Dlaczego Bóg stworzył ateistów?
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
unicorn napisał(a): Volt skąd wiesz jak wygląda zycie w niebie skoro je tak odradzasz ? W Bibli jet napisane że czekają tam wielkie wspaniałości jakich nikt sobie wyobrazić nie może. Ja opieram się na tym a Ty ? Skoro, ty uwazasz ,ze w niebie mozna grzeszyc - niebo jest podobne do ziemi tylko jestesmy immortal, czy inne bonusy dostajemy, to jest dobrze, mi sie to podoba. Wiesz ja jestem poprostu skrzywiony przez nauki o bogu wtlaczane mi przez roznych katechetow i innych popaprancow, gdy bylem maly i niezdolny do obrony przed herezja 
|
Pt cze 24, 2005 13:41 |
|
|
|
 |
unicorn
Dołączył(a): Śr cze 09, 2004 13:48 Posty: 97
|
A po co masz w niebie grzeszyć.? No i jak ? Będąc w niebie nie będziesz chciał grzeszyć.
Przyznam, że nie rozumiem o co Ci chodzi.
|
Pt cze 24, 2005 14:47 |
|
 |
Astronom
Dołączył(a): Śr wrz 29, 2004 8:41 Posty: 163
|
Być może źle zatytuowałem ten temat
Chodziło mi raczej o coś innego?
Astronom napisał(a): Dlaczego Bóg stworzył świat takim, że teizm nie jest oczywisty, a ateizm jest racjonalnie możliwy?
_________________ "Kościół nie może iść z duchem czasów - z tego prostego powodu, że duch czasów donikąd nie idzie. (...) Nie chcemy Kościoła, który, jak to piszą gazety, zmienia się wraz ze światem. Chcemy Kościoła, który zmieni świat".
[G.K.Chesterton]
|
N cze 11, 2006 12:25 |
|
|
|
 |
seth33
Dołączył(a): Cz cze 08, 2006 16:09 Posty: 85
|
moze Bogu zależy na istnieniu ateistów  Któż inny bowiem będzie pobudzał wierzących do szukania odpowiedzi, podczas gdy ateiści przy pomocy tego samego rozumu co teiści udowadnają, że dei non est.
I z doświadczenia wiem, ze najczęściej teiści nie potrafią tego wytłumaczyć.
Pozdrawiam.
|
N cze 11, 2006 14:41 |
|
 |
Astronom
Dołączył(a): Śr wrz 29, 2004 8:41 Posty: 163
|
Z doświadczenia wiem, że ateizm nie jest oczywisty. Czy za pomocą swojego ateizmu potrafisz udowodnić, że "dei non est"?
Jeśli chodzi o rzeczywistość ludzkiego doświadczenia, to zauważa się powszechne dążenie do kochania i bycia kochanym. Tęsknotę za miłością, która jest nieograniczona. I za wolnością, aby móc swobodnie ja wyrażać.
W każdym doświadczeniu będziesz poszukiwał wolności, nieograniczoności i wieczności. Nie zawsze to otrzymasz, ale zawsze będziesz tego wypatrywał. Będziesz tego wypatrywał, ponieważ tym właśnie jest miłość. W głębi duszy to wiesz, bo jesteś miłością, a przez wyrażanie miłości pragniesz poznać swa prawdziwa istotę i doświadczyć jej.
Jesteś życiem wyrażającym życie, miłością wyrażająca miłość, Bogiem wyrażającym Boga.
Wszystkie te słowa są wobec tego równoznaczne. Przyjmij je za jedno:
Bóg Życie Miłość Nieograniczone Wieczne Wolne
Jeśli coś nie jest jednym z nich, nie jest żadnym z nich.
Ty zaś jesteś tym wszystkim i prędzej czy później zapragniesz doświadczyć siebie jako wszystkich tych rzeczy.
Zaręczam Ci.
_________________ "Kościół nie może iść z duchem czasów - z tego prostego powodu, że duch czasów donikąd nie idzie. (...) Nie chcemy Kościoła, który, jak to piszą gazety, zmienia się wraz ze światem. Chcemy Kościoła, który zmieni świat".
[G.K.Chesterton]
|
N cze 11, 2006 20:18 |
|
|
|
 |
ateista111
Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:25 Posty: 35
|
Człowiek jest tworem natury (ewolucji) zaś w momencie urodzenia jest właśnie ateistą. To jego otoczenie (rodzice, tradycja, wychowanie) decyduje o wyborze światopoglądu - również o wyborze tej czy innej religii.
Tak jest w skali jednostki.
A skali globalnej i w ujęciu historycznym??
Rozwój religii to efekt sposobu ich krzewienia - niektóre z nich były przez wieki krzewione przy pomocy miecza, stosów i młota ( na czarownice). A krzyże wyrastały na trupach innowierców, kacerzy, ateistów i wielkich ludzi nauki, którzy ośmielili się przeciwstawić jedynej "prawdziwej" wierze.
Tych "jedynie" prawdziwych religii jest oczywiście całe multum.
A może jednak nie, może rację ma pewien znany kpiarz, który powiedział:
„Jest tylko jedna religia, chociaż ma sto wersji”
(George Bernard Shaw, dramaturg irlandzki, 1856-1950)
Coś w tym jest.
|
So cze 17, 2006 21:15 |
|
 |
Astronom
Dołączył(a): Śr wrz 29, 2004 8:41 Posty: 163
|
Inny jajcarz G.K. Chesterton pisał:
Cytuj: Najdziwniejszą oznaką cichego i potężnego zła, ukrytego w nowoczesnym społeczeństwie, jest osobliwe znaczenie, przydawane dziś pojęciu "ortodoksja". W dawnych czasach heretyk szczycił się, że nie jest heretykiem. To królestwa tego świata były heretyckie ze swymi policjantami i sędziami - ale nie on. On był ortodoksyjny. Nie uważał się wcale za buntownika przeciw autorytetom - był przekonany, że to autorytety zbuntowały się przeciw niemu. (...) Czerpał dumę ze swej ortodoksji, ze słuszności swych poglądów. Żadne tortury, żadne męczarnie najstarszych, zapomnianych piekieł, nie mogły go zmusić, by przyznał, że jego poglądy stanowią herezję wobec prawdy. (...)
Dziś, z uśmieszkiem ni to zarozumialstwa, ni to zakłopotania, mówi: "Myślę, że mam bardzo heretyckie poglądy" - i toczy wzrokiem dokoła, czekając na oklaski. Słowo "herezja" nie oznacza już błędu; gorzej, w potocznym rozumieniu oznacza odwagę i jasność myśli. Słowo "ortodoksja" nie oznacza już racji. Gorzej - w potocznym rozumieniu oznacza błąd.
Wszystko to świadczy tylko o jednym: ludzie mniej się przejmują, czy ich poglądy są filozoficznie słuszne. Bo przecież ktoś, kto wyznaje, że jest heretykiem, powinien wpierw wyznać, że stracił rozum. (...) Tematami dyskusij stają się w coraz większym stopniu sztuka, polityka, literatura. Gdy człowiek wypowiada opinię na temat komunikacji tramwajowej, ma to swoją wagę; jeśli mówi o Boticellim, zostanie to odebrane jako istotne. Nie liczy się tylko jego pogląd na temat wszechrzeczy. Wszystko jest ważne - z wyjątkiem Wszystkiego.
Weźmy pierwszy z brzegu przykład. Na dowolnej popołudniowej herbatce u cioci słyszymy nierzadko, jak ktoś oświadcza: "A co to życie warte!". Traktujemy tę wypowiedź identycznie jak słowa: "Brzydka dziś pogoda". Nikt nie uważa, że taka opinia znaczy cokolwiek, czy to dla człowieka, który ją wygłosił, czy dla reszty świata. A przecież gdyby potraktować ją serio i z wiarą, świat stanąłby na głowie. Mordercom wręczalibyśmy medale za uratowanie kogoś przed życiem; (...) Królewskie Towarzystwo Humanitarne zostałoby rozpędzone na cztery wiatry jak horda dzikich zabójców. Nigdy jednak nie rozważamy kwestii, czy taki konwersacyjny pesymista wzmacnia czy rozbija społeczeństwo - żywimy bowiem przeświadczenie, że teorie się nie liczą. (...)
W XV wieku ludzie osądzali i dręczyli jakiegoś człowieka dlatego, że głosił niemoralne poglądy. W XIX wieku ludzie wychwalali i uwielbiali Oskara Wilde dlatego, że głosił niemoralne poglądy, po czym zniszczyli go w więzieniu dlatego, że zaczął je praktykować. Nie wiadomo, która z tych metod była okrutniejsza, lecz nie ulega wątpliwości, która jest bardziej groteskowa. Społeczeństwo czasów Inkwizycji uniknęło przynajmniej jednej hańby: nie czyniło sobie idola z kogoś, kto głosił określone przekonania, po to tylko, by uczynić z niego skazańca, gdy zechciał postępować zgodnie z tymi właśnie przekonaniami.
_________________ "Kościół nie może iść z duchem czasów - z tego prostego powodu, że duch czasów donikąd nie idzie. (...) Nie chcemy Kościoła, który, jak to piszą gazety, zmienia się wraz ze światem. Chcemy Kościoła, który zmieni świat".
[G.K.Chesterton]
|
N cze 18, 2006 11:51 |
|
 |
Paschalis
Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24 Posty: 3666
|
seth33 napisał(a): ateiści przy pomocy tego samego rozumu co teiści udowadnają, że dei non est. I z doświadczenia wiem, ze najczęściej teiści nie potrafią tego wytłumaczyć.
Z doświadczenia wiem, że ateiści są najczęściej pyszałkowaci i uznają własne teorie za dogmaty i dowody, nie potrafiąc pojąć, że ich wiara w nieistnienie Boga, nie różni się co do zasady od wiary teistów w istnienie Boga. 
_________________ www.onephoto.net
|
Pn cze 19, 2006 11:54 |
|
 |
Stanisław Adam
Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23 Posty: 3613
|
Cytuj: Dlaczego Bóg stworzył ateistów ?
Coraz mocniej skłaniam się ku poglądowi, że Dobry Bóg stworzył ateistów, dla naszego teistów dobra. Choć pozornie wygląda to nieco inaczej i są są tacy co twierdzą, że dla naszej udręki. Szczególnie na różnych forach.
Dlaczego dla naszego dobra ? Proste. Dzięki nim możemy utrwalać się w wierze. Możemy ćwiczyć takie cnoty jak np. cierpliwość czy wyrozumiałość.
Ideę zarysowałem. Może ktoś inny to ładniej rozwinie ...
_________________
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.
|
Pn cze 19, 2006 14:59 |
|
 |
wozz
Dołączył(a): Śr kwi 05, 2006 19:46 Posty: 62
|
Bóg nie stworżył ateistów.Nie oni też stwożyli Boga.Katolicy nie stworzyli ani boga ani ateistów. Ateiści raczej nie stworzyli katolików . Przypuszczam ,że stworzył ich Ares lub Swaworżyc żeby siać zamęt wśród prawowiernych. Było mu za mało więc stworzył jeszcze Boga, katolików, komunistów i cyklistów by zamęt był jeszcze większy. Obserwacje współczesnego świata coraz bardziej utwierdzają mnie w tym przekonaniu, oczywistość tego stanu jest wręcz wszechogarniająca. Jedynym tratunkiem wydaje mi się trwanie mocno w Ozyrysie albo Teutatesie( nie jestem do końca pewien; ale to nieważne)
PS: posłanka Senyszyn to ze strony Swaworżyca chamstwo i totalne przegięcie.
PS2: Tylko kto stworzył mnie i Elvisa ?
_________________ ŻYCIE WOLNOŚC GODNOŚĆ MIŁOŚĆ PIĘKNO PRAWDA DOBRO TOLERANCJA = CZŁOWIEK
|
Pn cze 19, 2006 18:17 |
|
 |
Astronom
Dołączył(a): Śr wrz 29, 2004 8:41 Posty: 163
|
Stanisław Adam napisał(a): Cytuj: Dlaczego Bóg stworzył ateistów ? Coraz mocniej skłaniam się ku poglądowi, że Dobry Bóg stworzył ateistów, dla naszego teistów dobra. Choć pozornie wygląda to nieco inaczej i są są tacy co twierdzą, że dla naszej udręki. Szczególnie na różnych forach. Dlaczego dla naszego dobra ? Proste. Dzięki nim możemy utrwalać się w wierze. Możemy ćwiczyć takie cnoty jak np. cierpliwość czy wyrozumiałość.

_________________ "Kościół nie może iść z duchem czasów - z tego prostego powodu, że duch czasów donikąd nie idzie. (...) Nie chcemy Kościoła, który, jak to piszą gazety, zmienia się wraz ze światem. Chcemy Kościoła, który zmieni świat".
[G.K.Chesterton]
|
Śr cze 21, 2006 10:16 |
|
 |
_Big_Mac_
Dołączył(a): Cz wrz 21, 2006 18:43 Posty: 923
|
unicorn napisał(a): A po co masz w niebie grzeszyć.? No i jak ? Będąc w niebie nie będziesz chciał grzeszyć. Pytanie nie do mnie skierowane i chyba zmienię temat niepostrzeżenie  Ale co to znaczy, że nie będę chciał grzeszyć? Skłonność do grzechu jest moją (i chyba wszyskich ludzi) cechą, Pociąga mnie seks, alkohol, hedonizm. Jeśli w niebie nie odczuwałbym tych pokus - nie byłbym sobą. Nie zachowałbym swojej świadomości czy też swojej duszy, lecz stałbym się jakimś "świętoszkiem". To nie byłbym już ja. Do nieba, zamiast mnie, trafiłby jakiś ideał, którym ja nie jestem. Nikt nie jest. Cytuj: Dlaczego Bóg stworzył świat takim, że teizm nie jest oczywisty, a ateizm jest racjonalnie możliwy? Być może Bóg nie stworzył świata?  Astronom napisał(a): Z doświadczenia wiem, że ateizm nie jest oczywisty. Czy za pomocą swojego ateizmu potrafisz udowodnić, że "dei non est"? Ateiści do znudzenia powtarzają, że to na barkach wierzących w daną tezę pozostaje ciężar udowodnienia jej. Nie muszę udowadniać, że Boga nie ma, tak samo jak Ty nie musisz udowadniać, że nie jesteś wielbłądem. Gdybym postawił tezę, że istnieje wielki, kosmiczny, różowy zając, którego nie jesteśmy w stanie zaobserwować bezpośrednio - ja mam udowodnić prawdziwość tej tezy, nie mogę powiedzieć "udowodnij, że zająca nie ma". Taką samą zasadę stosuje się z powodzeniem od wieków w nauce. Jeśli ktoś wychodzi z teorią np. względności - musi udowodnić jej prawdziwość poprzez obserwacje i porównywanie faktów z założeniami tejże teorii. Wszystkie dotychczasowe obserwacje w skali makro potwierdzają prawdziwość teorii względności, więc możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć ją jako prawdziwą. Einstein nie powiedział fizykom klasycznym "udowodnijcie, że się mylę". Sam przeprowadził badania i udowodnił, że ma rację. On wysunął teorię, on ją potwierdził. Gdyby nie był w stanie jej potwierdzić, nie zyskałaby ona znaczenia naukowego. Gdyby zaś ktoś znalazł choć jeden udokumentowany przypadek sprzeczny z nią, upadłaby. Tak też myślą ateiści - jeśli stawiasz tezę (w tym wypadku "Bóg istnieje"), udowodnij ją. Jeśli potrafisz, nawracam się. Jeśli nie potrafisz, teza nie zyskuje żadnego znaczenia w moim odczuciu. Jeśli ja ci udowodnię, że się mylisz - ty sie "odwróć"  Oczywiście przypadek pierwszy i ostatni są raczej niemożliwe, z powodu (paradoksalnego) założenia, że istnienie Boga jest nieweryfikowalnle. W tej chwili znajdujemy się więc w stadium, kiedy teza o istnieniu Boga nie znaczy dla mnie więcej, niż teza o istnieniu kosmicznego zająca. Czy też teoria strun. Teoria strun zakłada pare bardzo ciekawych rzeczy, które mogą zrewolucjonizować fizykę, ale musimy jeszcze poczekać na odpowiednio zaawansowaną matematykę i narządy obserwacji, bo obecnie nie ma sposobu jej udowodnienia. Ani obalenia oczywiście. Nie biorę tej teorii "na wiarę", tj. nie przyjmuję (póki co) istnienia strun (mimo, że to teoria naukowa, nie religijna). Nie mam racjonalnych przesłanek ku temu, to pomysł kilku naukowców. Leżą więc sobie te struny i ten Bóg w mojej szufladce "do weryfikacji"  Z tą jedną różnicą, że prędzej czy później ktoś zweryfikuje teorię strun, lub wymyśli po prostu coś lepszego. A Boga mogę spokojnie pociąć brzytwą Ockhama, bo nikt nigdy nie potwierdzi Jego istnienia. A skoro Go pociąłem, to umarł i Go nie ma  Astronom napisał(a): Jeśli chodzi o rzeczywistość ludzkiego doświadczenia, to zauważa się powszechne dążenie do kochania i bycia kochanym. (...)Bóg Życie Miłość Nieograniczone Wieczne Wolne (...) To, że żyję, kocham i mogę być kochany w żaden sposób nie implikuje istnienia Boga. Mogę robić to wszystko bez Niego. To, co piszesz, jest bardzo ładne, poetyckie, ale nie wnosi nic rzeczowego. Albo po prostu ja jestem zbyt płytyki, by to pojąć  Jeśli nie zatrybiłem, przetłumacz dla mnie tę argumentację. Paschalis napisał(a): (...) ateiści (...) nie potrafiąc pojąć, że ich wiara w nieistnienie Boga, nie różni się co do zasady od wiary teistów w istnienie Boga. Mylisz pojęcia "wiara w nieistnienie" z "niewiarą w istnienie". To nie jest tylko gra słów. Czy Twój brak wiary w kosmicznego zająca jest w jakikolwiek sposób analogiczny do wiary w Boga? Stanisław Adam napisał(a): Proste. Dzięki nim możemy utrwalać się w wierze. Możemy ćwiczyć takie cnoty jak np. cierpliwość czy wyrozumiałość.
Nie wiem czy wiesz, ale przez stulecia kościól (nie tylko katolicki) bardzo niechętnie patrzył na jakąkolwiek dyskusję o wierze. Pogląd był przeciwny, niż przedstawiany przez ciebie - umacnianie w wierze polegało na bezmyślnym wkuwaniu kolejnych wersetów i ślepym posłuszeństwie, a zwątpienie (które jest możliwym następstwem dyskusji) było grzechem  Nawet ZASTANAWIANIE się nad możliwością nie-istnienia Boga (czy wręcz nad prawdziwością któregoś z kościelnych dogmatów) miało skazać klienta na wycieczkę do piekła. Niestety pogląd ten wciąż pokutuje i można się spotkać z takimi zachowaniami, jak: "nie rozmawiaj z nim, to ateista! Przez niego przemawia szatan, jeszcze cię zwiedzie!".
Skoro teiści są tak pewni w swej wierze, to dlaczego boją/bali się choćby zwykłej dyskusji, która mogła tą wiarą zachwiać? Żaden ateista nigdy nie bał się porozmawiać z teistą z obawy przed "utratą _braku_ wiary"
Ktoś jednak zdaje sobie sprawę, że wierzenie w cuda i nadnaturalne, często absurdalne rzeczy wymaga ciągłego umacniania się w takich poglądach, bo kontakt z rzeczywistością może być bolesny. Oczywiście w tym miejscu trzeba rozróżnić, między średniowiecznych chłopów nabijających kasiore biskupom, których trzeba było trzymać w ryzach z klapkami na oczach a ludzi takich, jak większość z moich rozmówców, którzy - jakby nie patrzeć - nie muszą się obawiać rozmowy ze mną 
_________________
gg 3287237
|
Cz wrz 21, 2006 23:49 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dlaczego Bóg stworzył ateistów?
> Dlaczego Bóg stworzył ateistów?
Dla rozrywki. Aby miał kogo palić w piekle.
|
Pn paź 02, 2006 18:50 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dlaczego Bóg stworzył ateistów?
Dla rozrywki, to Bóg spowodował katastrofę w Tajlandii czy w Nowym Jorku.
A teraz drodzy Katolicy podam Wam bardzo prosty przykład.
Katolikiem bez problemu może być malutkie dziecko. Na wiarę może przyjmować nawet przedszkolak. Już przedszkolaki wierzą że jest bozia i że pójdą do nieba. Mają jeszcze niewyrobione myślenie i zero pojęcia o świecie.
Ateistą, racjonalistą, ewolucjonistą nie może być już przedszkolak. Znacie jakiegoś ateiste przedszkolaka, który udowodni Wam swoje poglądy, raczej jest takich mało.
Ateista swoje poglądy o świecie wyrabia przez logiczne myślenie. Wierzącymi, są często osoby niewykształcone, a w krajach misyjnych, nawet nie potrafiące pisać.
Prawda jest więc taka, że jeżeli wierzący dojrzeje to ma szansę stać się ateistą, czy racjonalistą.
Ateista z regóły nigdy nie stanie się wierzącym, bo z reguły człowiek nie robi się głupszy lecz mądrzejszy.
Najciekawsze jest to, że wierzący próbują się posługiwać w dyskusji bronią ateistów, czyli logicznym myśleniem  Udowadniają, że jest tak, a nie inaczej. A przecież skoro wszystko przyjęli na wiarę, to po co wnikać w szczegół. Przyjęli pierwszą z brzegu wiarę, która była popularna w Polsce i koniec.
Prawda jest taka, że ateista spokojnie mógłby podjąć dyskusję z przedszkolakiem i wynik powinien być ten sam. Bo przedszkolak przyjął na wiarę. A sama definicja wiary mówi, że nie potrzeba niczego udowadniać. Więc z punktu widzenia religii przedszkolak zawsze będzie miał rację w dyskusji z doświadczonym naukowcem 
|
Pn paź 02, 2006 20:08 |
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Cytuj: Wierzącymi, są często osoby niewykształcone, a w krajach misyjnych, nawet nie potrafiące pisać. Statystyki pokazują, że przewaga ateistów wśród ludzi lepiej wykształconych jest stosunkowo niewielka więc chyba trochę przesadzasz a kraje misyjne to już zupełnie inna bajka Cytuj: Ateista z regóły nigdy nie stanie się wierzącym, bo z reguły człowiek nie robi się głupszy lecz mądrzejszy. Bzdura... Ateista może stać się na powrót wieżącym ponieważ najczęściej wychował się w wierzącej rodzimie, bo często był kiedyś osobą głęboko wierzącą a przynajmniej poszukującą, zainteresowaną religijnością a, że doszedł do takich a nie innych wniosków to nie znaczy, że to zainteresowanie stracił, że przestał szukać wielu ateistów odnajduje się w innych religiach niż zostali wychowani... I wreszcie strach przed śmiercią, wygodnie jest wierzyć, że to jeszcze nie koniec szczególnie gdy stoi się już nad grobem... Cytuj: Najciekawsze jest to, że wierzący próbują się posługiwać w dyskusji bronią ateistów, czyli logicznym myśleniem
I bardzo dobrze!Inaczej dyskusja z nimi nie miałaby sensu a poza tym logiczne myślenie to pierwszy krok do ateizmu 
|
Pn paź 02, 2006 20:43 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|