Napisał o fizycznym, więc może odnieśmy się do tego? To ciekawa kwestia, bo ile w kwestii zła moralnego, tj. uskutecznianego przez ludzi, można wysuwać argumenty z rodziny "ależ przecież interweniując Bóg uczyniłby nas automatami!", to co złego by się stało, gdyby Bóg od czasu do czasu zlikwidował jakieś paskudne choróbsko?

A co zrobili np. rodzice aby ich dziecko poczelo sie i urodzilo zdrowe?
Co zrobili inni aby ograniczyc chemie w srodowisku?
Co ludzie sami dla siebie robia aby nie truc sie uzywkami?

Jak juz tu na forum bylo pisane to wszelkie cierpienia i choroby sa skutkiem grzechow, czesto grzechow popelnianych przez wiele pokolen.
Jesli ojciec pije, pali, truje sie jakas chemia, masturbuje, itp. przed poczeciem dziecka, matka pije, pali, uzywa chemii, niezdrowo sie odzywia, czy robi cos szkodliwego, nie tylko w czasie ciazy, to do kogo moga miec pretensje ze dziecko nie jest zdrowe? Czyzby do Boga?
Czyzby nie przestrzegal przed grzechami, ze np. za ciezkie grzechy potomkowie beda pokutowac nawet do 9-tego pokolenia.

Często wszystko co się da. A dzieci i tak chorują




Jest to oczywiste podłe kłamstwo, którego jedyną funkcją jest utrzymywanie obrazu idealnego Stwórcy.

To ludzie musza wierzyc i zrozumiec ze to od nich zalezy, wiec jesli sie beda starac i prosic Boga to on pomoze i takze moze wtedy zlikwidowac chorobska.
Trzeba jedynie wierzyc i wystarczy poprosic.
Juz kiedys pisalem, ze to tak niewiele, ale dla wielu az tak duzo.

I jakie dotąd zlikwidował? Czyżby nikt nigdy nie prosił?

Zostańmy przy fizycznym, to uprości rozmowę, jakby nie było chodzi o to samo.

Jedno choróbsko Bóg by zlikwidował. OK. I co dalej, odczuwamy różnicę natychmiast, czy nie odczuwamy nic?
O ile pamiętamy o usuniętym jednym paskudnym choróbsku, to natychmiast domagamy się usunięcia drugiego paskudnego choróbska, bo dlaczego komuś miałoby się powodzić lepiej? A za drugim trzeciego, do czego nas to prowadzi?
A o ile nie pamiętamy o jednym usuniętym choróbsku, to nic się nie zmienia, bo mamy pretensje do Boga o kolejne nie usunięte choróbsko, czyli nic się nie zmienia.

Czy aby rodzice i ich przodkowie robili na pewno wszystko co sie da?

To nie jest zadne klamstwo, tylko fakty i nie chodzi tu o utrzymywanie idealnego obrazu Stworcy, tylko o uswiadomienie faktow.
Wystarczy ze jedna osoba wsrod przodkow, ktora grzeszac chocby poprzez ryzukowaniem wlasnym zdrowiem, doprowadzila u siebie do zmian genetycznych i bedzie sie to ciagnelo przez wiele pokolen.
Bog daje nam szanse na naprawe tego duzo wczesniiej zanim mina te ferralne pokolenia, ale pierwsza do tego potrzebna rzecza jest wiara.

Jak to do czego? Do zdrowia.

W wariancie skromniejszym: do ograniczenia puli chorób jedynie do tych, którym faktycznie sami jesteśmy winni i którym w pełni możemy przeciwdziałać. Widziałbyś coś złego w takiej sytuacji?

A zdrowie prowadzi do życia wiecznego.

Mniej chorób? Żyłbym w innym układzie odniesienia i czułbym się tak samo.

A czy do tej pory nie kwestionowales czy tez inni, wielu uzdrowien, ktore uwazasz za przypadki?
Podchodzisz do tego jak zespol budowlany, architekt zrobil plany, murarz wymurowal, tynkarz otynkowal, malarz pomalowal. Ale kazdy z nich twierdzi ze tan dom to jego robota.
Mozna by tak samo powiedziec ze ten kto sie modlil o uzdrowienie, jest swietym bo dzieki jego modlitwie ktos wyzdrowial. A prawda jest taka, ze to Bog uzdrowil, na prosbe podparta silna wiara modlacego sie.

No to dodaj do tej puli choroby (mutacje) produkowane w laboratoriach i albo przypadkiem, albo celowo rozprzestrzeniane wsrod ludnosci. Ilez to badan przeprowadzono na np. afrykanskiej, wietnamskiej i innych ludnosci, a pozniej byly epidemie roznoszace sie po calym swiecie, bo doswiadczenie wymknelo sie z pod kontroli. Nawet zolnierze wielu armii byli krolikami doswiadczalnymi wielu broni biologicznych i chemicznych.

Przy założeniu, że teraz jesteś zdrowy, tudzież, że zdrowi są Twoi bliscy. Poza tym ukła dodniesienia robi różnicę. Obecny stan rzeczy działa bowiem bardzo demoralizując - wiele osób nie widzi sensu w troszczeniu się o profilaktykę (choć obiektywnie rzecz biorąc ma on sens), skoro nie gwarantuje ona uniknięcia chorób i cierpienia i zdarza sie zaówno, że ktoś robiący wszystko, czego robic nie nalezy, pozostaje w dobrym zdrowiu, podczas gdy drugi, zabiegający o zdrowie wszystkimi sposobami, dostaje raka i umiera w wieku 25 lat, tuż po założeniu urodziny.




nie zroumieliśmy się: nie mówię o indywidualnych uzdrowieniach, ale generalnym usunięciu wszelkich niezawinionych chorób. Ot, np. bierze sobie Pan Bóg taki katalog https://pl.wikipedia.org/wiki/Choroby_genetyczne
i co rok usuwa jedną. Jaki byłby wówczas świat - taki sam, gorszy, lepszy?

Generalnie ciężko się nie zgodzić z autorem postu. Pan Bóg wszystko zepsuł, bo zamiast sobie stworzyć marionetki na sznureczkach, stworzył ludzi z wolną wolą. Nie miał ochoty bawić się lalkami, szkoda. Bóg stworzył dobry świat i dobrych ludzi, którym dał wolną wolę. Ludzie zarówno na początku, jak i teraz dają się zwodzić i wybierają zło, zamiast dobra. Ale to też wina Pana Boga. Twój zły wybór, jest Jego winą. Mimo tego, że jest przy Tobie przez cały czas, kocha Cię i wszystko wybacza. Czy można mieć do Niego pretensje, za to że Go odrzucamy? To nie Bóg stworzył taki świat, jakim go teraz widzimy. Bóg stworzył świat dobrym i oddał ludziom. To ludzie tak go kształtują od tysiącleci.
Gdyby Bóg od razu stworzył niebo na ziemi, to myślisz że byłoby cudownie? Na początku było niebo, a w nim anioły. Bez bólu, chorób i wszelkich utrapień. A i tak znalazł się Lucek, który stwierdził, że mu to nie pasuje. Ciężko coś docenić, dopóki nie pozna się innych rzeczy. Czy gdybyś znał tylko kolor zielony i nigdy nie widział innego, mógłbyś powiedzieć, że jest to Twój ulubiony kolor?
Poza tym zawsze są dwie strony medalu. Najlepiej przejmować się tylko własnym tyłkiem i myśleć o tym ile to biedni, niewinni ludzie muszą cierpieć. A Bóg wcale nie cierpi. Nie boli Go nienawiść i brak lojalności. Siedzi na chmurce i cieszy się, że mimo iż zrobił dla ludzi WSZYSTKO, oni nadal wolą rogatego zwodziciela.

No właśnie rozmawiamy sobie akurat o tym, że nie wszystko.

Bóg oprócz tego że stworzył człowieka nie zrobił poza tym prawie nic żeby żyło się nam komfortowo ,zgadzam się ze wszystkim co piszę JedenPost ,próbujecie na siłę utrzymać obraz idealnego stwórcy ,niestety tak naprawdę dobrze wiecie ,że idealny już nigdy nie będzie ,nawet jeżeli wszyscy ludzie po śmierci trafili by do Nieba to cierpienia które przeżyli nikt z pamięci im nie wymarzę ,nie to nie prawda ,że wszystkiemu sami jesteśmy winni ,całemu złu ,Bóg również jest winny bo odpowiednio nie zabezpieczył naszej przyszłości i teraźniejszości .
Tak owszem gdyby Bóg od razu stworzył nas w Niebie ,byłoby cudownie ,nie widzę żadnych przeszkód ku temu ,czemu nie .
Bóg mógłby np zlikwidować całkowicie choroby wszystkie naraz w sekundę ,jest wszechmogący więc mógłby to zrobić ,czemu tego nie zrobi zadaję sobie pytanie ?Niestety brak odpowiedzi.
Gdybyśmy rozmawiali o Bogu który jest ograniczony można wtedy nie mieć do niego żadnych pretensji ,bo sam siebie nie przeskoczy ,natomiast jeżeli wiemy ,że jest wszechmogący ,wszechwiedzący i wszechobecny śmiało można mieć do niego zastrzeżenia i ja takie mam .