Nadzieje, marzenia ateistów - pytanie do nich.
Autor |
Wiadomość |
brevis
Dołączył(a): So cze 02, 2007 9:00 Posty: 39
|
nie zakładam, że ateista niemoże być dobry! tylko, że z doświadczenia wiem, że jeżeli ktos niechce wierzyć, to zazwyczaj dlatego, że zbyt trudno mu przyjąć pewne zasady moralne. Znam tez takie przypadki, gdzie ktos nie wierzy dlatego, że wiera kazałaby mu zmienic jegożycie na leprze, a jemu jest dobrze tak jak jest... i mają żadnych innych argumentów... więkrzośc ateistów (których znam) nie ma konkretnego powodu, by być ateistą... poprostu niechce im się szukać Boga, bo zbyt wiele wysiłku musieliby w to włozyć... a po co? żeby później musieli chodzić do kościoła w niedziele?- z takim mysleniem się spotykam...
_________________
|
N cze 03, 2007 12:47 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Brethil napisał(a): Po co czynić dobrze? Po co przeżyć życie dobrze? Żadnego sensu w tym nie widzę, to tak jakbym miała zatrzymać się na godzinę w hotelowym pokoju i przywoziła tam swoje ulubione meble a może i coś więcej, żeby się dobrze czuć - przez godzinę . Nie opłaca się skórka za wyprawę. Wiekszosc ateistow "czyni dobrze", gdyz nie sa wystarczajaco dojrzali intelektualnie, zeby zdac sobie sprawe z motywow wlasnego postepowania, a zostali wychowani na pewnych zasadach i proces "uspoleczniania" ich jest silniejszy niz sama wiara w Boga. Brethil napisał(a): jak ateiści radzą sobie z "zakładem Pascala"?
Odrzucam go z tego samego powodu, dla ktorego Ty odrzucisz moj zaklad:
Jezeli mozliwe jest wskoczenie na Ksiezyc, to jedyna szansa by to wykorzystac i wskoczyc na Ksiezyc jest ciagle skakanie w gore. Jezeli nie bedziesz skakac nie wskoczysz napewno.
|
N cze 03, 2007 12:50 |
|
 |
brevis
Dołączył(a): So cze 02, 2007 9:00 Posty: 39
|
Cytuj: Jezeli mozliwe jest wskoczenie na Ksiezyc, to jedyna szansa by to wykorzystac i wskoczyc na Ksiezyc jest ciagle skakanie w gore. Jezeli nie bedziesz skakac nie wskoczysz napewno.
ale to znaczy, że zakłądasz, że niemozliwe jest poznanie, że Bóg istnieje zycjąc? Zakładasz, że My-wierzący tylko zakładamy taka mozliwośc?
Przecież to nie dokońća tak jest... Ja wierząc w Boga spotykam Go i On daje mi się spotkać... Nie musze "skakać", bo On Sam do mnie przyjdzie! Nie musze tez umrzeć, żeby się naprawde upewnić, czy moja wiara była słuszna...
_________________
|
N cze 03, 2007 12:56 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
brevis napisał(a): ale to znaczy, że zakłądasz, że niemozliwe jest poznanie, że Bóg istnieje zycjąc? Zakładasz, że My-wierzący tylko zakładamy taka mozliwośc? Przecież to nie dokońća tak jest... Ja wierząc w Boga spotykam Go i On daje mi się spotkać... Nie musze "skakać", bo On Sam do mnie przyjdzie! Nie musze tez umrzeć, żeby się naprawde upewnić, czy moja wiara była słuszna...
To może ja się wtrącę. Myślę, że sensownym rozróżnieniem jest rozróżnienie na subiektywną pewność i rzeczywiste poznanie. Udowodnić istnienia Boga się oczywiście nie da empirycznie, ale i zarazem w subiektywną pewność nie sposób wątpić.
|
N cze 03, 2007 13:01 |
|
 |
brevis
Dołączył(a): So cze 02, 2007 9:00 Posty: 39
|
no właśnie. w pewnym sensie się zgadzam... z tym, że ktoś, kto nie poznał wszystkich mozliwości nie może teoretycznie mówić, czy zakładać nie istnienie, lub istnienie Boga...
powierzchownośc i jej ocena... jest bardzo krzywdząca...
_________________
|
N cze 03, 2007 13:06 |
|
|
|
 |
brevis
Dołączył(a): So cze 02, 2007 9:00 Posty: 39
|
domnie przemawia tez taki argument:
Cytuj: Św. Tomasz uważa, że istnienie Boga nie jest rzeczą oczywistą, jest nieoczywisty. Jego istnienie musi być uzasadnione racjonalnie. Trzeba tu wyjść od doświadczenia, które ma uzasadnić tezę o istnieniu Boga. To doświadczenie opiera się na wszystkim, co wydaje się być dziełem Boga. Rozpoczyna, więc od ruchu. Wszystko, co się porusza, porusza się z powodu wprawienia tego w ruch przez jakiś czynnik zewnętrzny, który jednak sam nie jest poruszony. Czynnik ten nazywamy Bogiem. Jeśli czynnik ten jest jednak poruszony wówczas mamy do czynienia z nieskończonym łańcuchem przyczyn. Takie rozumowanie św. Tomasz jednak odrzuci, gdyż do niczego ono nie prowadzi. Ruch ten nie jest zmianą miejsca. Jest to wszelka zmiana polegająca na przejściu od możności do aktu - urzeczywistnienie się czegoś. Podstawowym warunkiem takiej zmiany jest realna różnica między możnością a aktem. Możność jest proporcjonalna do aktu. Akt to kres zmian, podczas gdy możność jest punktem wyjścia. Aktualizacja ruchu dokonuje się przy pomocy trzeciego czynnika, już zaktualizowanego. Szereg czynników poruszanych i poruszających nie może iść w nieskończoność. Musi, więc istnieć czynnik, który porusza, ale sam nie jest poruszany, musi istnieć czynnik będący czystym aktem, tj. Bogiem, gdyż nie może się On zmienić. Wszystko jest już w Nim urzeczywistnione i zaktualizowane, nie ma możności. “Jeżeli w świecie zachodzą realne zmiany polegające na przejściu bytów ze stanu możności do aktu, a dokonują się one pod wpływem czynników różnych od zmieniających się bytów, to przyjąć należy, że istnieje pierwszy czynnik poruszający, a nie poruszony, jako metafizyczna racja działania wszystkich od niego różnych czynników”.
_________________
|
N cze 03, 2007 13:11 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
brevis napisał(a): Cytuj: Jezeli mozliwe jest wskoczenie na Ksiezyc, to jedyna szansa by to wykorzystac i wskoczyc na Ksiezyc jest ciagle skakanie w gore. Jezeli nie bedziesz skakac nie wskoczysz napewno. ale to znaczy, że zakłądasz, że niemozliwe jest poznanie, że Bóg istnieje zycjąc? Zakładasz, że My-wierzący tylko zakładamy taka mozliwośc? Przecież to nie dokońća tak jest... Ja wierząc w Boga spotykam Go i On daje mi się spotkać... Nie musze "skakać", bo On Sam do mnie przyjdzie! Nie musze tez umrzeć, żeby się naprawde upewnić, czy moja wiara była słuszna...
Nie, chodzmi mi o to, ze prawdopodobienstwo zaistnienia Boga jest takie same jak prawdopodobienstwo wskoczenia na Ksiezycz czy prawdopodobienstwo wyrzucenia siedmiu oczek na kostce z szescioma oczkami. Dlatego nie bede skakal na Ksiezyc, rzucal kostka by wyrzucic siedem i nie bede wierzyl w Boga na podstawie zakladu Pascala.
|
N cze 03, 2007 13:13 |
|
 |
brevis
Dołączył(a): So cze 02, 2007 9:00 Posty: 39
|
ale to tylko zakład Paskala... a co z tymi wszystkim ludźmi którzy Go doświadczają na zywo w realnym bycie?
_________________
|
N cze 03, 2007 13:15 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Przepraszam, ale drogi św. Tomasza już do dłuższego czasu nie są uważane za przekonujące argumenty za istnieniem Boga. Dlaczego? O tym pisałem [a raczej przytaczałem krytykę innych] tu:
viewtopic.php?p=252576&highlight=#252576
|
N cze 03, 2007 13:17 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
brevis napisał(a): ale to tylko zakład Paskala... a co z tymi wszystkim ludźmi którzy Go doświadczają na zywo w realnym bycie?
Nie ma takich ludzi, ale to nie jest temat o istnieniu Boga, wiec nie piszmy o tym.
|
N cze 03, 2007 13:19 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
brevis napisał(a): ale to tylko zakład Paskala... a co z tymi wszystkim ludźmi którzy Go doświadczają na zywo w realnym bycie?
Wydaje mi się, że ST, z którym nota bene darłem koty w innym temacie  myśli podobnie jak ja. [Przepraszam, jeśli się mylę i przypisuję Ci coś, czego nie myślisz] Z faktu, że coś czegoś doświadcza subiektywnie nie wynika jest realny tego czegoś byt. I tak na przykład [przepraszam za porównanie, nie miało być obraźliwe, tylko obrazowe] ludzie chorzy psychicznie widzę różne rzeczy, których nie ma.
|
N cze 03, 2007 13:20 |
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Cytuj: ja nie neguje wierzeń wyznawców innych religii, i nie twierdze że oni nie odczówają żadnej mocy... nie twierdze, że moja religia- katolicyzm jest jedyną słuszną. Chodzi o sam fakt istnienia siły ponadludzkiej... takiego Absolutu, Nieporuszonego Poruszyciela i Jego aktu stwórczego. O chęci poszukiwania tej prawdy... w Każdej religii jest Bóg... (są i takie gdzie jest ich więcej) ale wszędzie jest jakieś dobro, miłość, któą nazywa się jakimś Bogiem- nadaje mu się jakieś imie, takie a nie inne... czy taki ogrom ludzi nie świadczy o tym, że może On rzeczywiście jest? Czy fakt, że niektóre religie trwają tak długo (chrześcijanie juz ponad 2000 lat) nie jest dowodem na to, ze "coś w tym jednak jest?"
Zależy co rozumiesz przez "coś" z pewnością nie jest to żadnym dowodem na istnienie jakiś ponadludzkich sił zabobony są np. równie powszechne i kto wie czy nie starsze od religii ale czy to znaczy, że wykonywanie(lub nie) określonych czynności może mi zapewnić szczęście bądź przynieść pecha ?
Oczywiście są powody dla których ludzie wymyślają Bogów czy inne byty ale te powody tkwią w nas nie w jakichś nie-fizycznych wymiarach w niebie czy na Olimpie...
|
N cze 03, 2007 13:20 |
|
 |
brevis
Dołączył(a): So cze 02, 2007 9:00 Posty: 39
|
nie jestem do tego aż taka przekonana... może dlatego, że sama doświadczam Boga... ale to nie o tym temat...
_________________
|
N cze 03, 2007 13:23 |
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
brevis napisał(a): nie jestem do tego aż taka przekonana... może dlatego, że sama doświadczam Boga... ale to nie o tym temat...
Twoje doświadczenie wynika z silnej wiary, jeśli wierzysz dostatecznie mocno możesz się przekonać praktycznie do wszystkiego niektórzy czują implanty wszczepione przez tajemnicze zielone stworki ja przekonałem się kiedyś za młodu, że moje łóżko lata-niesamowite wrażenie! Czasem trzeba być sceptycznym nawet wobec samego siebie...
|
N cze 03, 2007 13:30 |
|
 |
brevis
Dołączył(a): So cze 02, 2007 9:00 Posty: 39
|
wydaje mi się, że nie masz racji. Nie wszystko mozna "odczuć" na zasadzie wmówienia sobie... bo nie wszystko zalezy odemnie... nie jestem wstanie zmienic coś w kimś innym... nie jestem wstanie tylko tym co mi się wydaje uzdrowic kogoś, ale przez to, ze wierze i modle sie, Bóg może tego dokonać. I jest to potwierdzone...
Bóg uzdrawia prze modlitwę! i spotkałam się z tym. Mój chłopak miał raka... z bardzo groxnymi przezutami. Było bardzo groxnie, ale wszyscy się modlili o uzrowienie i rak zaczół się cofać... znikać! Nikt przez wmówienie sobie tego niebyłby w stanie tego dokonać! Znam też takie uzdrowienia, gdzie ktos odzyskuje wzrok, mimo, że medycyna była bez radna, a działo się to na tz. modlitwie o uzdrowienie... nie wydaje mi się, zeby to doświadczenie i autentycznośc reakcji ludzkich było czyms co mi się tylko wydawało...
_________________
|
N cze 03, 2007 13:53 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|