Przy założeniu że nikt nie ma racji, to kierunek by był w strone ateizmu.
A ty tu proponujesz połączenie wszystkich religii, tak jak masoneria

Myślę, że nie masz racji. Co najwyżej nie masz tego typu doświadczeń. Trudność z objawieniami polega na ich indywidualności przesłania oraz przełożenia na język słów. A co za tym idzie braku umiejętności przekazania ich innym. Jednak można je przekazywać innym, przekazując swój nowy sposób postrzegania świata. A przede wszystkim wskazując, że myśli potrafią być mylące oraz na istnienie potężnego pomocnika. Pomocnika, który jest do dyspozycji każdego człowieka nawet tzw niewierzącego. Jest nim Duch św. Duch św który naucza dzięki cudom. A potrzeba tak niewiele; chcieć znać prawdę a nie tylko jej strzępek połączony z wieloma kłamstwami , który w takim połączeniu jest zwykłym oszustwem lub mirażem lub wymyślona wizją czegoś co już istnieje a w tej wymyślonej wizji jest tylko zwykłą pomyłką.
Ta trudność dzielenia się tym objawieniem wynika też z całkowitej sprzeczności do funkcjonowania tego świata. Zatem przekazywanie go przypomina bardziej walkę z wiatrakami Don Kichota. Przypomina sytuację w której ktoś widzi, że zwariował ale jednocześnie rozumie, że poznał prawdę. Sytuację w której wie, że ten drugi człowiek postępujący tak inaczej wyglądający jeszcze bardziej inaczej, jest tą samą jaźnią ale używającą innego ciała i odcinającej się od swojego jedynego umysłu, usiłując myśleć czymś co nazywa mózgiem ale , który to mózg kompletnie nie potrafi się porozumiewać.

Niczyja wizja nie jest gorsza. Co najwyżej może wymagać większego wysiłku dłuższego zgłębiania. Nawet ten tak błądzący obecnie ( zwłaszcza w naszych oczach) muzułmanin jest prowadzony w kierunku zbawienia tyle tylko, że ze względu na wolną wolę jeżeli wybiera drogę z Wieliczki do Krakowa przez Nowy Jork a w dodatku pieszo to musi to potrwać. A tak właśnie sobie to wymyślił.
Dodatkowo podstawowym błędem jest myślenie, że mamy czekać na coś po śmierci . Zmiany mają się dokonywać tu i teraz. Jest to trudne a nawet często bolesne ( ze względu na nasze chore przekonania i jeszcze bardziej chore oczekiwania). I z tego powodu najczęściej zaniechany jest rozwój duchowy i jednoczenie się w Duchu św tu i teraz.

Co to za tezy? Bo jeżeli dotyczą wyszczególnień wymienionych w łacińskim tekście to przyznaję ,że nie znam łaciny.
Odnośnie istnienia trzech Osób Boskich jako jedności jest to warunek , który utożsamia boskość i warunek, który wskazuje na pojawienie sie Ducha św jako potrzeby utrzymania jedności z Synem, który wszedł w szaleńczy pomysł, że można doznać czegoś dobrego po za Bogiem. Gdzie Duch św jest głosem Ojca wołającym Syna i wskazującym Prawdę w sytuacji gdy w swoich wymysłach i własnych insynuacjach stwarzając coś odrębnego od Ojca za niepowodzenia tych poczynań obwinia Ojca. Duch św Woła tylko: Ojciec cię nie potępia ale przestań wytwarzać jakieś kłamliwe obrazy Ojca i Syna po to aby chcieć je potępić. To szaleństwo!

W takim razie zostaje Masonem!!!

Co to za wszechmogący Bóg, który nie jest w stanie o własnych siłach, utrzymać więzi ze swoim Synem!
Toż to jakiś Bożek

Może właśnie tędy droga - dobra myśl !

Masoni No nie jest to droga najkrótsza...

Sęk w tym, że to syn robi z siebie bożka lub antychrysta. A Bóg ma mnóstwo czasu na czekanie aż Syn postanowi nabrać rozumu i przyjąć wreszcie zbawienie od Ojca. W takim rozumieniu jak On je rozumie czyli aby je utrzymać musi je rozdać innym. No i oczywiście w Duchu Prawdy.

Syn Boży dla ciebie jest kimś podrzędnym, względem Boga Ojca.
W takim razie, może by ci pasował Judaizm?

Po ludzku jako dzieci Boże jesteśmy podrzędni z podstawowej przyczyny bez Boga Ojca będącego źródłem wszystkiego dobrego, jesteśmy niczym. A połączeni z Bogiem jesteśmy Nim samym. To dlatego Jezus mówił do uczniów gdy ci prosili pokaż nam Ojca :
"(6) Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. (7) Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście. (8) Rzekł do Niego Filip: Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy. (9) Odpowiedział mu Jezus: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: Pokaż nam Ojca? (10) Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. (11) Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła. (12) Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca."
(Ew. Jana 14:6-12, Biblia Tysiąclecia)
Ps Judaizm mi nie pasuje choć mam do niego szacunek jako źródła z którego przyszedł Jezus. Właśnie dlatego, że jako religia nie przyjęli Jezusa. Bo rzeczywiście bez jedności z Jezusem nie można się zbawić. A przynajmniej bez wiary w Niego. Osobnym zagadnieniem jest jakiego rodzaju ma to być wiara.

Nie wierz w Boga, wierz w siebie, wiara w Boga jest Ci niepotrzebna, po co Ci kto[s taki kto bedzie Cie sadzil, nie lokuje swoich mysli w niego.... po co Ci ktos kto mysli, ze wszystko masz od niego, po co masz samym soba zabiegac o jego uwage.... mu na tym zalezy, ale sie nie zdradza.... gdybys wiedzial jakie profity czerpie z tego ze sie w niego wierzy to bys poprzestal... pozatym jak by Cie sie objawil a Ty bys chcial odstapic to moglbys miej problemy, wiara w Boga zaslepia... duzo sie dobrze o nim mowi jak i o Jezusie ale mozesz mi wierzyc ze jest wiele osob zmuszanych i szantazowanych przez samego Chrystusa aby wierzyc w niego, ktorym sie odgraza, nie wierze w to ze ktos kto go poznal na tyle co ja wierzyl by w niego z wlasnej ochoty i nie przymuszonej woli... Bog jest Ci niepotrzeny tak jak i Chrystus a gdybys ich poznal i chcial zrezygnowac to zaczeli by cie napietnowac... zabraniali by ci mowic zle o nich... ja kiedys uwierzylem w Boga trzy lata wychwalalem go pod niebiosa, z Chrystusa dy mu powiedzialem ze nie bede wierzy[l w niego to sprowokowal okolicznosci dziki ktorym czulby sie potrzebny... sprowokowal wypadek w ktorym mialem zwichniete kolano.... prawdziwy Chrystus to nie jest taki co przyszywa ucho tym ktorzy przyszli go pojmac... to malo kreatywna istota ktorej brakuje kreatywnoscie by zachecic do wiary w siebie poslugujaca sie grozba.... czasi przychodzi gdy czlowiek jest szczesliwy by czlowiek pomyslal ze to jego sprawka.... nie mniej jednak gdy powinie Ci sie noga szybko sie przekonasz ze pierwsze wrazenia jakie wywiera nie warte jest nic... zreszta sam Chrystus mowi ze to nie jego problem ze ludzie tak go odbieraja.... pomimo ze istniej radze potraktowac boga jak i chrystusa jako mity twory literackie... lepiej swoj potencjal lokowac w samego siebie

Widocznie nie spotkałeś Boga ale jakiś podszyw

A po co czlowiekowi Bóg?

Skoro zadajesz takie pytania, to widać Go nie spotkałeś

Jeśli Boga nie ma to po co mam żyć? Przecież życie jest jeno udręką. Bezsensownym znoszeniem cierpień. W moim życiu nie ma zbyt wiele miłych i przyjemnych chwil. Jest sporo cierpienia i więcej jest złych doświadczeń niż dobrych. I tak wszyscy umrzemy, prędzej czy później. Jeśli przekonałbym się, że Boga nie ma to najprawdopodobniej pierwszą rzeczą jaką bym zrobił to popełnił samobójstwo. Jeśli po tym życiu za znoszenie trudów ziemskiego pielgrzymowania, czeka mnie jakaś nagroda, to mam siłę aby być dobrym, starać się, znosić trudności i walczyć o lepsze jutro. Tymczasem, jeśli życie kończy się tak marnie i samo w sobie nie jest przyjemne, to nie widzę sensu kontynuowania go. Pytasz "Po co człowiekowi Bóg?" Odpowiadam: aby człowiek miał nadzieję, nadzieję na zbawienie i wieczną szczęśliwość. Jeśli po tym życiu nie ma żadnej nagrody, to nie chcę już dalej żyć.

Wierzysz w Boga od dziecka? Nie myślałeś ze to przez Twoja wiare to zycie ktore masz przypomina udreke ani nad tym ze jakbys z niej zrezygnowal a nie przekonywal samego siebie ze ten swiat jest taki straszny zaczalby sie malowac inaczej. Naprawde chcesz zeby Twoje zycie to byl jeden blagalny krzyk do Boga zabierz mnie stad?