Wierze w to i żałuje że się o ty dowiedziałam bo przez to jest we mnie wielki lek i czasem budzi panikę. Chciałabym uchronić od wszystkiego złego moich najbliższych ale wiem ze może mi się to nie udać i to właśnie wzbudza panikę, że ktoś nie zdąży wrócić do domu na czas.

Ot do czego może doprowadzic wiara w tego typu "objawienia".....do panicznego strachu.
Troche to nie pasuje do tego o czym mówi Biblia i jak zachowywali sie pierwsi chrześcijanie, którzy nie ze strachem, ale z nadzieja oczekiwali na powtórne przyjście Chrystusa.

Dlatego zdecydowanie odrzucam tego typu wizje....nie sa mi kompletnie do niczego potrzebne.

Mnie się też wydaje że koniec świata nas wszystkich (lub nie nas ale inne pokolenia) zaskoczy, natomiast te "3 dni ciemności" mogłyby być nie końcem świata tylko skutkiem jakiejś naturalnej (lub nie, np wojennej) katastrofy. Jeśli mowa jest tam o ludziach którzy przeżyją, to nie może to być koniec świata. To że na świecie coś "wisi w powietrzu" choćby w napiętych stosunkach na Bliskim Wschodzie i że kiedyś może to pęknąć, to jest fakt, a kiedy- skąd można wiedzieć. Codziennie masę ludzi umiera nagle lub ginie, więc trzeba być każdego dnia przygotowanym- nie ma innej opcji

Po co panika wierzącemu?
Lepsza jest modlitewna mobilizacja, codzienny Różaniec, Koronka do Miłosierdzia Bożego. Nic nie chroni lepiej niż modlitwa, powoduje ona, że zawsze jesteśmy przygotowani.
Nawet jeśli żadnego końca świata nie będzie za naszego życia, to przecież zawsze może przyjść śmierć. Czy z tego powodu tez mamy panikować? To ile warta jest nasza wiara?

Czytam ostatnimi czasami orędzia Adama-Człowieka - są naprawdę krzepiące!
Jezus nie przychodzi nas straszyć, ale zbawić!! Czego mamy się obawiać. Najgorsze, co nas może spotkać grzech a nie śmierć!

Nie trudno zauważyć, że te starsze objawienia były sporadyczne i dotyczyły przeważnie najbliższej przyszłości (np. wojny światowe, konflikty). Im czas bliższy do paruzji tym objawienia są częstsze ba, można by powiedzieć, że obecnie są one permanentne (codziennie słyszymy o jakiś nowych wizjonerach i nowych objawieniach, "... a prorokować będą synowie wasi i córki wasze, ...") tylko, że tym razem mowa jest właśnie o paruzji, końcu czegoś, jakiegoś etapu w życiu ludzkości i początku nowego. Skoro objawienia są na porządku dziennym to rzeczywiście czas musi być baaardzo bliski.
Ale tego typu ostrzeżenia są przekazywane nie tylko przez Maryję czy Jezusa ale także przez inne cywilizacje pozaziemskie, czyli tzw. istoty duchowe (np. En-ki w projekcie Cheops, nie mówiąc już o wszelkiego rodzaju channelingach i przekazach telepatycznych). W zasadzie wszystkie mówią (używając nieco innych słów) o tym samym wydarzeniu. Widocznie "oni" wiedzą o czymś czego my nie wiemy. Myślę, że tu raczej nie chodzi o jakieś religijne konotacje ale cykliczne zdarzenia (teorii jest kilka) a więc coś co zdarzało się już wielokrotnie w dziejach Ziemi a istoty stojące na wyższym poziomie wiedzą o tym i próbują nas ostrzegać.

Mniejsza o to co będzie pierwsze istotne jest to, że nie będzie już tak jak dotychczas, "będzie nowa Ziemia i nowe Niebo..." i pewnie nowi ludzie, ale to już zależy od nas samych

błąd..
zaufaj całkowicie w Bogu Ojcu,
rzuć się w Jego ramiona, ramiona najlepszego Ojca,
nic Ci nie będzie jak mu całkowicie zaufasz i oddasz MU swoje życie,
modlitwa, Msza sw. i Komunia sw

i wszystko staje się proste i przestaniesz się bać..

z Panem Bogiem

Qwerty

a nie pomyślałeś o tym, że teraz mamy internet i kiedyś było objawień tyle samo, acz lokalnie.
Teraz każden "wizjoner" propaguje siebie w sieci.

Nie na wiedzieć jak będzie dokładnie, mamy zaufać, powierzyć się. ale też można odczytywać znaki, jedno nie wyklucza drugiego, bo nie stawiamy się ponad Bogiem. być może nawet niewierzący się zastanawiają że coś " wisi w powietrzu".

i dlatego też Papież w tym roku ogłosił rok wiary , aby być solą ziemi, światlem świata . Aby innych ludzi oświecać, aby się nawrócili póki czas. Papierz zdaje sobie sprawę .

Na religii córy siostra opowiadała dzieciom o Paruzji.
Dziś w brewiarzu jest list Św. Pawła też o dniach ostatecznych. No i wystarczy spojrzeć co się dzieje, jak wielkie jest odpępstwo i zmiany w naturze. Także jasne, musimy być zawsze gotowi, ale mnie szkoda innych ludzi, zwłaszcza z mojej rodziny, nie chcą słuchać.

Nie, to nie jest tylko kwestia Internetu, chodzi o coś więcej. Sporo ludzi obecnie a szczególnie ci bardziej wrażliwsi (osoby sensytywne) odczuwają podświadomie, że coś wisi w powietrzu (taka cisza przed burzą). Swego czasu mój dziadek mówił mi, że przed I i II wojną światową odczuwał tak „gęstą atmosferę”, że jak się wyraził – można było siekierę powiesić w powietrzu.

A skąd się to bierze? Istnieje taki astralny „Internet” (jest to jedna z płaszczyzn – wymiar duchowy) gdzie gromadzą się wszelkie „informacje” a więc zdarzenia, te przeszłe ale także te które mogą dopiero zaistnieć, dlatego płaszczyzna ta często nazywana jest „przyczynową”, bo tam właśnie rodzą się przyczyny wszelkich zdarzeń których skutki mają się dopiero zmaterializować na planie Ziemskim. Właśnie stamtąd istoty duchowe oraz wszelkiej maści jasnowidze czerpią informacje co ma się zdarzyć w przyszłości. Oczywiście wydarzenia te (jak zaznaczyłem) mogą się zdarzyć ale nie muszą lub nie muszą w pełnym zakresie. Często jak jakiemuś jasnowidzowi (oczywiście mam na myśli tych uczciwych) nie uda się przepowiedzieć przyszłości są wyśmiewani, oskarżanie o kłamstwo i szarlatanerię. A jaka jest prawda? Żadna przyszłość nie jest określona (zdeterminowana ) w sposób jednoznaczny, to tylko potencjalna możliwość zależna od naszych myśli i intencji (złych lub dobrych). Gdyby nasza przyszłość była z góry określona to żadna modlitwa (dobra intencja) nie miałaby znaczenia, nie miałaby mocy sprawczej.

A więc każda przyszłość może być zmieniona, dla tego właśnie Maryja tak często nawołuje do modlitwy, czyli tak naprawdę tylko od nas zależy czy jakaś katastrofa się wydarzy lub nie, albo jej skutki zostaną złagodzone. Ludzie którzy nie mają zielonego pojęcia jak działa ten mechanizm jeśli jakieś objawienie lub przepowiednia się nie zrealizuje mówią zazwyczaj – no, jeszcze jeden koniec świata który nie nastąpił, tylko nie zdają sobie z tego sprawy, że wyrok został odwołany bo modliło się miliony osób.

@ buscador

niby tak ale to możesz do każdych czasów dać.
Gęstą atmosferę czuło się przed XX wojną światową, może - ale pewnie w okresie pokoju też to da się wyczuć.
Tak samo - w każdym czasie były przepowiednie o końcu świata, które się nie sprawdziły - ja zgadzam się, że to dzięki Bogu, który nas przed tym chroni.
Ale dlatego do przepowiedni nie przywiązywałbym wagi.
A tym bardziej nie wierzyłbym noOne i jego "wiedzą, ale nie głoszą". Ja wierzę Kościołowi.

Tak, tak....a wszystko to tylko dzieki coraz liczniejszym (na dodatek serialowym) objawieniom. W innym wypadku świat dawno by juz wyleciał w powietrze....bo przecież Kosciół nie dosyc, ze nie nawołuje do nieustannej modlitwy to najprawdopodobniej przestał juz od dawna istnieć. Wbrew obietnicy samego Chrystusa....no bo przecież oni maja "widzenia" i wiedzą lepiej i na dodatek kilku zakręconych księży sie nimi zachwyca.
Zachwycajmy sie więc kolejnymi odcinkami niekończącego sie serialu o niskich lotów fabule.

Ja jestem daleki od kościelnych interpretacji w tej dziedzinie. Ale oczywiście przekazy te są w pewien sposób prawdziwe, no w każdym razie nie biorą się one z sufitu albo, że komuś coś się przewidziało. A więc o co w tym wszystkim chodzi? Nie trudno zauważyć, że przekazy te są skierowane do ściśle określonej grupy osób (bardzo specyficzny język, czyli jak piszesz te seriale) w tym wypadku do osób religijnych. No… przecież gdyby jakieś tam UFO nawoływało do poprawy i modlitwy to większość tzw. gorliwych katolików nie uwierzyłaby a tak przecież to Maryja nawołuje do modlitwy. A jeśli to Maryja to wszystko musi być prawdziwe. Często byty duchowe wykorzystują nasze wierzenia religijne aby nam w jakiś sposób pomóc i nie ma znaczenia kto się za nimi kryje, ważny jest ostateczny skutek (czyli w sumie o wykorzystanie tych naturalnych mechanizmów o których pisałem wyżej).
Dla ludzi niewierzących są channelingi i przekazy telepatyczne i tak wychodzi na jedno.

A skąd wiadomo, że kilka osób nie wymyśliło sobie takiego projektu, że będą pisać różne rzeczy, ot żeby dużo osób czytało. Wiemy coś o autorce Ostrzeżenia? Nie. Nie wiemy skąd jest. Nie wiemy jaka jest. Prawie nic nie wiemy.

Może i tak być, ale akurat owe "trzy dni ciemności" nie pochodzą z tych orędzi...
Pierwszy o nich wspominał Ojciec Pio, jeśli dobrze pamiętam. Czy jego autorytet też będziemy podważać?



Zastanawia mnie łatwość, z jaką ironizujesz. Skąd u Ciebie taka pewność jeśli:
1. nawet tych orędzi nie czytasz - twierdzisz, że są niskich lotów - CZYTAŁEŚ??? A jeśli tak to które i w jakim zakresie 100% treści, 50%, 0,1%?
2.Nawet Kościół jest daleki od takich ocen. Ale TY wiesz lepiej??

Nie wierzysz w to, że ludzka modlitwa może odwrócić losy świata (a może dokładniej wg Ciebie skuteczne jest tylko modlitwa wynikająca z nawoływania Kościoła).
Jakim prawem tak twierdzisz? Przecież nawet w tych starych objawianiach uznanych przez Kościół jest zawsze obietnica, że modlitwa może uratować świat przed katastrofą, Karą (Sprawiedliwością) Bożą.

Sorry, że tak powiem, ale ile trzeba mieć w sobie pychy, żeby tak po prostu osądzać o prawdzie lub fałszu prywatnych objawień. Jeśli są w nich niezgodności z nauką Kościoła to je wskaż, ale jeśli nie masz o nich bladego pojęcia, to się powstrzymaj, bo pochopnie bierzesz na siebie zbyt dużą odpowiedzialność!

Jeśli nie wierzysz w prawdziwość tego, co nie jest Biblią to zostań protestantem. Jeśli nie wierzysz w to, że Jezus naucza swój Kościół nieustannie i działa w nim jak chce, to czego tu szukasz? Nie pomyślałeś kiedyś, że może działasz tak jakbyś Bogu chciał zamknąć usta, bo przecież Ty wiesz lepiej...

Stare objawienia nie były jak "Moda na sukces" i nie ciagnęły sie w nieskończoność. Poza tym było wiadomo kto te objawienia ma....a nie jak teraz: osoby incognito o których nic nie wiadomo.

Ja tez sobie założe stronke i zaczne pisać dwa razy w tygodniu swoje "objawienia" (do tego nie potrzeba talentu pisarskiego). No i oczywiście ukryje sie pod pseudonimem np. "Człowiek Nietoperz" (eee nie to byłby plagiat), ale "Kobieta Ewa" to już by było podwójne zabezpieczenie i dosyć oryginalne.
Jestem pewien, ze po jakims czasie znajdę naiwnych wierzących w to co piszę....a będe pisał uczciwie i nawoływał do modlitwy w co trzecim zdaniu...wtedy stane sie na pewno wiarygodny.



Nie pomyslałes kiedyś, ze to nie koniecznie sa usta Boga? Tylko takiego jednego wybitnego cwaniaka co ma dużo czasu, potrafi latami zwodzic i udawać nie tego kim jest...by potem za jednym rozdaniem zebrac cała pule?
Ja nie wiem lepiej....ja po prostu nie dowierzam wszystkiemu co tylko ktos coś powie (napisze) powołując sie na Boga.
O fałszywych prorokach ty słyszał?