Ateizm jako najwyższa forma miłości bliźniego
Autor |
Wiadomość |
Kpicture
Dołączył(a): N sty 02, 2011 17:30 Posty: 15
|
 Re: Ateizm jako najwyższa forma miłości bliźniego
Cytuj: Idea miłośiernego i dobrego Boga stoi w sprzeczności z nieosobowym złem obecnym w Jego stworzeniu.
Po pierwsze - nie znam "nieosobowego zła". Dobro i zło są wyłącznie osobowe. Po drugie nie ma tu żadnej sprzeczności, przeciwnie - istnienie zła jest warunkiem istnienia czegokolwiek poza Bogiem, bo Bóg jest dobrem.
Co jest osobowe w uderzeniu pioruna w dziecko? Szatan? To on ma wladze nad zyciem i smiercia? A moze uderzenie pioruna w dziecko nie jest zle bo jest czescia planu? Obie wersje sa dla mnie zle z czysto ludzkiego punktu widzenia. Cytuj: One nie czerpią ze swojego cierpienia, bo go nie pojmują i nie rozumieją - nie są wystarczająco dojrzałe itd.
Skąd wiesz, że nic nie czerpią, albo nie będą czerpać w przyszłości?
Skad wiem ze nie czerpia? No sorry,jak maja 3 miesiace, to jednak zakladam, ze nie czerpia, bo ich mozg jest jeszcze fizycznie nie na tyle rozwiniety, zebyich swiadomosc mogla analizowac fakt bolu. A w przyszlosci, jesli sa martwe, to raczej w niebie nie powinny juz czerpac z cierpienia, co nie? Cytuj: Zresztą dorośli też często nie wzrastają duchowo w cierpieniu. Np. ksiądz Tishner napisał na kartce tuż przed śmiercią, kiedy już nie mógł mówić, tylko dwa słowa: "nie uszlachetnia".
Może na tym właśnie polegało jego uszlachetnienie?
Tzn. zwatpienie w ostatnium momencie zycia uszlachetnia? To moze ksieza powinni przy lozu smierci opowiadac o swoich watpliwosciach, tak aby umierajacy zaczeli watpic? Nie rozumiem Twojego argumentu. Cytuj: Argument Planu Bożego mówi natomiast mniej więcej tyle, że Bóg ma pewien plan zbawienia,w którym cierpienie odgrywa jakąś niepojmowalną dla nas rolę.
Cierpienie to element drogi dojścia do Boga. Stworzenie musi dojść do Boga, bo Nim nie jest. Wszystko, co nie zawiera w sobie Boga, jest złem - bo Bóg jest dobrem. Tak więc droga dojścia do Boga o tyle jest cierpieniem, o ile wciąż tego Boga nie osiągnięto. Musi ona trochę trwać, bo Bóg jest bezczasowy, a poza Nim jest czas - a czas to pewne trwanie, rozciągłość. Ot i wszystko. Jak pisałem wcześniej - na rozum nie ma w tym kompletnie nic trudnego. Trudne to jest wyłącznie z emocjonalnego punktu widzenia.
Bog=dobro stworzyl swiat i czlowieka z wolna wola. Wolna wola doprowadzila do powstania zla. Czyli Bog spowodowal posrednio, przez stworzenie wolnej woli, mozliwosc pojawienia sie zla. Czyli dobro stworzylo swoje przeciwienstwo. To jest ontologicznie bez sensu. Cytuj: "Ateista postępując moralnie, kochając bliźniego, pomagając ludziom, wyraża najwyższą miłość bliźniego, ponieważ nie robi tego dla nagrody: raju, ani by postępować zgodnie z bożym nakazem. Robi to, bo czuje, że tak trzeba".
A co z nagrodą w postaci satysfakcji z tego, że zrobiło się tak, jak się "czuło, że trzeba"? Co, wydaje się to bez sensu? Ano właśnie..
Jesli poswiecenie kosztuje ateiste zycie, to nie ma z tego satysfakcji, bo juz nie istnieje, zeby moc ja odczuwac.
|
Wt sty 04, 2011 17:16 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Ateizm jako najwyższa forma miłości bliźniego
Kcpicture napisał(a): Co jest osobowe w uderzeniu pioruna w dziecko? Dziecko i wszystkie inne osoby. Także ty. Cytuj: No sorry,jak maja 3 miesiace, to jednak zakladam Możesz zakładać cokolwiek, bylebyś pamiętał, że to założyłeś. Cytuj: Tzn. zwatpienie w ostatnium momencie zycia uszlachetnia? Jakie znowu zwątpienie? Cytuj: Nie rozumiem Twojego argumentu. Którego? Nie podałem żadnego argumentu. Cytuj: Wolna wola doprowadzila do powstania zla. Wolna wola do niczego nie doprowadza. Wolna wola to warunek prawdziwej miłości. Cytuj: Czyli dobro stworzylo swoje przeciwienstwo. To jest ontologicznie bez sensu. Pomijając wszystko inne - gdzie niby w tym "ontologiczny bezsens"? Czy bez dobra mogłoby istnieć przeciwieństwo dobra? Cytuj: Jesli poswiecenie kosztuje ateiste zycie, to nie ma z tego satysfakcji, bo juz nie istnieje, zeby moc ja odczuwac. A twoim zdaniem wierzący istnieje po śmierci?
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Wt sty 04, 2011 17:27 |
|
 |
medieval_man
Moderator
Dołączył(a): Pn gru 13, 2010 16:50 Posty: 7771 Lokalizacja: Kraków, Małopolskie
|
 Re: Ateizm jako najwyższa forma miłości bliźniego
Kpicture napisał(a): Choc analogie sa niebezpieczne, co powiesz na tą: Wyobraz sobie architekta, ktory buduje wiezowiec. W planie budowy celowo umieszcza pewien element nieobliczalny (wolna wole). Powiedzmy, ze jest to przycisk wysadzajacy budynek na ktorym jest napisane: nacisnij mnie, a dostaniesz cukierka (jablko). Nastepnie architekt wpuszcza do budynku dzieci i mowi im: nie wolno wam nacisnac tego przycisku!. Po pewnym czasie budynek wylatuje w powietrze (zlo), bo ktos nacisnal przycisk. Kto jest moralnie odpowiedzialny za katastrofe? Dzieci czy architekt? Architekt: stworzylem dobry budynek, jedno z moich dzieci o imieniu Adam nie posluchalo mnie. Niech teraz Adam i wszyskie jego dzieci do konca czasow cierpia, a moze wtedy wybuduje im jeszcze jeden budynek.
Fakt. Analogie są niebezpieczne. Ta, szczególnie, bo zakłada głupotę architekta. Jednak, co ważniejsze, wprowadzając taką analogię, cały czas zapominasz o tym, że już opowieść biblijna jest pewną bajką, przypowieścią, metaforą, analogią, ktora ma tylko wtłoczyć ludziom do głowy jedną prawdę: Bóg jest dobry, a zło w świecie nie jest przez Niego zamierzone, tylko zostało wprowadzone w świat przez zawiść diabła (wiem, że to przesuwanie granicy, ale nie dbam o to). Tę prawdę wyrażono analogią, czy opowieścią o ogrodzie z drzewem, z którego nie wolno było jeść. Usilujesz napisać od nowa Biblię i niepotrzebnie. Ogród pozostał a twój dom został zniszczony. Żeby pociagnąć Twoja analogię należałoby zmienić jej treść. Przycisków z napisem "fajny owoc" jest tysiące - do wyboru, do koloru, do smaku, a ten jeden ma napis "owoc, ale szkodliwy". Albo "przyciśniesz a wszystko stracisz". Jego przyciśniecie zaś powoduje utratę ochrony jaką dom architekta sprawował nad dziećmi. O czym dorośli i obdarzeni pełnią rozumu mieszkańcy (nie dzieci) wiedzieli. "Jak zjesz ten owoc, nie będę mógł Ci pomóc". Ten przycisk nie wysadza budynku, lecz jedynie powoduje gwałtowne i ostateczne otwarcie wszystkich drzwi i okien tak, że w domu robi się zimno i wietrznie, a wszystkie fajne przyciski przestają funkcjonować. Kpicture napisał(a): Gdyby tak porzadnie zaostrzyc paleczki, to moze bym sie nawet ogolil? Ale one już wtedy raczej nie nadawałyby się do jedzenia ryżu?  brrrr.... Czyli przestałyby by być tym o co Ci chodzi.
_________________ Fides non habet osorem nisi ignorantem
|
Wt sty 04, 2011 17:45 |
|
|
|
 |
Kpicture
Dołączył(a): N sty 02, 2011 17:30 Posty: 15
|
 Re: Ateizm jako najwyższa forma miłości bliźniego
Jonny, stosujesz proste techniki erystyczne zamiast argumentacji: 1. Cytowanie fragmentow wypowiedzi, zamiast calosci, co zwraca uwage czytelnika w kierunku formy zamiast tresci 2. Czepianie sie sformuowan, patrz powyzej 3. Odpowiadanie pytaniem na pytanie itd. Erystyka dziala w polityce, bo zaklada glupote czytelnika. Wrocmy wiec do meritum Wracajac do tematu: Cytuj: Ja: Idea miłośiernego i dobrego Boga stoi w sprzeczności z nieosobowym złem obecnym w Jego stworzeniu.
Jonny: Po pierwsze - nie znam "nieosobowego zła". Dobro i zło są wyłącznie osobowe. Po drugie nie ma tu żadnej sprzeczności, przeciwnie - istnienie zła jest warunkiem istnienia czegokolwiek poza Bogiem, bo Bóg jest dobrem.
Ja: Co jest osobowe w uderzeniu pioruna w dziecko? Szatan? To on ma wladze nad zyciem i smiercia? A moze uderzenie pioruna w dziecko nie jest zle bo jest czescia planu? Obie wersje sa dla mnie zle z czysto ludzkiego punktu widzenia.
Jonny: Dziecko i wszystkie inne osoby. Także ty.
Pytanie brzmi oczywiscie kto (a nie co, jako ze zlo jest wylacznie osobowe) decuduje o uderzeniu piorunem w dziecko. Szatan? Bog? Czlowiek? A moze jednak bezosobowa natura dokonuje bezosobowego czynu, ktory przez czlowieka jest interpretowany jako zlo? Cytuj: Ja: One (dzieci 3 miesieczne) nie czerpią ze swojego cierpienia, bo go nie pojmują i nie rozumieją - nie są wystarczająco dojrzałe itd.
Jonny: Skąd wiesz, że nic nie czerpią, albo nie będą czerpać w przyszłości?
Ja: Skad wiem ze nie czerpia? No sorry,jak maja 3 miesiace, to jednak zakladam, ze nie czerpia, bo ich mozg jest jeszcze fizycznie nie na tyle rozwiniety, zebyich swiadomosc mogla analizowac fakt bolu. A w przyszlosci, jesli sa martwe, to raczej w niebie nie powinny juz czerpac z cierpienia, co nie?
Jonny: Możesz zakładać cokolwiek, bylebyś pamiętał, że to założyłeś.
W tym chwycie erystycznym nie odnosisz sie w ogole do meritum argumentu, tylko wyrazasz dla odwrocenia uwagi pewna oczywistosc: ze mam pamietac o swoich zalozeniach. Obiecuje ze bede. Podrzymuje tez, ze zalozenie o 3 miesiecznym dziecku jest silne, bo poparte nasza wiedza z neurobiologii a takze doswiadczeniem kazdego, kto widzial 3 miesieczne dziecko  Cytuj: Ja: Zresztą dorośli też często nie wzrastają duchowo w cierpieniu. Np. ksiądz Tishner napisał na kartce tuż przed śmiercią, kiedy już nie mógł mówić, tylko dwa słowa: "nie uszlachetnia".
Jonny: Może na tym właśnie polegało jego uszlachetnienie?
Ja: Tzn. zwatpienie w ostatnium momencie zycia uszlachetnia? To moze ksieza powinni przy lozu smierci opowiadac o swoich watpliwosciach, tak aby umierajacy zaczeli watpic? Nie rozumiem Twojego argumentu.
Jonny: Jakie znowu zwątpienie?
Zastosowany chwyt erystyczny: zasugerowanie, ze adwersarz nie rozumie pojecia, ktorego uzywa: Zwatpieniem nazywam napisanie na koncu zycia ze cierpienie nie uszlachetnia, jesli sie cale zycie wierzylo ze uszlachetnia. Cytuj: Ja: Argument Planu Bożego mówi natomiast mniej więcej tyle, że Bóg ma pewien plan zbawienia,w którym cierpienie odgrywa jakąś niepojmowalną dla nas rolę.
Jonny: Cierpienie to element drogi dojścia do Boga. Stworzenie musi dojść do Boga, bo Nim nie jest. Wszystko, co nie zawiera w sobie Boga, jest złem - bo Bóg jest dobrem. Tak więc droga dojścia do Boga o tyle jest cierpieniem, o ile wciąż tego Boga nie osiągnięto. Musi ona trochę trwać, bo Bóg jest bezczasowy, a poza Nim jest czas - a czas to pewne trwanie, rozciągłość. Ot i wszystko. Jak pisałem wcześniej - na rozum nie ma w tym kompletnie nic trudnego. Trudne to jest wyłącznie z emocjonalnego punktu widzenia.
Ja: Bog=dobro stworzyl swiat i czlowieka z wolna wola. Wolna wola doprowadzila do powstania zla. Czyli Bog spowodowal posrednio, przez stworzenie wolnej woli, mozliwosc pojawienia sie zla. Czyli dobro stworzylo swoje przeciwienstwo. To jest ontologicznie bez sensu.
Jonny: Wolna wola do niczego nie doprowadza. Wolna wola to warunek prawdziwej miłości.
Oraz: Pomijając wszystko inne - gdzie niby w tym "ontologiczny bezsens"? Czy bez dobra mogłoby istnieć przeciwieństwo dobra?
Chwyt erystyczny, polegajacy na przyczepieniu sie do formy wypowiedzi oraz wyrazeniu pewnej tezy, z ktora sie nawet zgadzam. Niestety nie odnosi sie do mojego argumentu. Drugi chwyt erystyczny, polegajacy na udawaniu, ze powiedzialem cos, czego nie powiedzialem. Oczywiscie, nie twierdze ze bez dobra mogloby istniec zlo. Twierdze tylko ze dobro nie moze stworzyc zla bedac wylacznie dobrem. Wyjasnie to prosciej: A. Bog jest dobrem. B. Dobro nie jest zlem. Jest jego przeciwienstwem Dobro = NIE zlo C. Bog stworzyl czlowieka i obdarzyl go wolna wola. D. Czlowiek dokonal wyboru (ugryzl jablko, popelnil grzech, sprzeciwil sie Bogu), ktore spowodowalo pojawienie sie zla. Czyli: Bog, ktory jest dobrem, stworzyl cos, co doprowadzilo do pojawienia sie jego przeciwienstwa. Przeciwienstwo danego bytu nie moze powstac z tego bytu, jesli sie w nim nie zawiera. Chyba ze odrzucimy logike. Cytuj: Ja: "Ateista postępując moralnie, kochając bliźniego, pomagając ludziom, wyraża najwyższą miłość bliźniego, ponieważ nie robi tego dla nagrody: raju, ani by postępować zgodnie z bożym nakazem. Robi to, bo czuje, że tak trzeba".
Jonny:A co z nagrodą w postaci satysfakcji z tego, że zrobiło się tak, jak się "czuło, że trzeba"? Co, wydaje się to bez sensu? Ano właśnie..
Ja: Jesli poswiecenie kosztuje ateiste zycie, to nie ma z tego satysfakcji, bo juz nie istnieje, zeby moc ja odczuwac.
Jonny: A twoim zdaniem wierzący istnieje po śmierci?
Chwyt erystyczny polegajacy na zadaniu pytania, na ktore odpowiedz moglaby potencjalnie doprowadzic do paradoksu. Stosowany czesto przez Sokratesa. Nie wiem czy wierzacy lub niewierzacy istnieje po smierci. Nie o tym mowa. Mowa o tym, ze ateista nie wierzy ze bedzie istnial po smierci, a mimo to oddaje zycie z milosci blizniego. Np. wielu lekarzy (wielu wyksztalconych ludzi w zlaicyzowanym swiecie zachodnim jest ateistami, a juz szczegolnie lekarze). Czekam na argumenty nie uzywajace prostej erystyki
|
Wt sty 04, 2011 18:14 |
|
 |
Kpicture
Dołączył(a): N sty 02, 2011 17:30 Posty: 15
|
 Re: Ateizm jako najwyższa forma miłości bliźniego
Bardzo poetycko, medieval_man. Jak u Dantego  . Cytuj: Kpicture napisał(a): Choc analogie sa niebezpieczne, co powiesz na tą: Wyobraz sobie architekta, ktory buduje wiezowiec. W planie budowy celowo umieszcza pewien element nieobliczalny (wolna wole). Powiedzmy, ze jest to przycisk wysadzajacy budynek na ktorym jest napisane: nacisnij mnie, a dostaniesz cukierka (jablko). Nastepnie architekt wpuszcza do budynku dzieci i mowi im: nie wolno wam nacisnac tego przycisku!. Po pewnym czasie budynek wylatuje w powietrze (zlo), bo ktos nacisnal przycisk. Kto jest moralnie odpowiedzialny za katastrofe? Dzieci czy architekt? Architekt: stworzylem dobry budynek, jedno z moich dzieci o imieniu Adam nie posluchalo mnie. Niech teraz Adam i wszyskie jego dzieci do konca czasow cierpia, a moze wtedy wybuduje im jeszcze jeden budynek.
Fakt. Analogie są niebezpieczne. Ta, szczególnie, bo zakłada głupotę architekta. Jednak, co ważniejsze, wprowadzając taką analogię, cały czas zapominasz o tym, że już opowieść biblijna jest pewną bajką, przypowieścią, metaforą, analogią, ktora ma tylko wtłoczyć ludziom do głowy jedną prawdę: Bóg jest dobry, a zło w świecie nie jest przez Niego zamierzone, tylko zostało wprowadzone w świat przez zawiść diabła (wiem, że to przesuwanie granicy, ale nie dbam o to). Tę prawdę wyrażono analogią, czy opowieścią o ogrodzie z drzewem, z którego nie wolno było jeść. Usilujesz napisać od nowa Biblię i niepotrzebnie. Ogród pozostał a twój dom został zniszczony.
Żeby pociagnąć Twoja analogię należałoby zmienić jej treść. Przycisków z napisem "fajny owoc" jest tysiące - do wyboru, do koloru, do smaku, a ten jeden ma napis "owoc, ale szkodliwy". Albo "przyciśniesz a wszystko stracisz". Jego przyciśniecie zaś powoduje utratę ochrony jaką dom architekta sprawował nad dziećmi. O czym dorośli i obdarzeni pełnią rozumu mieszkańcy (nie dzieci) wiedzieli. "Jak zjesz ten owoc, nie będę mógł Ci pomóc". Ten przycisk nie wysadza budynku, lecz jedynie powoduje gwałtowne i ostateczne otwarcie wszystkich drzwi i okien tak, że w domu robi się zimno i wietrznie, a wszystkie fajne przyciski przestają funkcjonować.
Oczywiscie, jestem ostatnia osoba, ktora czytalaby bilblie literalnie. Odpowiedzialem po prostu metafora na metafore, bajka na bajke. Swoja droga, to ciekawy chwyt erystyczny: opowiadasz bajke, ktos odpowiada bajka na bajke, a ty na to: no przeciez, to tylko bajka, badzmy powazni. W mojej przypowiesci chodzi o to, ze Bog dajac czlowiekowi wolna wole stworzyl mozliwosc zla. Dal czlowiekowi do reki bardzo niebezpieczna zabawke. Czlowiek, nawet dorosly  , nie znajac zla nie mogl zdawac sobie sprawy z konsekwencji swojego wyboru. Nie mozna odpowiadac moralnie za cos, czego sie nie pojmuje. A kiedy nie bylo zla, niemozliwe bylo pojmowanie czym bedzie zlo. Poza tym, to tylko przypowiesc. Nie bylo takiego momentu w ewolucji, w ktorym czlowiek dokonal jakiegokolwiek wyboru odtracenia Boga. A to dlatego ze nie moglo byc momentu pojawienia sie swiadomosci. Czy jakas nieswiadoma malpa i jej partner urodzili i wychowali pierwszego czlowieka? Raczej nie. Proces pojawiania sie swiadomosci byl stopniowy i nadal trwa. Poza tym istnialo wiele swiadomych w jakims stopniu gatunkow, chocby homo erectus, albo duzo pozniej homo neardentalensis, ktore potem wyginely, bo homo sapiens sapiens mial troszke wiekszy mozg i wygral walke o przetrwanie. Moment grzechu pierworodnego jest dla mnie takim obrazowym, pieknym zreszta, wytlumaczeniem trwajacego setki tysiecy lat procesu, kiedy czlowiek przestal byc tylko zwierzeciem a stal sie istota myslaca swiadomie i niezaleznie, majaca wolna wole.
|
Wt sty 04, 2011 18:26 |
|
|
|
 |
Elbrus
Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07 Posty: 8229
|
 Re: Ateizm jako najwyższa forma miłości bliźniego
Johnny99 napisał(a): Ja mam bardzo dobry komputer, ale nie potrafi on np. rozmawiać ze mną tak, jak człowiek. Czyli w pełni dobry nie jest - czyli jest zły? Bardzo dobry, ale zły? Jeśli coś jest nie w pełni dobre, to jest niedoskonałe, a rzeczy niedoskonałe są złe, bo dobre są tylko rzeczy doskonałe, jak zresztą poucza nas Dobra Nowina o Jezusie: Odpowiedział mu: Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. (...)(Mt 19:17) Johnny99 napisał(a): Cytuj: Miałem na myśli poznanie robocze, czyli poznanie tzw. litery (suchej teologii). Tyle, że Biblia na pewno nie jest "suchą teologią", raczej przeciwnie. Czy w takim razie agnostycy nie mają prawa/podstaw do krytykowania Biblii i wiary chrześcijańskiej? Z takiego myślenia może wyłonić się stwierdzenie, że antyteistami mogą zostać tylko teiści, tylko głęboko wierzący ortodoksi, co jest kolejnym absurdem. Ateiści - nie mogą krytykować, bo nie wierzą w to, co prawdziwie Biblia przekazuje, a to właśnie jest jej sednem. Agnostycy - nie mogą krytykować, bo odrzucają możliwość poznania rzeczywistości nadprzyrodzonej. Poganie - nie mogą krytykować, bo nie zwracają się do właściwego Boga o pomoc w zrozumeiniu. Bracia w wierze (heretycy i schizmatycy) - nie mogą, bo nie wierzą tak, jak Kościół do wierzenia podaje, a tylko to jest gwarantem poprawnego poznania nauki płynącej z czytania Słowa Bożego. Są podatni na zwiedzenia. Apostaci - nie mogą, bo odrzucili ten wspaniały dar wiary, który jest niezbędny do właściwego pojmowania Biblii. Ortodoksi - mogą krytykować, ale tylko wtedy, kiedy głęboko wierzą, bo jeśli stracą wiarę, to możemy powiedzieć, że albo gdzieś popełnili błąd i przeoczyli boże natchnienie, albo zły duch zwiódł ich na manowce. Ze stawianych przez ciebie wymagań wynika, że negować prawdy chrześcijańskie może jedynie osoba, która wierzy, że są prawdziwe. Jest to ten sam rodzaj argumentacji, co proponowanie udowodnienia fałszywości niefalsyfikowalnej hipotezy Boga. Jest to bardzo nieuczciwe, ale za to jakie skuteczne! Johnny99 napisał(a): Osoba jest podstawą wszelkiej rzeczywistości, ale to nie znaczy, że istnieją wyłącznie osoby. W każdym jednak razie nie ma dobra i zła poza osobami. Johnny99 napisał(a): Cytuj: Po to, żeby uargumentować nieistnienie bezosobowego zła.
A co tu jest do argumentowania? Jak może istnieć "bezosobowe zło"? To wręcz sprzeczność. Racja, nie ma dobra i zła poza osobami, bo przedmioty martwe nie mogą być wobec siebie złośliwe czy dobrotliwe. Pojęcie 'Zła' odnosimy zawsze do osoby. Pytam się jednak: czy źródłem zła może być tylko osoba? Śmierć jest złem. Z Biblii wiemy, że śmierć weszła na świat przez grzech. Wynika z tego jasno, że zanim doszło do pierwszego odejścia od Boga, na świecie nie było śmierci i zła. W jaki sposób i kiedy zło pojawiło się na świecie, jeśli uwzględnimy takie zdarzenia jak: - stworzenie aniołów, - stworzenie światła i ciemności, - stworzenie świata materialnego (ciała niebieskie, Ziemia), - stworzenie roślin i zwierząt, - stworzenie pierwszych ludzi. Johnny99 napisał(a): Cytuj: Wolna wola doprowadzila do powstania zla. Wolna wola do niczego nie doprowadza. Wolna wola bez wszechwiedzy zawsze doprowadzi do popełnienia błędu (grzechu), bo gdyby byt bez posiadania wszechwiedzy nie popełniłby błędu, byłby nieomylny, a takim jest tylko byt doskonały, czyli Bóg. Byt oddzielony od Boga (bo nie będący Bogiem) jest skazany na porażkę (bo jest oddzielony od Boga). Johnny99 napisał(a): Wolna wola to warunek prawdziwej miłości. Jaki mamy dowód na istnienie wolnej woli?
_________________ The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him. (Proverbs 18:17)
Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna. (Weatherby Swann)
Ciemny lut to skupi. (Bardzo Wielki Elektronik)
|
Wt sty 04, 2011 18:38 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Ateizm jako najwyższa forma miłości bliźniego
Kpicture napisał(a): Pytanie brzmi oczywiscie kto (a nie co, jako ze zlo jest wylacznie osobowe) decuduje o uderzeniu piorunem w dziecko. A jakie to ma znaczenie w kwestii osobowości zła? Kpicture napisał(a): A moze jednak bezosobowa natura dokonuje bezosobowego czynu, ktory przez czlowieka jest interpretowany jako zlo? Nic mi nie wiadomo o tym, by coś bezosobowego "dokonywało" jakichkolwiek "czynów". Widzisz już w czym rzecz? Cytuj: Podrzymuje tez, ze zalozenie o 3 miesiecznym dziecku jest silne Co z tego, że jest silne? Może inne jest jeszcze silniejsze? Np. to, że cierpienie dziecka jednak ma (dla niego) sens? Cytuj: Zwatpieniem nazywam napisanie na koncu zycia ze cierpienie nie uszlachetnia, jesli sie cale zycie wierzylo ze uszlachetnia. Ja nie wiem, czy Tischner całe życie w to wierzył. Nie wiem, co chciał powiedzieć przez to, co napisał. Nie wiem, czy w ogóle cokolwiek chciał powiedzieć. Dlatego nie zakładam, że ta kartka świadczy o tym, iż cierpienie nie doprowadziło do jego wzrostu duchowego. Może właśnie doprowadziło i ta kartka jest na to dowodem? Cytuj: Twierdze tylko ze dobro nie moze stworzyc zla bedac wylacznie dobrem. Nie rozumiem. Co to niby w takim razie jest zło, skoro dobro nie jest wyłącznie dobrem? To czym jeszcze jest? Trochę złem? To co to jest zło? Cytuj: Czyli: Bog, ktory jest dobrem, stworzyl cos, co doprowadzilo do pojawienia sie jego przeciwienstwa. Przeciwienstwo danego bytu nie moze powstac z tego bytu, jesli sie w nim nie zawiera. Bóg nie stwarza "z siebie", tylko z niczego. Cytuj: Mowa o tym, ze ateista nie wierzy ze bedzie istnial po smierci, a mimo to oddaje zycie z milosci blizniego. A dlaczego je oddaje? Bo oczekuje nagrody w postaci satysfakcji z tego, że się tak pięknie poświęcił (to w najlepszym przypadku, lekarze akurat oczekują zwykle duuużo, duuuuuuużo więcej). Nie kiedyś tam nie wiadomo kiedy, tylko teraz zaraz. Teraz rozumiesz?
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Wt sty 04, 2011 18:45 |
|
 |
medieval_man
Moderator
Dołączył(a): Pn gru 13, 2010 16:50 Posty: 7771 Lokalizacja: Kraków, Małopolskie
|
 Re: Ateizm jako najwyższa forma miłości bliźniego
Kpicture napisał(a): Bardzo poetycko, medieval_man. Jak u Dantego  . To też taki chwyt erystyczny? jednak przejdźmy do rzeczy Kpicture napisał(a): Oczywiscie, jestem ostatnia osoba, ktora czytalaby bilblie literalnie. Odpowiedzialem po prostu metafora na metafore, bajka na bajke.
Jednak, żeby stworzyć metaforę analogiczną należałoby wyjść od zrozumienia sensu pierszej metafory? Kpicture napisał(a): W mojej przypowiesci chodzi o to, ze Bog dajac czlowiekowi wolna wole stworzyl mozliwosc zla.
A w opowieści biblijnej o to, że Bóg dając człowiekowi wolną wolę obdarzył go przez to najwyższą miłością i dał możliwość miłości, która bez rozumu i wolnej woli nie istnieje. Czyli stworzył go dla Dobra. Człowiek zaś, a z nim całe stworzenie powiedziełi: Nie, dziekuję. Kpicture napisał(a): Dal czlowiekowi do reki bardzo niebezpieczna zabawke. Czlowiek, nawet dorosly  , nie znajac zla nie mogl zdawac sobie sprawy z konsekwencji swojego wyboru. Nie mozna odpowiadac moralnie za cos, czego sie nie pojmuje. A kiedy nie bylo zla, niemozliwe bylo pojmowanie czym bedzie zlo. Metafora biblijna zakłada, że pierwsi ludzie posiadając nieskażoną naturę, byli bardziej dorośli od nas i doskonale zdawali sobie sprawę z konsekwencji swojego wyboru. Doskonale wiedzieli czym może być zło, choć go do tej pory nie doświadczyli. Ich odpowiedzialność moralna jest większa niż nasza dzisiejsza odpowiedzialność za jakikolwiek z grzechów. Kpicture napisał(a): Poza tym, to tylko przypowiesc. Nie bylo takiego momentu w ewolucji, w ktorym czlowiek dokonal jakiegokolwiek wyboru odtracenia Boga. A to dlatego ze nie moglo byc momentu pojawienia sie swiadomosci. Czy jakas nieswiadoma malpa i jej partner urodzili i wychowali pierwszego czlowieka? Raczej nie. Proces pojawiania sie swiadomosci byl stopniowy i nadal trwa. Poza tym istnialo wiele swiadomych w jakims stopniu gatunkow, chocby homo erectus, albo duzo pozniej homo neardentalensis, ktore potem wyginely, bo homo sapiens sapiens mial troszke wiekszy mozg i wygral walke o przetrwanie. Moment grzechu pierworodnego jest dla mnie takim obrazowym, pieknym zreszta, wytlumaczeniem trwajacego setki tysiecy lat procesu, kiedy czlowiek przestal byc tylko zwierzeciem a stal sie istota myslaca swiadomie i niezaleznie, majaca wolna wole. Oczywiście. Nie było takiego momentu w ewolucji, w historii. Jednak przypowieść biblijna nie może być tylko takim obrazowym, pieknym zreszta, wytlumaczeniem trwajacego setki tysiecy lat procesu, kiedy czlowiek przestal byc tylko zwierzeciem a stal sie istota myslaca swiadomie i niezaleznie, majaca wolna wole. Zakładałoby to, że Bóg nie chciałby, żeby człowiek stał się istota myslaca swiadomie i niezaleznie, majaca wolna wole. Prawda? Przypowieść biblijna mówi o całej ludzkiej naturze. Grzech pierowrodny, jak i cała Księga Rodzaju, (a przynajmniej jej pierwsze 11 rozdziałow) nie jest opisem faktu historycznego, który dokonał się w jakimś okreslonym miejscu, o okreslonej godzinie i minucie. Fakt popełnienia grzechu pierworodnego (nawiasem mówiąc tego określenia nie ma w Biblii) nie jest faktem historycznym, ale faktem z porzadku ontycznego. Każdy człowiek i cała ludzkość zarazem, ten człowiek w nas, który jest Adamem ma w sobie grzech pierworodny. Grzech pierowordny nie jest osobistym grzechem jakiegoś historycznego Adama, lecz wspólnym grzechem ontycznego Adama, którym jest cała ludzkość. Wiemy bowiem dobrze (na podstawie analizy języka i gatunków literackich), że pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju nie są księgą historyczną, ale liturgiczno -wprowadzającą do Tory, uzasadniająca Boży autorytet. Księga Rodzaju nie opowiada o dziejach jednej konkretnej pary hominidów. Opowiada o statusie ludzkości wobec Boga, o statusie każdego pojedynczego człowieka, ktory zawiera w sobie Adama, wobec Boga. Opowieść biblijna jest opisem natury człowieka, który pod wpływem szatana stawia na pierwszym miejscu nie Boga ale siebie.
_________________ Fides non habet osorem nisi ignorantem
|
Wt sty 04, 2011 18:51 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Ateizm jako najwyższa forma miłości bliźniego
Elbrus napisał(a): a rzeczy niedoskonałe są złe, bo dobre są tylko rzeczy doskonałe, A kiedy Bóg powiedział, że "wszystko co stworzył było bardzo dobre", to miał na myśli to, że stworzył rzeczy doskonałe? A jeśli tak, to pod jakim względem? Bo można mówić o dwóch rodzajach doskonałości. Weźmy kubek. Przez stwierdzenie "doskonały kubek" możemy rozumieć zarówno to, że ten kubek mówi, śpiewa, sam napełnia się płynem i w ogóle robi wszystko, bo jest doskonały i nie ma w nim żadnego zła (a niewątpliwie złem jest np. to, że kiedy miałbym pewnego dnia ochotę sobie pogadać z kubkiem, to nie mogę, bo mój kubek nie gada), albo to, że jest pewnym "wzorcem kubka", tzn. nie ma żadnej ujmy w spełnianiu przez niego "kryteriów kubkowatości" (i tu już wymóg gadania nie obowiązuje, bo kubki nie służą do tego, by z nimi gadać, nie ma więc sensu mówić o tym, że brak umiejętności mówienia jest dla kubka jakimś "złem"). Cytuj: Ze stawianych przez ciebie wymagań wynika, że negować prawdy chrześcijańskie może jedynie osoba, która wierzy, że są prawdziwe. Może trochę wyluzuj, bo jeśli ktokolwiek tutaj odbiera agnostykom (czy komukolwiek) prawo do krytykowania czegoś, to tym kimś jesteś raczej ty. Cytuj: Pytam się jednak: czy źródłem zła może być tylko osoba? Przecież sam sobie wyżej odpowiedziałeś. Wszystko, cokolwiek można powiedzieć o złu, odnosi się do osoby. Cytuj: Wynika z tego jasno, że zanim doszło do pierwszego odejścia od Boga, na świecie nie było śmierci i zła. W jaki sposób i kiedy zło pojawiło się na świecie Albo czegoś nie rozumiem, albo znowu zadajesz pytanie, na które sam odpowiedziałeś chwilę wcześniej. Cytuj: Wolna wola bez wszechwiedzy zawsze doprowadzi do popełnienia błędu (grzechu) Nie ma wolnej woli bez wszechwiedzy. Można wtedy mówić co najwyżej o pewnej swobodzie działania. Aby była prawdziwa wolna wola, musi ona mieć oparcie we wszechwiedzy - przy czym w przypadku Boga jest to Jego własna wszechwiedza, w przypadku każdej innej osoby jest to wszechwiedza Boga. Cytuj: Jaki mamy dowód na istnienie wolnej woli? Wbudowane w nas głębokie przeświadczenie o tym, że ją mamy.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Wt sty 04, 2011 19:07 |
|
 |
Elbrus
Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07 Posty: 8229
|
 Re: Ateizm jako najwyższa forma miłości bliźniego
Johnny99 napisał(a): Dlatego nie zakładam, że ta kartka świadczy o tym, iż cierpienie nie doprowadziło do jego wzrostu duchowego. Może właśnie doprowadziło i ta kartka jest na to dowodem? A gdyby napisał 'Boga nie ma', to też uznałbyś za rozwój duchowy? Czy porzucenie wiary jest rozwojem duchowym? Czy zostanie ateistą na łożu śmierci można uznać za pozytywne?
_________________ The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him. (Proverbs 18:17)
Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna. (Weatherby Swann)
Ciemny lut to skupi. (Bardzo Wielki Elektronik)
|
Wt sty 04, 2011 19:25 |
|
 |
Elbrus
Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07 Posty: 8229
|
 Re: Ateizm jako najwyższa forma miłości bliźniego
Johnny99 napisał(a): Bóg nie stwarza "z siebie", tylko z niczego. "Z siebie" czyli wedle własnego pomysłu (wprowadza myśl w czyn, myśl staje się ciałem). Jeśli Bóg stwarza z niczego, to oznacza, że wcześniej tego nie było, a później jest/istnieje. Jeśli przez stworzeniem świata była tylko miłość (bo Bóg jest miłością), a po stworzeniu świata doszło do rozprzestrzenienia się zła, to posiadający atrybut wszechwiedzy Bóg mógł zrobić bilans zysków i strat. Wyszło z tych wyliczeń tyle, że skoro Bóg jest pełnią (dobra, miłości, mądrości itd.), a po drugim stworzeniu świata (nowe niebo i nowa ziemia po paruzji) Bóg będzie wszystkim we wszystkich (czyli znowu: pełnia dobra, miłości, mądrości...), należy uznać powstałe w wyniku pierwszego stworzenia zło, śmierć, cierpienia - konanie w mękach niewinnych dzieci oraz wieczne katusze niezliczonej rzeczy ludzi są nic nie znaczące, dlatego stworzenie bytów wolnych i zdolnych do popełniania zła, nie wpłynie na spadek ilości doskonałej miłości, więc akt stwórczy dokonany przez Boga można uznać za moralnie nienaganny. Marne to jednak wyjaśnienie, prawda? Jedynymi wymówkami dla Boga mogą być: - brak wszechwiedzy (o przyszłości), - brak mądrości (głupota), - brak doskonałej miłości (bezinteresownej, współczującej, dążącej do zablokowania w przyszłości jakiegokolwiek zła), - brak sprawiedliwości. Johnny99 napisał(a): Elbrus napisał(a): a rzeczy niedoskonałe są złe, bo dobre są tylko rzeczy doskonałe, A kiedy Bóg powiedział, że "wszystko co stworzył było bardzo dobre", to miał na myśli to, że stworzył rzeczy doskonałe? Wszystko co stworzył Bóg, było od niego oddzielone, czyli było złe ( zło jest rezultatem oddzielenia od Boga, a przecież Jahwe nie jest panenteistycznym bóstwem, prawda?). Johnny99 napisał(a): Cytuj: Ze stawianych przez ciebie wymagań wynika, że negować prawdy chrześcijańskie może jedynie osoba, która wierzy, że są prawdziwe. Może trochę wyluzuj, bo jeśli ktokolwiek tutaj odbiera agnostykom (czy komukolwiek) prawo do krytykowania czegoś, to tym kimś jesteś raczej ty. Powiedz zatem, w jaki sposób można poprawnie krytykować wiarę chrześcijańską, skoro sucha teologia jest tylko literą, a prawdziwym przesłaniem objawienia jest Duch  Johnny99 napisał(a): Cytuj: Pytam się jednak: czy źródłem zła może być tylko osoba? Przecież sam sobie wyżej odpowiedziałeś. Wszystko, cokolwiek można powiedzieć o złu, odnosi się do osoby. Jeśli komuś spadnie cegła na głowę i doprowadzi do śmierci, to ta osoba była tylko ofiarą zła, a nie sprawcą. Jeśli ktoś zachoruje na nieuleczalną (za jego życia) chorobę i umiera w wielotygodniowej agonii, kto jest sprawcą zła? Mamy skutek - śmierć, a przyczyna  O co w tym chodzi, bo wyrażasz się bardzo enigmatycznie i nie wiem, czy chcesz aby inni cię zrozumieli. Johnny99 napisał(a): Cytuj: Wynika z tego jasno, że zanim doszło do pierwszego odejścia od Boga, na świecie nie było śmierci i zła. W jaki sposób i kiedy zło pojawiło się na świecie Albo czegoś nie rozumiem, albo znowu zadajesz pytanie, na które sam odpowiedziałeś chwilę wcześniej. Czyli bunt aniołów. Ale skoro w nowym niebie nie będzie miejsca na zło, czyli nie będziemy nigdy oddzieleni od Boga, to gdzie tu miejsce na wolną wolę? A Bestia, Szatan, Fałszywy Prorok i dusze cierpiące katusze na wieki wieków w jeziorze ognia są częścią doskonałej pełni? Przed powstaniem czegokolwiek było tylko czyste dobro - Bóg, a po paruzji będzie Bóg z aniołami i wszystkimi świętymi - czyli społeczność dobrych oraz społeczność cierpiących, czyli zbiorowisko zła. Dlaczego Bóg dokonał aktu stworzenia, skoro przed stworzeniem istniała tylko czysta miłość, a po stworzeniu będzie miłość oraz miliardy złych dusz? Czy akt stwórczy Boga był potrzebny/konieczny? Gdzie tu miejsce na miłosne pobudki, skoro efekt psuje stan pierwotny? Johnny99 napisał(a): Cytuj: Wolna wola bez wszechwiedzy zawsze doprowadzi do popełnienia błędu (grzechu) Nie ma wolnej woli bez wszechwiedzy. Można wtedy mówić co najwyżej o pewnej swobodzie działania. Aby była prawdziwa wolna wola, musi ona mieć oparcie we wszechwiedzy - przy czym w przypadku Boga jest to Jego własna wszechwiedza, w przypadku każdej innej osoby jest to wszechwiedza Boga. Wszechwiedza Boga nie została udzielona ani aniołom ani ludziom, więc te stworzone przez Boga byty nie są w pełni wolne. Johnny99 napisał(a): Cytuj: Jaki mamy dowód na istnienie wolnej woli? Wbudowane w nas głębokie przeświadczenie o tym, że ją mamy. A może trochę pofilozofujmy i znajdźmy jakieś dowody (inne niż z doświadczenia, bo te są bardzo nieobiektywne)?
_________________ The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him. (Proverbs 18:17)
Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna. (Weatherby Swann)
Ciemny lut to skupi. (Bardzo Wielki Elektronik)
|
Wt sty 04, 2011 19:33 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Ateizm jako najwyższa forma miłości bliźniego
Elbrus napisał(a): A gdyby napisał 'Boga nie ma', to też uznałbyś za rozwój duchowy? Czy porzucenie wiary jest rozwojem duchowym? Czy zostanie ateistą na łożu śmierci można uznać za pozytywne? Ale co to ma z tym wspólnego? Elbrus napisał(a): Jedynymi wymówkami dla Boga mogą być: Nie rozumiem o co ci chodzi. Cytuj: Wszystko co stworzył Bóg, było od niego oddzielone, czyli było złe Co Biblia ma na myśli mówiąc, że wszystko co stworzył Bóg było dobre? Cytuj: Powiedz zatem, w jaki sposób można poprawnie krytykować wiarę chrześcijańską, skoro sucha teologia jest tylko literą, a prawdziwym przesłaniem objawienia jest Duch Człowieku, to ty masz jakiś problem z poprawnym krytykowaniem (w którym zresztą już się zgubiłem), a nie ja. Cytuj: Przecież jeśli komuś spadnie cegła na głowę i doprowadzi do śmierci, to ta osoba była tylko ofiarą zła, a nie sprawcą. A jakie to ma znaczenie w kwestii osobowości zła? Cytuj: Jeśli ktoś zachoruje na nieuleczalną (za jego życia) chorobę i umiera w wielotygodniowej agonii, kto jest sprawcą zła? Czy to zło jest "bezosobowe"? To dlaczego odnosimy je do osoby? Cytuj: Wszechwiedza Boga nie została udzielona ani aniołom ani ludziom, więc te stworzone przez Boga byty nie są w pełni wolne. Każdy może mieć udział we wszechwiedzy Boga, poprzez zaufanie, jakim Go obdarzy. Dlatego tylko ufając Bogu można być w pełni wolnym. Cytuj: A może trochę pofilozofujmy i znajdźmy jakieś dowody Nie ma sprawy, zaczynaj. Cytuj: inne niż z doświadczenia, bo te są bardzo nieobiektywne No i co w związku z tym? A co masz poza doświadczeniem?
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Wt sty 04, 2011 19:44 |
|
 |
Kpicture
Dołączył(a): N sty 02, 2011 17:30 Posty: 15
|
 Re: Ateizm jako najwyższa forma miłości bliźniego
Drodzy koledzy,
Niestety, troche mnie juz nudzi ta jalowa dyskusja... Alogiczna argumentacja Johnnego nie odnosi sie do tresci argumentow. Muslialbym oblac takiego studenta na pierwszym roku. A medieval_man, choc pisze znacznie ciekawiej, zyje w swiecie poetyki nie majacej wiele wspolnego z rzeczywistoscia, jakkolwiek by ja definiowac. Genesis jako historia o naturze czlowieka. No dobrze. Jak kazdy mit. Basnie sa piekne i rzeczywiscie ucza nas czegos o kondycji ludzkiej. Ale co to ma wspolnego z logicznymi sprzecznosciami dotyczacymi atrybutow Boga? Chocby tymi podanymi przez Elbrusa i mnie. Naprawde nie ma w teologii czy filozofii chrzescijansiej jakiegokolwiek rozumowania logicznego na poziomie rachunku predykatow? Nie chce mi sie w to wierzyc. Przeciez np. w buddyzmie i hinduizmie takie problemy sa swietnie rozwiazane.
Wyglada na to, ze zeby uratowac mozliwosc istnienia Boga chrzescijanskiego rownoczesnie wszczechwiedzacego i milosiernego, trzeba odrzucic rozum. A nie jest to latwe w erze nauki.
|
Wt sty 04, 2011 21:18 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Ateizm jako najwyższa forma miłości bliźniego
Kpicture napisał(a): Alogiczna argumentacja Johnnego nie odnosi sie do tresci argumentow. Gdzie mianowicie jest alogiczna i gdzie się nie odnosi? Kpicture napisał(a): Ale co to ma wspolnego z logicznymi sprzecznosciami dotyczacymi atrybutow Boga? Logiczne sprzeczności między atrybutami występują wtedy, gdy atrybuty zdefiniuje się tak, by uzyskać logiczną sprzeczność. To potrafi każdy głupi, nie trzeba być do tego magistrem. Cytuj: Naprawde nie ma w teologii czy filozofii chrzescijansiej jakiegokolwiek rozumowania logicznego Np. takiego, że w dobru zawiera się zło? Cytuj: Przeciez np. w buddyzmie i hinduizmie takie problemy sa swietnie rozwiazane. Tak, a w jaki sposób? Możesz podać jeden przykład. Cytuj: Wyglada na to, ze zeby uratowac mozliwosc istnienia Boga chrzescijanskiego rownoczesnie wszczechwiedzacego i milosiernego, trzeba odrzucic rozum. Nic nie wiem o żadnej takiej potrzebie. Ale nie pierwszy raz spotykam się z sytuacją, że ktoś przychodzi na forum, pozoruje chęć dyskusji, wszelkie argumenty zbywa bądź wyśmiewa, a na końcu stwierdza, że aby wierzyć trzeba odrzucić rozum. Sorry, ale to już nie robi na nas wrażenia. Wymyślcie coś oryginalniejszego. (zresztą to twoje zakończenie dyskusji tak bardzo przypomina mi inną, podobną "dyskusję" jakiś czas temu, że aż się zastanawiam, czy nie jesteś przypadkiem tą samą osobą).
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Śr sty 05, 2011 0:20 |
|
 |
frater
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N kwi 15, 2007 21:52 Posty: 2219 Lokalizacja: GG 304230
|
 Re: Ateizm jako najwyższa forma miłości bliźniego
Kod: Wyglada na to, ze zeby uratowac mozliwosc istnienia Boga chrzescijanskiego rownoczesnie wszczechwiedzacego i milosiernego, trzeba odrzucic rozum. Zachęcam do Encykliki Fides et Ratio i odniesienia się kontrargumentacją do 100% dowodu na Istnienie BOGA. Na forach okultystycznych poziom mierny, a na racjonalistycznym głównie proza (humaniści).
|
Śr sty 05, 2011 8:02 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|