Aha. Czyli ilekroć nie spycham kogoś w przepaść, to czynię go niewolnikiem?

@az1945

Wytłumacz mi w jaki sposób, istota nie odróżniająca dobra od zła może dokonać dobrego lub złego wyboru? W jaki sposób człowiek nie mający pojęcia czym jest dobro i zło może chcieć zgrzeszyć? Czy zwierzęta chcą grzeszyć? Czy noworodki chcą grzeszyć?

nie, noworodki nie chcą grzeszyć. I dlatego jak umrą to idą prosto do domu Pana.

Czy w takim razie zabijanie noworodków jest czymś złym?

A jak sądzisz?

A jak sądzisz, że No sądzi?

Sądzę, że była to prowokacja, bo No widzi pewną dziurę w rozumowaniu... Ja zresztą też.

Ja nie uważam aby miały dusze i gdziekolwiek szły po śmierci. Jednak gdybym wierzył, że jeśli je zabije to zapewnię im najlepszą przyszłość jaka tylko może czekać człowieka to poważnie bym się zastanowił czy tego nie zrobić, nawet gdyby miało mnie za to spotkać potępienie.

A więc zabiłbyś swoje dzieci gdybyś wierzył, że jeśli je zabijesz to zapewnisz im najlepszą przyszłość?

Tak jak napisałem. Pewnie ciężko byłoby się zmusić do czegoś takiego ale jeśli to dla ich dobra... Przecież im dłużej by żyły tym większe szanse, że spotkało by je wieczne potępienie a czym jest to doczesne życie w porównaniu z niebem?

czy bog nie zrobil przypadkiem tego samego? wydal syna na pewna smierc, aby ta ocalila inne z jego dzieci.
jak mi ktos wyskoczy z tekstem, ze Jezus przeciez nie umarl i zyje wiecznie, to odrazu mowie, ze No mowi o analogicznej sytuacji. mianowicie musialby miec absolutna pewnosc, ze ten akt zapewni jego potomstwu zycie wieczne.

idac dalej tym tropem mozna powiedziec, ze katalikom brakuje milosierdzia, odwagi i poswiecenia. mocno wierza, ze "tam" jest lepiej a jednak skazuja swoich bliskich na meki i pokusy zycia doczesnego.

Tak, to bardzo ciekawa luka w doktrynie. Idąc dalej tym tropem, jeśli ktoś zabije 50 nienarodzonych dzieci, wprowadzając je wprost do nieba, to czy taki człowiek może być potępiony? Potępieni mogą być ci co odciągają od Boga, a nie ci co przyprowadzają do Niego dusze. Oczywiście zdaję sobie sprawę z pewnej niedorzeczności tych rozważań, ale przecież wszystko jest chyba zgodne z doktryną.

Skąd wiesz, że spotkałoby je potępienie? Może Twoje dzieci żyłyby jak matka Teresa z Kalkuty pomagając przez całe życie wielu ludziom.

Zejdźmy teraz na Ziemię . Istnieje prawdopodobieństwo, że Twoje dzieci trafią do więzienia na wiele lat za morderstwa, gwałty czy terroryzm. Czy na wszelki wypadek zamordowałbyś swoje dzieci, aby nie trafiły do więzienia i nie były potępione przez wymiar sprawiedliwości ?

No ale kiedy Matka Teresa się urodziła, to nikt nie mógł przewidzieć, czy nie zostanie seryjną morderczynią żywiącą się krwią dzieci i palącą kościoły razem z wiernymi. No powiedzmy sobie szczerze, dwa dni po jej urodzeniu było to równie prawdopodobne, jak to, że ją beatyfikują...

zeby zmniejszyc szanse zanegowania teorii uznajmy, ze chodzi o dzieci narodzone i ochrzczone [pozbawione klatwy o nazwie "grzech pierworodny"].

@Seweryn
a'propos zchodzenia na ziemie
zrobiles nierownowazne porownanie. jak dla mnie lata spedzone w wiezieniu sa niczym w porownaniu do wiecznosci spedzonej na mekach w ogniu piekielnym.
o ile w pierwszym przypadku mozna jakos wspierac [odwiedziny, listy, paczki itp.], tak w drugim przypadku pozostawiamy ukochanych w cierpieniu i samotnosci, bez mozliwosci odwiedzin.