@Czuowiek. Twoje słowa do złudzenia przypominają te, które pod adresem Jezusa Chrystusa wypowiedziała część faryzeuszy, zarzucający Mu, że to mocą diabła wyrzuca złe duchy (por Mt 12, 24). Ale Jezus znając przyszłe wydarzenia i przede wszystkim ich serca, wiedział już wtedy, że ludzie ci nie mówią tego, bo ich interesuje prawda o Mesjaszu, Jezusie, ale dlatego, że chcą chronić swoje pozycję, nawet kosztem prawdy. Gdyby byli jedynie słabymi ludźmi, jeszcze ślepymi na prawdę, to Jezus nie nazwałby ich "synagoga szatana", bo szatan jako ojciec kłamstwa nienawidzi prawdy. Oni zapewne już wtedy mogli mieć świadomość, ze to właśnie Jezus jest Mesjaszem, ale dla własnych interesów, negowali to.
To zaprzeczanie prawdzie najbardziej się u nich ujawniło po zmartwychwstaniu Mesjasza, Jezusa z Nazaretu. Gdy przyszli do nich żołnierze z wieścią co się stało przy grobie, że przyszedł anioł, którego "postać jaśniała jak błyskawica (...) Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i stali się jakby umarli", to ci faryzeusze mając świadomość, że to może być prawda, kazali tym żołnierzom kłamać, przekupiwszy ich. Gdyby ci faryzeusze mieli choć trochę poczucia sprawiedliwości i prawdy, to przynajmniej staraliby się dociec, o czym żołnierze mówili. Tymczasem kazali kłamać, dlatego słusznie Jezus ich nazwał "synagogą szatana".
Piszę o tym, aby zwrócić Ci uwagę, że przypominasz swą postawą tych faryzeuszów. Wszyscy Ci mówią, że coś jest "czarne", a Ty wciąż to nazywasz "białym". I vice versa.
Czuowieku, Masz problem z uleganiem pokusom złego ducha, ojca kłamstwa. Niestety tak to oceniam.

Cały Nowy Testament jest właśnie m.in. o tym, co przemawia, poczytaj.

No popatrz... Wystarczy zapytać złodzieja, czy ukradł, on mówi, że nie, no to widać od razu że niewinny...

Jak się wam wypomnie ateistę mordercę Stalina, to dostajecie piany z wściekłości.

Madziu, ja to wszystko rozumiem, ale patrzę na to globalnie. Jezus nauczał jedną grupę ludzi, Mahomet inną. Dziś reprezentanci tych dwóch obozów nie darzą się jakąś szczególną sympatią. Więc tak naprawdę nauka Jezusa - łącznie z nauką Mahometa, przyczyniły się po równi do tego, że ludzie się wzajemnie na Ziemi mordują. Wg mnie to może wskazywać na działanie jakiegoś złego ducha.

Złodziej też może opowiadać, że kocha i że wszyscy powinni się kochać, ale może to robić po to, żeby uśpić czujność kogoś, kogo chce okraść.

W świecie istot rozumnych nigdy nic nie wiadomo i nikomu nie można moim zdaniem ufać, zwłaszcza, jeśli przyjmiemy, że w tej grze biorą udział także byty niematerialne, dysponujące wobec ludzi o wiele większymi możliwościami manipulacji, niż ludzie wobec ludzi...

Jedyne, co wiemy na pewno, to że Bóg nie ingeruje i pozwala wyrządzać zło. To jest fakt, który w połączeniu z drugim faktem - konflikty na tle religijnym - moim zdaniem nakazuje daleko posuniętą ostrożność wobec każdego, kto mówi, że ma objawienie od jedynie prawdziwego Boga...
A co z katolikiem mordercą Hitlerem?

Nie rozumiesz.

Czy uważasz, że istnieje cokolwiek poza tobą?

Nie. Uważam, że istnieję sam we wszechświecie. Nawet na forum sam piszę posty i na nie sobie odpisuję...

ps. to była ironia...

Po raz kolejny dowodzisz, że nie interesuje cię dyskusja na forum, ale opluwanie, oszczerstwa wobec ludzi wierzących.
Nawet idiota wie, że Hitler nie był katolikiem.....
Ty zapewne tez byłeś ochrzczony, przyjąłeś komunię św. zatem jesteś katolikiem.

Taka jest wykładnia KRK, nieprawdaż? Ergo: w świetle nauki KRK Hitler był katolikiem.

Po prostu wydaje ci się, że ktoś ci odpisuje, a naprawdę ani mnie, ani nikogo innego nie ma. Dlaczego tak nie uważasz? Przecież możesz żyć np. w Matrixie, który cię oszukuje. Dlaczego nie?

Ok. Być może jedynie wydaje mi się, że ktoś mi odpisuje, a tak naprawdę żyję w Matrixie. No i co dalej?

W świetle nauki KRK każdy morderca zaciąga ekskomunikę, czyli wykluczenie z Kościoła.
Kościół podaje dane tyczące ilości ochrzczonych, co nigdy i nikt nie traktuje jako ilość katolików.
Po co zatem byłoby coroczne liczenie ilości praktykujących i ilości przyjmujących Komunię św?.

Morderca ekskomunikę? Pierwsze słyszę. Zreszta niechby - ekskomunika przecież nie sprawia, że człowiek przestaje być członkiem KRK. Tłumaczyli to niedawno obszernie koledzy katolicy w wątku o apostazji.

Bo też i tak nie jest - chyba że chodzi o morderstwo dziecka nienarodzonego.

Musisz to przegadać z Yarpenem Z.
Obawiam się, że będzie Wam ciężko dojść do porozumienia...