| Autor |
Wiadomość |
|
Mtb
Dołączył(a): Cz sie 18, 2016 8:27 Posty: 10
|
 Re: Pytanie o naturę Boga
Alus napisał(a): "Była w 21 tygodniu ciąży, gdy u dziecka wykryto poważne wady genetyczne"......nie wiadomo w którym pokoleniu przodków dziecka zaistniały przyczyny tych zmian i jaki był w tym udział tycże członków.....tyle w kwestii decyzji. Cierpienie towarzyszy wszystkim istotom żywym, taka przypadłość. Masz rację, nie wiadomo. Zakładasz (być może prawidłowo), że przyczyna leży w niekoniecznie zdrowym trybie życia któregoś pokolenia przodków tego dziecka a wady wynikały z epigenetyki. Albo po prostu dzieciak miał pecha, no co zrobisz jak nic nie zrobisz. Znów jednak jest to cierpienie niezawinione, a więc niesprawiedliwe. Jeżeli Bóg jest wszechmocny to może odebrać cierpienie człowiekowi, ale tego nie robi bo nie chce - a więc nie jest miłosierny. Jeżeli Bóg chce odebrać cierpienie człowiekowi ale nie może to nie jest wszechmocny. Alus napisał(a): Najwidoczniej zapomniałeś istotę modlitwy BĄDŹ WOLA TWOJA. I wracamy do wyjściowego pytania czyli nie "dlaczego Bóg nie spełnia mojej woli?" tylko "dlaczego wola Boża powoduje moje cierpienie jeśli Bóg jest rzekomo miłosierny i chce naszego dobra?".
|
| Pt sie 26, 2016 12:05 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Pytanie o naturę Boga
Mtb napisał(a): @glejt, @dróżka - jak zaufać, jeżeli prośby - nawet te najmniejsze - nie są spełniane ... Z twojego zdania wynika, że potrafisz tylko wtedy zaufać, gdy Bóg spełnia twoje prosby .., czyli w rozpoznawaniu tego, co słuszne i dla ciebie dobre, stawiasz się powyżej Niego i nawet nie pytasz Go (modlitwą) w tej sprawie o Jego zdanie .. Zauważasz, że od początku mu nie ufasz? Chcesz tylko by wykonywał twoje prośby, które w ten sposób stają się wydawanymi Mu poleceniami. Dla mnie ufać, Bogu, to uznać jego wyższość nade mną w rozeznaniu tego, co jest właściwe. Bo On jest Stworzycielem, bo świat i ja w nim jesteśmy Jego dziełem, zbudowanym i istniejącymi według Jego planu. Zrozumialam, że przy formułowaniu każdej modlitwiy i prośby powinno sie to uwzględniać, czyli sygnalizować Bogu swoje prawdziwe zaufanie, swoją świadomość właściwej relacji między Nim a mną. Dla mnie jest to oczywiste, ze tylko wtedy, Bóg może na nią zareagować i wejść ze mną w komunikację. To zależy ode mnie, bo On jest na nią zawsze gotowy.
|
| Pt sie 26, 2016 12:15 |
|
 |
|
Mtb
Dołączył(a): Cz sie 18, 2016 8:27 Posty: 10
|
 Re: Pytanie o naturę Boga
Chwat napisał(a): Zobacz na słowa Modlitwy Pańskiej. Jezus mówił: ...daj nam ...odpuść nam ...my odpuszczamy ...nie wódź nas ...zbaw nas. I nie powiedział: daj mi, odpuść mi, zbaw mnie... Zawsze mamy "nam". A u Ciebie jest: ...ważnym dla mnie, ...moja radość, ...mi to odebrać. Widzisz tu różnicę? W tym jednym słowie zawiera się cała Ewangelia. Aha, czyli uważasz, że dążenie do szczęścia (nawet jeśli to szczęście dzielone z innymi) jest egoistycznym zapędem i powinniśmy się umartwiać (jednocześnie burząc swoje relacje z innymi, pozwalać innym patrzeć jak nasze cierpienie nas powolutku zabija) "dla dobra wspólnoty". Co nie jest dobrem wspólnoty. Zresztą - piszę o sobie tylko z tego powodu, że znam swój przypadek dość mocno. Moja radość to też radość mojej rodziny, moich bliskich. Ich radość jest moją radością. Cieszę się z udanego małżeństwa moich rodziców, że mimo wielu lat spędzonych razem nie oddalili się od siebie. Cieszę się z dobrej sytuacji materialnej moich znajomych. Naprawdę cieszę się, że inni są szczęśliwi i prosiłem o ich szczęście. Czy prosząc o to, żeby bliscy mogli się cieszyć razem ze mną MOIM szczęściem jest czymś złym? Jeżeli prośba odpuść MI moje winy jest czymś nie do końca zgodnym z nauczaniem Chrystusa to czy sakrament pokuty nie jest właśnie takim wołaniem o pomoc? Psalm 4 brzmi: Cytuj: Kiedy Cię wzywam, odpowiedz mi, Boże, Który wymierzasz mi sprawiedliwość. Tyś mnie wydźwignął z utrapienia, zmiłuj się nade mną i wysłuchaj moją modlitwę. Czyżby Psalmista był zatem egoistą prosząc o wysłuchanie JEGO modlitwy i pomoc w JEGO utrapieniu, z którym przez swoją ludzką słabość sobie po prostu nie radzi? dróżka napisał(a): Mtb napisał(a): @glejt, @dróżka - jak zaufać, jeżeli prośby - nawet te najmniejsze - nie są spełniane ... Z twojego zdania wynika, że potrafisz tylko wtedy zaufać, gdy Bóg spełnia twoje prosby .., czyli w rozpoznawaniu tego, co słuszne i dla ciebie dobre, stawiasz się powyżej Niego i nawet nie pytasz Go (modlitwą) w tej sprawie o Jego zdanie .. Zauważasz, że od początku mu nie ufasz? Chcesz tylko by wykonywał twoje prośby, które w ten sposób stają się wydawanymi Mu poleceniami. Dla mnie ufać, Bogu, to uznać jego wyższość nade mną w rozeznaniu tego, co jest właściwe. Bo On jest Stworzycielem, bo świat i ja w nim jesteśmy Jego dziełem, zbudowanym i istniejącymi według Jego planu. Zrozumialam, że przy formułowaniu każdej modlitwiy i prośby powinno sie to uwzględniać, czyli sygnalizować Bogu swoje prawdziwe zaufanie, swoją świadomość właściwej relacji między Nim a mną. Dla mnie jest to oczywiste, ze tylko wtedy, Bóg może na nią zareagować i wejść ze mną w komunikację. To zależy ode mnie, bo On jest na nią zawsze gotowy. Źle mnie zrozumiałaś. Ufałem Bogu, że chce mojego dobra. Trudno mi teraz zaufać gdy decyzje Boga powodują właśnie moje cierpienie. Jaki ma w tym wszystkim cel? Modląc się wiedziałem, że wola Boża może być inna. Że życie może nie potoczyć się tak jakbym chciał. Nie prosiłem o zmianę całkowitą tylko o odwleczenie wyroku, jeśli taki ma zapaść. Nie prosiłem o lek, który wyleczy mnie całkowicie tylko o tabletkę przeciwbólową, żeby przez jakiś czas nie cierpieć. To chyba jednak różnica. Podkreślam jeszcze raz: moje pytanie nie brzmi "dlaczego Bóg nie spełnia mojej woli" tylko "dlaczego wola Boża powoduje moje cierpienie jeśli Bóg jest rzekomo miłosierny i chce naszego dobra".
|
| Pt sie 26, 2016 12:28 |
|
|
|
 |
|
chwat
Dołączył(a): N lis 08, 2015 16:27 Posty: 4393
|
 Re: Pytanie o naturę Boga
Mtb napisał(a): Alus napisał(a): "Była w 21 tygodniu ciąży, gdy u dziecka wykryto poważne wady genetyczne"......nie wiadomo w którym pokoleniu przodków dziecka zaistniały przyczyny tych zmian i jaki był w tym udział tycże członków.....tyle w kwestii decyzji. Cierpienie towarzyszy wszystkim istotom żywym, taka przypadłość. Masz rację, nie wiadomo. Zakładasz (być może prawidłowo), że przyczyna leży w niekoniecznie zdrowym trybie życia któregoś pokolenia przodków tego dziecka a wady wynikały z epigenetyki. Albo po prostu dzieciak miał pecha, no co zrobisz jak nic nie zrobisz. Znów jednak jest to cierpienie niezawinione, a więc niesprawiedliwe. Jeżeli Bóg jest wszechmocny to może odebrać cierpienie człowiekowi, ale tego nie robi bo nie chce - a więc nie jest miłosierny. Jeżeli Bóg chce odebrać cierpienie człowiekowi ale nie może to nie jest wszechmocny. Alus napisał(a): Najwidoczniej zapomniałeś istotę modlitwy BĄDŹ WOLA TWOJA. I wracamy do wyjściowego pytania czyli nie "dlaczego Bóg nie spełnia mojej woli?" tylko "dlaczego wola Boża powoduje moje cierpienie jeśli Bóg jest rzekomo miłosierny i chce naszego dobra?". @MtB, czy Twoje postępowanie stało się kiedyś przyczyną czyjegoś cierpienia? Stało się, u każdego z nas wygląda to tak samo. Są dwie możliwości skorygowania przez Boga takiego postępowania: - poprzez ograniczenie Twojej wolności karceniem albo zakazywaniem - poprzez usuwanie skutków cierpienia, co likwiduje odczuwanie cierpienia a więc świadomość jego istnienia. Można jeszcze zdecydować się, żeby nie być źródłem cierpienia. Ale w wypadku rozumienia 'dobra' jako 'korzyść otrzymywaną', a nie 'korzyść ofiarowywaną', będzie to czynnością, na która trudno wpaść.
_________________ Jeżeli Boga nie ma, to co jest?
|
| Pt sie 26, 2016 12:40 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Pytanie o naturę Boga
A jednak: uważam że znowu stwiasz siebie wyżej od Boga rozstrzygając za Niego, że to jest dobre, co nie sprawia cierpienia, a więc osądzając jednoczesnie - że cierpienie jest złem.
A dlaczego nie pytasz Boga o sens tego cierpienia, dlaczego Go nie szukasz? Dlaczago nie prosisz Go o zrozumienie, o siłę i cierpliwość w znoszeniu go? Czyzbyś nigdy nie doświadczył, że cierpienie oczyszcza (z iluzji), ze często jest jedynym objawieniem prawdy, która do nas potrafi dotrzeć ..?
Cierpienie trzeba chyba głebiej zrozumieć .., a żeby je zrozyumiec, terzbe je najpierw umiec przyjąć, bez buntu, bez oskarżania, które nas przedwcześnie zamykają.
|
| Pt sie 26, 2016 12:47 |
|
|
|
 |
|
chwat
Dołączył(a): N lis 08, 2015 16:27 Posty: 4393
|
 Re: Pytanie o naturę Boga
Mtb napisał(a): Chwat napisał(a): Zobacz na słowa Modlitwy Pańskiej. Jezus mówił: ...daj nam ...odpuść nam ...my odpuszczamy ...nie wódź nas ...zbaw nas. I nie powiedział: daj mi, odpuść mi, zbaw mnie... Zawsze mamy "nam". A u Ciebie jest: ...ważnym dla mnie, ...moja radość, ...mi to odebrać. Widzisz tu różnicę? W tym jednym słowie zawiera się cała Ewangelia. Aha, czyli uważasz, że dążenie do szczęścia (nawet jeśli to szczęście dzielone z innymi) jest egoistycznym zapędem i powinniśmy się umartwiać (jednocześnie burząc swoje relacje z innymi, pozwalać innym patrzeć jak nasze cierpienie nas powolutku zabija) "dla dobra wspólnoty". Co nie jest dobrem wspólnoty. Zresztą - piszę o sobie tylko z tego powodu, że znam swój przypadek dość mocno. Moja radość to też radość mojej rodziny, moich bliskich. Ich radość jest moją radością. Cieszę się z udanego małżeństwa moich rodziców, że mimo wielu lat spędzonych razem nie oddalili się od siebie. Cieszę się z dobrej sytuacji materialnej moich znajomych. Naprawdę cieszę się, że inni są szczęśliwi i prosiłem o ich szczęście. Czy prosząc o to, żeby bliscy mogli się cieszyć razem ze mną MOIM szczęściem jest czymś złym? Jeżeli prośba odpuść MI moje winy jest czymś nie do końca zgodnym z nauczaniem Chrystusa to czy sakrament pokuty nie jest właśnie takim wołaniem o pomoc? Psalm 4 brzmi: Cytuj: Kiedy Cię wzywam, odpowiedz mi, Boże, Który wymierzasz mi sprawiedliwość. Tyś mnie wydźwignął z utrapienia, zmiłuj się nade mną i wysłuchaj moją modlitwę. Czyżby Psalmista był zatem egoistą prosząc o wysłuchanie JEGO modlitwy i pomoc w JEGO utrapieniu, z którym przez swoją ludzką słabość sobie po prostu nie radzi? Jak Tobie będzie dobrze, to i Twojej rodzinie będzie dobrze. Niby racja. Podobnie jak wtedy, kiedy Twojej rodzinie będzie dobrze to i Tobie będzie dobrze. Niby to samo. A może jednak nie całkiem? Skoro jak twierdzisz, jest to to samo, to zacznij od modlitwy o dobro rodziny, a i Tobie się ono udzieli. Podejrzewam jednak, że ta kolejność sprawi nie wiadomo czemu pewną trudność... Mówisz "prośba odpuść MI moje winy ...", ale zwróć uwagę co w tej modlitwie następuje dalej: jako i MY (niech będzie JA) odpuszczamy naszym winowajcom. Zatem najpierw ja odpuszczam, a dopiero potem proszę o odpuszczenie. Najpierw coś zrobiłem, a potem o coś proszę, a nie na odwrót. W psalmie, który podajesz, psalmista dziękuje za wydźwignięcie z utrapienia, a nie domaga się wydźwignięcia z niego. Jest to raczej dziękczynienie, a nie egoistyczna prośba.
_________________ Jeżeli Boga nie ma, to co jest?
|
| Pt sie 26, 2016 13:03 |
|
 |
|
Mtb
Dołączył(a): Cz sie 18, 2016 8:27 Posty: 10
|
 Re: Pytanie o naturę Boga
chwat napisał(a): @MtB, czy Twoje postępowanie stało się kiedyś przyczyną czyjegoś cierpienia? Stało się, u każdego z nas wygląda to tak samo. Są dwie możliwości skorygowania przez Boga takiego postępowania: - poprzez ograniczenie Twojej wolności karceniem albo zakazywaniem - poprzez usuwanie skutków cierpienia, co likwiduje odczuwanie cierpienia a więc świadomość jego istnienia.
Można jeszcze zdecydować się, żeby nie być źródłem cierpienia. Ale w wypadku rozumienia 'dobra' jako 'korzyść otrzymywaną', a nie 'korzyść ofiarowywaną', będzie to czynnością, na która trudno wpaść. Oczywiście, że moje postępowanie stało się - nie raz - przyczyną czyjegoś cierpienia. Moje życie nigdy nie było kolorowe, w swojej przeszłości mam epizod stanów depresyjnych. Nie była to ciężka depresja, ale pojawiały się nawet skłonności samobójcze. Właśnie decyzja, żeby nie być źródłem cierpienia dla innych utrzymała mnie z dala od prób w tym kierunku. Wyszedłem z tego, zacząłem wychodzić na prostą. Zaczęło się układać. I układanka się sypnęła. Uważam, że w czasie, gdy wszystko się układało byłem źródłem większego dobra, którym dzieliłem się z innymi niż obecnie. Kiedy coś próbuje rozsadzić Cię od środka to ciężko być dobrem dla innych. Nie da się kochać innych, kiedy nie kocha się samego siebie. A dobro bierze się z miłości. dróżka napisał(a): A dlaczego nie pytasz Boga o sens tego cierpienia, dlaczego Go nie szukasz? Dlaczago nie prosisz Go o zrozumienie, o siłę i cierpliwość w znoszeniu go? Czyzbyś nigdy nie doświadczył, że cierpienie oczyszcza (z iluzji), ze często jest jedynym objawieniem prawdy, która do nas potrafi dotrzeć ..? Przez wiele lat walczyłem - z determinacją - o normalne życie. Normalne życie trwało bardzo krótko. Czuję się jak człowiek, który budował dom przeznaczając na to wszystko co miał - dobytek, siły, nerwy, energię. Czuję się jak człowiek, który ten dom zbudował. Ale parę dni później ziemia się zatrzęsła a dom rozpadł się w najmniejsze kawałki. Długo w swoim życiu cierpiałem. Szukałem sensu cierpienia. Szukałem drogi, żeby z niego wyjść i stać się źródłem siły, dobra i wytrwałości dla innych cierpiących. Cierpienie dotychczas oczyszczało mnie z iluzji. Iluzji, że moje życie ma sens i jest warte przeżycia. Na szczęście karmiłem się tą iluzją. Jeżeli Bóg chciał, żebym przez to cierpienie coś zrozumiał to czemu nie pozwolił mi w nim trwać tylko dał mi poznać to, do czego tęsknię? Czuję się jak pies, któremu dano kiełbasę do powąchania po czym ją zwyczajnie wyrzucono. chwat napisał(a): Podobnie jak wtedy, kiedy Twojej rodzinie będzie dobrze to i Tobie będzie dobrze. Niby to samo. A może jednak nie całkiem? Nie całkiem. W ogóle nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi. Chcę być źródłem radości moich bliskich, Ty zaś sugerujesz, żebym karmił się ich radością. Jasne - radość jest największa wtedy, gdy się nią dzielimy, ale ja też chcę dawać coś od siebie a nie mam czym się dzielić. "Najpierw coś zrobiłem, a potem o coś proszę" - tak, zacząłem walczyć z grzechami, z którymi mam problem - podjąłem drugą próbę korzystając z siły jaką daje spokój duszy. Starałem się unikać wyrządzania krzywd innym - i szło mi to łatwiej niż wcześniej, bo już nie byłem gnuśnym, wiecznie niezadowolonym ze swojego życia człowiekiem. Zarażałem ludzi swoją radością. Dzieliłem się swoją pasją. Jednym słowem po prostu kochałem. Obecnie nie umiem kochać. Faktycznie, akurat ten psalm nie był idealnym przykładem.
|
| Pt sie 26, 2016 13:31 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Pytanie o naturę Boga
Mtb napisał(a): Czuję się jak człowiek, który ten dom zbudował. Ale parę dni później ziemia się zatrzęsła a dom rozpadł się w najmniejsze kawałki. .. a czy nie rozpoznałes może wtedy niesłuszności iluzji w sobie, ze taki dom jest niezniszczalny i nieprzemijający, że nadałes mu przesadne (prze)znaczenie, któremu nie mógł on sprostać ..? Casem nasze błędne albo przesadne oczekiwania czynią rzeczy i związki (lub nas samych) kruchymi, bo ich (nad)używamy, tak jakby one same miały nam zastapić Boga i to, co tylko od Niego możemy dostać .. Rzeczy i sprawy przemijające, ziemskie, tez ludzie, dają nam tyle, ile ich ziemskośc jest w stanie z siebie wydobyć. To chyba wielka sztuka, korzystac z nich z umiarem i być tylko za tyle wdzięcznym. Ale przecież jest Bóg .. 
|
| Pt sie 26, 2016 14:41 |
|
 |
|
chwat
Dołączył(a): N lis 08, 2015 16:27 Posty: 4393
|
 Re: Pytanie o naturę Boga
@MtB, czuje się w Tobie zgorzknienie i wyczuwa się w Tobie oczekiwania. Wyczuwa się w Tobie pretensje osoby pokrzywdzonej, ale słabo wyczuwa się poczucie odpowiedzialności i winy. Jesteś pewien, że w naszym życiowym układzie dawania-brania, w układzie przyczynowo-skutkowym, masz prawo do roszczeń, z racji bycia poszkodowanym? Chcesz powiedzieć, że znalazłeś się w impasie, że nie masz możliwości wykonania ruchu, bo odebrano Ci takie przywileje? Sorry za to co mówię, jest to pewna krytyka i nie brzmi jak komplement, z jednej strony nie mam do niej prawa, ale z drugiej sam o nią prosisz. Doceń to, że masz możliwość wyciągnięcia ręki do drugiego człowieka, zauważ że w Twoim otoczeniu żyją zapewne osoby, które zostały w jakiś sposób przez Ciebie poszkodowane. W otoczeniu każdego z nas jest tak samo. Co mamy z tym zrobić, odwracać głowę i udawać, że tego nie widzimy?
Twoja postawa to jak odmierzanie życia, to jak racjonowanie miłosierdzia. No dałbym Ci Boże więcej, ale nie mam, skończyło się. Ale przecież człowiek jest taką istotą, która dając coś komuś, nie przekłada z ręki do ręki tego wcześniej otrzymała, ale może wytwarzać ciągle coś nowego z niczego. Nasze życie tylko wtedy ma wartość, tylko wtedy będzie życiem, jeżeli damy więcej niż otrzymaliśmy.
_________________ Jeżeli Boga nie ma, to co jest?
|
| Pt sie 26, 2016 15:52 |
|
 |
|
Mtb
Dołączył(a): Cz sie 18, 2016 8:27 Posty: 10
|
 Re: Pytanie o naturę Boga
chwat napisał(a): Jesteś pewien, że w naszym życiowym układzie dawania-brania, w układzie przyczynowo-skutkowym, masz prawo do roszczeń, z racji bycia poszkodowanym? Chcesz powiedzieć, że znalazłeś się w impasie, że nie masz możliwości wykonania ruchu, bo odebrano Ci takie przywileje? Jakim układzie dawania-brania?! Jakich roszczeń?! Znalazłem się w życiowej sytuacji, w której nie mam możliwości wykonania ruchu, żeby moje życie stało się znośne. chwat napisał(a): Doceń to, że masz możliwość wyciągnięcia ręki do drugiego człowieka, zauważ że w Twoim otoczeniu żyją zapewne osoby, które zostały w jakiś sposób przez Ciebie poszkodowane. W otoczeniu każdego z nas jest tak samo. Co mamy z tym zrobić, odwracać głowę i udawać, że tego nie widzimy? A zatem moim szczęściem powinno być to, że mogę wyciągnąć rękę do ludzi, których zraniłem? I wierz mi, że wyciągam. Robię coś, czego raczej nie robią ludzie, którzy zranili mnie - ale nie mam im tego za złe (może poza jedną osobą, której - odkąd życie mi się pogmatwało - nie potrafię pewnej rzeczy wybaczyć). Pewnie jest jeszcze całe grono osób, które zraniłem i tego faktycznie nie dostrzegam - chociaż wierz mi, staram się jak mogę. Do Boga chciałem wyciągnąć rękę z prośbą o przebaczenie, ale nie potrafię i teraz wiem, że to nie miałoby sensu, jeśli nie żałuję pewnych grzechów. chwat napisał(a): No dałbym Ci Boże więcej, ale nie mam, skończyło się. Ale przecież człowiek jest taką istotą, która dając coś komuś, nie przekłada z ręki do ręki tego wcześniej otrzymała, ale może wytwarzać ciągle coś nowego z niczego. Nasze życie tylko wtedy ma wartość, tylko wtedy będzie życiem, jeżeli damy więcej niż otrzymaliśmy. Jasne, potrafimy wzlecieć wysoko - o ile życie nie pozbawi nas skrzydeł. Żeby dawać coś komuś trzeba mieć ręce, ja czuję się jakby ktoś mi te ręce odrąbał. Boli podwójnie, bo odrąbano mi je wtedy, kiedy dawałem to, co we mnie najlepsze. Poczucie odpowiedzialności i winy? Tak, zaczynam żałować, że gdziekolwiek pozwoliłem sobie na zadanie pytań o istotę osoby, jaką jest/nie jest Bóg bo zamiast szukać ze mną odpowiedzi na moje pytania próbujecie obarczyć mnie poczuciem winy. I w zasadzie się Wam to udało. Tak, to moja wina, że ulatnia się ze mnie życie. Bo przecież powinienem powiedzieć: "Boże, świat jest najpiękniejszą rzeczą na świecie" (o. Adam Szustak OP) i po prostu się nim cieszyć. Powinienem cieszyć się, że kiedy na mojej drodze pojawiło się trochę mniej wybojów i prosiłem o dwa kroki więcej po takim przyjaznym dla stóp gruncie rozsypano przede mną kawałki szkła. dróżka napisał(a): .. a czy nie rozpoznałes może wtedy niesłuszności iluzji w sobie, ze taki dom jest niezniszczalny i nieprzemijający, że nadałes mu przesadne (prze)znaczenie, któremu nie mógł on sprostać ..?
Rzeczy i sprawy przemijające, ziemskie, tez ludzie, dają nam tyle, ile ich ziemskośc jest w stanie z siebie wydobyć. To chyba wielka sztuka, korzystac z nich z umiarem i być tylko za tyle wdzięcznym. Nigdy nie uważałem tego domu za coś niezniszczalnego i nieprzemijającego. Tłumaczę to enty raz - NIE PROSIŁEM O NIEKOŃCZĄCE SIĘ SZCZĘŚCIE. Prosiłem o trochę dłuższy brak cierpienia. I to wielka sztuka dziękować za to, że ktoś podstawia Ci nogę. dróżka napisał(a): Ale przecież jest Bóg ..  I nie wiem czy to dobrze. Macie rację, to moja wina, że już nie potrafię dzielić się miłością. Moje życie faktycznie nie ma sensu i byłoby lepiej dla wszystkich, gdyby dawno się skończyło.
|
| Pt sie 26, 2016 17:08 |
|
 |
|
chwat
Dołączył(a): N lis 08, 2015 16:27 Posty: 4393
|
 Re: Pytanie o naturę Boga
Popatrz @MtB, o czym świadczy to, że nie wiesz, czy to dobrze, że jest Bóg?
Ano świadczyło by to o tym, że Bóg nie jest dobry. W takim razie mamy pytanie: kto jest dobry, jeśli dobry Bóg taki nie jest? Kto? I zaraz drugie pytanie, kto jest zły?
Typowa taktyka ojca kłamstwa: zamieszać i zasiać wątpliwości, że wszystko jest bez sensu, że jedna nieudana próba przekreśla wszystko, itd. Ale przecież znasz życie i wiesz, że masz wybór między dobrem a złem, bo poznałeś dobro i zło, więc wiesz, że dobro i zło istnieją. Nie daj sobie wkręcić kitu, że wszystko jest bezbarwnym bezsensem. Jeśli by tak było, to miałbyś tego pewność, a nie miałbyś wątpliwości, które masz teraz.
_________________ Jeżeli Boga nie ma, to co jest?
|
| Pt sie 26, 2016 17:50 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Pytanie o naturę Boga
Mtb napisał(a): Znalazłem się w życiowej sytuacji, w której nie mam możliwości wykonania ruchu, żeby moje życie stało się znośne. Rozumiem cię, bo Ja również byłam w takiej sytuacji .., ta bezradność trwala długo i była niszcząca, bo prawie nie do zniesienia .. tak długo, aż jej uleglam i się z nią pogodziłam, aż zrozumiałam, że mogę przecież zamiast tego wykonać "ruch wewnętrzny", zmieniając moje wewnętrzne nastawienie do życia. To bardzo trudne, prawie jak wewnętrzny długi i bolesny poród, ale gdy nie ma innej drogi, a chce sie żyć, to można temu podołać. Prosze nie myśl, że cię obwiniamy, my po prostu odpowiadamy też samym sobie, bo każdy z nas, jak ty, w każdej chwili mniej lub bardziej walczy o swoją wolę życia, o wiarę, nadzieję .. To bardzo ludzkie. Pozdrawiam 
|
| Pt sie 26, 2016 19:34 |
|
 |
|
Robek
Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04 Posty: 6825
|
 Re: Pytanie o naturę Boga
Mtb napisał(a): Koncepcja wszechwiedzącego Boga w ogóle kłóci się z koncepcją wolnej woli człowieka. Jeśli Bóg i tak wie co zrobię w swoje 70 urodziny to jaka w tym moja wolna wola? To znaczy, że przyszłość jest już gdzieś zapisana i nie mam wpływu na jej kształtowanie. Co ma jedno do drugiego? Przecież jeśliby jakaś wróżka znała moją przyszłość, i by mi powiedziała że dzisiaj jak będe szedł ulicą to wtedy rozjedzie mnie samochód. I nic bym na to nie mógł poradzić? To jak zostane w domu to ktoś mnie wyciągnie na ulice, żeby mnie mógł ten samochód rozjechać? Tak to ma wyglądać? dróżka napisał(a): Dla mnie ufać, Bogu, to uznać jego wyższość nade mną w rozeznaniu tego, co jest właściwe. Bo On jest Stworzycielem, bo świat i ja w nim jesteśmy Jego dziełem, zbudowanym i istniejącymi według Jego planu. No właśnie! W końcu po śmierci będzie myślał mówił i zachowywał w ten sposób jaki Bóg sobie zażyczy, w końcu ty nie masz tu nic do gadania, bo przecież "Bądź wola twoja"  Mtb napisał(a): Zaczęło się układać. I układanka się sypnęła. Uważam, że w czasie, gdy wszystko się układało byłem źródłem większego dobra, którym dzieliłem się z innymi niż obecnie. Kiedy coś próbuje rozsadzić Cię od środka to ciężko być dobrem dla innych. Nie da się kochać innych, kiedy nie kocha się samego siebie. A dobro bierze się z miłości. To Bóg powinien ci pomóc, żebyś dla rodziny stał sie źródłem miłości?  ty poważny jesteś? ty wiesz jak świat wygląda, corocznie na świecie miliony ludzi umiera z głodu, i Bóg im nie pomaga, a tobie ma niby pomóc?
_________________ Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.
|
| Pt sie 26, 2016 22:29 |
|
 |
|
Mtb
Dołączył(a): Cz sie 18, 2016 8:27 Posty: 10
|
 Re: Pytanie o naturę Boga
Wow. Nagle pojawia się empatia zamiast obwiniania. Nie wierzę. chwat napisał(a): Ano świadczyło by to o tym, że Bóg nie jest dobry.
W takim razie mamy pytanie: kto jest dobry, jeśli dobry Bóg taki nie jest? Kto? I zaraz drugie pytanie, kto jest zły? Zakładasz, że każdy byt można przyporządkować zerojedynkowo do grup "dobre" i "złe". Warunkiem istnienia dobra jest zło i odwrotnie. Ale pytanie czy dobro faktycznie - obiektywnie - jest dobre. Może Bóg jest dobry tylko dlatego, że w swoim okrucieństwie jest mniej niedobry niż szatan? chwat napisał(a): Nie daj sobie wkręcić kitu, że wszystko jest bezbarwnym bezsensem. Jeśli by tak było, to miałbyś tego pewność, a nie miałbyś wątpliwości, które masz teraz. Czy wątpliwości w kwestii istnienia Boga są dowodem na Jego istnienie? Czy pewność sporego groma ludzi, że Bóg nie istnieje jest dowodem Jego nieistnienia? Czy powinniśmy zrobić głosowanie - referendum - czy Bóg istnieje? dróżka napisał(a): Prosze nie myśl, że cię obwiniamy, my po prostu odpowiadamy też samym sobie, bo każdy z nas, jak ty, w każdej chwili mniej lub bardziej walczy o swoją wolę życia, o wiarę, nadzieję .. To bardzo ludzkie Jeszcze przed chwilą to "ludzkie" było złe i grzeszne i powinienem czuć wobec siebie żal, że w ogóle raczyłem tak pomyśleć. dróżka napisał(a): Rozumiem cię, bo Ja również byłam w takiej sytuacji .., ta bezradność trwala długo i była niszcząca, bo prawie nie do zniesienia .. tak długo, aż jej uleglam i się z nią pogodziłam, aż zrozumiałam, że mogę przecież zamiast tego wykonać "ruch wewnętrzny", zmieniając moje wewnętrzne nastawienie do życia. Czyli powinienem odciąć się od rzeczywistości twierdząc, że moje utrapienia są jednak OK? Nie - nie są. @Robek - zastanawia mnie jedno - skoro zgadzamy się w wielu kwestiach to po co podnosisz temat? Polemizuję z teologią katolicką, nie z Tobą. Jeśli Bóg jest miłosierny to powinien rozlewać swoje miłosierdzie.
|
| So sie 27, 2016 0:12 |
|
 |
|
chwat
Dołączył(a): N lis 08, 2015 16:27 Posty: 4393
|
 Re: Pytanie o naturę Boga
@Mtb, poczytaj sobie co piszesz.
Kiedy @dróżka napisła "Ale przecież jest Bóg .." to odpowiedziałeś "I nie wiem czy to dobrze". Świadczy to o tym, że istnienie Boga jest dla Ciebie faktem.
Potem mówisz, że ów Bóg nie musi być dobry, ale być może jest tylko nie całkiem niedobry.
Ale zdanie później, chcesz robić referendum, czy Bóg istnieje. Już nie tylko jest trochę dobry, ale właściwie równie dobrze może Go nie być.
Niestety nie da się z kimś rozmawiać, jeśli ktoś kwestionuje to co sam powiedział przed chwilą. Jeżeli Bóg jest troszkę dobry, to może za chwilę równie dobrze może zechce się rozmyśleć być dobry, albo zapomni że stworzył świat, albo zaśpi z rana do interwencji nad światem. A na koniec, jak by co, zawsze można powiedzieć, że w ogóle Go nie ma... i tak od nowa. Kretyństwa mają tę cechę, że można je układać w niekończące się warstwy i można to z powodzeniem robić samemu.
Co do miłosierdzia Boga, to jest ono Jego reakcją, na szczere uznanie naszych win, dokonanych w naszej wolności przed Nim i przed nami samymi. Ty jak na razie tylko plujesz na kogo się da i masz pretensje "mało!"
_________________ Jeżeli Boga nie ma, to co jest?
|
| So sie 27, 2016 1:23 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|