Czy ateiści i innowiercy mają anioła stróża ?
Autor |
Wiadomość |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Moniko, dla mnie modlitwa nie jest towarem, ale Ty ją notorycznie w ten sposób przedstawiasz pisząc, że im więcej osób się modli, albo jak modli się ktoś o wyższym statusie, to bardziej prawdopodobne że modlitwa się spełni. To tak jakby każdy procent prawdopodobieństwa spełnienia modlitwy kosztował ileśtam wstawiennictwa, np. człowiek się modli - 5%, do tego +1% za każdego innego modlącego się człowieka, +10% za świętego lub anioła, +20% za Maryję. Tak właśnie wygląda to co piszesz - jak anioł lub święty się modli, to bardziej prawdopodobne że modlitwa się spełni. Piszesz tak, jakby Bóg właściwie nie miał własnego zdania na temat spełnienia modlitwy, jakby decyzja była mu obojętna i spełniał ją wtedy, jak próg wstawiennictwa zostanie przekroczony. Moim zdaniem, najbardziej sensownym poglądem jest przyjęcie, że coś się spełni, jeśli Bóg tego chce, a jeśli nie chce to się nie spełni. Tylko, że wtedy wszelkie wstawiennictwo i modlitwy-prośby tracą sens... Także ja naprawdę nie wiem, co ten anioł stróż może dla nas zrobić.
|
Pn lis 19, 2007 11:25 |
|
|
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Myślę, Zen, że to jest do pogodzenia bez żadnego problemu. Wszystko to co dobre w moi życiu pochodzi od Boga. Dobro jest w człowieku zakorzenione od zawsze, jako, że człowiek jest Jego dzieckiem. Więc taki Anioł Stróż, Duch Dobry czy jak inaczej byśmy go nie nazwali, stoi na straży takiego delikwenta i popycha go do czynienia dobra, pomaga mu to dobro wyłowić. Możesz to porównać do poruszeń sumienia...coś Ci mówi, że kradzież batona nie jest OK.
Wg Ciebie tym impulsem jest charakter, osobowość, doświadczenie...OK, po części się z tym zgodzę, ale uważam, że to nie jest praprzyczyna czy praźródło dobra w człowieku
Faktycznie, istnienie Aniołów może wydawać się zbędne, skoro Bóg jako Wszechmocny mógłby bez problemu objąć wszystko i każdego.
Ale najwidoczniej tacy posłańcy są potrzebni...Bóg nigdy się osobiście nie ujawnia człowiekowi, człowiek by tego widoku nie zniósł, tu na ziemi.
Maryi też się Anioł ukazał, jako posłaniec, mimo, że wybrał ją Pan na matkę swojego Syna.
Taka skrzynka kontaktowa i cichy strażnik
Poza tym masz też swojego 'demona stróża', który robi krecią robotę...
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Pn lis 19, 2007 12:07 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Zencognito napisał(a): Moniko, dla mnie modlitwa nie jest towarem, ale Ty ją notorycznie w ten sposób przedstawiasz pisząc, że im więcej osób się modli, albo jak modli się ktoś o wyższym statusie, to bardziej prawdopodobne że modlitwa się spełni. To tak jakby każdy procent prawdopodobieństwa spełnienia modlitwy kosztował ileśtam wstawiennictwa, np. człowiek się modli - 5%, do tego +1% za każdego innego modlącego się człowieka, +10% za świętego lub anioła, +20% za Maryję. Tak właśnie wygląda to co piszesz - jak anioł lub święty się modli, to bardziej prawdopodobne że modlitwa się spełni. Piszesz tak, jakby Bóg właściwie nie miał własnego zdania na temat spełnienia modlitwy, jakby decyzja była mu obojętna i spełniał ją wtedy, jak próg wstawiennictwa zostanie przekroczony. Moim zdaniem, najbardziej sensownym poglądem jest przyjęcie, że coś się spełni, jeśli Bóg tego chce, a jeśli nie chce to się nie spełni. Tylko, że wtedy wszelkie wstawiennictwo i modlitwy-prośby tracą sens... Także ja naprawdę nie wiem, co ten anioł stróż może dla nas zrobić.
Nie określałabym tego w ten sposób. Święci, Aniołowie modlą się cały czas i orędują za nami... o zbawienie dla nas. Nawet, gdy nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Dla nich modlitwa to prawdziwa przyjemność. Po prostu nam pomagają,
pomagają modląc się o Niebo, wypraszają też inne łaski szczególnie potrzebne do zbawienia. Gdy prosimy o to wstawiennictwo, myślę - modlą się jeszcze usilniej - bo oni już wiedzą jak wielkim szczęściem jest przebywanie z Bogiem i pragną tego również dla nas. My jeszcze tego nie znamy.
Gdy my się nie modlimy, to oni modlą się za nas. Ale to nie znaczy, że mogą wszystko za nas zrobić. I bez nas nas zbawić. Nie, bo przecież mamy wolną wolę. A wolna wola wymaga współpracy, pozwolenia człowieka w jego życiu na działanie Bogu. Bez tego pozwolenia Bóg nie wkracza w życie człowieka.
Także Bóg z pewnością nie patrzy na ilość wstawiennictw w modlitwie. I nie od ich ilości zależy pozytywny rezultat modlitwy. Choć one są pomocne to jednak Bóg patrzy w serce i duszę człowieka. Aby być wysłuchanym trzeba być dzieckiem Bożym, otwartym na Jego Łaski. Jeżeli modlitwa nie jest sprzeczna z Jego wolą i znajduje wiarę w człowieku - wysłuchuje każdego kto prosi.
"Bóg nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie" (Dz 10, 34-35). ...
W każdej modlitwie istotna jest wola Boga, której my nie możemy zmienić. Jeżeli jest tak, że Bóg nie wysłuchuje jakiejś modlitwy, to dlatego, że to wysłuchanie byłoby sprzeczne z osiągnięciem przez nas zbawienia.
|
Pn lis 19, 2007 12:34 |
|
|
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Spoonman napisał(a): coś Ci mówi, że kradzież batona nie jest OK.
Ja myślę, że jeśli człowiek uważa, że kradzież batona jest zła, to dlatego że od najmłodszych lat rodzice mu mówili, że kradzież jest zła, że tak nie wolno robić - a z czasem sam zrozumiał dlaczego. Podobnie np. dzieci na wsi nie miałyby żadnych wyrzutów sumienia związanych z odrąbaniem głowy kurze, bo widziałyby że ich rodzice tak robią od zawsze i mówią im że to jest ok. A już np. takie dziecko, które od małego rodzice uczą empatii dla zwierząt, nie zabiłoby kury i być może nawet nie mogłoby patrzeć na to jak się kurę zabija. Dla mnie to właśnie tak się ma, no ale OK. 
|
Pn lis 19, 2007 12:38 |
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Zgoda...a rodzicom ich rodzice, ich rodzicom też rodzice...aż dojdziemy do prarodzica i prapoczątku 'dobrego przykładu' - nie kradnij batona synku
I ja Go odniosę do Boga, jako Rodzica.
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Pn lis 19, 2007 13:01 |
|
|
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
No niekoniecznie będziemy się tak cofać w nieskończoność przez pokolenia  Do wniosku, że nie należy kraść, można dojść w wyniku refleksji, nawet jeśli się tak nie było uczonym w dzieciństwie.  No ale mniejsza o to, totalnie zeszliśmy z tematu.
|
Pn lis 19, 2007 13:10 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Zencognito napisał(a): Spoonman napisał(a): coś Ci mówi, że kradzież batona nie jest OK. Ja myślę, że jeśli człowiek uważa, że kradzież batona jest zła, to dlatego że od najmłodszych lat rodzice mu mówili, że kradzież jest zła, że tak nie wolno robić - a z czasem sam zrozumiał dlaczego. Podobnie np. dzieci na wsi nie miałyby żadnych wyrzutów sumienia związanych z odrąbaniem głowy kurze, bo widziałyby że ich rodzice tak robią od zawsze i mówią im że to jest ok. A już np. takie dziecko, które od małego rodzice uczą empatii dla zwierząt, nie zabiłoby kury i być może nawet nie mogłoby patrzeć na to jak się kurę zabija. Dla mnie to właśnie tak się ma, no ale OK. 
A skąs się wzięło poczucie, że coś jest złe? Skąd się wzięło poczucie, że bliżniego krzywdzić nie można?
Mamy Dekalog. Od wieków przecież. 
|
Pn lis 19, 2007 13:14 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
monika001 napisał(a): A skąs się wzięło poczucie, że coś jest złe? Skąd się wzięło poczucie, że bliżniego krzywdzić nie można?
Możliwości jest wiele - jedną z nich jest refleksja o tym, że każde zachowanie jest w pewien sposób propagowane, ludzie biorą przykład z innych. Jeśli będziemy kogoś krzywdzić np. po to aby odnieść korzyść, to inni zobaczą, że tak robimy (na zasadzie - jemu wolno to i mi) i będą nas naśladować, aż do momentu gdy ktoś skrzywdzi nas albo kogoś, kogo kochamy. Jeśli nie chcemy być ofiarą przestępstwa, to nie kreujemy przestępczego świata, poprzez powstrzymywanie się od przestępstw. 
|
Pn lis 19, 2007 13:18 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
A zbrodniarze? Czym się kierowali ?
Odrzucili przecież wszelką miłość bliźniego i jakiekolwiek zasady.
|
Pn lis 19, 2007 13:27 |
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Jak to nie Zen? A czy to co napisałeś to nie jest drastyczna forma uczenia się na błędach? <swoich i innych>
A taki Anioł Stróż będzie podpowiadał Ci zawsze dobre rozwiązanie.
No dobrze, skąd te refleksje? Nie biorą się z powietrza 
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Pn lis 19, 2007 13:30 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Pewnie kierowali się pragnieniami - sławy, władzy, majątku, zemsty lub czegośtam jeszcze innego. Nie każdy człowiek zdobywa się nad głębszą refleksję nad swoimi czynami. Niektórym ludziom wydaje się, że ich czyny zawsze będą miały tylko takie konsekwencje, jakie oni będą chcieli żeby mieli - to jest krótkowzroczna postawa. Tylko nie pytaj mnie proszę czemu jeden człowiek się bardziej zastanawia nad życiem, a inny mniej - to jest bardzo indywidualna sprawa, zależąca od mnóstwa czynników.
|
Pn lis 19, 2007 13:31 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Powyższy post był odpowiedzią dla Moniki.
Spoonman napisał(a): Jak to nie Zen? A czy to co napisałeś to nie jest drastyczna forma uczenia się na błędach? <swoich i innych> Jest - każde uczenie się ma u swojej podstawy obserwację otaczającego nas świata. Dałem po prostu przykład, że dojście do takich wartości nie musi wynikać z przekazu między świadomymi istotami, a może być owocem rozmyślania nad rzeczywistością. Spoonman napisał(a): No dobrze, skąd te refleksje? Nie biorą się z powietrza 
Muszę Ci napisać to samo co Monice - powody dla których ludzie podejmują się do refleksji są tak różne i niezliczone, że nie jestem w stanie się wypowiedzieć czemu ludzie rozmyślają.
|
Pn lis 19, 2007 13:35 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Zencognito napisał(a): Pewnie kierowali się pragnieniami - sławy, władzy, majątku, zemsty lub czegośtam jeszcze innego. Nie każdy człowiek zdobywa się nad głębszą refleksję nad swoimi czynami. Niektórym ludziom wydaje się, że ich czyny zawsze będą miały tylko takie konsekwencje, jakie oni będą chcieli żeby mieli - to jest krótkowzroczna postawa.
Takie jest działanie szatana (tu: upadłego anioła), który wie, co stracił. I wie również, że tego nigdy nie odzyska. Dlatego szaleje i nienawidzi ludzi, bo nie może znieść, że Bóg chce ich zbawić. Szatan utwierdza ludzi w przekonaniu, że Boga nie ma. Że liczy się tylko tu i teraz: władza, sława, majątek, własny egoizm etc, etc.
No, ale to nie wątek o szatanie.[/url]
|
Pn lis 19, 2007 13:41 |
|
 |
tommy
Dołączył(a): Pt wrz 22, 2006 8:21 Posty: 919
|
Spoonman napisał(a): Możesz to porównać do poruszeń sumienia...coś Ci mówi, że kradzież batona nie jest OK. Wg Ciebie tym impulsem jest charakter, osobowość, doświadczenie...OK, po części się z tym zgodzę, ale uważam, że to nie jest praprzyczyna czy praźródło dobra w człowieku 
Ale to bardzo zgrabnie tlumaczy ewolucja. Ludzie to gatunek slaby fizycznie i jedyna sensowna droga przetrwania dla nas byla wspolpraca i ogolnie struktura plemienna. Zachowania altruistyczne i moralne - czyli wszystko co plemie wzmacnialo - byly promowane przez zwykly dobor naturalny.
Dolaczam sie do pytania Zencognito - po co tutaj aniol stroz jak nieublagalnie sieka go brzytwa Ockhama?
|
Pn lis 19, 2007 13:46 |
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Otóż to, więc zamiast uczyć się na błędach, lepiej się wsłuchać w to co chce nam przekazać Duch Dobry - lepiej na tym wyjdę. Uniknę błędu...
Refleksje OK. Ale ich praźródło...widzę w Bogu, a nakłania do nich Duch Dobry.
Wcale więc to nie jest taki OT 
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Pn lis 19, 2007 13:46 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|