Wiara w Niebo powoduje że cierpienie na ziemi jest tylko chwilowe. Może Bóg wolał aby na świecie było cierpienie i za to Niebo, zamiast tylko bezstresowego życia na ziemi.

Widać Bóg skupił się na tym aby w Niebie było dobrze. Jezus umarł abyśmy dostali się do Nieba a nie by na ziemi się polepszyło. Gdy okaże się jaki Bóg jest wspaniały, będziemy wdzięczni za cierpienie które dotknęło nas za życia.

Ale niebo jest z założenia miejscem, gdzie wolna wola nie będzie wykluczać się z wolnością od cierpienia, prawda? A skoro tak, to nie ma powodu, poza widzimisię Boga, abyśmy cierpieli teraz.

Schizofrenia

Pomyśl logicznie, dostajesz wspaniałe Niebo na wieczność a tobie przeszkadza cierpienie na świecie który i tak z założenia nie jest idealny. Gdyby od razu znaleźć się w niebie nie doceniło by się go w pełni.

Wiesz, zwiedziłem kiedyś Auschwitz, Gross Rosen, Stutthof i Majdanek... rozumiem, że Ty myślisz logicznie i to co się tam działo Ci nie przeszkadza, ja niestety nie osiągnąłem jeszcze tego poziomu rozwoju.


BTW. z powodu czyjego założenia świat idealny nie jest, skoro mógłby być?

To Hitler był Bogiem? Dlaczego za jego zbrodnie winisz Boga?

Taaa, za milion lat będziesz pamiętał o cierpieniach jakie przeżyłeś na Ziemi i przez to będziesz ciągle doceniał Niebo. A może co jakiś czas Bóg będzie nam w niebie robił psikusy, a to połamie komuś kości, a to kogoś utopi, a to kogoś spali żywcem, a wszystko po to, żebyśmy docenili niebo w pełni

@Andy72



Bo wszystko to stało się z Jego woli.

Ja tworzę światło i stwarzam ciemności, sprawiam pomyślność i stwarzam niedolę. Ja, Pan, czynię to wszystko.

Z resztą o czym my mówimy. nie każde cierpienie można zwalić na wolną wolę. tsunami, trzęsienia ziemi, huragany, etc. Jeśli bóg stworzył taki świat, to widocznie nie miał nic przeciwko naszym cierpieniom.

Celem jest życie wieczne. Za milion lat będziemy pamiętali cierpienia na ziemi i bedzięmy za nie wdzięczni.

Cierpienie jest bez sensu. Tylko chory człowiek może być za nie wdzięczny.

Ktoś, kto chciał, abyś w stworzonym przez niego świecie mógł - o ile tylko będziesz miał taką potrzebę - wpaść do przedszkola z nożem rzeźnickim i popodrzynać gardziołka wszystkim dzieciom oraz pani przedszkolance, naprawdę jest twoim zdaniem wspaniały?



To wszystkie embrionki, które naturalnie obumarły, będą mieć przerypane - jak tu się cieszyć z nieba w niebie, jeśli się nie doświadczyło żadnego cierpienia na Ziemi?

Bo Bóg chciał, aby taki Hitler mógł sobie palić Żydami w piecach?

Z założenia? Czyjego?

Ogród Eden był pozbawiony cierpienia i to właśnie tłumaczyłem czuowiekowi. Dopiero działania człowieka wprowadziły element cierpienia. Także ten element w doktrynie chrześcijańskiej i żydowskiej jest generalnie jasny.

Moim zdaniem czuowiek powinien zadać pytanie dlaczego Bóg chrześcijański działa bardziej ,aby wzmóc cierpienie istniejące na ziemi. W Starym Testamencie wielokrotnie Jahwe skłóca ludzi, wznieca wojny, namawia do podstępów, zabija ludzi bez większych skrupułów itd.

Jezus niby też mówi o miłości ,ale samym swoim pojawieniem się i enigmatycznym przekazem , stworzył do dziś istniejące zarzewie konfliktu pomiędzy żydami ,a chrześcijanami.

Jest też kwestia działania szatana, jeżeli MY sprowadzamy cierpienie na siebie lub innych to działamy wg. własnej woli. I możemy mieć pretensje tylko do siebie jako ludzi. Natomiast ,gdy Bóg pozwala jakiemuś upadłemu aniołowi manipulować działaniami oraz myślami ludzi - to już w porządku nie jest.

Nie, to mnie, akurat w tym wątku przynajmniej, kompletnie nie interesuje.

Że działania człowieka w edenie wprowadziły cierpienie, to wiem(y). Ale jeśli tak się stało, to tylko dlatego, że Bóg chciał, aby tak mogło się stać, prawda? A przecież wcale nie musiał tego chcieć. Jako mogący wszystko, mógł tak zbudować to, co tworzył, aby działania człowieka, choć nadal tak samo wolne, nie sprowadzały na świat cierpienia, ani zła.

Chyba, że przyjmiemy takie założenie, że Bóg nie umiał obyć się bez cierpienia i zła, aby w tym jego niebie wszyscy byli w pełni świadomi swojego szczęścia - na zasadzie że jeśli sobie najpierw nie pocierpisz, to nie docenisz tego, jak ci dobrze w niebie. Tyle że co to za Bóg (i to do tego wszechmogący!) który czegoś nie umie?