| Autor |
Wiadomość |
|
ŁYSY JACK
Dołączył(a): Wt wrz 18, 2007 9:40 Posty: 11
|
Witam . Mam nadzieję że moja wypowiedz nie była dyplomatycznym wymykiem od odpowiedzi ale to prawda "Nie zbadane są wyroki Boskie" .Jednak to nie wyklucza Jego istnienia i mocy modlitwy . Drogi robert11 . Po pierwsze Bóg tak szybko Cię nie opuścił . Po drugie nie wiem jaki ma plan co do Ciebie ale wiem że Bóg nie poto stworzył człowieka aby ten był samotny . Ja myślę że Bóg ma dla ciebie drugą połówkę ale musisz poczekać . Bóg napewno chce abyśbył szczęśliwym człowiekiem więc zaufaj Mu , trwaj w modlitwie i poprostu zaczekaj . Świat mówi że trzeba zaczynać szybko i próbować jak to jest z różnymi kobietami ale jak to ma się do Bożego Słowa ? Sam odpowiedz . Skoro jak mówisz jesteś wierzący to powinieneś wierzyć że trwanie przy Bogu i Jego Słowie jest najważniejsze a On już wie jak naszym życiem pokierować . Wiadomo że każda rozłąka boli i dlatego Bóg chce nam tego oszczędzić i Mówi poczekaj . Dlatego bądz przy Bogu zaufaj Mu i trwaj w modlitwie . Powtarzam " MODLITWA DZIAŁA " .
_________________ Jack
|
| Cz wrz 27, 2007 7:43 |
|
|
|
 |
|
robert11
Dołączył(a): Śr wrz 26, 2007 18:31 Posty: 10
|
 robert11
poznalem dziewczyne, tzn znalem ja juz od jakiegos czasu ale dopiero w tym tygodniu wymienilismy sie numerami tel i sie umowilismy, piszemy do siebie,dzwonimy, rozmawiamy na gg, jest fajnie ale sie boje, dzis bylem na rożancu w intencji zeby sie udalo tym razem, zebym nic nie zepsul, zeby nikt nic nie zepsul i sie boje czy Bóg tak jak to bywalo znów mi tej osoby nie zabierze, naprawde sie bardzo boje bo tego to ja juz chyba bym nie przezyl.
obiecalem Bogu zeby dal mi szanse, chce sie zmienic, byc dobrym czlowiekiem, obiecalem to Bogu ale sie boje i to bardzo.
|
| Wt paź 09, 2007 20:10 |
|
 |
|
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Robercie, w jaki sposób Bóg miałby odbierać Ci dziewczyny? Przecież one są ludźmi posiadającymi wolną wolę tak samo jak Ty, Bóg nie steruje ich umysłami. Co do tego że odchodziły od Ciebie dziewczyny wtedy gdy Ci zależało i się modliłeś, to mam takie wytłumaczenie, że byćmoże widziały po Tobie, że Ci bardzo zależy i to je płoszyło. Może one wszystkie chciały, żeby wasza znajomość rozwijała się powoli, a po Tobie było widać, że czegoś od nich oczekujesz.
Zaś w sprawie dziewczyny którą poznałeś w tym tygodniu - domyślam się, że nie znacie się bliżej. Nie rób sobie na razie nadziei i planów, poznanie człowieka zajmuje kilka miesięcy, a nawet i lat. Może się okazać, że jest trochę inną osobą niż to sobie wyobrażałeś albo że jej wyobrażenie o Tobie było odmienne od tego jaki naprawdę jesteś. Zatrzymaj powóz swoich zamiarów i po prostu poznajcie się lepiej.
Z tego co piszesz wynika, że boisz się samotności i źle się czujesz sam ze sobą. W końcu jeśli masz się za złego człowieka, to nic dziwnego. Jednak jeśli masz jakieś problemy to nie łudź się, że druga osoba je rozwiąże. Sam musisz pokonać własne "demony" i zrobić ze sobą porządek. Miłość to dawanie siebie, co Ty chcesz dać - kłębek problemów i negatywnych skłonności? Jeśli chcesz być dobrym człowiekiem to zacznij pracę nad sobą już teraz, w samotności. Nie uzależniaj swojej przemiany od drugiej osoby, bo to tak nie działa, a poza tym to nie fair zrzucać na drugą osobę obowiązek bycia terapeutą na samym początku związku. Jeśli nie przezwyciężysz swoich negatywnych stron, będziesz drugą osobę ranił. Jeśli nie zaakceptujesz własnej samotności, będziesz wywierał na nią presję. Uporządkuj swoje wnętrze i bądź bardzo uważny na reakcję innych ludzi, one mogą Ci pomóc w określeniu tego, co w Tobie jest problematyczne. Myślę, że Tobie teraz bardziej jest potrzebny przyjaciel lub przyjaciółka, a nie dziewczyna.
I nie waż się pisać o kończeniu ze sobą. Twoje życie pochłonęło setki istnień zwierząt które zginęły, żebyś mógł je zjeść i setki godzin wysiłku Twoich rodziców, abyś mógł się urodzić i dorosnąć mając co jeść, gdzie spać i w co się ubrać. Twoje życie tyle kosztowało, że wręcz nie masz prawa go tak zmarnować.
|
| Wt paź 09, 2007 20:45 |
|
|
|
 |
|
monoteista
Dołączył(a): So paź 06, 2007 6:07 Posty: 43
|
Widzisz robert11, Bóg sam niczego nie gmatwa i nie zabiera.
On jest samą doskonałością. Doświadczenia jakie na nas spadają nie są potrzebne Bogu, bo Bóg zna każdego człowieka i wie o nas wszystko. Próby potrzebne są nam, abyśmy poznali jacy jesteśmy. Najważniejszą oznaką miłości do Boga ale i do człowieka jest wierność. Kiedy poznajesz dziewczynę, która ci się podoba i pragniesz ją pokochać, to znaczy, że chcesz jej dobra. Pragniesz uczynić ją szczęśliwą i dawać siebie, nie odwrotnie, bo to wtedy jest egoizm. Jeżeli będzie w tobie taka postawa serca, to nie zmarnujesz kolejnej miłości. Twoje intencje od początku do końca muszą być czyste, a serce wolne od jakiejkolwiek pożądliwości. Bóg jest zawsze przy nas, więcej On jest w nas samych. Każdy nasz ból, rozterka czy dramat jest przeżywany przez Niego, bo on po to stał się jednym z nas aby być z nami w naszych codziennych dramatach. On wysłuchuje naszych modlitw tych wyszeptanych i tych pomyślanych i tych jeszcze nie wymówionych. On najlepiej rozumie nasze potrzeby i jedynie On chce naszego pełnego szczęścia. Ale życie ludzkie jest życiem ludzkim w całej pełni, razem z problemami i szarościami codziennego dnia. I przeżyć je musimy sami, bo nikt za nas tego nie zrobi.To życie jednak się skończy i kiedyś zacznie się inne, ale już nigdy to samo. To ziemskie mamy jedno i niepowtarzalne i nie możemy go zmarnować , bo ono już nigdy się nie powtórzy. Należy pokochać to życie nawet trudne, bo ono jest początkiem tego, które już nigdy się nie skończy.
|
| Wt paź 09, 2007 20:46 |
|
 |
|
robert11
Dołączył(a): Śr wrz 26, 2007 18:31 Posty: 10
|
 robert11
co do tej dziewczyny to mam jak naj czystsze intencje, chce ja pokochac i dac jej serce ale pewnie znow cos zepsuje, tak jak pisalem poznaje bardzo duzo dziewczyn, nie mam problemu z poderwaniem jakies ale nigdy to nie jest taka dziewczyna z ktora chcialbym byc, tzn ja nie szukam lalki barbie, przynajmiej juz teraz. zawsze jest tak ze gdy mi zaczyna zalezec to sie wszystko psuje.
co do mojej osoby to robie wszystko zeby sie zmienic ale wiem ze najpierw musze zaplacic za wszystkie zlo ktore wyrzadzilem a jest tego bardzo duzo.
co do kewsti przyjaciela, przyjaciolki to ja jestem chyba zbyc dumny zeby sie zwierzyc i dlatego pisze na tym forum.
dziekuje za te wszystkie komentarze.
pozdrawiam
robert
|
| Śr paź 10, 2007 19:08 |
|
|
|
 |
|
Racjonalista
Dołączył(a): Śr paź 10, 2007 17:31 Posty: 52
|
No Robert, mężczyzna zdobywając kobietę nie chodzi na różaniec prosząc by się udało i nie trzęsie się jak osika przed randką tylko działa.
Chcesz ją mieć? Musisz pokazac jej że jesteś czuły, inteligenty i wyrozumiały ale przede wszystkim, że jesteś FACETEM - SAMCEM - MĘŻCZYZNĄ. Nie chodzi tu o sposób rozmowy z nią czy dążenie na pierwszej randce do sexu ale o postawę! Musisz być zdecydowany i pewny swoich uczuć, musisz nadać ton temu związkowi i dbać od pierwszych chwil o stałe doskonalenie waszej znajomości. Wyczuj też kiedy iść o krok dalej, bo kobiety nie lubią dreptania w miejscu.
_________________ Wiara w Boga to nie wiara w ludzkie cuda.
|
| Śr paź 10, 2007 19:56 |
|
 |
|
robert11
Dołączył(a): Śr wrz 26, 2007 18:31 Posty: 10
|
 robert11
czy ja jestem prawdziwym mezczyzna? tak jestem, i np nie mam problemu z poderwaniem dziewczyny na dyskotece czy cos takiego, kobiety same do mnie lgna, i nigdy nie mailem z nimi problemu jezeli chodzi o kwestie wygladu czy cos takiego, nawet z tego co mowia moje kolezanki jestem bardzo przystojny i na 10 dziewczyn udaje mi sie wyrwac 8-9 ale nigdy to nie jest ta, z ktora chcialbym spedzic reszte mojego zycia, bo sie samotnosci takiej duchowej, bez milosci. zawsze mialem dziewczyny i to duzo, naprawde bardzo ladnych ale nigdy nie ta jedyna, a gdy zaczyna mi zalezec na kims,tak jak np na tej dziewczynie to wszysto sie psuje a ja naprawde zrobilbym dla niej wszystko, zostawil bym wszystkich i wszystkie interesy, tak jak mowilem nie jestem grzeczny i duzo mam na sumieniu, naprawde zlych rzeczy, chce z tego wyjsc z pewnego kregu, robie w tym kierunku wszystko ale wiem ze dla jakies kobiety rzucilbym to wszystko odrazu, nie mowie ze mam z tego duza kase ale wole milosc, uczucie a tego Bóg niechce mi dac za moja przeszlosc a ja naprawde juz staram sie byc dobrym, pomagac ludzia itd
mysle ze nie jestem godny milosci drugiej osob, Boga itd
|
| Cz paź 11, 2007 18:28 |
|
 |
|
robert11
Dołączył(a): Śr wrz 26, 2007 18:31 Posty: 10
|
 robert11
najlepiej ze soba skonczyc zeby juz nikogo w zyciu nie skrzywdzic i taka jest prawda.
|
| Cz paź 11, 2007 18:32 |
|
 |
|
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
Przestań.
Tzn...
Wiem co czujesz, praktycznie podobny problem miałem(z tym że mi nic nie wychodziło;], ponad 20 prób od 2. podstawówki, teraz jestem w maturalnej i dałem se spokój parę tygodni temu..), doszedłem do podobnego wniosku jak Ty teraz, ale nie ma sensu, uwierz w to.
Po pierwsze, jeśli kogoś nie chcesz krzywdzić, to ograniczaj kontakt albo pilnuj się i staraj się w relacjach z tym kimś zachowywać tak, by nie mieć nic sobie do zarzucenia. A jeśli stwierdzisz, że masz dylemat, czy wolno Ci coś czy nie, zapytaj, moim zdaniem w każdych relacjach rozmowa powinna je określać, inaczej skąd masz wiedzieć że np. jakaś dziewczyna nie lubi o czymś gadać bo cośtam?
Po drugie, ten wniosek jest jednostronny. I choć brzmi bardziej altruistycznie niż "nie chce mi się żyć na tym okrutnym świecie", to jednak jest powód by żyć. Jest wielu ludzi, którzy Ciebie kochają, nawet jeśli nie potrafią tego wyrazić. Rodzina, bliscy przyjaciele, księża miłością bliźniego... Odnajdź w nich pomoc;). No i jeszcze inne powody są poza tym, że zawsze jest ktoś, dla kogo jesteś ważny(zapomniałem wspomnieć o Bogu;)). Pomyśl o wszystkich dobrach i pięknie tego świata. Kwiaty, krajobrazy leśne, górskie, nadmorskie, jeziora, śpiew ptaków, muzyka, dobre jedzenie itp. itd...
Po trzecie, polecam Tobie załatwić sobie płytę Sigur Rós - "Takk". Post Rock, ale całkiem spokojna i przyjemna muzyka, może i Tobie pomoże.
Po czwarte, nie kończ ze sobą, to grzech;].
|
| Cz paź 11, 2007 18:40 |
|
 |
|
robert11
Dołączył(a): Śr wrz 26, 2007 18:31 Posty: 10
|
 robert11
nie ma dla mnie miejsca w sercu Boga wiec chyba juz nie bede sie modlil, czy chodzil do kosciola, coraz bardziej mnie to wszystko przekonuje, Bóg chyba chce mojego upatku wiec pewnie tak bedzie.
pozdrawiam wszystkich
|
| Cz paź 11, 2007 18:41 |
|
 |
|
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
 Re: robert11
robert11 napisał(a): nie ma dla mnie miejsca w sercu Boga wiec chyba juz nie bede sie modlil, czy chodzil do kosciola, coraz bardziej mnie to wszystko przekonuje, Bóg chyba chce mojego upatku wiec pewnie tak bedzie. pozdrawiam wszystkich
Bóg nadal Cię kocha. Bez Jego miłości po prostu byś, jak to można powiedzieć, zginął marnie momentalnie:D.
On kocha każdego swoją niewyobrażalną miłością. Jest dla Ciebie miejsce w Jego sercu. Ale musisz znowu znaleźć miejsce w SWOIM sercu dla Niego... Poproś Go o pomoc, otwórz się na Niego, pozwól Mu Tobą kierować...
Bóg nie chce niczyjego upadku.
Nie wiem jak Ty, ale ja wszystkie moje niepowodzenia uznaję za dobre nauki i w sumie cieszę się, że wszystko stało się jak się stało(no, może poza jedną taką...  ). Spróbuj odnaleźć w tym sens. Może problem leży gdzieś w Tobie? Poszukaj przyczynę niepowodzeń, staraj się przeanalizować, co może wpływać na te złe relacje.. Jak nie znajdziesz, poszukaj cechy łączące te złe relacje i spróbuj ustalić, co jest problemem...
Tak czy inaczej, z każdej nieudanej szansy wyciągaj jakieś wnioski.. Przyda Ci się w przyszłości, a w końcu uda Ci się;).
Może też nie jest Twoim powołaniem być z dziewczyną... Ale to już zbyt zawiłe i mącące na teraz chyba.
|
| Cz paź 11, 2007 18:46 |
|
 |
|
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
 Re: robert11
robert11 napisał(a): co do kewsti przyjaciela, przyjaciolki to ja jestem chyba zbyc dumny zeby sie zwierzyc i dlatego pisze na tym forum.
Duma jest wrogiem dobrego życia. Do miłości zaś konieczne jest poznanie - nie można podejmować decyzji o miłości tak szybko jak Ty to robisz. Oczywiście zakochać się można, to nie od nas zależy, ale to nie jest miłość.
Ja Ci radzę, żebyś najpierw zrobił sam ze sobą porządek, a dopiero potem szukał kobiety. Obecnie Ty chcesz po prostu uciec w związek przed samym sobą. Chcesz uczynić centrum swojego życia kobietę, żeby nie musieć patrzeć tyle na siebie - to tylko ucieczka od problemów. Nie myśl sobie, że jeśli teraz zmieciesz wszystkie swoje złe nawyki i negatywne doświadczenia z którymi się nie rozliczyłeś pod dywan, to one uschną, obrócą się w pył i znikną. Przyjdzie czas, kiedy będziesz musiał sięgnąć do swojego wnętrza i te wszystkie wewnętrzne śmieci się ujawnią, a wtedy zranisz osobę na której Ci zależy i byćmoże nawet nie będziesz o tym wiedział. W związek należy wchodzić z czystym kontem, zamknąwszy przeszły etap swojego życia. Zamknąć można jedynie to co się uporządkowało. Jeśli będziesz uciekać, Twoje problemy będą Cię gonić i żywić się Twoim strachem, aż byćmoże pewnego dnia zniszczą Ci życie.
|
| Cz paź 11, 2007 18:46 |
|
 |
|
BioZ
Dołączył(a): So wrz 15, 2007 12:25 Posty: 326
|
Przystaję do posta Zencognito. W sumie posta napisałem chcąc jakoś pomóc, ale przeczytałem poprzednie jeno pobieżnie...
|
| Cz paź 11, 2007 18:48 |
|
 |
|
Katsu
Dołączył(a): Pn wrz 24, 2007 18:38 Posty: 23
|
Nie rozumiem jednej rzeczy dlaczego ludzie swoje szczęście uzależniają od czegokolwiek, przecież to nie ma sensu, jak można powierzyć swoje szczęście komuś innego, od tego czy ktoś cię kocha czy też nie. Zobaczcie co ze sobą robimy, niszczymy się, jesteśmy jak kaczki na strzelnicy, dajemy innym broń do ręki. Moje szczęście zależy od innego człowieka, czyli ja nie mam wpływu na moje szczęście, jestem szczęśliwy gdy ten człowiek jest w pobliżu, gdy się oddala znowu jestem nieszczęśliwy. Czy tak ma wyglądać moje życie, czy chce być marionetką, dlaczego mam tańczyć jak zagrają mi inni. Czemu mam być nieszczęśliwy bo ktoś mnie obraził, bo kogoś straciłem? Czemu miałbym chcieć być kochanym? Po to by być nieszczęśliwym?
_________________ "Życie jest czymś, co przydarza się nam w czasie,
gdy jesteśmy zajęci planowaniem innych rzeczy".
|
| Pt paź 12, 2007 8:14 |
|
 |
|
robert11
Dołączył(a): Śr wrz 26, 2007 18:31 Posty: 10
|
 robert11
we mnie juz nie ma chyba wiary, szczegolnie dzis, spotkalem dawnego przyjaciela z dawnego zycia i on ma wszystko, duza kase, kochajaca dziewczyne, on ja kocha ale nie ma w swoim zyciu Boga, nie chodzi do kosciola, nie mogli sie i ma wszystko (nie chodzi mi o kase bo juz mi na niej nie zalezy), ma szczescie i jest szczesliwy w milosci.
dlaczego jest tak ze ci ktorzy sie modla, chodza do kosciola, naprawiaja swoje zycie, pomoagaja ludzia maja ciagle pod gorke a inny, zyjacy bez wiary maja milosc szczescie?
mam tego wszystkiego juz dosc
|
| Pt paź 12, 2007 17:56 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|