Zreszta widze wokół siebie ludzi wierzacych nawet w rodzinie i nie dostrzeglem ze wiara nie ma wplywu na ich zycie nie stanowi celu ich zycia. Jesli wierny zgrzeszy to mowi sie ze nikt nie jest doskonaly jak "zgrzeszy" ateista to posadza sie go za brak zasad moralnych i uznaje sie go za dziecko szatana. Tutaj nie widze zadnej roznicy miedzy wierzacym a ateista. Obaj grzesza,co z tego ze jeden wierzy skoro pomimo tego stale grzeszy,i co w tym przypadku znaczy dla niego wiara. A przeciez grzesza wszyscy. Skoro wierza ze bog patrzy na nich z gory to dlaczego czlowiek wierny jest w stanie popelnic grzech?Szatan go do tego sklania,ulega pokusie,to i tak go nie tlumaczy.Ja wierzacych i niewierzacych traktuje jednakowo,obydwoje maja swoje cele zyciowe obydwoje wyznaja swoje watrosci moralne,obydwoje maja sumienie i maja rowne szanse zyciowe, a to co wy piszecie na tym forum to przejaw dyskryminacji wywyzszania sie, wywieranie jednej madrosci zyciowej na innych. Czy na prawdę w zyciu chodzi tylko o wiare?Jakby tak bylo to kazdy nie ruszalby sie z kosciola,chyba wazniejsze jest zycie w zgodzie z innymi ludzmi,nie zaspokajanie swych potrzeb kosztem drugiego czlowieka, ile dobra dasz innym tyle otrzymasz po smierci.Jesli naprawdę ktos wierzy w istnienie boga to postepowalby sprzecznie z jego nakazami.

Co masz na mysli mowiac niedouczony? To twoja jedyna linia obrony, nie masz argumentow i obrzucasz ludzi blotem.

Niestety, katolicy to taka nacja.Ale noszą Boga na sztandarach

Kris65! Nie oczerniaj katolików! Katolicy mają Boga w sercach, ci którzy go tam nie mają, to są mamoniarze, którzy udają katolików!

A Ty masz Boga w sercu czy na sztandarze.A może na piersi ?

Zmieniłeś nick? Chyba nawet pamiętam kto pisał takie teksty, ale tamtego wieczyście zbanowali. Czyżby się odrodził? Od ktorego zacząć owo psychologizowanie? Najłatwiej to uzyskać pisząc bzdury. Jeszcze jeden atak i Liza zacznie swoje. Potem będzie obraza majestatu, bo dotknę tego co boli.
Powinniście okazać mi głęboką wdzięczność za to, że napisze trochę o was. Wzrost duchowy jest możliwy tylko wówczas, gdy poznasz siebie. Żyć wiarą, czyli zaczynamy od siebie. Mogę pomóc.
Konsumentwiary. Odpowiedzi na Toje pytania są niezwykle proste. Poczytaj trochę postów na tym forum i wszystko powinno się wyklarować.

Ja uważam, że żyć prawdziwą wiarą jest bardzo trudno, to jest dostępne tylko dla nielicznych, wybranych, większość to bawi się w wiarę. To jest to samo jak z prawdziwym przyjacielem. Prawdziwego wierzącego poznajemy po tym jak potrafi pomóc komuś w jego najcięższych chwilach. A u wierzących jest odwrotnie, w najcięższym chwilach jeszcze dopiec. Przestańmy robić kpiny z wiary, bądźmy ludźmi wiary, szanujmy ludzi, pomagajmy im ale ze szczerości a nie obok i wtedy nie będziemy odciągać innych od wiary. Do wierzący są współwinny odejścia innych od wiary. A u wierzących jest odwrotnie obwiniają innych a siebie uważają za pępek świata. Kiedys byłem z takim fanatykiem religijnym na wycieczce. On kupował sobie napoje kolorowane (nie zdrowe) a ja brałem wodę ze studni. Posądzał mnie, że mam grzech, pouczał mnie na każdym kroku, choć nie miał racji. Fanatyzm religijny jest wielkim złem. Taka jest prawda

Zenuś! Masz rację! Wszelki fanatyzm jest złem, a religijny w szczególności. Całkowicie się z Tobą zgadzam!

Pan Bóg sprawdza nas wielokrotnie w życiu. Próba zawsze przychodzi w najgorszym z możliwych momentów. Przyjaźń też jest poprzedzona sprawdzianami.
Pamiętam pewną sytuację. Moja sąsiadka zalewała jakimś tłuszczem wszystkich sąsiadów mieszkających niżej. Balkony i okna były w kroplach tłuszczu. Kwiaty padły, bo tłuszcz zapchał im aparaty szparkowe. Była niewzruszona. Powiedziała, że to słonina, nie olej. Jest gorąco to się topi i mamy deszcz tłuszczu. Sporo czasu minęło zanim to zabrała z balkonu. Ta sama sąsiadka zaaplikowala nam prusaki. Dostałam instrukcję obsługi od jej męża: jak są duże to najlepiej łapciem go przydusić. To było moje oswajanie się z nowym mieszkaniem. Sąsiadka nie odpowiadała mi dzień dobry...pewnie z powodu pomylenia oleju ze słoniną i podarunku w postaci płytek na prusaki. Przyszła zima. Pamiętam ten wieczór. Z duszą na ramieniu wróciłam z pracy:gęsta mgła, ciemno i śnieg...drogi zupełnie nie widać, wszędzie biało. Uczepiłam się świateł ciężarówki i jakoś dojechałam do domu. Dzwonek. Sąsiadka prosi mnie o podwiezienie na dworzec kolejowy (pilny wyjazd) oddalony 20km, trasa do powtórki. Autobus nie przyjechał, taksówki też nie ma, sąsiedzi się wyłgali a mój mąż akurat wyszedł z kąpieli. Ubierając się zaśmiewałam się wewnętrznie: Boże, aleś mi numer wykręcił. Teraz to kieruj zamiast mnie, wiesz, że ledwo wróciłam do domu...
Zyskałam bardzo miłą sąsiadkę. Nauczyła się też czystości.

Niejednoznaczne i kontrowersyjne:)

I właśnie dlatego ciekawe, z życia wzięte.
To co jest w życiu naprawdę ważne musi Cię kosztować jakiś wysiłek.
Przyjaźń, wiara, miłość.
To wszystko musi zostać poddane próbie ognia, żeby było wiadomo co jest warte.

Moze troche zboczylem z tematu,ale chcialbym sie zapytac o stanowisko kosciola katolickiego do beatyfikacji i kanonizacji pod wzgledem formalnym(kto,jak,za ile{zart})Chodzi o kwestie formalne.