W co TRZEBA wierzyć, żeby być katolikiem?
Autor |
Wiadomość |
Enson Flame
Dołączył(a): Wt maja 17, 2005 21:43 Posty: 528
|
Cytuj: Rozumiem, że możesz ze szczerym sumieniem powiedzieć, że twoja relacja z Bogiem jest tak doskonała, że w mig odczytujesz Jego Wolę i wiesz dokładnie jak należy rozumieć Jego Słowo...
oto co Ci piowiem (bo widzę ż tyni ciekawego nie masz do powiedzenia na kwestie, które postawiłem w poprzednim poście)
Bóg dał nam przykazania - mamy 10 przykazań z których pierwsze 3 dotyczą Boga, pozostałe 7 bliźniego. Wszystkie razem ujęte są w przykazaniu miłości Boga i bliźniego. Teraz przyjrzyjmy się po kolie tej drugiej grupie czyli od 4 do 10:
4. czcij matkę swoją i ojca swego
jako że wydali nas na świat zasługują na szacunek z naszej strone, jego brak jest krzywdą im wyrządzoną, o ile tylko rodzice nie są jacyś patologiczni, każdy się zgodzi że to przykazanie jest właściwe i że tak nalezy czynić - widać jasno że ludzie są stworzeni do tego by je przestrzegać
5. Nie zabijaj
jasne jest że zabijając wyrządzamy krzywdę, z reguły ludzie uważają że zabicie drugiej osoby jest złem - nikt (w zasadzie) się nie upiera że zabijanie jest ok i że to przykazanie nalezy rozumieć jakoś inaczej - kolejne potwierdzenie tego że ludzie są tak stworzeni by uważać tą zasadę za dobrą (oczywiście zdarzają się wyjątki ale nie mówimy tu o patologii)
6. Nie cudzołóż
to sobię zostawię na koniec
7. Nie kradnij
kradnąc pozbawiamy kogoś tego co do niego nalezy tak więc krzywdzimy go w ten sposób, jest to kolejna zasada moralna powszechnie przyjęta - kolejny dowód na to że dekalog i ludzie współgrają ze sobą
8. Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu
kłamstwo również może krzywdzić i często tak jest, chociaż pewnie częścuej ludzie dopuszczają się kłamstwa niż morderstwa to jednak uważas się nie tylko w kręgach katolickich iż jest to zachowanie niewłaściwe.
9. Nie pożądaj żony bliźniego swego
10. ani żadnej rzeczy, która jego jest
dwa ostatnie przykazania wskazują na to że chęc posiadania czegoś co nalezy do kogoś innego prowadzić może do grzechu, w zasadzie przykazania te łączą się z przykazaniami 6&7 stanowiąc ich uzupełnienie
problemy sprawia tylko przykazanie 6 - sam fakt że tak jest może świadczyć o tym że coś tu nie gra - Bóg w swojej mądrości dał nam przykazania takie byśmy zyjąc w zgodzie znimi żyli w zgodzie z nim, dlatego częśc dotycząca bliźniego (4-10) jest do zastosowania równiez dla kogoś kto w Boga nie wierzy - jeśli Bóg nie każdego stworzył tak by był zdolny do zrozumienia i tego by uwierzyć to widać wyraźnie że dał takie przykazania, które rownież dla tych wiary pozbawionych mogą być wskazówką na to jak żyć by nie oddalić się za bardzo od przyjętego przez Boga modelu "dobrego czlowieka". Dlaczego więc to sprawnie dziłające urządzenie w jednym miejscu zgrzyta nieprzyjemnie i duża częśc ludzi (nie wiem ile to % ale sądzę że dużo) nie może się zgodzić z tym co głosi na ten temat kościół? Moim zdaniem wynika to z tego własnie, że przykazanie to ma swój sens, którego zachowanie sprawia że pasuje ono do reszty i nie sprawia człowiekowi trudności.
6. Nie cudzołóż
czyli nie zdradzaj i nie bierz udziału w czyjejś zdradzie (tzn np seks z cudzą żoną czy też cudzym mężem) sama nazwa już mówi o czymś "cudzym" tzn należącym do kogoś innego - tak jak cudza zona, cudzy mąż - stąd cudzołóstwo, jesli ktoś nie jest niczyim męzem ani żoną, podobnie i druga osoba nie jest , i jeśli nie jest to rozpusta (tzn prostytucja, seks z przygodnie napotkanym partnerem na jakiejś imrezce) to trudno nazywac to grzechem takim który by podchodził pod przykazanie 6.
wexmy też pod uwagę że jeśli rozumieć to przykazanie doslownie - nagle zaczyna ono działać równie sprawnie i jest równie łatwe do przyjęcia jak pozostałe (oczywiście zdarza się że ktoś j łamie - ale zdradzając własną zonę każdy wie że postępuje wbrew zasadom moralnym)
tak więc traktowanie tego przykazania bardziej dosłownie niż czyni to KK sprawia że całośc dekalogu funkcjonuje na tych samych nie budzących kontrowersji zasadach a tym samy jest bardziej zrozumiała. i widać wtedy że dekalog i ludzie pasują do siebie nawzajem. Dlaczego bowiem bóg miałby stworzyć ludzi i dać im zasady sprzeczne z ich natur, która to natura także jest jego dziełem ? z czystej złoliwości?
_________________ Słów parę o religii
|
Pn maja 23, 2005 10:47 |
|
|
|
 |
Enson Flame
Dołączył(a): Wt maja 17, 2005 21:43 Posty: 528
|
Agniulka napisał(a): Enson Flame napisał(a): napisał: trzeba być idiotą by uważać, że świat jest czarno-biały (bez urazy) W końcu otrzymałam odpowiedź na pytanie, za kogo uważasz Jezusa
 pięknie, Ok widzę że nie mamy o czym gadać, jeśli widzisz świat na czarno-biało, to przykro mi ale nie widzisz większości z tego co ja widzę, w zasadzie nie widzisz NICZEGO z tego co ja widzę, ponieważ jak dla mnie to bardzo mało jest rzeczy czarnych albo białych.
Z powyższego wynika że zyjesz w jakimś innym swiecie, a między tymi dwoma światami nie istnieje żadne połączenie, jeśli twoim zdniem uważam za idiotę Jezusa to już twój problem. Widzę że niektórzy katolicy lubią sobie bardzo upraszczać swiat i widzieć go w takich kategoriach jak 5 letnie dzieci. ja niestety widzę go inaczej i wszyscy myslący ludzie jakich znam również.
_________________ Słów parę o religii
|
Pn maja 23, 2005 10:58 |
|
 |
wiking
Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57 Posty: 2184
|
Enson Flame napisał(a): Ok widzę że nie mamy o czym gadać, jeśli widzisz świat na czarno-biało, to przykro mi ale nie widzisz większości z tego co ja widzę, w zasadzie nie widzisz NICZEGO z tego co ja widzę, ponieważ jak dla mnie to bardzo mało jest rzeczy czarnych albo białych. Z powyższego wynika że zyjesz w jakimś innym swiecie, a między tymi dwoma światami nie istnieje żadne połączenie, jeśli twoim zdniem uważam za idiotę Jezusa to już twój problem. Widzę że niektórzy katolicy lubią sobie bardzo upraszczać swiat i widzieć go w takich kategoriach jak 5 letnie dzieci. ja niestety widzę go inaczej i wszyscy myslący ludzie jakich znam również.
Stawiajac tak sprawe to Ty stawiasz swiat tylko w dwoch barwach, enson flamowej i pozostalej.
Jesli nie jestes w stanie nawet spobowac zrozumiec stanowiska drugiej osoby, to jest to wszystko czarne, bo Ty sie z tym nie zgadzasz.
W miare logicznym stwierdzen jest polaczenie tych dwoch cytatow; o Jezusie i o stawianiu swiata w dwoch kolorach. Jezus Chrystus faktycznie po imieniu nazwal kazdy grzech, np. cudzolostwem jest juz spojzenie na kobiete z pozadliwoscia. Nie mowi ze grzech nie jest zlem, tylko ze trzeba miec milosc do grzesznika BY WIECEJ NIE GRZESZYL, to zdanie sie powtarza wiele razy w Ewangeliach.
Co innego zrozumiec dlaczego dana osoba polenila grzech, usprawiedliwiac jego/ja.
Pzrypominam ze temat jest w co trzeba wierzyc by byc katolikiem, czescia tej wiary jest ze Bog objawial Kosciolowi cala prawde, wedlug slow Jezusa Chrystusa, ze Duch Swiety przyjdzie i objawi cala prawde.
Jezus tez wypomina czesto ludziom ze nie sluchaja prorokow, to dotyczy tez prorokow ktorych On wzbudzil w Kosciele.
|
Pn maja 23, 2005 13:08 |
|
|
|
 |
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
Tak dla przypomnienia - temat brzmi - "W co trzeba wierzyć, żeby być katolikiem?" W dziale rodzina chrześcijańska - chętni znajdą tematy o sexie przed czy po - ślubie. Dlatego rozmowy na temat współżycia proszę tam przenieść, bądź sobie doczytać konkretne tematy. Posty nie na temat - będą wycinane.
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
Pn maja 23, 2005 13:26 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
Abstrahując od tej kwestii...
nasunęło mi się coś jeszcze ważniejszego do tematu "W co trzeba wierzyć żeby być katolikiem?"
Jednym z najważniejszych wyznaczników katolicyzmu (w odróżnieniu do reszty chrześcijaństwa za wyjątkiem prawosławia) jest
Wiara w rzeczywistą (fizyczną) obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie
I to mnie prawda w tym temacie intryguje.
Enson piszesz, że nie wierzy w słuszność nauki Kościoła w kwestii płciowości bo się ona nie zgadza z jego rozsądkiem...
A jak twój rozsądek radzi sobie z dogmatem o transsubstancjacji? O realnej (nie symbolicznej) przemianie chleba w Ciało i wina w Krew?
Oczywiście pytanie nie jest tylko do Ensona
Myślę że gdyby je zadać ludziom u nas w kraju... to z 90% katolików zrobiłoby się 9%...
_________________ TE DEUM LAUDAMUS !
|
Wt maja 24, 2005 8:15 |
|
|
|
 |
R6
Dołączył(a): So mar 26, 2005 23:58 Posty: 3079
|
Mieszek napisał(a): to my zwyciężymy nie wy zastanów sie do których chcesz należeć.
Ludzie dajmy sobie spokój z takim partyjnymi sloganami w stylu propagandy III Rzeszy i państw komunistycznych. Czy używanie takich sformułowań w czymś pomaga? Czy kogoś to nawróci? Czy nie jest to prezentowanie pychy? Przyznam, że okropnie poirytował mnie ten sloganowy styl wypowiedzi. 
|
Wt maja 24, 2005 9:07 |
|
 |
emilia24
Dołączył(a): Wt maja 17, 2005 10:02 Posty: 17
|
[quote="Agniulka"]
Jednym z najważniejszych wyznaczników katolicyzmu (w odróżnieniu do reszty chrześcijaństwa za wyjątkiem prawosławia) jest
Wiara w rzeczywistą (fizyczną) obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie
Odetchnęłam byłam, bo osobiście wierzę  )))
|
Wt maja 24, 2005 9:57 |
|
 |
motek
Dołączył(a): Wt mar 09, 2004 21:33 Posty: 732
|
Agniulka napisał(a): Abstrahując od tej kwestii... nasunęło mi się coś jeszcze ważniejszego do tematu "W co trzeba wierzyć żeby być katolikiem?" Jednym z najważniejszych wyznaczników katolicyzmu (w odróżnieniu do reszty chrześcijaństwa za wyjątkiem prawosławia) jest Wiara w rzeczywistą (fizyczną) obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie wierzysz w fizyczną obecność? to nie jestes katoliczka, gdyz prawowierni katolicy nie wierzą w obecnośc materialno-fizyczną (zdecydowanie zakwestionowaną przez Tomasz z Akwinu), tylko sakramentalną. Cytuj: Myślę że gdyby je zadać ludziom u nas w kraju... to z 90% katolików zrobiłoby się 9%...
sądząc po Twojej znajomości doktryny KRzK to nawet o 0.9% będzie bardzo trudno... 
|
Wt maja 24, 2005 12:59 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
motek napisał(a): wierzysz w fizyczną obecność? to nie jestes katoliczka, gdyz prawowierni katolicy nie wierzą w obecnośc materialno-fizyczną (zdecydowanie zakwestionowaną przez Tomasz z Akwinu), tylko sakramentalną
Nie wiem w jaki sposób pojęcie sakramentalnej obecności wyklucza fizyczność. Jeżeli chleb staje się Ciałem. I jest to REALNA obecność. To co znaczy realna obecność ciała w fizycznie namacalnym chlebie ?
_________________ TE DEUM LAUDAMUS !
|
Wt maja 24, 2005 13:10 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
Żeby nie było wątpliwości:
ks.Dariusz Kowalczyk SI napisał(a): Niejaki Paschazjusz, opat klasztoru Corbie we Francji, twierdził - zgodnie z wymaganiami "nowego" realizmu - że obecność Chrystusa w Eucharystii nie może być symboliczna, lecz realna. Mnich z tego samego klasztoru, Ratramnus, zauważył jednak, że realność oznacza przestrzenność i materialność, a to - w odniesieniu do sakramentalnej obecności Chrystusa - prowadzi do takiej oto niedorzeczności, iż przyjmując Komunię gryziemy materialne ciało Jezusa. Z teologicznego punktu widzenia język wyrażający tajemnicę Eucharystii znalazł się w ślepym zaułku. Nie udało się z niego wyjść również Berengariuszowi z Tours (zm. 1088), który głosił symboliczną obecność Jezusa w Eucharystii, i którego z tego powodu okrzyknięto heretykiem negującym obecność realną. Jeśli jednak przeczytamy wyznanie, jakie Synod Laterański w 1059 roku kazał podpisać owemu heretykowi, to ciśnie się pytanie, gdzie w tym sporze przebiegała granica pomiędzy herezją a ortodoksją. Otóż Berengariusz został zmuszony do złożenia takiego oświadczenia: "Po konsekracji chleb i wino, które znajdują się na ołtarzu, nie są tylko sakramentem, lecz właśnie prawdziwym ciałem i krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa. Jego ciało i krew są dotykane i łamane rękami kapłanów i kruszone przez zęby wiernych, nie tylko w sakramencie, lecz zmysłowo i prawdziwie" (DS 690). Rozwiązanie teologicznego pata wskazał pod koniec XI w. Lanfrank z Bec, który - nawiązując do Arystotelesa - odróżnił w eucharystycznych postaciach niewidzialną substancję od widzialnych przypadłości. Przemiana sakramentalna dokonuje się - tłumaczył Lanfrank - na poziomie substancji, a nie przypadłości. Tak udało się odejść od "kanibalistycznych" interpretacji Eucharystii i w połowie XII w. wypracowano termin transsubstancjacja (przemiana substancji chleba w substancję Chrystusa), który podjął Sobór Laterański IV i Sobór Trydencki, a twórczo rozwinął Tomasz z Akwinu
Kiedy pisałam o fizycznej obecności to mówiłam właśnie o rzeczywistej obecności Ciała Chrystusa a nie jakiejś duchowej czy symbolicznej. O rzeczywistej obecności substancji tego Ciała, a nie o obecności przypadłości materii tego Ciała.
_________________ TE DEUM LAUDAMUS !
|
Wt maja 24, 2005 13:20 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
Dla tych, których zbiło z tropu moje słowo "fizyczna" jeszcze to jedno sprostowanie. I przepraszam za zamieszanie. Słowo nie było zbyt trafne, ale już pisałam, co chciałam podkreślić
kard Ratzinger napisał(a): w wyniku mozolnych zmagań za "rzeczywiste" uznano nie to, co się tak po prostu da zmierzyć. Rzeczywiste nie są "ilości", rzeczy kwantytatywne - przeciwnie, te są zawsze tylko zjawiskami ukrytej tajemnicy właściwego bytu. Tutaj natomiast, gdzie spotykamy Chrystusa, chodzi o istotę. I dokładnie to zostało określone słowem "substancja". Nie chodzi o ilości, lecz o głęboką, właściwą podstawę istnienia. Jezus nie jest obecny jako kawałek ciała, nie w obszarze tego, co wymierne czy kwantytatywne. Kto tak ujmuje rzeczywistość, myli się co do niej i co do siebie samego, a tym samym żyje nie tak, jak powinien. (...) Świat Eucharystii nie jest światem udawanym, nie opiera się na umowach, które możemy zawierać i odwoływać, lecz chodzi tu o rzeczywistość, o jej najgłębszą podstawę. Sedno sprawy objawia się wtedy, gdy Kościół odrzuca zmianę funkcji ("transsignifikację") jako niewystarczającą i upiera sie przy "przeistoczeniu" (transsubstancjacji). Eucharystia jest bardziej rzeczywistością niż rzeczy, z którymi codziennie się obchodzimy. Tutaj jest właściwa rzeczywistość, miara, centrum. Tutaj spotykamy rzeczywistość, od której powinniśmy zaczynać naukę mierzenia wszystkich innych rzeczywistości (!)
_________________ TE DEUM LAUDAMUS !
|
Wt maja 24, 2005 17:00 |
|
 |
wiking
Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57 Posty: 2184
|
To treszke nie na temat, ale Motek, jesli my katolicy wierzymy ze jest obecny realnie Jezus Chrystus Zmartwychwstaly, wiec nie rozumiem problemu, czemu chcesz Bogu byc obecnemu fizycznie? Tylko fizycznie cialem zmartwychwstalym, ktorego nie znamy nie wiemy jak sie zachowuje, wiec moze byc fizycznie obecny.
Bog na pustynni tez fizycznie byl obecny, slup ognia czy chmur to nie byla obecnosc symboliczna.
Problem ze nasz jezyk jest zbyt ubogi by to pojac.
Swiadcza o tym chocby innymi wszystkie cuda eucharystyczne, gdzie naogol zostawaly slady PRAWDZIWEJ FIZYCZNEJ krwi.
|
Wt maja 24, 2005 17:21 |
|
 |
Mieszek
Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45 Posty: 3638
|
może podejdźcie do sprawy z innej strony
czy wierzycie , że w człowieku jest dusza
jeśli tak to w jaki sposób sie tam znalazła
i co podlega czemu
czy ciało duchowi czy duch ciału
krótko supremacja sił duchowych czy fizycznych nami włada
odwieczna kwestia problemu każdego bizantyńczyka czy mózg to dusza...
po takim roztrząśnięciu tej kwestii niepowinno być więcej pytań
o to czy Chrystus jest obecny w komunikantach czy nie
acha
bizantynizm stwierdza , że fizyczna supremacja ...
objawia to sie cezaropapizmem , rozkazywaniu księżom i papieżowi
_________________ Niech żyje cywilizacja łacińska !!!
więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...
|
Śr maja 25, 2005 0:36 |
|
 |
wiking
Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57 Posty: 2184
|
W zwiazku z tym ze temat brzmi, w co trzeba wierzyc by byc katolikiem, chcialem sprecyzowac ze "wystarczajaca" jest wiara w realna obecnosc Chrystusa w Komunii.
|
Śr maja 25, 2005 0:47 |
|
 |
Mieszek
Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45 Posty: 3638
|
niewiem jak inni ale ja sie niemoge doczekać już Bożego Ciała
by wziąść udział w procesji
miło jest chociaż fizycznie czuć , że sie idzie za Bogiem
myśle , że to potrzebne katolikom
to takie utwierdzenie w drodze wybranej przez nas świadomie
_________________ Niech żyje cywilizacja łacińska !!!
więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...
|
Śr maja 25, 2005 2:09 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|