bieda i bogactwo dziś i wczoraj
| Autor |
Wiadomość |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 ...
Cytuj: a na czym polega moje odejście od Boga kolego nauczycielu ? które z moich wypowiedzi są śmieszne Twoim zdaniem, możesz napisać ogólnie, nie słowo w słowo, chyba że chcesz?
zapewne Ty i jakiś tam procent nauczcieli doświadcza swojego zawodu lub powołania jako coś trudnego. lecz są też tacy którym jest lekko.
Moim zdaniem to jest bardzo źle być przewlekle chorym psychicznie i nie wiem - nie przejmować się tym. Nie wiem. Co to oznacza? Do końca nie wiem, ale nie sądzę by to było dobre. To znaczy, że ten stan ci odpowiada. Coś tam sobie UROIŁEŚ i tkwisz w tym przekonany o swojej nieomylności. Czy tędy droga? A co jest urojeniem? Wszystko to co głosisz na przekór Kościołowi, ewnagelii To są grzechy, ale najpierw urojenia powstają zawsze. W obecnych czasach tych urojeń zebrało się już tyle, że chyba zmierza on do swego końca - świat. Nie każde urojenie musi być zaraz grzechem ciężkim, ale w końcu doprowadzą cię do grzechów ciężkich bo zawsze będą przeciw ewangelii czyli Bogu. Nawet jeśli nie są tam spisane.
A np. tkwienie w chorobie psychicznej i uznanie tego stanu za normalny nie jest UROJENIEM przeciw przykazaniu NIE ZABIJAJ. Bo się zabijasz.
Zabijasz swoje możliwości na rzecz swojej choroby psychicznej. Zabijasz jakoś własne życie. To bardzo filozoficzne przemyślenia me oczywiście, ale... cóż... hmmm...
wwwfilozofka
|
| So sie 29, 2009 21:04 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 ...
Moim zdaniem każdy chory psychicznie grzeszy pychą i przeciw pierwszemu przykazaniu czyli NIE BĘDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDE MNĄ bo moim zdaniem jego choroba staje się jego bogiem nr 1.
I jego tzw. świat wewnętrzny. Czy urojony świat wewnętrzny zamiast to co na zewnątrz.
Czy możesz chodzić do spowiedzi metanoja? Chyba nie możesz, nie?
|
| So sie 29, 2009 21:08 |
|
 |
|
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
Jak ktoś jest chory na głowę to nie grzeszy bo sam nie wie co gada. To tak przy okazji.
|
| So sie 29, 2009 21:11 |
|
|
|
 |
|
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
 Re: ...
wwwfilozofka napisał(a): Moim zdaniem każdy chory psychicznie grzeszy pychą i przeciw pierwszemu przykazaniu czyli NIE BĘDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDE MNĄ bo moim zdaniem jego choroba staje się jego bogiem nr 1. I jego tzw. świat wewnętrzny. Czy urojony świat wewnętrzny zamiast to co na zewnątrz.
Cóż za samokrytycyzm...
|
| So sie 29, 2009 21:16 |
|
 |
|
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
wwwfilozofka
Jesteś bardzo krytyczna dla osób chorych, ale nie bierzesz pod uwagę że oni wcale nie chcą tkwić w swej chorobie, to ona sprawia że nie umieją sobie z sobą poradzić. Trudno jest ich przekonać do kontaktu ze specjalistą, trudno jest rozmawiać wedle zasad rozsądku. To są w istocie ludzie bardzo trudni w rozmowie, nieraz jednak bardzo wartościowi i bardziej ludzcy o niejednego zdrowego psychicznie.
Trudno jest grzeszyć czymś nad czym się nie ma kontroli. Ty też wcale taka święta nie jesteś, a na lewo i prawo rzucasz oskarżenia. Jak już napisał No, brakuje Ci krytyki wobec samej siebie, a oceniasz innych.
Ty i Metanoja nieraz dawaliście popis więc to zabawnie wygląda jak nawzajem mówicie sobie że jesteście dziwni, lub krytykujecie się.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
| So sie 29, 2009 21:41 |
|
|
|
 |
|
abrakadabra
Dołączył(a): Pt sie 14, 2009 7:14 Posty: 144
|
Żžz napisał(a): Kładzenie nacisku na „moralne zagrożenia” bogactwa niesie ze sobą niebezpieczeństwo stracenia z oczu pewnej równowagi. Może powstać wrażenie, że „biedny ma łatwiej”. Wrażenie niesprawiedliwe i krzywdzące. Cokolwiek byś o tym nie powiedział, cytaty w Biblii mówią swoje. To nie jest zależne ode mnie, ja sam nie wiem do końca, jak mam to interpretować - mówię po prostu, co jest napisane w Biblii. A co do niesprawiedliwości i "krzywdzącości" stwierdzenia "biedny ma łatwiej", ciężko mi to ocenić, bo nie wiem do końca, co to znaczy, że biedny ma łatwiej. Myślę, że w pewnym sensie łatwiej mu dbać o swoją wiarę i duchowość, bo to są sfery, w których może pokładać nadzieję. Bogatemu łatwiej te sfery porzucić, bo może ich po prostu nie potrzebować, nie musi szukać pocieszenia w "tym, co niewidzialne". Ale możliwe, że skoro Bóg jest taki sprawiedliwy, to sądząc człowieka, weźmie pod uwagę wszystkie uwarunkowania, które wpływały na duchowość człowieka. Istnieje grzech lenistwa. Jeśli bieda wynika z tego, że człowiekowi nie chce się robić nic pożytecznego, to jest owocem grzechu. Jeśli bogactwo wynika ze chciwości i z tego, że ktoś za główny cel w życiu wyznaczył sobie zdobycie ogromnej ilości kasy, bez względu na to, czy miałoby to zajść poprzez pracę pożyteczną, czy niepotrzebną lub szkodliwą dla społeczeństwa, to takie bogactwo też jest owocem grzechu. Czy coś więcej trzeba do tego dodawać? Cytuj: Szkodliwe tym bardziej, że bieda, jakem już pisał wcześniej w tym wątku, jest jawnym gwałtem na wartościach dzisiejszych społeczeństw w krajach rozwiniętych (biedny nie jest i nie będzie pełnoprawnym członkiem społeczeństwa konsumpcyjnego) Ale chyba z religijnego punktu widzenia nie ma znaczenia nasze członkostwo w społeczeństwie konsumpcyjnym? Nie rozumiem, czemu ma służyć ta uwaga. Cytuj: a więc biedny żyjący „niemoralnie” może zostać osądzony, jako „podwójnie bezwartościowy” — nie żyje w zgodzie z żadnymi wartościami (ani tradycyjnymi etycznymi, ani konsumpcjonistycznymi).
Przez Boga chyba nie zostanie osądzony jako podwójnie bezwartościowy. Przez niektórych ludzi może i tak. Bo również nie przeze mnie. Moralnie sklasyfikowałbym go, owszem, nisko, ale stan finansowy nie ma wpływu na moją ocenę wartości danego człowieka. Ubogi absolutnie nie jest dla mnie mniej wartościowy tylko ze względu na to, że ma mało pieniędzy. Powiem więcej, takie spojrzenie mnie wręcz przeraża.
|
| So sie 29, 2009 22:42 |
|
 |
|
Żžz
Dołączył(a): Śr lip 29, 2009 17:59 Posty: 430
|
abrakadabra napisał(a): Żžz napisał(a): Kładzenie nacisku na „moralne zagrożenia” bogactwa niesie ze sobą niebezpieczeństwo stracenia z oczu pewnej równowagi. Może powstać wrażenie, że „biedny ma łatwiej”. Wrażenie niesprawiedliwe i krzywdzące. […] cytaty w Biblii mówią swoje. To nie jest zależne ode mnie, ja sam nie wiem do końca, jak mam to interpretować - mówię po prostu, co jest napisane w Biblii. Ja to interpretuję w ten sposób, że w czasach spisywania Biblii nieznana była underclass, dlatego próżno szukać specjalnych przestróg dla tej grupy.  abrakadabra napisał(a): A co do niesprawiedliwości i "krzywdzącości" stwierdzenia "biedny ma łatwiej", ciężko mi to ocenić, bo nie wiem do końca, co to znaczy, że biedny ma łatwiej. Myślę, że w pewnym sensie łatwiej mu dbać o swoją wiarę i duchowość, bo to są sfery, w których może pokładać nadzieję. Bogatemu łatwiej te sfery porzucić, bo może ich po prostu nie potrzebować, nie musi szukać pocieszenia w "tym, co niewidzialne". Horyzont biednego łatwo zaś może zamknąć się na konieczności zdobywania środków materialnych, bo od tego zależy jego egzystencja. Pod tym względem bogaty może mieć łatwiej. abrakadabra napisał(a): Istnieje grzech lenistwa. Jeśli bieda wynika z tego, że człowiekowi nie chce się robić nic pożytecznego, to jest owocem grzechu. Jeśli bogactwo wynika ze chciwości i z tego, że ktoś za główny cel w życiu wyznaczył sobie zdobycie ogromnej ilości kasy, bez względu na to, czy miałoby to zajść poprzez pracę pożyteczną, czy niepotrzebną lub szkodliwą dla społeczeństwa, to takie bogactwo też jest owocem grzechu. Czy coś więcej trzeba do tego dodawać? Myślę, że warto dodać, że rzeczy majątkowe regulowane są przez (bardziej lub mniej) wolny rynek. Rynek ten jest skonstruowany w ten sposób, że premiuje chciwość. Stąd łatwiej możemy stracić z oczu grzeszność chciwości niż grzeszność lenistwa. Samo lenistwo zresztą w przypadku biedy jest trochę problematyczne. Jeśli biedny nie doświadcza pozytywnych rezultatów swojej pracy, może się do podejmowania wysiłku zniechęcić, bo doświadczenie mu powie, że czy coś robi, czy nie, jego sytuacja się nie zmienia. Czy w takiej sytuacji lenistwo będzie zawinione? W przypadku chciwości działa mechanizm odwrotny. Chciwy odnoszący zostaje nagrodzony za chciwość. Paradoksalnie, jest to dosyć podobna pułapka — czy trwanie w tej chciwości będzie zawinione? abrakadabra napisał(a): Żžz napisał(a): Szkodliwe tym bardziej, że bieda, jakem już pisał wcześniej w tym wątku, jest jawnym gwałtem na wartościach dzisiejszych społeczeństw w krajach rozwiniętych (biedny nie jest i nie będzie pełnoprawnym członkiem społeczeństwa konsumpcyjnego) Ale chyba z religijnego punktu widzenia nie ma znaczenia nasze członkostwo w społeczeństwie konsumpcyjnym? Nie rozumiem, czemu ma służyć ta uwaga. Uwaga miała służyć wskazaniu dwóch porządków aksjologicznych, wedle których niemoralny biedny może być osądzony podwójnie.To jest pytanie o to, na ile wierzący winni przyjmować normy „pogańskiego” świata. Postawa św. Pawła pokazuje, że od świata zbyt daleko uciekać nie powinni. Ale nie we wszystkim…  abrakadabra napisał(a): Żžz napisał(a): a więc biedny żyjący „niemoralnie” może zostać osądzony, jako „podwójnie bezwartościowy” — nie żyje w zgodzie z żadnymi wartościami (ani tradycyjnymi etycznymi, ani konsumpcjonistycznymi). Przez Boga chyba nie zostanie osądzony jako podwójnie bezwartościowy. Przez niektórych ludzi może i tak. Niestety, takie osądzanie się zdarza. abrakadabra napisał(a): […] Moralnie sklasyfikowałbym go, owszem, nisko, ale stan finansowy nie ma wpływu na moją ocenę wartości danego człowieka. Ubogi absolutnie nie jest dla mnie mniej wartościowy tylko ze względu na to, że ma mało pieniędzy. Powiem więcej, takie spojrzenie mnie wręcz przeraża.
Mnie też.
_________________ Homo iudicio certo conscientiae suae semper debet oboedire. Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swego sumienia. — Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 1800
|
| N sie 30, 2009 0:06 |
|
 |
|
oredaktor
Dołączył(a): Cz kwi 09, 2009 14:43 Posty: 184
|
Cytuj: ludzie biedniejsi, bardziej pospolici są uczciwsi i lepiej postępują w życiu. Natomiast bogacze zaczynają zapominać o Bogu.
Biedni ludzie, nie mając czym się nacieszyć materialnie, często sami z siebie szukają szczęścia w sferze duchowej i w Bogu. Cytuj: Zaś o każdym (chyba?) bogatym, można przynajmniej stwierdzić, że żyje w zgodzie z konsumpcjonizmem. Większość biednych oraz bogatych leje na konsumpcjonizm (tylko, że biedny i bogaty ma inne motywy). Konsumpcjonizm jest domeną ludzi z "wyścigu szczurów" czyli zdecydowana większość zatrudnionych na etacie bądź samo zatrudnionych Cytuj: Rynek ten jest skonstruowany w ten sposób, że premiuje chciwość Rynek promuje frustracje i pracowitość. Rynek chce abyś pracował jak najwięcej i wydawał jak najwięcej. Cytuj: Jeśli biedny nie doświadcza pozytywnych rezultatów swojej pracy, może się do podejmowania wysiłku zniechęcić, bo doświadczenie mu powie, że czy coś robi, czy nie, jego sytuacja się nie zmienia. Czy w takiej sytuacji lenistwo będzie zawinione?
Tak, będzie zawinione
|
| N sie 30, 2009 13:08 |
|
 |
|
abrakadabra
Dołączył(a): Pt sie 14, 2009 7:14 Posty: 144
|
Żžz napisał(a): Horyzont biednego łatwo zaś może zamknąć się na konieczności zdobywania środków materialnych, bo od tego zależy jego egzystencja. Pod tym względem bogaty może mieć łatwiej. Dobrze, można tak założyć. Cytuj: Samo lenistwo zresztą w przypadku biedy jest trochę problematyczne. Jeśli biedny nie doświadcza pozytywnych rezultatów swojej pracy, może się do podejmowania wysiłku zniechęcić, bo doświadczenie mu powie, że czy coś robi, czy nie, jego sytuacja się nie zmienia. Czy w takiej sytuacji lenistwo będzie zawinione? Jeżeli lenistwo wynika z braku satysfakcji finansowej, to też jest w jakimś stopniu zawinione, ponieważ wychodzi na jaw, że celem pracy danego człowieka były tylko pieniądze, a pożyteczność dla społeczeństwa nie miała dla niego żadnego znaczenia. Małe zarobki tylko w pewnym stopniu usprawiedliwiają nas z lenistwa i niestarannie wykonywanej pracy. Chyba nic nigdy nie usprawiedliwia grzechu w 100%. Cytuj: W przypadku chciwości działa mechanizm odwrotny. Chciwy odnoszący zostaje nagrodzony za chciwość. Paradoksalnie, jest to dosyć podobna pułapka — czy trwanie w tej chciwości będzie zawinione?
Oczywiście, że tak, i to jeszcze bardziej niż w poprzednim przykładzie. To, że ktoś nas nagradza za grzech (chciwość), to jest normalne kuszenie. Nie można służyć jednocześnie Bogu i mamonie. Trzeba wybierać - albo wielbię pieniądze i dla nich grzeszę chciwością, albo wielbię Boga i dla Niego wyrzekam się chciwości.
Widzę, że w innych kwestiach raczej się generalnie zgadzamy.
I jeszcze jedno. Wist, Metanoja... powinniście zauważyć, że od dłuższego czasu toczycie dyskusję, która nie ma nic wspólnego ani z tematem, ani nawet z istotą tego forum. Zwłaszcza tak zasadniczy moderator powinien się w pewnym momencie zacząć hamować 
|
| N sie 30, 2009 14:59 |
|
 |
|
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Masz rację abrakadabra, szkoda że nie postąpiłem zgodnie z tym co sam pisałem, ale już naprawiam ten błąd, a dyskusje wydzielam do Hide Parku.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
| N sie 30, 2009 15:09 |
|
 |
|
Żžz
Dołączył(a): Śr lip 29, 2009 17:59 Posty: 430
|
oredaktor napisał(a): Cytuj: Zaś o każdym (chyba?) bogatym, można przynajmniej stwierdzić, że żyje w zgodzie z konsumpcjonizmem. Większość biednych oraz bogatych leje na konsumpcjonizm (tylko, że biedny i bogaty ma inne motywy). Konsumpcjonizm jest domeną ludzi z "wyścigu szczurów" czyli zdecydowana większość zatrudnionych na etacie bądź samo zatrudnionych. Masz rację. Nadużyłem słowa „konsumpcjonizm”, traktując je jako określenie postawy, w której istotną wartością jest korzystanie z dóbr rynkowych. U wielu bogatych jednak taka postawa występuje (choć wartości rzeczywiście bywają inne). oredaktor napisał(a): Cytuj: Rynek ten jest skonstruowany w ten sposób, że premiuje chciwość Rynek promuje frustracje i pracowitość. Rynek chce abyś pracował jak najwięcej i wydawał jak najwięcej. Rynek promuje frustracje? Rynek chce ode mnie jak najdłuższej pracy? Zupełnie nie rozumiem, co masz teraz na myśli. Mnie rynek najsowiciej nagradza za wytwarzanie deficytowych wartości dających się zmonetyzować. Nie słyszałem, żeby dało się zarobić na własnej frustracji (możliwe, że coś przeoczyłem). Jestem w stanie zgodzić się z tezą, że rynek premiuje pracowitość, ale nie pojmowaną jako sprzedawanie jak największej ilości swojego czasu — stopa bezrobocia wskazuje, że to dobro (dysponowalny czas cudzej pracy) dostępne jest w dość dużej obfitości.  oredaktor napisał(a): Cytuj: Jeśli biedny nie doświadcza pozytywnych rezultatów swojej pracy, może się do podejmowania wysiłku zniechęcić, bo doświadczenie mu powie, że czy coś robi, czy nie, jego sytuacja się nie zmienia. Czy w takiej sytuacji lenistwo będzie zawinione? Tak, będzie zawinione. Jesteś pewien?abrakadabra napisał(a): Jeżeli lenistwo wynika z braku satysfakcji finansowej, to też jest w jakimś stopniu zawinione, ponieważ wychodzi na jaw, że celem pracy danego człowieka były tylko pieniądze, a pożyteczność dla społeczeństwa nie miała dla niego żadnego znaczenia. Małe zarobki tylko w pewnym stopniu usprawiedliwiają nas z lenistwa i niestarannie wykonywanej pracy. Chyba nic nigdy nie usprawiedliwia grzechu w 100%. Jeśli wytwarzam jakieś wartości, za które jestem wynagradzany, oznacza to, że istnieje na nie zapotrzebowanie w społeczeństwie… Łatwo ulec złudzeniu, że gdy wytwarzam wartość nie potrzebną na rynku, jest ona również zbędna społecznie, co prowadzić może do przekonania, że korzyść społeczna jest przeliczalna na pieniądze (to akurat dotyczy wszystkich). A „grzech usprawiedliwiony w 100%” jest czynem niezawinionym, zatem po prostu nie jest grzechem. WIST napisał(a): Hide Parku Może chodziło Ci o „Hidden Park”? 
_________________ Homo iudicio certo conscientiae suae semper debet oboedire. Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swego sumienia. — Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 1800
|
| N sie 30, 2009 17:32 |
|
 |
|
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Tak Żžz, już nie chciało mi się poprawiać, nie śmiejcie się za mocno 
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
| N sie 30, 2009 21:52 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: wwwfilozofka Jesteś bardzo krytyczna dla osób chorych, ale nie bierzesz pod uwagę że oni wcale nie chcą tkwić w swej chorobie, to ona sprawia że nie umieją sobie z sobą poradzić. Trudno jest ich przekonać do kontaktu ze specjalistą, trudno jest rozmawiać wedle zasad rozsądku. To są w istocie ludzie bardzo trudni w rozmowie, nieraz jednak bardzo wartościowi i bardziej ludzcy o niejednego zdrowego psychicznie.
Trudno jest grzeszyć czymś nad czym się nie ma kontroli. Ty też wcale taka święta nie jesteś, a na lewo i prawo rzucasz oskarżenia. Jak już napisał No, brakuje Ci krytyki wobec samej siebie, a oceniasz innych.
Witaj WIST,
no nie uważam byś miał rację. Ja np. obecnie mam depresję. I co? Mam zacząć łazić po lekarzach, którzy i tak mi nic nie pomogą jak znam życie bo ja np. nie chcę jeść tabletek tylko oczekuję psychoterapii bo nie mam jakiejś zaawansowanej depresji i jak ja mam się zgłosić na taką psychoterapię? Gdzie? Tabletki pomagają, ale to jest trucie się, a przecież każdy wie, że byłam wesołą osobą. I co mi się stało?
No i jak mam wyjść z tej depresji Twoim zdaniem? Co - mam iść na rentę? A ja z depresji dostaję nerwicy po dłuższym czasie zawsze. Rodzaju agresji. Raz już tak miałam w życiu i potrafiłam nieźle innych zmasakrować wtedy bo to taka bezradność jest, a teraz już tylko czuję przerażający ból głowy co rano i żoładka. Czemu?
Widzisz tu gdzieś metanoję? Nic nie jest łatwe, proste i przyjemne. Ja swoją depresję uważam za czas, w którym powinnam przewartościować swoje życie i je przewrócić do góry nogami niczym klepsydrę.
Bo niby jak z tego wyjść? mam też w sobie taki strach, który we mnie narasta do objawów MEGA i GIGA strach przed zagładą , przed destrukcją, zniszczeniem. Nie wiem skąd mi sie ten strach wziął - jest PARANOICZNY oczywiście - po części z pewnej mojej wizji po której aż się trzęsłam ze strachu przez jakiś czas - z porwania przez diabła. Teraz został mi tylko taki irracjonalny strach, że cos ulegnie destrukcji. Może przez to, że jutro jest 1 września? Nie wiem... no ale co mi da łażenie po psychiatrach, że ja się boję zagłady - sam powiedz.
|
| Pn sie 31, 2009 16:45 |
|
 |
|
abrakadabra
Dołączył(a): Pt sie 14, 2009 7:14 Posty: 144
|
To bardzo proste. Mogą Cię ściągnąć na ziemię i wyleczyć. Chyba że się strasznie uprzesz i nie dasz się im. Możesz też, tak jak napisałaś, pójść na psychoterapię. Poszukaj sobie w internecie jakiegoś psychologa urzędującego w okolicy i się do niego zapisz. Nie wiem, w czym widzisz problem!!!
Przepraszam za off-top, ale problem Filozofki jest powalający.
|
| Pn sie 31, 2009 17:20 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 ...
No jasne - mój problem jest POWALAJĄCY. Większy obecnie ma tylko...Alicja Bahleda, co? 
|
| Pn sie 31, 2009 17:35 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|