Bzdura. Rozumiem podkreślać coś, zwracać szczególną uwagę... ale takie naciąganie historii to już grube przegięcie.

Wracajac do tematu - abstrahując od prześladowań pogan, wśród istotnych powodów sukcesu chrześcijaństwa należy wymienić w pierwszym rzędzie to, że chrześcijaństwo się o ten sukces po prostu starało. Nic mi bowiem osobiście nie wiadomo o jakimś poważnym pogańskim misjonarstwie i poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale chrześcijaństwo było chyba pierwszą religią, która ujawniła traktowaną serio ambicję rozprzestrzenienia się na cały świat?

Tak na twoje pytanie odpowiada Pismo Swiete.
„Albowiem łaską jesteście zbawieni przez wiarę, i to nie jest z was, dar to Boży jest” (Ef
2,8).

To nie jest odpowiedź na zadane wyżej pytanie, tylko popisywanie się cytatologią biblijną.

Prawdą jest, że wiara nie jest naszą zasługą, ale darem łaski więc można byłoby domniemywać, że skoro komuś Bóg tej łaski (wiary) nie udzielił to i nie powinien od niego tej wiary w siebie się domagać.

Pytaniem jest natomiast, czy faktycznie Bóg tej łaski komuś (na przykład osobie wychowanej w ateistycznej rodzinie) nie udziela, czy też ta osoba tej łaski, po prostu, nie dostrzega. Co z kolei może być jej winą, albo też wynikiem tego, że do dostrzeżenia daru łaski, też jest jakaś łaska potrzebna.

Bardziej jednak skłaniam sie do tego, że każdy otrzymuje wystarczającą (nawet w ateistycznym środowisku) łaskę do tego, by uwierzyć, ale sam się na nią zamyka.

Oczywiscie ze to jest odpowiedz na pytanie, w ten sposob odpowiada Pismo Swiete, jezeli laska jest darem Bozym to mozna ja utracic

Wbrew pozorom nie jest to takie proste. Być może każdy dostaje tę łaskę, ale nie każdy ją dostrzega. A jeszcze inni dostrzegając odrzucają.

W każdym razie czasem do człowieka Bóg przychodzi w szczególny sposób-od czego to zależy? NIE WIEM, ale wiem, że do mnie przyszedł Bóg i dotknął w sposób szczególny mojego serca. Kiedyś byłam zagorzałą ateistką a teraz.....Bóg to sens całego mojego życia. Czy otrzymałam łaskę? Ciężko powiedzieć, ale wiem, że czegoś takiego czego ja doświadczyłam, nie przeżywają wszyscy każdego dnia. Może to mało skromne ale dla mnie było w tym coś pięknego i wyjątkowego....

Przezylem podobna sytuacje, jestem zafascynowany Bogiem, uwielbiam Go i kazdego dnia dziekuje za wspanialy osobity kontakt, tego nie da sie opisac to trzeba przezyc

amadeus35 tak to fakt tego nie da opisać się słowami. To trzeba przeżyć, czego każdemu życzę. Przykro mi tylko, że niektórzy śmieją się bądź zarzucają mi np. prowadzenie przez szatana a nie przez Boga No ale cóż ja wiem swoje. Bóg też to wie. Cieszę się że ciebie również dotknęła łaska Boża i wykorzystałeś ten moment aby dać Mu szansę.

zapraszam na mojego bloga "Od ciemności do światła"

Jak Ty czytasz Biblię, skoro przegapiłaś w niej fragment, że rozłamy (a między innym tym właśnie jest odrzucanie jakichś nauk Kościoła) to uczynki ciała i nie pochodzą od Boga, przez co osoba, która się ich dopuszcza, na pewno nie jest prowadzona przez Boga na drodze, która do nich prowadzi?

ja jestem chrześcijanką przede wszystkim. To pisałam. A to, że twierdzę iż katolicyzm wymyślili ludzie to nie jest nic przeciw Bogu.
Poza tym nie muszę się z tego tłumaczyć.
Ja wiem kto mną kieruje i nie mam najmniejszych wątpliwości.
Jak ktoś nie chce zrozumieć tego co mówi drugi to szkoda wysiłków by starać się udowadniać bo człowiek nastawiony z góry anty nie będzie otwarty na żaden argument i żadne wyjaśnienie.

Popatrz: Ja Ci wskazuję co na temat rozłamów powiedział Bóg przez apostołów, a ty co czynisz? Zaczynasz pisać, że jesteś "chrześcijanką przede wszystkim" i twierdzić, że "jak ktoś nie chce zrozumieć tego co mówi drugi to szkoda wysiłków by starać się udowadniać bo człowiek nastawiony z góry anty nie będzie otwarty na żaden argument i żadne wyjaśnienie" .

Tylko co to ma za znaczenie w świetle faktu, że jeżeli dokonujesz małego, jednoosobowego rozłamu w Kościele, to nauczanie apostolskie jasno określa, że to jest czyn ciała, który nie pochodzi od Boga. Wychodzi na to, że Twoje deklaracje, że "Biblia jest dla mnie najważniejsza", to po prostu puste hasło, za którym ukrywasz fakt, że dla Ciebie najważniejsze jest to, co sama sobie wymyśliłaś. Tak samo bowiem jak odrzuciłaś zawarte w Piśmie Świętym nauczanie na temat roli biskupów w Kościele, tak w tym przypadku odrzucasz nauczanie na temat pochodzenia rozłamów i tego, co czeka ludzi, którzy się ich dopuszczają.

Nie przekształcaj proszę moich wypowiedzi, bo to nie jest fair.
Kocham Boga
Czytam Biblię
Staram się stosować do przykazań Bożych
modlę się
przekazuję wiarę dzieciom
Jestem za każdym życiem(również tym w łonie matki)
staram się miłować bliźniego
chodzę do kościoła
Staram się pomagać innym i głosić miłość Boga do człowieka

Więc co tutaj jest sprzeczne z wiarą w Boga a jest przynależnością do szatana?

Ja nie tworzę swojego odłamu jednoosobowego a po prostu w wątpliwych sprawach pozwalam aby Bóg mną kierował a nie Kościół i to tyle.

Chcę tylko powiedzieć że Kościół to ludzie którzy są omylni i nigdy nie będą na równi z Bogiem!!!!!

Jeśli takie wyjaśnienie ci nie wystarcza to przykro mi ale nie będę więcej "ciągnęła" tej rozmowy z tobą bo widzę, że do niczego dobrego nie prowadzi.

Każdy z nas i tak stanie przed obliczem Boga i będzie rozliczony. Szczegóły nie do końca jasne dla człowieka rozstrzygnie Bóg

Chyba buddyzm był pierwszy.

W momencie, kiedy jakiś fragment nauczania Kościoła odrzucasz na korzyść własnych pomysłów, to tworzysz jednoosobowy rozłam.
No po prostu taka jest prawda.


Już ci wskazywałem, że w Kościele są ustanowieni przez Ducha Świętego ludzie (czyli biskupi), których On powołał do tego, aby dbali o to, żeby nie dochodziło do odstępstw (por. Dz 20,28-31). Zapomniałaś o tym nauczaniu, że sama się zabierasz za ocenę, czy w Kościele prawidłowo się wyjaśnia Biblię?


To "wyjaśnienie" jest sprzeczne z nauczaniem Chrystusa i Apostołów. Po pierwsze z tym, co napisałem powyżej, a po drugie z obietnicą Chrystusa, że ześle Ducha Świętego, który będzie pouczał i przypominał jego nauczanie w Kościele.

Tak a ty jesteś pewny na kogo Bóg zesłał Ducha Świętego a na kogo nie i że na wszystkich księży i biskupów? Bo ja niekoniecznie.

Czemu nie odniosłeś się do mojego wyznawania wiary i poczynań i nie odpowiedziałeś na pytanie co w moim postępowaniu jest sprzeczne z Bogiem.
Jeśli ty uważasz, że nie ma wiary bez Kościoła, to w twoim mniemaniu jeśli Kościół upadnie zniknie też twoja wiara? No to ci współczuję bo moja mimo to nie upadnie. Bo moja wiara jest we mnie i będzie trwać bez względu na wszystko. Żaden kościół nie jest mi potrzebny by wierzyć i wyznawać Boga. Może mi ewentualnie w tym pomóc i to tyle.