I znowu - zamiast uzasadnić - powtórzyłeś tezę. Czy patologicznych tchórzy, którzy nie odpowiadają na pytania w dyskusji spotyka to samo, co psychopatów? Proszę podać badania, albo uzasadnić jakoś, że psychopacie jest łatwiej się w życiu "ustawić".

To jak Andy? Zaczniesz odpowiadac na pytania i uzasadniać swoje tezy, czy będziesz tylko w kółko powtarzał to samo?

zefciu, a co tak bronisz psychopatów? czyżbyś był jednym z nich ?

Obrzydliwy jesteś już do granic możliwości. Ja nie bronię psychopatów. Ja zadaję Ci pytania, dlaczego wykorzystujesz cudzą chorobę do usprawiedliwiania własnego zuchwałego grzeszenia. Ty boisz się na te pytania odpowiedzieć i zamiast tego grasz jedną z najobrzydliwszych kart, jakie zna erystyka (jeśli uważasz, że nie należy palić czarownic, to znaczy, że jesteś czarownicą).

To jak tchórzu? Odpowiesz na moje pytania? Uzasadnisz swoje tezy? Czy będziesz rzucał bezpodstawnymi oskarżeniami?

A Ty usprawiedliwiasz najgorsze zbrodnie psychopatów jakąś "chorobą". Psychopata nie jest żadnym chorym a jest po prostu zły.

Przykład psychopaty:
399. POCAŁUNEK JUDASZA
Ashwell, szlachcic z Hampshire lubiany był na dworze Królowej Elżbiety I za pogodną,
przyjazną ludziom naturę, za stałą gotowość do zabawy i żartu. W zachowaniu Ashwella
jedno tylko dziwiło: pochopność w składaniu pocałunków na twarzach znajomych, których
witał bądź żegnał. Wylewne te i jak gdyby porozumiewawcze gesty wprawiały nieraz w
zakłopotanie osoby zmuszone, wbrew zalecanej przez ówczesny obyczaj powściągliwości, do
odwzajemniania uścisków. Pocałunki Ashwella położono w końcu na karb rozpierającej go
serdeczności - i przestano się tym zajmować.
Kiedy protegowany królowej, hrabia Essex został stracony Ashwell nie tylko wyparł się,
dawnego protektora, co poczytano za naturalne, lecz wskazał wielu dworzan jako
sprzymierzeńców spiskowca. Spotkał ich los okrutny. Byli to zaś, co do jednego, ludzie,
których wczoraj jeszcze obdarzył pocałunkiem. Być może, umierając w katuszach, niektórzy
z nich uprzytomnili sobie to, czego sam Ashwell nie przeczuwał w przeddzień swojej zdrady:
iż całował ich ucałowaniem Judasza. Judasz tkwił od lat w jego sercu i on to właśnie popychał
otwartego, serdecznego szlachcica do faryzejskich gestów.

Bzdura. To jest właśnie choroba/defekt mózgu. Z Ciebie też można by właściwie od ręki zrobić psychopatę, odpowiednio uszkadzając Twoje płaty czołowe. Uważasz, że z automatu zasługiwałbyś wówczas na Piekło?

Psychopata nie jest robotem, który "musi" krzywdzić, ale krzywdzi bo chce, bo mu się to opłaca, bo zlikwidowano karę śmierci a w więzieniu ci gorsi są ważniejsi i pastwią się nad innymi.

Nie odpowiedziałeś pytanie - czy zasługiwałbyś z automatu na Piekło, gdyby operacyjnie zrobić z Ciebie psychopatę?

Gdybym był psychopatą, to nie miałbym żalu że zasługuję na piekło, nie byłbym taki bezczelny by krzywdzić a potem mówić że jestem biedny i chory. Ale co to znaczy "operacyjnie zrobić z Ciebie psychopatę" gdybym był upośledzony, to nie znaczy że byłbym psychopatą.
Takim psycholem był Judasz.

Andy: przepraszam, ale przymknij się, jeśli masz zamiar dalej pisać w ten sam deseń. To są brednie, w które jeszcze ktoś ci uwierzy i ucierpi przez to ktoś chory, rozumiesz? Nie chodzi mi już tylko o psychopatów, ale o wariatów w ogóle.

To znaczy uszkodzić Twój mózg w taki sposób, by przypominał mózg psychopaty. Określone uszkodzenie płatów czołowych poskutkuje zanikiem uczuć wyższych i zmianą charakteru.



Oczywiście, że miałbyś żal i byłbyś tak bezczelny. Na tym właśnie m.in. polega psychopatia. Jak ktoś to ujął mało fachowo, ale chyba trafnie, dla psychopaty inni ludzie nie są realni, a w każdym razie nie w takim sensie, jak on sam.

Dlatego właśnie Ted Bundy był w stanie zamordować co najmniej 30 kobiet tylko po to, by zrealizowac swoje fantazje seksualne, nie odczuwając przy tym żadnych wyrzutów sumienia i odstawiając potem przed kamerami teatrzyk pt. "to nie moja wina, to wszystko przez pornografię" (który, co kuriozalne, wiele organizacji różnych moralizatorów wzięło za dobrą monetę i do dziś przedstawia jako argument) licząc na wywinięcie się od kary śmierci.

Ciekawe stwierdzenie. Czy wobec tego psychopata może jednak znać mores, albo jakoś inaczej zmotywować się do przestrzegania norm?

Może jakby była kara śmierci to by się trochę zmotywował, a teraz walczy się z dożywotnim więzieniem bo to "nieludzkie", potem okaże się że więzienie a nawet grzywna są zbyt uciążliwe dla bandyty.

Z drugiej strony pornografia i horrory to wielkie zło.

Ted Bundy jakoś się nie zmotywował. Wiedział, że grozi mu kara śmierci (którą przecież ostatecznie na nim wykonano), ale mordował nawet po pierwszym schwytaniu i ucieczce, w sumie nawet na większą skalę - jakby się bał, że już sobie naużywać nie zdąży.