WIST napisał(a):
A no właśnie, czyli widze że nie tylko ja nie umiem tego przyjąc dosłownie, tylko potrzeba to jakoś zinterpretować. Tylko czy o to chodziło autorowi? Wszakże to Bóg jest jedyną siłą, nie pierwotne przeciwieństwa. Co najwyżej moglibyśmy obserwować echo takich wierzeń w zapisach biblijnych, ale jako podstawa?
Owszem, tylko Bóg jest tą pierwotną przyczyną wszelkiego istnienia, jedyną siłą (jak piszesz), ale dylemat zaczyna się gdy zadajemy pytanie - co było potem, czyli jak doszło do powstania tego wszystkiego, tego co nazywamy potocznie światem.
Pisząc o pierwotnych przeciwieństwach miałem na myśli nie tyle samego Boga, ile tą najgłębszą, czyli pierwotną przyczynę (genezę) powstania świata (celowo używam tu określenia powstanie a nie stworzenie świata, mają całkiem odrębne znaczenia, ale o tym pisałem już wielokrotnie w podobnych tematach)
I jak zawsze wychodzi na to, że diabeł tkwi w szczegółach. Współczesnemu człowiekowi nie wystarcza już symboliczne stwierdzenie, że świat został „stworzony”, ale przede wszystkim pyta – jak?
Najprostszą a zarazem najbardziej symboliczną odpowiedź dają nam wszelkiego rodzaju objawienia, czyli tzw. pisma natchnione. To wszystko wystarczało naszym przodkom, bo oni nie zadawali sobie pytania – jak. To pytanie mógł zadać dopiero człowiek rozumny, dociekliwy, ciekawy świata.
Pierwszym który zadawał sobie te pytania był Tales z Miletu, dla tego powszechnie uważany jest za ojca filozofii.
Ale, czy pisma natchnione mogą być wiarygodne w tym temacie, a jeśli tak to na ile.
Najpierw należałoby wyjaśnić, jak powstaje i na czym polega natchnienie (czyli objawienie)
Jak już pisałem, jeśli istnieje świat duchowy, to musi istnieć także wewnętrzna mądrość, czyli ta pierwotna, ta która stworzyła ten świat.
Do tej wiedzy mieli dostęp - „wgląd” (wgląd to, to samo co objawienie) od zawsze ezoterycy i prorocy, często uważano ich za wybrańców Boga (ale to tylko półprawda). Takie objawienia, wizje mogą powstawać nagle albo podczas medytacji. Gdy taki ktoś jest w transie może doświadczyć tej wiedzy, po prostu ją „widzi” i rozumie.
Problem zaczyna się gdy taki prorok próbował przenieść tą mądrość którą doświadczył w wizji na ziemski grunt, czyli w realu. I tu następowały zniekształcenia, wynikały one z braku wiedzy ogólnej, prorocy to najczęściej ludzie prości, pasterze, niektórzy mieli wykształcenie jak chociażby Mojżesz, ale główna trudność polegała na tym jak nazwać to coś czego doświadczyło się w wizjach, jak przełożyć (przetransponować) tą wiedzę na znane im określenia, stąd ta cała symbolika.
Często taki prorok sam nie rozumiał (po przebudzeniu) czego doświadczył, miał tylko jakieś niejasne, mgliste przebłyski wiedzy, którą później próbował oblec w znane mu słowa.
Owszem można mieć zaufanie do objawień ale należy pamiętać, że to tylko symbole, które należy bezwzględnie przełożyć na współczesny język, używając współczesnych narzędzi pojęciowych.