Autor |
Wiadomość |
jlp
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17 Posty: 512
|
dlaczego kaplikowac wlasciwie tak prosta sprawe?
wystarczy kochac boga
wystarczy kochac ludzi wokol nas
wiem, to czasem nie jest takie proste.
moze zabrzmi nastepne zdnaie lekkomyslnie
ale naprawde wystarczy jesli z calego serca bedziemy sie codzien na nowo starac kochac boga ponad wszystko i kochac ludzi wokol nas, respektowac i szanowac ich jak samych siebie... to naprawde naprawde wystarczy.
|
Śr gru 06, 2006 14:53 |
|
|
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Jak na mój gust to sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana (a może sama ją sobie komplikuję). Bycie katolikiem, to codzienne wybory, czasem niełatwe...
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Śr gru 06, 2006 17:59 |
|
 |
jlp
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17 Posty: 512
|
Kropka napisał(a): Jak na mój gust to sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana (a może sama ją sobie komplikuję). Bycie katolikiem, to codzienne wybory, czasem niełatwe...
cale zycie to codzienne wybory / decyzje, ktore sa nie latwe.
mozna oczywiscie sobie zycie skaplikowac budzac sie i zastannawiajac ciezko czy mam wogole wstac?, co przygotowac na sniadanie? czy wogole przygotowac sniadanie? ......
mozna jednak poprostu wstac, zjesc sniadanie.... nie meczac sie lapidalnymi decyzjami.....
tak wlasnie jest moim zdaniem z byciem katolikiem, trzeba patrzec na cel, na to co najwazniejsze a nie meczyc sie drobiazgami bo moze to wlasnie one zybyt bardzo kaplikuja nam to co i tak juz w samym sobie z pewnoscia nie jest najprostrze
|
Cz gru 07, 2006 13:14 |
|
|
|
 |
_Big_Mac_
Dołączył(a): Cz wrz 21, 2006 18:43 Posty: 923
|
Czyli proponujesz życie bezrefleksyjne, "na autopilocie", beż zastanowienia się nad swoją wiarą?
_________________
gg 3287237
|
Cz gru 07, 2006 14:07 |
|
 |
jlp
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17 Posty: 512
|
_Big_Mac_ napisał(a): Czyli proponujesz życie bezrefleksyjne, "na autopilocie", beż zastanowienia się nad swoją wiarą?
NIE, jesli tak odebrales moj wpis to zapewnie zle sie wyrazilem!
wiara bez zastanowiena, wiara bez proby jej poglebienia jest martwa, czyli zupelnym bezsensem. jednak szukanie dziury w calym to pewnie tez nie sens poglebiania wiary? albo?
|
Cz gru 07, 2006 14:24 |
|
|
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
jlp napisał(a): Kropka napisał(a): Jak na mój gust to sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana (a może sama ją sobie komplikuję). Bycie katolikiem, to codzienne wybory, czasem niełatwe... cale zycie to codzienne wybory / decyzje, ktore sa nie latwe. mozna oczywiscie sobie zycie skaplikowac budzac sie i zastannawiajac ciezko czy mam wogole wstac?, co przygotowac na sniadanie? czy wogole przygotowac sniadanie? ...... mozna jednak poprostu wstac, zjesc sniadanie.... nie meczac sie lapidalnymi decyzjami.....
Aleś sobie wybory wymyślił(a) 
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Cz gru 07, 2006 19:39 |
|
 |
Mark Zubek
Dołączył(a): So cze 17, 2006 0:36 Posty: 1414
|
Moim ciężkim wyborem jest powrót na Forum (po kilku dniach spokoju)
za co niektórych chciałbym przeprosić ( bo nie będzie łatwo ze mną wytrzymać)
A tych kilka poprzednich postów świadczy tylko, że niektórzy z nas
w swoim uniesieniu (wysokim) nie widzą bezmiaru ludzkiego poniżenia
które ściele się pod nogami jak morze łez( tak nisko że pewno niewidocznie)
Dla tego pewna tendencja pośród katolików do omijania spraw niewygodnych, spłycania winy, zwalania wszystkiego na Miłosierdzie
które i tak wybaczy, które i tak pomoże, które i tak załatwi za nas to
czego nie możemy ( nie chcemy) załatwić.
Na innej płaszczyznie działają ideowcy-przebierańcy, ci którzy twierdzą
że są katolikami dla zakłamania i rozmydlania prawdy.
Oni to wiedzeni JEDYNIE SŁUSZNĄ IDEĄ, dają popisy swej wiedzy biblijnej
lub ewangelicznej, sącząc jad powoli, egzaltując się cierpieniem
tych którzy są bezradni na kłamstwo i podłość.
I wreszcie katolicy obojętni i zimni, ci których obchodzi widzialny zakres
swoich interesów.Dla których dekalog jest szczytem wymagań
a umartwienie szczytem głupoty.
Jeśli w tym wszystkim znajdzie się niepoprawny optymista jest on jak
walczący z wiatrakami które zapomniały że są powołane do
pracy z wiatrem. Tym wiatrem który wieje tam gdzie chce.
PS.
Wszelkie skojarzenia do osób piszących na Forum, są przypadkowe :-D
|
Cz gru 07, 2006 23:28 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Moim ciężkim wyborem jest powrót na Forum witaj 
|
Pt gru 08, 2006 23:47 |
|
 |
-olfik-
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 10:49 Posty: 453
|
jo_tka napisał(a): I to co najczęściej sie pojawia w moim otoczeniu to konsternacja i milczenie - trochę jak wobec osoby chorej...
My w pracy mamy takiego jednego konserwatywnego katolika, jest kierownikiem projektu i moim bezposrednim przelozonym. I tez tak jak Ty jest bardzo inteligentny. Ale nikt go nie traktuje tak jak piszesz, pomimo tego, ze podczas obiadow czesto wlasnie dzieki niemu rozwijaja sie burzliwe dyskusje  Te dyskusje sa oczywiscie dosyc swobodne, nikt sie na nikogo nie boczy ani nie obraza, nawet jesli zdania na dany temat sa calkowicie przeciwne.
Moze cos pomoze to co napisalem, jakby co moge rozwinac jesli bedziesz chciala 
|
So gru 09, 2006 2:09 |
|
 |
Bezimienny
Dołączył(a): N maja 18, 2003 17:03 Posty: 679
|
Jak zwykle odpowiadam po dniach kilku. Bo - jak rzekłem - bywam od czasu do czasu.
Zgadzam się z Przemem, że używanie argumentu: "jest nas 90% katolików a robi sę to a to" nie jest słuszny. Jest nas mniej. Na pewno jednak ciągle sporo. Ja akurat takiego argumentu niechętnie używam...
Filipiarzowi pytającemu o kryterium róznicujące chciałbym powiedzieć, że nie lubię sie powtarzać. Napisałem, ze oprócz danych GUS istnieją badania kościelne. Robione są na podstawie ankiety, a wiec normalnego narzedzia badania opinii publicznej. Niedawno podawano dane dotycące kilkunastu diecezji. Nie było to zdecydowanie 90 procent. Ale też warto pamiętać, że "wierzący" to kategoria dość szeroka. Od akceptujących w peniłni naukę Kościoła i zyjących z grubsza według wyznawanych zasad do takich, którzy niby nie wierzą, a jak co to biegną do Kościoła. Bo sporo owiec w kościelnej owczarni jest zagubionych...
Jak już pisałem wielokrotnie nie dyskutuje na sasadzie cytat odpowiedź. Bo gdybym chciał odpowiedzieć, muiałbym zacytowac cytat i zacytować jeszcze wypowiedź przedmówcy. Ale do paru innych tez Przema się ustosunkuję
W sprawie zarzutu, że nie chodze na strony ateistów....Nie wchodze w to, czy katolicy obrzucają niewierzących wyzwiskami czy nie. Bywam na wierze. Tu widywałem głównie sytuacje odwrotne. Widywałem na wielu innych czatach. Najbardziej mnie smieszy, gdy dwoje podających się za satanistów, wyzywa się od katoli. Nie o to mi jednak chodzi. Podobno nie stosuje się odpowiedzialnści zbiorowej. Tymczasem każe mi się odpowiadać za grzechy moich współbraci w wierze, ale nikt nie poczuwa się do winy, gdy współbrat w niewierze mnie, katolika, obrzuca wyzwiskami. Mimo że ja nigdy tego w stosunku do niewierzących nie robię. To dlatego czuję się szykanowany. Bo mam odpowiadac na grzechy moich wierzących współbraci, a jednoczesnie mnie nikt nigdy za wyzwiska tych niewierzących nie przepraszał. Bo i po co. każdy niewierzacy jest innyy, a my katole to jeden motłoch.
W sprawie zarzutu o kłamstwo... Podziwiam Przemo Twoje dobre samopoczucie gdy piszesz, ze nikt nikogo do pracy w niedzielę nie zmusza. Bo zmusza. Bezrobocie. Możesz się z tym nie zgodzić. Twoja sprawa. Ale kiedy Tobie coś się nie będzie podobało nie dziw się, ze jakis katolik powie, że jak Ci się nie podoba możesz wyjechac z Polski. Bo nikt Cię do zycia tutaj nie zmusza... Oczywiście wiem: człowiek musi tylko umrzeć. Ale jeśli chce pracować, bywa zmuszany do pracy w niedzielę. Bo innej pracy nie znalazł. Nie podoba mi się to, że państwo dba o hordy urządnicze (spróbuj załatwić urzędową sprawę w sobotę) a ma w nosie innych obywateli...
W sprawie tego, ze moje wypowiedzi rzekomo kogoś dyskryminują. Przemo, ja po prostu korzystam z wolności słowa. Nikogo nie dyskryminuję. Nikomu nie narzucam stylu bycia. Wyrażam swoje poglądy. Z dyskryminacją mamy do czynienia wtedy, gdy zamyka się człowiekowi usta. Gdy zmusza się go do takiego czy innego postępowania wbrew własnemu sumieniu. Jest więc dysryminacją, gdy minister zdrowia za stwierdzenie "homoseksualizm jest chorobą" wylatuje ze stanowiska (to sie naprawdę wydarzyło). Jest dyskryminacją, gdy lekarz próbujący się specjalizować w ginekologii musi dokonac aborcji. Jest dyskryminacją, gdy ktoś traci pracę w telewizji, bo osmielił się miec inne niż obowiązujące w politycznej poprawności poglądy (Wojciech Cejrowski wyleciał z telewizji za WC kwadrans). jest dyskryminacją, gdy katechecie zabrania się byc wychowawcą klasy. Nawet wtedy, gdy wszyscy w tej klasie chodza na religię. Bo traktuje sie go jak człowieka i jego wiare ja zło konieczne, jest nauczycielem drugiej kategorii. Jest dyskryminacją, jeśli firma ma zapisane w statucie, że nie wpiera katolików nawet przez zamieszczanie ogłoszeń w katolickich pismach. Bo jest to próba marginalizacji pewnej grupy ze względu na jej poglądy...
Zaznaczam: nie będe dyskutował, jeśłi znów pojawi się rządek cytatów z mojej wypowiedzi. Prosze wysilić sie na skonstruowanie nie przerywanej wyrwanymi z kontekstu cytatami odpowiedzi.
|
Wt gru 12, 2006 0:21 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|