Uznane autorytety? a przez kogo uznane? przez święte oficium?
A to przepraszam.. teraz już rozumiem..trzeba było od razu mówić, że chodziło ci o uznane autorytety naukowe-czyli takie które twój Kościół, myślący za ciebie, uznaje, czyli takie których wyniki badań będą odpowiadać koscielnemu pojmowaniu świata...
Żartujesz sobie czy co? Ja mam szukać Tobie czegoś co potwierdzi Twoje nadzieje..Ja to moge co najwyżej poszukać czegoś co potwierdzi moje przypuszczenia a takich informacji nie brakuje, wystarczy przeprosić się z google.
Liza google nie boli:http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:RtMVM7Opn-kJ:web.diecezja.wloclawek.pl/TTN/Tom_1/kasik.rtf+badania+nad+religijno%C5%9Bci%C4%85&cd=21&hl=pl&ct=clnk&gl=pl
Wnioski z badań:
Typ I ( typ religijny wewnętrzny)- charakteryzujący się nasileniem potrzeby wsparcia ze strony innych oraz potrzeby poniżania. Przedstawiciele tej grupy funkcjonują jako niezależni od innych, ale równocześnie niepewni, podporządkowujący się. Wysokie ideały i pragnienia zmierzają w kierunku bycia bardziej wytrwałym i uporządkowanym w działaniu.
Typ E ( typ zewnętrzny)- charakteryzuje osoby pesymistycznie patrzące w przyszłość, przyjmujące postawę obronną i wycofujące się. W relacjach z innymi są krytyczne i bardzo wymagające. Wysokie ideały w sferze potrzeb porządku i wytrwałości zdają się być niemożliwe do osiągnięcia.
Typ Q(typ poszukujący) - dotyczy osób, które oprócz niewiary we własne siły oraz pesymizmu w patrzeniu w przyszłość cechuje także chęć pokazywania siebie i zwracania na siebie uwagi. Cechują się dużą niezależnością, a także posiadają dużą zdolność i łatwość w manipulowaniu innymi.


tym bardziej, że zależność pomiędzy osobowością wierzących a religijnością to nie jest temat tego tematu...

No cos Ty - nie sądzisz chyba, że tak uwsteczniony intelektualnie typ jak ja, byłby do tego zdolny?

Żebyś Ty Liza,albo jakikolwiek wierzący był chociaż w kilku procentach tak rzetelny jak ja ,w uzasadnianiu swoich twierdzeń to ten temat mógł się zakończyć na pierwszej stronie.... - i kto tu jest bylejaki?
Liza nie wie po co praktykuje , (tym bardziej po tym jak commander jej troche rozjaśnił ile realnie znaczą te praktyki )ale praktykuje, w końcu ona wie lepiej ,bo to właśnie jej mózg funkcjonuje na wyżynach intelektualnych , a nie jakiegoś tam anonimowego apriorego, bez autorytetu i jej świętego poważania...
Liza, a tak na twoim przykładzie: czy sądzisz, że człowiek przekonany o swojej realnej wartości,doszukiwałby się wszędzie opinii autorytetów -prawie w każdym temacie sama powołujesz się na jakieś tam wiarygodne, uznane autorytety( byle to był katolicki psycholog a najlepiej katolicki kapłan), albo od innych wymagasz takiego powołania...czy Ty w ogóle potrafisz jeszcze sama wyciągać wnioski z rzeczywistości, czy już tak przesiąkłaś indoktrynacją kościelną ,że jakikolwiek przejaw samodzielnego myślenia w Twoim wykonaniu graniczy z cudem ?

Boję się potępienia jak bezzębny borowania. Możesz straszyć ile chcesz.

Zauważyłem, że niektórzy uczuleni na religię, panaceum na swoją dolegliwość odnajdują w rozkoszowaniu się obelgami pod adresem konkurentów. Najlepiej poobrażać dyskutanta pytając, czy w ogóle umie myśleć. Mamy tu do czynienia z Typem Ch, jak cham. Apriori to nie gimnazjum, ale forum.

Nie straszyłam. Skąd takie posądzenie? Odpowiadasz sam za swoje wybory.

Jeśli faktycznie padły z mojej strony, ja to określiłeś obelgi to je wskaż?Co jest niewłaściwego w zapytaniu kogoś czy potrafi myśleć samodzielnie( nie wiem jak było u Ciebie ale u mnie w szkole, nauczyciele często nas o coś takiego pytali-czy to znaczy ,że rzucali na nas obelgi?)?Gdybyś Ty sam wykazał odrobinę kultury forumowej to zapoznał byś z się z tematem i wiedziałbyś z czyjej strony te obelgi wyszły jako pierwsze( i to prawdziwe obelgi).
Rozumiem,że ten cham w twoim wykonaniu, to też objaw Twojej katolickiej kultury osobistej.( i żadnym wypadku nie jest to obelga ,oczywiście)
Rozumiem także, że zasadniczo w temacie dyskusji, nie masz nic konkretnego do powiedzenia... tym bardziej nie pojmuję czemu mają służyć te twoje uwagi, którymi z resztą wszystkim pokazałeś,że to Ty sam wykazujesz takie cechy jakie próbujesz przypisać mi-klasyczny przykład projekcji.

Jest to typowy zabieg erystyczny - tzw. argument ad personam. Poddajesz w wątpliwość umiejętność myślenia dyskutanta, przez co stawiasz go w złym świetle i robisz z niego idiotę, by się określił, czy umie myśleć, czy też nie. Ponadto, jak już wspomniałem, jestesmy na forum, a nie w gimnazjum.


Jest to obelga, ale przecież nikogo nie nazwałem chamem.

Tak?



Skąd u was biorą się te porównania do gimnazjalistów? Czy uważasz, że gimnazjum to wylęgarnia chamów? Obrażasz gimnazjalistów

A Ty sam,swoją postawą-wypowiadając się za nią -w jakim świetle stawiasz Lizę ? - a Twoje domysły na temat tego co ja myślę na temat umiejętności myślenia innych dyskutantów, to naprawdę nie jest w temacie dyskusji, więc postaraj się zachować to dla siebie, tym bardziej,że mnie to nie interesuje, jakie Ty masz domysły na mój temat.

Rytuały
- zarówno te religijne, jak i te niereligijne - porządkują rzeczywistość, mobilizują siły, nadają
sens i dają mi poczucie, że żyję aktywnie, a nie pasywnie poddaję się życiu. Warto znaleźć na
nie czas. Ja sam chętnie zaczynam dzień, poświęcając czas na modlitwę
tak samo i sportowiec trenuje by dobiec pierwszy do mety

Systematyczność i wytrwałość prowadzą prostą drogą do celu, nie łazimy, tracąc czas, po wertepach. Przyjaźń wymaga kontaktów, bo więź słabnie. Podobnie jest z Bogiem.

gdy kocham, lubię o tym mówić kochanej osobie, lubię jej to okazywać...

po cóż więcej o tym debatować...


sugestia

Jest to forum ogólne, stąd dialogi prowadzić sobie można na pw, tudzież poza forum. Zauważyłem prostactwo - zareagowałem. A Ty zamiast przeprosić Lizę strugasz niemądrego, udając, że te twoje erystyczne bąki wcale nie śmierdzą.

@MARIEL

Jak będą to dni bez odniesień do dawnych wierzeń ludowych-też niedobrze,bo nie szanują tych wierzeń...

Czy zastanawiasz się czasami nad tym co sama piszesz? Czy według Ciebie chęć wyrugowania starej religii przy pomocy sztuczek z podmianą świąt to oznaka szacunku?

Wiem, że trudno Ci to sobie wyobrazić, bo wiarę w semickiego Jahwe wpojono Ci w dzieciństwie, ale dla naszych pradziadów taki Perun czy Swarożyc byli równie realni jak dla Ciebie Jahwe.

Niestety nie można zrobić odniesienia do naszych czasów, ale wyglądałoby to tak: głowa państwa czyli prezydent przyjmuje nową wiarę. Następnie w Polskę wysyła misjonarzy nowej wiary, którzy masowo dokonują rytuałów konwersji ludu na tę wiarę. Sukcesywnie niszczone są kościoły chrześcijańskie, wyznawanie wiary w Jahwe jest karane (np. obiciem batem). Zamiast np. zmartwychwstania podtykają inne święto i każą Ci je obchodzić. Początkowo ludzie się buntują, ale z czasem ciągła presja powoduje, że całe społeczeństwo (po iluś tam pokoleniach) staje się wyznawcami nowej religii.

MARIEL jest oczywiście zrozpaczona, bo zburzono jej kościół na osiedlu, zdeptano przykościelny krzyż z Jezusem, zakazano praktykować. MARIEL co prawda tajnie uczy swoje dziecko chrześcijaństwa, ale ponieważ jest to zakazane, a w całej Polsce (i Europie?) oficjalnie praktykuje się inną religię to wiara dziecka MARIEL w Jahwe jest słabsza niż u MARIEL. Dziecko jest trochę zdezorientowane. Co prawda gdy dorośnie to uczy dalej swoje dziecko o Jahwe, ale stopniowo z pokolenia na pokolenia jest to coraz większą abstrakcją i wiara w Jahwe zanika.

A 1000 lat później potomkowie MARIEL, wyznający nową wiarę, dla których Jezus ma taką rangę jak Perun dla MARIEL, będą pisać, że to była oznaka szacunku. MARIEL, której serce krwawiło jak burzono jej kościół, niszczono krzyż i zakazywano praktykować pewnie by się w grobie przewracała jakby to słyszała. Tak to właśnie wygląda ten Twój szacunek dla innych wierzeń.

Staram sie uważnie układać posty przed wysłaniem, więc-TAK, zastanawiam się nad tym, co piszę.
Słowa te, o ile sobie przypominam, padły w dyskusji z Apriori'm i miały żartobliwy ton, przypuszczam, że on to wychwycił, bo nie przypominam sobie, byśmy rozwijali dalej temat, na zasadzie jak Ty-wyżej

Mam bujną wyobraznię i wiele sobie potrafię wyobrazić, w przeciwieństwie do Ciebie, bo nawet na myśl Ci nie przyszło, że wiara w Boga mogła mi nie być "wpojona w dzieciństwie".