Autor |
Wiadomość |
medieval_man
Moderator
Dołączył(a): Pn gru 13, 2010 16:50 Posty: 7771 Lokalizacja: Kraków, Małopolskie
|
 Re: Czy Bóg istnieje?
boże_dziecię napisał(a): sapper napisał(a): Nie sama medytacja, tylko niektore stosowane metody. Medytacja to brak jakichkolwiek metod. Juz pisałem że metoda to praktyka. To akurat nie piszesz o medytacji chrześcijańskiej. Masz prawo, tylko żebyś wiedział...
_________________ Fides non habet osorem nisi ignorantem
|
So lis 21, 2015 17:40 |
|
|
|
 |
boże_dziecię
Dołączył(a): Śr lis 11, 2015 10:35 Posty: 236
|
 Re: Czy Bóg istnieje?
ok zgoda tylko jakbyś mi wyjaśnił jeszcze co niechrześcijańskiego jest w tym, że na 20minut bądź trochę dłużej przed snem bądź rano kiedy już odprowadzimy dzieci do szkoły daję sobie i tylko sobie chwilę wytchnienia zanim przejdę do codziennych obowiązków?
Co niechrześcijańskiego jest w zamknięciu oczu i ogólnemu uspokojeniu dzięki czemu zwalnia bicie serca, zwalnia oddech i drzemiemy sobie w błogiej obserwacji widząc, że ciemność tak naprawdę nie jest ciemnością a tańcem światła i energii, że cisza nie jest ciszą a różnorodną wibracją dźwięków na które inaczej nigdy byśmy nie zwrócili uwagi lub zwyczajnie nigdy ich nie słyszymy. Co jest niechrześcijańskiego w próbie dostrzeżenia głębokiego wymiaru boskości w sobie zamiast gdzieś na ścianie i usłyszenia tego co w tych głębinach "mówi" do nas Bóg zamiast kolejnego setnego klepania wyuczonej regułki, napisanej poza tym przez kogoś innego dla problemów w innych czasach i innych ludzi.
|
Pt lis 27, 2015 9:32 |
|
 |
medieval_man
Moderator
Dołączył(a): Pn gru 13, 2010 16:50 Posty: 7771 Lokalizacja: Kraków, Małopolskie
|
 Re: Czy Bóg istnieje?
boże_dziecię napisał(a): ok zgoda tylko jakbyś mi wyjaśnił jeszcze co niechrześcijańskiego jest w tym, że na 20minut bądź trochę dłużej przed snem bądź rano kiedy już odprowadzimy dzieci do szkoły daję sobie i tylko sobie chwilę wytchnienia zanim przejdę do codziennych obowiązków?
Nic. Tylko nie jest to medytacja chrześcijańska. Nie mówię, że to coś złego, tylko dokonuję rozróżnień. boże_dziecię napisał(a): Co niechrześcijańskiego jest w zamknięciu oczu i ogólnemu uspokojeniu dzięki czemu zwalnia bicie serca, zwalnia oddech i drzemiemy sobie w błogiej obserwacji widząc, że ciemność tak naprawdę nie jest ciemnością a tańcem światła i energii, że cisza nie jest ciszą a różnorodną wibracją dźwięków na które inaczej nigdy byśmy nie zwrócili uwagi lub zwyczajnie nigdy ich nie słyszymy. Co jest niechrześcijańskiego w próbie dostrzeżenia głębokiego wymiaru boskości w sobie zamiast gdzieś na ścianie i usłyszenia tego co w tych głębinach "mówi" do nas Bóg zamiast kolejnego setnego klepania wyuczonej regułki, napisanej poza tym przez kogoś innego dla problemów w innych czasach i innych ludzi. Medytacja chrześcijańska jest, jak samo słowo "meditatio" wskazuje, rozważaniem, czyli aktywnością umysłową (rozważanie tekstu Pisma, rozważanie obecności Boga, czy Jego tajemnic), natomiast nie jest ogólnym uspokojeniem, zwalnianiem bicia serca czy oddechu i szukaniem błogostanu. Tak więc to aktywność umysłu a nie praca z emocjami. Medytacja chrześcijańska tak pojęta jest wstępem do kontemplacji czyli tego, co dziś ludzie nazywają niesłusznie "medytacją". Cytuj: Medytacja jest aktywnym „sięganiem” ku Bogu za pomocą własnych sił umysłu i woli, podczas gdy kontemplacja jest wyjściem Boga ku człowiekowi poprzez Jego dar miłości i obecności. Na Zachodzie medytacja jest zasadniczo dyskursywna, tzn. przesuwa się w sposób racjonalny od punktu do punktu, od aktu do aktu, angażując pod działaniem łaski zdolności medytującego. Lectio divina, czyli święte czytanie Pisma jest tu typowym przykładem. Składa się ono z czterech faz. Zaczyna lekturą Pisma świętego, po nim następuje refleksja, a następnie pełna uczucia modlitwa do Boga. W końcu cały cykl zostaje uwieńczony kontemplacją, czy też cichym odpocznieniem w Bogu. (...) Drugi rodzaj medytacji, szczególnie rozpowszechniony na Wschodzie, a obecnie przeżywający swoisty renesans na Zachodzie, jest niedyskursywny. Jest to medytacja kontemplatywna. Gdyby chcieć umieścić ją w schemacie wspomnianych czterech faz lectio divina to znalazłaby się ona gdzieś między finałem trzeciej, a początkiem czwartej. Pukałaby do drzwi kontemplacji. Lub jeszcze dokładniej, jest ona niczym otwieraniem drzwi Jezusowi, który stoi na zewnątrz bramy i czeka na wpuszczenie Go do wewnętrznej izdebki serca
http://www.wccm.pl/index.php?id=61Tak więc moje uwagi mają charakter porządkowy. Nie lubię kiedy ktoś pisze o kontemplacji opartej na praktykach wschodnich i nazywa ją medytacją i to chrześcijańską. Poza tym jeśli pytasz, "co jest niechrześcijańskiego" to ewentualnie jedno: skupienie się na bezosobowym "głębokim wymiarze boskości" zamiast na osobie Syna Bożego, czy Bogu osobowym w ogóle. Zachęcam do zapoznania się z bardziej oficjalnym dokumentem Kościoła. żebyś sobie skonfrontował, co w Twojej praktyce jest chrześcijańskie, a co (też piękne) ale pozachrześcijańskie" http://ekai.pl/biblioteka/dokumenty/x132/list-o-niektorych-aspektach-medytacji-chrzescijanskiej-orationis-formas/a potem tekst o praktyce (tu ignacjańska): http://mateusz.pl/duchowosc/ja-mch.htm
_________________ Fides non habet osorem nisi ignorantem
|
Pt lis 27, 2015 16:40 |
|
|
|
 |
boże_dziecię
Dołączył(a): Śr lis 11, 2015 10:35 Posty: 236
|
 Re: Czy Bóg istnieje?
z wikipedii...wiem słabe źródła ale chcę tym coś unaocznić Cytuj: Medytacja (łac. meditatio – zagłębianie się w myślach, rozważanie, namysł) – praktyki mające na celu samodoskonalenie, stosowane zwłaszcza w jodze oraz w religiach i duchowości Wschodu (buddyzm, taoizm, konfucjanizm, hinduizm, dżinizm), a ostatnio także przez niektóre szkoły psychoterapeutyczne. Elementy medytacji dają się również zauważyć w chrześcijaństwie (hezychazm) i islamie (sufizm).
Wbrew łacińskiemu źródłosłowowi wschodnia medytacja niekoniecznie ma coś wspólnego z namysłem, często jest nawet jego przeciwieństwem, w niektórych szkołach filozoficznych wręcz zaleca się oczyszczenie umysłu z jakichkolwiek myśli i wyobrażeń, np. To albo jedno albo drugie. Albo jest zagłębianiem się w myślach, namysłem albo oczyszczeniem z myśli. Skąd te rozbieżności? Bo ludzie nie medytują bo nie wiedzą czym to jest, nie przypuszczają nawet że można być w stanie bez myśli. Nie chodzi mi o redefiniowanie pojęć chrześcijańskich ale w katolicyzmie może być podobna sytuacja. Z braku wiedzy, kulawe zdefiniowanie. Zresztą niech będzie kontemplacja bo nazewnictwo i tak nie ma żadnego znaczenia. Chodzi o sam fakt tego o czym piszę. Jeszcze raz podkreślam, że to o czym piszę obojętnie jak to zwał, może być i drzemka: jest zwyczajnym brakiem wszelkiej aktywności myślowej (analitycznej) a zamiast tego czysta obserwacja co nie może wynikać ze wschodu czy z zachodu, z chrześcijaństwa czy buddyzmu bo to jest mechanizm związany z człowiekiem i jego naturą a nie kontynentem czy religią. I jeżeli twierdzimy, że ten stan może mieć wiele odmian to jesteśmy w błędzie. Esencja, źródło jest jedno tak samo jak i świadomość która patrzy na samą siebie. I wale nie jestem przekonany, że Bóg chrześcijański jest osobowy czy nie jest to przenośnia (to że jesteśmy stworzeni na jego obraz wcale nie oznacza formy, bo Jego przymioty wręcz przeczą podobieństwu tych form i to błąd naszych przekonań) ale to mój osobisty pogląd i nie chcę tego podważać raz żeby nie mieszać innym w głowach a dwa że uważam Słowo Boże jako zbiór wskazówek do celów własnych a nie sporów czy udowadniania sobie czegoś nawzajem.
|
Pt lis 27, 2015 21:30 |
|
 |
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 2149
|
 Re: Czy Bóg istnieje?
medieval_man napisał(a): Medytacja chrześcijańska jest, jak samo słowo "meditatio" wskazuje, rozważaniem, czyli aktywnością umysłową (rozważanie tekstu Pisma, rozważanie obecności Boga, czy Jego tajemnic), natomiast nie jest ogólnym uspokojeniem, zwalnianiem bicia serca czy oddechu i szukaniem błogostanu. Tak więc to aktywność umysłu a nie praca z emocjami. Medytacja chrześcijańska tak pojęta jest wstępem do kontemplacji czyli tego, co dziś ludzie nazywają niesłusznie "medytacją".
Tak, cele są różne. Chrześcijanin skupia się na Bogu. Ale w trakcie medytacji organizm, często, reaguje podobnie. I daje podobne efekty fizyczne. A dodatkowo daje inne efekty. Pozawala na lepsze zrozumienie tajemnic boskich. Pomaga poprawić własne życie. Zbliża do Boga. Medytować mozna także modlitwę. Nie jest modleniem się odklepywanie formułek. Modlitwy zawierają treść. Im bardziej je zgłębiamy, tym lepsza jest modlitwa. Ale modlitwa ma także inne formy. Także zatrzymanie się w czasie, kontemplowanie boskich dzieł, świata który stworzył, kwiatów, zapachów i innych rzeczy docierających do nas za pośrednictwem naszych zmysłów. Boże_dziecię, zwróć uwagę na uniwersalność i ponadczasowość wielu modlitw. Ośmielę się jeszcze napisać, że chrześcijanin nie tyle znajduje Boga w sobie, ale znajduje w sobie to, co pochodzi od Boga. Boże-dziecię, wytłumacz mi, bo nie rozumiem, o co chodzi z tym szukaniem Boga na ścianie? On jest wszędzie. Piszesz, że nie jesteś przekonany, że Bóg chrześcijański jest osobowy oraz, że t,o że jesteśmy stworzeni na jego obraz wcale nie oznacza formy. Chrześcijanie wierzą w Boga osobowego. Mającego świadomość, rozumnego, kochającego i kreatywnego. Ale rację masz, że nie oznacza to żadnej formy. Nie rozmawiamy na temat "formy" Boga. On Jest Tym Który Jest. Mamy pełną świadomość, że nie poznamy wyglądu Boga Ojca Stworzyciela swoimi zmysłami. Nie wiemy, czy dokonamy tego, gdy znajdziemy się w Niebie. Wystarczy nam Jego Miłość. I świadomość Jego obecności.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Pt lis 27, 2015 21:45 |
|
|
|
 |
medieval_man
Moderator
Dołączył(a): Pn gru 13, 2010 16:50 Posty: 7771 Lokalizacja: Kraków, Małopolskie
|
 Re: Czy Bóg istnieje?
boże_dziecię napisał(a): z wikipedii...wiem słabe źródła ale chcę tym coś unaocznić Cytuj: Medytacja (łac. meditatio – zagłębianie się w myślach, rozważanie, namysł) – praktyki mające na celu samodoskonalenie, stosowane zwłaszcza w jodze oraz w religiach i duchowości Wschodu (buddyzm, taoizm, konfucjanizm, hinduizm, dżinizm), a ostatnio także przez niektóre szkoły psychoterapeutyczne. Elementy medytacji dają się również zauważyć w chrześcijaństwie (hezychazm) i islamie (sufizm).
Wbrew łacińskiemu źródłosłowowi wschodnia medytacja niekoniecznie ma coś wspólnego z namysłem, często jest nawet jego przeciwieństwem, w niektórych szkołach filozoficznych wręcz zaleca się oczyszczenie umysłu z jakichkolwiek myśli i wyobrażeń, np. To albo jedno albo drugie. Albo jest zagłębianiem się w myślach, namysłem albo oczyszczeniem z myśli. Unaoczniłeś tylko, że nie zrozumiałeś. Słowo "medytacja" pochodzi z łaciny i z chrześcijańskiego kontekstu, oznacza więc praktykę znaną jako rozważanie. Określenie praktyk wschodnich słowem "medytacja" jest tego słowa dzisiejszym, modnym użyciem nie mającym nic wspólnego z pierwotnym znaczenia słowa "medytacja". Tak więc kiedy piszesz o medytacji jako oczyszczaniu z myśli piszesz o praktykach wschodnich, które nie są medytacją w pierwotnym znaczeniu tego słowa. boże_dziecię napisał(a): I wale nie jestem przekonany, że Bóg chrześcijański jest osobowy czy nie jest to przenośnia (to że jesteśmy stworzeni na jego obraz wcale nie oznacza formy, bo Jego przymioty wręcz przeczą podobieństwu tych form i to błąd naszych przekonań) ale to mój osobisty pogląd i nie chcę tego podważać raz żeby nie mieszać innym w głowach a dwa że uważam Słowo Boże jako zbiór wskazówek do celów własnych a nie sporów czy udowadniania sobie czegoś nawzajem. Nie przeszkadza mi, że nie jesteś przekonany. Przeszkadza mi natomiast to, że usilnie odrzucasz definicję, według której medytacja ma doprowadzić do komunii z Bogiem osobowym.
_________________ Fides non habet osorem nisi ignorantem
|
Pt lis 27, 2015 22:17 |
|
 |
boże_dziecię
Dołączył(a): Śr lis 11, 2015 10:35 Posty: 236
|
 Re: Czy Bóg istnieje?
Twoja przeszkodą twój problem. Po raz chyba piąty pisze ale ostatni bo to bez sensu, ze opisuje swoje doświadczenie obserwacji, które jest pozbawione praktyki i nieistotne jakim słowem zostanie to nazwane bo i tak przez to się nie zmieni. Juz pomijam fakt ze zamykanie tego w definicjach jest naiwnością tak samo jak zamykanie Boga w osobie. Nie mam bladego pojęcia o praktykach wschodnich bo najdalej na wschodzie byłem w Bieszczadach. Bóg jest wszystkim co jest a poza Nim niw ma nic i ktokolwiek na Niego patrzy to nikt inny jak On sam.
|
Pt lis 27, 2015 23:52 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Czy Bóg istnieje?
Cytuj: jest naiwnością tak samo jak zamykanie Boga w osobie Bóg jest osobą, niezależnie od tego że Tobie wydaje się być inaczej.
|
So lis 28, 2015 1:24 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Czy Bóg istnieje?
boże_dziecię napisał(a): Twoja przeszkodą twój problem. Po raz chyba piąty pisze ale ostatni bo to bez sensu, ze opisuje swoje doświadczenie obserwacji, które jest pozbawione praktyki i nieistotne jakim słowem zostanie to nazwane bo i tak przez to się nie zmieni. Juz pomijam fakt ze zamykanie tego w definicjach jest naiwnością tak samo jak zamykanie Boga w osobie. Nie mam bladego pojęcia o praktykach wschodnich bo najdalej na wschodzie byłem w Bieszczadach. Bóg jest wszystkim co jest a poza Nim niw ma nic i ktokolwiek na Niego patrzy to nikt inny jak On sam. To co piszesz to tak jakby twierdzenie ze sam jestes Bogiem. Zwroc uwage na szczegoly zycia Sw. O. Pio. Jest potwierdzone przez swiadkow ze bywal w 2 miejscach na raz, a to jedynie namiastka tego co moze Bog. On jest osoba i jednoczesnie w kazdym z nas, na tyle na ile pozwala stan naszej duszy, czyli na tyle na ile sami mu zrobimy miejsca w nas. Jest dosc wygodnym twierdzenie ze Bog to my, bo w pewnym sensie tak jest, bo jest takze w nas, ale nie mozna pomijac faktu ze Bog jest jednoczesnie osoba, choc niektorym ciezko to zrozumiec. sadzac ze Bog to my i nie jest osoba, prowadzi do tzw. samouwielbieniia i zwyczajnie na manowce. Wlasnie wczesniej zauwazylem ze cos niewlasciwego jest w Twoim pojeciu Boga, ale nie zalapalem co. Moze ci sie wydawac to wszystko niewielka roznica, ale faktycznie jest to kolsalna roznica. Czesto wlasniie zdaza sie ze ktos niewlasciwie zinterpretuje jeden niby drobiazg i dziwi sie po jakims czasie ze wszedl w slepy zaulek i zmarnowal czas, no ale lepiej pozno niz wcale.
|
So lis 28, 2015 9:22 |
|
 |
medieval_man
Moderator
Dołączył(a): Pn gru 13, 2010 16:50 Posty: 7771 Lokalizacja: Kraków, Małopolskie
|
 Re: Czy Bóg istnieje?
boże_dziecię napisał(a): Twoja przeszkodą twój problem. Po raz chyba piąty pisze ale ostatni bo to bez sensu, ze opisuje swoje doświadczenie obserwacji, które jest pozbawione praktyki i nieistotne jakim słowem zostanie to nazwane bo i tak przez to się nie zmieni. Sprowadza się to do pytania Czy gdy różę nazwiemy inaczej, przestanie pachnieć?Fakt, nie przestanie, tylko niepotrzebnie wprowadzamy wtedy zamieszanie w pojęciach. Rozumiem, że nie życzysz sobie, żeby definiować, co przeżywasz, ale katolicyzm, jest wbrew pozorom postawą domagającą się precyzji na ile to jest możliwe zarówno co do przedmiotu wiary jak i sposobu jej wyrażania. Jeśli widzę człowieka, który wąchając jabłko mówi: jak ta róża pięknie pachnie, to siłą rzeczy nasuwa mi się konieczność sprostowania, choćby on sam twierdził, że nieistotne jakim słowem zostanie to nazwane bo i tak przez to się nie zmieni. Taka moja słabość. Wybacz.
_________________ Fides non habet osorem nisi ignorantem
|
So lis 28, 2015 12:22 |
|
 |
boże_dziecię
Dołączył(a): Śr lis 11, 2015 10:35 Posty: 236
|
 Re: Czy Bóg istnieje?
Szczerze przyznam, że nie liczyłem na taką dojrzałość i spokój dyskusji... * * * equuleuss napisał(a): Bóg jest osobą (...) możesz to jakoś rozwinąć? Cieszy mnie, że sapper wypowiedziałeś się w taki sposób tak samo jak cieszy mnie, że medieval_men poruszył rolę definicji w "naszym" życiu/rzeczywistości. sapper napisał(a): To co piszesz to tak jakby twierdzenie ze sam jestes Bogiem. Chyba zacznę cytować sam siebie... boże_dziecie napisał(a): Bóg jest wszystkim co jest a poza Nim nie ma nic Sapper, wszystko jest Bogiem a poza Nim nie ma nic. Co z tej perspektywy znaczy `sam jestem`? Kto, moje imię? Mój numer buta? Coś co umysł nazwał, zważył i zmierzył jest cały czas tym samym.... nie jest definicją, słowem, zbiorem liter czy imieniem. Po prostu JEST. Oczywiście nie wypieram się obrazu w lustrze ani słów jakoś porozumiewać się muszę to i tak lepsza metoda niż warczenie czy miauczenie ale wiem, że to tylko iluzja, skąd? Bo zajrzałem tam gdzie widać, że wszystko jest jednym i tym samym. Patrzysz a nie widzisz.... chciałoby się powiedzieć patrzysz a widzisz ... ale słowa, tylko słowa. Patrz co widzisz gdziekolwiek jesteś i czuj sercem, nie oceniaj, nie nazywaj, nie mów ... tylko czuj. I patrz na reakcję ludzi a raczej zaklętych umysłów, heh ta konsternacja jest często zabawna... Oczy są zwierciadłem duszy, kobiety mężczyźni zakochują się w oczach jak myślisz czy to się wzięło znikąd? To nie umysł patrzy. sapper napisał(a): Zwroc uwage na szczegoly zycia Sw. O. Pio. Jest potwierdzone przez swiadkow ze bywal w 2 miejscach na raz, a to jedynie namiastka tego co moze Bog. On jest osoba i jednoczesnie w kazdym z nas, na tyle na ile pozwala stan naszej duszy, czyli na tyle na ile sami mu zrobimy miejsca w nas. Nie podważam życiorysu O.Pio bo nawet go nie znam ale wiem, że ego szuka wzoru, świętości, bożka... po co? By się dopełnić bo wmówiło sobie, że nie jest doskonałe. Świętość jest zamknięta w ciszy. Wszyscy jesteśmy święci wystarczy tylko to dostrzec a raczej tam zajrzeć...wtedy już nie trzeba szukać. I broń Boże nie mówię, że ego jest złe  albo trzeba je zwalczyć...hehe Nie da się. Akceptacja tego jacy jesteśmy, harmonia i brak konfliktu ze wszystkim to punkt wyjścia. sapper napisał(a): Jest dosc wygodnym twierdzenie ze Bog to my, bo w pewnym sensie tak jest (...) a w jakim sensie? możesz to rozwinąć Twoje osobowe rozumienie Boga a moje Jego postrzeganie jako całość stworzenia widzialnego i niewidzialnego to dwie różne płaszczyzny i zgadza się, zrównanie tego prowadzi do błędnych wniosków. Innymi słowy nie mówię o tym o czym myślisz. Żeby to zrozumieć trzeba to ujrzeć, nie da się tego opisać, to znaczy można próbować ale tak to będzie tylko opis.... to trzeba zobaczyć. Ale powiedz gdzie w tradycyjnym rozumieniu Boga było wygodnie, 2.000 lat temu na krzyżu czy może dziś na oddziale zamkniętym bo społeczeństwo okrzyknie Cię za wariata, to pewne. Dlatego brak zrozumienia musi umierać pokoleniowo ale to nastąpi, ten koniec starego świata o jakim mówił Jezus nadejdzie w zasadzie już tu jest  bo zawsze był, a dla wielu już nadszedł bo to widać choćby w mediach, w popkulturze. Nie wiem tylko skąd wiedzieli o tym Majowie czy inni ale nie mylili się ale to tak nawiasem mówiąc. Dla ego bycie Bogiem jest bardzo niewygodne a wręcz nieprawdopodobne tak dalece, że wymyka się wszelkiej "jego" akceptacji. Jesteśmy tym czym jesteśmy i niezależnie co o tym napiszemy to się nie zmieni, można to tylko dostrzec i tym żyć lub paplać do końca życia i tym samym stracić je. Świece stawia się na świeczniku żeby świeciła a denaru nie zakopuje się w ziemi. To nasze zadanie świecić i rozrastać się. sapper napisał(a): sadzac ze Bog to my i nie jest osoba, prowadzi do tzw. samouwielbieniia i zwyczajnie na manowce. Bóg jest Miłością, Drogą, Prawdą i Życiem. Które z tych pojęć prowadzi na manowce? A czym jest samouwielbienie? Kochać siebie takim jakim się jest to punkt wyjścia, brama do Nieba. Pokochanie siebie wraz ze słabościami i wadami to zrozumienie jakim jest świat i akceptacja tego świata, innych ze wszystkimi ich wadami i zaletami. Ale nie sposób tego sobie wmówić i twierdzić że się kocha, trzeba niestety zdobyć się na trochę odwagi i zajrzeć wgłąb samego siebie czyli w nieznane miejsce, o którym tak wielu mówi jakie straszne rzeczy tam mieszkają lub co strasznego może się stać. A ja wam mówię: nie bójcie się. Dlatego to właśnie pytanie: KIM JESTEŚ? od tysiącleci jest najważniejszym zadawanym pytaniem bo najistotniejsza jest odpowiedź. Ważna rzecz: ludzie mylą miłość do siebie z egoizmem  bo i tu punkt dla medieval_men bo nie znają właściwego znaczenia pojęć lub stosują te wypaczone przez stulecia, co w tym wypadku jest ważne. Ego nie kocha siebie i tym samym nie kocha innych. Ego chce zmieniać innych, dawać im cenne rady, naprawiać świat wszelkimi sposobami pod wszelkimi możliwymi nazwami, nawet legnie krzyżem żeby udowodnić swoją rację. Tymczasem i my i świat już jest idealny taki jaki jest, razem z Ego i innymi rzeczami, których się tak bardzo boimy Ego walczy o uznanie, oklaski, celebruje i stawia siebie na piedestale by uzasadnić jakie jest ważne, by być podziwianym i co ważne nie zna w tym umiaru czyli nie da się zaspokoić. Ego tylko w ten sposób potrafi szukać miłości, wręcz krzyczy o nią a czego się boi? Boi się świadomości tego, że samo jest miłością  Boi się, że nikt nie potrafi go pokochać takim jakim jest, za nic. medieval_man napisał(a): Czy gdy różę nazwiemy inaczej, przestanie pachnieć?[/i] Fakt, nie przestanie, i jeżeli nazwiemy ją gerberem nie zacznie pachnieć jak gerber Dlaczego kiedy podejdziemy do człowieka i powiemy: hej znam cię dobrze, jesteś człowiek odpowie, wiem, ok. A podejdź do rzeki i powiedz jej, hej rzeko znam cię, ty jesteś rzeką czy wtedy nie wygląda to dziwnie? Po co wchodzimy do rzeki i chcemy czuć jej bystry nurt, jej przyjemny chłód, jak opływa nasze ciało, zanurzamy się... przecież to tylko rzeka, wiemy czym ona jest. Dlaczego w stosunku do siebie samych nie postępujemy podobnie? Czyż nie jesteśmy więcej warci niż rzeka? Dlaczego zamykamy się w słowach? Tak medieval mogę godzinami małemu dziecku mówić o tym czym są śmieci (sorry za taki przykład) i ubierać w różne właściwe definicje żeby dziecko dobrze zrozumiało choć to i tak nie da 100% efektu ale zauważ, że wystarczy je zaprowadzić do kosza niech wsadzi głowę pod zlewozmywak, powącha, może nawet i dotknie i wtedy zapytać go ponownie czy wiesz już czym są śmieci? Odpowie, tak teraz rozumiem tato. To nie definicje pozwalają nam poznać i zrozumieć świat, bo to nie umysł poznaje i patrzy. Dlatego Jezus mówił, że trzeba stać się jak dzieci, nie słuchać tylko jak ważne są książki ale żeby poznać czym jest radość czy smutek to wszystkiego powąchać, dotknąć itp. medieval_man napisał(a): Rozumiem, że nie życzysz sobie, żeby definiować, co przeżywasz, (...) Mylisz się, definiowanie jest nieuniknione i potrzebne do momentu kiedy będziemy mieli tego dość i zobaczymy, że są inne możliwości, jeszcze dziś dziwne i szalone. medieval_man napisał(a): (...)ale katolicyzm, jest wbrew pozorom postawą domagającą się precyzji na ile to jest możliwe zarówno co do przedmiotu wiary jak i sposobu jej wyrażania. to nie katolicyzm.... katolicyzm to tylko słowo... przepraszam za kolejne słowo ale żeby zobrazować to muszę... w tym teatrze budynków, kostiumów i ról jak w każdym innym ego przebrało się, założyło maskę ale to nic złego, bo to dobra wiadomość.., inaczej życie byłoby zbyt nudne, ale to nie potrwa wiecznie, kiedyś odmieni się. To tylko Bóg bawi się w ramach stworzonych przez siebie ograniczeń. A to co odbieramy często jako słabość, czy czasem nie lepiej odbierać jak wyzwanie 
|
So lis 28, 2015 14:45 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Czy Bóg istnieje?
Moze zapytam bardziej bezposrednio i dosadniej. Jesli zalozmy np. zdarzylo by sie ze otrzymales dar uzdrawiania, co z tym zrobisz i czy ewentualne uzdrowienia przypiszesz Bogu, czy sobie? Czy skozystasz finansowo, czy zrobisz to za darmo?
|
So lis 28, 2015 18:12 |
|
 |
boże_dziecię
Dołączył(a): Śr lis 11, 2015 10:35 Posty: 236
|
 Re: Czy Bóg istnieje?
rozczaruję cię ale ani to bezpośrednie ani dosadne. Piszesz wyuczonymi przez stulecia schematami, nie od siebie więc i ciężko ci będzie zrozumieć ale odpowiem.
Każdy ma już wszystko czego potrzeba w tym mechanizm uleczenia siebie jeżeli tylko się na to zdobędzie. Ludzie często są chorzy na własne życzenie bo tak im wygodnie, chcą by zrobić coś za nich, chcą magicznej różdżki ale to tak nie działa... Kiedy słyszą, że by mieć zdrowe płuca trzeba rzucić palenie, zdrowe serce trzeba przestać ciągle wywoływać napięcie wokół siebie, żeby mieć zdrowe stawy trzeba pozbyć się nadwagi i przestać się przejadać nie chcą o tym słyszeć. Jak myślisz po co biegają do aptek.... na pewno nie po zdrowie.
Ludzie się zdrowi tylko o tym nie wiedzą, robią wszystko by być chorymi bo tak im wygodnie, wolę bezustannie wyciągać rękę. Tak naprawdę nie ma żadnych uzdrowicieli i uzdrowionych, nie ma żadnych osób a to co brałeś za nich to tylko jedna z pojawiających się myśli. Nie ma żadnego ciebie i mnie bo wszystko jest jednością, jest Nim i bez Niego nic się nie wydarza.
A jeżeli życie odbywa się w harmonii z Nim i sobą samym, pojawi się wszystko czego potrzeba, zdrowie i pieniądze nie należą do wyjątku.
|
So lis 28, 2015 23:54 |
|
 |
dominikbartlomiej
Dołączył(a): N wrz 06, 2015 10:22 Posty: 630
|
 Re: Czy Bóg istnieje?
saper, rozumiem, że pytasz o to kogoś innego, ale uprzedzając czyjąś wypowiedź. rozumiem, że to jest jakiś żart, czy nie pojmujesz Mądrości, która 'idzie' przed Panem Bogiem?
Dary/charyzmaty to są dary darmo dane przez Boga i jako takie są dawane tobie i nam wszystkim ochrzczonym na chrzcie, także jest to kwestią ich rozeznania. Owszem Pan Bóg może ci dać jeszcze inne cenne dary, łaski dodatkowe itp, ale to jest tylko i wyłącznie JEGO ŁASKA, a my niegodne stworzenia Boże musimy za nie dziękować, z WDZIĘCZNOŚCIĄ przyjmować i w POKORZE nimi posługiwać, ZA DARMO! tutaj sprawdza się Mądrość Boża, bo wszystko jest Bożą łaską!
_________________ Warto zerknąć: Egzorcyzmy | Mamre | Różaniec | Modlitwy i życiorysy świętych | Życie wieczne
|
N lis 29, 2015 0:11 |
|
 |
boże_dziecię
Dołączył(a): Śr lis 11, 2015 10:35 Posty: 236
|
 Re: Czy Bóg istnieje?
Mnóstwo nieścisłości. Po co dawać coś cennego niegodnemu? Dlaczego dawać pod warunkami? Dlaczego usilnie zmieniać to co wydała natura w najlepszej swojej postaci? Kto miałby bezustannie chcieć zmieniać to co jest jakie jest?
I jedno spostrzeżenie, nawet niewolnik w kopalni nie pracował za darmo bo miał miejsce do spania, wodę i jedzenie. Dobroduszność czy bezinteresowność też mogą stać się powodem do pychy.
|
N lis 29, 2015 11:54 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|