Czyli piszemy tak samo i rozumiemy się wzajemnie. I o to chodzi!

"Watykan" - synonim rzym.-kat. organizacji kościelnej. Skoro art. 15. mówi o (współ)finansowaniu uczelni katolickich, które bez tego (współ)finansowania musiałby być zamknięte lub finansowane ze środków własnych Kościoła (którego komitet centralny ma siedzibę w Watykanie właśnie), to chyba oznacza to, że Państwo zobowiązało się do udzielania finansowego wsparcia tej instytucji. Zgadzasz się?

Podsumujmy błędy i przeinaczenia:

W rzeczywistości Watykan to:
Watykan, Państwo Watykańskie (wł. Città del Vaticano, Stato della Città del Vaticano, łac. Status Civitatis Vaticanæ) – miasto-państwo w Europie Południowej, na Półwyspie Apenińskim, enklawa na terytorium Włoch, w Rzymie. Najmniejsze państwo świata pod względem powierzchni[2].


W rzeczywistości art 15 Konkordatu mówi o dotowaniu Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, a nie "(współ)finansowaniu". Co do innych szkół i uczelni, to RP może, ale nie musi, ich dotować.


W Kościele katolickim nie istnieje żaden "komitet centralny". Tym bardziej, chociażby z racji nieistnienia, nie ma on siedziby w Watykanie.


Również nie jest to prawda. W Konkordacie nie ma niczego takiego, że RP dotuje Kościół.

No niestety, Jajko zaslepione niechecia do katolikow widzi co chce, a nie to co jest.
W konkordacie jest mowa o tym, ze panstwo, ktorego (zupelnym przypadkiem) wiekszosc obywateli jest katolikami, bedzie tym katolikom umozliwiac oplacanie uczelni, na ktorych chca sie ksztalcic, a ktore prowadzi Kosciol, czyli oni sami (wyreczajac w tym zreszta panstwo jako takie) z ich wlasnych podatkow.
Czyli niczego nie dodaje Watykanowi a jedynie kieruje srodki wypracowane przez wlasnych obywateli tam, gdzie ci obywatele chca je miec.

Tobie sie ciagle w glowinie myla dwie rzeczy: Watykan i Kosciol.

Tak ci sie jakos utrwalilo, ze kazdy musi miec jakas wladze, ktora nim steruje i zgarnia od niego wszystkie profity materialne, ze nie potrafisz zrozumiec, ze istnieja wspolnoty/ stowarzyszenia/ czy jak by to nie nazwac, ktore sa nawet ponadpanstwowe, ale dzialaja na korzysc nie tylko swoja wlasna, ale i innych. Kosciol jest taka wspolnota, ktora ma duchowa stolice w Watykanie, ale tak naprawde zyje na poziomie wspolnot lokalnych. A papiez nie ma zadnych armii, ktore moglyby katolikow zmusic do posluszenstwa, a niekatolikach nie wspominajac.

Komitet centralny to inna bajka. Ale socjalizm niektorych zatrul na cale zycie.

Ja to klasyfikuję jako psychozę religijną. Oczywiscie, ze można wierzyc, a nawet wierzy większość naszych obywateli, ale wszystko powinno byc w granicach rozsądku.

To chyba pomyliło Ci się z wojną. Przyłączenie się do wroga w imię walki z Kościołem zwłaszcza kiedy tą walkę prowadziło się i przed wrogiem nie jest kwestią braku czasu. Wróg który będzie musiał uderzać w Kościół do tego celu będzie także werbował ludzi i będą płynęły z tego róże korzyści.

Co kwalifikujesz konkretnie, o czym konkretnie piszesz. Jak widać w tym wątku wojujących ateistów nie stać nawet na odniesienie się do prostego pytania, zamiast tego puste docinki i zero odniesienia, wręcz uciekanie i uniki....to tylko pokazuje że moje pytania są jak najbardziej uzasadnione, a odpowiedź na nie wcale nie jest oczywista, unikanie jej raczej wskazuje na odpowiedź tą bardziej niewygodną.

Nie - to wynika z zasady współpracy państwa i Kościoła (nie tylko katolickiego) w realizacji celów, które obydwu podmiotom są wspólne, w tym przypadku w umożliwieniu ludziom studiowania. Na ww. uczelniach można studiować również szereg "świeckich" dyscyplin, a prawo do bycia ich studentem mają nie tylko katolicy.

Niemniej konkordat jako taki zobowiązuje Państwo do łożenia pieniędzy na uczelnie zarządzane przez Kościół, tak czy nie?

W odniesieniu do Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie oraz Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego - tak, tj. zobowiązuje państwo do ich dotowania.

Przez wieki kościół powoływał i utrzymywał uczelnie, teraz pora zadośćuczynić.

Czyli, de facto, dotuje Kościół.

Czyli de facto nie.

Ależ tak. Pieniądze otrzymuje właściciel uniwersytetu z zastrzeżeniem, że mają pokryć wydatki (czyje? owego właściciela czyli KOŚCIOŁA) na prowadzenie uniwersytetu.

Nie ściemniaj, Jajko, bo to nieładnie. Dotacje otrzymuje Uniwersytet, a nie jego "właściciel".

Czyli jeśli ja założę jakąś firmę i na tę firmę dostanę dotację, to ja jej nie dostanę tylko moja firma?

No to jaka tu jest różnica??

De facto JA wydam mniej kasy na moją firmę, a więc więcej kasy zostanie mi na inne cele. Tak czy nie?

Bardzo łatwo się o tym, Jajco, przekonać - załóż firmę, wystaraj się o dotację na nią, a następnie całą wydaj na dziwki. Wtedy przekonasz się, na czym polega różnica (uprzedzam, może zaboleć).