Idąc tropem Twojej argumentacji można wrzucić równie logiczną myśl - "ludzie mają gdzieś, że po śmierci ich ciało stanie się ogniwem w łańcuchu pokarmowym".

Nie widzę związku, także bardzo bym chciał abyś przedstawił ścieżkę którą doszedłeś od jednego do drugiego.

Bo też nie ma żadnego związku między zjawiskami nadnaturalnymi z naturalnym od tysięcy lat zachodzącym procesem łańcucha pokarmowego.
Stąd nie trafne Twoje ubolewanie nad biedną wołowiną w temacie o płaczących figurkach.

Łza posążku postrzegana jest jako cud, ale od łzy ludzkiej inni ludzie często wolą odwrócić wzrok i udawać, że nic się nie dzieje. Można się modlić pod płaczącą figurą i pozostać ślepym na cierpienie dookoła.

Grono uznanych naukowców zbiera się wokół figurki i są świadkami wypływania łez. Dokumentują zdarzenie w postaci filmów wideo. Badają figurkę pod względem wykluczenia faktu, że łzy mogły wypłynąc z wewnątrz figurki. I bez badania krwi mamy cud - łzy pojawiły się niewytłumaczalnie.

Szkoda, że katolicy nie potrzebują takich dowodów, ja niestety tak.

Katolicy to nie jednolity monolit - jedni nie potrzebują, innym potrzebne są do umocnienia wiary.
Pod warunkiem, że owe figurki nie staną się same w sobie obiektem kultu.