Dlaczego Bóg się nie ujawnia?
Autor |
Wiadomość |
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
Rita napisał(a): Po trzecie jak już mam wierzyć w świętego Mikołaja, to niech chociaż raz mi przyniesie prezent pod choinkę. Ależ przynosi, prezentem jest wigilijna kolacja, wspólne bycie z rodziną, te chwile... Cytuj: Tak się mówi, że Bóg wierzącym jest tak bardzo bliski, ale żaden jeszcze na tym forum nie potrafił sprecyzować co ma na myśli, na czym ta bliskość polega Nie wiem, czy odpowiedź Cię usatysfakcjonuje... Ja np. od pewnego czasu po prostu przyjmuję przez wiarę do świadomości, że Bóg istnieje. Otacza mnie, przemawia do mnie(jeszcze nie w trakcie modlitwy, do tego daleko...) przez wydarzenia, które przypadkiem mnie spotykają, przez ludzi, których spotykam, przez Pismo Święte, które choćby na Mszy słucham... Pomaga mi kształtować silną wolę i trwać w postanowieniach, nie bać się cierpienia i być bardziej uczulonym na pomaganie innym... Czuję wewnętrzny spokój w trudniejszych momentach. Poza tym(najmniej racjonalny, a przy tym najbardziej namacalny argument;)) parę razy przy Komunii Św. emocje we mnie brały górę i płakałem. Niby zwykłe emocje, ale po co miałbym się wzruszać z powodu suchego wydarzenia? Naprawdę czułem się dobrze. Cytuj: Bliskość Boga to nic innego jak wiara, czyli silne pragnienie, żeby Bóg istniał. Imo bliskość Boga wychodzi dopiero po pewnym czasie, jak się na nią uczulimy i otworzymy umysł na coś, czego on nie zawsze chce przyjąć. Wiara w tym tylko pomaga. Wiara, jako ufność(synonim). Cytuj: W Konfucjuszowskim sensie to prawie każdy ateista Boga kocha i Świętego Mikołaja, i Wielkanocnego zajączka, i Wróżkę Zębuszkę...
Czyli jesteście pełni marzeń, pozytywnie^^. Ale Zębuszka się nie opłaca, kilkanaście razy po parę złotych.. Rekiny by miały lepiej;].
|
N wrz 30, 2007 13:05 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Nie wiem, czy odpowiedź Cię usatysfakcjonuje...
Przeczytaj sobie jeszcze raz to co napisałeś i sam sobie odpowiedz na to pytanie. Zero konkretów, tylko same jakieś takie rozmyte odczucia. Ja też potrafię w sobie wywołać uczucie szczęścia, zauroczenia, czy czegoś czego się nie da nawet opisać słowami, co nazwałabym kontemplacyjnym zachwytem nad pięknem świata, dobrem ludzi itp... Było mnustwo sytuacji, które mogłabym przypisać działaniu sił wyższych. A to nie wpadłam pod samochód, a to cegła mi na głowę nie spadła. Mogę to przypisać jakiejś nadnaturalnej postaci, ale po co to komplikować i łudzić się czymś, co nigdy nie nastanie. Jakbardzo bym nie wierzyła, to Boga nie stworzę. Wiara gór nie przenosi niestety... Choć może wydawać się atrakcyjną alternatywą, niestety tylko dla tych, którzy jeszcze o tym nie wiedzą 
|
N wrz 30, 2007 14:08 |
|
 |
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
Rita napisał(a): Przeczytaj sobie jeszcze raz to co napisałeś i sam sobie odpowiedz na to pytanie. Zero konkretów, tylko same jakieś takie rozmyte odczucia. Ja też potrafię w sobie wywołać uczucie szczęścia, zauroczenia, czy czegoś czego się nie da nawet opisać słowami, co nazwałabym kontemplacyjnym zachwytem nad pięknem świata, dobrem ludzi itp... Pierwsze przykłady z ludźmi i wydarzeniami były nieco konkretniejsze niż wzruszenie przy Komunii;]. Jeszcze naliczyłem, że ze 6 razy w ciągu życia fuksem omijały mnie poważne wypadki(co prawda niektóre nastąpiły, ale tylko na poważne wyglądały), bywa. No ale nie satysfakcjonuje, spoko;). Cytuj: Jakbardzo bym nie wierzyła, to Boga nie stworzę. Wiara gór nie przenosi niestety... Choć może wydawać się atrakcyjną alternatywą, niestety tylko dla tych, którzy jeszcze o tym nie wiedzą 
No człowiek nie jest w stanie stworzyć Boga, musiałby ingerować w czasoprzestrzeń i świadomie(USA pewnie by się sprzeciwiła;]) ograniczyć swoje możliwości, które, przy wyjściu z założenia że Bóg już istnieje, by wcale nie zostały ograniczone.
Wiara gór nie przenosi, no fakt, powiedzenie całkowicie adekwatne do rzeczywistości. Jeszcze nikt góry nie przeniósł siłą wiary;].
A Jezus powiedział kiedyś:
"Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, to powiedzielibyście tej górze: Przenieś się stąd tam, a przeniesie się, i nic niemożliwego dla was nie będzie"(Mt 17, 20)
Nie rozumiem zbytnio ostatniego zdania. Ja wiem, że wiara gór nie przenosi, i co to wnosi? Nadal uważam drogę, jaką obrałem, za atrakcyjną;).
|
N wrz 30, 2007 14:24 |
|
|
|
 |
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
A Rito, wrócę jeszcze do poprzedniego fragmentu rozmowy, może to będzie bez sensu ale ale.
Napisałaś na cytat z Konfucjusza, że wg jego definicji miłości Wy, ateiści, kochacie Boga, Św. Mikołaja, Zębuszkę itp. itd...
A zapytam teraz Ciebie, metaforycznie i dosadnie...
Dlaczego zatem, mimo miłości do Boga, nie kochasz Go?
Dosadniej...
Konkretnie Ciebie pytam, może to już gdzieś powiedziałaś, wtedy proszę wskaż mi odpowiedź, skoro zatem chcesz, by Bóg istniał, dlaczego nie zaufasz niepoznawalnemu, czemuś, czego rozumem nie można zrozumieć ni ogarnąć?
|
N wrz 30, 2007 14:44 |
|
 |
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
Kupa psia... Modzi, proszę połączcie kolejny wiersz tego postu z poprzednim, jak możecie, zapomniałem dodać^^'...
Rito, to będzie Twój 1000. post zapewne, postaraj się:D.
|
N wrz 30, 2007 14:45 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Konkretnie Ciebie pytam, może to już gdzieś powiedziałaś, wtedy proszę wskaż mi odpowiedź, skoro zatem chcesz, by Bóg istniał, dlaczego nie zaufasz niepoznawalnemu, czemuś, czego rozumem nie można zrozumieć ni ogarnąć?
Hmmm.. Pewnie wiele razy mówiłam już o tym na forum.
Najpierw powiem o tym, co nie było nigdy przyczyną by nie wierzyć. Odpowiedź na pytanie czemu nie kocham Boga nie jest dramatyczna, z rodzaju tych, które wyrzucają Bogu jaki to on zły, nieczuły, podły i okrutny, jak bardzo mnie skrzywdził. Nie, nic takiego nie powiem. Nie będę też udowadniała nielogiczności, bzdur czy okrucieństw obecnych w wierze katolickiej, ani w żadnej innej religii, bo to nic o Bogu nie mówi, a najwyżej o niedoskonałości ludzi. Zostałam wychowana w wierze katolickiej i nie wpadłam w żadne antyklerykalne środowisko, więc przyczyną mojej niewiary nie jest też środowisko czy wychowanie, ani moda, ani czyjś wpływ. Nie jestem też specjalnie nastawiona anty w stosunku do samej instytucji kościoła, nie unikam kościoła i księży jak diabeł wody święconej. Powodem nie jest jakaś zakorzeniona niechęć, czy złe przeżycia. Nic z tych rzeczy. Co więcej uważam, że nauki Jezusa są niezwykle mądre i pełne miłości i staram się żyć zgodnie z nimi.
A więc czemu nie zaufam niepoznawalnemu? Dlaczego, skoro bym chciała by Bóg istniał, nie zaufam Mu? Właśnie dlatego, że jest to myślenie życzeniowe. Chciałabym też żeby nie było głodnych dzieci na świecie, żeby nie było wojen i chorób. Ale jeżeli uwierzę, to czy tak się stanie. Nie. Nie dzieje się to czego pragniemy. Istnienie Boga nie jest wykluczone w 100%, ale jest tak mało prawdopodobne, a opowieści o nim są tak mało wiarygodne, są po prostu za piękne, by były prawdziwe  Rozumiem, że ludziom żyje się w ten sposób lepiej, o czym niejednokrotnie miałam okazję sie przekonać na tym forum. Ludzie potrafią być szczęśliwi, widzą sens życia, znajdują ukojenie w smutku, bo przecież bliscy nie odchodzą na zawsze, niwelują strach przed śmiercią. To wszystko piękne, jednak piękne kłamstwo, fatamorgana, fałsz. Boga po prostu nie ma na świecie, jest za to ból i piękno istnienia. Bóg nie czuwa nad człowiekiem, nie słucha jego modlitw, nie wie, co czuje. Bóg jest wytworem naszej niespokojnej świadomości, która Go potrzebuje. Oglądałeś "Życie jest piękne"? Pewnie tak. Wierzący są jak ten chłopiec, Giosue żyjący złudzeniem, ale złudzeniem, które pozwala żyć, egzystować, znosić ból i strach. A przede wszystkim tłumaczyć to, co nam się przytrafia.
Ale nie każdy jest jak dziecko, nie każdy potrafi takim złudzeniem żyć. Ja nie potrafię, bo widzę, że ludzie cierpią i umierają i to nie jest zabawa, ani gra.
Wiem, że w każdym wierzącym, jeżeli jest to osoba, która choć trochę refleksyjnie podchodzi do sprawy życia i religii tli się iskra sceptyka, który podpowiada: "spójrz, w co wierzysz? Przecież to bajka, piękna, ale bajka" Niektórzy zagłuszają ten głos na tyle skutecznie, że mają wyrzuty sumienia, że w ogóle się on pojawił, że na chwilę przestali wierzyć. Niektórzy walczą ze sobą, a niektórzy po prostu otwierają oczy, tracąc wiarę i nadzieję, na rzecz czegoś, innego. Na rzecz widzenia świata takim, jaki on jest. Dlatego nie wierzę, dlatego nie kocham Boga, choć tak bardzo chciałabym zobaczyć jeszcze tych, których kocham, a którzy odeszli bezpowrotnie.
Trochę to smutne, ale smutne dla obu stron, dla wierzących i ateistów. I nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym się mylić, jednak szanse na to raczej nie istnieją niestety.
Ot i mój tysięczny post 
|
N wrz 30, 2007 20:58 |
|
 |
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
Piękny post^^!
Naprawdę, chciałem polemizować zdanie po zdaniu ale się nie da, widać, żeś niedziecinna i raczej przemyślane rzeczy mówisz...
Rita napisał(a): A więc czemu nie zaufam niepoznawalnemu? Dlaczego, skoro bym chciała by Bóg istniał, nie zaufam Mu? Właśnie dlatego, że jest to myślenie życzeniowe. Chciałabym też żeby nie było głodnych dzieci na świecie, żeby nie było wojen i chorób. Ale jeżeli uwierzę, to czy tak się stanie. Nie. Nie dzieje się to czego pragniemy. Istnienie Boga nie jest wykluczone w 100%, ale jest tak mało prawdopodobne, a opowieści o nim są tak mało wiarygodne, są po prostu za piękne, by były prawdziwe  Hmm... Raczej sekty niektóre brzmią piękniej... Tu wykazujesz inną cechę niż stereotypowi ateiści, wbrew pozorom nie atakujesz zakazów i nakazów... A możnaby też rzec, że one sprawiają, że wcale nie musi być tak super sielankowo;]. Ciężko jest trwać bez grzechu. Coś jeszcze... Poczytaj, jak znajdziesz czas... Trzy z artykułów są dosyć wiarygodne, dwa z nich potwierdzone w 100%...(o Marcie Robin i cudzie z krwią) http://adonai.pl/cuda/?id=26http://adonai.pl/cuda/?id=5http://adonai.pl/cuda/?id=8http://adonai.pl/cuda/?id=12http://adonai.pl/cuda/?id=14http://adonai.pl/cuda/?id=26Rozważ jeszcze paranormalne(tak to ujmę) zdolności ojca Pio... Czytanie w myślach, bilokacja, uzdrawianie... Cytuj: jest za to ból i piękno istnienia.(...)Ja nie potrafię, bo widzę, że ludzie cierpią i umierają i to nie jest zabawa, ani gra. No racja, ni zabawa ni gra... Ale trzeba znaleźć w cierpieniu sens, nie buntując się przeciw niemu bezsilnie, jednocześnie próbować być ulgą dla cierpiących...  Cytuj: Wiem, że w każdym wierzącym, jeżeli jest to osoba, która choć trochę refleksyjnie podchodzi do sprawy życia i religii tli się iskra sceptyka, który podpowiada: "spójrz, w co wierzysz? Przecież to bajka, piękna, ale bajka" Miałem tak mniej więcej od 2. połowy podstawówki do końca gimnazjum. Najczęściej myślałem co może być po śmierci. Próbowałem sobie to tak rozłożyć: Gdy zasypiamy, świadomość się urywa aż do momentu pobudki. Gdy umieramy, świadomość się urywa na zawsze(tak myślałem). Starałem się momentalnie ogarnąć ten bezkres i zaśnięcie bez pobudki i nie potrafiłem. Kończyło się szlochem. Potem niewierząc przyjmowałem na dystans wiarę, zadając coraz to dojrzalsze pytania, ale przestałem na stronę wiary. Jeśli ci ludzie, których można spotkać w kościołach, na rekolekcjach, w osobach księży, bywają tak wspaniali nie z mocy Boga, to zaiste, ludzie o wiele wyższego stanu uczuciowego to są... Tyle wiary, tyle wytrwałości, tyle dobra... Cytuj: Dlatego nie wierzę, dlatego nie kocham Boga, choć tak bardzo chciałabym zobaczyć jeszcze tych, których kocham, a którzy odeszli bezpowrotnie. Znam to... Nieco w innej sferze ale znam... No ale tak samo łatwo jest chcieć uwierzyć, że On istnieje, i że ich zobaczysz... Cytuj: Trochę to smutne, ale smutne dla obu stron, dla wierzących i ateistów. I nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym się mylić, jednak szanse na to raczej nie istnieją niestety.
Obiecuję się za Ciebie modlić, jak będę myślą sięgał, może uda Ci się odnaleźć właściwą drogę. A nawet jak nie w zaufaniu Bogu, to w zaufaniu naukom Jezusa, o których zresztą powiedziałaś;).
|
N wrz 30, 2007 21:32 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Rita napisał(a): Ale nie każdy jest jak dziecko, nie każdy potrafi takim złudzeniem żyć. Ja nie potrafię, bo widzę, że ludzie cierpią i umierają i to nie jest zabawa, ani gra. Przykro mi, że nie potrafisz żyć czyimiś złudzeniami, niestety analogicznie, ja nie potrafię żyć Twoimi złudzeniami... Tylko jakie to ma znaczenie jakie kto ma złudzenia?... Ludzie nadal będą cierpieć i umierać... Rita napisał(a): Wiem, że w każdym wierzącym, jeżeli jest to osoba, która choć trochę refleksyjnie podchodzi do sprawy życia i religii tli się iskra sceptyka, który podpowiada: "spójrz, w co wierzysz? Przecież to bajka, piękna, ale bajka" (...) niektórzy po prostu otwierają oczy, tracąc wiarę i nadzieję, na rzecz czegoś, innego. Musisz być bardzo mądrą osobą, skoro wiesz co myślą inni ludzie  Ale czy dostrzegasz, że to samo wierzący sądzą o Tobie? Że wymyśliłaś sobie bajkę racjonalnego i sceptycznego podejścia do życia i się jej trzymasz? Dlaczego oni się mylą a Ty nie? A może oni też mają rację i to wszystko jest tylko walką o to, czyja bajka jest prawdziwsza?  Rita napisał(a): Trochę to smutne, ale smutne dla obu stron, dla wierzących i ateistów. I nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym się mylić, jednak szanse na to raczej nie istnieją niestety.
Nie martw się - nie będziesz się mylić tylko do momentu, aż dostrzeżesz, że inni też się nie mylą 
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
N wrz 30, 2007 21:36 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Ale trzeba znaleźć w cierpieniu sens, nie buntując się przeciw niemu bezsilnie, jednocześnie próbować być ulgą dla cierpiących... Ale czemu cierpienie miałoby mieć jakiś sens? Cierpienie ma przyczyny, ale nie ma sensu. Jak każde cierpienie istot żywych na tym świecie, cierpienie zwierząt i ludzi nie ma nadrzędnego sensu. Buntowanie się oczywiście nic nie da, bo jak się buntować przeciwko czemuś, na co i tak nie mamy wpływu... Cytuj: Starałem się momentalnie ogarnąć ten bezkres i zaśnięcie bez pobudki i nie potrafiłem. Kończyło się szlochem. Potem niewierząc przyjmowałem na dystans wiarę, zadając coraz to dojrzalsze pytania, ale przestałem na stronę wiary. Jeśli ci ludzie, których można spotkać w kościołach, na rekolekcjach, w osobach księży, bywają tak wspaniali nie z mocy Boga, to zaiste, ludzie o wiele wyższego stanu uczuciowego to są... Tyle wiary, tyle wytrwałości, tyle dobra... Tak, wierz albo zwariuj, coś w tym jest  A ludzie jak to ludzie, są dobrzy i źli. Ale zwykle dobrzy. A może raczej dobrzy i nieszczęśliwi. Cytuj: No ale tak samo łatwo jest chcieć uwierzyć, że On istnieje, i że ich zobaczysz...
Chcieć i owszem łatwo, ale tylko chcieć. Cytuj: Obiecuję się za Ciebie modlić, jak będę myślą sięgał, może uda Ci się odnaleźć właściwą drogę A może już ją odnalazłam? A o nauki Jezusa martwić się nie musisz, szanuję je i ufam, że są właściwe. filippiarz: Cytuj: Przykro mi, że nie potrafisz żyć czyimiś złudzeniami Dlaczego Ci przykro? Cytuj: Musisz być bardzo mądrą osobą, skoro wiesz co myślą inni ludzie Nie, wiem, co myślą, nie dlatego że jestem mądra. Po prostu znam kilku z nich  Nie wszystkich co prawda, ale chyba wystarczająco reprezentatywną grupę  Zapytaj dowolnego teistę, czy nie ma żadnych wątpliwości, sam zobaczysz. Cytuj: Ale czy dostrzegasz, że to samo wierzący sądzą o Tobie? Że wymyśliłaś sobie bajkę racjonalnego i sceptycznego podejścia do życia i się jej trzymasz? Dlaczego oni się mylą a Ty nie? A może oni też mają rację i to wszystko jest tylko walką o to, czyja bajka jest prawdziwsza? Tak, wiem mniej więcej co wierzący o mnie myślą. Cóż, jeżeli ktoś sceptycyzm nazywa bajką... Ale jakbym miała wymyślać bajkę, możesz być pewny że byłoby to coś bardziej optymistycznego. To nie jest żadna walka, ja przynajmniej żadnej walki nie toczę. Nie ważne, czy ktoś wierzy, czy nie. Każdego spotka taki sam los... Cytuj: Nie martw się - nie będziesz się mylić tylko do momentu, aż dostrzeżesz, że inni też się nie mylą
Czyli do śmierci, a wtedy już nic nie dostrzegę.
Idę spać, dobranoc wszystkim
|
N wrz 30, 2007 22:17 |
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Rita napisał(a): Każdego spotka taki sam los...
Wow, jaki los mnie spotka?
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
N wrz 30, 2007 22:36 |
|
 |
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
Rita napisał(a): Ale czemu cierpienie miałoby mieć jakiś sens? Cierpienie ma przyczyny, ale nie ma sensu. Kształtuje charakter, daje doświadczenie/nauczkę, pomaga czasem "otrzeźwieć"... Cytuj: ludzie jak to ludzie, są dobrzy i źli. Ale zwykle dobrzy. A może raczej dobrzy i nieszczęśliwi. Dobrzy i nieszczęśliwi? Kogo masz na myśli? Ludzi zagubionych ino..? Cytuj: Chcieć i owszem łatwo, ale tylko chcieć. Czyli... że chciałabyś uwierzyć, ale coś Ci nie pozwala? Jakieś racjonalne przesłanki, wizerunek świata w Twoich oczach? Cytuj: Idę spać, dobranoc wszystkim
Mam nadzieję, że dobra była;).
|
Pn paź 01, 2007 6:34 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Rita napisał(a): Cytuj: Przykro mi, że nie potrafisz żyć czyimiś złudzeniami Dlaczego Ci przykro? Bo nie masz innego wyboru, niż żyć swoimi... Rita napisał(a): Cytuj: Ale czy dostrzegasz, że to samo wierzący sądzą o Tobie? Że wymyśliłaś sobie bajkę racjonalnego i sceptycznego podejścia do życia i się jej trzymasz? Dlaczego oni się mylą a Ty nie? A może oni też mają rację i to wszystko jest tylko walką o to, czyja bajka jest prawdziwsza? Tak, wiem mniej więcej co wierzący o mnie myślą. Cóż, jeżeli ktoś sceptycyzm nazywa bajką... Ale jakbym miała wymyślać bajkę, możesz być pewny że byłoby to coś bardziej optymistycznego. To nie jest żadna walka, ja przynajmniej żadnej walki nie toczę. Nie ważne, czy ktoś wierzy, czy nie. Każdego spotka taki sam los... A jak ktoś uważa sceptycyzm za bajkę to co? W dodatku skoro nie ważne w co się wierzy, to dlaczego napisałaś "kłamstwo, fatamorgana, fałsz" o czymś w co wierzą inni? Dlaczego uważasz, że wymyśliłaś swoją bajkę? - czy jest w tej bajce coś zupełnie innego niż w w typowej bajce typowego światopoglądu racjonalistycznego?  Rita napisał(a): Idę spać, dobranoc wszystkim
Dzień dobry
Chciałem zauważyć, że możesz nie widzieć tego, że Bóg się ujawnia w każdej chwili Twojego życia bo odrzucasz jego istnienie - to jest bardzo prosty mechanizm - kojarzysz takie obrazki, na których są naraz dwie treści? Bardzo często dużym problemem jest dostrzeżenie dwóch na raz - człowiek musi długo wpatrywać w obrazek pary ludzi aby nagle w olśnieniu zawołać "ojej - tu jest jeszcze osiem delfinów!". Jednak gdy już się zobaczy obie treści na jednym rysunku, to widzi się je tam zawsze i bez wysiłku. Więc skoro coś tak prostego i będącego wytworem ludzkim wymaga wysiłku i dobrej woli aby to dostrzec, to pomyśl jak subtelna może być obecność Boga wokół Ciebie i jak trudno ją dostrzec mając do niej na wstępie negatywne nastawienie. Dla mnie racjonaliści i wierzący patrzą na ten sam obrazek i widzą zupełnie różne rzeczy, ale one obie są na tym obrazku.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Pn paź 01, 2007 7:41 |
|
 |
joten
Dołączył(a): Cz lut 15, 2007 19:10 Posty: 463
|
A ja sądziłem,że to instytucja Kościoła mianuje Świętych i ogłasza cuda tj. nadaje taki status określonym zdarzeniom.Jakoś nie widziałem w tym Bożego objawienia się.
_________________ "Extraordinary claims require extraordinary evidence" - Carl Sagan,astronom
|
Pn paź 01, 2007 7:51 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
joten napisał(a): A ja sądziłem,że to instytucja Kościoła mianuje Świętych i ogłasza cuda tj. nadaje taki status określonym zdarzeniom.Jakoś nie widziałem w tym Bożego objawienia się.
Oni widzieli 
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Pn paź 01, 2007 8:02 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Wow, jaki los mnie spotka? Umrzesz Cytuj: Kształtuje charakter, daje doświadczenie/nauczkę, pomaga czasem "otrzeźwieć"... Łamie charakter, powoduje rozpacz, załamanie i utratę sensu życia, zabija. Ale oczywiście różnie bywa. Cytuj: Dobrzy i nieszczęśliwi? Kogo masz na myśli? Ludzi zagubionych ino..? Nie, ludzi nieszczęśliwych. Nieszczęśliwych, bo nie potrafią być, albo nie mogą. Łatwo być dobrym, gdy jest się szczęśliwym. Cytuj: Czyli... że chciałabyś uwierzyć, ale coś Ci nie pozwala? Jakieś racjonalne przesłanki, wizerunek świata w Twoich oczach? Najbardziej to, że Bóg raczej nie istnieje. Abstrahując od mojej, czy twojej wizji świata, prawda jest taka, że wszystkie religie są dziełem człowieka, a myśl nie ma mocy stwórczej. Chyba, że rzeczywiście to co sobie wymyśliliśmy istnieje naprawdę, ale prawdopodobieństwo na to jest tak nikłe, że nie pozwala mi na bujanie w obłokach. A może zresztą któraś religia jest objawiona? Cóż, wszystko jest możliwe, z tym że nie wszystko tak samo prawdopodobne... Ale jeżeli już coś ma być objawionego, to mam nadzieję że nie ST... Aż strach pomyśleć... Cytuj: Bo nie masz innego wyboru, niż żyć swoimi... Ty chyba nigdy nie zrozumiesz, że ja właśnie nie żyję złudzeniami. Eh.... Powiem to jeszcze raz: nie mówię, że na 100% Boga nie ma, bo tego nie wiem. Przyjmuję świat takim jaki jest, nie przyjmując na wiarę tego, co leży w sferze niepoznawalnego. Bardzo się starasz udowodnić, że racjonalizm był rodzajem złudzenia, ale tak nie jest. Może w ten sposób chcesz uprawdopodobnić swoją wersję świata. Nie wiem. Jedno jest pewne, racjonalizm się nie myli, bo jeżeli Bóg jest, to jest, a jeżeli nie ma to nie. Za to wierzący (nie wnikam w co) mają duże szanse, żeby się przejechać. Cytuj: A jak ktoś uważa sceptycyzm za bajkę to co? W dodatku skoro nie ważne w co się wierzy, to dlaczego napisałaś "kłamstwo, fatamorgana, fałsz" o czymś w co wierzą inni? Dlaczego uważasz, że wymyśliłaś swoją bajkę? - czy jest w tej bajce coś zupełnie innego niż w w typowej bajce typowego światopoglądu racjonalistycznego? Hmmm, napisałam z mojego punktu widzenia. może nie jestem doskonałą racjonalistką  Jak Cię to zadowala, to wstaw sobie wszędzie gdzie potrzebujesz zwrot "z dużą dozą prawdopodobieństwa"  A racjonalizm nie jest bajką, obojętnie ile razy byś tak napisał. Spytaj na racjonaliście  Cytuj: Chciałem zauważyć, że możesz nie widzieć tego, że Bóg się ujawnia w każdej chwili Twojego życia bo odrzucasz jego istnienie
Specjalnie żeby Cię uszczęśliwić: nie odrzucam istnienia Boga, tylko uważam, że jego istnienie jest na tyle nieprawdopodobne, że zmusza mnie to do nie wierzenia w niego. Chyba mylisz pojęcia: ateizm to nie jest wiara, że Boga nie ma. Nie ma też mowy o zamykaniu się na cokolwiek, ani o negatywnym nastawieniu.
Dzień dobry BTW 
|
Pn paź 01, 2007 13:53 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|