniemy uchodzić za ekspertów. Ja np nie mam pojęcia o teorii muzyki i zrobiłbym z siebie idiotę, usiłując wymądrzać się w tej materii, skoro z trudem odróżniam Beethovena od Brahmsa. Ty nie masz takich oporów, a jak Ci ktoś to wytknie to się obrażasz, zabierasz swoje zabawki i idziesz z piaskownicy. Także nie zasłaniaj się "byciem kierowcą". To tchórzliwy unik. Skoro upowszechniasz jakieś argumenty, choćby i nie swoje, to bądź gotowy ich bronić, a nie zwalać na "mądrzejsi ode mnie wymyślili".
_________________ Brothers, what we do in life, echoes in eternity
Jest inaczej - Blog człowieka leniwego
|
So gru 18, 2004 20:11 |
|
 |
hiob
Dołączył(a): Cz cze 19, 2003 22:45 Posty: 274
|
Rzeczywiście, chyba trochę za późno na mówienie, że się nie dam wciągnąć.
pilaster napisał(a): Wyraźnie pisałeś o lotto, a nie jakiś amerykańskich loteriach. Lotto nie jest nazwą zastrzeżoną dla jednej konkretnej gry. Nazwa „lotto” funkcjonuje dla wielu jej wariantów, o różnych prawdopodobieństwach. Jak ja wyjeżdżałem z Polski to akurat gra „6 z 49” była znana jako totolotek, a nie lotto i podając taki przykład nie tą konkretnie miałem na myśli. Cytuj: Właśnie chodzi o to, że nie istnieje. Istnieje tylko pewne prawdopodobieństwo, że w danym przedziale czasu jądro się rozpadnie, lub nie. Bez żadnej przyczyny. To, że Ty jej nie znasz, nie znaczy wcale, że ona nie istnieje. A raczej wydaje się , że musi ona istnieć i tylko jest kwestią czasu, żeby nauka ją odkryła. Cytuj: I w tym leży cały problem. Powtarzasz za kimś rzeczy, których nie rozumiesz, a które i tak są nieprawdziwe. Dobrze jest czasem samemu pomyśleć, to nie boli, naprawdę.
Cytuj: Skąd wiedziałem, że nadal będziesz taki kokieteryjny? Ja się nie znam, ja jestem kierowcą... Nie w tym, tkwi trudność, że się na czymś nie znamy, nie ma bowiem na świecie człowieka, który by się znał na wszystkim, ale, że nie znając się, pragniemy uchodzić za ekspertów. Ja np nie mam pojęcia o teorii muzyki i zrobiłbym z siebie idiotę, usiłując wymądrzać się w tej materii, skoro z trudem odróżniam Beethovena od Brahmsa. Ty nie masz takich oporów, a jak Ci ktoś to wytknie to się obrażasz, zabierasz swoje zabawki i idziesz z piaskownicy. Także nie zasłaniaj się "byciem kierowcą". To tchórzliwy unik. Skoro upowszechniasz jakieś argumenty, choćby i nie swoje, to bądź gotowy ich bronić, a nie zwalać na "mądrzejsi ode mnie wymyślili". Ja się nie staram być kokieteryjny, daleki jestem od tego. Powtarzanie przeze mnie tego, że jestem kierowcą jest sarkazmem. Wynika tylko z faktu, że wiele osób myli wiedzę z mądrością, a jedno i drugie z wykształceniem. Ja nie piszę o niczym, czego nie rozumiem, choć na pewno moje zrozumienie pewnych faktów różni się od tego, jak inni je rozumieją. Niczego innego, niż bronienie moich argumentów tutaj nie robię. Ta uwaga o autorstwie argumentów miała tylko oddać autorom to, co się im należy i dać odpowiedź na Twój zarzut, że , cytuję: „ Twoje "argumenty nie są wiele warte. Nie masz pojęcia o relatywistyce, mechanice kwantowej, termodynamice (argument 1), a nawet, choć piszesz co innego, o rachunku prawdopodobieństwa, czy różniczkowym.” Cóż, widzę, że i tak Cię nie zadowolę w żaden sposób. Ale my już przez to przechodziliśmy, dlatego uważam, że ta dyskusja nie prowadzi do nikąd. Cytuj: Tak samo jak istnienie i stopień komplikacji organizmów żywych. One równiez mają naturalne i całkiem logiczne wyjaśnienie.
Oczywiście, że mają naturalne wytłumaczenie. Ja tego nigdy nie negowałem. Ja tylko zwracałem uwagę na nieprawdopodobieństwo zaistnienia pewnych rzeczy. Właśnie tych naturalnych. Nasze życie, nasza rzeczywistość jest ciągiem pewnych zdarzeń, które musiały się spełnić, żebyśmy mieli taki wszechświat, jaki teraz mamy. Zaczynając od Big Bangu, który sam w sobie jest niesamowitą zagadką. Po pierwsze nikt nie jest w stanie w satysfakcjonujący mnie sposób wykazać, skąd się wzięła ta pramateria, po drugie gdyby jej było minimalnie mniej, lub więcej, gdyby wybuch był słabszy, lub silniejszy, gdyby kąt, temperatura, gdyby, gdyby… to nasz wszechświat by nie istniał. Albo by się zapadł powrotem, albo rozprzestrzeniałby się tak szybko, że nie byłoby mowy o żadnym powstaniu życia. Naukowcy właśnie prawdopodobieństwo tego tylko wydarzenia określają jako tak małe, jak prawdopodobieństwo trafienia strzałą w cel odległy o lata świetlne. A przecież była tylko jedna szansa… Z tym, że to nie było jedyne wydarzenie konieczne do tego, żebyśmy prowadzili dzisiejszą dyskusję. Do tego doprowadziła nas cała seria, cały ciąg przypadków równie nieprawdopodobnych, jak ten pierwszy prawybuch. Dlatego to właśnie ja nie mogę się nadziwić wierze takich ludzi, jak Ty, drogi Pilasterze. Gdzieś dziś zamieściłem anegdotkę o pewnym studencie… zamieszczę i tu, z dedykacja dla Ciebie:
Ponad sto lat temu pewien student siedział w pociągu obok mężczyzny, wyglądającego na bogatego chłopa. Mężczyzna ten modlił się na różańcu, którego paciorki przesuwał między palcami. -Panie, czy pan ciągle wierzy w takie staromodne rzeczy? - zapytał student. - Tak, wierzę. A pan nie? - zdziwił się mężczyzna. Student wybuchnął śmiechem i odparł: - Nie wierzę w takie głupoty. Niech i pan przyjmie moją radę: wyrzuć pan ten różaniec przez okno a ucz się, co nauka ma dziś do powiedzenia o świecie. - Nauka? Nie rozumiem nauki. Może pan by mi ją trochę wyjaśnił? - poprosił pokornie mężczyzna. Student widząc łzy w oczach towarzysza podróży zrozumiał, że jest poruszony do głębi. Aby uniknąć dalszego ranienia jego uczuć powiedział: - Proszę dać mi pański adres, a ja przyślę trochę literatury, która pomoże panu w wyjaśnieniu tych spraw. Mężczyzna z wewnętrznej kieszeni swego płaszcza wyjął swoją kartę wizytową. Spojrzawszy na nią student spuścił głowę zawstydzony i zamilkł. Na wizytówce było napisane: „Ludwik Pasteur, Dyrektor Instytutu Badań Naukowych, Paryż”.
Bardzo mi przypominasz tego studenta. Pozdrawiam.
_________________ Zapraszam na swoje forum, gdzie można przeczytać wszystkie moje felietony, pooglądać zdjęcia z niekończącej się podróży dookoła USA i nawet zobaczyć na żywo obraz z kamery na moim trucku: www.katolik.us
|
So gru 18, 2004 23:03 |
|
|
|
 |
Irbisol
Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24 Posty: 858
|
Interesują mnie tego typu zagadnienia, więc się wtrącę.
hiob napisał(a): Oczywiście, że mają naturalne wytłumaczenie. Ja tego nigdy nie negowałem. Ja tylko zwracałem uwagę na nieprawdopodobieństwo zaistnienia pewnych rzeczy. Właśnie tych naturalnych. Nasze życie, nasza rzeczywistość jest ciągiem pewnych zdarzeń, które musiały się spełnić, żebyśmy mieli taki wszechświat, jaki teraz mamy. Zaczynając od Big Bangu, który sam w sobie jest niesamowitą zagadką. Po pierwsze nikt nie jest w stanie w satysfakcjonujący mnie sposób wykazać, skąd się wzięła ta pramateria, po drugie gdyby jej było minimalnie mniej, lub więcej, gdyby wybuch był słabszy, lub silniejszy, gdyby kąt, temperatura, gdyby, gdyby… to nasz wszechświat by nie istniał. Albo by się zapadł powrotem, albo rozprzestrzeniałby się tak szybko, że nie byłoby mowy o żadnym powstaniu życia. Naukowcy właśnie prawdopodobieństwo tego tylko wydarzenia określają jako tak małe, jak prawdopodobieństwo trafienia strzałą w cel odległy o lata świetlne. A przecież była tylko jedna szansa…
Myślałem, że w dzisiejszych czasach już nikt nie używa takich argumentów. Oto wyjaśnienia:
Niewyjaśnialne stałe fizyczne wyjaśnia hipoteza o wielu wszechświatach.
Sumaryczna energia wszechświata wynosi najprawdopodobniej 0, co tłumaczy kwestię skąd się wzięła materia.
Tempo ekspansji wyjaśnia teoria inflacji.
Uzasadnianie wiary tego typu argumentami może być dobre na jakiś czas, później i one nie wystarczają. Najlepiej przyjąć wiarę tak jak jest, bez próby uzasadnienia jej rzeczywistością, bo takie próby sa po prostu nietrafione.
Pozostaje wciąż wiele pytań na które nauka nie zna odpowiedzi. Używanie jednak tego jako argumentu za istnieniem bytów transcendentnych nazywam kompleksem Trygława i Swaroga - za dawnych czasów ludzie nie wiedzieli skąd się biorą błyskawice, więc znaleźli wyjaśnienie zastępcze. Gdyby ktoś wtedy powiedział, że to zjawisko naturalne i nie potrafił go wyjaśnić (a nie potrafiłby), to uznaliby to za pośredni argument istnienia bóstw odpowiedzialnych za błyskawice.
Przypowiastka o studencie:
Mam nadzieję że chciałeś w ten sposób wykazać, że wiara nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, a więc nawet naukowiec odkrywające prawa fizyki może wierzyć, bo wiara nie interferuje w jakikolwiek sposób z nauką - po prostu dotyczy całkowicie odmiennej dziedziny.
|
N gru 19, 2004 17:36 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Drogi Tomasza nie są oczywiście dowodem.
Cytuj: Myślałem, że w dzisiejszych czasach już nikt nie używa takich argumentów. Oto wyjaśnienia: Niewyjaśnialne stałe fizyczne wyjaśnia hipoteza o wielu wszechświatach.
Hipoteza multiuniversum to tylko jedna z wielu możliwych hipotez i to chyba nawet nie najbardziej prawdopodobna. W zasadzie przy takim rozmnożeniu bytów jak w tej hipotezie to (moim zdaniem) nie należałoby się z nią spieszyć, bo skoro wyjaśniamy coś przez rozmnożenie bytów po nieskończoność, to ciach hipotezę brzytwą. No chyba, że ktoś by to kiedyś udowodnił.
|
N gru 19, 2004 17:41 |
|
|
|
 |
hiob
Dołączył(a): Cz cze 19, 2003 22:45 Posty: 274
|
Irbisol napisał(a): Myślałem, że w dzisiejszych czasach już nikt nie używa takich argumentów. Oto wyjaśnienia: Niewyjaśnialne stałe fizyczne wyjaśnia hipoteza o wielu wszechświatach. Sumaryczna energia wszechświata wynosi najprawdopodobniej 0, co tłumaczy kwestię skąd się wzięła materia. Tempo ekspansji wyjaśnia teoria inflacji.
Uzasadnianie wiary tego typu argumentami może być dobre na jakiś czas, później i one nie wystarczają. Najlepiej przyjąć wiarę tak jak jest, bez próby uzasadnienia jej rzeczywistością, bo takie próby sa po prostu nietrafione.
Człowiek współczesny jest już taki „sophisticated”, że rzeczywiście nie potrzebuje Boga. Wszystkie te hipotezy są bardzo dobre. Szkoda tylko, że po pierwsze są tylko hipotezami, po drugie można je tylko uznać za mające jakikolwiek sens, zakładając, że nie ma Boga. Ale wstępne założenie tego rodzaju nie powinno być dopuszczalne w naukowych rozważaniach. „Teoria” istnienia Boga dużo lepiej i logiczniej tłumaczy powstanie materii, niż teoria sumarycznej energii wszechświata. Poza tym sumaryczna teoria wszechświata raczej opisuje fakt, jaki istnieje w naszej rzeczywistości, a nie genezę tego faktu. Inaczej mówiąc opisuje rzeczywistość, a nie przyczynę powstania tej rzeczywistości. Mówienie, że istniała jakaś energia zanim powstała materia niczego nie wyjaśnia, najwyżej przesuwa tylko problem w czasie.
Takie podejście przypomina pewnego naukowca, który wyszedł ze swego instytutu na ulicę i zaczął wołać w stronę nieba:
-Boże, już Cię nie potrzebujemy Sami potrafimy już stworzyć człowieka  Bóg odsunął chmurkę i powiedział: -Tak? Pokażcie, dobry człowieku. Naukowiec uklęknął i zaczął zgarniać proch, na co Bóg mu przerwał i zawołał: -Hej, używaj swojego prochu
Wszystkie teorie są wspaniałymi zabawami naukowców, ale wystarczy przeczytać, co o nich sądzą inni naukowcy i po prostu rozpadają się one jak domek z kart. Ja nie mówię tu o fundamentalistach chrześcijańskich, ale o fizykach należących do intelektualnej elity nauki światowej. Nie wszyscy naukowcy uważają, że teorie ich kolegów cokolwiek tłumaczą. To tak trochę, jak z książkami Danikena. Jak ktoś je przeczyta, jest przekonany, że rzeczywiście kosmici są odpowiedzią na każdą niezrozumiałą rzecz, łącznie z jedyną prawidłową interpretacją Biblii. Tylko wystarczy przeczytać jeden z wielu artykułów rozprawiających się z Danikenem, żeby stał się on po prostu jedynie pisarzem science-fiction. Ja tu niekoniecznie porównuję poważnych naukowców do Danikena, aczkolwiek niektórzy z nich nie są wcale od niego tak daleko. Ich teorie i teorie Danikena mają przynajmniej jedną wspólną cechę. Nie są warte papieru, na których są napisane. To jest moje zdanie. I choć zdaję sobie sprawę, że dla wielu czytelników tego forum moje uzasadnienia nie są wystarczające, są one wystarczające dla mnie. Powiedziałem swoje zdanie i, jak to Pilaster zauważył, „zabieram swoje zabawki i idę z piaskownicy”. Zbliżają się święta, ja jestem w pracy, w drodze do Miami, gdzie jeszcze są upały, ale muszę przed świętami wrócić jeszcze do Nowego Jorku i potem do domu. To 5 tys kilometrów, a Święta za 5 dni. Z plaży więc nici, nie będzie czasu. Dobrze, że chociaż mam już karpie w zamrażalniku. Do tego muszę coś napisać o dzisiejszych czytaniach, bo mnie znowu ksiądz zdenerwował. Cóż, zapewne wynika to z tego, że i w dziedzinie interpretacji Słowa Bożego uważam się za eksperta. Ale to chyba nie tylko moja choroba . Życzę wszystkim Bożego błogosławieństwa i żegnam się z tym wątkiem, przynajmniej do przyszłego roku. Wracając do Pilastera, chyba się skoncentruję na tym, że :”w brew pozorom nie zgadzamy się w zaskakująco niewielu punktach”. I jeszcze jedna uwaga na koniec. Ja nie uzasadniam swojej wiary żadnymi teoriami naukowymi. Ale cieszę się, że moje zrozumienie otaczającej nas rzeczywistości nie tylko nie kłóci się z moimi wierzeniami, ale potwierdza system moich wierzeń i mojego zrozumienia Boga.
Ho, ho, ho Wesołych Świąt 
_________________ Zapraszam na swoje forum, gdzie można przeczytać wszystkie moje felietony, pooglądać zdjęcia z niekończącej się podróży dookoła USA i nawet zobaczyć na żywo obraz z kamery na moim trucku: www.katolik.us
|
N gru 19, 2004 18:50 |
|
 |
pilaster
Dołączył(a): N mar 28, 2004 8:38 Posty: 4769
|
hiob napisał(a): To, że Ty jej [przyczyny rozpadu radioaktywnego - p] nie znasz, nie znaczy wcale, że ona nie istnieje. A raczej wydaje się , że musi ona istnieć i tylko jest kwestią czasu, żeby nauka ją odkryła. Interesujący optymizm. A co będzie, kiedy nie odkryje? Cały Twój światopogląd się zawali? Cytuj: Ja tylko zwracałem uwagę na nieprawdopodobieństwo zaistnienia pewnych rzeczy. Właśnie tych naturalnych. Nasze życie, nasza rzeczywistość jest ciągiem pewnych zdarzeń, które musiały się spełnić, żebyśmy mieli taki wszechświat, jaki teraz mamy. Zaczynając od Big Bangu, który sam w sobie jest niesamowitą zagadką. Po pierwsze nikt nie jest w stanie w satysfakcjonujący mnie sposób wykazać, skąd się wzięła ta pramateria, po drugie gdyby jej było minimalnie mniej, lub więcej, gdyby wybuch był słabszy, lub silniejszy, gdyby kąt, temperatura, gdyby, gdyby… to nasz wszechświat by nie istniał. Albo by się zapadł powrotem, albo rozprzestrzeniałby się tak szybko, że nie byłoby mowy o żadnym powstaniu życia. Naukowcy właśnie prawdopodobieństwo tego tylko wydarzenia określają jako tak małe, jak prawdopodobieństwo trafienia strzałą w cel odległy o lata świetlne. A przecież była tylko jedna szansa… Cała ta zasada antropiczna, o której piszesz, oparta jest na jednym, milczącym założeniu, które wcale nie musi być prawdziwe. Chodzi o założenie, że WW mógł przebiegać na wiele różnych sposobów, a wszystkie stałe fizyczne, jak prędkość światła, stała grawitacji, stała Plancka, czy ładunek elementarny są od siebie niezależne i mogą przyjmować wartości zupełnie dowolne. Tymczasem wcale nie wiadomo, czy tak jest, a istnienie stałej struktury subtelnej (ciekawe, który kreacjonista wie, co to takiego), wskazuje na to, że właśnie tak nie jest, choć dowodu na to nie ma. Drugim rozwiązaniem zasady antropicznej jest hipoteza multiświata. Skoro Wszechświatów jest nieskończenie wiele, to przynajmniej niektóre z nich, w tym nasz, mogą się nadawać do życia. Wreszcie nawet zakładając, że Wszechświat jest rzeczywiście dziełem inteligencji, wcale nie jest powiedziane, że musi to być inteligencja boska. Mogą to być istoty inteligentne, ale jak najbardziej materialne, z innego Wszechświata, lub nawet my sami (Wszechświat jako zamknięta petla czasowa). Nie wiadomo, który z tych przypadków i czy w ogóle którykolwiek zachodzi, ale widać, że zasada antropiczna nie może być dowodem na istnienie Boga. Cytuj: Ponad sto lat temu pewien student siedział w pociągu obok mężczyzny, [...]
I rozumiem, że ma to dowodzić, że Pasteur wszystkie swoje odkrycia wymodlił sobie na rózańcu? Oczywiście, że nie. Anegdota, ta, nawet, jeżeli prawdziwa, nie oznacza wyższosci myślenia magicznego, nad racjonalnym. Mógł sobie być Pasteur pobożnym człowiekiem, podobnie, jak Kopernik, Galileusz, Schorner, Piazzi, Mendel, Faraday, Jocelynn Bell, czy Heller, ale jego działalność naukowa nie opierała sie na postach i modlitwach. Równie dobrze można przytoczyć szereg wybitnych naukowców - ateistów. Tylko o niczym to nie będzie świadczyć.
_________________ Brothers, what we do in life, echoes in eternity
Jest inaczej - Blog człowieka leniwego
|
N gru 19, 2004 21:09 |
|
 |
pilaster
Dołączył(a): N mar 28, 2004 8:38 Posty: 4769
|
hiob napisał(a): Mówienie, że istniała jakaś energia zanim powstała materia niczego nie wyjaśnia, najwyżej przesuwa tylko problem w czasie. No tak. Jak napisałem, że Hiob nie rozumie, tego co czyta, to się obraził. Skoro więc przyjmiemy, że jednak rozumie, to drugim wyjaśnieniem jest tylko złośliwe przekręcanie wypowiedzi adwersarzy. Przecież Irbisol wyraźnie napisał, że najprawdopodobniej sumaryczna energia Wszechświata wynosi zero, a zatem spokojnie Wszechświat mógł powstać z niczego i żadna wcześniejsza energia nie musiała istnieć. Ale Hiob i tak swoje. Po prostu kreacjoniści, podobnie jak świadkowie Jehowy, są wyszkoleni w stosowaniu pewnego ograniczonego zakresu argumentacji, której z resztą nie rozumieją i jakiekolwiek wyjście poza ten zakres, powoduje, że kreacjonista zaczyna np odpowiadac , tak jak Hiob powyżej Cytuj: Nie wszyscy naukowcy uważają, że teorie ich kolegów cokolwiek tłumaczą. To tak trochę, jak z książkami Danikena. Jeden z charakterystycznych chwytów kreacjonistów. Zawsze dobrze jest zasugerować, że naukowcy zajmujący się szeroko pojętą ewolucją, to jakieś podejrzane indywidua, w stylu Danikena. Tymczasem Daniken jest właśnie czystej wody kreacjonistą, jego książki zawierają typową kreacjonistyczną argumentację, tylko ma on na myśli innego kreatora. Cytuj: Tylko wystarczy przeczytać jeden z wielu artykułów rozprawiających się z Danikenem, żeby stał się on po prostu jedynie pisarzem science-fiction. O to, to! Dotyczy to wszakże wszelakiej maści kreacjonistów, nie tylko Danikena. Cytuj: Ja tu niekoniecznie porównuję poważnych naukowców do Danikena, aczkolwiek niektórzy z nich nie są wcale od niego tak daleko. Ich teorie i teorie Danikena mają przynajmniej jedną wspólną cechę. Nie są warte papieru, na których są napisane. To jest moje zdanie. Zdumiewająca bezczelność. Taki jeden z drugim Witten, Heller, Guth, Smolin, Paczyński czy Nowikow, każdy z osobna przewyższający wiedzą i inteligencją Hioba o kilkanaście głów, poświęcają życie na opracowanie teorii fizycznych, teorii które są pieczołowicie, do kilkunastu miejsc po przecinku sprawdzane w eksperymentach, a tu przychodzi facet, który nie potrafi nawet prawidłowo obliczyć prawdopodobieństwa trafienia szóstki w totku (płaskie wykręty Hioba na ten temat nikogo chyba nie przekonały) i stwierdza, że te teorie sa nic nie warte? Na jakiej podstawie? Bo tak wyczytał w Biblii! Po prostu ręce i gacie opadają. Cytuj: Powiedziałem swoje zdanie i, jak to Pilaster zauważył,[/color] „zabieram swoje zabawki i idę z piaskownicy”. Gdyby tak było, Hiob w ogóle by się nie odzywał. Zapewne liczył na to, że znajdzie tu poklask dla swoich kreacjonistycznych wynurzeń. Tymczasem pojawiły się takie wredne typy, jak Irbisol, czy pilaster, przyszło więc dokonać strategicznego odwrotu. Cytuj: Do tego muszę coś napisać o dzisiejszych czytaniach, bo mnie znowu ksiądz zdenerwował. Cóż, zapewne wynika to z tego, że i w dziedzinie interpretacji Słowa Bożego uważam się za eksperta.
A czy jest jakaś dziedzina, w której Hiob nie jest ekspertem?
_________________ Brothers, what we do in life, echoes in eternity
Jest inaczej - Blog człowieka leniwego
|
N gru 19, 2004 21:33 |
|
 |
Irbisol
Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24 Posty: 858
|
PTRQWERTY:
Oczywiście obecnie nauka bez mnożenia bytów nie potrafi wyjaśnić stałych fizycznych. Być może powstanie teoria, z której te stałe wynikają. Dla tempa ekspansji już nawet powstała. Na jakiś czas można więc założyć, że stałe nie są przypadkowe lecz narzucone, ale jak się okaże że wynikają ze spójnej teorii, to znowu będzie jak z bogami błyskawic.
hiob napisał(a): Człowiek współczesny jest już taki „sophisticated”, że rzeczywiście nie potrzebuje Boga. Wszystkie te hipotezy są bardzo dobre. Szkoda tylko, że po pierwsze są tylko hipotezami, po drugie można je tylko uznać za mające jakikolwiek sens, zakładając, że nie ma Boga. (...) Wszystkie teorie są wspaniałymi zabawami naukowców, ale wystarczy przeczytać, co o nich sądzą inni naukowcy i po prostu rozpadają się one jak domek z kart. Nie bardzo są to tylko zabawy, bo dzięki tym teoriom korzystasz z komputera, możesz rozmawiać przez telefon, a w szpitalu mogą ci zrobić tomografię. Co do podziału poglądów nt. teorii - to własnie mi się w nauce podoba. Żeby coś uznać, to coś musi przejść wszelkie testy i krytyczne, dociekliwe pytania - nikt tu na słowo nie uwierzy. Do przyjęcia czegoś muszą być solidne podstawy, a nawet wtedy każdy zdaje sobie sprawę że rzeczywistość może okazać się inna. hiob napisał(a): „Teoria” istnienia Boga dużo lepiej i logiczniej tłumaczy powstanie materii, niż teoria sumarycznej energii wszechświata. Dużo gorzej i wcale nie logicznie. Sumaryczna energia równa 0 to bardzo dobre tłumaczenie. Istnienie Boga pozornie wszystko wyjaśnia, oprócz jednej kwestii: pochodzenia Boga. hiob napisał(a): Mówienie, że istniała jakaś energia zanim powstała materia niczego nie wyjaśnia, najwyżej przesuwa tylko problem w czasie.
Chodzi o to że nie istniała żadna materia ani energia.
Co do czasów przed big bangiem to problem jest, ale problemy są po to by je rozwiązywać, a nie żeby zastępować wygodnymi ale nieudowadnialnymi tłumaczeniami.
A Daeniken to osobna historia.
|
Pn gru 20, 2004 10:53 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Teraz przeczytałem jedynie trzy ostatnie listy i chyba się pogubiłem - może straciłem kontekst, ale... Pomijając temat jako taki nie rozumiem szukania kreacjonizmu tam gdzie go nie ma. Pilastrze... Najsłynniejszy aptekarz kreacjonistą?? Kreacjonizm jako opozycja do ewolucjonizmu według mojego rozeznania, to zwyczajnie założenie, że życie na ziemi powstało z woli Boga w jednym akcie kreacji. Daniken i Bóg? Już szybciej on napisze, że życie na Ziemi powstało w wyniku działania inteligentnego gatunku nie pochodzącego z samej Ziemi. No, ale to nie jest kreacjonizm.
|
Pn gru 20, 2004 12:01 |
|
 |
pilaster
Dołączył(a): N mar 28, 2004 8:38 Posty: 4769
|
PTRqwerty napisał(a): Kreacjonizm jako opozycja do ewolucjonizmu według mojego rozeznania, to zwyczajnie założenie, że życie na ziemi powstało z woli Boga w jednym akcie kreacji. Współczesna wersja kreacjonizmu, tzw "Inteligentny projekt" w celach taktycznych nie odwołuje się do Boga, ale twierdzi, że cechy istot zywych zostały celowo zaprojektowane. Cytuj: Daniken i Bóg? Już szybciej on napisze, że życie na Ziemi powstało w wyniku działania inteligentnego gatunku nie pochodzącego z samej Ziemi. Tak własnie napisał Cytuj: No, ale to nie jest kreacjonizm.
Wręcz przeciwnie. Kreacjonizm, z inteligentnym kreatorem.
Czym jest wspólcześnie kreacjonizm, można przeczytac tu:
http://www.kreacjonizm.org/
_________________ Brothers, what we do in life, echoes in eternity
Jest inaczej - Blog człowieka leniwego
|
Pn gru 20, 2004 18:14 |
|
 |
Nektariusz
Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10 Posty: 552
|
Pilasterze, przyznam szczerze, że z fizyki jestem zupełnym laikiem. Jak widzę orientujesz się w temacie, więc proszę o dokładne wyjaśnienie pojęć "sumaryczna energia wszechświata" i "teoria wielu wszechświatów". Na czym to polega, skąd się wzięło i co z tego wynika ? Napisz proszę, w miarę przystępnym, zrozumiałym językiem 
_________________ http://www.ksiega-starcow.blogspot.com http://www.orthphoto.net
|
Pn gru 20, 2004 20:24 |
|
 |
pilaster
Dołączył(a): N mar 28, 2004 8:38 Posty: 4769
|
Nektariusz napisał(a): Pilasterze, przyznam szczerze, że z fizyki jestem zupełnym laikiem. Jak widzę orientujesz się w temacie, więc proszę o dokładne wyjaśnienie pojęć "sumaryczna energia wszechświata" i "teoria wielu wszechświatów". Na czym to polega, skąd się wzięło i co z tego wynika ? Napisz proszę, w miarę przystępnym, zrozumiałym językiem 
Dobra, zakładam, że to nie podpucha
Istnieje w fizyce zasada, zwana zasadą zachowania energii. Mówi ona, że energia, a co za tym idzie również masa (E=mc^2) nie może zostać stworzona, ani zniszczona, może tylko przyjmować różne formy. Jeżeli pchniesz np pudełko zapałek po stole, to część energii chemicznej Twojego ciała zostanie zamieniona na energię kinetyczną pudełka. Kiedy zaś pudełko zatrzyma się po przebyciu metra, to jego energia kinetyczna zamienia się, pod wpływem tarcia o blat stołu, w ciepło. Konsekwencją tego faktu, jest, że nie można stworzyć materii z nicości. Od zasady zachowania energii istnieją jednak dwa odstępstwa. Po pierwsze, zasada zachowania energii wynika z faktu, że prawa fizyki nie zmieniają się w czasie. Jest to prawdą przez cały okres istnienia Wszechświata, ale nie w WW, gdzie obecne prawa fizyki dopiero się kształtowały. Drugi wyjątek opisuje mechanika kwantowa. Otóż jest możliwa kreacja cząstek elementarnych, np elektronów, z ...niczego, ale pod warunkiem, że czas istnienia takiej cząstki, nie przekroczy ściśle określonego tzw czasu Heisenberga, tym krótszego, im większa jest masa takiej powstałej z nicości cząstki. Cząstki zaistniałe w ten sposób nazywamy cząstkami wirtualnymi. Cząstki wirtualne można "urealnić" dodając im "pożyczoną" wcześniej z nicości energię. Cząstek zaś nieurealnionych nie można bezpośrednio zaobserwować, ale ich obecność można wykryć w sposób pośredni. Na wymianie bowiem takich właśnie wirtualnych cząstek opierają się oddziaływania jądrowe, elektromagnetyczne, czy grawitacyjne. Zastanówmy się, co się dzieje, kiedy masa spoczynkowa takiej cząstki jest zerowa. Otóż dla takiej cząstki czas Heisenberga jest ...nieskończenie długi. Tak jest np z fotonami, nośnikami sił elektromagnetycznych, które nie mają masy spoczynkowej, w związku z tym mogą istnieć długo i dlatego elektromagnetyzm, w odóżnieniu od sił jądrowych, ma tak duży zasięg. Rozszerzając tę zasadę na cały Wszechświat, możemy dopuścić, że powstał on z niczego, jako opisana przed chwilą fluktuacja kwantowa, ale pod warunkiem, że jego całkowita masa/energia (E=mc^2) jest równa zeru. Na pierwszy rzut oka wydaje się to absurdalne, skoro we Wszechświecie jest mnóstwo masy i energii. Występuje jednak ona głównie w dwóch postaciach. Jako masa obiektów kosmicznych, gwiazd, planet, gazu i pyłu, oraz jako energia potencjalna pola grawitacyjnego. I o ile energia wynikająca z masy (E=mc^2) jest bez wątpienia dodatnia, o tyle energia potencjalna pola grawitacyjnego jest, o czym rzadko wspomina się w szkole, ..ujemna. Wynika to z faktu, że aby podnieść przedmiot w polu grawitacyjnym, należy mu dostarczyć energii, a po oddaleniu przedmiotu od źródła pola (np Ziemi), po dostarczeniu mu dużej ilości energii, jego enrgia wynosi zero. Czyli wcześniej musiała być ujemna. Teraz pytanie, czy te dwa rodzaje energii we Wszechświecie są sobie równe co do wartości bezwzględnych? Niestety, nie wiadomo. Wydaje się, że tak jest, ale pewności nie mamy.
Uff. Mam nadzieję, że było to zrozumiałe. Może Irbisol dorzuci też coś od siebie. O multiświecie następnym razem. 
_________________ Brothers, what we do in life, echoes in eternity
Jest inaczej - Blog człowieka leniwego
|
Wt gru 21, 2004 9:18 |
|
 |
kosmita76
Dołączył(a): Wt sty 04, 2005 21:15 Posty: 27
|
Witajcie Ziemianie
Jestem 'kosmita' i od niecalych 30tu ziemskich lat przebywam na waszej planecie, zglebiajac tajniki egzystencji waszych bytow. W egzystencji
waszych bytow niezwykle interesujaca dla mnie (czemu - o tym nastepnym razem) jest sprawa wiary/niewiary w istnienie bytu nadrzednego zwanego przez was Bogiem. Chcac zbadac to zjawisko i wysnuc wniosek kto ma racje (wierzacy/niewierzy) zadam wam kilka pytan (dzisiaj dwa), na ktore mam nadzieje uzyskac odpowiedzi, co umozliwi mi przedstawienie moich interesujacych wnioskow.
Pytanie pierwsze: czy znane wam jest pojecie Socjobiologia?
Cytujac ziemskie zrodlo wiedzy http://wikipedia.org dowiedzialem sie, ze:
Cytuj: Socjobiologia to dział biologii zajmujący się zachowaniem społecznym zwierząt.
Socjobiologia stosuje ścisłe matematyczne modele do opisu zachowania zwierząt oraz ich stabilności ewolucyjnej. Ponieważ dzięki temu możliwe są matematyczne dowody poprawności teorii socjobiologicznych, symulacje komputerowe oraz tworzenie hipotez falsyfikowalnych, metody socjobiologiczne wyparły wcześniejszą metodykę wyjaśniania zachowań zwierząt opartą na zasadzie "to brzmi rzekonująco, więc to musi być prawda".
Najszerzej znanym sukcesem socjobiologii jest wyjaśnienie zachowań altruistycznych. Modele socjobiologiczne wyjaśniły też wiele trudnych faktów dotyczących struktury społecznej i zachowań seksualnych zwierząt.
Metody socjobiologiczne stosuje się też do tłumaczenia zachowań ludzi. Powoduje to do dziś ogromne kontrowersje, mające swoje źródła raczej w poglądach religijnych i politycznych niż w problemach naukowych.
Zrodlo: http://pl.wikipedia.org/wiki/Psychologia_ewolucyjnaRowniez dowiaduje sie czym jest altruimz: Cytuj: Altruizm jest to postawa, przeciwstawna egoizmowi, u podstaw której leży bezinteresowna troska o dobro innych osób. Jest to także jedno z typowych zachowań zwierzęcych zwiększających ich łączną wartość przystosowawczą.
Zrodlo: http://pl.wikipedia.org/wiki/Altruizm
Dla nieznajacych tematu podaje, kolejne, szersze zrodlo wiedzy:
http://www.wiw.pl/Biologia/Ewolucjonizm/PsychologiaEwolucyjna/Esej.asp?base=pn_r&cp=1&ce=0
glownie:
http://www.wiw.pl/Biologia/Ewolucjonizm/PsychologiaEwolucyjna/Esej.asp?base=pn_r&cp=1&ce=5
Pytanie drugie: czy uwazacie, ze socjobiolodzy maja racje? czy bezinteresownosc jest uwarunkowanym genetycznie zachowańiem zwierzęcym zwiększającym ich łączną wartość przystosowawczą?
Licze na odpowiedz rowniez od Pug'a jako, ze jego byt stoi w opozycji do bytow wierzacych stanowiacych tutaj wiekszosc, a poznanie racji obu stron sporu umozliwi mi wyciagniecie trafnych wnioskow.
Z niecierpliwoscia czekam na wasze odpowiedzi.
P.S. Nie bylo moim celem wzbudzenie niesmaku u osob wierzacych uzywaniem sformulowania 'byt nadrzedny', ale pisanie posta 'z pozycji kosmity' ma podkreslic obiektywizm moich koncowych (przyszlych) wnioskow.
|
Śr sty 05, 2005 1:12 |
|
 |
Irbisol
Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24 Posty: 858
|
kosmita76 napisał(a): Pytanie pierwsze: czy znane wam jest pojecie Socjobiologia? Nawet jeśli nie, to teraz już tak. kosmita76 napisał(a): Pytanie drugie: czy uwazacie, ze socjobiolodzy maja racje? czy bezinteresownosc jest uwarunkowanym genetycznie zachowańiem zwierzęcym zwiększającym ich łączną wartość przystosowawczą?
To chyba wyjaśnia teoria gier? W praktyce widać jak to działa w bardzo zagrożonych społecznościach, np. biednych złodzei-uliczników - tam współpraca i dzielenie się z innymi (ze swojej grupy) jest warunkiem koniecznym przetrwania - więcej się w ten sposób zyskuje niż traci.
Podobnych przykładów jest wiele.
Ale ja jestem ateistą, więc musisz jeszcze poczekać na zdanie wierzących.
|
Śr sty 05, 2005 10:13 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|