Dopuszcz, bo
1) Zło jest zwykle wynikiem działania ludzi obdarzonych wolną wolą
2) Często o pewnych sprawach bez znajomości tematu mówimy, że są złe. A nie są


3) Nie sposób odgadnąc intencji Boga. Czasem małe zło jest potrzebne, aby uzyskać większe dobro
4) Gdzie w afryce umierają dzieci z głodu???

No tak, ale o tym już pisałem wczesniej [chyba nawet w tym temacie], że Bóg ceniący wolność od szczęścia jest mocno podejrzany. Bo przecież wolność [przynajmniej wg mojego zdroworozsądkowego podejścia] powinna służyć realizacji dobra. A skoro byłoby w pełni, to nie byłoby sensu istnienia wolności.

Ponieważ mamy dostęp do tego, co dla nas i dla innych jest złe. Tego doświadczamy empirycznie i to rozumiemy. Za to rozumowanie w kontekście dobra/zła dla Boga, na dodatek przy sporych wątpliwościach, czy ten w ogóle istnieje, jest bardzo niejsaną spekulacją.

A) Nie wiemy czy Bóg istnieje
B) Jeśli nie znamy intencji Boga, to skąd możemy wiedzieć, że Bóg jest dobry
c) Takie myślenie pozwala tłumaczyć większość zła wydarzającego się na świecie. Na przykład Bank Światowy postępuje w podobny sposób nie umażając długów afrykańskich krajów i nie dbając o pomoc humanitarn ą tam, mówiąc, że dopuszczają zło by większe dobro mogło się realizować [czyli by dziś umierający z głodu jutro nauczyli się samodzielności]. Trochę mnie takie myślenie przeraża.

NIger, Kenya, Mali i kilka jeszcze krajów Zachodniej Afryki... W sumie każdego dnia ginie z głodu ponad 20 tysięcy ludzi, większość z nich w Afryce i większość to dzieci...

A co z klęskami naturalnymi, chorobami(epidemie) i nie umyślnym spowodowaniem cierpienia(w tym wypadku Boża interwencja nie naruszałaby wolnej woli) oczywiście wszystko zależy od tego co rozumiemy przez zło...

dlaczego nie daje? bo nie wierzycie ! wiara bez fundamentu dobrego jest bardzo krucha i zludna---latwo to zobaczyc ---ludzie z kiepska wiara strasznie swojej wiary bronia

Czy ludzie ze wzorcową wiarą nie widzą sensu jej obrony i pozwalają na nią pluć?

po co bronic twierdze ktora jest nie do zdobycia?

Po to żeby inni się nie odwrócili bądź nie porzucili wiary

- jw
- po to żebyś sam nie wyszedł z tej Twierdzy...

jezeli ci inni sie odwroca to znaczy ze ich wiara byla slaba-jezeli zaczne bronic tej wiary to inni nabiora przekonan a to ich wiary nie wzmocni--wiara to nie przekonania tylko wiara---mam na mysli to ze wiary trzeba bronic w sobie a nie na zewnatrz i nie powinno sie uzywac slow do tego bo one nic nie znacza ---wiara to przejscie przez ciemna doline z wiara ze wszystko co sie stanie nawet smierc bedzie dobre bo pochodzi z naszej wiary a tym samym od Boga w ktorego wierzymy

Nie możesz tak mówić bo wtedy odmawiasz człowiekowi godności istoty rozumnej. Poza tym tymi słowami skazujesz całą działalność misjonarską św.Pawła i apostołów na niepowodzenie i czcze gadanie.

W Piśmie św. nie jest napisane ile czasu i jak mocno należy prosić aby coś otrzymać.
"(...) szukajcie a znajdziecie; kołaczcie a otworzą wam(...) Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą"
a tytuł tego fragmentu brzmi Wytrwałość w modlitwie . Należy być wytrwałym a to co dobre dla nas otrzymamy od Boga. A co jest dobre dla nas tylko On wie. Należy pogodzić się z Jego wolą, bo Bóg ma szerszą perspektywę. Tak samo gdy małe dziecko chce włożyć do kontaktu palce a jego rodzice mu nie pozwalają to nie dlatego że mu chcą zrobić na złość ale dlatego, że je bardzo kochają i nie chcą by zrobiło sobie krzywdę. I mimo tego że ono płacze i błaga ich oni muszą pozostać niewzruszeni, bo wiedzą czym grozi spotkanie ich malucha z prądem. Mają szerszą perspektywę. Jeżeli czegoś nie otrzymujemy mimo tego że prosimy to:
A jeszcze nie nadszedł na to czas aby to otrzymać i należy jeszcze więcej i dłużej się modlić
B to o co prosimy przyniesie nam szkodę

A poza tym nasza modlitwa powinna się skupiać nie tylko na proszeniu, powinna to być przede wszystkim rozmowa z Bogiem.

Człowiek jak sie modli i prosi to za 5 min. chciałby żeby wszystko o co prosił Pana Boga sie spełniło. Tak sie nie da. To nie o to chodzi. Nasz Pan zawsze wysłuchuje naszych próśb, tylko działa wtedy kiedy On chce a nie my. Pewna kobieta modliła sie 17 lat o nawrócenie swojego syna i w końcu wymodiła sie i sie nawrócił. To dowód na to że powinniśmy być cierpliwi...

Jeszcze jedno nie zawsze nasze prośby są dobre dla nas dlatego nie zawsze Bóg ich spełnia...czasami cierpienie jest nam potrzebne do zrozumienia pewnych rzeczy a zwłaszcza miłosierdzia Bożego...

Przede wszystkim modlimy się:

"Bądź wola Twoja"

Jezus powiedzial, ze czlowiek wierzacy moze wymodlic wszystko, nawet to ze gory moga byc rzucone do morza:

Mt 21:21 „Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam: jeśli będziecie mieć wiarę, a nie zwątpicie, to nie tylko z figowym drzewem to uczynicie, ale nawet jeśli powiecie tej górze: Podnieś się i rzuć się w morze!, stanie się.”

Inzynier-katolik moglby wykorzystac ta metode podczas budowania tuneli itp, ale od 2000 lat nie slyszano o takim przypadku. Najpewniej swiadczy o tym, ze Jezus nie mowil prawdy.

Owszem. Ale pytanie brzmiało czemu ta wola Jego jest taka, a nie inna.

Czemu tsunami albo wybuch wulkanu zabija tysiące niewinnych ludzi. Nie wmówisz mi, że nie ma wśród nich ani jednego sprawiedliwego (jak miało być w przypowieści o Sodomie i Gomorze) lub że za mało się modlili (co to byłby za próżny Bóg?).

Ma z tego wynikać większe dobro? Jakie? To, że ludzie się zainteresują rejonem klęski żywiołowej i przybędzie darczyńców - to są plusy, które przysłaniają minusy? Wierzący w to sami chyba zauważają absurd takiej argumentacji i kryją się za "niezbadanymi wyrokami". Dla mnie to desperacka próba ratowania swojego stanowiska przy niesprzyjających faktach. "Nie mam zielonego pojęcia, czemu Bóg zsyła śmierć i zniszczenie na niewinnych, ale NA PEWNO jest w tym jakiś dobry cel. MUSI BYĆ, bo inaczej moja koncepcja dobrego Boga upada."